Prolog
Zrobiłeś ze mnie Saute. Obnażyłeś moją Duszę.
Kropki nad i
[Jesteśmy niezmiernie szczęśliwi, kiedy w każdej sprawie uzyskujemy kropkę nad i. ]
Najtrudniejsze są noce
i najgorsze poranki.
Noce rozpoczynają burzę myśli
nad nieustannym myśleniem przecinkami,
nie stawiają kropek w otchłani.
Pochylają się w zastanowieniu nad tym, co jest końcem
lub początkiem.
O kropkach wciąż marzymy, chcemy zakończyć zdanie.
W ciszy nocy budząc się do poranka wyblakłego świtu,
niepogodzenia duszy,
walczymy do końca z odpowiedzią.
Sobie.
Przecinków ciąg dalszy męczy i trzyma za gardło,
zatrzymując marzenia na zawsze, by trwały.
Marzymy wtedy o dniu,
dniu słońca, który stanie się średnikiem,
racją i optymizmem.
Wiarą zmiany i zakończenia,
przed kropką niewiadomej odpowiedzi.
Ecru kartki
[Bawimy się słowami, zapisując sobie w myślach kwiatki, nagrody, cytaty dorosłości, w młodości nieustającej przygody…]
Zaczęłam znowu pisać ecru
kartki notesu.
Kiedyś łatwo o kwiatkach, miłości.
Nie było kontekstu. Był kontekst.
Pisanie było łatwe.
Było się młodym, bez doświadczenia
kwiatkiem.
Gdy jednak dekada minęła, dorosłość ta kwiatki przesłoniła.
Szczęśliwa, wolna bez ramienia orła
staję pogodna, gotowa do walki,
godna.
Jak Ona, jak On — ta para,
co nigdy się nie starała.
Jednak została.
Kwiatków wciąż szukam, widzę je inaczej.
Umiem im teraz nadać świetlistą barwę.
Walczę
Droga
[Przebudzenie jest podstawą do podjęcia drogi. Wyznacznikiem Twojej trasy życia.]
Droga jest dobra na wszystko.
Gdy znasz metę,
gdy widzisz finał i cel,
gdy masz przyjaciół.
gdy nie jesteś
sam.
Gdy to znasz, jesteś:
gotowy, świadomy, przebudzony.
Pokonujesz słabości swojej otchłani:
oceanów, lądów, ludzi nie-pokory.
Gdy tracisz po drodze
coś nieistotnego, nic niewartego
mrugnięcia, oddechu Twojego,
wstajesz, nie zatrzymujesz się.
Pokonujesz.
Biegniesz.
Jeśli upadasz, to wstajesz.
Nigdy się nie zatrzymujesz.
Wojowniczka
[Kobiety są zazwyczaj silniejsze w życiu swoich małych, dużych światów. Walczą jak wojowniczki za dawnych czasów.]
Kobieta walcząca, dlatego powstaje.
Nigdy nie rodzi się wojowniczką świata,
wysłanniczką ludzi,
jest jedynie swoją zwolenniczką.
W codzienności szumów telewizji, Internetu,
świata XXI wieku,
zgryzoty, jazgoty
tej rutyny
są.
Dostrzega zmiany, krzywdy,
nie bacząc na siebie. Nie rusza jak „maszyna po szynach”
wytrwale
po swoje szczęście.
Zostawia siebie,
swojej miłości potrzebę.
Ratuje ciebie, ratuje ono,
trwa przy boku jego.
Marzy,
lecz w duchu,
myśli wciąż
i marzy o szczęściu, że się wydarzy,
wolności ducha, uczuciach oddalonych.
Trwa, lecz pragnie zostać wyzwolona
Człowiekiem, kobietą, wojowniczką, sobą.
Chce być.
Harmonia staje się drogą
Na huśtawce zdarzeń
[W bujaniu swoich myśli doszukujesz się prawdy. Zdarzenia są świadectwem, myśli nie utwierdzają, marzenia pozostają.]
Otwórz się — myślisz.
Napisz się — prościej.
Prawdę chcesz — niełatwość.
Dusisz się — garścią.
Zmagasz się — z ilością.
Czy walczyć chcesz? Idiotko.
Po co i na co, jak NIE wytatuowane,
napisane, to zbyt mało powiedziane.
NIE to nie znaczy TAK.
NIE znaczy niemożność taktu,
taktyki tej problematyki,
zwyczajnej odpowiedzi.
