E-book
14.7
drukowana A5
55.58
drukowana A5
Kolorowa
82.17
Koniec czasów

Bezpłatny fragment - Koniec czasów


5
Objętość:
306 str.
ISBN:
978-83-8221-711-7
E-book
za 14.7
drukowana A5
za 55.58
drukowana A5
Kolorowa
za 82.17

Wstęp

Nie ulega wątpliwości, że obecnie nad naszym światem panuje wiek ciemności. Toteż mamy tutaj tyle błota, brudu, obłudy i ignorancji. Zawsze na świecie tak się dzieje, kiedy nadciąga Wielkie Światło, ale po ciemnej nocy nadchodzi jasny dzień. Światło zwiększa swoje wpływy i pozbywa się tych, którzy rzucają na nas cienie. Nie pierwszy raz mamy taki okres na naszym globie i nie jedna cywilizacja zmagała się z ciemnością.


To, co dziś mamy, to histeria i manipulacja, która traci swoje wpływy, szczególnie w strefie polityki, mediach i religiach, które nie są gotowe na konfrontacje, nawet same z sobą. Te wszystkie instytucje, nie są gotowe do ustąpienia ze swojej władzy, tworzą nowy rodzaj wojny… i uderzają w nas swoimi piorunami… byśmy się ich bali i byli im posłuszni. Przechwycili nas, nasze dzieci i robią z nimi dziwne eksperymenty, wiele z nich spędza większość czasu w osobistym piekle… bo ten wampir, który obecnie rządzi Ziemią, zagarnął je, niczym swoją własność.


Ale już niedługo zostanie przywrócona prawdziwa sprawiedliwość, a umysły ludzi staną się czyste jak kryształ… i zamienimy to miejsce nienawiści na miłość, prawość i dopilnujemy, aby ludzkie namiętności już nikomu nie szkodziły.


Wielu ludzi zostaje budzonych z długiego snu. Jest nas coraz więcej. Ci, którzy mają klucze do własnej przyszłości, wyjdą z długimi pazurami naprzeciwko tej hipokryzji, która okazuje nam wrogość na każdym kroku.

Hej bracia i siostry…

i wy weźcie błyskawice w dłonie…!

Ale nie po to, aby burzyć i zabijać,

tylko po to, aby pokazać potęgę Światła…

bo Światło to najlepsza nasza broń

przeciwko demonom.

My dzieci Światła pokażemy, że mamy na tyle siły i odwagi, aby przeciwstawić się panom ciemności. To nasz rodzaj wojny… z błyskawicą światła w dłoni! Każdy jeden cykl na Ziemi kiedyś kończy się… a ci, nasi nowobogaccy “przyjaciele”, którzy nas gnębią, będą musieli z hukiem odejść. Każdy cykl, nawet ten najciemniejszy odradza się… lecz świat się nie kończy… ludzie wdychają nowe powietrze i powoli odradzają się. Wszystko dzieje się wewnątrz nas, w naszej świadomości, w naszych sercach… i to cały czas… toteż ten demon podstępu i strachu, zastawia na nas pułapki i ślepi nasze oczy nową technologią, mamoną, próbuje rozproszyć nasze światło, wewnętrzną wiedzę i mądrość… bo wie, że to my, dzieci Światła, zakończymy ten okres panowania ciemności… tym razem na zawsze… i wie, że to nie mechaniczna broń, będzie naszym orężem w tej wojnie… tylko nasza sprawiedliwość i miłość, która zapali się w nas, jak potężna błyskawica… bo naszym Ojcem/Matką jest Sprawiedliwość i Miłość… bo my pochodzimy z kolebki Sławian…

świecimy jasno

i patrzymy w kierunku światła przyszłości…

to my podniesiemy świat

i obudzimy wczesnym rankiem słońce…


a słońce nauczy nas kochać

i pokaże, czym jest boska miłość…

bo my od zawsze byliśmy przez słońce kochani…


więc przebudźmy się…

już promienie słońca grają na naszych szybach

i oferują nam na własność gwiazdy.


Namaste

Rozdział 1
Budzi się Chrystus w nas

Jezus powiedział:

„Kto wierzy we mnie nie umrze na wieki”

„…a co z tymi, co nie mogli Go nawet poznać w swoim życiu? Chodzi mi o tych, którzy urodzili się gdzieś na odludziu, żyją tam i nigdy nawet nie nauczyli się czytać, nikt im nie powiedział o Bogu i do końca swojego życia nie znajdą drogi. Jest jeszcze druga strona, co z tymi, którzy dopiero co się urodzili, a już musieli odejść z tego świata (również nie poznając Boga), czy to wszystko prowadzi do reinkarnacji i urodzenia w miejscu, w którym będą mogli Go poznać?”


Dość często mam takie pytania, co ciągle dowodzi, że dużo ludzi mówi o Jezusie Chrystusie, Biblii i innych duchowych naukach, ale tak naprawdę nie mają w tym temacie dużo zrozumienia. Każdy stara się zrozumieć na swój sposób, niektórzy nawet idą śladami Jezusa, inni starają się uczynić własne życie mniej bolesne w myśl — że Bóg nie chce naszego cierpienia. I tak naprawdę jedni i drudzy mają rację. Sam Jezus Chrystus mówił:

„Proście a otrzymacie,

szukajcie a znajdziecie,

pukajcie a otworzą wam…”

oraz

„o cokolwiek poprosicie Ojca

będzie wam dane…”

Tylko ilu ludzi tak naprawdę rozumie te słowa Jezusa, co tak naprawdę znaczy: szukajcie, pukajcie…?

Wielu szuka i puka a ciągle są rozczarowani, nie mogą dostać tego o co proszą, czego szukają. Wtedy przychodzi głębokie zastanowienie: czegoś tu brakuje, ciągle muszę coś więcej zrobić w swoim życiu? Jeśli nasz umysł jest nadal nieświadomy, będzie ciągle czegoś szukał, pytał, a i tak rozeznać nie umie, choćby nawet odpowiedzi cisnęły się do niego drzwiami i oknami. Ciągle będzie postrzegać na innym poziomie i szukać zewnętrznego zadowolenia.


Człowiek, podobnie jak każde ziarno musi na wszystko mieć swój czas: siania, kiełkowania, wzrostu, dojrzewania i żniwa. I to nie wiadomo, jaki zbierze plon? Zanim coś pojmiemy, potrzebny jest czas. Musimy również umieć czerpać nauki i wiedzę z innej świadomości, która leży w umyśle innego człowieka, zwrócić uwagę na jego doświadczenia, spojrzeć uważniej co robi w swoim życiu, co jest w jego wnętrzu, to odbije się na zewnątrz, niczym w lustrze. Także w chwili kiedy zapali się w nim świadomość Chrystusowa, wówczas on sam ujrzy we własnym wewnętrznym lustrze odbicie Jezusa Chrystusa. Z początku narodzi się w nim Dzieciątko Jezus, jeszcze kruche i wątłe, z biegiem czasu Jezus wzrośnie niczym ziarno i wyda właściwy plon. Jaką człowiek rozbudzi w sobie cząsteczkę Chrystusa, taka się odbije w jego lustrze, taką ujrzy świat.


Energia Chrystusowa znajduje się we wszystkich ludziach, nie ma tu wyjątków! Ale ilu ludzi ją rozpoznaje?


2000 lat temu Jezus Chrystus zszedł na Ziemię, aby ją pokazać całemu światu, wszystkim ludziom. Był to nowy okres, który był od dawna zapowiadany przez proroków. Uczył jak można się na tym nowym polu zamanifestować. A ta manifestacja to: bezwarunkowa miłość, miłowanie bliźniego i Boga. Jezus Chrystus pokazał jeszcze jedną ważną rzecz, że istnieje bezpośrednie połączenie człowieka ze Źródłem, skąd wywodzi się każda dusza ludzka… ponadto, że człowiek może umrzeć, zmartwychwstać i wniebowstąpić. Jezus udowodnił, że można pokonać śmierć, ale ta droga, to droga wyrzeczeń i cierpienia. Jezus pokazał nam najgłębszy sens życia i że my, wszyscy ludzie, mamy wspólne powiązania bez względu na kulturę, religię, język, kolor skóry. Przyszedł do nas wszystkich BEZ WYJĄTKU!


Jezus manifestował nam swoje współczucie, stał się przykładem do naśladowania, jako że wszyscy jesteśmy w stanie wyrazić miłość Chrystusa i każdy z nas może być przepełniony tą Energią. Ludzkość od początku stworzenia potrzebuje Energii Chrystusowych, aby móc powrócić do Domu, do Boskiego Źródła. Niestety do tej pory ludzkość jako całość nie umie zamanifestować w pełni tej energii, tak doskonałej miłości, współczucia, nadal ma dużo do zrobienia, podobnie, jak to było za czasów Mojżesza i innych proroków, którzy prowadzili swój lud do Boga. Każdy żyjący człowiek, kiedy rozwija w sobie dobre cnoty jest pełen bezwarunkowej miłości, współczucia i rzeczywiście szuka drogi do Boga, po drodze znajduje Energie Chrystusowe, tak było przed urodzeniem Jezusa i nadal tak jest.


Przed narodzeniem Jezusa Chrystusa było na świecie wielu wielkich mistrzów całkowicie oddanych Bogu. Uczyli ludzi Boskich cnót, miłości, wiary i praw kosmicznych. W każdym naszym okresie życia ludzie potrafili okazywać sobie współczucie, akceptację i miłość, lecz na Ziemi nadal jest dużo do zrobienia. Świat niby się mocno zmienił, budzi się duchowo, ale ciągle jest za mało miłości i współczucia, aby ocalić ludzkość i świat od zniszczenia. Tylko miłość może zrównoważyć energie strachu, nienawiści i wszystkie inne negatywne rzeczy, które nie pozwalają nam dotrzeć do Energii Chrystusowych. I wcale to nie znaczy, że człowiek, który codziennie czyta Biblię, modli się, chodzi do kościoła, przyjmuje sakramenty i wyznaje Jezusa Chrystusa, musi być na dobrej drodze. Jeśli jego myśli i serce manifestują negatywne cechy, wnosi do swojego życia więcej zła niż dobra, fałszu niż prawdy, ma się na bakier z miłością, współczuciem, toteż będzie na równi z tymi, którzy w ogóle nie praktykują i sieją wokół siebie energie zła… a może będą na jeszcze gorszej pozycji… ponieważ czytają perły boskiej mądrości, a bluźnią Bogu.


Biblia nie była czytana przez długie stulecia nawet przez chrześcijan. Wielu prostych ludzi nie potrafiło ani czytać, ani pisać. Była dostępna tylko w kościołach, w małych ilościach, ręcznie przepisywana i czytana wybiórczo w czasie nabożeństw. Jednym słowem, znali ją przeważnie kapłani, którzy mieli do niej dostęp. Pierwsza drukarnia powstała w 1450 roku, a pierwsza Biblia została wydrukowana w 1455 roku. Dzisiaj mamy zupełnie inną sytuację, inne są także umysły ludzi, dawniej Słowo Boże przyjmowali prostym sercem, nie było filozofowania, ludzie przyjmowali nauki Jezusa z większą pokorą i mieli szacunek do swoich duchowych nauczycieli. Poprzez stosowanie duchowych cnót usuwali wady i wprowadzali pokój.


Człowiek dobry, sprawiedliwy i prawy, pomimo że nie czyta Biblii, a jednak może swoją dobrocią, sprawiedliwością, współczuciem i miłością zamanifestować Energie Chrystusowe. Jeśli postępuje dobrze i sprawiedliwie, jakże miałby go odrzucić Bóg?


Człowiek posiada w sobie różne energie, którymi wypełnia swoją świadomość, ale wiele pól świadomości leży odłogiem w oczekiwaniu na nowy zasiew. Dzięki niemu zachodzą w naszym umyśle, ciele i duszy zmiany, pragnienia, by stać się lepszym człowiekiem. Kiedy się oczyszczamy i wzmacniamy, przygotowujemy się na potęgowanie energii, tym razem już z Wyższego poziomu. W ciało będą wpływać bardziej szlachetne energie o wyższej częstotliwości. Budzą się w nas nowe okablowania, przez które przepłynie więcej światła. Jest to proces, który powoli budzi ciało świetliste, w każdą komórkę wniknie więcej światła. Ten proces powoduje budzenie naszych wewnętrznych potencjałów i transformację.


Świetliste ciało istnieje w przestrzeni i w czasie i poza czasem i przestrzenią. Rozwój ciała świetlistego przygotowuje człowieka do wejścia w wyższe wymiary. Do tej pory człowiek był w formie ludzkiej, ale dzięki Energii Chrystusowych (tej z wyższej półki, z poziomu kosmicznego) niszczy swoje fałszywe zbiorniki, które trzymały go blisko Ziemi. Już wspólne energie: osobista i Chrystusowa kierują go na inną drogę przeznaczenia. Kiedy człowiek budzi się na wyższym polu świadomości rozumie już pojęcie: Energia Chrystusowa. Zmienia się jego sposób życia, zaczyna siać wokół siebie dobroć, miłość, współczucie. Jest dobry w każdym calu, opiekuje się słabszymi, wysyła miłość do wszystkich żywych istot na tej Ziemi. Powoli z jego życia zostają usuwane wszystkie blokady. Każda dusza ludzka jest na drodze odkrywania siebie, w rzeczywistości musi sama zrobić pierwszy krok, przełamać swoją nieufność, inaczej nie będzie mogła skorzystać z energii z Wyższego Źródła.


Musimy wiedzieć, że pojęcie Energii Chrystusowych ma charakter kosmiczny, uniwersalny i jest poza zasięgiem zrozumienia wielu ludzi. Energia Chrystusowa pochodzi już z pułapu czystego bytu, ale ta w istocie tkwi w każdym z nas. Jest cząstką naszej ludzkiej natury, łączy w sobie esencję duszy i ducha… ot to taka wielka tajemnica naszego bytu!!! Jednak jako poszukiwacze prawdy musimy umieć rozróżnić i te wyższe pola, ponieważ jest duża różnica między manifestacją siły Chrystusowej w człowieku i manifestacją kosmicznego Chrystusa. Wielu ludzi myśli, że kiedy już są duchowo przebudzeni, to muszą być i oświeceni, ale będąc nawet oświeconym, nie zawsze jesteśmy na wystarczająco wysokim poziomie. Budda był oświecony, ale był na zupełnie innym poziomie niż kosmiczny Chrystus, manifestował inne formy życia, inaczej je wyrażał.


Samo słowo Chrystus reprezentuje indywidualny poziom oświecenia i doświadczenia. Jezus ma dwa nazwiska: Chrystus i Nazarejski.

— Chrystus to Pomazaniec.

— Nazarejski — prawda, czyli dawca prawdy, który niesie dar budzenia innych. Znaczy, Jezus jest tym doskonałym nauczycielem, który pokazał nam drogę do Boga. Jeśli ktoś rozumie nauki Jezusa Chrystusa zdaje sobie sprawę, że Chrystus jest częścią tego — kim jesteśmy. Znaczy, cichymi obserwatorami — należymy do poziomu jedności i całości. Wielu ludziom, nawet czytającym Biblię ciężko to wszystko zrozumieć, jeszcze ciężej tym, którzy mają alergię na Jezusa Chrystusa.


W chwili kiedy człowiek obudzi w pełni czakrę serca, powoli wraca do niego pamięć komórkowa i ożywa duch Chrystusa w jego ciele. Wtedy człowiek zaczyna rozumieć słowa: „Ja i Ojciec jedno jesteśmy”.


Oczywiście wszyscy ludzie żyjący na Ziemi, od zarania dziejów aż do obecnej chwili, przychodzą na Ziemię w celu wznoszenia się, w każdym wcieleniu zdobywamy coś więcej, jak uczeń w szkole, który musi przerobić wiele klas, zanim nauczy się nowego materiału, a i tak nie ma gwarancji, że wszystko zrozumie. Obecnie budzimy masowo w swoim sercu Iskrę Chrystusa. Chrystus jest tą siłą, która gwarantuje nasz powrót do Źródła. Jest to Energia i Świadomość, która może zerwać wszystkie karmiczne więzy, ignorancję, ślepotę. Jeszcze takiego okresu nie było na Ziemi. Jest to moc i siła, która znajduje się we wszystkim, nie tylko w ludziach, ale nawet w pięknie kwiatu, w powietrzu, w wodzie… wszystko to próbuje do nas dotrzeć i zamanifestować nam Boską Obecność. Już w innym kolorze i popatrzy na nas inną ostrością wzroku i ujrzymy rzekę harmonii w swoim nowym życiu.


Każdy z nas może być szybko przekształcony, wypełniony Światłem Chrystusa i Boga, ale sami musimy współpracować i być w harmonii z innymi ludźmi i Bogiem. Musimy otworzyć się na współczucie i miłość. My dzieci Światła przekształcamy się w nowym wzorcu. Porywa nas w ramiona ten Płomień, który dopinguje i oświeca. Ucieleśnia w nas, mądrość większych cykli.

Wszyscy jesteśmy jednością!

I ty jesteś miłością,

którą rozprzestrzenia,

rozwijający się w tobie

wzorzec nowych czasów.

