,, Nocna Agonia”
Patrzyłam wczoraj w księżyc
wspomniawszy twoją twarz
wiedziałam że gdzieś jesteś
pośrodku nocnych gwiazd
Nie ważne gdzie byś stąpał
na Ziemi czarnej jak węgiel
wiedziałam że gdzieś jesteś
choć tak daleko ode mnie
Nie rusza cię mój brak
nie rusza cię moja śmierć
zostawiłeś …
bo chciałeś dalej sam przez pustynię biec
Więc leć przed siebie
nie trzymam cię ja przy sobie
minie jeszcze trochę czasu
nim ja zapomnę o tobie
Lecz gdy dobiegniesz do mety
tak całkiem pusty i sam
poczujesz to… co teraz ja czuję
krwawiący, niszczący żal.
,, Ruiny Miłości”
Tak słabe jest me ciało
po przejściach brutalnej wojny
grałeś o własne szczęście
aś zostawił tysiące mogił
Nie nauczę cię już kochać
bo przecież próbowałam
przy świetle słońca kochałam
przy blasku księżyca się rozczarowałam
Ma dusza jest jak otchłań
odłamki serca pochłania
przez krzywdy coś ty mi zrobił
stała się całkiem jak skała
Nie wzrusza jej widok gwiazdek
i wiatr stał się jej całkiem obcy
a ból co w niej dalej żyje
jest ciągle nad wymiar rosnący
Ruiny miłości są nadal
tam leżą na górze płonącej
jedyne co tam takie samo
to słońce dalej wschodzące
Pamiętam jeszcze te czasy
zachody wieczorne czerwone
rozgrzały moje uczucie
a teraz od niego ja płonę
Nie zgasi mnie żadna woda
nie schłodzi mnie żaden wiater
byłeś mi księciem z bajki
teraz stałeś się dla mnie katem
Katem co siedzi mi w głowie
katem co dyszy na szyi
byłeś najpiękniejszym snem
a stałeś się koszmarami moimi.
,,Kryształowa rozpacz”
Napisałam wiersz
tak całkiem niepozornie
uświadomiłam sobie wtem
że nigdy nie zapomnę
Wciąż czuję kryształowe łzy
na moim ciele
ty mnie zostawiłeś
nie zostawili mnie przyjaciele
I choć ciężko ich znaleźć
w tym zepsutym świecie
pojawili się znikąd
tak jak ty przecież
Jeden mały błąd
był sednem tragedii
poszłam ja w to bagno
choć mówili mi już ci co też kiedyś w nie weszli
Ja nie posłuchałam
chciałam poznać cię innego
ciebie co nie krzywdzi
nie istniejącego
Wszyscy mieli rację
wszyscy przestrzegali
tą co na złość robi
tylko nakręcali
Skoro mieczem walczę
to od miecza ginę
skoro nie posłucham
sama się zabiję
I tak też było
ból, płacz, cierpienie
a po twoich oczach
mam tylko wspomnienie.
,, Akt bezdusznej pretensji”
Dlaczegóż Boże
pokarałeś mnie miłością?
Dlaczegóż straciłam coś
co było mą większością?
Nie mam pretensji do ciebie
lecz do samej przeszłości
zrobiłam wiele złego
a jeszcze więcej w złości
Los odpłacił mi tym
co sama mu zrobiłam
Jednym słowem sama się skazałam
sama się zabiłam
To nie wina wiatru
to nie wina słońca
że dalej się spalałam
choć już byłam płonąca
Tamte chwile szczęśliwe
stały się teraz piekłem
to jak bagaż kamieni
który z sobą wlekę
Śmiałam się ja głupia
z czynów mej zawiści
sama spowiłam trupa
w tym kręgu zawiści
Uwiodła mnie śmierć
bo jak inaczej cię mam nazwać
choć cierpię ja dalej
nie mogę nic sobie zakazać
Czegóż ty chcesz?
Mej śmierci? Czy pojednania?
abym znowu została …
ja z tym wszystkim sama?
Lecz było tego wiele
jeszcze więcej bólu
przyparłeś i zabiłeś
do krwawego muru
I niczym na wojnie
tak bez żadnych zasad
zniszczyłeś mnie mimo tego
że jest w nas jedna rasa
I bieli i czerwień
nic w tobie nie ruszyła
zabiła mnie miłość
co w nas się zrodziła
Choć byś był w białym lądzie
czy na czarnej ziemi
nic nigdy kochany
tego już nie zmieni
I jesteś tak zwykły
jak wtedy co się poznaliśmy
choć poczekaj … nie
wtedy byłeś wspaniały
Dziś prosto i zwięźle
mogę zmieszać cię z błotem
a ty tak zwyczajnie
chcesz wracać z powrotem
Nie wiem czy na zawsze
i czy tak jak kiedyś
Lecz karma cię dorwie
rozerwą cię sępy
Tak te same sępy
co od zawsze w tobie żyją
z początku uwiodą
a później zabiją.
