E-book
15.75
drukowana A5
22.45
drukowana A5
Kolorowa
40.04
Kraina słodkich snów

Bezpłatny fragment - Kraina słodkich snów


Objętość:
19 str.
ISBN:
978-83-8273-037-1
E-book
za 15.75
drukowana A5
za 22.45
drukowana A5
Kolorowa
za 40.04

Kraina słodkich snów

W Krainie słodkich snów rządził młody król o imieniu Czarosen. Miał on niezwykły dar, wnikać do ludzkich snów i otwierać dobroć ze środka serca. Rządził on od niedawna. Bardzo martwił się swoim narodem i chciał pomóc małym i dorosłym być dobrymi ludźmi. Pewnego dnia Czarosen postanowił sprawdzić jak żyją jego poddani. Wsiadł na swój statek, latał po chmurach i obserwował wszystkich od młodego do starego. Szczególnie przeraziło go trzech jego poddanych: Jacek, Chmura i mały Czaro. Postanowił pomóc im w odnalezieniu dobra wewnątrz siebie. Kraina słodkich snów to najpiękniejsze państwo na świecie. Kolorowe, słodkie chmury z aromatem jaśminu i jedzeniem najsmaczniejszym na ziemi. Ten, kto był tu raz, na zawsze zapamięta ten kraj. Niestety nie wszyscy obywatele to doceniają. Ludzie to tylko ludzie i mają swoje słabości. Jacek okradał każdego, kogo tylko mógł. Chmura myślał tylko o jedzeniu i był bardzo skąpy, a Czaro zaburzał spokój i równowagę każdego. Czarosen był zmartwiony ich zachowaniem, skorzystał ze swojego daru. W nocy nasypał im złoty pył, o to sny, które im się przyśniły i ich losy, które po tych snach się zmieniły:

Trzy złote maliny

Dawno temu żył człowiek o imieniu Jacek. Zapomniał on o dobru w swoim sercu. Kradł kury sąsiadów, oszukiwał małe dzieci, wyłudzał pieniądze od seniorów. Już miał swoje lata, całe życie mieszkał sam. Nie miał rodziny, ani przyjaciół. Dziś, jak zawsze poszedł spać, ale tego razu śnił mu się niesłodki sen. Dzień był pochmurny i deszczowy od samego rana. Zbliżała się jesień. Jacek szukał w lesie grzybów, w domu już nie miał nic do jedzenia. Szukał, szukał, ale żadnego grzyba nie znalazł. Po lewej stronie obok siebie Jacek zobaczył maliny wysmarowane złotą farbą. Przyglądał się im długo, po czym postanowił je zerwać i sprzedać. Do wieczora Jacek szukał drogi, wreszcie dotarł do domu. Z rana Jacek poszedł na targ i wszystkim proponował trzy złote maliny, wmawiając ludziom, że to prawdziwe złoto. Czas mijał i głód robił swoje. Jacek już nie mógł wytrzymać. W tym momencie Jacek poczuł przyjemny zapach swieżo wypieczonych bułeczek, które sprzedawała Pani Alicja.

Jacek podszedł do niej i powiedział: Jacek: O jakie piękne bułeczki, jestem głodny. Czy pani da mi pare? Już mam duzo chętnych na te złote maliny. Tylko muszę dokonać wyboru, komu ich sprzedać. Wieczorkiem oddam pani pieniążki.

Alicja: Pewnie, proszę wziąć kilka.

Żadna osoba nie chciała kupić malin, bo z bliska każdy widział, że to zwykłe maliny w farbie.Nastąpił wieczór.
Alicja się pyta: Jacek, jak tam?
Jacek: Wiesz co jutro rano oddam Ci pieniążki. Mój klient jescie nie zapłacił.

Alicja: Czyli udało Ci się sprzedać towar?
Jacek: Tak
Alicja: Super, wszystkie trzy?
Jacek: Tak, jutro będę bogaty. Dam ci jutro pięć raz więcej pieniędzy niż jestem Ci winien. A może dasz mi jeszcze do jutra parę bułeczek.

Alicja: Wiesz, zostało mi tylko trzy bułeczki. Jacek: No to akurat. Jutro wszystko Ci zapłacę i już nie będziesz musiała pracować. Podzielę się z Tobą pieniążkami i pojedziemy razem na wakacje. Miałaś szczęście, że mnie spotkałaś. Od jutra Twoje życie się odmieni.

Alicja: O Jacuś, super, dziękuję. Pewnie bierz te bułeczki i do jutra.
Pani Alicja naiwnie myśliała, ze Jacek mówi prawdę. To był jej błąd. Nie nalezy wierzyć nieznajomym, zawsze najpierw trzeba poznać człowieka. Jacek poszedł do domu, a następnego dnia udał się z tymi malinami na drugi targ. Po drodze Jacek spotkał płaczącego, małego chłopczyka.

Jacek: Czemu płaczesz?
Chłopczyk: Chcę jeść. Jacek: Mogę Ci pomóc, jak przyniesiesz mi wodę, to dam Ci malinę.

