E-book
18.9
drukowana A5
29.97
drukowana A5
Kolorowa
49.82
Koźle i okolice 1945

Bezpłatny fragment - Koźle i okolice 1945


Objętość:
51 str.
ISBN:
978-83-8324-970-4
E-book
za 18.9
drukowana A5
za 29.97
drukowana A5
Kolorowa
za 49.82

Wstęp

Ofensywa zimowa 12 stycznia — 7 lutego 1945 roku, nazywana również operacją wiślańsko-odrzańską rozpoczęła się 12 stycznia 1945 roku. Uderzenie realizowano z dwóch przyczółków:

— warecko-magnuszewskiego pod Puławami, skąd ruszył I Front Białoruski marszałka Georgija Żukowa, jego zadaniem było osiągniecie Odry w okolicach Kostrzyna;

— sandomierskiego, skąd ruszył I Front Ukraiński pod dowództwem marszałka Iwana Koniewa, który miał dotrzeć do Wrocławia.

Szybko okazało się, że osławiony niemiecki front wschodni rozpadł się jak domek z kart. Uderzenie było tak potężne, że wiele niemieckich jednostek znalazło się na tyłach frontu. Już 19 stycznia 1945 roku o godzinie 3 00 nad ranem Armia Czerwona przekroczyła dawną granicę polsko-niemiecką w okolicach Gorzowa Śląskiego i Praszki. Później bardzo szybko zaczęła zajmować obszary na prawym brzegu Odry, w tym tereny obecnego Śląska Opolskiego i rejon Koźla. Dzięki temu w trakcie drugiego etapu operacji wojska sowieckie zdobyły szereg przyczółków nad Odrą. W ten sposób legła w gruzach niemiecka koncepcja organizacji linii obronnej opartej o wspomnianą rzekę.

W prezentowanej publikacji omówiono działania wojenne w rejonie szeroko rozumianej okolicy Koźla począwszy od drugiej połowy stycznia do drugiej połowy marca 1945 roku.

Ryc. nr 1 Schemat ofensywy zimowej (Źródło: www.pobeda.elar.ru)

Wprawdzie już wcześniej sowieccy żołnierze pozwalali sobie na wiele, ale po przekroczeniu dawnej granicy Niemiec — puściły wszelkie hamulce. Zresztą — otrzymali przyzwolenie i zachętę od swojego dowództwa i partyjnych propagandzistów. W wielu miejscach witały ich takie tablice, jak zamieszczona poniżej.

Ryc. nr 2 Tablice witające radzieckich żołnierzy na terytorium Niemiec (Źródło: www.wralbum.ru)

Styczeń 1945 roku na przedpolach Koźla

Walki o Ujazd

Według ustaleń sowieckiego wywiadu rejon Ujazdu (Bischofstal ) był obsadzony przez elementy niemieckiej 11 Dywizji Przeciwlotniczej, 380 Dywizjon Ciężkiej Artylerii Przeciwlotniczej oraz 92 Batalion Saperów 20 Dywizji Pancernej. W mieście pozostali nieliczni mieszkańcy, gdyż już 17 stycznia zarządzono ewakuację.

Po zajęciu Starego Ujazdu wieczorem 23 stycznia 1945 roku 2 Eskadron 4 Pułku Kawalerii Gwardii wraz z 2 Kompanią czołgów MK V Valentine z 58 Pułku Pancernego wdarł się do Ujazdu i rozpoczął uliczne walki. Jednak niemieccy żołnierze broniący miasta zerwali się do kontrataku i odrzucili sowieckich kawalerzystów na północny skraj Ujazdu. Podobno kontratakował batalion piechoty wsparty przez działa szturmowe. Tego dnia zginęło 10 kawalerzystów pułku a 31 zostało rannych. Stracił on 2 działa 57 mm. Wspierająca 4 Pułk Kawalerii Gwardii kompania 58 Pułku Pancernego utraciła 2 czołgi. Podczas walki wyróżniły się załogi: młodszego lejtnanta Zagidulina i lejtnanta Sokołowa. Czołgi ogniem artyleryjskim oraz „gąsienicami” zniszczyły: 1 baterię artylerii, 4 samochody ciężarowe, 12 gniazd karabinów maszynowych i 5 radiostacji. Pancerniacy zdobyli dwie baterie artylerii.

Tego dnia działania pułków kawalerii wspomagał 177 Zmotoryzowany Pułk Moździerzy, który stacjonował w rejonie Jaryszowa (Jarischau).