Rozdział 2
Poprzedzające lata

Nasz układ słoneczny ma swoją świadomość i przechodzi własny poziom wtajemniczenia poprzez emisję ogromnej ilości plazmy słonecznej. Niewątpliwie Słońce ma wielki udział w ewolucji Ziemi i naszej duchowej podróży. Obecnie emisja plazmy ze Słońca przyśpiesza, a my wszyscy jesteśmy pod jej działaniem… lecz trzeba wiedzieć, bardziej duchowo rozwinięte osoby, szybko przystosują się do tej zmiany i ta sytuacja nie wywoła u nich ogromnego emocjonalnego spustoszenia. Duchowo niewtajemniczeni mogą przejść duże kryzysy nerwowe, ponieważ będą zmuszeni do zmiany stylu życia, który jest im obcy, muszą podporządkować swoje ego do nowej rzeczywistości, do wyższej świadomości planetarnej. Szczególnie uderzy to w ludzi stojących u władzy, tych, którzy kontrolują innych na Ziemi, ponieważ nowa aktywność słoneczna spowoduje koniec rządów tyrana, w nowej społeczności nie będzie dla nich miejsca. Ludzkość budzi się ze złego snu, a jeszcze znajduje odwagę, aby uwolnić się z ucisków tyranów.


W tym czasie powstaje w naszym układzie słonecznym scalenie wielu gwiazd, co przebudzi w nas komórkowy zapis pamięci. To zjednoczenie da nam możliwość do budowy ciała Chrystusowego. Na naszej Ziemi nową Świadomość Chrystusową zapala nasze Słońce, Plejady i planeta Uran. Z planety Uran są przesyłane na Ziemię fioletowe promienie.


Tworzy się nowa kosmiczna alchemia, która zmienia częstotliwość energii i manifestuje nowe kreacje… ponieważ jak wiemy kosmos nigdy nie spoczywa, zawsze tworzy coś nowego. Oczywiście wpływa to i na nas, ludzi na Ziemi, na nasze pola duchowe, szczególnie na czakrę korony, 3 oko i serce.


I tak Przedwieczne Światło z Kosmicznego Duchowego Słońca, przenika w serce naszego układu słonecznego i zapowiada ponowne pojawienie się w naszym układzie słonecznym Kosmicznego Chrystusa. Takie słowa zapisałam także w książce „Usta Boga”… powtarzam tę swoją pieśń niczym mantrę, która nagle przebudziła moje serce i wibruje w nim w rytmie Świadomości Chrystusowej. To w rytmie Świadomości Chrystusowej wkraczamy w nasze nowe przeznaczenie, nową siłę uczuć, nowe kolory, dźwięki, a nawet przestrzeń będzie nowym odkryciem. W dodatku musimy się odciąć od starych doświadczeń, zrobimy to po przejściu przez tajemniczą gwiezdną bramę. Wiele rzeczy nam się objawi, zrzucimy swoje kajdany, zburzymy stare mury, które oddzielają dwa światy: widzialny i niewidzialny.


W dniu 26 czerwca 2010 roku świat dowiedział się, że jest pod wpływem Kosmicznego Krzyża, tzw. „Kardynał”. Lecz mało się wspomina, że w tym dniu, 26 czerwca 2010 roku wstępuje na Ziemię żeńska energia, która już nieśmiało budziła się od wielu lat. Kobiety zaczynają być coraz bardziej widoczne, chociaż zawsze rola matek, babć, córek, wnuczek była bardzo istotna i bez nich nie mógłby istnieć świat. Przebudzona żeńska energia jest znakiem istotnych zmian na Ziemi. My kobiety wiemy to, że jeśli do nas należałyby rządy, na świecie nie byłoby tylu wojen, broni, biedy, ucisku, kobieta ma w swoim wnętrzu wmontowany system opiekuńczy.


W dniu 26 czerwca 2010 rozpoczyna się nowy cykl, księżyc jest w pełni w Koziorożcu, w znaku, w którym zmienia się nasza przyszłość. Wcale to nie znaczy, że będzie to łatwy czas. My kobiety będziemy ciężej pracować tam, gdzie chcemy osiągnąć nasze cele. Słońce w Raku, który reprezentuje nasze domy, nasze rodziny i emocjonalne połączenie, te najbardziej intymne, mówi o delikatnej i bardzo intuicyjnej duszy kobiety, trzymającej w ręku płomień domowego ogniska. Dzisiaj te dusze rozpoczynają nową podróż w kierunku Kosmicznego Krzyża. Daje nam to wszystkim mieszkańcom na ziemi szansę, na spojrzenie na nasze cienie. Nowe energie zaglądają w naszą naturę i wypłukują to, co nas ogranicza, to kobieca ręka sprząta i czyści ognisko domowe. Mało też kto wie, że to kobieta odegra na świecie główną rolę w nadchodzącej epoce, chociaż pozostanie na długo okrytą tajemnicą (to są moje słowa napisane już 26 czerwca roku 2010).


Kosmiczny Krzyż oznacza cztery połączone punkty, wyświetla nowe zdarzenia, które będą formowały i kształtowały naszą przyszłość. Patrząc na równomierny krzyż nasuwa się wielka refleksja, szczególnie dla ludzi znających znaczenie kosmicznych symboli. Równomierny krzyż to rodzaj wojownika: wojownika pokoju i miłości. A świat tak bardzo potrzebuje takiej siły. Świat, który zmierza do potężnych przemian. Planeta Uran nie była w Baranie ponad 80 lat, pojawiła się ponownie w 2010 roku i będzie miała wpływ na następne 80 lat. Kosmiczny Krzyż przygotowuje zmiany tak bardzo nam potrzebne.


Solarny krzyż można postrzegać jako symbol, który jednoczy świat zewnętrzny i wewnętrzny. Przypomina nam, że jesteśmy oddzieleni od Wszechświata, ale rzeczywiście jesteśmy połączeni. Wznosząc rytuały poprzez solarny krzyż, które odbywają się w czasie przesilenia i równonocy łączymy swój wewnętrzny i zewnętrzny świat (makrokosmos i mikrokosmos). Przywołujemy aspekty własnej Wyższej Jaźni.


Kierunki kardynalne wiążą się również z następującymi cechami:

• Wschód: intelekt, uczenie się

• Południe: ambicja i intuicja

• Zachód: uczucia, emocje

• Północ: zdrowie, bogactwo, bezpieczeństwo.


Kiedy te wszystkie aspekty reprezentowane przez wszystkie cztery gałęzie krzyża zostaną zrównoważone w psychice człowieka, wówczas można uzyskać dostęp do wewnętrznej energii słonecznej, często nazywanej przez mistyków „wewnętrznym słońcem”. I właśnie obecnie jest ten czas… Krzyż Słoneczny przywołuje Moc Boga lub Wszechojca, a także Strażników Czterech Kierunków… krzyż w środku reprezentuje równowagę (ogień) i nieskończoność na swoich krańcach. Jest to symbol wieczności. Kiedy czujesz się zagrożony/zagrożona nie bój się używać tego krzyża. Znany jest na wszystkich kontynentach Ziemi i zawsze służył człowiekowi.


22 maja 2010 roku pojawił się w Wilton, w południowej Anglii nowy krąg zbożowy. Osoby wtajemniczone wiedzą, że jest to zakodowana informacja. Ten krąg z Wilton mówi nam coś więcej i ma związek z dwoma datami — Wielkim Krzyżem 26 czerwca 2010 i 21 grudnia 2012. Zawiera potężne ostrzeżenie, wspomina o globalnym kryzysie, a jednocześnie ukazuje rozwiązanie. Dnia 26 czerwca 2010 planety ułożyły się w nadzwyczajny sposób, w formę Wielkiego Krzyża. Takie ustawienie zdarza się niezwykle rzadko. Zgodnie z przesłaniem kręgów zbożowych, tego dnia słońce stworzy nowe, uzdrawiające miejsce, nowe pole świadomości. Bieguny Słońca się jednoczą, ten proces zakończył się 26 czerwca. Połączenie biegunów doprowadziło do spięcia, innymi słowami do kosmicznego orgazmu, który tworzy nową przestrzeń. Ta przestrzeń jest darem, ponieważ to w niej to wszystko, co wydawało się wcześniej pozbawione sensu, nagle nabiera znaczenia.


Dla wielu dopiero po latach ułoży się w nową, często logiczną całość. Pojawi się nowa, poprawiona rzeczywistość, już na wyższym poziomie. Zgodnie z tym, co mówią kręgi zbożowe, każdy będzie miał dostęp do tej przestrzeni poprzez moc swojej świadomości. Był to czas, kiedy wiele ludzi otworzyło gwiezdne kody, budzili się i podtrzymywali świadomość wielu. Gwiezdne kody przyciągają uzdrawiającą siłę bezwarunkowej miłości. Odzywa się już w nowym świetle… ale my jeszcze tego nie rozumiemy… minie nieco czasu, zanim świetlana świadomość dotrze do nas z Wielkiego Centralnego Słońca i rozbudzi w nas nowe dziecię — dziecię Światła. Każdy z nas może wykorzystać tą nową przestrzeń i powoli rozwijać swoje świetliste ciało. W naszym krwioobiegu płyną geny Boga, dzięki którym doświadczamy zjednoczenia z naszym Prawdziwym Źródłem.


To już w roku 2010 rozpoczęła się intensywnie aktywacja naszego wyższego wzrostu, to już w tym roku otwierały się nasze duchowe kompasy i wskazywały nam drogę do Domu. A ty człowieku miałeś tylko otworzyć swoje serce, niczym kwiat i stać się bezwarunkową miłością. Ale niestety, wielu ludzi ciągle wolało pozostać we własnym cieniu, uwierzyło swoim ideałom, które go ograniczały i zasłaniały Boga. I tak zaszufladkowani w swoich ideałach, przekonaniach, zasadach, nie pozwalają się z tych szufladek wysadzić. Jednym zdaniem — uwarunkowali samych siebie… aż nadszedł rok 2020 i nadpłynął bezgraniczny potop słoneczny. I jak widać, tylko nieliczni umieją na tej fali płynąć. Tylko człowiek, który ośmieli się opuścić matrycę władzy i przemocy… każdy, kto nie obawia się uwolnić od dawnego systemu wierzeń i zamiast tego żyć w harmonii z Matką Ziemią i WSZYSTKIM, co ISTNIEJE, będzie mógł wkroczyć w tę przestrzeń. Każdy będzie odbierał uzdrawiające impulsy, mające źródło w tej przestrzeni poprzez serce i świadomość i będzie przekazywał swoją uzdrawiającą moc z powrotem. To, co odnajdziemy w tej przestrzeni, będzie istniało w nas i na zewnątrz nas… pozostanie wewnątrz nas i dookoła nas.


To właśnie jest Tajemnica Wszechświata, że wszystko, co się materializuje na zewnątrz, jest dostępne z poziomu wnętrza — zobaczysz to w swojej własnej uświęconej wewnętrznej przestrzeni, w swoim własnym centrum. I kiedy ów matrix zostanie powołany w Przestrzeni Uzdrowienia, będzie wystarczająco mocny, wówczas matrix strachu się rozpuści, zaś matrix uzdrowienia się rozprzestrzeni. Przestrzeń Uzdrowienia jest oddalona od nas o odległość mniejszą niż jeden atom. Przestrzeń Uzdrowienia jest wewnątrz naszego własnego uświęconego centrum naszej przestrzeni, gdzie jesteśmy w zgodzie z sobą samym, w zgodzie z Matką Ziemią i ze WSZYSTKIM, CO JEST.


Zwykli ludzie nie zauważyli tego ważnego wydarzenia, ale Werner Johannes Neuner (ur. 1962) jest matematykiem, astrofizykiem, pisarzem, badaczem m.in. kręgów zbożowych, szybko odczytał informacje Kręgu Zbożowego w Wilton i opisał w pracy „Krąg zbożowy nieopodal wiatraka w Wilton — Zwiastun Nowej Rzeczywistości”. Jego odkrycie jest o tyle interesujące, że zdołał nie tylko rozszyfrować przekaz graficzny, ale i odczytać sensowne przesłanie.


Kilka dat, które wymienił Neuner w swoim dwuczęściowym opracowaniu, oraz ich energie wg Kalendarza Majów, które połączył z sobą:


• 22 kwietnia 2010 — zatonięcie platformy wiertniczej w Zatoce Meksykańskiej, początek wielkiej katastrofy ekologicznej, kin 14, IX 1 — Biały Magnetyczny Mag, Siła praworządności kontra pogoń za materią.

• 5 maja 2010 — powstał pierwszy Krąg Zbożowy w Old Sarum, kin 27, MANIK 5 — Niebieska Magnetyczna Ręka, siła uzdrowienia i moc dokonań.

• 9 maja 2010 — powstał drugi Krąg Zbożowy nieopodal Stonehenge, kin 21, CHUEN 5 — Niebieska Wiodąca Małpa. Siła magii miłości i magii strachu — analogia do „matrixa strachu i „matrixa uzdrowienia”.

• 22 maja 2010 — powstał trzeci Krąg Zbożowy w Wilton, kin 44, KAN 5 — Żółte Wiodące Ziarno/Fala Słońca, siła nowych możliwości — szansa wyrwania się z pogoni za materią, władzą, karierą.

• 26 czerwca 2010 — dzień „Kosmicznego Krzyża” — Narodzin pola Nowej Świadomości — Otwarcie Tunelu Czasu (z. J. Kössner Kompendium, s. 104), kin 79, CAUAC 1 — Niebieski Magnetyczny Wicher, siła odnowy, regeneracji sił, transformacji relacji między ludźmi.


Godzina 13:30 naszego czasu: według „doby 13/20:72/111” — jest to spektrum EB (Żółtego Człowieka), czyli siła mądrości i doświadczenie życiowe kontra siła manipulacji. Według G. Fosar i F. Bludorfa (światowej rangi astrofizycy) najsilniejsze impulsy z Kosmosu docierają do naszej świadomości o godzinie 13:47. Najbardziej optymalny przedział czasowy dla hiperkomunikacji (np. medytacja, telepatia, PSI-fenomeny) otwiera się pomiędzy godziną 12:00 a 14:00.


• Krąg Zbożowy w Stonehenge powstał 13 dni przed Kręgiem w Wilton.

• Krąg Zbożowy w Old Sarum powstał 13 dni po zatonięciu platformy wiertniczej.

• Pierwszy Krąg Zbożowy w Old Sarum powstał 52 dni (4 x 13) przed datą 26 czerwca.


Liczby 4, 13, 52 są nam dobrze znane z Kalendarza Tzolkin! Werner Neuner odkrył jeszcze wiele innych, niemniej zadziwiających związków pomiędzy liczbami zapisanymi w Kręgu Zbożowym w Wilton.

— Środa, dnia 23 czerwca 2010, Kin 76, Żółty Spektralny Wojownik, Siła wyższej inteligencji i rozładowywania napięć — połączenie logiki z intuicją.


Już od roku 1987 odzywał się w nas zew mistyczny, w dzieciach Światła objawiał się Wielki Duch i promieniował do nich Niebieskim Światłem. To Niebieski Promień budził Świetliste Istoty zainstalowane na Ziemi na te czasy. Każdy miał swój dzień przebudzenia. Wszyscy byli otuleni woalem zapomnienia, żyli w tajemnicy, wielu z nich nawet nie zdawało sobie z tego sprawy — po co tu przyszli. Wielokrotnie żyli w osamotnieniu, bez nadziei… ale to oni potrafią wznieść światło i są częścią tego Boskiego Planu. Toteż nie jedna z tych istot była budzona w środku nocy, kiedy spali sobie spokojnie… często to spontaniczne przebudzenie wyzwalało w nich bezsilność i wyobcowanie, to był dla nich wielki skok — z ciepłego łóżka do głębokiego oceanu… i taniec z ogniem. Nieświadomi, sfrustrowani musieli ekspresowo przypominać sobie — po co tu przybyli, właśnie w tym czasie.


W listopadzie 2000 roku na progu mojego nowego życia, w ciągu kilku dni nagle zaczęły zmieniać się moje dłonie. Działo się to na oczach wielu ludzi, ręce zmieniały kolor, zaczęły mocno błyszczeć, biło z nich światło. Mocno mnie bolały w środku dłoni, godzinami potrafiły być w kolorze granatowym, i ponownie wracały do swojego koloru. Pojawiły się na dłoniach nowe linie, znaki, a na opuszkach palców, nagle jakby ktoś czerwonym długopisem rysował, zaczęły być widoczne równoramienne krzyżyki. Byłam niesamowicie zdziwiona tym nieziemskim zjawiskiem, podobnie jak moi przyjaciele, którzy mi wówczas pomagali w życiu. Spędziłam długie godziny obserwując to zjawisko. Nigdy wcześniej nie uwierzyłabym, że to jest możliwe. W międzyczasie tworzyły się inne krzyżyki pomiędzy linią serca i głowy (w chiromancji znane jako tzw. krzyże Andrzeja — znaki mistyczne). W tym miejscu przybyło ich czternaście +10 na opuszkach palców. Trwało to 3 dni, od tamtej pory moje ręce zmieniły się na zawsze, na wszystkich palcach u rąk, na ich opuszkach widnieją do tej pory krzyżyki. Kolor ręki stał się naturalny, ale moje dłonie są bardziej błyszczące, delikatniejsze, jakby pokryte jedwabiem, zmieniły kształt. W ciągu tych dziesięciu lat dłonie nadal się zmieniają, lecz już powoli, nadal przybywają nowe znaki, dzisiaj wiem, że ma to związek ze zmianami DNA. Równocześnie zmieniły się moje stopy, są smuklejsze, wydają się być dłuższe niż poprzednio, lecz moja stopa zmalała.


