Kot w kapeluszu
Siedziałem na ławce tuż przy ratuszu
Gdy nagle podszedł kot w kapeluszu
Usiadł spokojnie opodal mej nogi
I mówi że szuka właściwej drogi
Spojrzałem na niego z lekka zdziwiony
I zadzwoniłem natychmiast do żony
Mówiąc że upał tak wielki panuje
Że chyba umysł mi już szwankuje
Pełna obawy moja małżonka
Tłumaczy dosadnie że to tylko mrzonka
Że kot w kapeluszu to przewidzenie
„Kup kiciusiowi jakieś jedzenie”
Zwróciłem się zatem z pytaniem do kota
„Głód drogi panie to wielka zgryzota
Więc jeśli drogi do domu pan szuka
Może przed drogą choć głód oszuka?”
Kot spojrzał na mnie szczęśliwym wzrokiem
Łzy popłynęły mu z oczu potokiem
Że owszem głodny i wykończony
I że dogłębnie jest poruszony
Widok futerka zawsze mnie wzrusza
Wsadziłem malca do kapelusza
Ruszyłem z kotem prosto do domu
Nic nie tłumacząc po drodze nikomu
Kotek natychmiast się do mnie przytulił
Czym moje serce bardzo rozczulił
Na miejscu ryby kawałek dostał
I kot w kapeluszu już ze mną został
Początek
Wróciwszy do domu moja małżonka
Dojrzała natychmiast końcówkę ogonka
I zanim kiciuś zdążył zamruczeć
Żona już z domu zdołała uciec
Twierdziła dosadnie że w żadnym wypadku
Nie chce kociaka z kuwetą w spadku
Że w domu panować musi porządek
Mnie zaś powinien wrócić rozsądek
Zdumiony kotek spojrzał mi w oczy
„Czy Pana żona tylko się droczy?
Czy też naprawdę nie chce mnie w domu
Bo nie potrzebny jestem nikomu”
Widząc że kotek smutnie spogląda
Gdy moja małżonka porządku żąda
Mówię do żony wręcz z przekonaniem
Że kotek będzie dla nas wyzwaniem
Że nie opuszczę kociaka w biedzie
Nawet pod groźbą że się rozwiedzie