Kilka słów wstępu
Trzymasz w ręku kolejny tomik, który zawiera 50 wierszy pisanych z myślą o najmłodszych. Mam nadzieję, że sprawią one wiele radości zarówno dzieciom, jak i czytającym im dorosłym.
Życzę przyjemnej lektury oraz dużo uśmiechu.
Pozdrawiam serdecznie
Maciej Adamski
Ziarenko
Było sobie raz ziarenko,
które chciało kwitnąć prędko!
Lecz niestety tkwiło w ziemi,
myśląc kiedy los się zmieni
Inne kwiaty już zakwitły,
gdy słoneczka siły przyszły
„Kiedy będzie moja kolej?
Nie chcę dłużej czekać w dole!”
W końcu nadszedł dzień wyśniony,
choć troszeczkę opóźniony
Wtedy wyrósł kwiat wspaniały,
aż biedronki się kłaniały!
Zawsze warto jest poczekać
więc nie trzeba tak narzekać!
To co dobre przyjdzie z czasem,
może zimą, może latem
Pyzy
Tyle gustów jest na świecie,
można zjadać co tam chcecie
Każdy ma swój smak wybrany,
może któryś jest wam znany:
Adaś kocha kluski z cukrem,
choć się po nich trudniej chudnie
Kasia wcina wciąż makaron,
co dzień brudzi nim swój salon
Asia za to woli szpinak,
idzie nawet z nim do kina!
Andrzej marzy o krokietach,
pisze o nich w swych sonetach!
A ja kocham pyzy z mięsem,
nic na stole więcej nie chcę!
Kiedy zrobi je Mamusia,
mlaska głośno każda buzia!
Pani Jesień
Cztery pory roku mamy,
dziś o jednej wam opowiem
Więc nie traćmy więcej czasu,
Jesień czeka już za rogiem!
Żółtym liściem świat maluje,
wolnym krokiem zwiedza las
W swoim stylu przemebluje,
kiedy lato pójdzie spać
Chmurom większą rolę daje,
dniom gorącym mówi nie
Rozpoczyna wolny taniec,
bo już zima szybko mknie
Nocą śpiewa coraz dłużej,
wiatrem pieści resztki gniazd
Liśćmi ścieli parki duże,
Pani Jesień nadszedł czas
Róża
Najładniejsza jestem w parku,
w którym ogród kwitnie wiosną
I choć kolce kują w blasku,
słupki fanów ciągle rosną!
Mój charakter nie jest łatwy,
Książę może to potwierdzić
Wciąż domagam się uwagi,
by w mym pięknie was utwierdzić!
Komplementy też uwielbiam,
chętnie przyjmę jeszcze jeden!
Mówcie śmiało — na to czekam!
To przyjemne jest jak nie wiem!
Taka jestem moi mili,
zmienić się na pewno nie chcę!
Korzystajcie z każdej chwili,
by odmienić świat na lepsze
Serce złamane
Był raz Dyzio zakochany,
tonął w myślach snując plany!
Sto pomysłów miał już głowie,
ale o nich sam niech powie:
„Dla Kasieńki matmę zrobię,
każdą pracę w mig odrobię!
Bukiet kwiatów dla niej zerwę,
księżyc porwę jeśli zechce!”
Jednak na nic to się zdało,
bo dla Kasi to zbyt mało!
„To co mówisz brzmi jak żart!
Ja chcę dostać cały świat!”
Po tym Dyzio chodził smutny,
lecz po czasie stwierdził dumny:
„Trochę szkoda, lecz jej strata!
Będzie sama całe lata!”
Oczami dysleksji
Słowa jak ptaki, co w klatce drżą!
Rozdarte litery, które uciec chcą!
Kartki jak fale — zmieniają kształt,
a każda sylaba to nowy start!
Litery tańczą, kręcą się w głowie!
Zdania szerokie jak wielkie morze!
Chcę je uchwycić, choć trudno mi jest,
dysleksja to walka — codzienny test.
Czasem jest ciężko, brak zrozumienia!
Czuję jak wtedy tracę marzenia!
Proszę cię zatem, okaż sympatię,
wtedy choć trochę będzie mi łatwiej
Lecz w tym chaosie jest siła ukryta,
a w głębi serca radość odkryta!
I chociaż bywa, że mylę znów krok,
to idę przed siebie kolejny już rok!
Ptasie zagadki
„Dziobek długi mam ogromnie,
dzięki niemu zjadam wiele
Zimą lecę do Egiptu,
tam słoneczko mocniej grzeje!”
