Kołysanka 7.03.1999
Idzie nocka granatowa,
Dzień za chmury już się chowa.
Odpoczywać będzie nocą,
Gwiazdy zaraz zamigocą.
Złota gwiazdka z nieba mruga
Za nią światłem błyszczy druga.
Coraz więcej gwiazd na niebie —
Uśmiechają się do siebie.
Uśmiechają się, mrugają,
Do snu dzieci zapraszają.
Śpij więc synku nasz kochany,
Abyś jutro był wyspany.
Dziecko we śnie szybko rośnie,
Jest mu dobrze i radośnie.
Odpoczywaj. Gdy dzień wstanie,
To „dzień dobry” powiesz Mamie.
Tacie uśmiech podarujesz
I oboje ucałujesz.
Na Dzień Nauczyciela
Dzisiaj nasi wychowawcy
Swoje święto mają.
Dziś im wszystkie przedszkolaki
Życzenia składają.
A życzenia te serdeczne
Z serc małych płynące;
A życzenia te, jak kwiaty,
Świeże i pachnące.
Więc życzymy sto lat zdrowia,
Sto lat pomyślności.
Samych dni słonecznych — sto lat
I sto lat radości.
Choć jesteśmy jeszcze mali,
Niewiele umiemy,
To wasz trud i pracę dla nas
Dobrze rozumiemy.
Wy uczycie jak być mądrym,
Jak ludzi szanować,
Jak miłować kraj ojczysty,
Jak żyć i pracować.
I dlatego piękne dzięki
Za to wam składamy.
Dlatego was szanujemy
I bardzo kochamy
Dwa kociaki
Miała Kasia dwa kociaki, jeden taki, drugi siaki.
Jeden duży, drugi mały, jeden czarny, drugi biały.
Jeden wesół i radosny, pełen życia i beztroski,
Drugi smutny, osowiały,
Chodził senny przez dzień cały.
Jeden psocił i figlował,
Drugi się po kątach chował.
Jeden lubił łowić myszy,
Drugi wolał siedzieć w ciszy.
Jeden miał apetyt wielki, zjadał ryby i serdelki,
Drugi wolał jadać skromnie,
Przeto chudy był ogromnie.
Choć tak różne dwa kociaki
— jeden taki, drugi siaki —
Choć humory różne miały,
Bardzo jednak się kochały.
I ten czarny, i ten biały żyć bez siebie nie umiały.
Kasia bardzo je lubiła, chętnie z nimi się bawiła.
Raz gdzieś zniknął jeden kotek,
Czarny kotek ten od psotek.
Szuka kotka z drugim kotkiem na podwórku
I za płotkiem.
Szuka w kuchni i w pokojach, w gęstej trawie,
Przy powojach,
W szafie, w skrzyni, w beczce nawet,
Dom już przeszukała prawie.
„Może pobiegł do sąsiada?
Może myszki w polu zjada?
Może ukrył się na daszku
I zakrada się do ptaszków?
Lub w spiżarni chłepce mleko?
Kici, kici, kotku miły, wyjdźże wreszcie!
Nie mam siły, by cię szukać przez dzień cały”.
Nagle kury zagdakały i frunęły sprzed komórki
Wystraszone białe kurki, a za nimi kot niecnota.
Kasia woła: „Łapcie kota!”
A kot myk na drzewo wskoczył,
Zmrużył swoje kocie oczy.
Murmurando mruczy kocie,
Myśli już o nowej psocie…
Dla Lidzi
Wędruje nocą sen po niebie
Między gwiazdami, mleczną drogą,
A gwiazdy świecą i migocą,
Bo gwiazdy nocą spać nie mogą.
A potem sen, jak cień ulotny,
Na ziemię niewidzialny spływa.
Puka do okien, do drzwi puka,
Wśród dzieci się ukrywa.
Więc śpij córeczko nasza miła,
Niech sen przyniesie gwiazdkę z nieba.
Niech ci ta gwiazdka świeci we śnie,
A dobry duszek bajkę śpiewa.
A kiedy rano znikną gwiazdy,
Sen powędruje gdzieś w nieznane.
Otworzysz oczy swe niebieskie,
Ujrzysz przy sobie tatę, mamę.