Walki o miasto trwały następnego dnia. Tym razem w nocy z 23 na 24 stycznia 1945 roku od północnego wschodu atakował 8 Pułk Kawalerii Gwardii. Uderzyły dwa eskadrony wsparte przez 2 baterie armat 75 mm, 2 działa 45 mm i 2 plutony moździerzy 82 mm. Dość szybko udało się opanować wschodni skraj miasta, ale o godzinie 24.30, gdy żołnierze radzieccy zbliżali się do Kłodnicy, Niemcy kontratakowali siłami kompani piechoty przy wsparciu 3 ciężkich czołgów i 2 ciężkich dział. Kawalerzyści zostali zmuszeni do wycofania się i zajęcia pozycji obronnych. W trakcie tego starcia eskadrony straciły 5 zabitych i 9 rannych. Zginął jeden oficer — młodszy lejtnant Piatow.

O godzinie 4.30 do walki skierowano kolejny, 3 Eskadron wraz z grupą rusznic przeciwpancernych. Ten kombinowany oddział dotarł do północno wschodniego skraju Ujazdu i zajął znajdujące się tam skrajne budynki. Niemieccy żołnierze wraz z działem szturmowym i transporterem opancerzonym dwa razy usiłowali wyrzucić przeciwnika z zajmowanych pozycji, ale obydwa kontrataki załamały się pod celnym ogniem sowieckich kawalerzystów.

Ryc. nr 3 Sowiecka kawaleria w marszu (Źródło: www.wralbum.ru).

Niemcy zorganizowali kolejny kontratak o godzinie 8.30. Dwie kompanie piechoty uderzyły z takim impetem, że zdołały odrzucić Sowietów o 150 -200 metrów. Dowództwo pułku wprowadziło do bezpośredniej walki 2 baterie artylerii i dopiero wówczas, o godzinie 11.00, udało się opanować miasto i dotrzeć do rzeki Kłodnicy. W walce zginęło 88 niemieckich żołnierzy. Kawalerzyści zniszczyli: 1 czołg, 1 działo szturmowe i 5 samochodów ciężarowych. Zdobyli: 6 magazynów, 9 wozów konnych, 11 koni, 1 działo przeciwlotnicze i 1 samochód. Straty własne określono na 6 zabitych i 18 rannych, czyli podejrzanie niskie jak na intensywność walk.

Po zdobyciu Ujazdu tradycyjnie rozpoczęły się ekscesy i gwałty. Oto opis sytuacji w następnych dniach przedstawiony przez portal „Strzelce 360”:

(…) Od 23 stycznia zamordowano w Ujeździe ok. 80 osób. 24 stycznia w szpitalu broniąca się przed gwałtem 33-letnia siostra Nympha — Anna Skawran została zgwałcona i zastrzelona. 25 stycznia na plebanii został zabity ks. Gerlich wraz z dwiema jego siostrami, Anną i Gertrud. Podobno w budynkach gospodarczych probostwa znaleziono niemieckie mundury i to miało być powodem egzekucji. Plebanię Sowieci, wraz ze zwłokami księdza i jego sióstr, podpalili. Możliwe też, że domagali się kościelnych kosztowności i dostępu do krypt i wobec oporu księdza zabili go. Po wojnie miał być pod kościołem wykop prowadzący do krypty. W tych dniach zdewastowano też wnętrze kościoła.

W tym samym dniu spłonęła cała zabudowa rynku i sąsiednich ulic. Na rynku, we wschodniej pierzei, ocalał tylko jeden dom. Na ul. Traugutta spaliło się kilka kamienic z hotelem „Miasto Berlin”. Pomiędzy rynkiem i kościołem spaliły się wszystkie znajdujące się tam domy. Mieszkańcy okolicznych wiosek mówili później, że przez parę dni z daleka było widać palący się Ujazd. (…) [Źródło: Christoph Sottor, Styczeń 1945. Gwałty i mordy bez skruchy, „Strzelce 360”, www.strzelce360.pl].

