E-book
8.82
drukowana A5
18.78
Krótka historia, dziwnej Poezji

Bezpłatny fragment - Krótka historia, dziwnej Poezji

Tom I

Objętość:
25 str.
ISBN:
978-83-8104-953-5
E-book
za 8.82
drukowana A5
za 18.78

Rozdział I

Ona….

Zjadłem ciebie, kochana

Siejesz spustoszenie.

Las młody w mej głowie,

zapach koloru już czuję.

Jak huśtawka ma myśl lata.

Co dalej? Gdzie pasażer?

Jak pięknie, jak bosko,

to jest miłość, to właśnie kocham.

Gdzie tym panienkom do ciebie.

Z tobą ślub wziąłem i z tobą chcę umrzeć.

Tak mi szepcą syrenki do ucha,

Czy ich posłucham? Moja w tym głowa.

A teraz nasz romans lodem podgrzejmy.

Bo ostygł, od żaru co w cień mnie prowadzi.


Wspomnienie.

W cieniu blasku oczy skrywasz

pragniesz kochać, lecz nie możesz.

Wodą z serca kwiaty karmisz,

śpiewasz im ballady stare.


Zbudowałem, nam z kryształu pałac.

Z serca dywan ci wyszyłem,

by masował twoje stopy,

by podglądał cię gdyś naga.


Chciałbym ogień znów podłożyć.

Chciałbym wrócić na ten cmentarz.

Miejsce smutne dało szczęście,

głos rozkoszy nam tam śpiewał.


Obłok płakał na ten widok,

bośmy twarde łoże mieli.

Posłaliśmy je tym grzechem,

Nie zawita już tam anioł.


Braki mi rosy na twej skórze,

brak dotyku kojącego.

Wszystko to na statek wsiadło.

łajbę, która gdzieś na skalach padała


Teraz wchodzę w każdą falę.

Mam nadzieję, że coś znajdę.

Chciałbym chociaż list w butelce,

lecz i na to mała szansa.

Boś odeszła z moim sercem.


Mrozy

Igły cienkie skórę ranią

cicho wolno, bym nie słyszał.

Pani wasza dała rozkaz,

wróćcie tylko z jego duchem.


Krwi rozlejcie ile trzeba,

łez nałapcie, gdzieś do kotła.

Zmróźcie serce, lub ubijcie.

Nie chcę słyszeć jego bicia.


Zgasił światło, więc jest nasz.

Wbijcie włócznie z ostrzem grzechu,

siatką nogi mu odbierzcie.

Język fałszem też zbiczujcie.


Zwiodła nam Pandora durnia.

Skusił się choć znał ją dobrze.

W brudnym teraz jest przedsionku,

nie chce drzwi otworzyć ciężkich.


Wie gdzie trafił, lecz nie za co.

Ja mu to wyśpiewam w rytmie.

W rytmie śmierci i łez bliskich.

Niech też cierpi tak ja oni.

To prawdziwą będzie karą.


Przebudźcie się …


Zbudźcie się cienie ponure i smutne.

 Zbudźcie się myśli spienione przez strach.

Nie skradnie kostucha wam serca

czarne wam morze oświetlę perłami.


Każda z nich inne ma imię nadane.

Z każdą z nich inny mam romans.

Bukietem gwiazd zaścielę ci łoże

I wianek uplotę krwawym jęzorem.


Już widzę koronę z cierniowym brylantem,

niesie ją Reja w płaszczu różanym.

Pokusa i Zdrada welon jej dzierżą

córki splamione są grzechem ich ojca.


Anielskie skrzydła przyniosły tu kruka.

 Ma on wyśpiewać nowinę radosną.

 Ziemskie nam wzgórza ozłoci blask gwiazdy

gwiazdy co łzy nam dzień wyznaczają.


Więc zbudźcie się cienie ponure i smutne

Więc zbudźcie się myśli spienione przez strach.


Malowidło

Blask nam słońca pada skromnie,

jakby myśli z nim się zgrały.

Studnie chcą zapełnić słowem

lecz nie mają wolnych gardeł.


Zwierz by chciał z obrazu umknąć,

a go pan zakuwa w dyby.

Piękni ludzie w małej ramce?

— Nie. Toż to diabli malowane.


Szaty ich są farbą szyte

,lecz na wnętrze plama spadła.

By stąd uciec porwij płótno

W tedy zranisz ty artystę.


Wygna z serca cię potworze.

Zniszczy wszystkie legowiska!!!

Będziesz błąkał się jak kundel

aż ci nogi sczezną słabe.


Ty wytworem byłeś jaźni,

proszę zostań dalej wizją.

 Nie męcz ducha niczym zmora

leć i zostań między braćmi.


Los twój z góry czarcie znałeś.

 Nie oczekuj by się zmienił

Boś ty tylko stwór, z mej myśli.


Muzy
Gdzie odeszły łzy i szczęście?
Gdzie zabrały z sobą ciebie?
W krwistej skrzyni marzeń, grzechu

tam powinny leżeć z tobą.


Czym ja jestem biedny bez was?

Zwykłym człekiem zdychającym!

Cóż ja mogę dać dla świata?

Tylko trupa gnijącego!


Od złota mleko, z wami doiłem,

pszczelej niewoli dzięki wam też zaznałem.

Czułem jak księżyc tęskni za słońcem,

widziałem jak bóg gwiazdami się bawi.


Dla niej wszystko ofiarą to było,

bo kusi odkąd wyszliśmy z jaskini.

Więc proszę was moje kochanki przeklęte

wróćcie do domu. Wróćcie do ojca!


Ostatnie już razy obnażcie się z darów,

dajcie nakarmić mi tego cerbera.

Puszczę was wolno, gdy dzieło dokończę

lecz teraz zasiejcie tu ziarno natchnienia.

Rozdział II

MY …..

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 8.82
drukowana A5
za 18.78