Mojemu kochanemu mężowi i dzieciom,
rodzicom, rodzeństwu, rodzinie
przyjaciołom i znajomym.
Kraina Zieloności
Zabierz mnie do krainy wiecznej zieloności
tam zatańczę w rytm miłości naszej
u podnóża klifów posłucham pieśni przodków
Zanurz mnie w morzu
posłucham jego szumu topiąc łzy
zmyj kurz cywilizacji
Zaprowadź mnie do zamku
gdzie szmaragdowa harfa
zagra melodię rozstania
Dorzuć drew do kominka
niech nas ogrzeje płomień
wiecznego przywiązania
Pożegnaj mnie spojrzeniem
co przyciągnie moją duszę
do krainy klifów
Zabierz mnie
tam gdzie można znaleźć
upragniony spokój
wtedy zaśpiewam
pieśń miłości naszej
u podnóża klifów
zatańczę taniec na piasku
Zanurz mnie w trawie
posłucham jej szeptu
gubiąc złe sny
zmyj kurz cywilizacji
Zaprowadź mnie do domu
niech zagra nam gitara melodię
o naszej wędrówce do ojczyzny przodków
Dorzuć drew do kominka
niech nas ogrzeje płomień
wiecznego przywiązania
Przywołaj mnie spojrzeniem
co przyciągnie moją duszę
do krainy wiatrów
Cząstka siebie
pozwól mi odnaleźć
cząstkę siebie
w moich myślach
chciałabym nacieszyć oczy
zielonością traw
pragnę dostrzec
w kroplach rosy
małe prawdy
które wskażą mi cel
Płótno duszy
Subtelne pociągnięcie pędzlem
na płótnie duszy
wprowadziło łagodność
w zmarszczkach zmartwień
Mgła przysiadła w świetle poranka
zasłaniając pajęczyny gniewu
Coraz intensywniejszy śpiew ptaków
obudził w zapomnianych kartach pamięci
wspaniałość budzącego się świata
Lekki wiatr przygładza biel skroni
Zaprasza do ostatniego tańca dziękczynienia
Tęcza
tęcza dotyka morza
ofiarując jemu swoje barwy
jej widok
jest obietnicą
jeszcze bardziej nasyconych
odcieni raju
W naszej łodzi
w naszej łodzi
nie zabraknie miejsca na miłość
na gładkiej tafli jeziora
trudno dostrzec zmarszczki zwątpienia
nadzieja dała nam wiosła
Taniec jesienny
zatańczmy w lesie
taniec naszych marzeń
utkany z liści
poruszanych przez wiatr
ty tworzysz rym
a ja na gitarze
wyczaruję ci baśń
o pałacu z mgły
Kontemplacja
złączone konary drzew
jak splecione ręce
jesienny wiatr
jak zmysłowy taniec
łzy wzruszenia
jak krople żywicy
cichy śmiech
żarliwa modlitwa
Korytarze zmysłów
przeprowadzasz mnie
przez korytarze
swoich zmysłów
tulisz mą samotność
w swoich ramionach
grzejesz oddechem
moje zmarznięte ciało
pocieszasz słowem
dotykasz
zarysów moich myśli
tęsknisz
za rozkoszną
nutą zapomnienia
Wyspa spełnienia
kąpiel w morzu
jest zapowiedzią wędrówki
naszych dusz
ku widnokręgowi zjednoczenia
rześki wiatr
rozsypuje ziarenka piasku
wokół namiotu miłości
słońce rozgrzewa nasze serca
wtedy schładzasz moje ciało
wilgotnym płótnem
rozlewasz oliwę
i zagłębiasz się we mnie
poszukując spełnienia
Morze zmysłów
skąpany w poświacie słonecznej
zanurzasz swoje ciało
w morzu zmysłów
delikatny wiatr orzeźwia
cienie drzew schładzają
piasek rozgrzewa
wydmy zasłaniają
namiętność rozpływa się
w deszczu
Muszle
idziesz brzegiem morza
zbierasz dla mnie muszle
każda z nich
różni się kształtem
największą
dasz mi na powitanie
ze średniej
przelejesz do kielicha
nektar rozkoszy
najmniejsza
wydobędzie z siebie
perłę zespolenia
Saint Nazaire
w Saint Nazaire
jest pięknie
ale cóż z tego
skoro nie możesz
mnie dotknąć
kiedy słyszysz
przez telefon mój głos
rozpływasz się
w deszczu
z tęsknoty
samotne spacery
nad morzem
są pełne
nostalgicznego uniesienia
wyobrażasz sobie mnie jak tańczę
na piasku zmoczonym przez fale
kiedy widzisz latarnię
to jakbyś mnie oglądał
smukłą i strzelistą
oświetlającą drogę do domu
Silna wiara
przebywasz w nadmorskiej krainie
a ja twardo stąpam po ziemi
budzę się w nocy
zmęczona natłokiem