Potyczka o Sławięcice

23 stycznia 1945 roku o godz. 23.00 7 Pułk Kawalerii Gwardii otrzymał rozkaz natarcia w kierunku Sławięcic (Ehrenforst). Wspomagał go 54 Pułk Pancerny. W nocy oraz w pierwszej połowie dnia 24 stycznia 1945 roku 7 Pułk Kawalerii Gwardii prowadził walki o Sławięcice i do godz. 12.00 tego dnia opanował północną część tej miejscowości. Rozpoczął walkę o przeprawę przez Kłodnicę. Jednocześnie powstrzymywał niemieckie kontrataki wyprowadzone z lasu 500 metrów na zachód od Sławięcic. Pod koniec dnia pułk dwoma eskadronami utrzymał północny skraj południowej części miejscowości a kolejnymi dwoma osłaniał przeprawę przez rzekę Kłodnicę. Niemieckie oddziały stopniowo wycofywały się na południowy zachód i początkowo utrzymywały przeprawę przez rzekę. W trakcie walki pułk stracił 4 ludzi i 4 konie oraz taczankę. Wzięto do niewoli 7 niemieckich żołnierzy i zdobyto: 8 dział przeciwlotniczych, 3 samochody i 500 sztuk bydła. Dopiero następnego dnia udało się całkowicie opanować przeprawę przez Kłodnicę bronioną przez batalion niemieckiej piechoty wraz z 3 działami szturmowymi. Tym razem straty były większe: 5 zabitych i 15 rannych kawalerzystów, 10 koni i 1 ciężki karabin maszynowy. O godzinie 19.00 25 stycznia 1945 roku 4 Eskadron zajął pozycje w zachodniej części Sławięcic, 1 Eskadron w centrum miejscowości, a 3 Eskadron we wschodniej części.

Ryc. nr 4 Niemcy w obronie (Źródło: www.wralbum.ru).

Jak to bywało zwykle, także i w Sławięcicach doszło do tragedii. Tym razem zginęli Francuzi — przedstawiciele personelu szpitala zakładowego przedsiębiorstwa Oberschlesische Hydrierwerke AG Blechhammer (OHW), który znajdował się w lesie na południe od Sławięcic. Okoliczności tej zbrodni wojennej opisał Edward Haduch:

(…) Tak więc 26 stycznia 1945 około godziny 9 wyruszyliśmy do Ehrenforst na spotkanie z sowieckim dowództwem: Dr Camille Lagouanelle, Roger Lormand — student medycyny, Robert Cour — student medycyny, Robert Deffages — pielęgniarz, René Legouté — pielęgniarz, Marcel Ranquet — pielęgniarz.

Na głównej alei, niedaleko kanału, pojawił się pierwszy patrol sowiecki i przepuścił nas. Drugi patrol zatrzymał się i krzyknął po rosyjsku: „Szpiedzy”! A potem bez słowa wycelowali w nas swoje pepesze i otworzyli ogień, niosąc śmierć. Zobaczyłem, jak padają przede mną moi najlepsi koledzy, z którymi przeżyłem obozy! Instynkt życia kazał mi skoczyć w śnieg do rowu. Tutaj, modląc się, czekałem na śmierć. Brutalny żołnierz postawił mnie na nogi, bił pięścią w twarz i odszedł do swojej ciężarówki, która odjeżdżała. Gdy już był na ciężarówce, wystrzelił dwie kule, które przeszły na kilka milimetrów od mojej twarzy. I tam zostałem, zbity, cudownie ocalony z moimi czterema martwymi młodymi i oddanymi przyjaciółmi. W nocy zabrali mnie polscy mężczyźni. Dzień później (w niedzielę) z doktorem Moreau, który został w szpitalu, pochowaliśmy naszych towarzyszy za szpitalem. [Źródło: Edward Haduch, Tragiczny koniec francuskich więźniów z obozu w Sławięcicach, www.lokalna24.pl].

Od Leśnicy do Odry

23 stycznia 1945 roku od godziny 3.00 w nocy 6 Pułk Kawalerii Gwardii kontynuował natarcie. Kawalerzyści najpierw zamierzali ruszyć przez pola, ale okazało się, że artyleria i tabory mają trudności. Wówczas zmieniono kierunek natarcia i kolumna ruszyła drogą z Poręby do Leśnicy. Miasto zostało zajęte o godzinie 8.45. Ze względu na zmęczenie ludzi i koni w Leśnicy (Bergstadt) zarządzono popas. O 12.15 spieszone szwadrony podjęły próbę zajęcia dworca kolejowego Leśnica. Tam jednak natknęły się na silny opór niemieckiej piechoty zmotoryzowanej z, jak to określili Rosjanie, — 100 Dywizji Zmotoryzowanej (100 Dywizji Strzelców). Walka trwała prawie 2 godziny i dopiero szturm trzech szwadronów pozwolił na zajęcie dworca. Kawalerzyści dosłownie na „plecach’ uciekających niemieckich żołnierzy dotarli do granic Zdzieszowic ( Odertal). Jak podaje Georg Gunter — w zakładzie opiekuńczym w Leśnicy zamordowano 20 pensjonariuszy i 2 pielęgniarzy.

