X1
Może i na początku będzie ciężko,
bo to było dla mnie ważne,
ale w końcu sobie poradzę.
Zapomnę o wszystkim.
Zapomnę o Tobie.
Mimo, że wydawało się to wieczne.
Teraz odpuszczam choć boli.
Wiem jednak, że stać mnie na więcej.
Y1
Nie chcę już dłużej żyć złudzeniami
na chwilę jesteś i zaraz znikasz.
Zostawiasz z tą głupią nadzieją,
która rozrywa mi serce.
Lecz teraz będzie inaczej.
Nie myśl, że rzucę się w Twoje ramiona jak wrócisz.
Role się odwróciły, nie będę więcej rozpaczać.
Nigdy więcej mnie nie skrzywdzisz,
bo nie masz już dostępu do mojego serca.
Pokażę Ci w końcu na co mnie stać
i jak ogromną mam w sobie siłę.
Rozdział zamknięty.
Nie ma już Ciebie we mnie.
X2
Znikam…
Dzień po dniu gasnę coraz bardziej.
Zaczynam wtapiać się w czerń
tą samą, która siedzi w mojej głowie.
Powoli chłonie każdą cząstkę mojego ciała,
jest jak trucizna, która gdy tylko dotrze do serca
zakończy wszystko.
Lecz jeszcze trwa ta nierówna bitwa
pomiędzy czernią, a ostatnią iskrą, która tli się ostatkiem sił.
„Rozbłyśnij” prosi zraniona dusza, która ma jeszcze nadzieję.
„Daj mi szansę” błaga, sklejając z kawałków złamane serce.
„Wytrzymaj” krzyczy do czarnych myśli kłębiących się w głowie.
„Jesteś silna” powtarzam codziennie jak mantrę.
Chcę wygrać, chcę trwać i być mimo wszystko…
Czy pomożesz mi to przetrwać..?
Y2
Nie będę już dłużej czekać i błagać o Twoją uwagę.
Już wystarczająco dużo czasu straciłam łudząc się, że teraz będzie inaczej.
Głupio wmawiałam sobie, że po prostu tak musi być.
Myślałam, że potrzebujesz czasu, że to ja robię coś złego.
Ale nie…
W końcu zrozumiałam to tylko taka gra pozorów.
Niby mnie potrzebujesz, kochasz, a tak naprawdę nienawidzisz.
Upajasz się tym jak mnie krzywdzisz.
Widzisz jak bardzo się angażuje i już wiesz, że znowu zakopiesz moją nadzieję.
Ja znowu wrócę i tak będziemy grać.
Teraz zmieniam zasady.
To ja się będę bawić i Ty staniesz się moim pionkiem.
Role się odwróciły, tylko Ty jeszcze o tym nie wiesz.
X3
Przeraża mnie ta cisza dookoła
słyszę tylko mój płytki oddech
i przyśpieszone bicie serca.
Lęk wzrasta coraz bardziej,
a dłonie zaczynają drżeć.
Tak to znowu on, wspaniały atak paniki,
bo jakby mogło się bez niego obejść…
Do tego ta niepewność.
Czy na pewno sobię poradzę?
A może jednak pora to skończyć?