E-book
15.75
drukowana A5
30.05
Kiedy gasną światła

Bezpłatny fragment - Kiedy gasną światła

Objętość:
65 str.
ISBN:
978-83-8440-076-0
E-book
za 15.75
drukowana A5
za 30.05

Wolny jak ptak

Dlaczego człowiek nie może

być wolny jak ptak

Stawać o różnej porze

snuć się jak polny wiatr


Dlaczego człowiek musi

pracować aby żyć

W hałasie — smrodzie się dusi

chce średnią klasą być


Dlaczego tkwi w jednym miejscu

na szyi ma łańcuch jak pies

Jakby był w jakimś czyśćcu

przechodził życiowy chrzest


Coraz mniej miejsc na ziemi

gdzie możesz pobyć sam

Odpocząć wśród zieleni

w drodze do raju bram


Mieć jedną torbę przy boku

kijem podpierać się w drodze

Oglądać gwiazdy o zmroku

żyć tylko o chlebie i wodzie


Boimy się chyba wolności

zrodzeni w ciasnej niewoli

Pozbawieni resztek radości

marzymy że ktoś nas wyzwoli

Krew nie woda

Romans w pracy

to temat trudny

Głęboki jak dno

nie jednej studni


Słynny romans — dyrektor

oraz sekretarka

Jego żona nie kocha

ją zaś swędzi szparka


Dlaczego w ogóle

do tego dochodzi?

Rozumiem — kiedy to

ludzie młodzi


Chcą poznać się

nie mając czasu

Więc w pracy

zażywają romansu


Lecz kiedy ma się

dzieci oraz żonę

Twe dni są w związku

policzone


Myślisz że utrzymasz

to w tajemnicy?

Trzymając głowę

w damskiej spódnicy


Ściany mają uszy

a ludzie języki

Romans ciekawszy

od polityki


Chcesz mieć święty spokój

bądź czysty jak łza

Nie stój na widoku

o tym cicho sza

Karmienie piersią

Karmienie piersią stare jak świat

kto ciągnął cyca ten o tym wie

Piłeś mleko matki — jesteś więcej wart

choroba nie ima się


Dlaczego teraz gdy karmi kobieta

jest to negowane

W miejscu publicznym brane za nietakt

i ostro napiętnowane


Najlepiej dziecku dać butelkę

jakiejś sztucznej mikstury

I zahamować rozwoje wszelkie

przecież to jakieś bzdury!


Nic nie zastąpi mleka matki

szczególnie w dzisiejszych czasach

Kiedy w produktach chemiczne dodatki

i konserwantów cała masa


Dziś młode matki nie chcą karmić

laktacja to dla nich przeżytek

Wolą swe piersi mężom zostawić

na ich wyłączny użytek


Kiedy co druga ma wszyte wkładki

za dużą kasę kupione

Nie będzie wzorem dobrej matki

to z góry już ustalone


Więc jeśli któraś z pań urodzi

i zechce karmić piersią

Szacun jej za to — bo o to chodzi

choć nazwą ją niedzisiejszą

Proste rzeczy

W swoim życiu lubiłem

zawsze proste czynności

Wielokroć powtarzalne

od których biorą mdłości


Nigdy nie miałem głowy

do ścisłych projektów

Wolałem pomysł gotowy

pełen prostych efektów


Einstein był tylko jeden

ludzi zwykłych miliony

Co wynalazł — należą

mu się szczere ukłony

Głowa pełna pomysłów

pod wieczór już boli

Przydałby się cudzysłów

który to wszystko scali


Szarpać się — brnąć na szczyt

za duże ryzyko

Nie wyjdzie — będzie wstyd

już wtedy za friko


To co robię już tak

przekroczyło ramy

Które to na początku

sobie zakładamy

Pobłażliwość

Czy warto być pobłażliwym?

Zadam wam pytanie

W tym wierszu się postaram

odpowiedzieć na nie


Matka pobłaża dzieciom

ojciec to akceptuje

Lata tak szybko lecą

to im przyszłość zrujnuje


Szef pracownikom pobłaża

robota leży odłogiem

Traci zlecenia — się zdarza

firma upada przed rokiem


Pobłażliwa nauczycielka

nic dzieci nie nauczy

Choć charyzma jej wielka

nie jeden talent ukróci


Policjant pobłaża przestępcy

w końcu sam łamie prawo

Tak robią jego następcy

czy mamy bić za to brawo?