Gdyż Ty, Idiotko, wierzysz w to.
Wiara nigdy nie ustanie
do ostatniego żaru w popiele zdarzeń.
Nie jesteś idiotką,
tylko kowalem, damą, patriotką.
Wierzysz i walczysz.
Bezustannie.
Żagle
Zwiń żagle swojej walki,
gdyż on nie używa żagli.
Żagle to był żar.
Miłości war.
Żar walki.
Chwile chwały.
Żar miłości walki.
Fale ustały.
I cisza.
Gdy ostatni żagiel opada
na tafli morza spokoju,
Ty z drugiej strony ostrzysz strzały
godności i wierności
na lądzie.
Widzisz, patrzysz, chcesz to wszystko zmienić.
Chcesz naprawić i wznieść żagle
nadziei.
Lecz nie ma wiatru, by tą wiarą pchał i o tę łódź dbał.
Są lęki ku temu, co Ty, co on by miał.
Na morzu razem
w lądzie chwał.
Morza wartości szkwał.
Cisza przed burzą… Miłości nie zaznasz,
gdy liny lądów będą trzymać te oceany,
a żagle Twe już się poddały,
płakać przestały.
Nie syrena
Puść go wolno, Kotwico.
Puść go wolno, Porcie, Ławico.
Niech płynie,
śmieje się i… jest.
Zdobywa syreny,
strzelec niepoznany,
po oceanów kres.
Centaur Twojej wyobraźni,
silnej podróży.
Z miłosnym niewyznaniem,
z prośbą i staraniem o niego
obudź się. Ty nie jesteś jego syreną.
Ty byłaś portem, chwilową ucieczką,
małą przystanią w jego wycieczce.
Światłem byłaś, Słońcem byłaś.
Marzeniem. Zagadką. Zdobyczą.
Zapomnij o nim, Syreno.
Obudź się ze swoich marzeń.
Szczyty
[Szczyty marzeń, horyzont prawdy, a nie dasz się utwierdzić w prawdzie]
Gdy patrzysz w dal, nie widzisz horyzontów,
przyjaźni kątów, miłości końców.
Chcesz wejść w górę, wspiąć się na szczyt marzeń
poznania
jego kresów, horyzontów,
dalekiego kochania.
Chcesz go znać i przy nim trwać.
Nie chcesz znać końców,
marzysz o początku.
Początku duszy i jego serca,
trwałego dla Ciebie.
Ciepła, bliskości, słów radości.
Pocałunków, dotyku, nieskończoności.
Trwałego snu, bardzo ważnego, realnego — tylko Waszego.
Lecz sen już się skończył, budzisz się.
Ze szczytu zejdź już, tylko Ty jesteś w nim.
Zejdź, musisz zejść.
Obudź się, uśmiechnij się,
Takie słowa są blisko mnie.
Słyszymy je w podświadomości z muzyką w tle.
Próśb monologia
Zacznij, biegnij, połóż się, wstań.
Skacz, weź, zatrzymaj się, stań.
Pytaj, mów, mało, dużo. Stop.
Nie mów wszystkiego. Stop.
Zamknij się, otwórz.
Pytaj, zrozum, nie bierz.
Przestań, przestań, proszę.
Weź się za
siebie.
Gdy ciebie ktoś weźmie
na chwilę lub zdalnie,
nie dziw się, że to nienormalne.
Chcesz godności swojej,
szacunek swój, piedestał swój
mieć?
Tron Twój, Twoja korona,
została na chwilę zniszczona.
Ktoś Cię ukradł, zamknął Cię?
Stop.
Przestań! To normalne? Nie!
Barwy listów prawdy
Szukasz
szczęścia swojego,
ukradzionego, które zawisło
nad morzami jego Ego.
Strzały namiętności
szybko biegły ku wolności
świata naszego.
Powiesz, dlaczego
Szczęścia naszego
nie dotrzymałeś?
Zdradą słowa nienapisanego.
Ciszą niewypowiedzianych słów.
Byłeś.
Podchody robiłeś.
Znakami pisałeś, otwierałeś morze listów.
Chwilowe westchnienia obiecałeś, skradłeś
barwę zdrady.
Barwę biało-czarną.
Pisanej, skłamanej, niedotrzymanej
obietnicy.
Dlaczego?
Lawa i trofea
Patrzeć lubiłam.