Trzy lata później, w podobny sposób ukształtował się na środku mojego czoła okrągły znak. Wprzódy był bardzo bolesny o mocno czerwonym zabarwieniu, a później wyszło tam kółeczko, barwa ciała wróciła do normy i jest do dzisiejszego dnia w kształcie kółeczka, wygląda niczym obrączka z wypukłością w środku.

Rozdział 3
Rok 2012 — koniec świata?

Rok 2012 związany jest z kulturą i kalendarzem Majów. Ich tradycje są dla nas współczesnych ciągle mitem. Ciągle łączymy po nich legendy, te małe cząstki i cząsteczki w jedną całość i próbujemy budować jakiś pogląd, rozleglejszy obraz na ich życie. Z tego obrazu widzimy, że i Majowie mieli swoje jasne i ciemne strony. I oni bywali odurzeni i nieświadomi, aczkolwiek zakodowali dla przyszłych pokoleń ważne przekazy. Najwyraźniej zostawili nam galaktyczny szyfr, którego odczytanie pomoże nam ludziom zmartwychwstać i wniebowstąpić. Najwyraźniej znali tajemnicę formowania ciała świetlistego. Ich przekazy ułatwiają przejście przez trudny proces transformacji, ich symbole są mową światła, które jak tajne klucze otwierają nasze świetliste kody.


Obecnie żyje około 7 milionów Majów. Największa współczesna populacja zamieszkuje w Meksyku: Yukatan, Campeche, Quintana Roo, Tabasco, Chiapas i w krajach Ameryki Środkowej: Belize, Gwatemali, zachodniej części Hondurasu i Salwadoru.


Potomkowie Majów podkreślają, jak decydujące znaczenie ma dla nich i całego świata rok 2012. W zależności od tego z kim się rozmawia, można znaleźć różne informacje dotyczące końca czasów. Niektórzy też twierdzą, że jest to sprawa szamanów i kapłanów, nie odnoszą się do apokaliptycznych tematów na temat tego roku i związanych z nim wydarzeń. Dla Majów rok 2012 nie był końcem świata, ale końcem epoki. Coś się kończyło, aby mogło zaistnieć nowe. Niestety świat nowożytny inaczej to odczytał.


Dzisiejsi naukowcy badający kulturę Majów podróżują do różnych miejscowości, w których zamieszkiwali Majowie i próbują zbadać ich pomiar czasu, aby lepiej zrozumieć świadomość starej majańskiej cywilizacji. Większość żyjących Majów nadal wyświetla życie naszej planety jako cykle po cyklach, wiele z nich ma świadomość, że koniec 2012 oznacza przejście takiego cyklu i nie są całkowicie przekonani, że ta data jest tym samym dla nich, jak na Zachodzie, gdzie ludzie określają ją jako bardziej apokaliptyczną.


Rada starszych i majańskich kapłanów reprezentująca 440 plemion Majów osobiście nie wyraża jasno opinii co do roku 2012, a nawet jest skłonna twierdzić, że transformacja nowego cyklu słońca może nastąpić w okresie do 2016 roku. Trudno dzisiaj dokładnie określić, kiedy tak naprawdę kończy się stary cykl, ponieważ niemal wszystkie ich kalendarze i niezliczone święte artefakty zostały brutalnie zniszczone w roku 1562 przez katolickiego biskupa de Landa. Nie zostały zmienione tylko trzy stare majańskie kodeksy.


Przejście w nowy cykl słońca ma być dłuższym okresem i zanim Ziemia wejdzie w nowy cykl przejdzie przez 30—70 godzin ciemności. Jeśli to nastąpi nie należy się bać. Co niektórzy dopuszczają możliwość fizycznego przesunięcia się bieguna osi Ziemi. Ludzie lękają się, że w tym czasie nastąpi wielkie zniszczenie Ziemi, ale nie powinni się lękać tylko powinni wziąć większą odpowiedzialność za zanieczyszczenie, jakie spotykamy na każdym kroku wokół nas. Nikt inny tylko obecnie żyjący ludzie mogą znaleźć drogę do życia w harmonii z Ziemią, zaniechać wojen, prób jądrowych, usunąć z życia więcej substancji chemicznych, powrócić do natury. Tylko w ten sposób możemy pozytywnie zbliżyć się do wielkich zmian, które Majowie określają jako czas radości i szczęścia.


Przesilenie 21 grudnia 2012 a jak co niektórzy wyliczyli z jeszcze większą dokładnością; o godzinie 11:11 zakończy 5125 lat Wielkiego Cyklu. Według kalendarza Majów 2012 jest również uważana za zakończenie 26 000 letniej równonocy, a jeszcze inni sięgają znacznie dalej, rok 2012 oznacza również koniec 104 000 cyklu (4x 26 000).


Mniejsze i większe cykle są bardzo istotne dla życia Ziemi i jej mieszkańców. Można je porównać do większych i mniejszych kół. Małym kołem będzie 26 000 lat, dwanaście znaków zodiaku zaczyna pełne koło 360 stopni (ale w tym cyklu znajdziemy jeszcze mniejsze i mniejsze). 26 000 lat jest zapisem galaktycznym, dużo większym niż nasz ziemski jednoroczny cykl, który również jest podzielony na zapis zodiakalny. Koła obracają się na przemian w przeciwnych kierunkach — jedno w prawo, drugie w lewo i tak w ziemskim cyklu znak Ryby przechodzi w znak Barana, wpływ ziemskiego znaku zodiaku trwa około 1 miesiąca, w cyklu galaktycznym znak Ryby przechodzi w znak Wodnika, cykl galaktyczny zmienia się co 2000 lat.


Majowie podążali za galaktycznym promieniem, przez który przechodzi Ziemia i Słońce nadając Ziemi i człowiekowi zmysłową, ponadzmysłową i energetyczną moc. Tym samym człowiek podąża za galaktyczną epoką — energetyczną informacją tego promienia, który wypływa z galaktycznego źródła; w ten sposób ludzkość budzi swój boski umysł. Wyżej rozwinięty człowiek nie jest zdziwiony istnieniem promienia galaktycznego, który ma wielki wpływ na Ziemię i ludzkie życie. Przeżywa już kwantowe doświadczenia, o których nauka nadal ma niewiele do powiedzenia. Człowiek budzący się na polu kwantowym jest odkrywcą światła w sobie i we Wszechświecie. Uzmysławia sobie wspaniałość ludzkiego życia, rozpoznaje kim jest, po co się narodził na planecie Ziemi i co jest celem jego gwiezdnej natury.


Doskonale zdaje sobie sprawę, co jest dla niego dobre a co złe; co go oddala albo przybliża do boskości, co próbuje go osaczyć. Buduje nowe połączenia z otoczeniem i przyjmuje budzącą się w nim prawdę. Człowiek kwantowy jest gotowy na przyjęcie prowadzących go znaków i symboli, dzięki komunikacji kosmicznej i sile swojego trzeciego oka. Kiedy wchodzi w pola cienia jest zdolny do odsuwania się od elementów zakłócających go i staje się samotnikiem, za to spędza dużo czasu na polu artystycznym lub w celu niesienia pomocy słabszym. W chwili przejścia na poziom galaktyczny w człowieku budzi się głębokie współczucie, zabarwia tą emocją cały świat, wnosi więcej światła w wątpiących. Nie potrzebuje uznania, rozgłosu, żądzy, władzy, pieniędzy, nie kontroluje innych. Człowiek, który ciągle kontroluje i narzeka, trwoni tylko własny potencjał, przyznaje się do swoich cieni, tym sposobem nie dochodzi do inteligencji galaktycznej, która ma swój specyficzny charakter.


Obecnie świat wkracza w cykl galaktyczny — Erę Wodnika kończąc epokę ryb, która trwała około 2000 lat. Zarówno mniejsze i większe koła czasu są sporym wydarzeniem w życiu Ziemi. Większe koła wpływały na Ziemię sześć razy, obecnie będzie siódme w historii piątego przejścia (odbywa się to w systemie siódemkowym — bardzo ważnym w kalendarzu Majów). Piąte przejście jest jeszcze większym cyklem wielkich możliwości. Nie wszyscy mogą zrozumieć tą zawiłą rachubę czasu i historię Ziemi, która istnieje miliardy lat, i nie mniej jesteśmy na szczycie tych cykli, chociaż naukowcy określają nasz ludzki gatunek na około 200 000 lat. Dzisiaj już wiemy, że współczesna nauka ukrywa przed nami te fakty. Przez cały ten czas Wszechświat karmi nas różnorodnymi formami energii. Na przestrzeni epok zmieniała się nasza świadomość, sporo przyszło nam przemienić, zaakceptować, zalewani bogactwem przeróżnych emocji i uczuć. Jedne nas wzmacniały, a inne przesłaniały naszą drogę, jak wysokie skały na wąziutkiej górskiej ścieżce. Zaawansowani astrologowie obserwują kosmiczne cykle, jednym z ważniejszych jest 26 000 letni cykl, który pomnożony przez 4 daje 104 000 lat. Mniej więcej 104 000 lat temu był początek „czwartego słońca”, następny cykl „piąte słońce”, według obliczeń Majów miało mieć początek w roku 2012 — 2016. 104 000 lat zamyka cztery cykle 26 000 letnie. Piąte słońce zacznie nowy wielki cykl 104 000 letni.


W astronomii — „Wielki Rok” lub „Platoński” odnosi się do jednej kompletnej precesji równonocy. Obecnie wyliczony jest na 25 826 lat. Starożytni Grecy określali gołym okiem wymagany czas, obserwując gwiazdy, aby się dostosować do „Wielkiego Roku”. Było to ważne wydarzenie w starożytnej astrologii. Wielki rok po raz pierwszy został zdefiniowany przez Platona, jako powrót ciał niebieskich-planet oraz stałych gwiazd do ich pierwotnej pozycji.


W zasadzie cykl „Wielkiego Roku” ciężko jest wyliczyć w czasie. Co roku jego prędkość nieznacznie wzrasta, a więc okres czasu maleje. Nikt nie jest pewny dokładnych wyliczeń. Z 26 000 lat wartość została zmieniona na 25 920 a obecni nawet do 25 765 lat. W ciągu ostatnich 100 lat prędkość się zwiększa, co znacznie skraca cykl. 4 x 26 000, który daje tzw. „Wielki Cykl Arturiański” podzielony na epokę: Złotą, Srebrną, Brązową i Żelazną. Według Indyjskiego cyklu jest podzielony na 4 okresy: Satya, Treta, Dwapara, Kali Yuga. Dla Majów bardzo ważną planetą była Wenus, cykl 104 000 lat i mniejsze cykle 26 000 letnie zwane światami — słońcami.


Następnymi ważnymi dla nich planetami były: Orion, Plejady, Syriusz, Arktur. Położenie tych planet niosło za sobą określony ewolucyjny program w ziemskiej historii.


W świetle wiedzy spirytualnej poszczególne planety symbolizują:

• Orion — ciało fizyczne

• Plejady — ciało emocjonalne

• Syriusz — ciało mentalne

• Arktur — ciało duchowe.


W roku 2012 Ziemia znalazła się w specyficznym położeniu z Orionem, wielu ludzi postrzegało ten układ, jako katastrofę naszej planety. Na świecie tworzyły się różne teorie, domysły, budził się niepokój, strach. Nawet film „Rok 2012” wcale nie pomógł zrozumieć starożytnych przepowiedni, tylko jeszcze mocniej zakłócił ten przekaz, siejąc strach z powodu nadciągającej globalnej katastrofy. Ktoś dbał o to, że ludzkość miała się bać.


A my powinniśmy sobie zdać sprawę, że prawdziwym zagrożeniem dla planety Ziemi jest tylko człowiek, który zmienił naszą planetę, swoją brutalnością wykorzenił warunki naturalne i manipuluje umysłami słabszych ludzi. Tylko człowiek może znaleźć rozwiązanie: drogą pokoju, radości, szczęścia, albo dołożyć negatywnych energii, co może doprowadzić do totalnej zagłady. I tego należy się bać, człowieka negatywności, i takim ludziom nie wolno na to pozwalać. Należy niszczyć w zarodku fale jego negatywnej energii.


Rok 2012 w istocie oznaczał zakończenie tego świata i zamiast się bać, był to czas na przebudzenie i zrozumienie, że te czasy, pomimo tylu dla nas nieprzychylnych warunków są dla Ziemi pomyślne. Żyjemy w momencie drogi krzyżowej Ziemi, która woła nas do udziału w doborze pełnych możliwości. Codziennie jesteśmy wzywani, aby każdy z nas wzmocnił swoją pozycję, wysunął na swój pierwszy plan inne walory, niż strach, zazdrość, nienawiść… czas żyć w pełnej harmonii z samym sobą oraz z całą naturą. Jest to bezprecedensowe wezwanie, zmusza do przemian i nowych działań. W życiu naszej planety nigdy nie istniały podobne możliwości, jak to ma miejsce obecnie. Na naszej planecie również nigdy nie istniały takie wyścigi ludzi po własny sukces, i nigdy nie było takiej populacji ludzkiej; co niektórzy twierdzą, że w tym czasie zawitały na Ziemię wszystkie dusze, nawet z odległych zakamarków Wszechświata, aby osiągnąć szybko swoje duchowe szczyty. Jednak Ziemia nie jest przeludniona i jest ciągle w stanie wykarmić wszystkich ludzi. Jeśli głodują, to jest to wyrachowane działanie naszych systemów. Ile dusz zapamiętało, po co tu tak naprawdę przybyły? A wielki dzień szybko się przybliżał… lecz stara mentalność świata: chciwość, separacja, ignorancja, materialna konsumpcja osiągała niebezpieczne szczyty… jednocześnie nigdy przedtem nie było w zasięgu naszych rąk tak wielkich duchowych możliwości, jakie mamy teraz.


Jak więc szybko dorosnąć, aby osiągnąć duchowy sukces? Otwórzmy nasze serca i umysły tak jak kwiaty, które próbują wzbić się do słońca, poprzez szczeliny w chodniku i popękanym betonie. Rozejrzyjmy się dookoła, weźmy do rąk nowe paradygmaty, nowe rozwiązania, które coraz częściej błyskają w naszej zbiorowej świadomości, a może w zbiorowej podróży w nowe?


Spójrzmy na nowe modele gospodarcze, naturalne sposoby leczenia, energetyczne zasilanie, inny model edukacji, nowe formy rozwiązywania konfliktów. Te czasy powinny nas jednoczyć i budzić do naszych osobistych i zbiorowych obowiązków. Powinniśmy się stać tym samym mianownikiem w naszym planetarnym równaniu.


Nasz los znajduje się w naszych rękach, więc uzdrowienie i oczyszczenie zacznijmy od siebie. Jeśli to uczynimy znacznie podniesiemy pola świadomości zbiorowej. Wypełnijmy ściśle określone działania, jeśli już chcemy coś kontrolować, kontrolujmy własne myśli, słowa kierowane pod adresem innych. Negatywne myśli i słowa drążą jak krople wody dziury w skałach, czas nie karmić Ziemi i ludzi negatywnymi energiami.


Mamy rok 2020, szybko tu jakoś dotarliśmy, również szybko zapominając o roku 2012… i wyraźnie to widać, żyjemy na granicy nowego czasu, stajemy się tego coraz bardziej świadomi. Jest to ważny czas, aby się w końcu przebudzić i uświadomić sobie, co może się zdarzyć, kiedy nasze uczestnictwo w tej samej podróży doprowadzi do pchania tego samego wozu w dwie różne strony? A w zasadzie to już mamy właśnie taką sytuację… aby dotrzeć do celu konie muszą ciągnąć wóz w tym samym kierunku i tempie… więc to najwyższy czas, my ludzie musimy wyrównać nasze uczucia i intencje. Nowy cykl, który nieoczekiwanie zapukał w nasze drzwi budzi nas do odpowiedzialności, naszej wspólnej współzależności, przecież wszyscy jesteśmy uniwersalną jednością. Każdy z nas jest kawałkiem wielkiej kosmicznej układanki i musimy pomagać sobie nawzajem. Tylko tym sposobem odnajdziemy w naszych sercach wskazówki na to globalne zawirowanie. Musimy szybko pozbyć się mentalnych ran, które nam zadano i wyrwać z siebie (mimo wszystkiego) korzenie nienawiści. Wszystko to są niezbędne prace, aby pomóc naszej świadomości do rozpoczęcia nowej ery. Kiedy nasz wóz nie będzie pchany tą samą siłą, wówczas nasza galaktyczna podróż może okazać się bardzo trudna (co już widać). Nasza planeta może być zniszczona. Nadszedł czas, aby się obudzić i podjąć właściwe działania, koniec z zabawami w piaskownicy, to nasze odpowiedzialne czyny są podstawą czy przeskok Ziemi w galaktyczne wymiary będzie ostry i bolesny, czy zupełnie łagodny. Szczególnie apeluję do ludzi przebudzonych. To jest bardzo ważny moment dla ludzkości i Ziemi. Każdy człowiek jest ważny.


