Wolny jak ptak
Dlaczego człowiek nie może
być wolny jak ptak
Stawać o różnej porze
snuć się jak polny wiatr
Dlaczego człowiek musi
pracować aby żyć
W hałasie — smrodzie się dusi
chce średnią klasą być
Dlaczego tkwi w jednym miejscu
na szyi ma łańcuch jak pies
Jakby był w jakimś czyśćcu
przechodził życiowy chrzest
Coraz mniej miejsc na ziemi
gdzie możesz pobyć sam
Odpocząć wśród zieleni
w drodze do raju bram
Mieć jedną torbę przy boku
kijem podpierać się w drodze
Oglądać gwiazdy o zmroku
żyć tylko o chlebie i wodzie
Boimy się chyba wolności
zrodzeni w ciasnej niewoli
Pozbawieni resztek radości
marzymy że ktoś nas wyzwoli
Krew nie woda
Romans w pracy
to temat trudny
Głęboki jak dno
nie jednej studni
Słynny romans — dyrektor
oraz sekretarka
Jego żona nie kocha
ją zaś swędzi szparka
Dlaczego w ogóle
do tego dochodzi?
Rozumiem — kiedy to
ludzie młodzi
Chcą poznać się
nie mając czasu
Więc w pracy
zażywają romansu
Lecz kiedy ma się
dzieci oraz żonę
Twe dni są w związku
policzone
Myślisz że utrzymasz
to w tajemnicy?
Trzymając głowę
w damskiej spódnicy
Ściany mają uszy
a ludzie języki
Romans ciekawszy
od polityki
Chcesz mieć święty spokój
bądź czysty jak łza
Nie stój na widoku
o tym cicho sza
Karmienie piersią
Karmienie piersią stare jak świat
kto ciągnął cyca ten o tym wie
Piłeś mleko matki — jesteś więcej wart
choroba nie ima się
Dlaczego teraz gdy karmi kobieta
jest to negowane
W miejscu publicznym brane za nietakt
i ostro napiętnowane
Najlepiej dziecku dać butelkę
jakiejś sztucznej mikstury
I zahamować rozwoje wszelkie
przecież to jakieś bzdury!
Nic nie zastąpi mleka matki
szczególnie w dzisiejszych czasach
Kiedy w produktach chemiczne dodatki
i konserwantów cała masa
Dziś młode matki nie chcą karmić
laktacja to dla nich przeżytek
Wolą swe piersi mężom zostawić
na ich wyłączny użytek
Kiedy co druga ma wszyte wkładki
za dużą kasę kupione
Nie będzie wzorem dobrej matki
to z góry już ustalone
Więc jeśli któraś z pań urodzi
i zechce karmić piersią
Szacun jej za to — bo o to chodzi
choć nazwą ją niedzisiejszą
Proste rzeczy
W swoim życiu lubiłem
zawsze proste czynności
Wielokroć powtarzalne
od których biorą mdłości
Nigdy nie miałem głowy
do ścisłych projektów
Wolałem pomysł gotowy
pełen prostych efektów
Einstein był tylko jeden
ludzi zwykłych miliony
Co wynalazł — należą
mu się szczere ukłony
Głowa pełna pomysłów
pod wieczór już boli
Przydałby się cudzysłów
który to wszystko scali
Szarpać się — brnąć na szczyt
za duże ryzyko
Nie wyjdzie — będzie wstyd
już wtedy za friko
To co robię już tak
przekroczyło ramy
Które to na początku
sobie zakładamy
Pobłażliwość
Czy warto być pobłażliwym?
Zadam wam pytanie
W tym wierszu się postaram
odpowiedzieć na nie
Matka pobłaża dzieciom
ojciec to akceptuje
Lata tak szybko lecą
to im przyszłość zrujnuje
Szef pracownikom pobłaża
robota leży odłogiem
Traci zlecenia — się zdarza
firma upada przed rokiem
Pobłażliwa nauczycielka
nic dzieci nie nauczy
Choć charyzma jej wielka
nie jeden talent ukróci
Policjant pobłaża przestępcy
w końcu sam łamie prawo
Tak robią jego następcy
czy mamy bić za to brawo?
