E-book
23.63
drukowana A5
26.4
Lato na Lisiej

Bezpłatny fragment - Lato na Lisiej


Objętość:
47 str.
ISBN:
978-83-8384-329-2
E-book
za 23.63
drukowana A5
za 26.4

Krzysztof Joniak
LATO NA LISIEJ

Dla Tomasza Maciejczyka

1. Dalekie kraje

Wpadł mi do oka kawałek wszechświata,

a oko załzawiło. Co pozostaje? Szum ulicy,

miasta niezbadane, może na którejś

miłość, może zdrada, może brat brata

morduje, i gdybyś mi nie powiedziała,

że można inaczej, tkwiłbym dalej w sobie

a to raczej mierna perspektywa.

Słowa ulatują, zapisane pozostaje

a to i tak niewiele, bo są kraje

gdzie jest zupełnie na odwrót.

Gdzieś na dalekiej północy,

gdy otworzysz oczy, bije w nie słowo,

legenda, opowieść. W stadach zbierają

się obcy i mówią, mówią.


Napisałem smutną historię w sześciu słowach:

patrzę, jak dorastają nie moje dzieci.

2. Jesienne czynności

Pochłonęły mnie jesienne czynności i istnieję

tylko w twoich snach. Oszalały od ilości słów,

znaków, od ostatnich kwiatów w ogrodzie

próbuję przebrnąć przez resztki świata,

na co dzień wiernie brnę przez pustkę i jednak,

jednak coś zostaje w kwiatach. Sensu w tym tyle

ile na lekarstwo, które nie pomaga. Z braku

światła zadowalam się półmrokiem.

I cóż mi przyszło z pisania do rymu?

Kilka sensacji, które ogłoszą w wieczornym dzienniku

będzie więcej znaczyło niż to, co zapisałem.

W wyniku zmęczenia, które w końcu przyjdzie

Zasnę i będziesz istniała

tylko w moich snach.

3. Światło

I wierzę, że będzie inaczej, lecz jak będzie?

Nie wiem. Dotknąłem cię przez płaszcz nocy;

niech śpiew ptaków nas wiedzie, szum telewizora

i niech będzie z tego jakaś historia.

Potem nas zwiedzie bezsenność, siostra

szaleństwa i będziemy razem leżeć w trawie

na zmęczonych kocach i szaleć, szaleć.

Prawie już zapomniałem, że można inaczej.

Być może już nigdy nie zdążę, nie będzie mi dane

i raczej to, co pozostanie z tych obrazów

nie błyśnie w jaskrawych barwach.

I stanie się ciemność, a wtedy raz jeszcze

zawołam, i z krzyku powstanie światełko,

larwa nieskończoności.

4. Kajra

Mój pies zna prawdę i liże mnie po ranie,

która powstała, by krwią z niej spisać cyrograf.

Świt nie wstanie, jeśli tego nie uczynię,

jeśli nie dodam swojego oddechu do tchnienia miasta;

czego bym nie ujrzał, ujrzę brak,

I czego bym nie dotknął, dotknę złego.

I nie będzie na świecie nic poza armią

z tego, co kiedyś było człowiekiem,

co pozostało po stosach ubrań, teczki

przytrzaśniętej wiekiem trumny.

Mój pies zna prawdę i chce mnie ocalić,

lecz nie ma ucieczki.

5. ***

Ile waży porozumienie? To, co się wydało

ledwie pyłem na wietrze, piaskiem w klepsydrze

uderzeniem skrzydła komara w locie

jednak może znaczyć. Mgnienie

powiek, sekunda i nagle wszystko stało się jasne:

to, cośmy nazwali na wszelki wypadek,

żeby miało imię, co stało się więcej niż

pewne, że można inaczej, lepiej, piękniej.

Serce raz rozbudzone zerwało się

i dudni. Pęknie dopiero gdy przyjdzie czas,

a on zawsze przychodzi.

6. Lekkość i ciężar

Chodzę po mieście i gadam do siebie.

I tak mnie tu już mają za szaleńca

który błogosławi gołębiom, pochyla się

nad kwiatem mlecza, depcze trawniki.

I z serca, z serca ci to mówię, nie wiem,

co z tobą i gdzie się podziewasz

i może lepiej, żebym nie wiedział.

Chodzę po mieście i gadam do siebie.

Sądząc po znakach, niepokoju na bruku

i na niebie, musimy uciekać.

Nim wszechświat nie wyda pomruku

który zwiastuje nieszczęście

czeka nas przeprawa, może ostatnia.


I więcej niczego nie będzie; jak wiersz,

którego czas się skończył.

7. Płomień

Jak się czujesz w miejscu pośrodku niczego?

Wciąż wołam, lecz planuję przestać

dlatego, że ochrypła mi dusza; niczego złego

nie da się w ten sposób sprawdzić,

jak i tego, czy jesteś. Pojawiasz się, gdy spojrzę,

jak atom bywasz wszędzie i nigdzie.

Tym gorzej dla postronnego obserwatora,

pora już późna, może noc przyjdzie

i ukoi. Nawet mój pies śpi i woła Cię przez sen.

Jak się czujesz w miejscu pośrodku niczego?


Uśniesz? Ja usnę. I być może znów w snach

Będziemy kraść razem rękawiczki.

8. Lato na Lisiej

Dlaczego płaczesz? Pozapalałem już światła

w całym ogrodzie, trafisz na pewno.

Wiesz, na co dzień nie przyjmuję gości.

Przez szparę w rolecie sączy się ciemność,


letnie noce są krótkie i nie zdołałem

nabrać znów pewności; wieczorem tracę tożsamość,

szukam jej rano i być może już nigdy

nie zdążę wypowiedzieć słów:


jesteś ważny, jesteś mądrym chłopcem.

Dlaczego płaczesz? Pod adresem nieskończoności

pies szczeka na przedmioty, które są dla mnie obce.

Być może nie przetrwam kolejnej zimy,


lecz jeszcze czas, jeszcze zobaczymy,

co można wyrzeźbić z tej ciszy,

która oblepia nas niby glina.

Dlaczego płaczesz? Słońce wzejdzie później

lecz wzejdzie, to wszystko nasze,

jedz, pij, mów. I tak nas położą na dłoni

zdmuchną jak niepotrzebny pył.


Byłeś? Powiedz. I tak od tygodni

solę łzami twój list, po jednej literce i to od nich

zaczynam znikać.

9. Modlitwa

Noc była szczęśliwa. To, co się wyrwało

ze zlęknionej duszy, co pozostało:

trochę popiołu, dźwięk kiedyś zagubiony

powrócił i skomle; złożony w ofierze

przestrzeni, która była moją.

I hołd, oddany niepojętej sile

w niepojętej sprawie

obrócił się przeciwko mnie

i płacze. Tyle z tego będzie

ile zdążę zapisać. Boże, ty wiesz jedynie

jaka to kara; sam mnie stworzyłeś

z kruchości słów, ze skrzydeł Ikara

i niech cię nie zwiedzie

lot blisko słońca;

czego nie odjąć od końca

tej konającej epoki

zostaje sen, proszki

i nic nie ma na tym świecie

poza słowem, strzępkiem duszy.

10. Finanse

Dla A.J.


Jesteśmy tak szczęśliwi, że aż sączy się bieda

Lepka jak ciemność,

I nic nie mogę z tym zrobić, wybacz.

Chłopcy za śmietnikiem palą papierosy,

Jeszcze niewinni. Być może obce głosy

Powołają ich do życia, jeszcze są mali

I biedni. Tak biedni jak my

Nie będą jednak nigdy.

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 23.63
drukowana A5
za 26.4