Tajemnicza skrzynia na strychu
W Krzeczynie Wielkim, w domu, Lara właśnie kończyła rysować mapę wyimaginowanego świata, kiedy Lolek zaszczekał i podskoczył, jakby usłyszał coś niezwykłego. Dziewczynka spojrzała na swojego kudłatego przyjaciela i zmarszczyła brwi.
— Co się stało, Lolek? — zapytała, odkładając kredki.
Piesek biegł w stronę schodów prowadzących na strych, szczekając raz po raz, jakby coś go tam wzywało. Lara, zaintrygowana, chwyciła latarkę i ruszyła za nim. Na strychu pachniało kurzem i wspomnieniami. Promienie popołudniowego słońca wpadały przez małe okienko, oświetlając stosy starych pudeł i zapomnianych skarbów.
Lolek zatrzymał się przy dużej, drewnianej skrzyni pokrytej pajęczynami. Na wieku wyryty był dziwny symbol — jakby słońce splecione z księżycem. Lara nigdy wcześniej jej nie widziała.
— To chyba coś ważnego… — szepnęła, przecierając wieko.
Skrzynia otworzyła się z cichym zgrzytem. W środku leżała stara, oprawiona w skórę księga. Miała złote zapięcie w kształcie gwiazdy i nosiła tytuł wypisany w migoczącym tuszu:.
Lara otworzyła ją ostrożnie. Pierwsze strony były puste, ale kiedy przewróciła kolejną kartkę, litery zaczęły pojawiać się same — jakby ktoś niewidzialny właśnie ją pisał. Lolek pisnął cicho i wtulił się w Larę.
Z księgi wydobył się ciepły blask, a pokój wokół nich zaczął wirować. Stare pudła znikały, ściany strychu stawały się przezroczyste, a Lara z Lolem czuli, jak wciąga ich opowieść…
Szept starych kartek
Lara poczuła, jakby spadała przez powietrze pełne ciepłego światła i zapachu starych ksiąg. Lolek szczekał, ale dźwięk jego głosu był stłumiony, jakby docierał zza grubego szkła. Gdy światło przygasło, oboje wylądowali miękko na dywanie utkanym z liter.
Tak, dobrze widziała — dywan był utkany z liter i słów. Otaczały ich półki wypełnione książkami, które szeptały. Dosłownie szeptały.
— Słyszysz to, Lolek? — zapytała szeptem. — One rozmawiają!
Lolek zamerdał ogonem i zadarł głowę, nasłuchując. Z najbliższej półki dobiegł ich głos:
— „…i wtedy rycerz wspiął się na najwyższą wieżę…”
Z innej strony odpowiedziało echo:
— „…ale nikt nie pamięta jego imienia…”
Lara podeszła bliżej jednej z książek. Była oprawiona w purpurowy aksamit i zdobiona srebrnymi nićmi. Gdy tylko ją dotknęła, otworzyła się sama, a z jej wnętrza uniósł się zapach lasu po deszczu. Strony poruszały się jakby z własnej woli, aż zatrzymały się na opowieści zatytułowanej:
„O chłopcu, który rozmawiał z drzewami”
— Chyba właśnie trafiliśmy do świata, gdzie mieszkają opowieści, o których wszyscy zapomnieli — szepnęła Lara z zachwytem.
Nagle wszystko wokół niej zadrżało. Z półek zaczęły wypadać książki, jedna po drugiej, a z każdej unosił się inny głos, inny fragment historii. Niektóre płakały, inne śmiały się, a niektóre tylko cicho prosiły:
— „Opowiedz mnie. Przypomnij o mnie. Ożyw mnie.”
Księga Zapomnianych Opowieści, którą Lara trzymała nadal w dłoniach, otworzyła się nagle na nowym rozdziale. Litery pojawiały się powoli, jakby z namysłem:
„O chłopcu, który rozmawiał z drzewami”
Lara i Lolek spojrzeli po sobie.
— To chyba znaczy, że musimy wejść do tej opowieści — powiedziała Lara.
I zanim zdążyła cokolwiek więcej powiedzieć, kartka, na której widniał tytuł, zaczęła się świecić, a wokół nich rozległ się szum liści i śpiew ptaków…
O chłopcu, który rozmawiał z drzewami
Gdy światło opowieści zgasło, Lara i Lolek znaleźli się w zupełnie nowym miejscu. Wokół nich szumiały potężne, stare drzewa, których pnie były tak szerokie, że potrzeba by pięciu ludzi, by je objąć. Liście szeptały coś w nieznanym języku, a powietrze pachniało wilgotną ziemią i żywicą.