Jeśli narodziłeś się tu i teraz musisz coś zrobić dla duchowej równowagi planety Ziemia. Zapytasz — co? … i często zaraz odpowiesz — że brak ci talentu, daru, możliwości, że nie warto, że lepiej pomyśleć tylko o sobie, jakoś to będzie… wielka mądrość zawsze tkwi w prostocie, miłości, szacunku, tolerancji, dzieleniu się, wdzięczności i przebaczeniu. Nie jest to skomplikowane i wyszukane, każdy z nas może to nabyć bezpłatnie, a to nie odbędzie się bez zakodowania w naszym DNA. Wszystko, co dzisiaj potrzebujesz, znajduje się w tobie. Znajdź własne serce, a wtedy znajdziesz sposób na rozwiązania wszystkich trudności. Zamiast usiąść i kreować jeszcze większe problemy, zagładę Ziemi, ludzkości… wprzódy rozważ słowa „koniec świata”, użyjmy tego terminu do końca cyklu, nowej ery na świecie… ale musimy także wiedzieć, że nigdy się to nam w pełni nie uda, kiedy nasze materialne ego będzie szukać okazji, aby opierać swoje życie na materialnych wartościach i samolubstwie. Tylko wstępując w życie duchem i sercem, można w pełni pojąć złożoną obecną sytuację. Także rozumiem, że nikt nie potrafi dokładnie określić, jak długowieczna jest nasza planeta, nie potrafi odkryć do końca naszego istnienia, stąd też w człowieku znajduje się ciągle tyle wypaczeń i histerii.


Ciągle najmocniej fascynuje ludzi ewentualna możliwość „końca świata”, scenariusze kataklizmów, zgubnych spisków, konspiracji, terroryzujemy sami siebie, jesteśmy pierwsi do siania plotek, strachu… i karmimy swojego wroga, o to mu właśnie chodzi. On rośnie w siłę, a my słabniemy. Takie działanie nie pozwoli nam w wyzwoleniu własnego ducha, przed którym stoimy. Nie zamykajmy tych bram, własnej wolności. Łatwo możemy je zatrzasnąć upajając się w strachu i ołowianej ciemności. Wszystkie proroctwa, mroczne wizje prześlijmy do naszego serca, które jest naszym przewodnikiem, nie szuka odwetu, kary. Musimy uświadomić sobie, jaka miota nami niepewność i brak własnej równowagi, usunąć z naszego umysłu urojenia, włączyć własną intuicję i dostroić się do własnej służby. Musimy też umieć wygasić w porę zapalające się nowe konflikty, zanim będzie za późno. Tam, gdzie dochodzą do głosu rozpędzone emocje, nie podążajmy tą drogą, każdy krok na niej może powodować wielką dysharmonię, a nawet katastrofę.


Naucz się szybko dokonywać właściwych cięć i korekt, nie brnij w bzdury, które zaniżają azyl twojej mądrości i miłości. To pomoże ci w procesie oczyszczania.


Intuicja wyczuwa właściwą drogę, to najlepszy nauczyciel i przewodnik, najmądrzejszy drogowskaz, ale musimy podążać ścieżką serca. Ignorujmy wszystkie zaczepki, obelgi, ale również nie pozwalajmy rozwijać się złu, które zachęcone naszym milczeniem, bezsilnością blokuje nasze serca. Lecz czyńmy to bardzo rozważnie. Negatywne działanie obcych mogą zakłócić proces naszego oczyszczenia i wzrostu. Tylko dojrzałe zachowania, mogą wskazać drogę do transformacji, a niemiłe uczucia spychają na drogę przez cień a nawet jeszcze głębiej — potrafią wbić słabego człowieka w wielką ciemność. Unikajmy ludzi wpędzających nas w pozycję winnych, ofiar, którzy burzą nasze pola wartości. Takie postępowanie wpędza człowieka w poczucie wyobcowania i skłania do myślenia, że nie zasługuje na nic dobrego, jest nic warty. Negatywna ocena siebie blokuje na drodze do prawdziwego życia. Lepiej mieć jednego „przyjaciela” mniej, niż tłamsić swoje wnętrze lękiem i utracić spokój własnego ducha.


Jak widzimy, świat nie skończył się w roku 2012… nie skończy się i w 2020… może zostanie tylko przekształcony, wszystko się zmieni i od nas zależy, czy dostarczy nam nowych sił, czy nas mocniej osłabi.


Ważne więc jest, aby spojrzeć w przyszłość bez kreowania nadmiernego strachu, który budzi w ludzkiej psychice spustoszenie, niszczy podstawowe nadzieje. Zamiast tworzyć w naszych umysłach dzień Sądu Ostatecznego, kreujmy prognozy oświecenia i wniebowstąpienia. Znajdźmy harmonię z Matką Ziemią, wszystkimi zwierzętami i roślinami. Ten związek również decyduje o naszym losie. Róbmy wszystko przeciwnie do działań naszego wroga… tak jak on to robi, prze do przodu z e swoim programem bez względu na swoją sytuację. Zamiast podziwiać i bać się jego programu Apokalipsy, zerwijmy tą odsłonę i pokażmy wyższy wymiar… i to, co jest ukryte za naszą zasłoną… głębię piękna i mądrości życia, nie mniej bądźmy świadomi, co może zdarzyć się planecie Ziemi i jej mieszkańcom, w chwili okaleczenia jej przez nasze fatalne błędy.


Mistycy wiedzą od zawsze, że kiedy do człowieka zbliża się wielkie światło, na jego drodze pojawia się potężna ciemność, która nie pozwala mu przejść przez świetliste progi. Spiętrza problemy, blokuje drogi, ale człowiek światły potrafi tanecznym krokiem ominąć wszelakie przeszkody i wchodzi w świetlistą bramę… a jeszcze ciągnie za sobą pokaźną gromadę.


Według Majów Droga Mleczna była postrzegana jako „Drzewo Życia”, stamtąd pochodzi wszelkie życie. Kiedy na niebie utworzy się krzyż lub według Majów „Drzewo Życia” będzie to zwiastun naszego przejścia, nowej epoki. I wielu proroków zostawiło dla nas przekaz, że w tych ostatecznych czasach na niebie pojawi się potężny krzyż, który będzie widoczny dla wszystkich ludzi na całym świecie. Nie będą potrzebne teleskopy, ponieważ wypukłość światła będzie tak duża, że zobaczą go nasze gołe oczy.


W życiu człowieka ten przeskok Ziemi z układu słonecznego do galaktycznego, z ciemności w światło, jest porównywany do kobiecego narządu rodnego, kiedy dziecko z ciemności przechodzi przez kanał rodny i rodzi się, ma możliwość po raz pierwszy zobaczyć dzienne światło. Majowie uważali usta jaguara, węża, jaskinie canotes za drzwi świątyni — proces odrodzenia. Nasza Ziemia ruchem spiralnym, jak po wrzecionie, popędzi swoim kanałem w górę, dotknie poziomu galaktycznego.


Podobnie jest z człowiekiem, który przekracza swoje wyższe poziomy. Wprzódy każdy z nas ma swoją orbitę, krąży po niej zbierając różne doświadczenia. Przychodzi czas i dusza pragnie wyzwolić się z tego zaklętego kręgu, próbuje zejść z tej orbity i okazuje się to wcale nie łatwe. Przyciąga ją nadal stara pozycja, a nawet przykuwa do siebie, dusza rozpoczyna walkę. Samotna jest to droga, więc i walka bywa samotna, nikt w niej nie pomoże. Duchowo budzący się człowiek żyje w tłumie, ale mało kto go rozumie, mało kto może pomóc, a nawet się zdarza, że tylko zamąci jego spokojne wody i jego samotność jest jeszcze większa.


Dusza dążąca do celu bywa uparta, wcześniej czy później urywa się ze swojej orbity i wchodzi w pas ciemności, znowu sama zmaga się z ciemnością, dążąc do góry, nic jej się nie jawi tylko tyle, że została opuszczona przez samego Boga. Czym znajduje się bliżej Niego, tym bardziej cierpi w swojej samotności, jej czas się wydłuża i nie widzi końca własnej udręki… ale to tylko znaczy, że jej spotkanie z Bogiem będzie na wysokim poziomie. Podobnie obecnie Ziemia, aby zmienić własną orbitę i przejść w wymiar galaktyczny musi zrobić ruch do góry, jest to dość drastyczny manewr, którzy wszyscy odczują, lecz nie wszyscy go właściwie zrozumieją.


Jakie będzie to nowe narodzenie Ziemi, bolesne i ciężkie, czy lekkie… ilu nas przejdzie przez tą tajemniczą bramę? Wszystko to zależy od nas, otwórzmy światło wewnątrz i wypychajmy naszą duszę do gwiazd, tak jak kobieta prze na swój płód.

Rozdział 4
Zaćmienie słońca i księżyca

Następny ważny znaczący rok, jakże przez mało przez ludzi zauważony był 2017. Majowie zostawili nam ważny przekaz, solarny krzyż (i nie tylko). Innym ważnym symbolem i wydarzeniem jest zaćmienie słońca i księżyca… dla nas czas refleksji, lecz od tysiącleci czas zaćmienia słońca i księżyca był uważany przez mistyków za bardzo niepomyślny znak. Słońce i księżyc ważne było dla Majów.


Starożytni Majowie byli wspaniałymi astronomami, rejestrowali i interpretowali każdy aspekt nieba. Pozostawili po sobie dużo astronomicznych obiektów. Wierzyli, że nasze życie i naszej planety można odczytać w gwiazdach… w słońcu, księżycu i innych planetach, w szczególności w Wenus, która była przez nich intensywnie badana. Dokładnie te planety zostały opisane w kodeksie Drezdeńskim, księdze z kory, pisanej około XV wieku n.e. Chociaż Kalendarz Majów był w dużej mierze oparty na starożytnym kalendarzu mezoamerykańskim, utworzonym co najmniej w 1500r. p.n.e, był poprawiany i cały czas starannie utrzymywany przez wysoko wyspecjalizowanych obserwatorów astronomicznych. Majowie nawet budowali swoje rządy w oparciu o wymagania astrologiczne. Ich życie nie było przypadkiem. Wiele wydarzeń z życia Majów planowano zgodnie z ruchami planet.


Słońce miało ogromne znaczenie dla starożytnych Majów. Bogiem słońca był Kinich Ahau, jeden z potężniejszych bogów panteonu Majów. Świecił na niebie cały dzień, a nocą przemieniał się w jaguara, który przemierzał podziemny świat Majów. Jaguar ustępował swoją wielkością tylko bogu węża. Reprezentował siłę, zaciekłość, męstwo, ale również moc stawiania czoła własnym lękom lub wrogom. Posiada zdolność widzenia w nocy, jak i patrzenia w ciemne części ludzkiego serca. Często ostrzega przed katastrofą. W jednej z opowieści Majów, z Księgi Rady Quiche Maya, zatytułowanej Popal Vuh, to bliźniacy-bohaterowie: Hunahpu i Xbalanque przekształcili się w słońce i księżyc. Dlatego, niektóre Dynastie Majów twierdziły, że pochodzą od słońca, którzy byli ekspertami w przewidywaniu zjawisk słonecznych, takich jak zaćmienia, przesilenie i równonoce, a także określali, kiedy słońce osiągnęło swój wierzchołek.


Księżyc w mitologii Majów był równie ważny, jak słońce. Majowie analizowali i przewidywali wszystkie ruchy księżyca z dużą dokładnością. I były Dynastie Majów, które twierdziły, że pochodzą z księżyca. Mitologia Majów kojarzyła księżyc z kobietą lub królikiem. Główną boginią księżyca była Ix Chel, to potężna bogini, która walczyła ze słońcem i kazała mu każdej nocy schodzić do podziemi. Była patronką porodu i płodności. Znane Obserwatorium księżyca znajduje się na wyspie Cozumel w Meksyku. Słońce i księżyc mają na nasze życie olbrzymi wpływ.


Energia, która emanuje z obu: słońca i księżyca, nie tylko daje wzrost roślinom, ale także dostarcza wszelkiego życia, które utrzymują ich energie, o czym wiedzieli już starożytni z Egiptu. Od czasów starożytnych Egipcjan minęło sporo czasu, dzisiaj mamy wiedzę o ludzkim DNA. Laboratoria mówią, że DNA może być w ciele zmienione, odbudowane i naprawione. I sam człowiek może to zrobić za pomocą wielu sposobów, nie jest to łatwy proces, a zmiany DNA trwają długie lata, ale nie jest to niemożliwe. Obecnie mamy wyjątkowy czas, to światło płynące z kosmosu zmienia nas, lecz należy sobie pomóc i wyjść naprzeciw swojemu przeznaczeniu. Nasze ziarno kiełkuje i wzrasta w wielkie drzewo, a do tego potrzebujemy i słońca i księżyca.


W ojca-słońce i matkę-księżyc wierzyli Indianie Cherookie, pierwotnie ta legenda pochodziła z Maidu — plemienia z środkowo-północnej Kalifornii w dolinie rzeki Sacramento. Ludzie rozumują różnie, każdy zależnie od poziomu swojej wiedzy i stopnia własnej świadomości, różnią się też nieco wszystkie przekazy dotyczące tego czasu… wiele religii, wierzeń, przyjmuje okres Satya Yuga (Złoty Wiek), jako powrotu Kalki lub u chrześcijan Chrystusa, u Majów malejącego Boga. Ludzkość będzie miała randkę ze swoim przeznaczeniem — jak mówi wielu proroków. Zdarzy się to o północy, podczas gdy większość ludzi śpi (dosłownie i w przenośni). Ci, którzy już rozpoczęli pracę nad swoją duchową przemianą, będą mieć większe szanse i mniej niespodzianek.


Venus była bardzo ważną planetą u Majów, związaną z kultem Kukulkana. Była patronem wojny i wierności małżeńskiej. Podczas tranzytu, Venus jest w bezpośrednim kontakcie ze Słońcem, przez kilka godzin Venus stopniowo przechodzi wzdłuż tarczy Słońca, a każde z jej ustawień w zależności od szybkości kątowej, jest jakąś fazą. Jest ich cztery; pierwsza jest wejściem Venus, ostatnia — czwarta jest wyjściem. Venus na tle Słońca jest małą kropką. Ostatnie przejścia Venus (tranzyty), nastąpiły na Ziemi 6 grudnia 1882, 8 czerwca 2004 (odstęp 121,5 roku), następne było 6 czerwca 2012, a kolejne będzie 10 grudnia 2117 roku. Układ gwiazd wnosi w nas odpowiedni rezonans we wszystkich naszych polach: fizycznym, mentalnym, emocjonalnym i duchowym. Venus w naszym życiu wnosi w nas światło, kolor, dźwięk i zmienia częstotliwość fal mózgowych. Venus znali starożytni Grecy, Rzymianie; u Greków bogini miłości Afrodyta, była zwana perłą na niebie. Venus znana jest również, jako gwiazda poranna, gwiazda wieczorna.


Planety i cały nasz system gwiezdny rezonuje różnorodnością muzycznych akordów, wszystkie stale zmieniają się, tworząc niezwykłą muzykę sfer. Planety podobnie jak ludzie, mają swoje unikalne wibracje, składają się z unikalnych mieszanek fal, które są samowystarczalne. Drgania poszczególnych planet w zależności, jakie tworzą między sobą kombinacje, nie są bez wpływu na nas ludzi, oddziałują na nasze myśli i uczucia. W ten sposób wpływają na naszą świadomość. Kiedy nasze ziemskie relacje, jako jednostka do jednostki są wyrażane w bezwarunkowej miłości, wówczas będziemy bezwarunkową miłością. Ale kiedy wprowadzimy niezgodę, egoizm, wówczas Wszechświat weźmie nas w kwarantannę, oddzieli od pozaziemskiej świadomości, to znaczy, jesteśmy oddzieleni od Świadomości Boga.


Majowie nie byli ani prorokami, ani nie przepowiadali wydarzeń z dalekiej przyszłości. Byli wielkimi matematykami i wspaniałymi obserwatorami nieba, rozumieli zjawiska przyrodnicze. Dzień 21 grudnia 2012 roku określili końcem epoki. W tym miejscu kończy się ich kalendarz, co ludzie uznali tę datę za koniec świata, o którym wspominał Jezus Chrystus do swoich apostołów. Nie ma tej daty w Biblii… ale znawcy biblijni również przepowiadali koniec świata i wydarzenia, jakie poprzedzą ten czas. Czy Biblia pisze o końcu świata? Pisze o wydarzeniach, jakie nastąpią w końcu epoki, o nowym niebie i nowej ziemi, kiedy przeminie pierwsze niebo i pierwsza ziemia… pisze o przybytku bożym między ludźmi… Bóg będzie mieszkał między nimi… a na środku ulicy Jego i na obu brzegach rzeki, będzie drzewo żywota, rodzące 12 razy w roku. Przed końcem czasu przewiduje się zarazy, wielką wojnę, spotkanie z obcymi istotami, zbliżenie się do Ziemi nieznanej komety… wielki ucisk i liczne naturalne katastrofy. Wiele się wydarzy, a nawet zło zwycięży… lecz w końcu szatan uzna autorytet Chrystusa, tym samym, dzieci boże przestaną być jego niewolnikami.


