NADZIEJA
Oczekiwanie
Czekam już tak długo na ten list od ciebie…
Czekam, chociaż wszystko przeciw mnie się wzmaga.
Niebo takie straszne, i chmury na niebie…
Wicher wyje, jakby straszne rzeczy opowiadał.
Deszcz codziennie spada łez wielką lawiną,
i czarne gawrony nad domami krążą.
A ja czekam na ten list twój, choć wiem, że go nie ma
i do pustej skrzynki codziennie zaglądam…
Wpatruję się smutno w ciemną otchłań skrzynki
i marzę, by cud się nagle jakiś zdarzył.
Nie wierzę mym oczom, przyglądam się pilnie…
Może jednak coś tam na samym dnie leży?
Próżno się tak trudzę, całkiem niepotrzebnie.
Wiem, że pustką świeci to znajome miejsce…
Odchodzę powoli zapatrzona w siebie.
Co tak bardzo boli? Czyżby moje serce?
Nic złego
Chciałabym powiedzieć ci,
że bardzo ciebie kocham.
I nie ma w tym nic złego,
bo miłość jest jak woda,
co z pięknych źródeł płynie,
czyściutka i przeźrocza,
bo nie ma w mej miłości
nic więcej oprócz „kocham”.
Chciałabym powiedzieć ci
jak bardzo mi potrzeba,
by chociaż raz na jakiś czas
twój list się do mnie odezwał.
Bym chociaż raz na jakiś czas
znów słyszeć ciebie mogła…
Bo byłoby mi łatwiej żyć
i byłabym może dobra…
Zapatrzona w mrok
Żyję wciąż zapatrzona w mrok.
Obok mnie przepływa potok życia.
Może gdzieś pośród setek gwiazd,
zapisany jest nasz los,
zabłąkany jakiś głos woła nas…
Odjechałeś daleko tak,
zostawiłeś mnie z moim smutkiem.
Zabrałeś mi serce…
Nawet nie wiesz, co zrobiłeś…
Twoje ciało dalekie tak,
zamknęło dla mnie swoje bramy,
tylko imię twe, jak spłoszony ptak,
wciąż woła mnie…
W sercu mym tęsknota mieszka wciąż.
Zły i zimny smutek w oczach gości.
Dziwią się ludzie, patrząc w moją twarz,
że tak często w oczach łzy,
że tak rzadko uśmiech jest
na ustach mych…
Zachwyt
Przecudowność morskiej dali
w duszy ogień mi rozpala,
a przepiękność jasnej fali
jak spojrzenie mnie zniewala…
Nie wypowiem tego piękna,
które wokół mnie otacza,
bo nie sposób jest opisać
wiatru smak i zapach lata.
Delikatność morskiej wody
co wciąż gładzi czoło piasku,
rozaniela myśli moje,
oczom mym dodaje blasku.
Ptak płynący hen po niebie
kreśli znaki tajemnicze.
Ile chwil już kocham ciebie?
Czy ktoś może je policzyć?
Kartka od ciebie
Jak pierwszy promień słońca zwiastujący ranek,
jak pierwsza kropla rosy na zaspanym kwiatku,
twoje słowa spadły na me oczy zapłakane…
Mała kartka od ciebie, taka śliczna kartka…
Moje oczy zmęczone czekaniem, stęsknione,
upajają się blaskiem słów czytanych chciwie.
Usta szepczą zdziwione, powtarzają ciągle
słowa, słowa twoje przysłane tu do mnie…
Wzrokiem czule dotykam niedbałego pisma.
Takie ono niezwykłe, takie drogie, twoje…
Najpiękniejsze na świecie litery i słowa.
Twa ręka je pisała, czyta serce moje…
Z malutkiego promienia dzień jasny powstanie.
Pierwsza kropla wystarczy, by kwiatek obudzić…
Czy te słowa nieliczne zmienią się w wyznanie?
Czy ty będziesz mym jedynym spośród wielu ludzi?
Zachowuję w pamięci przeczytane słowa.
Nie zapomnę ich nigdy. Nie sposób zapomnieć…
W wyobraźni je czytam wciąż i znów od nowa…
Jak wyrazić mam radość, że pamiętasz o mnie?
Tak cię kocham…
Kocham cię, gdy noc się budzi ze snu.
Kocham cię, gdy rano wstaje świt.
Kocham cię w każdej kropli deszczu
i w słońcu, które w rosie lśni…
Kocham cię, gdy słońce wstaje rano.
Kocham cię, gdy gwiazdy idą spać.
Kocham cię niezmiennie i tak samo…
Kocham cię bardzo tak, kolorowo tak…
Przebyłam już tyle dróg,
zwiedziłam już tyle miejsc,
a serce tylko o jednym marzy,
a dusza tylko jednego chce…
Widziałam już tyle twarzy,
słyszałam już tyle słów,
a ciągle tęsknię do tej jedynej,
do tamtych oczu, do tamtych ust…
Nie mów nic, bo słowa są za proste.
Nie mów nic...Czy słyszysz serca śpiew?
Kiedy jesteś tu, zaczynam żyć radośniej.
Gdy odchodzisz, noc otacza mnie…
Wspomnienie
Kiedy powrócę do mojego domu,
gdzie wszystko szare jest i monotonne,
będę szczęśliwa jeszcze tyle razy,
ilekroć wszystko, co było, przypomnę…
Wodę, co srebrem ozdabiała ciało
jakby gwiaździsty pył na nas pospadał,
słońce, co nam tak twarze opalało,
wiatr, który zawsze coś nam opowiadał…
Przypomnę sobie w jakimś smutnym czasie,
radość, co serce moje wypełniała,
gdy twoje drogie, ukochane ciało
moja spragniona ręka dotykała…
I znowu będę przeżywać raz jeszcze
szczęście miłości cichej a ognistej,
która spojrzenia wiązała wciąż nasze
czyniąc z nich smugę tęczy promienistej…
List
Biciem serca przywołany, płaczem oczu wypłakany,
przyszedł list, nareszcie jest…
Ale czym obdarzy mnie?
Czy da radość niezmierzoną, czy da szczęście upragnione,
czy rozpaczą złamie mnie?
Zaraz to okaże się…
Drżącą ręką drę kopertę, jakie to jest niepojęte…
Czemu mi oddechu brak?
Czemu serce bije tak?
Zaraz koniec mej bojaźni, tajemnica się wyjaśni.
W szał radości rzuci mnie, lub da smutek w gorzkiej łzie…
Chyba nie odważę się, czytać co tam jest…
W niepewności list odkładam,
boję się i stoję blada…
Pragnienie
Cisza aż krzyczy we mnie
milionem niemych słów…
I tak mi jest potrzebny
obraz znajomych głów,
co pochylone ku sobie,
łączą stęsknione spojrzenia…
Cisza i pustka dokoła.
Jakże mi bardzo trzeba
twoich błękitnych dłoni,
miękkich, czułych i ciepłych
jak futro małego kotka…
Tak mi potrzeba ciebie
i twego głosu dobrego,
by łza, co po twarzy spływa,
nie była gorzka, lecz słodka…
Smutek
Liście szeleszczą na drzewach mokrych,
po szybach krople spływają.
Moje myśli, jak ptaki nadmorskie
wśród wiatru zimnego fruwają…
Słońca nie widać, dzień się kończy,
smutek ogarnia mnie…
Co robisz teraz? Czy myślisz o mnie?
Tak chcę zobaczyć cię…
Słone i chłodne morskie powietrze
słone wyciska łzy…