Słowem wstępu
Wyobraź sobie czternaście dni pełnych dzikiej natury, rozległych gór, błękitnych jezior lodowcowych i lasów, które pachną żywicą o poranku. W tej podróży nie chodzi tylko o zobaczenie Kanady — chodzi o doświadczenie jej surowego piękna z bliska, z dala od tłumów, asfaltowych hoteli i zatłoczonych atrakcji. Plan, który trzymasz w rękach, został stworzony właśnie z myślą o takim rodzaju podróżowania — wolnym, budżetowym, ale jednocześnie nasyconym przeżyciami, których nie da się kupić żadnym pakietem turystycznym.
Startujesz w Vancouver, jednym z najprzyjemniejszych miast Ameryki Północnej, gdzie z jednej strony czekają góry, z drugiej ocean. To tu odbierzesz samochód — najlepiej kamper albo auto z namiotem dachowym — i ruszysz na północ legendarną Sea to Sky Highway. Przed tobą rozciągają się dziesiątki przełęczy, kanionów, jezior i górskich szlaków. Od majestatycznych lodowców Jasper i parku Yoho, przez ukryte gorące źródła i leśne polany w Revelstoke, aż po dzikie wodospady w Wells Gray — każdy dzień przynosi nową przygodę.
Ten plan to nie tylko zbiór miejsc — to logicznie ułożona trasa, która pozwala ci zobaczyć ogromną różnorodność krajobrazów Kolumbii Brytyjskiej i sąsiedniego fragmentu Alberty, nie pędząc bez tchu, ale też nie marnując czasu. Poruszasz się po malowniczych trasach, masz elastyczność noclegu na dziko i unikasz kosztów typowych dla zorganizowanej turystyki. Korzystając z terenów tzw. „Crown Land” możesz spać w miejscach, które często wyglądają jak z folderów reklamowych — tylko że bez tłumów, za darmo, pod niebem pełnym gwiazd.
Największą wartością tego planu jest to, że daje ci pełną wolność. Nie jesteś uwiązany do zarezerwowanych hoteli ani konkretnych godzin. Możesz przedłużyć pobyt tam, gdzie czujesz, że warto. Jeśli urzeknie cię jakieś jezioro lub ścieżka, możesz spędzić tam cały dzień. Jeśli pogoda się zmieni — masz alternatywy. Cała podróż została zaplanowana tak, byś poruszał się zgodnie z rytmem natury, nie rezygnując z najważniejszych atrakcji, a jednocześnie odkrywając te mniej znane, często pomijane przez turystów.
To jest plan dla tych, którzy kochają niezależność, kontakt z naturą i podróże, które zostają z tobą na długo po powrocie. Jeśli szukasz prawdziwego „dzikiego Zachodu” w kanadyjskim stylu — jesteś w dobrym miejscu.
O Kolumbii Brytyjskiej
Kolumbia Brytyjska to miejsce, które nie da się opisać jednym zdaniem. To prowincja, która zmienia się z dnia na dzień, z kilometra na kilometr, z każdej nowej przełęczy, z każdego zakrętu drogi. Jeśli myślisz o niej wyłącznie w kontekście gór i lasów, to masz rację — ale tylko częściowo. Bo to także pustkowia, lodowce, nadmorskie fiordy, deszczowe lasy, dzikie rzeki, gorące źródła, wulkaniczne pustynie i nieprzewidywalna pogoda. To Kanada w swojej najbardziej intensywnej formie, gdzie przyroda wciąż gra pierwsze skrzypce, a człowiek jest gościem — mile widzianym, ale tylko pod warunkiem, że umie się zachować.
Z perspektywy podróżnika Kolumbia Brytyjska to idealna przestrzeń do zanurzenia się w naturze. Tutaj nie musisz walczyć o to, by “uciec od cywilizacji” — wystarczy zjechać z głównej drogi i już jesteś sam na sam z górami, z ciszą, z dziką rzeką, która brzmi jak wodospad, i z niebem, które nocą eksploduje gwiazdami. Jeśli jesteś przyzwyczajony do turystyki europejskiej, gdzie nawet w górach wszystko jest oznaczone, uregulowane i przewidywalne — to tutaj czeka cię coś innego. Miejsca są dzikie naprawdę, szlaki nie zawsze oznaczone, a pogoda potrafi zmieniać się w ciągu godziny. Właśnie dlatego to takie fascynujące.
Podróżowanie po Kolumbii Brytyjskiej to przygoda, która uczy pokory. Góry nie są tu tylko ładnym tłem do zdjęć — są potężne i wymagające. Drogi bywają wąskie, kręte, szutrowe, a zasięg telefonu często znika na wiele godzin. Ale w zamian za to dostajesz coś, czego nie znajdziesz w przewodnikach: momenty samotności na tle krajobrazów tak majestatycznych, że trudno je opisać słowami. Poranki, kiedy budzisz się w lesie do dźwięku ptaków i pary unoszącej się z jeziora. Wieczory, kiedy przy ognisku czujesz, że naprawdę jesteś częścią tego świata, nie tylko jego obserwatorem.