Majowie również znali pojęcie drzewa życia. Drzewo życia to motyw powszechnie występujący w większości starożytnych mitologi. Odnosi się również do mitologi Majów, której drzewo życia, zwane Yaxche, było istotną częścią ich kosmicznych poglądów. Majowie wierzyli, że drzewo życia było manifestacją kształtu kosmosu, a mianowicie: królestwo niebieskie, królestwo ziemskie i podziemny świat Xibalba. Motyw takiego drzewa można znaleźć w starożytnej sadze Majów -bliźniaków. W sadze, kiedy ojciec bliźniaków został zabity przez władców podziemi, jego głowę umieszczono w gałęziach martwego drzewa. Drzewo ożyło i wydało owoc, który wyglądał, jak głowa ich zmarłego ojca. Władcy podziemi przestraszyli się mocy drzewa i zabronili wszystkim zbliżać się do niego. Z czasem do drzewa zbliżyła się córka jednego z władców Xibalby i została zaszczepiona przez jego owoce. Wstąpiła do podziemi i tam urodziła bliźniaków-bohaterów. Święte drzewo życia było przez Majów mocno powiązane z krzyżem solarnym (kardynalnym). Drzewo życia stało się początkiem życia, które rozpoczynało się w podziemiach, dotarło do świata ziemskiego (doczesnego), ukształtowało czas i przestrzeń, aż wzrosło jeszcze bardziej, docierając w końcu do królestwa niebieskiego, gdzie wprawiało w ruch ciała niebieskie i pomogło ukształtować kosmos. Symbolem drzewa życia w kulturze Majów jest drzewo Ceiba. Drzewo o ogromnych korzeniach przypominających jaskinie, które były domem dla nietoperzy, zwykle kojarzonymi ze światem podziemnym Majów. Bracia-bliźniacy zostali ścięci przez z jednego z nietoperzy, podczas ich wojaży w podziemiach. Od tamtej pory Majowie czcili drzewo Ceiba, znane były rytuały z krwi składane temu drzewu. Według Majów, ramiona krzyża solarnego reprezentują gałęzie świętego drzewa, a pionowa oś drzewa jest łącznikiem między trzema królestwami. Jakże te wszystkie mitologie świata wspólnie się zazębiają ze sobą.


W astrologii znane jest jeszcze jedno ważne wydarzenie, czas zaćmienia słońca i księżyca, który był uważany przez mistyków za bardzo niepomyślny znak. A wielu z nas w dniu 21 sierpnia 2017 roku było świadkami całkowitego zaćmienia słońca w Stanach Zjednoczonych, które nie miało miejsca od prawie 100 lat. Kto zna duchowe symbole zrozumiał ten znak. Taki człowiek ma nie tylko wiedzę o niebie, ale i mądrość Praw Natury, która pokazuje, jak działa Wszechświat. Prawa Natury są niczym drogowskaz dla naszego życia i warto się nauczyć czytać z gwiazd. Niebo to nasza mapa na życie. Inteligentne siły pokazują nam, że rządzą nami pewne niezmienne prawa. Kiedy żyjemy w sprzeczności z prawami natury, wzywamy do naszego życia nieszczęścia. Prawidłowe zrozumienie przejawów natury rozwija naszą świadomość i daje nam narzędzia, których potrzebujemy do pokonania słabości, tak abyśmy mogli kierować naszym życiem w konstruktywny sposób, który uzdrowi nas i naszych bliskich. Musimy pamiętać, że światło jest zasadą doskonałości, a ciemność jest brakiem światła. Podczas zaćmienia słońca następuje spadek światła, tworząc środowisko bardziej sprzyjające negatywności. Dlatego jest to najlepszy czas na medytację i modlitwę, by wzmocnić nasze wewnętrzne światło i jasność naszej istoty. W czasie zaćmienia ludzie są bardziej podatni na stres psychiczny, emocjonalny i fizyczny, który może wpływać na nasze relacje z bliskimi i sobą. Największym symbolem światła na Ziemi jest słońce. Jest zwiastunem oświecenia, uzdrowienia i dobroci. Podczas pełnego zaćmienia słońca, księżyc zasłania jego widok, tworzy się czas całkowitej lub częściowej ciemności, w zależności od tego, gdzie mieszkamy na świecie. Już w Biblii możemy poczytać, jak kosmos posługuje się znakami i cudami na niebie, aby komunikować się z ludźmi.


„A potem Bóg rzekł: Niechaj powstaną ciała niebieskie, świecące na sklepieniu nieba, aby oddzielały dzień od nocy, aby wyznaczały pory roku, dni i lata…” (Księga rodzaju 1:14)


Są to znaki, na które człowiek nie ma wpływu, są czymś, czym człowiek nie może manipulować.


Całkowite zaćmienie słońca, które miało miejsce 21 sierpnia 2017 było widoczne zarówno na wschodnim i zachodnim wybrzeżu. Na kontynencie amerykańskim taki wymiar zaćmienia słońca nie był obserwowany od roku 1918. 21 sierpnia 2017 roku księżyc przeszedł bezpośrednio między Ziemią a słońcem rzucając cień na Stany Zjednoczone, który przebiegał od Oregonu do Karoliny Północnej. Wracając do Biblii, podczas plag egipskich, Bóg okrył kraj ciemnością.

„I rzekł Pan do Mojżesza: Wyciągnij rękę ku niebu, a nastanie ciemność w ziemi egipskiej tak gęsta, że można będzie dotknąć ciemności. Wyciągnął Mojżesz rękę do nieba i nastała ciemność gęsta w całej ziemi egipskiej przez trzy dni. Jeden drugiego nie widział i nikt nie mógł wstać z miejsca swego przez trzy dni. Ale Izraelici wszyscy mieli światło w swoich mieszkaniach.” (Księga wyjścia 10:21—23)


Następny opis zaćmienia znajdujemy podczas ukrzyżowania Jezusa.

„A gdy nadeszła godzina szósta, mrok ogarnął całą ziemię aż do godziny dziewiątej. O godzinie dziewiątej Jezus zawołał donośnym głosem: «Eloi, Eloi, lema sabachthani», to znaczy: Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił?” (Marek 15, 32—33)


Biblia pisze o czymś podobnym w Objawieniu Św. Jana.

„I ujrzałem: gdy otworzył pieczęć szóstą, stało się wielkie trzęsienie ziemi i słońce stało się czarne jak włosienny wór, a cały księżyc stał się jak krew.” (Obj. 6:12)


Pisze o tym również Mateusz.

„Zaraz też po ucisku owych dni słońce się zaćmi i księżyc nie da swego blasku; gwiazdy zaczną padać z nieba i moce niebios zostaną wstrząśnięte.” (Mat. 24:29)


„W owe dni, po tym ucisku, słońce się zaćmi i księżyc nie da swego blasku. Gwiazdy będą padać z nieba i moce na niebie zostaną wstrząśnięte.” (Mk. 13, 24)


Według znawców tematu, licznych pastorów, całkowite zaćmienie słońca nad Stanami Zjednoczonymi było ostrzeżeniem, że ludzie muszą coś w swoim życiu zmienić. Modlić się, ponieważ w przeciwnym razie doświadczą w krótkim czasie czegoś złego. Dzisiaj już wiemy, co dotknęło Stany Zjednoczone… ale na tym nie koniec. Następne zaćmienie słońca ma być widoczne nad Stanami Zjednoczonymi, nad dużą częścią kraju już w roku 2024. Oba te zaćmienia słońca, kiedy rysuje się ich przebieg, tworzą nad centrum Stanów Zjednoczonych gigantyczny znak „X(mistyczny krzyż Andrzeja), który oznacza, wielką udrękę.


Wielka udręka… czy to znaczy, koniec świata, totalna zagłada? Nie ma coś takiego jak koniec świata. Jest tylko depresja i koniec epoki. Obecnie dobiega końca wiek Ryb, era chrześcijańska. Koniec epoki nadchodzi, gdy kościół zostaje zniszczony, ponieważ zamiast Prawdy głosi i wykonuje to, co jest fałszem.


Wszyscy chcą, aby ich religia była tą najlepszą, tą prawdą absolutną. Lecz człowiek powinien budować sam własną wiarę, a nie wierzyć w coś i ufać jakiejś władzy. Wcześniej czy później, to co fałszywe zablokuje nasz umysł. To, że kościół katolicki będzie zniszczony, mówi nam od dłuższego czasu wiele proroctw. I to się dzieje już na naszych oczach, i tego procesu nie będzie można już powstrzymać. A co w tym temacie mówi Biblia?


„Jeśli w jakim miejscu was nie przyjmą i nie będą słuchać, wychodząc stamtąd strząśnijcie proch z nóg waszych na świadectwo dla nich!” (Mk: 6:11)


„Gdy więc ujrzycie „ohydę spustoszenia”, o której mówi prorok Daniel, zalegającą miejsce święte — kto czyta, niech rozumie — wtedy ci, którzy będą w Judei, niech uciekają w góry! Kto będzie na dachu, niech nie schodzi, by zabrać rzeczy z domu. A kto będzie na polu, niech nie wraca, żeby wziąć swój płaszcz. Biada zaś brzemiennym i karmiącym w owe dni!” (Mat: 24, 15—16)


A co mówi prorok Daniel?


Prorok Daniel wykłada sen Nabuchodonozora, przepowiadający przyszłość świata. Podczas tego snu król ujrzał wielki posąg: głowa była ze złota, pierś i ramiona ze srebra, korpus z miedzi, nogi z żelaza a stopy z żelaza i gliny. Kamień, który uderzył w posąg wyrósł w wielką kamienną górę i wypełnił całą Ziemię. Różnie można ten sen interpretować; jako mijające na świecie epoki — złotą, srebrną, miedzianą, żelazną. Sny są poziomowe, w tej interpretacji przedstawia długi cykl ziemski.


Daniel wyłożył go królowi w inny sposób. Jego przepowiednia odnosiła się do ówczesnych państw i religii, które nigdy nie tworzą trwałych i silnych struktur. Wcześniej czy później rozpadają się jak glina. Kamień rozrósł się w wielką kamienną górę, co według Daniela zapowiadało powstanie nowej wielkiej religii.


„W czasach tych królów — Bóg Nieba wzbudzi królestwo, które nigdy nie ulegnie zniszczeniu. Jego władza nie przejdzie na żaden inny naród. Zetrze i zniweczy ono wszystkie te królestwa, samo zaś będzie trwało na zawsze.” (K. Daniela 2:44)


Zdaniem niektórych znawców Biblii chodzi tutaj o chrześcijaństwo.


Prorok Daniel sam miewał prorocze sny. Cztery ogromne bestie, które wyłoniły się z morza znacznie różniąc się od siebie.


Pierwsza — była podobna do lwa i miała orle skrzydła. Na oczach Daniela wyrwano jej skrzydła, uniesiono w górę i postawiono na dwóch nogach jak człowieka. Dano jej ludzkie serce.


Druga — była podobna do niedźwiedzia, podparta z jednej strony. A w paszczy między zębami miała trzy żebra. Mówiono do niej „Podnieś się, pożeraj wiele mięsa”.


Trzecia — była podobna do pantery, miała cztery głowy a na grzbiecie cztery ptasie skrzydła. Jej powierzono władzę.


Czwarta — była okropna i przerażająca, o nadzwyczajnej sile. Pożerała wielkimi zębami z żelaza i kruszyła miedzianymi pazurami wszystko, co pozostawało. Znacznie różniła się od poprzednich trzech bestii, miała dziesięć rogów. Gdy Daniel przyglądał się tym rogom, zobaczył, jak inny mały róg wyrastał między nimi, a trzy pierwsze spośród pierwszych zostały wyrwane. Cztery bestie miały oczy podobne do oczu ludzkich i mówiły wielkie rzeczy.


Oto jak wyjaśnił swój sen Daniel:

— Cztery bestie to czterech królów, którzy powstaną na Ziemi. Jednak królestwo dostaną święci Najwyższego i będą posiadać królestwo na zawsze i na wieki wieków. Cztery bestie — czwarte królestwo różniące się od innych, pochłonie całą Ziemię, zetrze ją i podepcze. Dziesięć rogów z tego królestwa powstanie dziesięciu królów, a po nich powstanie znacznie inny, zupełnie odmienny i obali trzech królów. Będzie przeciwstawiał się Najwyższemu i będzie wytracał świętych Najwyższego. Będzie zmieniał czasy i prawo.


„Oto wielkie cztery zwierzęta, To czterej królowie, którzy powstaną na ziemi. Lecz potem święci Najwyższego otrzymają królestwo na wieki, na wieki wieczne.” (K. Dan. 7:17—18)


Podobnie przemawia Anioł w Apokalipsie:

„A dziesięć rogów, które widziałeś to dziesięć królów, którzy jeszcze nie objęli królestwa, lecz obejmą władzę, jako królowie na jedną godzinę wraz ze zwierzęciem. Ci są jednej myśli i oddadzą moc i władzę swoją zwierzęciu. Będą oni walczyć z Barankiem, Lecz Baranek zwycięży ich, bo jest Panem panów a z nim ci, którzy są powołani i wybrani, oraz wierni.” (Obj. Św. Jana 17:12—14)


Mały róg, przez znawców Biblii, jest uznawany za Antychrysta. Daniel wymienia w swoim proroctwie, 1290 dni jako zapowiedź końca czasów.


„W owym czasie powstanie Michał, wielki książę, który jest orędownikiem synów twojego ludu, a nastanie czas takiego ucisku, jakiego nigdy nie było, odkąd istnieją narody, aż do owego czasu. W owym czasie wybawiony będzie twój lud, każdy, kto jest wpisany do księgi żywota.” (K. Dan. 12:1)


„A gdy ja, Daniel spojrzałem, oto dwaj inni Aniołowie stali, jeden z tej strony rzeki, drugi z tamtej strony rzeki. I rzekłem do męża obleczonego w szatę lnianą, który stał nad wodą rzeki: kiedy przyjdzie koniec tych dziwnych rzeczy? Wtedy usłyszałem, jak mąż, obleczony w szatę białą, który stał nad wodą rzeki, podniósł prawicę i lewicę ku niebu i przysięgał na tego, który żyje wiecznie. Będzie to trwało czas wyznaczony, dwa czasy i pół czasu, a gdy doszczętnie będzie zniszczona to wszystko się spełni.” (K. Dan. 12:5—7)


Daniel nie umiał przełożyć tego proroczego snu, ponieważ słowa w nim użyte zostały zakryte i obłożone pieczęciami czasów.


„Wprawdzie słyszałem to, lecz tego nie rozumiałem i rzekłem: Panie mój! Jakiż jest koniec tych rzeczy? Wtedy rzekł: idź Danielu, bo słowa są zamknięte i zapieczętowane aż do czasu ostatecznego.” (K. Dan. 12: 8—9)


Przepowiednie przepowiadają zniesienie codziennej ofiary, czyli Komunii Świętej, którą chrześcijanie spożywają na pamiątkę Jezusa z ostatniej Jego wieczerzy. Ze słów przepowiedni wynika, że przed końcem czasów, około 3,5 roku wcześniej, ofiara zostanie zniesiona. Według innych już proroctw, w tym księdza Jana Bosko z dnia 26 maja 1862 roku. W tym dniu ujrzał w swojej wizji wielki okręt, atakowany przez mniejsze okręty. Najwyższym dowódcą dużego okrętu był Ojciec Święty. Podczas kolejnego ataku papież został ciężko raniony i zmarł. Kardynałowie natychmiast wybrali nowego papieża, podjął bardzo trudne zadanie. Nieprzyjaciele już świętowali, bo widzieli swoją przewagę, lecz nagle z ciemności wzburzonych fal wyrosły w górę dwie świetliste kolumny. Nad pierwszą Jan Bosko ujrzał olbrzymią i jaśniejącą Hostię, a na szczycie zobaczył tablice z napisem „Ratunek dla wierzących”. Na drugiej zobaczył statuę Matki Boskiej i tablice z napisem „Wspomożenie chrześcijan”. Na papieskim okręcie wstąpiła nadzieja, nowy wybrany papież kazał skierować okręt do dwóch kolumn i tam zakotwiczyć. Po ciężkiej burzy zaświeciło jasne słońce. Wrogie okręty popadły w zamęt, zderzały się ze sobą, tonęły w głębinach wód lub wylatywały w powietrze. Rozbitków przyjmował okręt papieża, udzielał im pomocy.


Również przepowiednie innych mistyków mówią, jaki ciężki kryzys przejdzie kościół katolicki; do tego stopnia, że Komunia Św. zejdzie do podziemia i będzie rozdawana w ukryciu. Nastaną okrutne prześladowania i cierpienia. W tym czasie ludzie zwrócą się do krzyża, ponieważ dzięki niemu został zbawiony świat. Najbardziej wytrwali rozradują się widokiem świetlistego Krzyża na Niebie, który będzie oznaczał koniec ich cierpienia.


Prorok Daniel zapowiedział zniesienie ofiary przez 1290 dni. W tym czasie wiele ludzi będzie oczyszczonych i wypróbowanych. W Księdze Daniela znajdujemy słowa:


„I widziałem w widzeniach nocnych: oto na obłokach niebieskich przyszedł ktoś podobny do Syna Człowieczego, doszedł do Sędziego i stawiano go przed nim. I dano mu władzę i chwałę i królestwo, aby mu służyły wszystkie ludy, narody i języki. Jego władza, władzą wieczną, niezmienną, Jego królestwo nie zniszczalne.” (K. Dan. 7:13—14)


Daniel zapowiadał przybycie Wybawiciela, o którym pisze również Św. Jan w Apokalipsie.


