E-book
8.19
drukowana A5
45.32
Klatka

Bezpłatny fragment - Klatka

Świat zupełnie inny niż ten, który znasz

Objętość:
99 str.
ISBN:
978-83-8104-146-1
E-book
za 8.19
drukowana A5
za 45.32

Prolog

— Krwawię, leżąc. Leżąc, krwawię. Śmieje się, płacząc. Płacząc, śmieje się. Kocham, nienawidząc. Nienawidząc, kocham. To ja. Dziewczyna bez imienia. Siedzę tu sama. Ludzie przechodzą. Kopią. Przez społeczeństwo traktowana jestem jak powietrze. Nikt się ze mną, nie liczy. Czy ja jeszcze w ogóle istnieje? Niby jestem, niby nie. Czuję, że żyje, jednak nie do końca. Może zostawić wszystko i iść przed siebie? Nie wiem. Nikogo się też nie zapytam, bo i tak wszyscy mają mnie w dupie. I dobrze. Ja ich też. Jestem sama i sama zdechnę. Nigdy się od tego nie uwolnię. Ten ktoś prześladuje mnie, nie daje mi spokoju. Jedynym schronieniem jest ta klatka. Przynajmniej tu, jak na razie jestem bezpieczna.

— Ktoś jeszcze o tym wie?

— Nie. Tylko ty. I dziękuje ci.

— Za co?

— Za to, że jesteś. Za to, że jako jedyny nie potraktowałeś mnie jak powietrze. Wszyscy inni, myślą, że jestem narkomanką albo inną patologią. Ale w sumie mój wygląd mówi sam za siebie. Twarz zakrwawiona, ubranie porwane. Żałuję, że się w ogóle urodziłam. I owszem. Na początku było fajnie, wręcz zajebiście. A teraz? Teraz jest jedno wielkie gówno. Wiesz, nad czym się zastanawiam? Po co ty mnie w ogóle słuchasz?

— Bo chcę ci pomóc.

— Ale jak? Przecież ty nawet terapeutą nie jesteś.

— A skąd wiesz?

— A jesteś?

— Nie.

— No właśnie. Więc jak chcesz mi pomóc?

— Mam swoje sposoby.

— Nie mów mi proszę, że masz na mnie jakiś sposób.

— A czy możesz mi zaufać?

— A powinnam?

— Spróbuj.

Rozdział 1

— Ty suko! — krzyknął — Chodź tu. Jeszcze z tobą nie skończyłem.

— I nie skończysz, ty… ty… skurwielu! — krzyczała bezimienna — co jedynie, to ja mogę skończyć z tobą!

— Za malutka jesteś na to — szyderczo się uśmiechnął.

— Nie zbliżaj się do mnie. Słyszysz. Nie zbliżaj się do mnie, bo zrobię ci krzywdę!

— A co ty mi możesz zrobić. Ty dziewczyno, nawet nie masz w sobie tyle odwagi.

— Nie prowokuj mnie, kutasie. Spróbuj się do mnie zbliżyć, a pożałujesz

— Pogadaj sobie jeszcze. Dobrze ci to zrobi. Chyba, że chcesz, żebym ja ci zrobił do…

Urwał w połowie zdania, ponieważ poczuł, jak po policzku cieknie mu krew. To bezimienna dźgnęła go nożem. Złapał się za policzek. Krwawił dość mocno. Bezimienna korzystając z okazji, rzuciła się do ucieczki. Wybiegła tak jak stała. Biegła schodami na sam dół. Po chwili znalazła się na dworze. Było dość zimno. Była ubrana w jasne jeansy i dość lekką bluzę. Puściła się biegiem przed siebie. Chciała być jak najdalej od swojego domu. Chciała jak najszybciej zapomnieć, o tym co się tu wydarzyło. Pomimo tego, iż miała zaledwie 22 lata, wiedziała już, że tu nie wróci. Nie była jednak pewna, czy sobie poradzi.

— Chuj z tym — pomyślała — co ma być to będzie. W końcu nie jestem już małą dziewczynką. Zresztą nawet gdybym była, to i tak dłużej bym tam nie została.

W tej dramatycznej dla niej chwili bezimienna nie myślała o niczym. Odwróciła się, by zobaczyć czy ON biegnie dalej za nią. Biegł. Oczy miał przekrwione, a żyły wyskoczyły mu na czoło.

— Żałuję, że cię nie zabiłam! — krzyczała w biegu — przynajmniej byłoby o jednego mniej.

Po godzinie dzikiego pędu, dziewczyna nie miała już siły żeby biec. Jednak, żeby przeżyć musiała uciekać. Sama nie wiedziała dokąd ucieka. Wiedziała tylko, że musi się znaleźć daleko od tego miejsca. Jednak ON nie ustępował. Pomimo cholernego bólu, który nadal męczył po tym, jak bezimienna go dźgnęła, biegł za nią. Musiał dorwać ją za wszelką cenę. Chciał dokończyć to co zaczął. Był naprawdę zdeterminowany. Doskonale zdawał sobie sprawę, że w tej grze wygra albo on, albo ona. Chciał wygrać. Za wszelką cenę.


