E-book
15.75
drukowana A5
26.12
Lament duszy

Bezpłatny fragment - Lament duszy


4
Objętość:
45 str.
ISBN:
978-83-8126-909-4
E-book
za 15.75
drukowana A5
za 26.12

Smutek i lęk

Liść muskany wiatrem, tańczy

Kurzem otulony,

Drogą przechodzi człek smutny,

Wraz z nim kroczy Lęk,

Stąpają powoli, nie patrzą na siebie,

Żywotem swym zmęczeni,

Lęk boi się spojrzeć przed siebie,

A człek smutny, bo się boi.


Dokąd to, dokąd zmierzacie oboje,

Pytam… — Nie spojrzą, odchodzą,

Człek smutny i Lęk,

Za ich plecami pył i kurz,

Przed nimi jedynie mgła.

Obraz

Stał na wystawie obraz

Sercem malowany,

Przedstawiał zgiełk myśli i słów,

W palecie barw zaklętą miłość.


Odziany w czerń człek,

Podszedł bliżej, na krok,

Spojrzał nań krytycznym okiem,

Po chwili odwrócił się i odszedł,

Zniknął za szybą drzwi,

Pozostał jedynie obraz,

Smutny, bez barw, zaniedbany.

Jestem

Jestem… słyszysz? Ja słyszę,

Oddech Twój mąci mą ciszę,

Niknie w oddali, w szept się przemienia,

Tam też odeszły nasze pragnienia,

Wiem… otulę je ulotną chwilą,

Błaganiem… Marzeniem… Idyllą.


Odchodzisz? Tak… wiem… musisz,

Skryty w ciemności, zaczekam aż wrócisz.

Niewolnicy epoki

Wy! Niewolnicy epoki!

Straceńcy za życia!

Bez pamięci, bez uczuć!

Obdarci z nadziei — do kości!


Puste Wasze słowa!

Puste myśli i serca!

Współcześni szaleńcy,

Bez marzeń i celu!

Żyjecie ja zwierzęta!

Nikt z Was tego nie dostrzega!

Ślepcy przeklęci!

Cisza

Tak oto słyszę… ciszę,

Szuuum…

Tuż obok mnie pisze

Na maszynie los,

Stuk, puk, stuk, puk…

Słowa płyną,

Płynie czas,

Rok za rokiem gna.


Utonął w fotelu

Taki drugi ja,

Zapalił fajkę

I marzy.

Szuuum… Cisza…


Przemijasz Ty?

Czy może ja?


Tak oto słyszę… ciszę.

Na pożegnanie

Kwitnący storczyk w kolorze różu,

Mały ptaszek, sikorka, na parapecie,

Półka z książkami z warstewką kurzu,

Grajek grający na klarnecie.


Soczyste jabłko opadłe z drzewa,

Zegar co czas liczy nieco spóźniony,

Włochaty koc co stopy ogrzewa,

Wątek w rozmowie śmiechem zgubiony.


Chwyt gitarowy co dźwięk zaklina,

Cisza zmącona oddechem świtania,

Wieczorny relaks, szklaneczka wina,

Serce stworzone dla łez i kochania.


Chwila choć krucha, ma siłę olbrzyma,

Tańczące wspomnienia pod oka powieką,

Gdy czas kres osiągnie i się zatrzyma,

Odejdź po prostu i usiądź nad rzeką.

Słów kilka

Kilka słów uwięzłych w mroku nocy,

Bukiet myśli o dniach minionych,

Głuchy krzyk, martwy i bez mocy,

Niemy hołd dla marzeń zagubionych.


Ku niebu zwracasz twarz smutną,

Choć w tłumie, jesteśmy sami,

Tak bardzo pragniesz być rezolutną,

Lecz strach cię kusi i mami.


Jak długo jeszcze wytrzymasz?

Ja długo będziesz umierać?

Czasu co ścigasz, już nie zatrzymasz,

Jest milion opcji, zacznij wybierać.

Echa przeszłości

Sercem milczących emocji pieśnią,

Tkasz zapomniane kredo przeszłości,

Tańczących myśli niechaj się przyśnią,

Wolne od lęku i od podłości,


Chwile co czynią cię innym niż ciemność.

Czas jest nadzieją, dopóki płynie,

Ta nasza inność, nasza odmienność,

Skąpana we łzach i drogim winie.


Pamiętasz noc, gdy żeś pomstował?

Pamiętasz jeszcze woń mrocznych kwiatów?

Pamiętasz, jakżeś potem żałował,

Że życie twe kruche i pełne dramatów?


Dziś to się zmienia, ciemność umyka,

Na skraju drogi siadł człek, on słucha,

Minioną część życia w sekundzie zamyka,

Teraz jest ona ślepa i głucha.

Kwiat czerwony

Kwiat czerwony,

Jak krew,

Kwiat bezbronny,

wśród drzew,

Cicho śpi, sam, samotny,

Łapiąc w płatki wiatr przelotny,

Nie bódź go, niechaj śpi,

O miłości swojej śni.

Malarz

Różnobarwna paleta malarza,

Malarz kolory powtarza,

Miesza je i próbuje,

Nim obraz namaluje.


Tu piękna aleja róż,

Las pełen młodych brzóz,

Tęcza, deszcz i plaża,

W wyobrażeniu malarza.


Dłonie razem splecione,

Usta lękiem skrzywione,

Czar ostatniej nocy,

Czym dziś malarz nas zaskoczy?

Ciekawość duszy

Wyszła nocą z ciała,

Obok ciała stała,

Dusza i patrzyła,

Ciału się dziwiła,


Rozłożyła ręce

Zadziwiona wielce,

Stała i myślała,

Jak tu zgłębić sens ciała.


Stała więc wpatrzona,

Ciałem tym zdumiona,

Stała przez noc całą,

Lecz to było mało,


Co noc więc wracała

I nad ciałem stała…

Stała i myślała…

Nad czym? Czego chciała…

Samotna wędrówka

Szedł sam, samotnie…

Szukał prawdy, niejednokrotnie

Siadał zmęczony,

Długą drogą znużony…


Szedł i zbierał kawałeczki

Prawdy… Chował je do teczki,

Ścierał pot z czoła, spoglądał na niebo,

I szedł dalej, nie wiedzieć dlaczego.

Zwierzęcy gen

Człowiek…

Taka inna istota…

Małpa z rozumem,

Co nawet nie umie

Go spożytkować…


Chce do głowy wpakować

Jak najwięcej wiadomości…

Nie liczą się jakości,

Lecz ilości

Tego, co posiada…


Nada się, czy nie nada…

A czy to ważne?

Słowa te odważne…

Co mówią — JA wierzę,

Że człowiek, to zwierzę.

Czy będąc tytaj

Czy będąc tutaj — jesteś tu i teraz?

Czy myśli twe są też przy tobie?

Patrzysz przed siebie i nie widzisz nie raz,

Jak wielu za życia klęczy już przy grobie.


Z ich odbić lustrzanych szczęścia nie utkasz,

Jedynie puste, nijakie wspomnienia,

Więc krążysz wśród cieni i ciągle szukasz,

Ułamków jednego, spójnego pragnienia.

Porozmawiajmy

Przysiądź się do mnie na chwilę,

Niech cień mój z Twoim się splącze,

Nie lękaj się proszę,

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 15.75
drukowana A5
za 26.12