Tomik z najlepszymi życzeniami dedykuję Bliskim.
Wstęp. O autorce
Anna Szemiel — urodzona w Ełku, autorka tomiku poezji pt.: „Szepty wiatru” (wydawnictwo WFW 2022). Pod pseudonimem Sandra Sagaz wydała również książki: „Senna cisza” i „Letnia historia i inne” (wydawnictwo Ridero 2023). Założycielka i administratorka facebookowej grupy „Bajki na dobranoc”, pomysłodawczyni charytatywnych antologii tejże grupy (w roku 2023 została wydana pierwsza książka przez Wydawnictwo Dobrota i cegiełka pomocy trafiła do www.dzieci.org.pl, w 2024 do www.onkoludki.pl i dzięki sponsorom oraz wydawcy Fundacji Poetariat ostatnia książeczka trafi na onkologiczne oddziały dziecięce). Zadebiutowała w antologii pt.: „Róże poezji 4” (KryWaj 2021). Jej utwory ukazały się również w: antologii „Truskawkowa walentynka” (KryWaj 2022), w charytatywnych antologiach Peronu literackiego (wydawnictwo KryWaj): „…dla Ani” (2022) „…dla Adama” (2022) „…dla Maksa” (2022) „…dla Julki” (2023), w antologii „Nie zapomnij” (wydawnictwo Kry Waj 2022), antologii „Nadziejo, dodaj sił” (wydawnictwo Edu-Art. 2022), antologii poetów współczesnych — forum literackie 24/7 „Winter end Meery Christmas” (wydawnictwo Ridero 2022), w piśmie literacko-artystycznym „Bezkres” Nr. 4(45) / 04.2023, i jak twierdzi, na tym nie koniec.
KOLORoffANKI
czyli różne wierszyki, również dreszczyki
Chwila
Czas ulatnia się jak gaz
I za chwilę nie będzie nas
Jestem ja
Miło mi
Że jesteś przy mnie Ty
Nie smutno więc
Na świecie mi
Choć i tak
Staniemy się historią
Dobrą lub złą
Zniknie przyszłość w planie
Nie będzie teorii
Ani teoretyzowane
Plan życia
A po co układać?
Zniknie z zatrzymanym
Rytmem serc bicia
Byliśmy
Kochaliśmy
A jak żyliśmy?
Oceń nas dobrze historio
Niech czas
Nasz będzie tym
Jednym z najpiękniejszych
Kiedy wiecznie rozkwita
Miłość
Całuj mnie jeszcze
Na mojej dłoni
Kładzie kroplę deszcz
Ty swoją dłoń
Kładziesz też
W deszczu
Przy spokojnym wietrze
Całuj mnie jeszcze
Po moim policzku
Spływa już kropel wiele
Chcesz je osuszyć
Śmiejesz się wreszcie
Bo to niewykonalne
Całuj mnie jeszcze
Całujesz mnie w nos
Całuj mnie dalej
Chcę więcej i więcej
Całuj mnie więc jeszcze
Czarująco patrzysz w me oczy
Uśmiech odwdzięczam uśmiechem
Tulisz mnie mocno
Mam dreszcze
Całuj mnie jeszcze
Zimowy ranek
Długa noc
Puchowa pierzyna
Szron na gałęziach
Śpiewu ptaków nie słychać
Tylko wron jazgot
Wylewa się tuż za oknami
Domów mocno ogrzewanych
Dymy z komina
Para z ust się unosi
Przyjaciel pies
Leniwie o spacer prosi
Zimno kończynie nieokrywanej
Pora śniadaniowa
Chcę spać znów
Bicie Twego serca
Ogrzewa mnie i pokój cały
Kolejna rocznica już za nami
Kolor czerwony
Czerwone usta
Czerwone maliny
I serce czerwone
Kochanej dziewczyny
Czerwone maki
Na Monte Cassino
Czerwone buty
Kota Rudego
Czerwony Stańczyk
Jana Matejki
Czerwone róże
W dowód miłości wielkiej
Przyjmij wybrana panienko
Z czerwonym rumieńcem na twarzy
Miłość wyśniona się zdarzy