Czytać lubiłam.
Kiedy Cię obserwowałam,
w podświadomości swojej
widziałam to, czego jeszcze nie znałam.
Pisać umiałam,
chciałeś, to Ci pokazałam
brak granic i wulkanów pamiątki.
Chciałam
zestrzelić nasze początki
na trofea.
Nagrody, pocałunki swobody.
Twoje słowa, moje pragnienia.
Została lawa i wspomnienia.
Lawa kamienna w moim oceanie podświadomości,
kochaniem się w nieskończoności.
Ogniska zmysłów
coraz lepiej sobie radzę
z zapomnieniem
ogniska strzały
twojej
po mojej skroni
ciele i umyśle
zmysłów pobudki
śmiejącej się duszy
lecz zranionego serca kuszy
mojej kuszy
Twojej strzały
kuszenia
strzelania kilka lat
minut i godzin
z zapomnieniem
zwyczajności otaczającej
gotowej do przerwania
wspólnych a osobnych przeżyć wstecznych
wiatrów przyszłości
miłości lepszych
NIE jednak jest tu słowem twierdzącym
nie chciałam TEGO kończyć
Listy w butelce
[Listami mej Duszy w butelce utknęłam]
Zapal ze mną ten ostatni raz papierosa marzeń.
O lepszy świat, nasz świat razem. Będziemy się bić.
Wypij ze mną jabłkowe, chmielowe, gazowane butelki.
Szklanki potęgi.
Słodkie, jak jeszcze nie były nasze poranki.
Tak, wiesz, chcesz, czy nie?
Palone wieczory bez pokory, do nocy bez zmory.
Ja i Ty razem w ramionach chwały, bezpieczeństwa.
By nie ustały nasze usta.
Noce gorące jak piasek rozżarzonej ciszy,
sen nie pogrążyłby nas
w dotyku bliskości setek plaż.
Leć, proszę, wysoko. Wyląduj bezpiecznie.
Ja Twoją kuszą, Ty mym powietrzem.
Ty moją strzałą tak jak popiół i żar,
kieruj się do mnie, proszę.
Rękopisu para
Nie gaś oceanem ucieczki
mojej namiętności teczki.
Gdyż ja Twoją teczką.
Ty moim rękopisem.
Ja Twoją mapą.
Ty moim podróżnikiem.
Ja Twoim tlenem.
Ty moją wolnością.
Nie jakąś miłością,
tylko prawdziwą wolnością.
Miłość we dwoje
nie jest nam pisana.
Myśl ta
boli jak rana szarpana.
Ty masz tlen i ocean spokoju,
Ja Twym piaskiem i słońcem.
Brzegiem, horyzontem.
Ostoją i ramieniem.
Ty moją duszą, ja Twoją.
Jak strzała i kusza,
przyjaźni po brzegi,
niekończące się nigdy
tej historii przebiegi.
Łączące się w biegi: pod i nad nami.
Bez granic, świateł,
ciemności
w łączącej nas namiętności.
Ja mam talent i pióro wieczności.
Tacy sami, jeszcze niezakochani,
szalenie
pragniemy swej obecności.
A jest B
[Nie mów nigdy A, gdy nie umiesz powiedzieć B. Zastanów się lepiej, na TAK czy na NIE.]
Książkę to mało, by napisać
o tym, co mnie spotkało.
Kropką nad i Tobie być przystało.
Zdjąłeś czar, rozpętałeś miłości żar.
Uśpiony w mej duszy, bezpiecznie, by trwał.
Żar
dla Ciebie.
Ale na próżno,
boś mnie potem rzucił w próżnię,
żegnając się bez słowa.
Książkę moją rozpoczynam od nowa.
Byłam tam, chcę być od nowa.
Chciałabym, byś dotrzymał słowa.
Boisz się, wiem, a ja nie…
Twoja tarcza zgubiła się gdzieś.
Podniosłeś ją,
chcesz dom budować z kimś innym.
Bardzo musi boleć ta książka,
słów gra, bolączka.
Chcesz być wolny, ja Ci to dam.
Nie wiesz, jak ja mocno gram.
Walczyć już nie mogę.
Muszę pisać, by zapomnieć o Tobie.
Ty moją weną, pirackim skarbem,
czymś niezdobytym na zawsze.
Chcę o tym krzyczeć,
swobodnie mówić,
w tłumie ludzi się nie gubić.