Chłopczyk podbiegł do najblizszej studni, nabrał dla Jacka wodę. Jacek wypił ją i uciekł od chłopczyka, nie dotrzymując obietnicy. Kiedy Jacek uciekał wypadły mu trzy złote maliny z kieszeni i zjadła je wiewiórka. Ale to było dla niej za mało, postanowiła zjeść Jacka. Wiewiórka zaczęła rosnąć i zrobiła się ogromna. Jacek wystraszył się, ale już nie miał siły uciekać. Wiewiórka złapała go w swoje ogromne łapy.

Wiewiórka: Zjem Cię, jak Ty zjadłeś te kradzione bułeczki od Alicji.

Jacek: Nic nie ukradłem!
Wiewiórka: Ty wszystkich oszukujesz i okłamujesz, jak Cię zjem to nikt Ciebie nawet szukać nie będzie.

Jacek: Nie jedz mnie, ja się zmienię.

Wiewiórka: Już za późno Jacku. Jacek: Przysięgam, że się zmienię.

Wiewiórka: Daję ci ostatnią szansę, jak się nie zmienisz, to odwiedzę Cię w prawdziwym życiu.

Jacek obudził się wystraszony. Jacek: To tylko sen czy nie?… Ale byłem takim złym człowiekiem, muszę się zmienić. Będę dziś szukać pracy. Już nie będę kraść i oszukiwać. Od tego czasu Jacek bardzo się zmienił, pomagał każdemu, pracował i emanował dobrocią

Czaro

Czaro był bardzo niegrzecznym dzieckiem, przed Wigilią rozbił akwarium, nakarmił kota rybkami, schował torebkę mamy w ogrodzie, rozerwał buty ojca i połamał zabawki młodszego brata. Rodzice bardzo się na niego zdenerwowali i kazali za karę iść mu do ciemnego pokoju z jedną świecą. Czaro patrzył na świecę i powolutku zasypiał. To była niezwykła świeca, wypełniona złotym, sennym pyłem Czarosena. Kiedy zegarek wybił 22: 30 Czaro zasnął i zobaczył ten sen:
Czaro wyszedł na spacer, bardzo mu się nudziło, myślał co zrobić dla zabawy. Blisko domu był las. Czaro wymyślił sobie, że jest on rycerzem i musi odnaleźć zagubione skarby w lesie. Poszedł szybko do domu zabrał ze sobą litr wody i świeżo upieczone przez mamę ciasto, dużą świecę i zapałki. Spakował wszystko do plecaka i uciekł z domu do lasu. Na początku wszystko wydawało mu się bardzo ciekawe. Armia mrówek budowała swoje królestwo, króliczki bawiły się z motylami kto jest szybszy. Wiewiórki podejrzanie rozgadywały wszystko dookoła, a jeżyki wszystko ciągnęły do swojej norki. Czaro był szczęśliwy jak nigdy. Słuchał śpiewu ptaszków. Zanurzył się do zimnego strumienia po środku lasu. Jadł nieumyte jagody i owoce. Gdyby rodzice to zauważyli pewnie, zrobiliby mu awanturę. A tak on sam Pan lasu i robi wszystko, co tylko chce. Nadszedł wieczór. Wojsko komarów zaczęło atakować wszystko dookoła i Czaro postanowił z nimi walczyć. Zapalił świecę i zaczął straszyć komary. Ale świeca niedługo zgasła i dookoła zapanował zmrok. Czaro schował się pod drzewem i zasnął. Rano zjadł mamusine ciasto, napił się wody i poszedł w głąb lasu szukać Miedwiediewa. Pogoda była przepiękna. Na drzewach po lewej stronie zamieszkała wielka rodzina pszczół. To była pracowita rodzinka, narobiła miodu z zapasem na cały rok, ale nadal pracowała, żeby niczego im nie brakło. Czaro bardzo lubił miód, szczególnie z naleśnikami. Skorzystał z okazji, że rodzinka była w pracy i zaczął zajadać miód. Nie zauważył kiedy wrócili domownicy. Pszczoły były bardzo wkurzone i zaczęły żądlić chłopczyka, Czarus od bólu i strachu uciekał szybko jak tylko mógł. Postanowił, że wróci do domu. Jednak poszedł nie tą drogą i trafił do sąsiedniej wsi. Zaczerwieniony i spragniony, Czaruś wszedł do pierwszego, lepszego domu i poprosił o wodę. W tym domu mieszkało troje braci, rówieśników Czaro. Lolo, Miki i Dano. Dali mu wodę, a Czaro zaproponował im dołączenie do jego zabawy. Po sąsiedzku mieszkały dwie małe, młode świnki Pepę i Dzidzio. Czaro pomyślał o tym, że fajnie będzie zaprowadzić świnki do lasu i zaczął namawiać do tego, nowo poznanych kolegów. Bracia myśleli, że świnki chcą wrócić do lasu i chcieli im pomóc. Pepę był dużym prosiątkiem i lubił dużo jeść, dodatkowo miał problemy ze wzrokiem. Dzidzio była mniejsza i bystrzejsza, uwielbliała okulary przeciwsłoneczne.

Dano: Musimy je złapać i umyć.

Lolo: Tylko jak je zaprowadzimy do lasu, skoro one są takie duże?
Czaro: Mam pomysł, świnki lubią jeść. Macie coś do jedzenia?
Miki: Mamy sól.

Dano: Haha, przecież kto je sól bez niczego.

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 15.75
drukowana A5
za 22.45
drukowana A5
Kolorowa
za 40.04