Koraliczki
Przyszły kaczki do indyczki,
Chciały kupić koraliczki.
Indyczka korale miała,
Ale sprzedać ich nie chciała.
„Te czerwone koraliczki
w sam raz tylko dla indyczki” — powiedziała.
„Jakże ja bym wyglądała,
Gdybym kaczkom je sprzedała?”.
Lecz kaczki uparte były,
Wciąż czekały i prosiły:
„Sprzedaj, sprzedaj nam korale,
One takie okazałe.
Tak by pięknie pasowały
Do tych naszych piórek białych”.
Indyczka się oburzyła
I na kaczki rozzłościła.
„Czyście kiedy gdzieś widziały,
By kaczki korale miały?
Kaczki wszak to nie indyczki,
Po co więc im koraliczki?
Chociaż białe piórka macie,
Pięknie przecież wyglądacie”.
Kaczki stały i słuchały,
Wreszcie wszystko zrozumiały.
Indyczkę więc przeprosiły
I do domu powróciły.
Sroczka
Pewnego dnia w lecie,
Na okiennym parapecie,
Młoda sroczka się zjawiła —
Czarno-biała, bardzo miła.
W okno dziobem zapukała,
Po sroczemu zagadała.
Łepek śmiesznie przekrzywiła,
To tu, to tam popatrzyła.
Podreptała nóżeczkami,
Poruszyła skrzydełkami,
Do mieszkania zaglądała,
Jakby się tu dostać chciała.
I wtem frr frr — odleciała
Śmieszna sroczka czarno-biała.
Dwa chochliki
Dwa chochliki psotniki
W kącie się schowały,
Tylko ich zielone oczy
W ciemności błyszczały.
Bardzo lubią hałasować,
Śmiać się i figlować.
Stuku, puku, puku, stuku
Ciągle w nocy słychać,
Kiedy dzieci śpią już smacznie
I sny piękne mają.
Wtedy to chochliki owe
Sen z oczu spędzają.
„Hi, hi, ha, ha, szuru buru,
Obudźcie się dzieci!
Już się właśnie noc skończyła,
Słonko pięknie świeci”.
Dzieci budzą się, ziewają,
Cicho, ciemno wkoło.
Tylko tym chochlikom z kąta
Coś bardzo wesoło.
Kiedy noc się wreszcie kończy,
Chochliki znikają
I dopiero, gdy się ściemni,
Ochoczo wracają.
Kotek spacerowicz
Na podwórku przez dzień cały
Siedzi sobie kotek mały.
W ciepłym słońcu się wygrzewa
I czasami z nudów ziewa.
Mama gdzieś powędrowała,
Siedzieć grzecznie przykazała,
A kotkowi siedzieć nudno,
Wytrzymać na słonku trudno.
Choć gorąco, słonko piecze,
A czas się tak wolno wlecze,
Myśli kotek:
„Pójdę sobie gdzieś nad wodę,
Miłą znajdę tam ochłodę”. Ruszył w drogę.
Przeskoczywszy niski płotek,
Wnet się w polu znalazł kotek.
Tu przyjemnie! Wietrzyk polny
Dmucha wesół i swawolny.
Jakieś zielsko wkoło rośnie
I śpiew ptaków słychać głośny.
„Miau, jak pięknie! Miau, jak miło!
Na podwórku tak nie było!”.
Skacze kotek prosto w trawę,
Wyśmienitą ma zabawę.
W trawie konik polny cyka,
Tuż, tuż szara mysz umyka.
A kotkowi wprost do ucha
„Bzz, bzz” bzyczy wielka mucha.
Kotek długie robi skoki.
Hop! Przeskoczył rów wysoki.
Hop! Na płot się wdrapał żwawo
I skaleczył łapkę prawą.
„Oj, oj łapka bardzo boli,
Chyba dość już tej swawoli.
Już czas wracać, trudna rada,
Już mi w domu być wypada.
Mama pewnie już wróciła,
Smaczne mleko wystawiła”.
Poczuł nagle, że spragniony, głodny, śpiący
i zmęczony.
Wraca kotek nasz
Za płotem — nagle warknął ktoś za kotem:
„Hau, hau! Co tu robisz, kocie?
Czemu kręcisz się przy płocie?