*

— Cześć kochanie, wróciłem — powiedział Krzysztof wchodząc do domu.

— Cześć. Jak było w pracy? — zapytała Agata.

— Oj, powiem ci, że ciężko. Przygotowujemy dość duży koncert i wszyscy są zabiegani, a ja jako manager najbardziej.

— Wierzę kotku. Dobrze, to idź się wykąp a ja ci przygotuję obiad.

— Jesteś boska. Kocham Cię — powiedział Krzysztof i udał się do łazienki.

Chwilę później Agata usłyszała szum wody. Krzysztof właśnie brał prysznic. Wyszła z kuchni i udała się w stronę łazienki. Zapukała do drzwi, jednak w związku z lecącą wodą, Krzysztof nie słyszał pukania, więc dziewczyna weszła do łazienki. Chociaż widziała swojego męża nago i to nawet kilka razy, jego nagie ciało, w dalszym ciągu wywoływało u niej dreszcz podniecenia. Oparła się o framugę drzwi i dotknęła swoich piersi. Poczuła jak twardnieją jej sutki, a między nogami robi się mokro z podniecenia. Krzysztof, jakby czytał jej w myślach i odwrócił się ku niej. Kiedy zobaczył swoją żonę, masującą swoje piersi, zaprosił ją do siebie.


— Chodź do mnie kochanie — powiedział.

— Ale musiałabym się rozebrać — odrzekła jego młoda żona.

— Kochanie, proszę. Chcę ciebie tak jak stoisz. Chodź już, bo dłużej nie wytrzymam.

— Już idę.

Agata weszła do męża, tak jak stała, w pełnym ubraniu. Krzysztof doskonale wiedział, jak zaspokoić swoją żonę. Uprawiali seks niemal codziennie, jednak dzisiaj po raz pierwszy, postanowili zrobić to pod prysznicem. Agata stanęła do męża tyłem, tak aby ten mógł ją objąć w pasie. Tak też się stało. Krzysztof objął Agatę w pasie i zaczął ją całować po szyi. Agata odwzajemniła się tym samym. Po chwil odwróciła się do niego przodem, w taki sposób aby woda zaczęła moczyć jej ubranie. Agata uwielbiała kochać się ze swoim mężem. Wiedziała, że robi to doskonale. Nie było lepszego kochanka od niego. Krzysztof zaczął całować dziewczynę w usta. Lewą rękę włożył jej pod bluzkę, pieszcząc jej piersi przez mokry biustonosz. Agata zbliżyła się do niego i zaczęła masować jego tors. W pewnym momencie, jak jego penis zaczyna rosnąć i coraz bardziej tężeje. Wiedziała już jak wykorzystać tą sytuację. Uklękła przed swoim mężem i zawadiacko się do niego uśmiechnęła. Wzięła w ręce penis Krzysztofa i zaczęła nim poruszać w górę i w dół. Po chwili wzięła go do buzi i zaczęła bawić się nim, ruszając ustami w wyrafinowany sposób. Sutki twardniały jej coraz bardziej, i Agata miała wrażenie, że za chwilę wyskoczą jej z koszulki. Kiedy skończyła ssać swojego„kotka”, chłopak przejął inicjatywę. Odwrócił swoją żonę tyłem do siebie, jednak w taki sposób, żeby była ona pod strumieniem wody. Złapał ją za piersi i zaczął masować przez mokry materiał. Agata zaczęła jęczeć w taki sposób, jak to się robi przy uprawianiu seksu. Krzysztof powoli zaczął odpinać kolejne guziki bluzki. Kiedy bluzka jego żony, wylądowała na dnie wanny, Krzysztof zabrał się za dalszą część. Jedną rękę wsadził pod biustonosz, a drugą lekko odpiął spodnie Agaty i powoli zaczął masować jej cipkę. Dziewczyna, nie czekając dłużej, ściągnęła spodnie, tak aby Krzysztof mógł w nią wejść. Tak też uczynił. Spodnie Agaty opadły i chłopak mógł spokojnie wejść w nią od tyłu. Agata cicho jęknęła i zaczęła ruszać się w takt penisa chłopaka. Kochali się pod prysznicem parę godzin, aż wykończeni położyli się w wannie, aby dojść do siebie, po naprawdę szalonej jeździe bez trzymanki. Leżeli tak w objęciach, zajęci sobą, kiedy w pewnym momencie usłyszeli dziwne hałasy dochodzące z klatki. Obydwoje wyskoczyli z wanny, jak rażeni piorunem. Agata włożyła na siebie mokre rzeczy i razem z mężem wyszli na klatkę, skąd dochodził hałas. Słychać było wyraźne krzyki, jednak trudno było je dokładnie zlokalizować.

— Kto to się tam tłucze — spytała sąsiadka młodego małżeństwa, która słysząc hałas, również wyszła z mieszkania.

