Łodyga z kolcami
Byłam różą, czerwoną jak krew, piękną jak ocean.
Gdy zerwano pierwszy płat,
wykrwawiłam się w tych dłoniach.
Miałam światło i ciemność, które stały się jednością.
Jedyne co po mnie pozostało
to łodyga przyozdobiona kolcami.
*
Przed tobą.
Upadam na kolana.
Błagając byś nie zranił wszystkich moich snów.
*
Poznani pożegnalnym pocałunkiem,
z melodią samotności we włosach.
Przemierzali oceany, by uchwycić horyzont.
Teraz złamani, osobno na tratwie,
zagubieni na morzu zapomnienia.
*
Szukam światła.
Gdy czerń zmyła błękit, pozostała tylko pustka.
*
To ciężkie, by wstać i spojrzeć na słońce.
Gdy wyłaniasz się z zaćmienia
boisz się nagości światła.
*
Powiedziałam o nas Bogu, a on zesłał burzę.
Powiedziałam o nas Światu, a on zaczął umierać.
O gdzie moja miłość?
Czy pogrzebałam ją, by już nie wróciła?
*
Mówią, że jestem zbyt młoda,
by cię kochać,
a ty posiadasz słowa, które zmieniają świat.
Stracona, dziewczyna o zmęczonych oczach,
chce krzyczeć tak, by spadł deszcz.
*
Tylko Bóg wie, jak próbowałam zostać,
myślą, mową i siłą,
byś śnił, oddychał i kwitł.
*
Węch masz niezawodny, bo czujesz najpiękniejsze kwiaty.
Nie zatrzymuje się,
biegnie, gania,
za każdym z nich.
*
Chyba nie chcesz powiedzieć,
że patrząc na gwiazdy, wciąż myślisz o niej?
*
Zapomnę o tobie, po kieliszkach.
Jednak obudzę się i tęsknota
nadal będzie bolała,
tylko potężniej.
*
Gdy klękam, stajesz się modlitwą.
Czy wysłuchasz moich próśb,
gdy cię wielbię?
*
Zaspokajam twój sen.
*
Nie zapomnij,
że obiecałeś mnie kochać.
*
Parę dni go nie widziałam,
a czuję jakby to już wieczność.
Oddychać nie chcę,
sypiać nie chcę,
bez niego
żyć się nie chce.
*
Wszystkie gwiazdy świecą dla ciebie,
a ja spadłam,
bo niebo mnie nie chciało.
*
Zamknęła oczy na swoje uczucie,
bo bała się, że oślepnie.
*
Jedynym mężczyzną jest dla mnie ten,
który kocha mnie,
pomimo smutku w oczach.
*
Grzebię uczucie,
by nie raniło już mocniej.
Jednak ciężko
cię zakopać.
*
Chciałam więcej
niż dotyku, pocałunku czy oddechu.
Chciałam tylko, by nasze serca
nie przestały razem bić.
*
Jest coś pięknego w dawaniu mu miłości,
nawet gdy nie patrzy na ciebie,
tak jak na nią.
*
O jedną łzę za dużo,
uroniłam,
z miłości do niego.
*
Ja mówię, że to naprawdę prawdziwa miłość,
dana nam z gwiazd
i zrodzona z promieni piekieł.
Ja mówię, wierzę,
gdy ty stoisz za mną i myślisz,
że to tylko powiew wiatru,
który delikatnie muska twoją twarz.
*
Czekam w satynowej pościeli,
na ciebie,
gdy ty pomiędzy dniem a nocą
uczysz ją kochać twoje palce.
*
Karmiona nadziejami zaczynam umierać z głodu.
*
Wysłałam ci serce,
a ty je odesłałeś.
Trochę połamane,
z dopiskiem: to dla mnie za dużo.
*
To łzy bolą najbardziej.
Łzy, które spływają mi po policzkach,
gdy myślę o wieczności
bez ciebie.
*
On był moją pierwszą miłością i smakował jak czekolada.
Lecz kiedy umarłam dla niego,
zaczęłam umierać dla siebie.
*
Dostała białą róże i pocałunek,
od jej światła i powietrza.
Nagle zdała sobie sprawę,
że lato nie będzie trwać wiecznie
i kiedy róża zwiędnie i ona uschnie.
*
A to wszystko przez to,
że chciała być najlepszą wersją,
lecz nie dla siebie,
dla niego.
*