„I obróciłem się, aby zobaczyć co to za głos mówił do mnie, a gdy się obróciłem, ujrzałem siedem złotych świeczników. A pośród tych świeczników kogoś podobnego do Syna Człowieczego, odzianego w szatę do stóp długą i przepasanego przez pierś złotym pasem.” (Obj. Jana 1:13)


„I widziałem oto biały obłok a na obłoku siedział ktoś podobny do Syna Człowieczego, Mający na głowie złotą koronę a w ręku swym ostry sierp.” (Obj. Św. Jana 14:14)


W dniu 21 sierpnia 2017 roku dostaliśmy jeszcze jeden z najważniejszych znaków kosmicznych w naszym ziemskim życiu. Ale ilu ludzi wzięło go na poważnie? Jedno jest pewne, podczas takiego doświadczenia, kiedy człowiek ma to szczęście — znaleźć się na ścieżce zaćmienia, jego energia i świadomość ulegają przesunięciu, podczas tego potężnego zjawiska naturalnego. A ponieważ nasz wewnętrzny obraz nie może nam pomóc, wysyła instrukcję do naszego wewnętrznego uzdrowiciela, z czego każdy z nas może skorzystać. Widzimy naszą bezsilność wobec potęgi Świata Natury i jego mocy na nasze życie. Dostrzegamy jego tajemniczość. Niby zwykłe zaćmienie słońca i księżyca, które dzisiaj już jesteśmy w stanie naukowo zweryfikować, ale dla każdego z nas będzie miało inne znaczenie i zachęci do głębokiej refleksji: nad bogatym tańcem w ciemności i skromnym życiem w świetle. Zaćmienie jest potężnym nauczycielem duchowym, przypomina nam, że te przesunięcia są naturalne i cykliczne… to, co jest już było… i to, co jest jeszcze będzie. I należy zapamiętać, ciemność może nadejść na jakiś czas, ale potem, światło znowu powróci! Nie jesteśmy w kosmosie sami, i nie do końca od działań tego świata, zależy nasze życie. Nie ma tu takiej władzy, aby nas całkowicie ograniczyć. Jesteśmy cząstką Wszechświata i od niego zależymy wszyscy, toteż nie oddawajmy hołdu bestiom tej Ziemi, nie poddajmy się ich rytuałom i ceremoniom, nie bójmy się ich broni, nie ufajmy ich naukom. Płyniemy na bardziej potężnej łodzi, która się nie lęka żadnej powodzi, żadnego tsunami… to nasza świetlista Arka, ale musimy zaufać i być bardziej pokorni. Musimy mieć do tych wydarzeń inne podejście, jak uczy astrologia wedyjska.


Więzy księżyca na Ziemi są wirtualnymi punktami eliptyki księżyca, zmieniają znaki tuż przed zaćmieniem. Węzły księżycowe są znane, jako Rahu i Ketu, i utrzymują karmiczną trajektorię naszej ścieżki życia. Według mitologii wedyjskiej demon Rahu/Ketu został podzielony na dwie części, stał się północnym i południowym węzłem księżyca. Podczas zaćmienia demon ten mści się na słońcu i księżycu konsumując ich, aby ukraść ich moc. Z tego powodu ich czysta i twórcza energia, podczas zaćmienia staje się ciemna i zniekształcona i taka pozostaje przez wiele dni. Dlatego zaćmienie słońca jest bardzo złym czasem na zaczynanie projektów, związków, płodzenie dzieci, pracy nad czymkolwiek, co jest dla nas ważne. Dobre inwestycje wymagają światła-mocy słońca i jego odbicia na zdrowym księżycu w pełni. Kiedy Rahu i Ketu znajdują to światło, wszystko, co zaczynamy, pomyślnie kończymy… inaczej doprowadzi to do żalu.


Jednak zaćmienie słońca to potężny sygnał, aby pozostać w środku… czyli zajrzeć do własnego wnętrza i wykorzystać ten czas na duchowe praktyki łącząc się z Duchem, ponieważ zasłony zewnętrznej świadomości, która zwykle blokuje nasze duchowe zmysły, są cieńsze niż zwykle. W tym czasie ciemnieje żeńska energia (księżyca) i osłabia witalną twórczą energię środowiska. Ale daje to również potężną okazję do odsłonięcia podświadomości i zrobienia postępu w naszej samoświadomości i emocjonalnej wolności, oraz wglądu w swoją prawdziwą Jaźń Boskiej Kobiecości. Poza tym wszystko co jest praktykowane podczas zaćmienia, staje się doskonalone znacznie szybciej i łatwiej niż w innych przypadkach. To w ciemności rodzi się światło. To w ciemności bierze początek przebudzenie i oświecenie. Kiedy tylko czujesz w sobie takie zaćmienie, bombarduje cię negatywna energia, wiadomo, nie myślisz jasno, toteż nie rozpoczynaj nic ważnego, nie karm negatywnej energii, staraj się trzymać post, zachowaj cierpliwość, modlitwę… i wyjdź z siebie na poziom duchowy. Zrównoważ wewnętrzną kobiecość i męskość, aby przyczynić się do transformacji osobistej.


Dzisiaj nasza Ziemia znajduje się między słońcem i księżycem, kiedy cień Ziemi powoli skrada się po powierzchni krateru… i życie jest dla nas stresujące, ktoś na nas wywołuje presję, nasze boskie nasiona nie mogą wzrastać. Ale nie martw się, nowe rodzi się w bólach… i szybko zmienia się w radość. Ten czas to takie nasze księżycowe doświadczenie i od nas zależy, jak sobie poradzimy ze zmianami, jak skonfigurujemy nasze ciemności na naszym wykresie mózgu. Jeśli uparcie opieramy się naszej duchowości, nie chcemy zrezygnować z naszych negatywnych przyzwyczajeń, nie hołdujemy ciągle naszej negatywnej energii, nie będziemy zdziwieni, jak nasze osobiste zaćmienie w pewnym momencie włączy swój odkurzacz i zrobi w nas wulkaniczną czystkę… wszystko wypali i nie obejdzie się tu bez niezwykłych emocji, będziemy psychicznym barometrem z czerwonymi oczami i tryśnie nie jedna łza rozpaczy… ale nie bój się tej gwałtownej energii, tego wulkanu ognia i pyłu, który rozpaczliwie cię oczyszcza… a twoje łzy to święte słone oczyszczenie, to po takim gwałtownym oczyszczeniu przychodzi turbodoładowanie i sianie naszych nowych nasion. To księżyc przerywa przepływ energii i powoduje zakłócenia… ale w ten sposób łamie nasze stare nawykowe zachowania i daje nam rodzaj kosmicznego restartu. Księżyc na jakiś czas blokuje męską energię (lewej półkuli), prawy mózg jest zalany instynktowną i intuicyjną energią. To sprawia, że czujemy się, jak w świadomym śnie, wydaje się nam, że wszystko możemy zrobić, a tak naprawdę, nie możemy zrobić nic. To taki stan może przebudzić nas lub przynieść szokujące objawienia, które wstrząsają nami do głębi. Ma to na celu zrównoważyć prawą i lewą półkulę mózgu, a tym samym świadomość… abyśmy już więcej nie byli skrzywdzonymi. Taki stan to dla człowieka początek nowego cyklu. Restart z kosmosu wstrząśnie taką osobą tak bardzo, że zauważa również efekt domina na innych fundamentalnych obszarach. W naszym życiu to duchowa rewolucja, koniec świata… ale z drugiej strony to wielka ulga, spada z naszej twarzy wiele masek, odkrywamy swoją tożsamość i pokazujemy ją światu. Odkrywamy fałsz i obłudę, to wielka fala oczyszczenia. Już niepotrzebna nam maska, bo słońce wschodzi w nas. Nasze zaćmienie przerywa synapsy naszego mózgu i restartuje wszystkie połączenia. Znowu zaczynamy działać, a nasz umysł staje się głodny nowych informacji. Dokładnie ten proces widać podczas wyższej transformacji człowieka, kiedy budzi się Energia Kundalini… a potem następują nowe fale, będzie ich wiele, w zależności od stopnia naszego przebudzenia. W tym czasie znajdujemy nowe życie, pozornie znikąd stajemy się kimś innym. Będzie jeszcze w nas nie jedna taka fala różnych uczuć, smutku i radości, zanim nastąpi zamknięcie jakiejś strefy… ponieważ wprzódy kopiemy w sobie, jak w głębokiej studni i możemy tam doświadczyć wielu horrorów. Ale to tylko renowacja fundamentów, bez tego nie wybudujesz wyższego piętra. Im więcej piętr, tym głębiej kopiemy, wkładamy więcej wysiłku. W końcu to wszystko połączy umysł i ciało, które do tej pory było wypalone, wyczerpane, nękają nas dziwne grypy i inne choroby… a to tylko Światło wyprawia naszą niezrównoważoną duszę w nowy świetlisty model. Takie choroby i zaciemnienia umysłu okażą się naszym błogosławieństwem, wytrącają nas z rutyny i budują nową rzeczywistość.


Takie bardzo rzadkie zjawiska astronomiczne dla większości z nas, są najważniejszym osobistym doświadczeniem w naszym całym życiu. I nie dzieje się tu nic przypadkiem. Wszystko idzie zgodnie z Bożym Planem. Mówi się, że ostatnio na naszej planecie przeżywali takie niezwykłe doświadczenia Olmekowie, od których Majowie przejęli wiedzę. Obecnie przyszła pora na nas. Chociaż czujemy się zagubieni, zniechęceni, pogrążeni w samozwątpieniu, strachu, a nawet złości musimy iść naprzód. Musimy przejść ten swój cień… i wyjść z niego, i nikt nie obiecuje, że będzie łatwo… ale nie beznadziejnie.


Zjawisko zwane precesją równonocy, które występuje co około 25.800 lat, zawsze przemieszcza się w kierunku centrum galaktyki. Można to porównać do wibrującego bączka, przez wiele jego obrotów wzrasta i zanurza się we własnej osi, podobnie wibrująca Ziemia osiąga pełny wzrost i zanurza się we własnej osi. I my jesteśmy takimi bączkami i przez te obroty wzrastamy.


Wielki cykl (rok platoński) trwa 1.872.000 dni. Jest to olbrzymi „drogomierz” ludzkości na Ziemi, łączący wszystkie małe i duże cykle. Wielu z nas wie, co to jest Słońce i związana z nim nasza data urodzenia, natomiast kiedy mówimy o roku platońskim (26 000 lat/różni badacze różnie wyliczają tę datę) przenoszeni jesteśmy w okres, który jest już niełatwy do zrozumienia.


Aby ten okres dobrze przejść, wszyscy powinniśmy zadbać o naszą planetę, o drzewa, rośliny, które dają nam życie-tlen. Dla Majów drzewa były pośrednikami między światem fizycznym a duchowym, były absolutnie niezbędne do życia. Wierzyli, że ze śmiercią ostatniego drzewa przyjdzie śmierć całej ludzkości. Dbać o Matkę Naturę jest to wyzwanie naszych czasów. Wkrótce człowiek stanie się galaktycznym mieszkańcem, a ci, którzy dbają o naszą planetę, tym samym utrzymują jej życie i naprawdę są dziećmi Światła.


Cała nasza ludzkość jest na krawędzi ery światła i wszyscy oczekujemy na przyjście Wielkiego Człowieka, który przemieni ludzkość w nową rzeczywistość.


Początek Satya Yugi (Złoty Wiek) jest opiewany w Devi Bhagavatam, zawarte tam są słowa: „wszystko będzie rozważać Devi”… Chrześcijanie mocno wierzą w zwycięstwo Matki Boskiej. W świętych księgach Hindusów znajdujemy opisy, że świat zostanie uwolniony w ciągu trzech nocy. Piszą również, że Ziemię zaleje woda, ponieważ sześć dni będzie padał deszcz. Kiedy Ziemia ponownie wyłoni się z wody, nie będzie na niej śladu ludzi, domów, roślinności. W tym czasie wzejdzie na niebie równocześnie 12 słońc. Ich promienie wysuszą ziemię, przeminą straszne dni Kali… i stanie się Satya Yuga. Wróci Tapasja i prawdziwa religia, ludzie będą czyści, wzniosą się do poziomu Dharmy, wzrośnie miłość do dobrych uczynków, zostaną przywrócone wszystkie Boskie Prawa.


Od kilku lat obserwujemy na świecie dziwny ogień, pożary, które co jakiś czas trawią cały świat. Obecnie, w sierpniu 2020 roku niebo nad Oregonem w USA, wyglądało niczym na Marsie. I niby jak, my zwykli ludzie, mamy odczytać ten znak, ten fizyczny ogień? Nie pierwszy to raz, zapalił się w ten sposób świat… dziwny ogień, jakby rzucany z nieba, który chce nas wszystkich spalić. Przenosi naszą uwagę z duchowej na fizyczną, ciężko się skupić, żyć spokojnie… nie chcemy tego ognia, i trudno się dziwić. Niszczy nasz świat, nasze domostwa i żywe czujące istoty.


Lecz popatrzmy na ten ogień z innej strony, na jego właściwości oczyszczające… kreatywne i oświecające. Przenieśmy uwagę ze świata fizycznego na duchowy, to następny znak, wyższe odbicie naszej rzeczywistości. Nie każdy jednak dobrze go odczyta i dla wielu ludzi będzie co innego znaczył. Wszystko zależy od naszej osobistej świadomości.


Aby uruchomić w sobie kody przebudzenia, musimy wejść do duchowego ognia, wypełnić nim nasze serce i zjednoczyć nasze w pełni przebudzone promienne światło i ducha. To jest niesamowicie wysoka wibracja… a my dzisiaj wszyscy zbliżamy się do wibracji duchowego ognia, który daje nowe życie… chociaż nam kojarzy się zupełnie z czymś innym — z naszą zagładą… i jeśli będziemy podążać tą drogą, zboczymy z właściwej ścieżki, możemy odnieść poważne obrażenia.


Światło w naszym sercu jest naszym duchowym ogniem, ta osoba jest na wysokim stopniu wibracji i świadomości, duchowo płonie… i ten ogień jest nie do powstrzymania. A my ludzie mamy dostać się do tego ognia, musimy znaleźć tę iskrę boskiego światła… i stać się płomieniem. Tylko wówczas rozszerzymy świadomość i serce, Światło Chrystusa w nas i wokół nas. Kiedy otoczy nasze ciało, umysł, ducha zapłoniemy ogniem transmutacji, który oczyszcza na każdym poziomie. Ogień fizyczny oczyszcza ziemię, ogień duchowy oczyszcza nas na każdym poziomie, wywoła strach, a nawet niskie energie… ale rozpuści je, aby mogła zabłysnąć w nas Prawda.


Dziś budzi nas Płomień Światła Chrystusa, wznosi na wyższy poziom, a my musimy się dostroić do Złotego Słońca Wniebowstąpienia, które jest obecnością naszego Wyższego Ja. Póki co, wielu osobom ciężko zrozumieć tą filozofię… i jak podnieść się na duchu w świecie fizycznym, widząc wokół siebie te wszystkie zmiany, które nas otaczają. Jak skupić się na sercu, jak pozwolić duchowemu ogniu, przepłynąć przez swoje ciało, umysł? Jak iść ścieżką przed siebie, kiedy przed nami płonie fizyczny pożar i jesteśmy zamykani w kwarantannie? Po prostu otwórz serce, dostrój się do wyższego światła, kiedy w ciebie wpłynie — wygrasz! Każdy z nas ma swojego Anioła Stróża, wspaniałego przewodnika, naucz się go słuchać, on zawsze ma rozwiązanie dla ciebie.


Moja wizja płonącego świata z listopada 2000 roku. Pierwszy raz spotkałam Jezusa 3 listopada 2000 roku. Zjawił się nagle, podawał mi na dłoni własne serce. Następnego dnia ujrzałam Go w cierniowej koronie, był przybity do Krzyża, umierał. Ostatkiem własnych sił pokazywał mi swoje spękane usta, był spragniony. W tym samym czasie ukazywał mi świat, wizję przyszłości. Cały nasz glob był skąpany w ogniu. Okrutnie się przestraszyłam. Zobaczyłam coś okropnego, Jezus umierał na Krzyżu, a wokół Niego płonął cały świat. Taki sam obraz ukrzyżowanego Jezusa pojawiał się przez kilka kolejnych dni. Jakaż byłam wówczas bezsilna, płakałam, nie wiedziałam, co mam robić? Patrzyłam na konającego Jezusa, na płonącą Ziemię, moja intuicja podpowiadała, że nadciąga na świat wielka katastrofa, jakiej Ziemia jeszcze nie doświadczyła.