,, Prawda która niszczy”
A może tak zaprowadzę cię we wnętrze
mego umysłu i serca
najpierw zobaczysz to co chcesz
a później podróż stanie się niebezpieczna
Poczujesz mój ból
ten co go w sercu noszę
nie pomoże przepraszam
nie pomoże proszę
I dźwigam to sama
bo tyś mnie zostawił
zabrałeś wszystko co miałam
byś mógł się tylko zabawić
Nie liczyłeś się z Bogiem
nie liczyłeś się ze światem
nic nie było ważne
nawet żeś stał się mi bratem
Ja nie wiem czy pamiętasz
czy chcesz a może nie umiesz
wiem jedno na pewno
nigdy mnie nie zrozumiesz
Chciałam tyko prawdy
lecz prawda stała się fauszem
wszystko zniknęło wraz z tobą
jak gwiazda co na niebie gaśnie
Aligator z bagien uczuć
postanowił mnie zabić
wyszedł z nich tak nagle
by móc krzywdzić i ranić
Wiele takich osób
czytało mi stare scenariusze
lecz muszę ja spróbować
do puki miłością się nie uduszę
I tak też śmierć
której ty zwiastunem byłeś
pojawiłeś się
i zwyczajnie mnie zabiłeś.
,, Zjawa z dawnych lat”
I weszła tak nagle
wiatr miała we włosach
patrzyła na mnie
wzrok miała jak osa
Grawitacja ziemska
zatrzymała wszystkich
tylko kontakt jej i mój
był tak bardzo bliski
Miała łzy w oczach
widząc jak płakałam
widząc pustkę siebie
którą ja się stałam
Widziałam w niej moc
związaną z przeżyciami
tysiące blizn i ran
miała za plecami
Wtem podeszłam…
dotknęłam i jej zapytałam
za jakie krzywdy i grzechy
jest poraniona cała
Spojrzała mi dumnie
w czarne odbicie swych oczu
prawda się w niej kryła
schowana w płonącym warkoczu
Czuła ból,
znała powód strumiennych łez
wiedziała kto zawinił
bo przeżyła to też
Jej barwna skóra
promieniała w świetle mojej bladej
była niczym posąg
jak ze stali twardej
Kazała mi dotknąć serca
co mnie zadziwiło
było zbyt spokojnie
zwyczajne nie biło.
,, Narkotyczna miłość”
Ja szukam szczęścia w pustce
ja szukam szczęścia w otchłani
dym i powietrze mnie dusi
a słońce zwyczajnie pali
I nie ma już chmur tych na niebie
i nie ma też trawy zielonej
spaliłam to właśnie ja sama
w mroku duszy mej rozrzażonej
Płynie i rzeka tak czarna
co błota za sobą też niesie
sama sobie wydaję się martwa
a wiatr me ciało wtem niesie
Już martwa choć dalej oddycha
pochłania resztki litości
duszy w nim już nie ma
jest wolny od bólu i złości
A oczy te wiotkie, zamknięte?
A usta te duże czerwone?
Może już dawno nie żyją
lecz w środku ja dalej płonę
Porwało mnie tornad tysiące
skusiło miliony otchłani
ja idę dalej w czeluści
patrząc jak każdy mnie rani.
,, Wiodąca rzeka zguby”
Zaśpiewał mi kiedyś wiatr
pewnej czarnej nocy
że bieg losu rzeki
nie raz mnie jeszcze zaskoczy
Koryta rzeki
bowiem często się zmieniają
zmierzają w jedną stronę
lecz w boki często zmierzają
To co zabrał czas
wydaje się że umarło
było, zniknęło
i na wieki przepadło
Lecz wiatr potrafi przywiać
to co kiedyś uciekło
to co gdzieś popłynęło
z prądem rzeki nam zbiegło.
,, Szukając śmierci”
Rozwiana wiatrem
spalona słońcem
jest tak otwarta
lecz nic ci nie powie
Nie kocha już ziemi
co tornada rozkręcała
nie kocha już nieba
bo to z niego upadała
I morza już nie zna
bo zalało jej serce
ona szuka śmierci
nie pragnie nic więcej
Nie znalazła jej w piekle
i w tych ogniach gorących
nie znalazła i w niebie
przy chmurach płynących
Przekopała ziemię
gdzie jej też nie było
wszystko czego dotknęła
zwyczajnie się jej śniło.
,, Ocean burzliwej miłości”
Spojrzałam głęboko ci w oczy
tej pięknej jesiennej nocy
pamiętam w nich ten ocean
co w końcu mnie sam utopił
Słyszałam twe bicie serca
tak puste lecz bardzo silne
to właśnie ono zniszczyło
me serce co było niewinne
Pamiętam i powiew wiatru
co kazał mi biec wprost do ciebie
do dziś gdy w niebo spoglądam
widzę twą twarz na niebie
Skarały mnie wichry szczęśliwe
spaliło mnie słońce radosne
zniszczyło mnie nasze uczucie
co ponoć było miłosne.
,, Skarb z zatrutej skrzyni”
Przyśnił mi się kiedyś sen
w którym na nowo się narodziłam
pierwsze co pomyślałam wtedy
żebym choć chwilę z tobą pobyła
Ruszyłam więc szybko przed siebie
zdzierałam dywany asfaltu
nie mogłam lecz trafić do ciebie
nie mogłam odnaleźć skarbu
Lecz walki ja nie przerwałam
uparcie dążyłam do ciebie
lecz koniec końców nie dotarłam
zbudziło mnie słońce na niebie.
,, Klątwa czasu”
Za krzywdy coś ty mi zrobił
za ból coś mi podarował
dopadnie cię w końcu samotność
a wtedy będziesz żałował
Kim byłam?
Kim jestem?
Kim będę?
W obliczu twej bladej duszy
nie dowiem się chyba nigdy
me serce umarło mi w suszy.
,, Taniec zgubienia”