To też miejsce, gdzie natura nie jest jeszcze w pełni oswojona. Spotkanie z niedźwiedziem nie jest tu egzotyczną atrakcją — to realna możliwość. Wędrówki po szlakach to nie tylko kontakt z przyrodą, ale także odpowiedzialność — za siebie, za innych, za środowisko. Kolumbia Brytyjska to nie park rozrywki, ale przestrzeń żywa, dzika i wymagająca szacunku. Jeśli potrafisz się w niej odnaleźć, odpłaca się z nawiązką.
Poza przyrodą, to także miejsce o wielokulturowym charakterze. Miasta takie jak Vancouver czy Victoria łączą w sobie wpływy azjatyckie, europejskie i rdzennokanadyjskie. Jednego dnia możesz jeść sushi, drugiego — syrop klonowy z naleśnikami, trzeciego — jeleńskie curry w food trucku. Spotkasz ludzi z całego świata, ale też lokalnych mieszkańców, którzy żyją w rytmie natury, niekoniecznie potrzebując Wi-Fi i trzech aplikacji pogodowych do szczęścia.
Jest w Kolumbii Brytyjskiej coś jeszcze — przestrzeń. Niekoniecznie tylko ta fizyczna, choć tej nie brakuje, ale ta wewnętrzna, którą daje ci ta podróż. Z każdym dniem, z każdą nocą spędzoną w lesie lub nad jeziorem, w twojej głowie robi się więcej miejsca. Więcej ciszy. Więcej obecności. I to właśnie jest jedna z największych wartości tej prowincji: pozwala ci nie tylko poznać nowy kraj, ale wrócić trochę bardziej do siebie.
Jeśli więc czujesz, że potrzebujesz oddechu, autentycznego kontaktu z przyrodą i podróży, która zostanie z tobą na długo — Kolumbia Brytyjska ci to da. Nie obiecuje łatwości, ale daje prawdę. I to wystarcza.
Porady praktyczne
Podróż, którą planujesz, to nie zwykłe przemieszczanie się z punktu A do B. To kilkanaście dni pełnych natury, wolności i niezależności, ale też wyzwań, które wymagają przygotowania — zarówno praktycznego, jak i mentalnego. Wyruszasz w trasę po jednym z najbardziej zróżnicowanych i dzikich regionów Ameryki Północnej, z zamiarem nocowania na dziko i poruszania się własnym rytmem. Taka podróż to przywilej, ale i odpowiedzialność.
Zacznij od przygotowania odpowiedniego środka transportu. Kamper to komfort, ale wymaga nieco większej wprawy w prowadzeniu, szczególnie na krętych drogach górskich. Auto z namiotem dachowym daje więcej mobilności i swobody w zjeżdżaniu z głównych tras, a jednocześnie nadal zapewnia wygodne spanie. Niezależnie od wyboru, upewnij się, że masz zapas paliwa, zwłaszcza przed wjazdem na odcinki mniej zurbanizowane — stacje benzynowe w interiorze potrafią być od siebie oddalone o kilkadziesiąt lub nawet kilkaset kilometrów.
Kluczowe będzie też zarządzanie wodą i jedzeniem. Większość terenów, gdzie będziesz nocować, nie oferuje dostępu do wody pitnej ani toalet. Warto mieć zbiorniki na wodę (minimum 10–20 litrów), filtr lub tabletki do uzdatniania, a także zapasowe jedzenie z długim terminem przydatności — najlepiej sprawdzają się liofilizaty, konserwy, płatki, makarony i ryż. Co kilka dni możesz zjechać do większego miasta, uzupełnić zapasy i odpocząć od trybu off-grid.
Kanada, a szczególnie Kolumbia Brytyjska, traktuje dziką przyrodę poważnie — i ty również powinieneś. Pamiętaj o zasadzie „Leave No Trace”: nie zostawiaj śmieci, nie ingeruj w otoczenie, nie karm zwierząt. Wszystko, co przynosisz ze sobą — zabierasz z powrotem. To szczególnie ważne w rejonach, gdzie możesz spotkać niedźwiedzie — a spotkać możesz, bo jesteś na ich terytorium. Trzymaj jedzenie i kosmetyki zamknięte, najlepiej w specjalnych skrzynkach lub w aucie. Jeżeli planujesz dłuższe trekkingi, rozważ zakup bear sprayu (i naucz się go używać — to nie aerozol na komary).