Czerwieni mnóstwo
Oj! Jest w świecie czerwieni
Czerwony kolor niesie życie
Czerwony kolor niesie śmierć
Tak jak czerwona
Jest świeża i zastygła krew
Na tle błękitu nieba widać
Okrutne zdrajcy bycie
I dzielne odważnego młodzieńca
Na froncie kruche życie
Kolor zielony
W zielonym gaju
W zielonej ona sukni
Przy zielonej od mchu studni
Gdzie w trawie wiatr gra na lutni
I świerszcz przygrywa też
On w zielonych spodniach przy niej
W radosne oczy zielone patrzy jej
A dookoła zielono
Rośnie tu i tam zioło
Zielona trawa
Bujnie wychodzi z ziemi
Mnóstwo zielonych żab
Tonie w tej zieleni
Trawa czupryną
W niebo wystrzelona
Żaby skaczą dookoła
W zielone grają on i ona
Ich miłość jeszcze zielona
Z zieloną nadzieją
Każdy w dłoni
Chociaż i sami
Są jeszcze zieloni
Bo się dopiero poznają
Nie tylko na błędach swoich
Zielone jej oczy
Ach piękna jej uroda
Wiosenna w sercach
Uczuć pogoda
Zielona panna
Chłopca onieśmiela
Tyle zachwytu
I niedosytu w tej niewieście
Nietkniętej niewinnej cieleśnie
Dającej chłopcu zielone światło
Jest przyzwolenie akcja i reakcja
Astronomia ciał niebieskich
Fizyka chemia i alchemia
Choć ona filigranowa
Wszystko w koło ich się zmienia
Ach jak zielono jej — jemu — im
W deszczu i burzy razem już są
W jesieni też
W zimie — on sam.
Szmaragd
Jezioro Ełckie
Szmaragdowym kolorem
W słońcu się mieni
Skacze po nim
Jak na trampolinie
Rodzina cieni
Małych średnich i dużych
Złotych srebrnych i szarych
W tańcu wychodzą czary-mary
Fala przypływa i odpływa
Jezioro szumem wzywa:
— Usiądź odpocznij wędrowcze
Przed tobą droga daleka
Nie zgadniesz
Co za moment cię czeka!
Czy jutro spotkamy się znów…?
Usiądź sobie
Oczy zmruż
Niebo obłokiem
Chce zmrużyć słoneczne oko
Ono jest jeszcze
Otwarte szeroko
Bo wiatr chmurkę
Trąca palcem i przytrzymuje
Nie chce łez nieba
I snu mu nie daruje
Rozsiądź się wreszcie
Niech szturchnie cię wiatr
Nim spyta: — Czego to chcesz?
Relaksu przecież
Białe srebro,
czyli kapryśny jesienny dzień
Białe srebrne kryształki
Tłuką mgłę
O czarne złoto
Schizofrenii dostaje dzień
Co godzinę z innym wita nastrojem
To lodem
To chłodem
To ciepłem
To słońcem
Wyszedł w gumowym szlafroku
Usiadł na podeście
Wiatr nie chce szaleć
Przy jego kaprysach
Boi się
Że oszaleje
Tylko odważny deszcz
Lekceważy jego humory
Na przemian leje
To kapuśniakiem
To strugami ulewnymi
Kałuże kładzie
Z chwilowymi pauzami
By uśmiech słońca
Spod kaptura zobaczyć
Teraz dał wszystkim popalić
Urządził wymowny koncert
Leje i leje i leje
A wiatr w kącie siedzi i słucha
Zaczeka do jutra
Jak maliny
Miły pocałunków mi
Swoich nie żałuj
Tych malin w miodzie
Co zniewalają
Tylko mnie całuj i całuj i całuj
Będę prosić skromnie jeszcze
Pieść mnie jeszcze
I raz jeszcze
Karm słodyczą przez czas cały
Cudny świat stanie się i wspaniały
Chcę kąpać się w syropie z rosy
Poić się sokiem brzozy
Lecz tylko z twoich dłoni
Żar we mnie będzie ukojony
Ogniki pójdą spać
Potoku zbędnych słów brak
Lawiny i cienia też