Dalsze zapiski z mojego notatnika z listopada 2000 roku. W listopadzie 2000 roku przyszło mi najmocniej walczyć z nieczystymi siłami, byłam zbyt słaba fizycznie, psychicznie, wycieńczona dziwnymi symptomami nieznanej nikomu choroby i nic wówczas nie rozumiałam z tego, co wokół mnie krąży. I przychodziły refleksje; w moje życie wszedł Jezus — piekło szaleje. Walka była już jawna. Szamotałam się co noc z czym, czego nie rozumiałam… nie spałam, były dni, że nie kładłam się wcale do łóżka, totalnie wyczerpana leciałam z nóg, a jeszcze pojawił się nowy problem, w ogóle nie byłam w stanie zasnąć ani w dzień ani w nocy. A mój przeciwnik był zuchwały i zły i atakował mnie nawet w dzień. Właśnie w tym czasie po raz pierwszy Jezus ujawnił mi swoją MOC, jaką posiada nad szatanem. Którejś nocy wzywałam Go na pomoc, w desperacji położyłam na własne ciało obrazek Jezusa. W tej samej chwili poczułam na swoim ciele potężny dreszcz niczym uderzenie silnego elektrycznego prądu. Wokół mnie zapanowała kompletna cisza. Ten, który mnie prześladował natychmiast zniknął. Próbował zrobić wszystko, co w jego mocy, aby mnie zniszczyć. W październiku przeżyłam ciężkie dni, dwa razy śmierć kliniczną, trzy miesiące wcześniej wyszłam cało z ciężkich samochodowych wypadków. Jego kuszenie, że już czas na mnie, czas skrócić własne życie też się nie powiodło. A ja zauważyłam, że czym większe ciężary spadały na mnie, to wstępowała we mnie większa siła. Dopiero dzisiaj, już wiele lat od tych smutnych wydarzeń, zrozumiałam, co zawdzięczam Bogu. Poznałam jaką bronią jest Słowo Boże, Biblia, modlitwa, różaniec, święte symbole. Bóg ukazał mi również wielką siłę zła. Pomimo wielkiego cierpienia nauczyłam się walczyć z ciemnymi mocami. Ujrzałam na własne oczy, jakie ostre strzały nosi w swoich rękach Archanioł Michał. Poczułam moc Najświętszej Matki, która w moich najtrudniejszych chwilach zakrywała mnie przed „złym” swoim płaszczem. Bóg mnie doświadczył, ale dzięki temu zwróciłam się do Niego całym sercem, poznałam Jezusa. Została odnowiona moja dusza i umysł, chociaż to jeszcze trwało. Moje zrozumienie duchowego życia nagle wzrosło. Jezus otworzył moje drzwi własnym kluczem, nie przyszedł nocą tylko w biały dzień.

Dziękuję Panu mimo przeżywanych udręk

że nowa siła weszła w moje ciało.

Boże, niech się dzieje wszystko

czego Ty pragniesz

bo wiem, że nie zostawisz mnie samej

zawsze przybędziesz z pomocą.


Jezu Chryste, daj mi siłę

bym mogła wiernie naśladować Ciebie…

niech wszystkie przeszkody

zostaną zepchnięte

a wszelaka udręka

niech mi będzie rozkoszą.


Krok za krokiem

oddalam się od ziemskich pragnień

tęsknię do swojej Ojczyzny kochanej

lecz moja podróż nadal trwa…

już się oswoiłam z nowym życiem

promienie Światła z Nieba

hartują moją duszę…

właśnie to jest prawdziwą ofiarą moją

wiernie Ci służyć Boże!

Rozdział 5
Zaćmienie mózgu

Istnieje wiele mitów związanych z przebudzeniem Energii Kundalini, wewnętrznego Ognia w ciele człowieka. Niektórzy ludzie oczekują niezwykłych mocy, uleczenia wszystkich chorób… albo jeszcze więcej — życia wiecznego i bycia wiecznie młodym. Myślą, że potrafią komunikować się ze wszystkimi wymiarami, przechodzić przez ściany i czynić multum cudów. Wszystko to może wydarzyć się w mniejszym czy większym stopniu, lecz Energia Kundalini, przede wszystkim otwiera psychikę na gojenie się starych traum. Umożliwia dostęp do naszej prawdziwej natury, powrót do naturalnego życia i do swoich źródeł. Budzi współczucie i bezwarunkową miłość. Otwiera uniwersalną wiedzę. Ale osoby, które naprawdę przebudziły w sobie Energię Kundalini, porównują ją do długiego okresu dojrzewania i dodają, że ten proces może być niezwykle trudny i nieprzewidywalny. Wszystko zależy, na jakim poziomie energii człowiek się otwiera; czym wyżej, tym musi spodziewać się większych wyzwań, nie tylko w świecie duchowym, ale również fizycznym. Skoro nie rozwiąże węzła w świecie fizycznym, nie wejdzie na wyższy duchowy stopień. Musi również wiedzieć, że będzie się otwierał na wielu poziomach świadomości, a to także trwa w czasie.


Wiele objawów Kundalini pochodzi z pnia mózgu, który składa się z rdzenia mostu, móżdżku i śródmózgowia, tz. większość objawów Kundalini pochodzi z obszarów mózgu, które są poza naszą kontrolą. Wiele tych uczuć i innych zjawisk, jakie nam przyjdzie w tym czasie doświadczać, wynika bezpośrednio ze zdarzeń fizjologicznych, wyzwalanych przez określone obwody nerwowe. Ostatecznym rezultatem przebudzenia Kundalini jest zmniejszenie lęku i huśtawki emocjonalnej… a nie bycia potężnym jasnowidzem czy uzdrowicielem, to są objawy uboczne… i wcale też nie znaczy, że ta osoba musi to robić, ponieważ to już jest koniec tego energetycznego szaleństwa.


A szalejemy w tym okresie, ponieważ szaleją nasze hormony: płciowe, przysadka mózgowa, wszystkie gruczoły dokrewne są uwikłane w ten proces, w mniejszym lub większym stopniu. Gwałtownie jest powiększane serce i nabrzmiałe krwią, wydaje się, że się nie mieści w klatce piersiowej. W dodatku odpowietrza się układ pokarmowy z powodu przywspółczulnej hipertoniczności. Organizm produkuje więcej śluzu i wszystko zaczyna się ślimaczyć, ponieważ inaczej reagują błony śluzowe. Podczas przebudzenia Energii Kundalini, potrzebujemy więcej słonej wody, która rozrzedza wydzielinę i ułatwia procesy trawienne. Jest to ważne, wszystkie organy zaczynają pracować na innych obrotach. Wprowadzane są w inne działanie mięśnie szkieletowe, a ich wzmożona czynność jest spowodowana aktywacją lotu/walki współczulnego układu nerwowego… i chęć do ucieczki. Wówczas mamy wrażenie, że bez przerwy fruwamy, nie mamy z tym problemu, czujemy się jak ptaki. Kiedy organizm udaremnia próby walki i ucieczki (kiedy ujednolici się system obronny), następuje następna opcja, reakcja zamrożenia. Energia jest wzmacniana i wiązana w układzie nerwowym, uciekając, broniąc się rozładowujemy energię automatycznie i ustępują nasze traumy z tym związane.


Kiedy występuje reakcja zamrożenia, pojawia się paraliż, wszystko jest spowodowane przeciążeniem kory czuciowo-ruchowej wielką siłą Energii Kundalini. Paraliż to stymulacja pnia mózgu, nasze włączniki i wyłączniki są na pełnych obrotach (aktywność układu współczulnego i przywspółczulnego). To jest taki pojedynek między włączonymi i wyłączonymi systemami i ciało włącza opcję — zamrożenie, poprzez nerw błędny. Zespół nerwu błędnego grzbietowego to skupisko połączonych neuronów w rdzeniu pnia mózgu, które spowalniają procesy wydatkowania energii. Paraliż następuje, kiedy energia płynie w maksymalnym napięciu do kręgosłupa. Kręgosłup staje się sztywny niczym szyna i uniemożliwia poruszanie się ciała podczas fazy REM.


Takich pojedynków w naszym ciele podczas naszej transformacji będziemy mieć multum. Przeżyjemy nie jedno zaćmienie: mózgu, szczytowych ekspansji serca, kiedy tworzy się tzw. „słoneczne serce”… i ponownie przeżyjemy chęć ucieczki, walki, paraliże… a to tylko układ współczulny i przywspółczulny pojedynkują się na maksa, a kompleks grzbietowy nerwu błędnego uruchamia reakcję zamrożenia, albo układa człowieka na płasko. W ten sposób dzieje się, kiedy serce pracuje na pełnych obrotach. Serce pompuje wbrew grawitacji, aby rozprowadzić krew w ciele. Hiper rozszerzone serce stymuluje nerw błędny, aby zapobiec przemęczeniu organizmu, ponieważ układ sercowo-naczyniowy jest tak nabrzmiały, rozszerzony i przepracowany. Kiedy leżymy, serce nie musi tak ciężko pracować. Toteż w tej fazie człowiek dużo leży. Bywa, że kładzie się kilka razy na dobę, czujemy taką potrzebę i serce pobolewa, kiedy przyjmujemy niewłaściwą pozycję. Jest jeszcze inny problem, ciśnienie krwi, kiedy naczynia są jeszcze wąskie, ciśnienie krwi gwałtownie spada, co wiąże się ze zmniejszeniem ilości tlenu w mózgu. Wysokie ciśnienie krwi najczęściej występu przy przebudzeniu Energii Kundalini. To jest potop energii, która zalewa całe ciało… w jednym i drugim przypadku, występują huśtawki ciśnienia krwi, organizm omdlewa. Mamy wrażenie umierania, ostre zmęczenie i ponowny przymus położenia się. Bywają okresy, kiedy tygodniami umieramy każdego dnia, nawet kilkanaście razy. Trwa to kilkanaście lat, ale to tak się dzieje podczas przebudzenia, to są kaskady Energii Kundalini. Występują w okresach intensywnego zmęczenia i błogości mózgu (lewa półkula bywa nawet całkowicie uziemiona). Stąd skrajny letarg, zamrożenie, zawieszenie (ciężko myśleć, brak koncentracji)… ale to wszystko w celu ochrony mózgu przed nadmierną stymulacją i uszkodzeniem tlenkiem azotu, glutaminianu, adrenaliną, noradrenaliną i kortyzolem. Tak więc, podczas naszego budzenie się i przechodzenia przez coraz inne fale energii w różnym stopniu i różnych okresach (na przestrzeni lat), musi istnieć efekt zamrożenia. Przez długie lata budzenia się tej energii, faza po fazie, układ odpornościowy przechodzi w radykalny stan kataboliczny, co nazywa się wymarciem, co ma na celu przywrócenie równowagi układu nerwowego, załamanie osi i restrukturyzacja do bardziej zaawansowanego funkcjonowania. Kiedy występują bardziej intensywne fazy, następuje szybsze wymieranie, a to nie jest dla człowieka łatwy czas. Hamowanie pewnych neuronów ruchowych, bodźców sensorycznych i aktywacja neuronów pnia mózgu, różne zdarzenia w rdzeniu kręgosłupa, częściowa atonia, ucisk na klatce piersiowej i duszenie się to istna rewolucja w całym organizmie… a to tylko kilka symptomów.


Ale te wszystkie zamrożenia, zaćmienia to przeciążenie naszego serca i płatów czołowych wynikających z wypalania dopaminy i serotoniny w tych obszarach. W czasie przebudzenia i falowej transformacji występuje masowe wydzielanie opiatów w jądrze migdałowym i zwojach u podstawy mózgu, stąd sztywność karku, ból, ociężałość. Boli nie tylko kark, cała czaszka. To są zmiany limbiczne. Ciało będzie wywoływać różne stany katatoniczne poprzez połączone podstawowe zwoje, pień mózgu i przyśrodkowe płaty czołowe. To są skrajnie stresujące warunki i nie jest łatwo przejąć nad tym ster. Nieświadomy układ nerwowy to automatyczny układ nerwowy a wiele objawów pochodzi z wielu obszarów mózgu, które są poza naszą kontrolą. Dlatego trzeba zdać sobie już z tego sprawę, że wiele tych zdarzeń jest natury fizjologicznej wyzwalanych przez określone obwody nerwowe.


Moim największym problemem już od roku 2000, kiedy jeszcze nic nie wiedziałam na ten temat, było zamrożenie mojej lewej strony mózgu. W mojej głowie zachodziło dziwne zjawisko, na które nikt nie umiał mi odpowiedzieć, dziwny ucisk, drętwienie głowy, mój umysł był dziwny, nie miałam pojęcia, co się tak naprawdę ze mną dzieje? To zaciemnianie mojego umysłu trwa do dnia dzisiejszego. To są fale większe i mniejsze, w zależności jak silna energia odzywa się w moim ciele. Zawsze występuje to po lewej stronie mózgu, chociaż widzę duże zmiany w prawej półkuli, szczególnie w uchu… ale ma to inny charakter. Odczuwam mrowienie w głowie, silne szarpanie prądu elektrycznego, przez głowę płyną jakby bąble z piany (najwięcej było ich na początku przebudzenia, teraz występują sporadycznie). Te bąble najprawdopodobniej związane są ze zwiększonym tlenkiem azotu? Miałam kilka razy robione badania mózgu (w tym CT-scan, ultrasound), nic tam nie znaleziono. W październiku roku 2000 przeżyłam jednej nocy horror, było to dziwne zdarzenie, ni to jawa ni sen… dwóch rycerzy biło się na mojej głowie, walka była zażarta, nie było zwycięscy… obaj byli podobni do siebie i trzymali w dłoniach wielkie miecze. Dzisiaj widzę jasno, co to zdarzenie mi pokazywało… ale ja wówczas tego jeszcze nie rozumiałam. Dwie energie toczyły bój nad dominacją nad moim ciałem.


Kiedy występują zamrożenia mózgu, zaćmienia pomaga kawa, oczywiście w rozsądnych ilościach.


Dodatkowo występuje drętwienie kończyn i innych części ciała spowodowane kurczeniem się tkanek. Wynika to z nadmiernej stymulacji kory motoryczno-czuciowej, która nastąpiła z powodu reakcji zamrożenia. Ten proces zaczął u mnie działać intensywniej w roku 2019 i nadal w roku 2020. Intensywniej pracuje pień mózgowy i cały zespół nerwu błędnego. Mają na to wpływ inne kosmiczne fale, które obecnie mocniej pracują na Ziemi, moje ciało było pod silnym ich działaniem. To tak będą odczuwane, kiedy ciało się na nie budzi. Są tu również w akcji promienie, które wpłynęły na naszą Ziemie po raz pierwszy i nasz układ energetyczny musi się na nie otworzyć. Od wielu lat w moim ciele jest niesamowita aktywność elektromagnetyczna. Wiele razy o tym pisałam w poprzednich latach. Budzi to nadmiernie mój układ nerwowy. W związku z tym następuje masowa produkcja opiatów w celu hamowania nadmiernie pobudzonych nerwów i zamrażaniu lewej półkuli mózgowej w celu ochrony mózgu. Niestety, jest to cierpienie i nie łatwo żyć z taką zamrożoną w połowie głową, często mam problemy z byle głupstwem a innym razem mogę robić niesamowite rzeczy. Mózg jest zamrażany i znowu wpływa tam energia, wówczas mam wrażenie, że wpływa tam wielka fala wody… ale to jest silny prąd elektryczny. To ta fala przynosi nowe informacje, czasami bardzo zaskakujące… nie wiadomo skąd? Nic nie dzieje się bez powodu i ten efekt zawieszenia też ma swoje przyczyny. Ciało domaga się własnej przestrzeni, aby nastąpił następny etap metamorfozy i dusza przejmuje nad tym kontrolę. Przez wiele lat funkcjonowałam na jednej półkuli mózgowej (prawej), a już w zeszłym roku (2019) to zamrożenie doszło do zenitu… Ale co zauważyłam, kiedy wyszłam z tego stanu, moja prawa półkula mózgowa stała się jeszcze bardziej ostra, niż to bywało poprzednio. Mogę tu tylko stwierdzić, że nasze ciało jest niesamowitą inteligencją.


Co jeszcze zauważyłam w ostatnich miesiącach, moja twarz potrafi być szokująco biała, gdzieś ucieka moja krew. Wówczas również czuję wzmożoną aktywność elektryczną w ciele, szczególnie w brzuchu. Boli mnie każdy jeden organ, nie mam apetytu, zwijam się z bólu. Po takich okresach zmienia mi się mój jadłospis. Organizm szuka już innych potraw, są bardziej delikatne. Są również okresy, że potrzebuję więcej jedzenia… ale są i takie… mogę wcale nie jeść, nie czuje głodu, nie tracę na wadze.


Objawy drętwienia karku, zaciskania się gardła jest spowodowane ciśnieniem płynu mózgowo-rdzeniowego w komorach mózgu. Dzieje się jeszcze więcej różnych zjawisk i reakcji chemicznych, nie do wszystkiego doszłam, ponieważ z tą jedna półkulą mózgową nie zawsze mogę sprostać swoim wyzwaniom. A bywa, że kiedy wzrasta moje pole elektromagnetyczne muszę się zupełnie wyłączyć i uziemić energię. To wszystko, co dzieje się w głowie ma także odpowiednik w innym organie; może to być serce, śledziona, jelita, nerki, układ kostny, mięśniowy, odpornościowy. I niech sobie ktoś tak naiwnie nie myśli, że Energia Kundalini obudzi się w kości krzyżowej, popłynie przez kręgosłup do czubka głowy… i już spokojnie popłynie do Uniwersum. To niesamowicie naiwny sposób myślenia. W ciele człowieka popłynie jeszcze nie jedna fala za falą aż uruchomi w nim wszystkie mechanizmy, o których człowiek często nie ma bladego pojęcia. Te procesy wywołają w naszych komórkach potężny pożar. Mózg to nie tylko komputer, to wielki hologram ciała i każda jego komórka ma swoje odzwierciedlenie w nim. Jeśli się coś zadzieje w ciele, w tym samym czasie odpowiada mózg… i na odwrót. Nie zajdzie w ciele ani jedna zmiana bez wiedzy mózgu.


