Pisząc to, zamykam pewien dział
Kończę bowiem w życiu coś, co miało być jak sen
A zrobiłeś wszystko, bym zbudziła się
— DODA -,,Katharsis”
Piszę ten list, żeby Ci pokazać jak wiele dla mnie znaczyłeś i co czułam przez cały okres ten znajomości. W Twojej głowie wyglądało to całkiem inaczej, a zobacz co ja czułam, gdy mówiłeś jaka ważna dla Ciebie jestem…
@Szukając Ciebie
Mam już 19 lat. Czas znaleźć chłopaka! Stwierdziłam pewnego październikowego wieczora. Tylko jak? W pobliżu mnie nie było nikogo nadzwyczajnego, bo wszyscy byli albo zajęci, albo zbyt dziecinni, a ja potrzebowałam dojrzałego chłopaka, który nie będzie myślał o głupotach
Mamy XXI wiek, era internetów, więc myślę sobie: No jasne! Poszukam cię w internecie! I tak znalazłam grupę na Facebooku pod nazwą „Poznajmy się Lubelskie”. Dołączyłam do grupy, a w notatniku napisałam kilka zdań o sobie:
* Diana
*19 lat
*Hetero
*Lubię książki, muzykę i gotowanie.
*W wolnej chwili udzielam się w wolontariacie
Wybrałam swoje najładniejsze zdjęcie jakie tylko udało mi się zrobić na parapecie i dodałam posta do grupy. W krótkim czasie dostałam sporo likeów i serduszek, ale żaden nie napisał. Czekałam tak jakieś osiem godzin, aż w końcu ktoś napisał. To byłeś Ty Adaś. Wtedy nie wiedziałam, że ta znajomość zakończy się dość tragicznie. Przynajmniej dla mnie…
A nasza rozmowa wyglądała mniej więcej tak:
Ty: Hej
Ja: Cześć :)
Ty: Trochę odstraszył mnie ten wolontariat: P
Ja: No tak. To straszne zło
Ty: Miałem napisać wcześniej, ale jestem trochę chory i się zdrzemnąłem.
I tak to się zaczęło. Pomyślałam, że miło będzie się nam rozmawiało i nie myliłam się, bo już po paru zdaniach pisaliśmy jak starzy przyjaciele. Pokładałam duże nadzieje w Tobie Adaś.
@Masa serduszek
Pisaliśmy i pisaliśmy, a ja nie myślałam o niczym innym, tylko o Tobie i naszych rozmowach. Wydawało mi się, że Ty jedyny mnie rozumiesz. Zwierzałam Ci się ze wszystkiego i po paru dniach, wiedziałeś o mnie wszystko. Wiedziałeś na tyle dużo, że aż zaczęłam się bać, że za szybko Ci zaufałam. Wydawałeś się być taki otwarty, wyluzowany, cierpliwy i co najważniejsze miałeś dla mnie czas. Może to głupie, a może ja jestem głupią, naiwną dziewczyną, ale zauroczyłam się w Tobie. Byłeś taki doskonały. Taki książę na białym koniu, tyle że niewidoczny dla moich oczu. Mieszkałeś 90km ode mnie i trochę mi to przeszkadzało, ale to dopiero początek znajomości. Później będziemy martwić się spotkaniami i odległością. Zawsze słynęłam z tego, że jak się zakochałam w kimś skrycie, to chciałam szybko narzucić tempo. Uwieść, zamieszkać razem, wziąć ślub i mieć dzieci. Życie wielokrotnie mnie rozczarowało, ale chodzi o to, ze zawsze to JA narzucałam tempo
W naszej znajomości Adasiu, to ty dolewałeś słodkości. Po tygodniu zaczęły się serduszka, buźki i takie tak słodkie kłamstewka. Dla Ciebie były to niewinne emotki. Dla mnie zaczynało to znaczyć coś więcej.
@Pijane zauroczenie
Pamiętam jak poszedłeś z kolegą na piwo. Ja wtedy malowałam swój pokój na ciemny błękit. Co chwilę zerkałam w telefon, choć byłam upaprana w farbie. Zero wiadomości. Pomyślałam, że za bardzo pochłonęło Cię spotkanie z kolegą, więc postanowiłam czekać. Przynajmniej będę miała ładnie pomalowany pokój
Napisałeś po dwóch godzinach od Twojego zniknięcia. Przywitałeś mnie serduszkami i napisałeś, że tęskniłeś. Pokazałam Ci zdjęcie mojego pokoju, pochwaliłeś moją zdolną rękę i zacząłeś swoje flirty.
