O Boże
Wytrzymałość Polaków powoli już pęka.
Ten rząd dla Polski to jakaś udręka.
Co oni robią, się w głowie nie mieści.
Ile głupich pomysłów w ich mózgach się mieści.
Ludzie nie podnieśli się po drugiej fali.
A ci znów kurwa wszystko pozamykali.
O przepraszam kościoły przecież otwarte są.
Bo koronawirus nie wejdzie tam gdzie boży dom.
Zresztą Tadek na to nie pozwoli.
Także ludzi w kościołach, napcha do woli.
Firmy upadają, bo zbyt długo to trwa.
Chcą nas wykończyć, doprowadzić do dna.
Przychodnie, ZUS, nie muszą się otwierać.
Z twoich pieniędzy, rząd będzie ich wspierać.
Taki tam siedzi, mimo że pozamykane.
Wypłata się zgadza, bo od państwa będzie dane.
A ty prywaciarzu błagaj o łaskę
Jak chcesz jeszcze w Polsce zarobić kaskę.
Jeszcze chwilę a wyjdziemy na ulicę, odebrać co nasze.
Nasz ból, a decyzję wasze.
Rozliczymy was, za wasze rządy.
Dziś nie przyjdą do was bezpieczne prądy
Będziemy walczyć o Polskę, bo jako kraj jest tego warta.
My mamy siłę większą polityku niż miała ją Sparta.
Ty nie licz na farta, nikt wam nie pomoże.
Jedynie co teraz powiecie to tylko O BOŻE.
Redefinicja bólu
Pamiętam te czasy, jak byłem małolatem
Chore akcje, z kumplami latem
Myślałem że przyjaźń, to na zawsze już
Dziś na przyjaźni, osadził się kurz
W sercu jest ból, który bardzo boli
Jak każdy kto niby był bliski, cie z góry pierdoli
Mówili ze lubili, tak naprawdę kłamali
Podawali ci rękę, a za plecami się śmiali
I to bolało jeszcze bardziej
Jak bliski ci mówił, ze cie lubi najbardziej
Dla nich nic nie byłeś wart
A przyjaźń się waliła, jak domek z kart
Dziś jestem dorosły, i mam tego bólu inna definicje
Ubrałem ten ból w swoja redefinicje
Prawdziwa przyjaźń, przetrwa największe gówno
Ale o nią naprawdę trudno
Życzę ci byś tez ten ból ubrał, tak jak ja
Będzie wtedy mniej nas bolała ta życia gra
To co kochał
To co kochał, życie mu zabrało.
Ile łez już tutaj się wylało.
Miał tylko cztery lata, brak mi słów.
Domaga się ścięcie, paru tu głów.
Tragedia którą tak trudno opisać.
Temat który nie może normalnym ludziom zwisać.
Przez debili, dziecko tu nie żyje.
Serce z wściekłości, jak alarm tutaj bije.
W jednej chwili odebrali cały świat.
Na grobie położony każdy kwiat.
Pokazuje jaka to potworna tragedia.
Dobrze że mówiono o tym w mediach.
Ojciec dziecka, jest wielki dla mnie tu.
Nie ma syna, tylko odwiedza jego grób.
Aż wyobrazić sobie tutaj trudno co on czuje.
Ta tragedia aż w oczy kuje.
Sprawcy mogą dostać maksymalnie 12 lat.
Boże powiedz co to za świat.
Ty dałeś życie, czemu ktoś inny je odbiera.
Wybacz ale bierze mnie potworna cholera.
Ojciec na rękach, trzyma martwego syna.
Wcześniej ze szczęścia, odcięta pępowina.
Kiedyś łzy, kiedy powiedział słowo tata.
Zginął, chodź miał cztery lata.
Sprawcy za nasze w więzieniu sobie po żyją.
Niczego dobrego nie życzę tym skur……ną.
Odebrali życie, mimo że nie mieli na to pozwolenia.
Mają nagrodę, bo trafili do więzienia.
Tylko tyle
Wypełniamy po brzegi, kasą swoje kieszenie.
Obok ludzie żebrają na jedzenie.
Ale co tam każdy chce być kimś, będzie bogatym i modnym.
Nie przejmie się nikt tu człowiekiem dziś głodnym.