Pobłażliwość nie zawsze

daje dobre wyniki

Wie pokolenie starsze

że winne są złe nawyki


Więc kiedy będziesz pobłażać

pomyśl czym to skutkuje

Nie chcę się tutaj powtarzać

tym życie zwyczajnie rujnujesz

Kabaret

Kabaret — rozrywka dla każdego

warto się czasem pośmiać

Na żywo spotkać tego — tamtego

wewnętrznych uniesień doznać


Znani z ekranu telewizora

na żywo — to inna bajka

Widzisz i czujesz takiego aktora

niepodrabialna to marka

Publiczność śmieje się do łez

z każdego niemal skeczu

Ty razem z nimi śmiejesz się też

jak miło mija nam wieczór


Trochę postarzał się jeden z drugim

tyle już lat na scenie

Lecz dają radę z występem długim

w tym fachu ważne każde zlecenie


Powoli spektakl dobiega końca

bez bissu się nie obeszło

Oklaski nie mal że na stojąco

wszystkim się podobało zresztą


Już planujemy wrócić tu znów

bawić się tak jak dzisiaj

I nie potrzeba wyniosłych słów

tu nawet wymowna jest cisza

Wygrana w totka

Gdybyś niechcący wygrał w totka

kilka ładnych milionów

Co robisz — jeśli znajomych spotkasz?

Wracasz w ogóle do domu?


Długo w tajemnicy nie utrzymasz

tak wielkiego wydarzenia

Rozumiem że się z pracy zwalniasz

i mówisz wszystkim — do widzenia!


Pewnie kupujesz jakąś willę

i najnowszego merca

Pojeździsz nim przez małą chwilę

by innych bolały serca


Potem wyjeżdżasz do ciepłych krajów

przynajmniej na pół roku

Opijesz się ze słomką koktajlów

i spalisz skórę na popiół


W co inwestujesz — nieruchomości?

Kto by do tego miał głowę

W kasynie grasz — ruletka — kości

zostało wygranej połowę


Może rodzinie byś coś dał?

Póki coś jeszcze zostało

A co ja z tego będę miał?

Ile bym nie dał — będzie mało!


Po jakimś czasie od wygranej

Janusz wraca do pracy

Bardziej niż wcześniej jeszcze spłukany

bo tacy są właśnie Polacy …

Tempo

Każdy z nas ma tempo

w którym się porusza

I nie zmienisz go — wiem to

tempo to nasza dusza


W swoim tempie jesz

w swoim tempie pracujesz

Wszystko o nim wiesz

z nim się identyfikujesz


Więc kiedy ci ktoś

chce tempo narzucić swoje

Buntuje się w tobie coś

narastają niepokoje


Z żółwia nie zrobisz zająca

a z sarny ślimaka

Będzie sobą do końca

bo natura jest taka


Ktoś kto robi na dniówkę

nie widzi siebie w akordzie

Wkurzy się — weźmie montówkę

i da ci zwyczajnie po mordzie


Szanujmy swoje tempo

i wara innym od niego

Cywilizacyjnego postępu

nie osiąga się w biegu

Pierwszy śnieg

Pierwszy śnieg zawsze

zwiastuje kłopoty

Szczególnie gdy się

dojeżdża do roboty


Opony letnie

a tu breja

Auto ląduje

w przydrożnych kniejach


Był czas to zmienić

ale po co

Jak można ślizgać

się po poboczu


Tutaj zarzuci

tam w poślizg wpadnie

Nie ważne — w nocy

czy też za dnia


Jedni trzydziestką

a inni setką

Brną śliską szosą

tuż za karetką


Dwa lub trzy dni

i będzie spokój

Przecież tak zawsze

jest co roku …

Kwesta

Spotkał kto kiedy w życiu

kwestujących ludzi?

Miałeś pieniądz na zbyciu

by do puszki wrzucić?


Szlachetna to sprawa

zbierać drobne datki

By ratować ' Powązki”

zabytków ostatki


Kto kwestuje? — Aktorzy

ludzie dobrze znani

Oni jeszcze są skorzy

historię ocalić


Dasz co więcej — to może

i autograf zyskasz

Przy okazji wspomożesz

jeden pomnik odzyskać


Co rok mniej kwestujących

gdy się starzy wykruszą

Kto zastąpi stojących?

