E-book
11.76
drukowana A5
25.08
Krótkie teksty, długie przemyśleńia część.2

Bezpłatny fragment - Krótkie teksty, długie przemyśleńia część.2

Objętość:
59 str.
ISBN:
978-83-8273-714-1
E-book
za 11.76
drukowana A5
za 25.08

O Boże

Wytrzymałość Polaków powoli już pęka.

Ten rząd dla Polski to jakaś udręka.

Co oni robią, się w głowie nie mieści.

Ile głupich pomysłów w ich mózgach się mieści.

Ludzie nie podnieśli się po drugiej fali.

A ci znów kurwa wszystko pozamykali.

O przepraszam kościoły przecież otwarte są.

Bo koronawirus nie wejdzie tam gdzie boży dom.

Zresztą Tadek na to nie pozwoli.

Także ludzi w kościołach, napcha do woli.

Firmy upadają, bo zbyt długo to trwa.

Chcą nas wykończyć, doprowadzić do dna.

Przychodnie, ZUS, nie muszą się otwierać.

Z twoich pieniędzy, rząd będzie ich wspierać.

Taki tam siedzi, mimo że pozamykane.

Wypłata się zgadza, bo od państwa będzie dane.

A ty prywaciarzu błagaj o łaskę

Jak chcesz jeszcze w Polsce zarobić kaskę.

Jeszcze chwilę a wyjdziemy na ulicę, odebrać co nasze.

Nasz ból, a decyzję wasze.

Rozliczymy was, za wasze rządy.

Dziś nie przyjdą do was bezpieczne prądy

Będziemy walczyć o Polskę, bo jako kraj jest tego warta.

My mamy siłę większą polityku niż miała ją Sparta.

Ty nie licz na farta, nikt wam nie pomoże.

Jedynie co teraz powiecie to tylko O BOŻE.

Redefinicja bólu

Pamiętam te czasy, jak byłem małolatem

Chore akcje, z kumplami latem

Myślałem że przyjaźń, to na zawsze już

Dziś na przyjaźni, osadził się kurz

W sercu jest ból, który bardzo boli

Jak każdy kto niby był bliski, cie z góry pierdoli

Mówili ze lubili, tak naprawdę kłamali

Podawali ci rękę, a za plecami się śmiali

I to bolało jeszcze bardziej

Jak bliski ci mówił, ze cie lubi najbardziej

Dla nich nic nie byłeś wart

A przyjaźń się waliła, jak domek z kart

Dziś jestem dorosły, i mam tego bólu inna definicje

Ubrałem ten ból w swoja redefinicje

Prawdziwa przyjaźń, przetrwa największe gówno

Ale o nią naprawdę trudno

Życzę ci byś tez ten ból ubrał, tak jak ja

Będzie wtedy mniej nas bolała ta życia gra

To co kochał

To co kochał, życie mu zabrało.

Ile łez już tutaj się wylało.

Miał tylko cztery lata, brak mi słów.

Domaga się ścięcie, paru tu głów.


Tragedia którą tak trudno opisać.

Temat który nie może normalnym ludziom zwisać.

Przez debili, dziecko tu nie żyje.

Serce z wściekłości, jak alarm tutaj bije.

W jednej chwili odebrali cały świat.

Na grobie położony każdy kwiat.

Pokazuje jaka to potworna tragedia.

Dobrze że mówiono o tym w mediach.

Ojciec dziecka, jest wielki dla mnie tu.

Nie ma syna, tylko odwiedza jego grób.

Aż wyobrazić sobie tutaj trudno co on czuje.

Ta tragedia aż w oczy kuje.

Sprawcy mogą dostać maksymalnie 12 lat.

Boże powiedz co to za świat.

Ty dałeś życie, czemu ktoś inny je odbiera.

Wybacz ale bierze mnie potworna cholera.

Ojciec na rękach, trzyma martwego syna.

Wcześniej ze szczęścia, odcięta pępowina.

Kiedyś łzy, kiedy powiedział słowo tata.

Zginął, chodź miał cztery lata.

Sprawcy za nasze w więzieniu sobie po żyją.

Niczego dobrego nie życzę tym skur……ną.

Odebrali życie, mimo że nie mieli na to pozwolenia.

Mają nagrodę, bo trafili do więzienia.

Tylko tyle

Wypełniamy po brzegi, kasą swoje kieszenie.

Obok ludzie żebrają na jedzenie.