Pobłażliwość nie zawsze
daje dobre wyniki
Wie pokolenie starsze
że winne są złe nawyki
Więc kiedy będziesz pobłażać
pomyśl czym to skutkuje
Nie chcę się tutaj powtarzać
tym życie zwyczajnie rujnujesz
Kabaret
Kabaret — rozrywka dla każdego
warto się czasem pośmiać
Na żywo spotkać tego — tamtego
wewnętrznych uniesień doznać
Znani z ekranu telewizora
na żywo — to inna bajka
Widzisz i czujesz takiego aktora
niepodrabialna to marka
Publiczność śmieje się do łez
z każdego niemal skeczu
Ty razem z nimi śmiejesz się też
jak miło mija nam wieczór
Trochę postarzał się jeden z drugim
tyle już lat na scenie
Lecz dają radę z występem długim
w tym fachu ważne każde zlecenie
Powoli spektakl dobiega końca
bez bissu się nie obeszło
Oklaski nie mal że na stojąco
wszystkim się podobało zresztą
Już planujemy wrócić tu znów
bawić się tak jak dzisiaj
I nie potrzeba wyniosłych słów
tu nawet wymowna jest cisza
Wygrana w totka
Gdybyś niechcący wygrał w totka
kilka ładnych milionów
Co robisz — jeśli znajomych spotkasz?
Wracasz w ogóle do domu?
Długo w tajemnicy nie utrzymasz
tak wielkiego wydarzenia
Rozumiem że się z pracy zwalniasz
i mówisz wszystkim — do widzenia!
Pewnie kupujesz jakąś willę
i najnowszego merca
Pojeździsz nim przez małą chwilę
by innych bolały serca
Potem wyjeżdżasz do ciepłych krajów
przynajmniej na pół roku
Opijesz się ze słomką koktajlów
i spalisz skórę na popiół
W co inwestujesz — nieruchomości?
Kto by do tego miał głowę
W kasynie grasz — ruletka — kości
zostało wygranej połowę
Może rodzinie byś coś dał?
Póki coś jeszcze zostało
A co ja z tego będę miał?
Ile bym nie dał — będzie mało!
Po jakimś czasie od wygranej
Janusz wraca do pracy
Bardziej niż wcześniej jeszcze spłukany
bo tacy są właśnie Polacy …
Tempo
Każdy z nas ma tempo
w którym się porusza
I nie zmienisz go — wiem to
tempo to nasza dusza
W swoim tempie jesz
w swoim tempie pracujesz
Wszystko o nim wiesz
z nim się identyfikujesz
Więc kiedy ci ktoś
chce tempo narzucić swoje
Buntuje się w tobie coś
narastają niepokoje
Z żółwia nie zrobisz zająca
a z sarny ślimaka
Będzie sobą do końca
bo natura jest taka
Ktoś kto robi na dniówkę
nie widzi siebie w akordzie
Wkurzy się — weźmie montówkę
i da ci zwyczajnie po mordzie
Szanujmy swoje tempo
i wara innym od niego
Cywilizacyjnego postępu
nie osiąga się w biegu
Pierwszy śnieg
Pierwszy śnieg zawsze
zwiastuje kłopoty
Szczególnie gdy się
dojeżdża do roboty
Opony letnie
a tu breja
Auto ląduje
w przydrożnych kniejach
Był czas to zmienić
ale po co
Jak można ślizgać
się po poboczu
Tutaj zarzuci
tam w poślizg wpadnie
Nie ważne — w nocy
czy też za dnia
Jedni trzydziestką
a inni setką
Brną śliską szosą
tuż za karetką
Dwa lub trzy dni
i będzie spokój
Przecież tak zawsze
jest co roku …
Kwesta
Spotkał kto kiedy w życiu
kwestujących ludzi?
Miałeś pieniądz na zbyciu
by do puszki wrzucić?
Szlachetna to sprawa
zbierać drobne datki
By ratować ' Powązki”
zabytków ostatki
Kto kwestuje? — Aktorzy
ludzie dobrze znani
Oni jeszcze są skorzy
historię ocalić
Dasz co więcej — to może
i autograf zyskasz
Przy okazji wspomożesz
jeden pomnik odzyskać
Co rok mniej kwestujących
gdy się starzy wykruszą
Kto zastąpi stojących?
Czy się młodsi skuszą?