Nasze serca wypełnione są pychą.
Od lat naturę mamy tu chciwą.
Nie umiemy innych ludzi nieszczęść dojrzeć.
Nie długo nie będziemy mogli sobie nawet w oczy spojrzeć.
Świat już dawno przestał być dla nas azylem.
Na dziś to w sumie słów tylko tyle.
W moich żyłach
Te wersy płyną w moich żyłach
Jak upadam wstaje, o własnych siłach
Czasem gdy los rzucił na kolana
Modliłem się wznosząc ręce do pana
Bóg był przy mnie gdy wypadek miałem
Nie zawsze miałem to co chciałem
Bieda sprawiała ze traktowali mnie gorzej
Nie raz pytałem dlaczego ja Boże
Muszę przechodzić przez wszystko ciężej
Wiarę miałem ze wszystko zwyciężę
Nie ustawiałem sobie limitów
Jak daje wersy to bez żadnego kitu
W ciężkich chwilach był rap na moich uszach
Rap co dawał siłę i czasem tez wzruszał
Jako Małolat z długopisem w ręku
Pisałem nocami i nie czułem lęku
Nie czułem strachu bo bieda czyni silnym
Słuchałem ulic, bloków, uczniem byłem pilnym
Nawet jak życie dawało po pysku
Nigdy w nienawiści nie widziałem zysku
Ile kartek zapisałem, tego nie wiem
Ze było warto tego jestem pewien
Czasem wers dawał innym siłę
Ich uśmiech to dla mnie było miłe
Będę pisał i dawał z siebie więcej
Póki słowa dłonią dyktuje serce
Dla hejterka
Mówisz że moje rymy są banalne, okej w sumie spoko.
Dla takich jak ty to i tak za wysoko.
Usiądę przy biurku do kartki na moim krzesełku
A ty się na mnie dalej wkurwiaj hejterku.
Tez czasem weny nie mam.
Ale nikogo wtedy źle nie oceniam.
Każdy ma prawo pisać, o czym chce.
Każdy ma prawo spełniać swój sen.
Obrałem cel i do niego dążę.
Życia nie nauczyłem się z książek.
Ulica pokazała twarde zasady tej gry.
Czasem nie było tu miejsca na łzy.
Nie znasz mnie, a oceniasz wciąż.
Masz kurwa więcej jadu niż wąż.
Ale dlatego ze nie jesteś poetą
Coś am piszesz, ale to nie to.
I dlatego wolisz mnie krytykować.
Niż napisać coś, lepiej spróbować.
Lecz trafiłeś na dobrego zawodnika
Jak go krytykują, to od razu nie znika
Hejterku i tak właśnie Artur to robi
Prosto z serca bez żadnych kopi.
Przelali swoją krew
Powstanie warszawskie
Przelali swoją krew, byśmy dziś byli wolni.
Wyobraź sobie ich cierpienie, człowieku oprzytomnij.
Mimo tego mieli odwagę, aby zrobić powstanie.
Mimo że czas pokazał że przegrane zostanie.
Walczyli o Warszawę, walczyli dla całego kraju.
Mam nadzieję że dziś są w przepięknym raju.
Wtedy bomby były głośniejsze od bicia ich serc.
Sam widzisz ile jest mogił, ile jest takich miejsc.
Gdzie ciała leżą, do dziś nie odkryte.
Gdy patrzę na ich odwagę, patrzę na Polskę z zachwytem.
Dzięki wam mogę czuć się tutaj wolny teraz.
Ale z szacunku do was, wracam do historii nie raz.
Dziękuję wam, dziś godzina W, wszędzie dźwięk syren się będzie nosił.
Mam nadzieję że Bóg za to was w niebie przeprosił.
Jesteście bohaterami, dla każdego z nas.
Pamięci o was nie zniszczy żaden czas.
Pamiętam
Pamiętam z historii, co wydarzyło się niestety
Jak nasi przodkowie chwytali za bagnety
Walczyli jak lwy o naszą wolność
Musieli się zmagać z światową wojną
Obóz zagłady, dziś rocznica wyzwolenia
Na taką podłość, świat nigdy nie dał przyzwolenia
Ile niewinnych dusz to miejsce pochłonęło