— Nie wiemy — odpowiedział Krzysztof — Wiecie co. Wy tu zostańcie, a ja zejdę na dół i sprawdzę co się tam dzieje.

— W porządku. Tylko uważaj na siebie kochanie — powiedziała z troską Agata.

— Dobrze, będę uważał.

Chwilę później Krzysztof znalazł się w windzie. Winda dość szybko pokonywała kolejne piętra i po chwili chłopak znalazł się na parterze. Wysiadł z windy, lecz nic nie zobaczył. Hałasy ucichły. Na klatce panował półmrok, ponieważ większość żarówek była przepalona, albo wykręcona. Krzysztof udał się w stronę drzwi wyjściowych. Wyszedł zza rogu, i o mało nie dostał zawału. Wrogu siedziała młoda dziewczyna, ubrana w czarną kurtkę i niebieskie jeansy. Twarz miała zakrytą rękoma, spod których widać było cieknącą krew.

— Hej, wszystko w porządku? — spytał.

— Zostaw mnie! — krzyknęła bezimienna.

— Ej, spokojnie. Chciałem się tylko zapytać, czy wszystko z tobą w porządku.

— Może tak, może nie — odparła dziewczyna — zresztą co za różnica. Masz może żyletkę? — spytała po chwili.

— Nie, nie mam — odrzekł Krzysztof.

— To jak byś mógł, to z łaski swojej znajdź jakąś i mi przynieś.

— Jedyne co mogę zrobić, to zadzwonić po pogotowie. Chcesz?

— Nie, kurwa, nie! — zaczęła krzyczeć — Albo mi przyniesiesz żyletkę, albo spierdalaj. I zostaw mnie w spokoju, ok. Chyba, że chcesz, abym się pocięła czymkolwiek i to na twoich oczach.

Krzysztof nic nie odpowiedział, tylko udał się na górę. Zapytany przez Agatę czy wszystko już w porządku, odpowiedział, że tak. Nie chciał jej mówić, co tak naprawdę zobaczył na klatce. Zastanawiał się, czy pomóc dziewczynie. To co ujrzał, przeraziło go nie na żarty. W pierwszej chwili, chciał powiadomić policję, jednak nie chciał, aby ktokolwiek poza nim dowiedział, się o dziewczynie. Postanowił, że jej pomoże. Wkrótce zaczął żałować, że podjął taką decyzję. Nie wiedział też, że jego życie ulegnie zmianie. Jednak chciał spróbować. Żal mu się zrobiło bezimiennej. Zresztą chciał dowiedzieć się, co wydarzyło się w jej życiu, że znalazła się na klatce. Wiedział, że gdyby było wszystko w porządku, nigdy by tu nie trafiła. Decyzję jaką podjął była naprawdę ryzykowna.


*

— Kurwa mać! Jak boli — krzyknęła bezimienna, kiedy odpięła kurtkę –Ja pierdolę, co za kutas. Nie daruję mu tego. Zabiję go kurwa –mówiła do siebie — pójdę siedzieć, ale będę miała spokój z tym skurwielem.

Dotknęła rany. Zabolało jak cholera. Bała się krzyknąć. Wolała cierpieć. Jej życie i tak było do dupy. Nieraz doznała krzywd. Jedna krzywda w tą czy w tamtą nie robiło już na niej żadnej różnicy. Nie wiedziała jednak, że chłopak, którego spotkała będzie chciał jej pomóc. Teraz miała tylko jedno marzenie. Mieć chwilę spokoju. Położyła się na podłodze i zasnęła.

Rozdział 2

Krzysztof obudził się w środku nocy. Zegar stojący na nocnej szafce wskazywał godzinę 3 w nocy. Chłopak spojrzał na swoją żonę, Agatę, która spała w najlepsze wtulona w miękką poduszkę i kołdrę. Nie chciał jej budzić, więc wstał po cichu i udał się do kuchni. Zapalił światło i wziął sobie wodę. Stanął przed oknem i tępo patrzył na świecące się latarnie. Myślał o całej tej sytuacji, która zaszła na klatce. O bezimiennej, która widać było po niej, że jest zagubiona. Żal jej się mu zrobiło, ponieważ on sam, miał kochającą rodzinę. Jednak miał już taką naturę, że jak widział, że komuś dzieje się krzywda, pierwszy był do pomocy. Zostało mu to jeszcze z czasów dzieciństwa, kiedy jego mama zmarła w szpitalu, na skutek wypadku samochodowego. Miał wtedy 15 lat. Wtedy przysiągł sobie, że będzie pomagał ludziom w potrzebie. Chciał w ten sposób oddać hołd swojej matce, która go bardzo kochała. Wychowywał się tylko przy niej. Jego ojciec, zostawił ich, kiedy mały Krzysiu miał 4 lata. Poszedł sobie do innej. Z nią założył rodzinę. Oczywiście do momentu ukończenia przez Krzysztofa studiów, płacił na niego alimenty. Tak naprawdę, miał trzy osoby, które go tak naprawdę bardzo mocno kochały. To oczywiście była jego matka, dziadkowie, którzy wychowywali go, po śmierci matki. Trzecią osobą, która go kochała i kocha nadal jest jego żona. Z Agatą poznali się, kiedy ta również potrzebowała pomocy. On jako jedyny uratował ją z płonącego domu. Wszyscy mieszkańcy spłonęli żywcem. Ocalała tylko ona. Od tamtego czasu są razem. Kiedy tak rozmyślał o swoim życiu, usłyszał dziwne odgłosy dochodzące z klatki. Nie były to jednak odgłosy bójki. Ubrał kapcie i po cichu wyszedł z mieszkania, żeby zobaczyć co się dzieje. Odgłosy dochodziły z parteru, tak więc chłopak zjechał na sam dół. Kiedy wysiadł z windy, zobaczył, że bezimienna siedzi na podłodze, a wkoło niej porozkładane są jakieś przybory, a ona sama ciągnie wannę.