Pisałeś, że jestem dla Ciebie ważna i nie możesz się doczekać naszego spotkania. Że liczysz na coś więcej, że chcesz być ze mną bliżej…
Cieszyłam się jak głupia, ale nie miałam nic do stracenia. Wierzyłam w to co piszesz, zwłaszcza po drinku czy piwie. Wtedy potrafiłeś oczarować.
@Zadzwoń skarbie
W końcu udało mi się namówić Ciebie na pierwszą rozmowę telefoniczną. Stresowałeś się bardziej niż ja. Długo musiałam Cię namawiać, żebyś chciał porozmawiać, ale w końcu mi się udało. Poszłam na ogródek. Podałeś mi swój numer, a ja z dreszczykiem emocji kliknęłam w niego. Już nie było odwrotu. Telefon zaczął dzwonić.
Odebrałeś i usłyszałam Twój cudownie ciepły głos, byłeś trochę nieśmiały, ale tak jak przypuszczałam. Było podobnie jak z pisaniem, na początku trudno, a potem jakoś poszło. Rozmowa wychodziła nam całkiem dobrze i znowu miałam wrażenie, że znamy się od lat.
Opowiedziałeś mi o swojej pracy, hobby, planach na przyszłość, rodzinie, wyjeździe do Londynu, o tym co byłoby jakbyśmy razem mieszkali…
Rozmawialiśmy prawie godzinę. Nie chciałam kończyć, ale do Twojego mieszkania wrócił starszy brat i nie chciałeś gadać przy nim. Ładnie mnie pożegnałeś i się rozłączyliśmy.
Po chwili znowu zaczęliśmy pisać ze sobą, ale to już nie było to samo co wcześniej. To już była wersja ulepszona. Level Up!
@Może spotkanie?
W końcu podpuściłam Cię, żeby zorganizować spotkanie. Wspólnymi siłami wybraliśmy najbliższą sobotę w Puławach. To miasto znajdowało się mniej więcej w połowie drogi ode mnie do ciebie i na odwrót. Strasznie się cieszyłam, że zobaczymy się w realu. Choć wymienialiśmy się zdjęciami, to nie było to samo. Zdjęcie uwiecznia chwilę, oczy nieskończoność.
Był piątek, byłam w szkole, cieszyłam się na nasze sobotnie spotkanie, do którego pozostało kilkanaście godzin. Uwierzyłam, że nic ani nikt nie popsuje nam planów
Była długa przerwa. Napisałeś mi, że masz smutną wiadomość i już wiedziałam o co chodzi. Nadchodziła katastrofa w przeddzień cudu.
Ty: Niestety, ale nie będę miał za co pojechać do Puław. Musiałem pożyczyć kilka stów młodszemu bratu, który jest w Holandii i nie ma na powrót. Tak mi przykro. Ale na pewno się spotkamy Tygrysku ;)
I tak zepsuł mi się humor. Uśmiech zniknął, a pogoda duch zamieniła się w burzę z gradem. Byłam mega wkurzona na Ciebie, na cały świat, na wszystko. W końcu zakręcił się obok mnie jakiś fajny facet, a umówionego spotkania nie będzie? Szlag mnie trafił, ale jakoś to przeżyłam.
@Chora matka
Mimo, że nie spotkaliśmy się w sobotę, to wybaczyłam Ci. Nie Twoja wina, że musiałeś pomóc bratu. Też bym tak zrobiła. Bolało mnie jedynie, że znów nasze spotkanie przeniosło się w odległą przyszłość. Nie wiem dlaczego się tym tak przejmowałam, skoro najgorsze dopiero miało nadejść
Coś się stało, nie wiedziałam co. Cały dzień się do mnie nie odzywałeś po pracy. Cierpliwie czekałam, aż w końcu około osiemnastej napisałam:
Ja: Hej. Co się dzieje?
Ty: Cześć. Nie jest dobrze. Właśnie się dowiedziałem, że moja mama ma raka.
Sparaliżowała mnie ta wiadomość. Poczułam Twój ból i chciałam jakoś pomóc.
Ja: Tak mi przykro. Jeżeli chcesz to mogę do ciebie przyjechać.
Ty: Nie nie trzeba. Poradzę sobie.
Ja: Na pewno?
Ty: Tak.
Ja: Pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć
Ty: Wiem. Umówiłem się z kumplem na piwo. Muszę to na spokojnie przetrawić. Przepraszam.
Tak wyglądały kolejne dni. Mało pisaliśmy. Ty się mało odzywałeś, przestałeś wysyłać serduszka. Choroba mamy kompletnie Cię złamała, a ja próbowałam Cię pocieszyć. Niestety na daremno.
Poczułam się przez to odtrącona, bo ja nic nie zrobiłam złego, ale nie powinieneś się ode mnie odwracać ze względu na chorą mamę. Ale postanowiłam, że dam Ci trochę czasu.
@Perfidny plan