No chodź i mnie bierz
Nim malin minie czas
Zielony zniknie las
I zima śniegiem okryje nas
Kwitnie róża
Kwitnie róża
Czerwone płatki rozchyla
Rosa ją poi
By nie była mizerna
Bo miłość jest szalona
To nic że cierń koli
Twoją skórę dłoni
Schylasz się do zerwania
Najpiękniejszego kwiatu
Bo miłość jest szalona
Ona Twój świat cały
Jest tego warta
Myślisz tylko i tylko o niej
I nic a nic się nie boisz
Bo miłość jest szalona
Wreszcie zerwany kwiat jej darujesz
Świeży podarowany gwieździstej nocy
Buziaka słodkiego od niej otrzymujesz
Bo miłość jest szalona
I choć w ciemnicy lica jej nie dostrzegasz
To czujesz na nich rumieńce
I chcesz pocałunków jej więcej i więcej
Bo miłość jest taka szalona
I nie chcesz by pierwszy i ostatni to raz było
Świat się Twój niech na tym nie kończy
Razem resztę dni z nią spędzić chcesz miło
Bo miłość jest taka szalona
Skradła Ci serce
Skradła Ci życie
Zawędrowała do głębokiego dołu
A róża wraz w jej ręce
Bo miłość to była szalona
W kwiecie
Splecione ręce
Łakną miłości więcej
A serce przyśpiesza
Coraz prędzej
Dojrzała jabłoń huśta latem
Na gałęziach swoje owoce
Jeden jej owoc spada dla mnie
A drugi dla Ciebie
Trwa sielanka…
My…
Razem jest nam jak w niebie
Spojrzenia się iskrzą soczyście
Spragniony kęs za nami
Karmisz mnie znów wspomnieniami
Cóż z nas za duet
Trwa koncert cierpliwy
Wspaniałej uśpionej ciszy
Szkoda że tercetu nie będzie
Trzeciego oddechu
Cisza nie usłyszy
Rozumieć się bez słów
Tak mało ludzi to zna
A niech ta rzecz wiecznie trwa
Chciałbyś
Chciałbyś być
Rękawiczką na jej dłoni,
Którą zakłada,
Kiedy na dworze siarczysty mróz.
Jak to ona robi?
Tulić się do jej dłoni,
Podziwiać i muskać skórę rąk.
Chciałbyś być
Płaszczem, co ją tuli,
Móc tak jak on
Blisko ciała być.
Zadbasz,
By ciebie z zimna nie zdejmowała
I szanowała,
Gdy na dworze przenikliwy chłód.
Chciałbyś być
Szalikiem,
Co okrywa jej szyję.
Poczuć perfum woń.
Z rozkoszy nozdrzom danej
Byłbyś oszołomiony i rozmarzony.
Ach, chwilo miła, trwaj.
Nie chwilę, a dłużej
W tym stanie chciałbyś trwać.
Chciałbyś być
Zegarkiem na jej ręce,
Co odlicza stale miłosny czas.
Zatrzymałbyś romantycznej chwili czar,
By złapana w sidła cudowna ona
Wiecznie trwała wam.
Niech nie żałuje namiętnościom ciała,
Rozgrzejesz swym sercem,
Gdyby tylko chciała.
Gwiazdkę z nieba też zdejmiesz
Ze szczęścia, gdy z tobą będzie.
Niech iskierka mała,
Ciepło w was rozpala
I niech będzie od teraz piękna każda chwila,
Życie obojgu wam umila.
Nie, nie zgadzaj się! Nie zostawiaj!
Nie odkładaj miłości na później!
(11.02.2023)
Karmazyn
Karmazynowy przypływ niebieskich fal
Oświetla drogę mi do gwiazd
Za znakiem znak odkrywa czas
Jak mam Cię dogonić skoro sił brak i tchu
Ugrzęzłam myślą na pustkowiu
i stoję czekam tu
Za łzą spłynęła niejedna łza
W pejzażu wzruszeń nie tylko
słonecznego dnia
Niebo już ulepkiem się czerni a w rogu ćma
Zaczepia światła lampy koślawy dzban
Chcę duszkiem pić każdą z pięknych chwil