E-book
31.5
drukowana A5
28.22
Katarzyna Wyzwolona

Bezpłatny fragment - Katarzyna Wyzwolona

Poezja Współczesna

Objętość:
60 str.
ISBN:
978-83-8369-641-6
E-book
za 31.5
drukowana A5
za 28.22

O mnie

Jestem z wykształcenia pedagogiem i mediatorem. Relacje i skuteczne sposoby komunikacji fascynują mnie od lat i nieustannie zgłębiam wiedzę na ten temat, dzięki czemu zyskuję też liczne inspiracje do wierszy. 
Jestem nie tylko autorem tekstów poetyckich, takich jak „Poetycka Bajaderka”, oraz „Tytanowy Motyl” /poprzednie tomiki moich wierszy/, Wydana za pośrednictwem Ridero książka obyczajowa „Liderka”, skierowana głównie do kobiet, jest już w sprzedaży. Jej pokłosiem okazał się Poradnik MLM również dostępny na Ridero w formie ebooka. Pracując jako coach i mediator, wydałam również Karty Pracy „Ja w związku”, możliwe do nabycia w Księgarni Ridero. Z racji tego, iż zdecydowanie wolę pisać, niż mówić, możecie mieć pewność, że niniejsza publikacja, nie jest moją ostatnią…; -)

Kontakt ze mną: katrina.wiersze@gmail.com


Tomik poezji „Katarzyna Wyzwolona” — dedykuję… Sobie.

~ Okładka została zaprojektowana przy użyciu:                                                      https://pl.pinterest.com/

— Niegodni

Nie jesteśmy godni, by trumnę Twą obejmować

my, na których pomoc do końca swych dni liczyłeś.

Nie jesteśmy godni nad katami Twymi pomstować

my, dla których tylko peselem w dokumentach byłeś.


Nie jesteśmy godni rozpaczać nad Twoim cierpieniem

my, którzy odwracaliśmy wzrok wtedy, gdy krwawiłeś.

Nie jesteśmy godni kwiatów na grobie Twoim składać

my, którym nie chciało się walczyć, gdy wciąż żyłeś.


Nie jesteśmy godni mówić, że przecież Ci pomogliśmy

my, którym los zawierzyłeś odarty z matczynej miłości.

Nie jesteśmy godni myśleć, że zadanie wypełniliśmy

my, mający władzę wyrwać Cię ze szponów nienawiści.


Nie jesteśmy godni Kamilku w pamięci Cię przywoływać

my, którzy serc naszych nie chcieliśmy w porę otworzyć.

Nie jesteśmy godni od teraz na zawsze ludźmi się nazywać

my, którzy przed sumieniem nie będziemy w stanie się ukorzyć.


/Pamięci Kamilka M. z Częstochowy (*)/

— aleJA

Zatrzymaj się na moment.

Wyłącz racjonalność.

Aleja zasłuchanych drzew.

Słyszysz?…

To radosny gwar szpaków,

przeplatany dostojną arią kosów.


Cieszy mnie Twoja

beztroska wycieczka

po szlakach wspomnień.


Podnieś głowę.

Widzisz?

Pudrowy róż ubrał

zziębnięte kasztanowce.

Ciężkie kwiatostany

drżą pod skrzydłami pszczół.


Podejdź.

Jeszcze, jeszcze…

Już.

Połóż dłonie na starej strukturze lip.

Liście szumią głaskane wiatrem,

lśnią purpurą w zachodzącym słońcu.


Czujesz?

Kora wibruje głęboko, głosami przeszłości.

Oddaje czyste ciepło

i wdzięczność za OBECNOŚĆ.


Otwórz oczy…

— Zroszona

Hop! Hop! Plum!

Skaczę boso w kałużach,

radosna, mokra, niewinna,

skąpana w ciepłym deszczu.


Hop! Hop! Plum!

Zaśmiewam się perliście,

odziana w stalowe obłoki,

ozdabiam włosy tęczą.


Hop! Hop! Bum!

Tonę w Twoim spojrzeniu,

całując krople, którymi

po mnie spływasz…

— Sweet Cayenne

Zatracona w meandrach marzeń

zsuwam ciężką pelerynę

powściągliwości.


Unoszę wolno głodny wzrok,

odciskam w ciemnych

źrenicach silny tors.


Przygryzam drżącą wargę

zastygłą w monogamicznym

uśmiechu losu.


Zasiadam do uczty zmysłów,

z maczetą krwawych ripost

zanurzonych w miodzie.


Dociskam karminowe ostrze

do pulsującej wyobraźni,

upojona rozcinam jej więzy…

— Rozfruwana

Rozdelikatniłeś mnie

etiudą wonnych bzów,

rozkołysanych miękkim

akompaniamentem

majowego słońca.


Stokrotkowe połacie

nakrapiane niebiańską

niezapomonajką,

rozpejzażyły soczystość

szmaragdowych źdźbeł.


Zanurzona w wiośnie,

otulam się świergotem

rozbestwionych pragnień,

rozproszonych w gęstej

szarości malkontentów.


Rozpielęgnowaną

dziewczęcość, rozsadzam

hojnie pośród urodzajnych

wierszy nasączonych duszą,

spijając skrzydłodajny nektar.

— Jabłonka

Zabarykadowany

w emocjonalnym iglo,

zaryglowałeś serce.


Pozostawiona samotnie

na chłodzie, karmiona

ułudą, przetrwałam.


Lód pozwolił mi

zakotwiczyć korzenie,

szron otulił samotne liście.


Wydałam owoce, po które

niezasłużenie sięgasz,

ginąc pomiędzy krami…

— sezoNOWA

Spochmurniałam.

Na przekór słonecznej euforii

wyblakłych kapeluszy,

tęczowych parasoli,

przaśnych parawanów.


W zgrzycie zapiaszczonej

przestrzeni atomów,

wbita w mahoniową

paradę cellulitu i silikonu,

uciekam w chłodną toń ciszy.

***

Otwieram oczy.

Roślinność płonie zuchwale

zielenią nad moim

ukołysanym hamakiem ciałem.

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 31.5
drukowana A5
za 28.22