— Co ty robisz? — zapytał.

Bezimienna przestraszona odwróciła się w jego stronę. Nie myślała, że ktoś o tej porze, mógł nie spać.

— Szykuję sobie kąpiel — powiedziała.

— A skąd weźmiesz wodę?

— Już mam. Wleje do tej wanny.

— A po co te wszystkie ostre narzędzia? — spytał z obawą.

— Jeśli chwilę zostaniesz, to przekonasz się.

Krzysztof domyślił się o co chodzi dziewczynie bez imienia. Poczuł strach. I choć to nie on sam, miał znaleźć się w tej wannie pełnej wody, to jednak postanowił spróbować odciągnąć dziewczynę od tego pomysłu.

— Po co to robisz?

— Co?

— Dobrze wiesz, co. Chcesz się ciąć. Wejdziesz do wanny, tylko po to, żeby bardziej bolało. Doskonale wiesz, że jeżeli wejdziesz do gorącej wody, bo taką zapewne masz i zmoczysz pociętą rękę, to zaboli.

— Co ty, kurwa wiesz! — wrzasnęła bezimienna. — Jesteś taki sam jak wszyscy. Potrafisz tylko krytykować.

— Skąd to wiesz. Przecież tak naprawdę jeszcze dobrze mnie nie znasz –odparł Krzysztof na jej zarzuty.

— Wy wszyscy jesteście tacy sami. Potraficie bić, krzywdzić, a przychodzi co do czego, to jesteście jak aniołki i udajecie, że nic się nie stało — mówiła przez łzy dziewczyna. — Mam dość takiego życia. I chcę to zrobić. Tak. Chcę to zrobić. Chcę się zabić.

— Ej! Przestań! — krzyknął chłopak.

— Bo co. Zabronisz mi kurwa. Moje życie, moja sprawa co z nim zrobię –oburzyła się bezimienna.

— Nie chcę, żebyś się zabijała. Życie jest zbyt krótkie, żeby ot tak po prostu, się na nie targnąć.

— Co ty tam, kurwa wiesz o życiu. Czy przeżyłeś kiedyś własną śmierć?

To pytanie wprawiło go w szok. Nie przypuszczał, że kiedyś przyjdzie mu odpowiadać na takie pytanie. Pomimo tego, iż wiedział o czym mówi bezimienna, postanowił, że uda głupiego i nie będzie odpowiadał na to pytanie.

— Chyba zadałam jasne pytanie. Czy przeżyłeś kiedyś własną śmierć?

— Nie — odpowiedział.

— Więc nie wiesz, jakie to uczucie. Ja mieszkając jeszcze z mamą, wiele razy cięłam się w tajemnicy przed nią. Kiedyś jak wyszła do pracy na nocną zmianę, jak zwykle miałam fazę i nalałam sobie wody do wanny. Weszłam w ciuchach i podwinęłam rękawy koszuli. Wzięłam żyletkę i zaczęłam się ciąć. Coraz głębiej i głębiej. Krew lała się strumieniami, zachlapując ścianę i wannę. Siedząc w wannie, doprowadziłam się do takiego stanu, że czułam się jakbym umarła. Leżałam z otwartymi oczami, patrząc w sufit. Nie docierały do mnie odgłosy świata zewnętrznego. Leżałam i patrzyłam w ten cholerny sufit. Zamknęłam oczy i zobaczyłam przed sobą, całe moje popierdolone życie. Widziałam ojca, który na moich oczach tłukł matkę. Chciałam ją obronić, jednak i mi się oberwało. Ten skurwiel tak tłukł matkę, że skatował ją na śmierć. Mnie zabrali do domu dziecka. Kiedy osiągnęłam pełnoletniość wyszłam, z domu i zamieszkałam z kolejnym kutasem. Wierz mi, nie było to różowe życie. Ten też, tłukł mnie za byle gówno. A to zupa przesolona, a to źle pościelone. Jedyną jego rozrywką było bicie i seks.