Ale co tam każdy chce być kimś, będzie bogatym i modnym.

Nie przejmie się nikt tu człowiekiem dziś głodnym.

Nasze serca wypełnione są pychą.

Od lat naturę mamy tu chciwą.

Nie umiemy innych ludzi nieszczęść dojrzeć.

Nie długo nie będziemy mogli sobie nawet w oczy spojrzeć.

Świat już dawno przestał być dla nas azylem.

Na dziś to w sumie słów tylko tyle.

W moich żyłach

Te wersy płyną w moich żyłach

Jak upadam wstaje, o własnych siłach

Czasem gdy los rzucił na kolana

Modliłem się wznosząc ręce do pana

Bóg był przy mnie gdy wypadek miałem

Nie zawsze miałem to co chciałem

Bieda sprawiała ze traktowali mnie gorzej

Nie raz pytałem dlaczego ja Boże

Muszę przechodzić przez wszystko ciężej

Wiarę miałem ze wszystko zwyciężę

Nie ustawiałem sobie limitów

Jak daje wersy to bez żadnego kitu

W ciężkich chwilach był rap na moich uszach

Rap co dawał siłę i czasem tez wzruszał

Jako Małolat z długopisem w ręku

Pisałem nocami i nie czułem lęku

Nie czułem strachu bo bieda czyni silnym

Słuchałem ulic, bloków, uczniem byłem pilnym

Nawet jak życie dawało po pysku

Nigdy w nienawiści nie widziałem zysku

Ile kartek zapisałem, tego nie wiem

Ze było warto tego jestem pewien

Czasem wers dawał innym siłę

Ich uśmiech to dla mnie było miłe

Będę pisał i dawał z siebie więcej

Póki słowa dłonią dyktuje serce

Dla hejterka

Mówisz że moje rymy są banalne, okej w sumie spoko.

Dla takich jak ty to i tak za wysoko.

Usiądę przy biurku do kartki na moim krzesełku

A ty się na mnie dalej wkurwiaj hejterku.

Tez czasem weny nie mam.

Ale nikogo wtedy źle nie oceniam.

Każdy ma prawo pisać, o czym chce.

Każdy ma prawo spełniać swój sen.

Obrałem cel i do niego dążę.

Życia nie nauczyłem się z książek.

Ulica pokazała twarde zasady tej gry.

Czasem nie było tu miejsca na łzy.

Nie znasz mnie, a oceniasz wciąż.

Masz kurwa więcej jadu niż wąż.

Ale dlatego ze nie jesteś poetą

Coś am piszesz, ale to nie to.

I dlatego wolisz mnie krytykować.

Niż napisać coś, lepiej spróbować.

Lecz trafiłeś na dobrego zawodnika

Jak go krytykują, to od razu nie znika

Hejterku i tak właśnie Artur to robi

Prosto z serca bez żadnych kopi.

Przelali swoją krew
Powstanie warszawskie

Przelali swoją krew, byśmy dziś byli wolni.

Wyobraź sobie ich cierpienie, człowieku oprzytomnij.

Mimo tego mieli odwagę, aby zrobić powstanie.

Mimo że czas pokazał że przegrane zostanie.

Walczyli o Warszawę, walczyli dla całego kraju.

Mam nadzieję że dziś są w przepięknym raju.

Wtedy bomby były głośniejsze od bicia ich serc.

Sam widzisz ile jest mogił, ile jest takich miejsc.

Gdzie ciała leżą, do dziś nie odkryte.

Gdy patrzę na ich odwagę, patrzę na Polskę z zachwytem.

Dzięki wam mogę czuć się tutaj wolny teraz.

Ale z szacunku do was, wracam do historii nie raz.

Dziękuję wam, dziś godzina W, wszędzie dźwięk syren się będzie nosił.

Mam nadzieję że Bóg za to was w niebie przeprosił.

Jesteście bohaterami, dla każdego z nas.

Pamięci o was nie zniszczy żaden czas.

Pamiętam

Pamiętam z historii, co wydarzyło się niestety

Jak nasi przodkowie chwytali za bagnety

Walczyli jak lwy o naszą wolność

Musieli się zmagać z światową wojną

Obóz zagłady, dziś rocznica wyzwolenia

Na taką podłość, świat nigdy nie dał przyzwolenia

Ile niewinnych dusz to miejsce pochłonęło

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 11.76
drukowana A5
za 25.08