„Jeśli moja poezja ma jakiś cel, to jest nim ocalenie ludzi od postrzegania i czucia w ograniczony sposób.”
~Jim Morrison
***
Posłuchaj mnie kiedyś bardzo uważnie
W wiecznej ciszy
Dotykaj ciałem i duszą
Gdy zniknę bezpowrotnie
Zobacz cierpienia i przyjemności
Gdy mnie nie ma
Zacznij żyć codziennie
Kiedy ja umrę na zawsze
***
Drżę
nie ciałem a duszą
Dotykam
nie palcami a wzrokiem
Słucham
nie uszami a sumieniem
Głoszę
nie mową a czynem
Jestem
nie kimś a sobą
Umieram
nie na niby, naprawdę
A gdy nocą nie śpię
Polemizuję
nad istotą świata
Polemizuję
nad szklanką rozlanego mleka
Polemizuję
gdy nienawiść odbiera miłość
Polemizuję
gdy ciało zamienia się w proch
Doceniam
gdy światło latarni oświetla mrok
Doceniam
jak człowiek jest człowiekiem
Doceniam
czuły dotyk, strachu brak
Doceniam
słowa, prawdziwe słowa
Arkadio przybądź świetności moja!
Bądź mi ostoją w tych trudnych dniach.
Moje imponderabilia
Przeglądam wspomnienia, każdy skrawek dokładnie,
Dostrzegam te, które leżą w mojej głowie na dnie.
Wznoszę się ponad chmur obłokiem,
Nie przerażam się już myśli natłokiem.
Krążę na pastwisku nadziei,
Ono jest dla mnie jak róg Amaltei.
Chcę być wolnym ptakiem-podróżnikiem,
I być dla ludzi zagubionych przewodnikiem.
Myślę o życiu, jako o darze,
O wiecznym, trwałym szczęściu marzę.
Wierzę, że o mądrości pieniądze nie świadczą,
I że biedni szacunku większego doświadczą.
Że ludzie chorzy nie będą palcami wytykani,
Lecz tak jak inni akceptowani i szanowani.
Inteligencja wciąż postrzegana dyletancko,
Jakby szukana na siłę, desperacko.
Czasami czuję, że wiary mi brak,
Jestem jak zmasakrowany, ograbiony wrak.
Nie jestem ideałem i nigdy nim nie będę,
Jak Achilles mam swoją słabą piętę.
„Ad maiorem Dei gloriam” tworzę,
Spraw, aby wszystko było lepsze, Boże.
Refleksje
Drogi Boże
jestem popiołem
Feniksem z popiołów powstanę
Drogi Boże
nie każ mi czekać
życie ucieka przez palce
Drogi Boże
przemija chwila, przemija szczęście
spraw by anioł dobra zstąpił na ziemię
Drogi Boże
umieram wśród traw, wypalonych przez ludzi
znika nadzieja
Drogi Boże
koszmary rzeczywistości istnieją
człowiek je tworzy i przekazuje dalej…
***
Kiedyś
stanę na szczycie gór z ludzkich serc stworzonych
i powiem im całą prawdę
o tym, że czarny to nie biały,
że mądrość to nie inteligencja,
że życie to nie śmierć,
że kara to nie nagroda
Kiedyś
może zrozumiesz
wszystkie zwycięstwa i porażki
trwałości i nietrwałości
bóle i przyjemności
wtedy smutniejszy będziesz,
wtedy szczęśliwszy będziesz…
Wiatr
Leciałam w obłokach,
Pośrodku fal morza,
Z uniesioną głową,
Na beztroskich bezdrożach.
Chciałam być jak ptak,
Nie znać granic swych możliwości,
Lecieć w dal…
Podniebnych pyszności.
Świat tak nie chciał,
Zostawił mnie na końcu świata,
A ja, zdana na siebie,
Swoją duszę zostawiłam
W NIEBIE.
Carpe diem?
Wciąż tęskno wpatrzona,
W pełną pustkę.
Wciąż sensu pozbawiona,
Katharsis przeżywa.
I myśli, i żyje,
I biega, i skacze.
Wyrwano duszę,
Zabrano rozum.
Śmierć już za rogiem…
Stoi wystraszona.
I czuwa przy niej,
I cierń w serce wbija.
Nieważne… to minie,
Nieważne… to zginie.
***
Ludzie
chcieliby dotykać nieba
a tymczasem są bliżej piekła
wciąż na Ikarowych skrzydłach wzniosłych
próbują świat swój podnieść
nie tędy droga — zbyt krwawa, zuchwała
Nauczmy się być wpierw człowiekiem
później sławmy nasze imię dźwięcznym echem
***
Stąpając delikatnie,
Unoszę powabnie,
Rąbek sukni.
I błoto suche
Z głębi ziemi wykute,
Umiera cicho…