Dziewczyna zaczęła płakać. Krzysztof przytulił ją do siebie i pocałował w czoło. Wiedział, że ten pocałunek zmieni wszystko. Nie wiedział, że jeden ze wścibskich sąsiadów podgląda ich. On również wyszedł z mieszkania, po tym jak usłyszał hałas na klatce. To co zobaczył, wprawiło go w osłupienie. Bezimienna, kiedy tak siedziała przytulona do Krzysztofa, w pewnym momencie odepchnęła go i weszła do wanny. Wzięła żyletkę i bez opamiętania zaczęła się ciąć. Cięła i cięła i cięła. Jej krew zalewała całą klatkę. Krzysztof próbował jej odebrać żyletkę, jednak mu się to nie udało. Dziewczyna cięła się na jego oczach. Odłożywszy żyletkę, dziewczyna wzięła nożyczki i zaczęła ciąć swoje włosy. Cięła na oślep. Razem z puklem włosów, przypadkowo obcięła kawałek swojego ucha, z którego zaczęła ciec krew. Krzysztof patrzył na to wszystko z przerażeniem w oczach. Jednak, kiedy bezimienna spojrzała na niego, przeszedł go zimny dreszcz. Jej oczy były przekrwione i wściekłe. Chłopak domyślił się, że to jest kolejna z faz dziewczyny. Próbował powstrzymać jej szaleństwa, jednak i on dostał cios nożyczkami. Bezimienna rozcięła mu łuk brwiowy. Krew zaczęła zalewać jego oczy i twarz. Zaczął żałować, że w ogóle zdecydował się na pomoc dziewczynie. Chciał uciec stamtąd jak najszybciej. Nie mógł się jednak w takim stanie pokazać swojej żonie. Patrzył na bezimienną, która była w swojej fazie i nie zwracała uwagi na nic i na nikogo. Nie wiedział ile jeszcze to potrwa. Postanowił na dalszą część nocy usunąć się od niej i powrócić następnego dnia. Wsiadł do windy i wrócił do domu. Jego żona Agata, na szczęście spała dalej. Wszedł więc do łazienki, obmył sobie twarz, i na łuk brwiowy nakleił plaster. Wrócił do pokoju i położył się obok swojej żony. Nie mógł jednak spać. Cały czas zastanawiał się, co tak nagle wstąpiło w dziewczynę, że tak się zachowała. Za wszelką cenę chciał się tego dowiedzieć. Miał też nadzieję, że jego żona i dzieci nie dowiedzą się o tym, co wydarzyło się w nocy.

Rozdział 4

— Agata zaczekaj. Porozmawiajmy — powiedział Krzysztof, kiedy Agata wróciła po miskę.

— O czym ty chcesz ze mną rozmawiać? Nie mamy o czym — powiedziała dziewczyna.

— Chciałem ci coś wytłumaczyć. To wcale nie jest tak jak ci powiedział Mateusz. Przecież go znasz i wiesz, że zawsze lubił koloryzować.

— I co. Chcesz mi powiedzieć, że niby nie ściskałeś się z tą dziewczyną. To w takim razie co robiliście?

— Tylko rozmawialiśmy. Przecież doskonale wiesz, że od zawsze pomagałem ludziom. Nie pamiętasz jak ciebie uratowałem z płonącego budynku.

— Wiem, pamiętam. I nigdy ci tego nie zapomnę. Wiem, ile wtedy dla mnie zrobiłeś. Byłam wtedy sama. Cała moja rodzina spłonęła w tym budynku. Pamiętam, jak zobaczyłam cię pierwszy raz. Byłeś taki przystojny. Nadal jesteś. To była miłość od pierwszego wejrzenia…

Kiedy Agata, zaczęła przypominać sobie chwile, w których poznała Krzyśka, zrobiło jej się przykro. Temu wszystkiemu przysłuchiwała się bezimienna, która wyszła z piwnicy. Łzy napłynęły jej do oczu. Ona niestety nigdy nie miała pięknych chwil, albo nie chciała pamiętać. W jej pamięci zapisały się tylko te złe wspomnienia z dzieciństwa. W pewnej chwili, bezimienna poczuła ukłucie w brzuchu. Jakby kopnięcie. Przyłożyła rękę, jednak nic nie wyczuła.

— Co to może być — zastanawiała się. Nie spodziewała się, że czeka ją niespodzianka.


*

— Gdzie ona, kurwa jest! Muszę ją znaleźć — krzyczał — przecież nie rozpłynęła się w powietrzu. Jak ją dorwę, to rozszarpie ją własnymi rękami. Tak mnie, kurwa, załatwić. Szmata pieprzona. Ale dobrze, ja sobie ją znajdę, choćbym miał jechać na koniec świata, to znajdę tą sukę. Zapłaci mi za to.

