E-book
39.38
drukowana A5
37.84
drukowana A5
Kolorowa
57.33
Krew i popiół

Bezpłatny fragment - Krew i popiół


Objętość:
75 str.
ISBN:
978-83-8369-142-8
E-book
za 39.38
drukowana A5
za 37.84
drukowana A5
Kolorowa
za 57.33

Lawenda i proch

moje nagie stopy

zanurzone

w lawendowym polu


ręce zakrwawione

z oczu łzy

z potem zmieszane


w tym wszystkim ja…

i pustka, która

moją duszę trzyma

w dłoniach…


świat kręci się

nie zatrzymuje

serce puls produkuje

i oddech, którego

złapać mi nie dano


w końcu krzyk (!) 

wydaję 

lecz wstyd mi za to

… w tak pięknym świecie

mnie i mojej duszy

nie wypada tak…


zrywam garściami lawendę

wycieram nią łzy

i rany 


Boże, co ja zrobiłam? 

kim jestem 

i kim się stanę? 


a mówili:

„prochem jesteś 

i w proch się obrócisz”

więc kładę się powoli

otulam kwiatami…


jeszcze jedna 

jedyna

ostatnia

łza spływa…


…a potem…? 

a potem już mnie

nie ma.

Luty

anielskie pióra 

opadają z nieba 

z taką gracją 

jak kocie łapki 

stąpające po ziemi 


jeden z zimnych płatków

opadł na moje czoło

i z jego zimnym pocałunkiem

znów poczułam 

że żyję


chwila ta, trwała tak długo

jak gdybym była

w zwolnionym tempie

lub kapsule czasu

zamknięta


i tyle szczęścia

się ze mnie wylało…

poczułam kim tak naprawdę

od zawsze byłam 


moje serce płonie

tak gorące aż parzy w dłonie

a moje codzienne ubrania

w białą sukienkę zaklęte


i tańczyłam boso

nie wśród kwiatów 

a białego puchu 

niesiona przez wiatr 


tyle radości w tym 

smutnym świecie

tyle mnie we mnie

tam było…


poczułam na chwilę

jak odzyskuję to

co dawno straciłam

Myśli z czasu, kiedy miałam 16 lat…

Na chwilkę zapomniałam

o tej Ani w granatowej

tiulowej sukience

granatowych lakierkach

czarnych włoskach kręconych

i szmince czerwonej


zapomniałam o tej

trumnie dębowej

o tych gorzkich łzach 

których nikt nade mną

nie wyleje


ale ona do mnie wróciła

i znów mam nad sobą

tę garstkę osób

na pogrzebie


myślałam że się 

szczęściem obleję

że to już za mną

a to znowu się dzieje…

Szatan

Moją głowę opętano

szatan zrobił sobie z niej

produkcję złych myśli

wspomnień i słów


i wyciska ze mnie łzy 

żołądek wykręca

serce wyrywa


i co jakiś czas

jakby mu jeszcze 

było mało

swoją agresję 

kieruje na mnie…


Maluje mi po rękach

nogach i brzuchu 

czerwoną farbą 

figury geometryczne

linie i odcinki


fioletową zaś 

nierówne kółka

małe i duże

które znikają po tygodniu


Zła siło bezduszna,

jeśli mnie słyszysz

opuść ciało moje

zostaw mnie 

w spokoju

zabierz mnie do domu


proszę…

Miłosne zagadki

Jeżeli należałabym 

do twoich wspomnień

— czy wspomniałbyś

jej o mnie?


Czy zrzuciłbyś płaszcz mój

z twojego języka

i patrzyłbyś 

jak pamięć o mnie zanika?


Czy do ucha 

byś jej szepnął

że szczęśliwszy byłeś 

ze mną? 


Powiedz skarbie, 

powiedz szczerze

czy w twą miłość

warto wierzyć?


Tyle pytań mam

bez odpowiedzi 

lecz ty nie chcesz

odpowiedzieć 


Wolisz milczeć

wolisz odejść

a mi smutno 

serce boli


I wiem, gdy usta jej 

całować będziesz

to poczujesz 

czerwień moich...


Zatańcz ze mną

raz ostatni 

a gdy umrę 

niech ta miłość

nie przepadnie…

Dystans

żal ogromny

serce moje biedne 

rozrywa na kawałki

...kruszę się…


jego cząstki 

wypłakuję,

krwawe łzy 

ciekną z powiek

tak zmęczonych…


już nie mam 

ni grama nadziei

ni szczęścia na wargach

zapisanego 


wczoraj jeszcze 

widziałam się w welonie

i twoich objęciach 

a dzisiaj…

nie widzę siebie wcale


tak cię kocham…

jesteś jak jutrzenka,

tylkoś zbyt daleko

bym cię dotknąć mogła


przepraszam Cię

mój ukochany…

tyle ze mną masz 

nie spokoju i lęku


tyle zmartwienia

tyle nienawiści 

a łez mych kiedyś 

zabraknie 

i marność zostanie 


marność nad marnościami

i wszystko marność…

Chcę wrócić tam…

chcę wrócić tam,

gdzie rysowałam koty 

w byle jakim 

zeszyciku 

i mama mi mówiła

że to dzieło sztuki…


chcę wrócić tam,

gdzie za tę jej brązową,

długą spódnicę chwytałam

i goniłam dookoła 

beztrosko…


chcę wrócić tam,

gdzie moja huśtawka

z patyka zrobiona

i te łąki za rzeką…


i gdybym mogła,

tak bym chciała

wyzbyć się tego bólu,

żalu i gniewu 

i wrócić tam,

gdzie wierzyłam 

że tata mnie kocha

a mama żyć będzie 

wiecznie.

Miłość

Ona i jej ogień

w oczy parzy mnie

Gdy przez ulicę biegnę 

światła kręcą się


Tak mi jest (nie)dobrze

Jezu Chryste mój

Jestem znów niczyj

a mogłem być twój…


Gdybyś tylko była 

jedną z moich dam,

jednym z miejsc na świecie,

które dobrze znam


Przysiąc bym ci mógł

na tysiąc jasnych gwiazd,

gdybyś ty mnie nie kochała,

jak płomień bym zgasł…


Ta miłość mnie zabije,

dobrze o tym wiem…

ale bez niej zginę,

bez niej nie ma mnie.

A mogłabym

A gdybym mogła 

być kimś innym,

kimś kim zawsze

pragnęłam być


Mogłabym mieć 

śliczną talię 

tatuaże 

i tego borderlajna brak…


Byłabym wyluzowana,

zadbana

i kochałabym siebie

tak mocno…


A gdybym mogła 

tej wrażliwości się pozbyć,

wyzbyć przywiązania 

do Ciebie


ah, jak ja bym chciała 

cię nie kochać 

mój skarbie

największy 


Mogłabym być wtedy 

idealna,

łamać serca 

a w zamian swoje 

w całości zachować 


Nie bałabym się niczego.

Byłabym taka,

jaką zawsze pragnęłam być.


A tak to… ah, 

jak ja sobą gardzę,

jak ja siebie nienawidzę, 

nie znoszę,

przecierpieć nie mogę!


A mogłabym

siebie 

kochać.

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 39.38
drukowana A5
za 37.84
drukowana A5
Kolorowa
za 57.33