Sytuację nad Odrą w rejonie Zdzieszowic możemy poznać dzięki zapiskom porucznika Stefana Władyki z Brygady Świętokrzyskiej Narodowych Sił Zbrojnych, która wycofywała się przez ten rejon i którą Niemcy usiłowali zmusić do osłony przeprawy. Zostały one zamieszczone przez Sowiniec — Fundację Centrum Dokumentacji Czynu Niepodległościowego.

(…) Po dwóch dniach takiego odpoczynku, otrzymujemy zadanie pójść z powrotem nad Odrę i tam w mieście Odertahl wesprzeć tamtejszy garnizon niemiecki. Droga jest dość uciążliwa, gdyż złapał bardzo silny mróz, a poza tym żołnierze są wyraźnie niechętni i przeciwni walce wraz z Niemcami przeciwko regularnej armii bolszewickiej.(…)

Jeszcze zanim doszliśmy do Odry, już pod wieczór, spotykamy uciekających pojedynczych żołnierzy niemieckich, którzy twierdzą, że bolszewicy już sforsowali rzekę. Sytuacja oficerów wobec żołnierzy jest bardzo nieprzyjemna. Mimo tego idziemy jednak dalej. Zmrok już zapada. W pewnym miejscu przekraczamy przez stanowiska artylerii niemieckiej. Na ostatnim odcinku marszu, kiedy jesteśmy jakieś 2 czy 3 kilometry przed Oderthalem, ta właśnie artyleria daje ognia. Między naszymi żołnierzami powstaje popłoch, który na szczęście udaje się opanować. Widać, że nasz żołnierz tak waleczny w boju, nie jest jeszcze zaprawiony i przyzwyczajony do ognia artyleryjskiego. Wobec tego zamieszania wycofujemy się do poprzedniej wsi. Tutaj mjr. „Rusin” decyduje się na wysłanie pod Oderthal jedynie patroli. (…)

Już niedaleko Odry — idąc przez las — schodzimy na dół do rowów, po otrzymaniu instrukcji, że na tym odcinku droga jest pod ostrzałem granatników bolszewickich. Pozostałem sam na szosie, bo nie chciało mi się brnąć przez głęboki śnieg w rowie. W tej chwili, jakby na potwierdzenie informacji zagwizdał w powietrzu pocisk i wybuchł uderzając w sam środek drogi. Drugi upadł zaraz za pierwszym, jednak nie wybuchając. Atmosfera naprężenia wzrosła do tego stopnia, że trudno jest opanować żołnierzy. Posuwamy się jednak, aż do skraju lasu nad lewym brzegiem Odry. Na stanowiskach stoi kilkunastu ludzi z Volkssturmu, uzbrojonych tylko w karabiny — żadnej broni maszynowej. Mamy objąć odcinek po lewej stronie drogi, a poza tym oficer dowodzący tą grupą Niemców prosi o przydzielenie mu jakiejś broni maszynowej. Jak tu wybrnąć z sytuacji? Jakieś 50 metrów przed nami palą się domy, między którymi kręcą się podobno patrole bolszewickie. Musimy przekroczyć drogę. Niemcy chcą abym to zrobił na miejscu. Stawiam sprawę w ten sposób: zgadzam się na chwilowe pozostawienie jednego rkm-u, ale drogę postanawiam przejść po wycofaniu się w bezpieczne miejsce. Karabin maszynowy stawiam istotnie na stanowisku, ale kiedy w chwilę potem wycofujemy się do tego bezpiecznego miejsca na drodze, rozkazuję i rkm-owi dołączyć do kompanii. Po przyjściu w to „bezpieczne miejsce”, Flor i pchor. „Hel” z 10 żołnierzami idzie na patrol na naszym lewym skrzydle, gdzie ma być jakieś wojsko. Reszta oddziału w tym czasie ma zająć stanowiska na lewo od drogi, na dużym odcinku. Jest nas niespełna 100 ludzi. Toteż po odejściu Flora wcale nie kwapię się z zajmowaniem stanowisk. (…)

Mijamy 18 dział stojących na stanowiskach, z których tylko 5 strzelało, gdyż do reszty brakowało obsługi. Istotnie przy takim wsparciu nie było sensu ryzykować oczekiwania na stanowiskach nad Odrą. (…) [Źródło: Opracowania / Projekty \ Brygada Świętokrzyska NSZ \ Zapiski por. Stefana Władyki, http://www.sowiniec.com.pl/].

Wygląda na to, że do końca dnia 23 stycznia 1945 roku obrona wschodniego brzegu została wzmocniona lub radzieccy zwiadowcy przeceniali niemieckie siły po drugiej stronie rzeki.

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 18.9
drukowana A5
za 29.97
drukowana A5
Kolorowa
za 49.82