Jak postanowił, tak zrobił. Znalazł w szufladzie jej aktualne zdjęcie i wyszedł. Zapytał pierwszą napotkaną osobę, czy nie widziała bezimiennej. Na nieszczęście dziewczyny, ta osoba ją widziała. Kiedy ON o tym usłyszał, oczy zaiskrzyły mu złowrogim płomieniem. Zaczął wypytywać, gdzie znajduje się dziewczyna bez imienia. Jego radość nie znała granic. W końcu będzie mógł rozmówić się z dziewczyną. Kiedy dowiedział się wszystkich informacji, poszedł wskazaną drogą, która zaprowadziła go do klatki, na której mieszkała nasza bohaterka. Bezimienna nie zdawała sobie sprawy, że znowu będzie musiała stawić czoła, swojemu wrogowi. Jednak na klatce poza nią, był jeszcze Krzysztof, którego niedawno poznała.


*

— Wiesz co, kotku. Przepraszam cię — powiedziała Agata. — przepraszam cię, że uwierzyłam Mateuszowi, a nie tobie. Mam nadzieję, że mi wybaczysz.

— Niema sprawy, Skarbie. Nawet nie wiesz jak się cieszę –odpowiedział Krzysztof. W głębi duszy miał nadzieję, że pogodzi się z Agatą. Nie był jeszcze pewny tego, czy jego własna żona, z powrotem pozwoli mu zamieszkać.

— Chciałam ci jeszcze coś powiedzieć. Myślałam długo o tym, o całej tej sytuacji, jaka tutaj zaszła, i jak chcesz to możesz wrócić do domu. Ale niestety, jest jeden warunek.

— Jaki? — zdziwił się chłopak.

— Musisz przestać pomagać tej dziewczynie, która tu mieszka. Od niej się wszystko zaczęło. Co prawda, ja jej osobiście nie widziałam, ale mam dziwne przeczucie, że jak tak dalej pójdzie, to dzięki niej nasze małżeństwo się rozsypie. A nie chciałabym tego.

— Ja też nie — powiedział Krzysztof. — I obiecuję ci, że już nigdy nie pomogę tej dziewczynie.

Kiedy wymawiał te słowa, wiedział, że nie dotrzyma danej żonie obietnicy. Historia dziewczyny bez imienia, stawała się coraz bardziej intrygująca. Kiedy po raz pierwszy spotkał tą dziewczynę, przysiągł sobie, że odkryje wszystkie jej tajemnice. Podejmując taką decyzję, wiedział, że jego małżeństwo rozpadnie się w drobny mak. Nie przypuszczał jednak, że będzie musiał stawić czoła JEMU. Jednak teraz nie chciał o tym myśleć.


*

— A więc tu się zadekowała nasza sunia. No, no. Pięknie. Hej szmato, wiem, że tu jesteś. Więc bądź tak dobra i chodź tu do mnie. Chyba, że chcesz, żebym ja po ciebie przyszedł — mówiąc te słowa, zaczęło w NIM kipieć. Oczy stawały się coraz bardziej przekrwione, a na twarzy pojawiły się czerwone od nabuzowanej krwi, żyły. Ręce miał zaciśnięte w pięść, a na jego kostkach lśnił mu kastet. Był tak zły, że nawet nie próbował powstrzymywać swoich nerwów. Chciał tylko jednego. Chciał ją spotkać i uderzyć. Uderzyć tak mocno, żeby z jej warg leciała krew. Uwielbiał patrzeć, jak krwawi. Sprawiało mu to przyjemność. Wielokrotnie ją bił. Był wtedy w swoim żywiole. Bił gdzie popadnie. Był jak automat. Nie patrzył na nic. Nie zwracał uwagi na to, że prosi go o litość. Nie miał serca. Jego serce było z kamienia. I choć kilkanaście razy był zatrzymywany przez policję, i ma taką kartotekę, że zwykły włamywacz to przy nim grzeczny chłopiec, to i tak po każdym wyjściu z policji, bił mocniej. Bezimienna przestała więc dzwonić na policję, w obawie o swoje życie. Kiedyś została tak mocno pobita, że miała odbitą wątrobę i złamane cztery żebra.

— Więc jak suko. Wyjdziesz?

Bezimienna bała się. Nie spodziewała się, że ją tu znajdzie. Postanowiła siedzieć cicho, licząc na to, że ktoś z mieszkańców wyjdzie i uciszy GO. Nie czekała zbyt długo.

— Co tu się dzieje? Czego się drzesz facet. Co ty, w lesie jesteś? -powiedział ktoś, wychylając się zza drzwi.

— A tobie, kurwa co. Nie podoba się coś?

— Tak, nie podoba mi się. Drzesz się na całą klatkę, że własnych myśli nie słychać. Nie jesteś u siebie.