Pod względem technicznym — zainstaluj i przygotuj wcześniej aplikacje, które ułatwią ci życie. iOverlander pomoże znaleźć miejsca do spania na dziko, AllTrails podpowie szlaki trekkingowe, a Maps.me da ci offline’ową mapę z zaznaczonymi punktami. W interiorze możesz przez wiele godzin nie mieć zasięgu. Warto mieć powerbanki, panel słoneczny albo system ładowania z gniazda zapalniczki, by na bieżąco zasilać telefon, GPS, latarki i inne urządzenia.
Zadbaj też o odpowiednie ubranie — pogoda w Kolumbii Brytyjskiej bywa kapryśna. Latem możesz liczyć na ciepłe dni, ale noce, zwłaszcza w górach, bywają zimne i wilgotne. Potrzebujesz warstwowego ubioru, dobrych butów trekkingowych, przeciwdeszczówki i czegoś ciepłego do spania. Nocleg w aucie lub namiocie przy 5°C nie będzie przyjemny bez odpowiedniego śpiwora.
W kwestiach formalnych — sprawdź, czy potrzebujesz eTA (elektronicznej autoryzacji podróży) oraz jakie są przepisy celne dotyczące wwozu jedzenia i leków. Jeśli masz międzynarodowe prawo jazdy — zabierz je ze sobą, choć zazwyczaj polskie wystarcza przy wynajmie auta.
I jeszcze jedno: mimo że celem jest wolność, warto mieć ramowy plan i codziennie śledzić warunki pogodowe oraz sytuację drogową. Pożary lasów, zamknięcia szlaków lub dróg, lokalne alerty — to wszystko może wpłynąć na przebieg podróży. Kanada jest ogromna, a zmiana trasy w ostatniej chwili może oznaczać kilkaset kilometrów nadkładania drogi. Śledź serwisy parków narodowych i komunikaty prowincyjne.
Ta podróż da ci ogromną satysfakcję — bo wszystko, co zobaczysz, będzie efektem twojej samodzielnej decyzji, twojej drogi i twojej uważności. Właśnie w tym tkwi największa siła takiego wyjazdu.
Wynajem pojazdu
Wypożyczenie kampera albo samochodu z namiotem dachowym w Kolumbii Brytyjskiej to świetne rozwiązanie, jeśli chcesz zachować pełną niezależność, móc nocować na dziko i jednocześnie mieć cały czas przy sobie to, czego potrzebujesz do życia — bez codziennego pakowania i rozpakowywania plecaka. Vancouver, jako największe miasto regionu i brama do dzikiej Kanady, oferuje wiele opcji wynajmu dostosowanych do różnych budżetów, stylów podróżowania i poziomu komfortu.
Jeśli zależy ci na większej wygodzie i własnej kuchni, prysznicu oraz toalecie — wybierz klasycznego kampera (tzw. RV — recreational vehicle). Są one dostępne w różnych rozmiarach: od kompaktowych vanów z podstawowym wyposażeniem, po duże domy na kołach z pełnym zapleczem. Wynajem takiego pojazdu daje spory komfort, szczególnie gdy pogoda jest kapryśna, ale wiąże się z wyższymi kosztami paliwa i trudniejszym poruszaniem się po węższych, górskich drogach. Kamperem nie zawsze wjedziesz tam, gdzie może dotrzeć zwykłe auto terenowe z napędem 4x4. Musisz też brać pod uwagę ograniczenia parkowania w niektórych miastach i rezerwatach.
Alternatywą — często tańszą i bardziej elastyczną — jest samochód z namiotem dachowym. Wypożyczasz wtedy auto, zazwyczaj SUV lub pick-up, który na dachu ma rozkładany namiot (tzw. rooftop tent). W środku masz miejsce do spania dla dwóch lub więcej osób, z materacem i często podstawowym zestawem campingowym. Niektóre firmy dorzucają też kuchenkę gazową, stolik, krzesła, lodówkę turystyczną, a nawet butlę gazową i naczynia. To świetna opcja, jeśli chcesz być mobilny i zjeżdżać z utwardzonych dróg, nie przejmując się zbytnio gabarytami pojazdu. Taki zestaw sprawdza się zwłaszcza przy noclegach na Crown Landzie, w dzikich lasach czy przy jeziorach.
Firm oferujących wynajem kamperów i samochodów z namiotami dachowymi w Vancouver i okolicach jest naprawdę sporo. Znajdziesz zarówno duże sieci międzynarodowe, takie jak Cruise Canada, Escape Campervans czy Wicked Campers, jak i mniejsze, niezależne wypożyczalnie, które oferują bardziej wyspecjalizowany sprzęt — często lepiej przystosowany do dzikiego biwakowania. Warto poświęcić chwilę, żeby porównać oferty, bo różnią się nie tylko ceną, ale też tym, co dostajesz w standardzie, a za co trzeba dopłacić. Niektóre firmy doliczają opłaty za dodatkowe kilometry, inne oferują nielimitowany przebieg. Sprawdź też, czy w cenie masz ubezpieczenie i jakie są jego warunki — np. czy obejmuje poruszanie się po nieutwardzonych drogach, co w twoim przypadku może być bardzo istotne.
