Słowem wstępu
Przyjęło się, iż początkujący autor kreśli kilka słów o sobie. Ja jednak odstąpię od tej tradycji i pozwolę, by za mnie przemówiły słowa, których użyłam, tworząc moje wiersze, budowa, jaką zastosowałam, rytm, ich dynamika…
Niechaj więc odezwą się one…
Agnieszka Front,
Częstochowa, 17 listopada 2016 roku
Widok za oknem
Bezszelestne dni mijają
jak mgła z łez
utkana bólem serca
tęsknotą za światłem
ręką drżącą z zimna
Migocze za oknem
mały ognik raju
deszcz go rozmywa
burza oczy oślepia
Zatrzaśnięty zamek
opiera się palcom
Wiatr szarpie płomieniem
bije w szybę gałęzią
drwiąc z agonii
Parapet mokry od krwi
dłonie rozdarte od klamki
konające wraz z sercem i umysłem
Młotek do wolności
gdzieś leży
Walka o przetrwanie
Życie podcina mi skrzydła
chce pozbawić mnie tchu
sypie w oczy piachem
zabija mnie
odbiera mi sens istnienia
zabiera to co kocham
chce złamać mnie
a ja gryzę mur cierpienia
igłą wydłubuję mały otwór
lgnę do niego
powietrza szukam i wolności
i leczę rany
plastrami zapomnienia
Walczę o skrawek słońca
widzę je w oddali
a kiedy czuję trochę ciepła
grunt osuwa mi się spod stóp
Lecz walczyć nie przestanę
do końca
Nagrobek w dolinie umysłu
Kiedy umiera
Twoje marzenie
nie roń
słonych łez
pochowaj je
pod krzyżem wspomnień.
Duch Banka
To tylko
blade widmo
co snuje się
obok was
Nie lękajcie się
jego wzroku
To nie Banko
nie upiór
zwykła mgła
zamazany cień
ulotny zarys
z dawnych lat
ze smutnym