Dotąd nasza dusza będzie kuć i przerabiać aż będzie zadowolona ze swojego dzieła. Nie zwraca uwagi na nasz ból, niewygodę, ma swój wyższy cel i podąża swoją drogą.


Zmusi nas nawet do spontanicznych medytacji, jogi, modlitw i innych ćwiczeń… a wszystko w celu przekazania wyższej świadomości. Bóle ciała są spowodowane ekstremalnym poziomem wytworzonych opiatów… boli całe ciało… i wybiórczo, ponieważ ten proces nie jest liniowy, w dodatku porusza się wraz z porami roku, promieniami kosmicznymi… i ciągle te fale wracają jak pory roku, w tym samym czasie, dotykają tych samych organów, tylko już na innym poziomie świadomości.


Czym tworzy się więcej energii, budzi się coraz głębiej optyczny mózg, dochodzi do iskrzenia i transcendentalnego widzenia i innych często bardzo trudnych do wyjaśnienia zjawisk. Na to potrzeba znajomości fizyki kwantowej… ale i my też już dzisiaj więcej wiemy, człowiek potrafi posługiwać się więcej niż 5 zmysłami. Lecz aby uzyskać to „więcej” od Boga, musi się na tym świecie nieźle natrudzić. Nie przychodzi to łatwo, towarzyszy tym zjawiskom multum szczegółów… i szef jest niezwykle wymagający.


Znajdź codziennie chwilę, wycisz się i powtarzaj:


Każdego dnia, w każdej godzinie jestem lepsza(y), coraz lepsza(y) i coraz lepsza(y). Wszystko, czego pragnę, przychodzi do mnie łatwo, ponieważ napełniona(y) jestem Boskim Światłem, Boską Miłością i budzę się do nowego lepszego życia. Moje życie staje się doskonałością. Wszystko, co mnie otacza raduje duszę moją: piękna przyroda, śpiewające ptaki, śmiech dziecka i dostrzegam również wołanie z daleka, śpieszę, jeśli potrzebna jest pomoc.


Doskonała mądrość mieszka w moim sercu, kocham siebie właśnie za swoją dobroć i chęć niesienia pomocy słabszym. Akceptuję siebie taką(takim) a moje uczucia są częścią mnie. Jestem otwartym kanałem na kosmiczną energię. Czuję ją, mogę ją wyrazić, zwiększa moje siły, czuję jak wzrastam. Czuję jak te nowe wibracje uzdrawiają moje ciało i duszę.


Staję się co dzień bardziej żywa(y). Widzę wokół siebie iluminujące światła. Jestem otwarta(y) na te nowe błogosławieństwo. Łączę swoje serce z Wielkim Źródłem. Jestem Jego wiązką Światła, jedną nitką Jego Świadomości. A Bóg mnie obdarza wielkimi darami, ożywia moje ciało, budzi mojego ducha, mądrością karmi moje zmysły. Bezustannie krok po kroku przemienia moje życie.


Dokonuje we mnie BÓG mistyczny cud. Kształtują mnie ręce Jego na nowo.


„Pozwól śmiertelnej glinie

być nieśmiertelnym Bogiem.”


(Rig Veda-viii 19)

Rozdział 6
Rodzi się nowy człowiek

Odrodzenie duchowe, inaczej mówiąc — nowy człowiek, odnosi się do nowego życia, kiedy człowiek budzi się i wreszcie odnajduje się w tym świecie. To są jego prawdziwe urodziny. Już w Biblii znajdujemy słowa:

„Musicie się na nowo narodzić” (Jan 3, 1—10)

Mówił już Jezus, że człowiek musi przejść duchowe odrodzenie, musi rozpocząć nowe życie w Duchu, zanim będzie mógł wejść do Królestwa Niebieskiego. Odradzamy się duchowo, nie jesteśmy już niewolnikami, ożywia nas Duch, który mieszka w nas, jako nasz przewodnik a my jesteśmy jego świętym aktem stworzenia. Budda, Maitreya, Jezus i wielu innych przypominają nam o cyklach stworzenia. Z ich nauk dowiadujemy się, że święty akt stworzenia powtarza się i jest naszą duchową lekcją. Dzieje się to niezależnie jaką wyznajemy religię i przekonania duchowe. Odradzamy siebie już w nowym duchowym kształcie i powstaje nowa duchowa istota… odkrywamy własne dzieło zaglądając do własnego środka, testujemy możliwości własnego ciała… widzimy nasz duchowy potencjał i już wiemy, że możemy ciągle odradzać się… i budzimy się jako nowy człowiek już na wyższym poziomie świadomości.


Uświadamiamy sobie, że na tej Ziemi nie ma naszego domu, ten znajduje się w świetle, kiedy przebudzimy się ze snu niewiedzy i wzrośniemy w Boskim Duchu!


Nie jest to dla nas łatwy czas, „wyjazd” z tego świata, chociaż to tu na każdym kroku, zderzamy się ze śmiercią, wojną, korupcją, ciemnotą, kłamstwem, mściwością.


Naukowcy wmówili nam, że człowiek ukształtował się w czasie długiej ewolucji, lecz jak wskazują prastare święte źródła, wyszliśmy w pełni zrealizowani od początku ludzkiego istnienia. Człowiek rozpoczął życie w raju, co sugeruje, że było to w Złotym Wieku. Każda duchowa tradycja mówi, że świat rozpoczął się od Edenu, czyli w okresie swojej świetności — Satya Yuga. Życie pierwszych ludzkich istot było doskonałe, zgodne z naturą i duchowym porządkiem. Pierwsi ludzie żyli w harmonii w stanie ciągłego szczęścia. Raj był ogrodem rozkoszy i pokoju. Trudno to sobie dzisiaj wyobrazić, patrząc na nasze życie w czasie Kali Yugi, kiedy nasze nowoczesne ziemskie zmysły zostały tak mocno zakłócone. Nie ma w nas subtelnych wibracji, składników doskonałego światła i dźwięku, brak nam Boskiej Inteligencji i wrażliwości objawiającej się w różnorodności form, które tworzą doskonały świat i czystą duchową sferę.


Obecnie dziwi nas ludzi, że dawny świat był pełen bogów, bogiń, których cechowała wrodzona świadomość, wydaje się to niewiarygodne, jak można było swobodnie przemieszczać się ze sfery materialnej do duchowej? Obecnie dla nas to tylko bajki i mity a starożytni bogowie i ich czyny są zepchnięci do pseudo-bogów.


Raj czy Złoty Wiek, była to epoka czystości, niewinności, niosąca prawdę i piękno, między tą epoką i naszą obecną jest ogromna przestrzeń, w której coraz mocniej topi się ludzka świadomość. Pierwsi ludzie utkani byli z wewnętrznego światła, z Boskiej Energii i dopóki nie zwrócili swoich oczu na zewnętrzne rzeczywistości, żyli nie tylko w szczęściu i radości, ale i wielkiej czystości, ich życie było doskonałe.


Znawcy Rid Vedy wiedzą, że Hiranyagarbha (Złoty Zarodek, Złote Dziecię) narodził się przez złotą macicę i był postrzegany jako boska istota (Brahman).


Brahman (Deva) jeden z Trimurti, jest ojcem Manu, a Manu i wszyscy ludzie są potomkami. Jednak Brahmy nie należy mylić z Najwyższym Kosmicznym Duchem. Hindusi uważają, że Wszechświat od chwili stworzenia stale się poszerza, a następnie po osiągnięciu maksymalnych poszerzeń zaczyna się kurczyć, aż znika w ułamku sekundy… i zaczyna się tworzenie od nowa. Wszechświat jest tworzony w wiecznie powtarzających się cyklach. W hinduskiej kosmologii Wszechświat trwa 311.040.000.000.000 lat. Jeden dzień Brahmy zwany jest Kalpą, trwa 4.320.000.000 lat = 1000 Maha Yuga. Na końcu każdej Kalpy jest okres, kiedy Ziemia i wszystko jest rozpuszczane, niszczone przez ogień lub wodę, ale nie cały Wszechświat. Proces ten nazywa się pralaya (kataklizm). Następnie Brahma znajduje się w stanie spoczynku, ten okres nazywa się noc Brahmy, potem rozpoczyna tworzenie od nowa w nieskończonym cyklu. Podczas każdego pralaya, niższe dziesięć światów (loka) są zniszczone, podczas gdy wyższe sfery są zachowane. W hinduizmie Bogiem zniszczenia i odnowienia jest Shiva. Kiedy Brahma rodzi się na nowo, proces ten powtarza się raz po raz.


Maha Yuga lub Wielki Rok, trwa 4.320.000 lat (Satya Yuga — 1.728.000, Treta Yuga — 1.296.000, Dwapara Yuga — 864.000, Kali Yuga — 432.000).


1 Kalpa = 1000 Maha Yuga’s = 14 Monvantare’s.

1 Monvantara (astronomiczny okres pomiaru czasu — Wiek Manu) = 71 Maha Yuga’s (306.720.000).


Każdy Monvantara lub Manu jest tworzony przez Brahmę. Manu stwarza świat i życie. Jest 14 Manu, którzy tworzą 1 Kalpę, czyli 1000 Maha Yuga’s lub 1 dzień Brahmy. Monvantara, w której pojawia się życie i znika, ma 71 oddziałów, każdy złożony jest z czternastu Manu (1000 lat). Każdy Monvantara, który jest tworzony i rządzony przez jednego Manu przychodzi od Brahmy-Stwórcy. Manu stwarza świat i kontynuuje cykl powstania, czyli w każdym z czternastu Monvantara’s rodzi się nowy avatar, który jest do tego powołany. Każdy następny ma silniejszą moc. Pod koniec Dvapara Yuga zniknęli avatarzy: Kriszna i Wisznu. W hinduizmie bóg zniszczenia i bóg odnowienia jest powoływany pod koniec każdego cyklu. Toteż trudno się dziwić, że świat zna tak wiele bóstw, avatarów, jedni odchodzą, drudzy przychodzą z nową misją.


Jakże trudno nam to dzisiaj zrozumieć, trudno uwierzyć, że człowiek mógł być bez skazy i miał bardzo wrażliwe serce. Brał z natury tylko tyle, ile mu było do życia potrzebne, ograniczając się do zaspokojenia swoich podstawowych potrzeb.


Spójrzmy na obecnego człowieka, na jego zapotrzebowania, jak ten subtelny obraz przekształcił się w dziką bestię, jakże mu daleko do połączenia z Boską Naturą. Nasza cywilizacja stworzyła brutalnych dzikusów. W raju wszyscy mogli się czuć bogami, ale z biegiem czasu, kiedy w człowieku budziło się zewnętrzne poznanie, pragnienie i żądza, ubywało bogów. Wiele kultur i religii pokazuje, że bogowie chodzili wśród ludzi… niestety, w każdym nowym pokoleniu wciąż ich ubywało, ponieważ następował większy rozpad moralności i straciła sens boskość, sprawiedliwość, ludzie zaczęli wielbić wojny. Świat nieustannie tracił spokój i pokój, bez przerwy odradzał się z wojennych popiołów. Rodziło się coraz więcej konfliktów, które zaczęły kształtować tragiczną historię, władzę, kontrolę, manipulację, a wszystko dla osobistego zysku. Na świecie wzrastał coraz większy chaos, toteż trudno się dziwić, że rozpadło się całe bosko-ludzkie imperium, człowiek zatracił swoje pierwotne boskie oblicze.


W każdym z tych okresów (oddziałów) z biegiem czasu z moralnego punktu widzenia, zaczyna dziać się coraz gorzej. W rezultacie każdy okres jest krótszy od wcześniejszego. I tak dochodzimy do Kali Yugi (Epoki Żelaza). Obecna rozpoczęła się o północy 17/18 lutego 3102 r. p.n.e. Przestrzeń i czas uważane są za iluzję. Co wygląda jak 100 lat w życiu Brahmy, może mieć tysiące lat, a nawet miliony w innych światach.


Opisuje to wszystko w olbrzymim skrócie, ponieważ ciężko jest wyrazić słowami okres 4.320.000 lat i życie 14 Manu. Rozpiętość czasu jest tu olbrzymia i jest to niewyobrażalna przestrzeń i trudno ją szacować w jakikolwiek sposób na naszym poziomie świadomości; to przestrzeń wielkich energii i mistycznych istot, które realizowały na Ziemi swoje misje, marzenia oraz plany. Cały ten czas manifestowała się Boska Inteligencja, świetliste elementy wpływały na świat fizyczny. Niestety, na świecie pojawiają się i „czarni bogowie”, którzy zakłócają czystą mądrość, sprawiedliwość i najważniejsze wartości duchowe. Światło zostaje zakłócone przez ciemność; pierwotne Źródło wszystkiego staje się coraz bardziej mgliste. Ale ciągle pojawiają się czyste energie, wiele symbolicznych form, które utrzymują linki do Boskiego Życia. Są to połyskujące promienie światła, które rodzą się w każdym czasie i składają nieustannie świetliste elementy w jedną formę, kształtując człowieka w świetlistą postać. Nie pozwalają człowiekowi zginąć.


Teraz jest czas, aby popatrzeć na wszystko z innego punktu widzenia… zwrócić uwagę, co zaśmieca twój umysł, co go rozprasza, nie pozwala znaleźć właściwej drogi? Zastanów się, gdzie jesteś w dzisiejszym dniu? Co ma na ciebie największy wpływ? Jakie są twoje marzenia, pożądania? Zauważ, jak by nie patrzył na nasze życie, przebija się na pierwsze miejsce jedna olbrzymia Prawda.


„Bóg jest Bogiem bogów i Panem królów i wyjawia tajemnice.” (K. Dan. 2:47)


Religie świata wymieniają imiona swoich bogów, którzy żyli na świecie jako ludzie: Budda, Maitreya, Mahomet, Jezus… boski człowiek to ten, którego duch świeci jasno, o czystym umyśle, rodzi się w każdym wieku, aby chronić dobro i sprawiedliwość, aby niszczyć zło i przywracać Boże Prawa, broni i chroni wiedzę i mądrość Najwyższego. Po owocach ich poznamy. Prawy człowiek, jaką by nie wybrał drogę, Bóg będzie z nim, niezależnie od jego wiary a my ludzie musimy prawdziwie zrozumieć Wszechświat, musimy pojąć, gdzie tak naprawdę jest nasz dom?!


W roku 2013 Ziemia i ludzkość zaczęła się gwałtownie wznosić, nastąpiło to po osiągnięciu punktu masy krytycznej. Ale nie trudno zauważyć, że ciągle żyjemy w świecie starego paradygmatu i ludzie ciągle mają niewiele do zaoferowania innym, najczęściej odwracają się do nich plecami, a świat nadal pędzi w zgiełku… nawet obecnie, kiedy każdy dzień szokuje nas czymś nowym i bolesnym. Wszyscy szukają rozwiązań pokojowych, lecz najczęściej wywołują kłótnie i wojny; ciężko się dogadać bratu z bratem, z sojusznikami, a jeszcze gorzej z wrogami, toteż wzrasta wśród ludzi frustracja, rezygnacja, i jakoś nie widać tych pozytywnych zmian przewidywanych przez różne proroctwa, zbyt daleka wydaje się być droga do Wniebowstąpienia… chociaż tak wielu przysiadło sobie spokojnie na kanapie i na nie czeka. Dopóki na świecie ludzie nie znajdą między sobą normalnej ludzkiej komunikacji, ciężko będzie wielu z nas powrócić do pełnej świadomości. Lecz niestety, ten brak komunikacji zależy od naszej osobistej świadomości, wiele ludzi ciągle śpi, a czas jest coraz krótszy. A tu nie ma innej drogi, należy uwolnić się od przeszłości i zrobić krok w kierunku Światła i przebudzić się w Świetle… a nie marnować energii na kłótnie, spory i wojny.


Nasze myśli drgają i wibrują, negatywne na bazie strachu, są ciężkie i dołują naszą duszę. Szczęśliwe myśli są jasne i inspirujące. Niski poziom drgań częstotliwości nienawiści i gniewu, oznacza stan intensywnego strachu. Najbardziej ogranicza nas strach i jest najbardziej niebezpieczny ze wszystkich emocji, ponieważ zmusza nas do zamrożenia, zamiast iść do przodu z naszymi planami. Dlatego tak ważne jest dla nas, aby wytropić wszystkie podświadome przekonania i eliminować je przez zrozumienie, że są one złymi produktami, nie są to prawdy wieczne.


Jeśli chcesz wibrować w rytm kwantowej energii usuń wszystkie własne odciski, obserwuj siebie, doświadczaj siebie, zacznij żyć własną duszą. Nie myśl, nie mów i nie martw się o to, czego nie chcesz i co nigdy nie przyniesie ci wartościowego życia. Póki co w większości, ludzie wykorzystują częstotliwości drgań Kali Yugi… niestety, te częstotliwości nie zbudują dla Ziemi i ludzkości pięknego świata.


Ciągle słyszymy jedno pytanie: dlaczego tak się dzieje? Na świecie jest tyle smutku, rozpaczy, nieprzyjemnych sytuacji… i gdzie jest Bóg? Smutek niesie za sobą niepokój, a nawet gniew i prowadzi do ciężkich wibracji, które uszkadzają człowieka na wszystkich polach.


Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 14.7
drukowana A5
za 55.58
drukowana A5
Kolorowa
za 82.17