Boisz się A, ja mówię B.
Bo A już dawno zaczęło się.
Powiedziałeś A, nie powiedziałeś B
I co?
Zostawiłeś mnie.
Bez igrzysk zmartwień,
ogni, przeszkód, trawień,
Ty mówisz NIE.
Mówisz, że to mi się nie wydaje.
Wiem,
chcę o tym krzyczeć,
lecz boję się.
Twoje odrzucenie
to najgorsze NIE.
Słowami duszy
[Słowami Duszy karmiona ma Wena w wyznaniach, wierszach, niech będzie Poemat. Poemat życia. Znam już go na pamięć. Słowami przestać? Jeszcze nie potrafię. Dojść Ciebie poprzez słowa nie mogę. Czekam, wciąż czekam na Twoje słowa i Twoją drogę do mnie. Gdyż Ty nie martwisz się końcem tej opowieści. Zamknąłeś się, barykady masz, kilometry, cisza… I trwasz.]
Sto kartek wyzwań.
Sto lat w miłości.
Sto lat w bezsilności.
Dwie dekady czekania.
Dwa tygodnie obietnic.
Miesiące wypatrywania.
Miesiące czekania.
Sto kartek obietnic.
Sto kartek wyzwań.
Piosenek miliony.
Cytatów dwa tomy.
Karmy i równoważnie.
Huśtawki słów na poważnie.
Huśtawki prawdy i nieprawdy.
Sto gram kłamstw.
Sto gram seksu.
Wszystko wirtualnej wagi,
do przewidzenia ta strona.
Sto słów na TAK.
Kilka na NIE.
Wiosen dużo, dni.
Lato odrzucenia, miesiące.
Noce marzeń, codziennie, tysiące.
Poranki łez płynące.
Wysyłane wibracje.
Podświadomości inspiracje.
Telepatyczne myśli.
Kocham Cię. Gdzie jesteś?
Tęsknię. Czekam.
Czekam na sto słów na TAK.
Na nasze dekady,
nie na żadne blokady.
Na TAK, nie na NIE.
Przyjdź, zostań, walcz.
Na pytanie odpowiedz
Proszę Cię, odpowiedz:
Kochanie.
Dziewczyna z damą kier
Tamta dziewczyna, miła dziewczyna.
Spokojna, niezraniona, nieskazitelna,
zła wewnątrz, marzycielka.
Wszystko się zmieniło gdy pojawiłeś się Ty.
Tamta dziewczyna jest już inna.
Stoi nad przepaścią swoich możliwości, granic,
Stąpa po cienkiej linii wydarzeń.
Nie boi się, wie co robić.
Chce spełnić swoje sny,
Lecz boi się odrzucenia, bo pojawiłeś się Ty.
Nie chce już snów pamięci,
Chce realnych zdarzeń, chce się do Ciebie zbliżyć,
Chce uratować Wasz los wydarzeń.
Tak ważnych, tak cennych
marzeń.
Nie chce się zatrzymać, chce iść.
Chce znowu z Tobą być.
Nie chce kart, szczęścia w grze,
Chce tylko wygrać (w) miłości nagrodę,
Twoją osobę.
To miłość, nie obsesja, gdyż wena
stała się balsamem do jej tworzenia.
Spokojem duszy, na to, czego nie zna.
Póki się nie dowie, że granica zeszła.
Wszechświat morza oceanów
To i Ja, i Ty.
Niezniszczalni patrzący na spadające gwiazdy.
W Twych oczach jest wszystko,
Co się nazywa wszechświatem
marzeń.
Marzeń, pragnień, naszych wydarzeń,
wspólnych na przyszłość, snów
tam gdzie Ja i Ty,
Razem bez wytchnienia pójdziemy.
Coś więcej możemy mieć.
Codzienność ponad codzienność.
Brak rutyny zdarzeń.
Możemy zdobyć szczyty
marzeń.
Mimo że uciekamy,
wystarczy iskra, by zaczęło się.
Znów rozpaliło.
Zapalisz tę iskrę? Rozniecisz ten ogień?
Nie pozwól pozostać tylko wspomnieniom
tak krótkim, tak długim.
Bajka
Jesteś moim pragnieniem,
księciem.
Kradniesz moje serce
zwyczajnie i… jesteś!
Marzeniem.
Chcę Cię jak księżniczka księcia,
jak biało-czarne,
jak biało-czerwone.