Świat cmentarnych zabytków
przyszłość ma niejasną
Chrońmy swego dobytku
dawną kulturę własną
Pieniądze
Mówią że pieniądze
nie śmierdzą — tak sądzę
A wy co myślicie?
Wersję potwierdzicie?
Co prawda wędrują
w spodniach się kotłują
W portfelu się kiszą
ze ścisku ledwo dyszą
Jedne zmiętoszone
drugie poplamione
Naderwane czasem
wyprane z teksasem
Jeden na nie kichał
drugi do nich wzdychał
Trzeci w majty wpychał
czwarty na nie czyhał
Jedne prawie nówka
szeleszcząca stówka
Ogromna gotówka
wypchana aktówka
Wiecznie są w obrocie
w rozmaitej kwocie
Bywają też w złocie
patrzysz na nie co dzień
Nie ważne jak pachną
ludzie wciąż je łakną
Tragedia gdy brakną
lub bankomat zamkną
Karta nie to samo
zgubisz — robisz larmo
A banknot to wolność
no i wypłacalność …
Praca — dom — praca — dom
Praca — dom — praca — dom
ilu z nas tak żyje
Tak nadany życiu ton
rozczarowań nie kryje
Schemat który powielamy
gardłem się przelewa
Bo na nic czasu nie mamy
żyć się odechciewa
Patrzę na te wszystkie twarze
co bez krzty uśmiechu
Są wyprute z resztek marzeń
z sercem pełnym grzechu
Jaki mamy w życiu cel?
Wypruć sobie żyły
By jakiś bogaty cwel
był dla nas niemiły
W życiu pieniądz to nie wszystko
pamiętajcie o tym
Niszcząc domowe ognisko
pracując w soboty
Czasu mało — życia mało
spójrz sobie do lustra
Jak już niewiele zostało
z wrażenia otwierasz usta
Nie potępiam — nie pochwalam
żyjcie jak lubicie
Praca jest jak świat stara
to jest wasze życie
Tragedia
Co w naszym życiu zaliczamy
do miana tragedii?
Może gdy kontakt ze śmiercią mamy
w sposób bezpośredni
Śmierć i owszem — jest tragiczna
pewna na sto procent
W dodatku bywa jeszcze dziedziczna
naszego życia owocem
Gdy przebywamy w zdrowym gronie
gdzie każdy energią tryska
Nikt tu nie myśli o nagłym zgonie
bo przecież trwają ' igrzyska”
Ale wystarczy przejść się szpitalem
a tam już jest inny świat
Tu już nie kryje się nikt ze swym żalem
bo ludzie tam cierpią od lat
Dopóki cieszysz się dobrym zdrowiem
nie zauważasz różnicy
Nawet gdy ktoś ci o tym opowie
z niedowierzaniem milczysz
W każdej rodzinie ktoś dźwiga krzyż
udręki — choroby — żalu
Tragedia jest naszą drogą — gdyż
cierpienie jest naszą chwałą …
Życiowe niespodzianki
Nikt nie wie co go w życiu czeka
każdy twój dzień jest niespodzianką
Nawet jak z jakąś decyzją zwlekasz
masz potem zysk lub wielkie manko
Staramy się coś zaplanować
mieć w ręku ster — obrać kierunek
Potem zwyczajnie tego żałować
stracić do siebie — innych szacunek
Możesz prowadzić ogromną firmę
zarządzać wielką górą pieniędzy
Przeżyjesz lato — przeżyjesz zimę
na wiosnę cię dopadnie nędza
Nikt ci niczego nie gwarantuje
nawet twe dni są policzone
Liczysz że jeszcze się odkujesz
kiedy? — masz kredyt — dzieci — żonę
Ludzie nie zdają sobie sprawy
że szczęście za którym tak gonią
Jest tak ulotne jak zapach kawy
który nie złapiesz swoją dłonią
A więc co robić — jak się zachować?
Żyć swoim życiem tu i teraz
Jeśli masz dzieci — to je odchować
bo ty i tak się pogubisz nie raz …
Czego nie da się cofnąć
Czego się nie da w życiu cofnąć?
Na pewno wypowiedzianego słowa
Zdążyłeś już nim kogoś dotknąć
krew w żyłach zaczęła pulsować
Nie da się cofnąć kuli z broni