Czy się młodsi skuszą?


Świat cmentarnych zabytków

przyszłość ma niejasną

Chrońmy swego dobytku

dawną kulturę własną

Pieniądze

Mówią że pieniądze

nie śmierdzą — tak sądzę

A wy co myślicie?

Wersję potwierdzicie?


Co prawda wędrują

w spodniach się kotłują

W portfelu się kiszą

ze ścisku ledwo dyszą


Jedne zmiętoszone

drugie poplamione

Naderwane czasem

wyprane z teksasem


Jeden na nie kichał

drugi do nich wzdychał

Trzeci w majty wpychał

czwarty na nie czyhał


Jedne prawie nówka

szeleszcząca stówka

Ogromna gotówka

wypchana aktówka


Wiecznie są w obrocie

w rozmaitej kwocie

Bywają też w złocie

patrzysz na nie co dzień


Nie ważne jak pachną

ludzie wciąż je łakną

Tragedia gdy brakną

lub bankomat zamkną


Karta nie to samo

zgubisz — robisz larmo

A banknot to wolność

no i wypłacalność …

Praca — dom — praca — dom

Praca — dom — praca — dom

ilu z nas tak żyje

Tak nadany życiu ton

rozczarowań nie kryje


Schemat który powielamy

gardłem się przelewa

Bo na nic czasu nie mamy

żyć się odechciewa


Patrzę na te wszystkie twarze

co bez krzty uśmiechu

Są wyprute z resztek marzeń

z sercem pełnym grzechu


Jaki mamy w życiu cel?

Wypruć sobie żyły

By jakiś bogaty cwel

był dla nas niemiły


W życiu pieniądz to nie wszystko

pamiętajcie o tym

Niszcząc domowe ognisko

pracując w soboty


Czasu mało — życia mało

spójrz sobie do lustra

Jak już niewiele zostało

z wrażenia otwierasz usta


Nie potępiam — nie pochwalam

żyjcie jak lubicie

Praca jest jak świat stara

to jest wasze życie

Tragedia

Co w naszym życiu zaliczamy

do miana tragedii?

Może gdy kontakt ze śmiercią mamy

w sposób bezpośredni


Śmierć i owszem — jest tragiczna

pewna na sto procent

W dodatku bywa jeszcze dziedziczna

naszego życia owocem


Gdy przebywamy w zdrowym gronie

gdzie każdy energią tryska

Nikt tu nie myśli o nagłym zgonie

bo przecież trwają ' igrzyska”


Ale wystarczy przejść się szpitalem

a tam już jest inny świat

Tu już nie kryje się nikt ze swym żalem

bo ludzie tam cierpią od lat


Dopóki cieszysz się dobrym zdrowiem

nie zauważasz różnicy

Nawet gdy ktoś ci o tym opowie

z niedowierzaniem milczysz


W każdej rodzinie ktoś dźwiga krzyż

udręki — choroby — żalu

Tragedia jest naszą drogą — gdyż

cierpienie jest naszą chwałą …

Życiowe niespodzianki

Nikt nie wie co go w życiu czeka

każdy twój dzień jest niespodzianką

Nawet jak z jakąś decyzją zwlekasz

masz potem zysk lub wielkie manko


Staramy się coś zaplanować

mieć w ręku ster — obrać kierunek

Potem zwyczajnie tego żałować

stracić do siebie — innych szacunek


Możesz prowadzić ogromną firmę

zarządzać wielką górą pieniędzy

Przeżyjesz lato — przeżyjesz zimę

na wiosnę cię dopadnie nędza


Nikt ci niczego nie gwarantuje

nawet twe dni są policzone

Liczysz że jeszcze się odkujesz

kiedy? — masz kredyt — dzieci — żonę


Ludzie nie zdają sobie sprawy

że szczęście za którym tak gonią

Jest tak ulotne jak zapach kawy

który nie złapiesz swoją dłonią


A więc co robić — jak się zachować?

Żyć swoim życiem tu i teraz

Jeśli masz dzieci — to je odchować

bo ty i tak się pogubisz nie raz …

Czego nie da się cofnąć

Czego się nie da w życiu cofnąć?

Na pewno wypowiedzianego słowa

Zdążyłeś już nim kogoś dotknąć

krew w żyłach zaczęła pulsować


Nie da się cofnąć kuli z broni

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 15.75
drukowana A5
za 30.05