„Ja z kolei kocham morze,
słonko, plażę, wielkie fale
Czasem gubię białe piórka,
z góry widzę doskonale!”
„A ja w mieście mieszkać lubię,
często na balkonie siadam
Grucham wtedy z całej siły
i ziarnami się zajadam!”
„W drzewa stukam jak szalony,
poszukując smakołyków
Gdy ich znajdę — zjadam szybko!
Tak pozbywam się korników!"
Afrykańskie zagadki
„Ważę więcej niż dwie tony,
trąbę długą mam jak szalik
Nie poruszam się zbyt szybko,
lecz uwielbiam dzieci bawić!”
„Piękne ciapki mam na skórze,
w szpilkach nie potrafię chodzić
A na moją długą szyję,
nikt korali nie chce zrobić!”
„Jestem królem wszystkich zwierząt,
nawet filmy o mnie kręcą!
Mam fryzurę doskonałą,
kiedy ryknę wszyscy klęczą!”
„Sierść mam czarną w paski białe,
na sawannie sobie żyję
A gdy słonko mocniej grzeje,
w cieniu przed nim się ukryję!”
Urodziny
Co to było za przyjęcie!
Teraz każdy leży sennie!
Zaraz wszystko wam opowiem,
przymrużając nieco okiem:
Kazio skakał po kanapie!
„Jak się zniszczy, to naprawię!”
Ania zjadła pół lodówki,
bo nie dla niej są głodówki!
Potem Henio zagrał rocka!
„Będzie słychać w czterech blokach!”
A na koniec jeszcze Igor,
na parkiecie złapał wigor!
Teraz salon tonie w brudzie,
trzeba sprzątać w wielkim trudzie!
Jutro drugie urodziny,
lecz tym razem dla rodziny!
Owocowy wierszyk
W pewnym sklepie trwają spory
— chyba nawet do tej pory!
Bo owoce chciały wiedzieć,
które chętniej dzisiaj zjecie!
„Jestem smukła doskonale”
— mówi gruszka tak dojrzale!
Po niej jabłko pręży mięśnie
„Moja droga, jesteś w błędzie!”
Potem śliwka szeptem głosi
„Mnie nie trzeba nawet słodzić!”
A na koniec truskaweczka
„Jestem piękna jak chmureczka!”
Tak owoce wciąż gadają,
swoje smaki wychwalają!
Każdy owoc jest wspaniały,
byle tylko nie spleśniały!
Pani Wiosna
Kiedy przyjdziesz, Pani Wiosno?
My na Ciebie tak czekamy!
Już wystarczy mroźnej zimy,
dziś choinkę rozbieramy!
Przyjdź ubrana w płaszcz słoneczny,
przepędź ręką szare chmury
Niech powrócą ciepłe chwile,
byśmy mogli zdjąć kaptury!
Misie także chcą już wstawać,
brzęczeć pragną wszystkie muszki
Tak jak żabki czy jeżyki,
chcą wyrzucić grube ciuszki!
Zatem wracaj, Pani Wiosno!
Spraw, by już nie było smętnie!
Czas, by kwitła zieleń wokół,
zaśpiewamy z Tobą chętnie!
Sopocka wycieczka
Dziś pojadę do Sopotu,
krótka podróż to nie będzie
Lecz nie martwi mnie to wcale,
żebym tylko znalazł miejsce!
Całą drogę będę myślał,
jak wygląda krzywy domek
Miła przerwa od nauki,
nie zadzwoni żaden dzwonek!
Najpierw jednak zwiedzę molo,
chętnie po nim się przebiegnę
By podziwiać polskie morze,
które tak wygląda pięknie!
Tyle jeszcze chcę zobaczyć,
lecz weekendzik nie trwa długo
Muszę czekać na wakacje,
do tej pory zero głupot!
Kapryśny kogut
Gdzieś na farmie grało disco,
wtedy można było wszystko!
Gdyż na tańce przyszła pora,
więc posłuchaj, zrozum morał:
Kogut rządził na parkiecie!
Tańczył pięknie w swym żakiecie!
Skakał prężnie jak szalony,
lecz nie umiał znaleźć żony!
Kurki szeptem zgodne w mowie:
„Ach, za żonę niech mnie pojmie”
I choć wszystkie się starały,
w oczach mistrza nie zyskały!
Tak Kogucik wciąż wybrzydzał,
i do żadnej nie chciał wzdychać!
W końcu został sam jak palec,
bo nikt z gburem nie chciał szaleć!