Te słowa wywołały w nim jeszcze większe pokłady agresji. Zaczął biec w kierunku otwartych drzwi. Osoba w nich stojąca nie zdążyła się schować. Poczuła mocne uderzenie w twarz. Silne uderzenie sprawiło, że przeleciał przez pokój. ON wszedł jak do siebie i zaczął tłuc. Na szczęście nie trwało to długo, ponieważ chłopak, który zwrócił MU uwagę, zdążył odskoczyć i uderzył go mocno w głowę. Zły padł jak długi. Leżał tak przez chwilę. Chłopak wywlókł go z mieszkania i zostawił na pod drzwiami. Chwilę trwało zanim TEN oprzytomniał. Kiedy się przebudził, zobaczył bezimienną wychodzącą z piwnicy…

Rozdział 5

— Tu jesteś moja piękności — z sarkazmem w głosie powiedział ON.

— Zostaw mnie w spokoju! — krzyknęła dziewczyna, zanim ON zdążył do niej dobiec. — Czego ty ode mnie chcesz.

— Już ty dobrze wiesz, co. Za to co zrobiłaś musisz zostać ukarana –Złemu oczy świeciły nienawiścią, widząc, jak bezimienna zaczyna się go bać. Dziewczyna zaczęła się cofać. Jednak ON nie czekając na nic, podbiegł do dziewczyny i złapał ją za rękę. Przyciągnął do siebie, i jej plecy znalazły się na jego torsie. Chwycił ją za krocze. Zaczął masować. Bezimienna próbowała się wyrwać, jednak TEN trzymał ją mocno i nie dała rady. Zaczął sapać nad jej uchem, liżąc ją po policzku. Czuł jak jego członek pęcznieje w spodniach. Zaczął nim poruszać. Czuł jak dziewczyna dygota ze strachu. Jednak nie przejmował się tym. Dalej masował jej krocze, śliniąc się na jej widok. W pewnej chwili odwrócił ją twarzą do siebie. Zerwał z niej ubranie. Została w samym staniku. ON wyjął z kieszeni nóż i przybliżył do piersi dziewczyny. Zimnym ostrzem, zaczął powoli zjeżdżać ku dołowi. Był jak bazyliszek. Mógł zabijać wzrokiem. Bezimienna cofała się w kierunku ściany. Była NIM przerażona i tym jak na nią patrzył. W pewnym momencie poczuła, jak po spodniach, ku dołowi, spływa strużka moczu. Próbowała to powstrzymać, jednak bezskutecznie. Mocz zaczął płynąć coraz mocniej. Plama na spodniach robiła się ciemniejsza. ON to zauważył.


— Ojoj. Malutka dziewczynka, zsikała się w spodnie — zaczął rechotać. Jednak dziewczynie nie było do śmiechu. Doskonale wiedziała, że tego nie lubił. Wiedziała też, że za chwilę może stracić życie. Już tego doświadczyła. Mieszkając z nim, kilka razy zsikała się w majtki ze strachu. Kiedy ON to zauważał, zawsze wtedy bił. Do krwi. Do nieprzytomności. Stawał się wtedy potworem. Nawet gorzej niż potworem. Po zabawieniu się, siadał w fotelu, z piwem w ręku. Nie obchodziło go to, że dziewczyna może umrzeć. Było mu wszystko jedno. Liczył się tylko ON. Był panem i władcą. Dziś sytuacja powtórzyła się znowu. Ona zsikała sięw majtki i wiedziała już, co ją czeka. Miała cichą nadzieję, że będąc na klatce, ktoś usłyszy hałas i pomoże biednej dziewczynie. Jednak, nadzieja matką głupich. Zły dopadł ją i uderzył mocno w twarz. Z wargi poleciała jej krew. Dla NIEGO było to za mało. Zaczął bić dalej. Walił kastetem na lewo i prawo, nie patrząc gdzie bije. Dziewczyna obrywała raz w twarz, raz w nogi. Padła na ziemię jak długa. ON usiadł na niej. W ręku błysnął ostry nóż. Podniósł rękę. Już miał wymierzyć cios w ramię, kiedy poczuł, że coś mu blokuje wymierzenie ciosu. Odwrócił się i dostał w twarz. Dziewczyna, korzystając z okazji uciekła na drugi koniec klatki. Tym razem rolę się odwróciły. ON został bity. Z nosa zaczęła lecieć mu krew. I nie tylko z nosa. Leciała też z ust, a także łuku brwiowego. ON nie spodziewał się takiego obrotu sprawy. Zawsze on bił. Teraz biją jego. Niestety nie mógł spostrzec kto go tak wali. Oczy miał zakrwawione. Nic nie widział. W końcu ustało. Poczuł, jak z nosa odpływają mu ostatnie resztki krwi. Leżał na podłodze. Pobity. Nie miał siły wstać. Osobnik, który go pobił był zamaskowany. Bezimienna chciała dowiedzieć, kto to mógł być, jednak osobnik szybko zniknął w windzie i pojechał na górę. Dziewczyna podeszłego do NIEGO i kopnęła go w brzuch. Z uśmiechem na ustach powiedziała:

— I co. Dobrze ci teraz skurwielu. Teraz widzisz jak to jest, jak jesteś bity i poniewierany przez innych. Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że dostałeś za swoje. I wiesz co. Nie żal mi ciebie. Już dawno powinieneś dostać wpierdol. I w końcu spełniło się.

