Miłość
Czasem nieśmiało z oddali
Spogląda na ciebie
I po cichutku do serca skrada się
Tak że nie jesteś nawet pewien
Czy już jest
Zaś innym razem
Nawet bez pytań
Bez wskazówek
Jesteś pewien
Że dokladnie w tej chwili
Już ją czujesz
La, la, landi jej
Taka jest miłość
La, la, landi jej
Taka jest miłość
La, la, landi jej
Każdemu potrzebna
Jest miłość
Może kiedyś
I do mojego serca zapuka
Moich cichych próśb wysłucha
Wśród tylu uczuć
Swoich uczuć
Nie potrafię dłużej chować
Na dnie serca
One także chcą poznawać świat
I jako pierwsza
Chociaż jeszcze ciut niepewna
Z serca miłość się wyrywa
Zgaduje najlepiej
Gdzie prowadzą ścieżki
Na końcu których czekasz ty
Samotnie
Samotnie
Nie chcę już odliczać tych wszystkich dni
Nie chcę planować przyszłości
W samotności
Któż zdoła wytłumaczyć mi
Jaki jest sens tych wszystkich
Samotnie spędzonych dni
Czy nie byłoby mi w życiu lżej
Gdybym wreszcie odnalazła
Do ciebie drogę
Gdyby wreszcie złączyły się nasze dłonie
Gdyby nasze serca stały się kompletne
I nie były dłużej przepołowione na połowę
Wszystkie te dni
Wkoło miliony tekstu
Ja mam tylko jeden
Przekaz dla ciebie
Miłość jest tym
Co posiadasz
Najcenniejsze
Dbaj o nią
Inaczej kiedyś jej zabraknie
Nie masz jej obiecanej na zawsze
Na początku
Naszych uczuć źródła
Odnajdę cię takiego
Jakiego cię szukam
Jest czas na rozpacz
Jest czas na łzy
Jest też czas
Na lepsze dni
Na dostrzeżenie piękna
Które w naszych bliskich tkwi
Wszystkie te dni
Czegoś nas uczą
One nie powrócą
Dlatego nie przegapmy ich
Na końcu
Naszych uczuć źródła
Odnajdę cię takiego
Jakiego cię szukam
Poprzez fale
Mogą uznać że popadamy w otchłań
A ja zanurzam się w tobie
Odnajduję w ten sposób siebie
Na co dzień
I niech tak będzie
Niech tak się stanie
Że będziemy już zawsze razem
Już nie rozdzielą nas fale
Ku tobie
Gdy na orbicie różnych planet
Gdy pośród miliona gwiazd
Jednak jakoś zagubimy się
Wypowiedz moje imię
Wiedz, że miłość zawsze znajdzie
Najlepszą do domu drogę
Wciąż każdą swoją myślą
Podążam ku tobie.
W kolorze rdzy
To już
Nie tamto miejsce
Nie tamte dni
Gdy minionej jesieni
Zbieraliśmy razem w pałacu
Kasztany
I teraz o tobie
O naszej miłości
Przypomina mi jedynie ten liść
W kolorze rdzy
Lecz poetycki październik
Już na zawsze
Zachowamy w pamięci
I z zachwytem
Będziemy wspominać
Także przez kolejne
Miesiące i dni
Teraz już, nie jesteśmy
Tylko ja i ty
Gdy w zachwycie poezją
Czytając kiedyś o nas wiersze
Ktoś kiedyś pomyśli
Jak taka miłość
Mogła kiedyś przeminąć
W życiu tej dwójki
Tak mocno zakochanych
W sobie ludzi
To duże miasto
To duże miasto
Lecz, zbyt niewielkie
Abyśmy nie mogli
Przypadkiem na siebie wpaść
Zmieniłam się
Lecz pewnie, nawet tego nie wiesz
Przecież, nie rozmawiamy ze sobą
Od pamiętnego dnia
Ze zdziwieniem
Na mnie spoglądasz
Już przestajesz mnie poznawać
Widocznie minęło więcej czasu
Niż sądziłam
Od naszego ostatniego spotkania
Albo po prostu
Zbyt mocno
Do ciebie się przywiązałam
Stale, żyjąc przeszłością
I nadzieją, że jeszcze zdołam
Wszystko odmienić
Gdy ponownie
Na swojej drodze
Spotkam ciebie
Chociaż, od dawna, kogoś masz
Byliśmy razem
Zeszłą jesienią
Teraz liście
W inny sposób
Już się mienią
Nie potrafimy nawet
Spojrzeć sobie w oczy
Mijając się na ulicy
Mówimy obok siebie
Nie potrafimy
Ponownie dotrzeć słowami
Do naszych serc
Już, za późno, aby wyjaśnić
Każde z zaległych nieporozumień
Pozostaje nam tylko
Zagubić się w tłumie
Chyba tak robią
Obcy sobie ludzie
Nie zadajesz pytań
Nie ciekawi cię nawet
Jak dotąd żyłam
Czy cokolwiek osiągnęłam
A ja przez tyle lat
Czekałam
Czemu nie było warto czekać
Dokąd teraz mam zmierzać
Gdy największe
Z moich dotychczasowych marzeń
Tak szybko się ode mnie oddala
Z moich dłoni umyka
Mam nadzieję, że jednak
Będę dzielna
Może teraz w pustym sercu
Odnajdę miejsce dla siebie
Albo dla kogoś
Kto pokocha mnie mocniej
Może pomówimy
Nie tylko o pogodzie
Na czas wyjaśnimy
Każde z niedomówień
Już nie miniemy się w tłumie
I nie będzie za późno
Aby być razem
Pamiętaj mnie
Pamiętaj mnie
Taką jaka jestem teraz
Nie pamiętaj mnie
Taką jak sprzed lat
Miłość sprawia, że się zmieniam
I jeśli jeszcze kiedyś spotkamy się
Z wdzięcznością