Przy wypożyczeniu pojazdu musisz mieć ukończone 21 lub 25 lat (zależnie od firmy), ważne prawo jazdy (zazwyczaj polskie wystarczy, ale warto mieć międzynarodowe) i kartę kredytową — większość firm blokuje na niej depozyt w wysokości od kilkuset do nawet kilku tysięcy dolarów kanadyjskich. Zarezerwuj pojazd z wyprzedzeniem — szczególnie jeśli planujesz wyjazd w szczycie sezonu (lipiec–sierpień), bo popyt jest ogromny, a ceny potrafią rosnąć z tygodnia na tydzień.
Warto jeszcze wiedzieć, że wiele wypożyczalni oferuje opcję „self-contained” — czyli pojazdy z własnym systemem sanitarnym, co w niektórych prowincjach (np. Alberta lub niektóre parki) jest warunkiem legalnego noclegu na dziko. Ale w Kolumbii Brytyjskiej, na tzw. Crown Landzie, nie jest to wymóg. Tu liczy się raczej zdrowy rozsądek i przestrzeganie zasad biwakowania — bez śmiecenia, bez pozostawiania śladów, z pełnym szacunkiem do przyrody.
Decydując się na kampera lub auto z namiotem dachowym, zyskujesz coś bezcennego — swobodę. Nie musisz codziennie wracać do hotelu, martwić się o rezerwacje ani szukać pola namiotowego. Możesz zatrzymać się tam, gdzie akurat cię zachwyci widok albo zapadnie zmrok. W tej części Kanady to właśnie droga jest celem — a pojazd, który wybierzesz, będzie twoim domem na kółkach.
Dzień 1
Pierwszy dzień twojej podróży po Kolumbii Brytyjskiej to czas przejścia z rzeczywistości lotnisk, bagażu i kontroli paszportowych do świata gór, lasów i przestrzeni, w której to ty ustalasz rytm. Przylatujesz do Vancouver — miasta, które z jednej strony jest tętniącą życiem metropolią, a z drugiej otoczone jest przez dziką naturę. Właśnie ta bliskość natury sprawia, że niemal od razu po wylądowaniu możesz zacząć swoją przygodę.
Po odebraniu bagażu kierujesz się do wypożyczalni. Niezależnie od tego, czy zdecydowałeś się na kampera, czy samochód z namiotem dachowym, postaraj się wcześniej zorganizować odbiór pojazdu z lotniska lub z okolicznej wypożyczalni, aby zaoszczędzić czas i nerwy. Zwróć uwagę na dokładne sprawdzenie stanu technicznego — szczególnie opon, hamulców, systemów elektrycznych oraz wyposażenia biwakowego. Zrób zdjęcia pojazdu przed wyruszeniem i upewnij się, że masz pełny zbiornik paliwa, wodę, podstawowy sprzęt kempingowy i sprawną kuchenkę gazową, jeśli została dołączona do zestawu. Jeśli czegoś brakuje — lepiej dowiedzieć się teraz niż gdzieś w środku lasu.
Zanim opuścisz Vancouver, możesz zaopatrzyć się w podstawowe zapasy. W pobliżu lotniska i na trasie wyjazdowej znajdziesz duże sklepy spożywcze — jak Walmart, Real Canadian Superstore czy Save-On-Foods. Zrób zakupy z myślą o kilku dniach spędzonych poza cywilizacją. Woda, suchy prowiant, jedzenie w puszkach, makaron, ryż, warzywa, owoce, gaz do kuchenki, baterie, papier toaletowy — to wszystko będzie ci potrzebne szybciej, niż myślisz. Jeśli nie masz jeszcze butli z gazem lub podstawowych naczyń, dobrym pomysłem jest też szybka wizyta w sklepie z wyposażeniem turystycznym (np. Canadian Tire).
Po zaopatrzeniu się i zatankowaniu ruszasz na północny zachód, w stronę Cypress Mountain lub Squamish. To właśnie w tych okolicach planujesz spędzić pierwszą noc — już poza miastem, ale wciąż stosunkowo blisko Vancouver, dzięki czemu przejazd nie będzie zbyt wymagający po długim locie. Trasa jest prosta — autostrada nr 1 prowadzi cię wzdłuż brzegu, przez most Lions Gate, wprost ku górom. Po około godzinie jazdy zaczynają się pojawiać pierwsze wyraźne znaki, że naprawdę opuściłeś miejski świat — lasy stają się gęstsze, powietrze pachnie inaczej, a z okien samochodu zaczynasz dostrzegać wierzchołki gór i skalne urwiska.