Wstęp
Drodzy Czytelnicy,
przed Wami zbiór wierszy, w których autor porusza tematy tolerancji, miłości, samotności, wewnętrznych zmagań i poszukiwania własnej tożsamości. Poeta z perfekcyjną zdolnością wciela się w podmiot liryczny by przekazać emocje osób, które autor spotyka na swej drodze czy przestrzeni wirtualnej. A. Voxword podejmuje refleksję nad społecznymi uprzedzeniami, emocjonalnymi trudnościami oraz pragnieniem wolności i zrozumienia. Tomik stanowi nawoływanie do zniesienia nienawiści i ignorancji, podkreślając, że wolność to także tolerancja oraz jedność między ludźmi. Autor obnaża różne oblicza hipokryzji i przemocy wynikającej z fanatyzmu religijnego i narodowego, które prowadzą do społecznej znieczulicy a także wykluczenia. Znajdziemy tu też opis emocjonalnej pustki i odrzucenia, gdzie poszukiwanie serca oraz duszy w drugim człowieku kończy się spotkaniem z obojętnością a także kamiennym wzrokiem. Prowadzi to do docenienia samotności czy wewnętrznego świata, gdy znikają iluzje i pozostaje tylko prawdziwe alter ego. Ukazana tu jest refleksja nad samotną, trudną drogą życia, pomimo krytyki oraz przeciwności, z nadzieją na nowe początki. To też wyobrażenie sądu ostatecznego, gdzie zostaną osądzone uczucia, miłość, odwaga, a także konsekwencje krzywd. W utworach dominuje poetycka wizja nadziei i wsparcia braterskiego, prowadząca do ukojenia oraz odnalezienia światła w ciemności. Autor wyraża zachętę do niepoddawania się złu i bycia sobą, niezależnie od presji otoczenia czy negatywnych wpływów.
Ten tomik literacki to jeden wielki apel o zrozumienie, tolerancję, akceptację oraz zaniechanie nienawiści, szufladkowania ludzi na lepszych czy marginalnych.
Apel tolerancji
Niech zniknie już
Nienawiść, ignorancja!
Zaniechaj gróźb
Bo wolność
To też tolerancja!
Niech zniknie gdzieś
Fanatyzm, degradacja!
Braterska więź
To miłość
Jedność, tolerancja!
Zaciśnięta pięść, wulgaryzmy
I „Bóg, Honor, Ojczyzna”
Wmawiają ci od dziecka faszyzmy
Że taki jest prawdziwy mężczyzna.
W jednej ręce różaniec, ikona
I „Rota” na ustach się pali
Gdy w drugiej ręce ten „inny” kona
Po ranie zadanej od stali.
Gdy z ambon i mównic się leje
Potok śmierci, zajadły fanatyzm
To wielka się krzywda tu dzieję
Znieczulica i społeczny autyzm.
Pod sztandarem Maryi i orła
Idą ci wszyscy patrioci fałszywi
W moherach, bandanach horda
By już głosu nie mieli ci „inni”.
Brak człowieka
Patrzę na ciebie i nie widzę człowieka
Czy widzisz mój wzrok?
Szukam w Tobie serca
a widzę kamień
Czy widzisz moje spojrzenie?
Nie masz duszy, bo na nic ci ona
Czy wiesz, że patrzę?
Nie przychodź już do mnie w snach
By uniknąć moich oczu
Zapomnij o mnie to już ten czas
Aby mój wzrok odpoczął
Zamknij drzwi za sobą na zawsze
Bo moje oczy wyschły z łez
Cisza
Tak właśnie odchodzą
Mali wielcy ludzie
Cisza
Kilka desek
Parę gwoździ
Cisza
Tyko jakaś samotna łza
Oklaski nadziei
Cisza
Jeszcze ten dzwon
Kir opadły
Cisza
Nie ma człowieka
Marmurowa płyta
Cisza
Coming out
Pewnie się domyślacie
A może nawet wiecie
Że jednak wolę mężczyzn
Najbardziej na świecie.
Nie chodzę na parady równości
I nie macham tęczową flagą
Ale lubię ten zapach męskości
Gdy odkrywam prawdę nagą.
Nieosiągalnym ideałem moim
Jest twink brunet zielonooki
Co zauroczy mnie głosem swoim
Uległy, drobny i taki niewysoki.
Pewnie niektórych zabiłem ćwiekiem
I konsternację wywołałem straszną
Pamiętajcie:
Nadal jestem człowiekiem
I nie taki straszny jak was straszą.
Do przyszłości
Ludzie mówią, że nie jestem
Tym dawnym kimś
Ludzie mówią, że nie mogą
Za mną ciągle iść
Ludzie mówią to i owo
Żeby gadać wciąż
Ludzie mówią tyle słów
Plując jadem jak wąż
A ja idę sam pod górę życia