Lolek zafascynowany obwąchiwał mchy i korzenie, a Lara rozglądała się z otwartymi ustami. Nigdy nie widziała tak magicznego lasu.
— Gdzie my jesteśmy? — wyszeptała.
— W Sercu Lasu — odpowiedział nagle głos. Był cichy, jak powiew wiatru, ale wyraźny.
Lara odwróciła się gwałtownie i zobaczyła chłopca. Był mniej więcej w jej wieku, miał zielone oczy i włosy splątane z liśćmi. W jednej ręce trzymał drewniany kij, a na jego ramieniu siedziała mała wiewiórka.
— Jestem Liwan. Słyszę, co mówią drzewa.
— Naprawdę?! — Lara aż podskoczyła z wrażenia. — A co mówią teraz?
Liwan uśmiechnął się smutno.
— Mówią, że ich pamięć zanika. Że ludzie przestali słuchać. Że opowieści, które im kiedyś powierzono, zostały zapomniane.
Lara spojrzała na otaczające ich drzewa i poczuła, jak coś ją ściska za serce.
— Dlatego tu jesteśmy. Trafiliśmy do Księgi Zapomnianych Opowieści. Chyba mamy pomóc je ocalić.
Liwan skinął głową. Wskazał na najstarsze drzewo w lesie — jego pień miał na sobie rysunki i znaki, które wyglądały jak fragmenty bajek i legend.
— To Drzewo Pamięci. Gdy opowieść zostaje zapomniana, gałązka drzewa usycha. Jeśli jej nie opowiemy ponownie, zniknie na zawsze.
Lolek cicho zaszczekał i wskazał nosem na suchą, kruchą gałąź tuż nad ich głowami.
— To moja historia — powiedział Liwan. — Nikt już nie wierzy, że można rozmawiać z drzewami. Potrzebuję pomocy, by opowiedzieć ją światu.
Lara poczuła, że właśnie po to tu trafiła.
— Opowiedz mi wszystko. Posłucham. A potem opowiem dalej.
Liwan uśmiechnął się szeroko. Przysiadł pod Drzewem Pamięci, a Lara i Lolek usiedli obok. Chłopiec zaczął mówić. O swoim pierwszym spotkaniu z drzewem, które płakało po burzy. O tym, jak nauczył się słuchać szelestu liści. O tajemnicach, które zna tylko las.
A gdy skończył, sucha gałązka nad ich głowami rozkwitła jasnozielonym listkiem.
— Uratowaliśmy ją — szepnęła Lara z zachwytem.
I wtedy Księga otworzyła się znowu, a nowy rozdział zaczął się sam…
Złota Rybka z jeziora Łez
Lara jeszcze nie zdążyła zadać pytania, gdy strony księgi znów zaczęły się poruszać. Pojawił się nowy tytuł, a wokół niej i Lolka rozległ się delikatny plusk wody. Powietrze zrobiło się wilgotne, a pod stopami poczuli chłód mokrego piasku.
Znaleźli się na brzegu spokojnego jeziora. Jego woda była tak przejrzysta, że widać było każdy kamyk i liść na dnie. Ale to nie była zwykła woda — miała w sobie lekki, niebieskawy blask, jakby odbijała niebo nawet wtedy, gdy było pochmurno.
— Gdzie my jesteśmy? — zapytała Lara szeptem.
Z odpowiedzią nie trzeba było długo czekać. Z wody wynurzyła się piękna, złocista ryba. Jej łuski mieniły się wszystkimi kolorami tęczy, a oczy miały w sobie coś bardzo ludzkiego — smutek i mądrość.
— Witajcie, Lara i Lolek — powiedziała Złota Rybka głosem miękkim jak fale. — Czekałam na was.
— Ty… mówisz? — zdziwiła się dziewczynka.
— Tak. Ale tylko ci, którzy pamiętają, że każda łza niesie w sobie opowieść, mogą mnie usłyszeć.
Rybka zrobiła półkole w wodzie i podpłynęła bliżej.
— To jest jezioro Łez. Każda kropla, która tu spadła, pochodzi z opowieści, które nigdy nie zostały wysłuchane. Płakały dzieci, które nie miały komu opowiedzieć swoich marzeń. Płakały zwierzęta, których nikt nie zrozumiał. Płakały nawet postacie z bajek, o których świat zapomniał.
Lolek zaszczekał smutno i przytulił się do Lary.
— A twoja opowieść? — zapytała dziewczynka, siadając na brzegu.