— Zamknij się suko! — krzyknął — jeszcze z tobą, kurwa nie skończyłem. Niech tylko dojdę do siebie. Dostaniesz dwa razy mocniej.

— Nie zdążysz. Zadzwonię po policję i zamkną cię na 15 lat.

— Ciekawe, jak to zrobisz, jak nawet nie masz przy sobie telefonu.

— Jesteś pewny? — spytała z ironią bezimienna — No to patrz –bezimienna wyciągnęła telefon, który jakimś cudem ocalał w tej bijatyce. Nie zastanawiając się, wybrała 997. To rozwścieczyło JEGO i momentalnie dostał niewyobrażalnej siły. Ponownie podbiegł do dziewczyny i pchnął ją z impetem na ścianę. Ta uderzyła kręgosłupem o twardą przeszkodę. Upadła. ON szybko na nią wskoczył i wykręcił jej ręce do tyłu. Słychać było chrupnięcie kości. Bezimienna poczuła ból. Z policzków poleciały łzy. Nie była w stanie krzyczeć. ON zerwał z niej pozostałą część ubrania. Włożył swojego członka w jej cipkę i zaczął się zabawiać. Dziewczyna leżała i cicho szlochała. Teraz nikt nie był w stanie jej pomóc. Była z nim sama. Czuła jego smród i dziki oddech. Kiedy gwałcił, był jak zwierzę. W końcu przestał. Wstał z niej, poprawił się i wyszedł z klatki. Bezimienna została sama. Leżała zakrwawiona ze złamaną ręką i z mokrymi spodniami. Cierpiała. Tak bardzo cierpiała. Chciała, aby ten koszmar kiedyś się skończył. Nie mogła liczyć już na nikogo. Nawet Krzysztof, który z początku chciał jej pomóc, odwrócił się od niej. Miała ochotę wyć. Wzięła kolejną żyletkę. Zaczęła się ciąć. Cięła się w miejscu, gdzie za bardzo nie widać. W miejscu skarpetek. Łatwo schować. Szczypało jak cholera. Jednak już nie płakała. Ból to było jedyne wyjście z całej tej sytuacji. Coraz bardziej skłaniała się ku śmierci. Była totalnie rozbita. Kiedy tak leżała usłyszała jadącą windę. Wysiadł z niej Krzysztof. Zobaczył dziewczynę. Podbiegł do niej. Jej widok lekko go odrzucił. Po chwili jednak zapytał:

— Co się stało?

— O ON tu był — z trudem powiedziała bezimienna.

— I zrobił ci to wszystko? — spytał.

— Tak. To wszystko to jego sprawka. Boże, jak ja go nienawidzę.

— I nikt ci nie pomógł?

— Nikt. To znaczy był tu ktoś, kto MU wpierdolił, ale jak widać, za mało. Ja dzięki temu, dostałam mocniej. Jakby tego było mało, ten chuj mnie zgwałcił.

Krzysztof nie mógł tego dłużej słuchać. Postanowił, że odnajdzie tego skurwysyna, który jej to zrobił i go osobiście zabiję. Miał tylko nadzieję, że nie będzie za późno.


*

Agata tego dnia była szczęśliwa. Po tym co wydarzyło się między nią a jej mężem i po tym jak się pogodzili, życie ich obu zmieniło się. Spędzali ze sobą coraz więcej czasu. Ich dzieci, Alek i Małgosia, również były szczęśliwe. Postanowili, że razem całą czwórką wyjadą poza miasto. Krzysztofowi nie było to za bardzo na rękę, jednak nie chciał odmawiać. W końcu obiecał żonie, że już nigdy nie będzie wracał do wątku z bezimienną, ani też nie będzie jej pomagał. Doskonale jednak wiedział, że już złamał obietnicę daną żonie. Miał tylko nadzieję, że Agata nie dowie się, że znowu zaczął pomagać dziewczynie z klatki. Rozwód będzie wtedy nieunikniony. Musiał teraz wymyślić sposób, jak pomóc bezimiennej, tak aby Agata się o tym nie dowiedziała. Jednak dzisiaj nie chciało mu się o tym myśleć. Dzisiaj postanowił spędzić czas, ze swoją rodziną.


*

Bezimienna w tym czasie próbowała doprowadzić się do porządku. W piwnicy, gdzie spała, znalazła kurek z wodą. Odkręciła go, by się trochę umyć. Ściągnęła podartą odzież i usiadła pod kranem. Woda spłukiwała zaschniętą krew. Przy myciu, dziewczyna dotknęła swojej świeżej rany. Zabolało. Jednak nic sobie z tego nie robiła.Była w takim stanie, że już nawet nie bardzo czuła ból. Dzisiaj marzyła tylko o tym, aby ten dzień w końcu się skończył. Była wyczerpana i zupełnie bez sił. Szybko dokończyła mycie i położyła się spać, z nadzieją na lepsze jutro.


*

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 8.19
drukowana A5
za 45.32