Złota Rybka westchnęła.
— Dawno temu spełniałam życzenia. Ale ludzie przestali wierzyć w to, że życzenia powinny płynąć z serca. Prosili tylko o bogactwa, siłę i sławę. A ja… przestałam istnieć w ich wyobraźni. Zostałam zapomniana. Aż w końcu trafiłam tutaj.
Woda wokół rybki zadrgała lekko, jakby wspomnienia same poruszały fale.
— Potrzebuję, żeby ktoś znów o mnie opowiedział. Żeby przypomniał, że najcenniejsze życzenia są te niewypowiedziane na głos.
Lara zamknęła oczy i przez chwilę milczała. Potem uśmiechnęła się i powiedziała cicho:
— Chciałabym, żebyś znów mogła spełniać życzenia — ale tylko te, które pochodzą z dobrego serca.
Rybka uniosła się wyżej nad wodę, rozbłysła jasnym światłem i… zniknęła, zostawiając po sobie jedną, opadającą łuskę. Spadła prosto do dłoni Lary, ciepła i delikatna.
W tym samym momencie kartka w księdze zadrżała i pojawił się nowy tytuł…
Smok z Gór Cienia i zaklęcie przyjaźni
Kiedy ostatnie światło złotej łuski zgasło w dłoniach Lary, otoczenie zaczęło się zmieniać. Niebieski blask jeziora ustąpił miejsca chłodnym, skalistym zboczom. Wiatr był tu silniejszy, bardziej szorstki, a niebo zasnute ciężkimi, szarymi chmurami. Lara i Lolek znaleźli się u stóp potężnych, poszarpanych gór — Gór Cienia.
— Tutaj nawet wiatr brzmi inaczej — mruknęła Lara, przytulając się do Lolka.
Wysoko nad ich głowami rozległ się niski, wibrujący ryk. Nie był zły. Był… samotny.
Zza jednej z górskich przełęczy wyłonił się cień. Ogromny cień. Smok.
Jego łuski były koloru popiołu, a oczy jaśniały zielonym blaskiem. Nie miał skrzydeł, lecz jego obecność była tak potężna, że powietrze drgało od ciepła i siły.
Lara nie ruszyła się z miejsca. Lolek też. Patrzyli, jak smok zbliża się, ostrożnie, powoli, bez wrogości. Zatrzymał się kilka kroków od nich i położył głowę na ziemi.
— Jesteście tymi, którzy słuchają opowieści — powiedział głębokim głosem. — Mam historię, którą niosę od setek lat. Ale nikt nigdy jej nie chciał poznać.
Lara uklękła przy jego pysku.
— Opowiedz nam.
Smok westchnął, a z jego nozdrzy uniosła się para. Zaczął mówić:
— Dawno temu byłem strażnikiem przyjaźni między ludźmi a smokami. Mieszkałem z nimi, rozmawiałem, ufałem. Ale kiedy przyszły czasy strachu, ludzie zaczęli wierzyć, że smok to tylko bestia. Przestali słuchać. Zapomnieli, że jesteśmy opiekunami, nie potworami. I tak zacząłem znikać z ich bajek.
Zamilkł, a w jego oczach pojawiły się łzy, gorące i ciężkie.
— Zostałem ostatnim, który pamięta. Ostatnim, który wierzy, że można przywrócić przyjaźń.
Lara położyła dłoń na jego łusce.
— Nie jesteś już sam.
Lolek podszedł i delikatnie polizał smoczy pysk. Smok zamknął oczy i wtedy… niebo nad Górami Cienia rozjaśniło się, jakby ktoś odsunął ciężką zasłonę. Słońce przebiło się przez chmury, a z jego światła zaczęły spadać błyszczące litery — słowa zapomnianej opowieści wracającej do życia.
— To zaklęcie przyjaźni — powiedział Smok. — Działa tylko wtedy, gdy ktoś naprawdę zechce usłyszeć twoją historię.
Księga Zapomnianych Opowieści otworzyła się sama, a stronę pokryły świeże litery. Na końcu pojawiło się jedno zdanie:
„Od tej chwili smok znowu mieszka w sercach tych, którzy wierzą w moc przyjaźni.”
Smok uniósł głowę i odleciał, zostawiając za sobą ścieżkę światła.
Lara spojrzała na Lolka.
— Gotowy na kolejną opowieść?
Księga już się otwierała. Tym razem pojawił się tytuł:
„Księżniczka, która zniknęła w śniegu”
Księżniczka, która zniknęła w śniegu