.
.
Tamara Bączek
Był wczesny ranek. Karolka wyjrzała przez okno i zobaczyła tatę, parkującego samochód. Tata wysiadał z auta, trzymając w ręku małe zawiniątko. Dziewczynka pomyślała, że to pluszowy królik lub inna maskotka.
Karolka bardzo lubiła zajączki, króliki i inne pluszowe zwierzątka. Dziewczynka z zaciekawieniem zeszła po schodach do kuchni i zobaczyła, jak tata ukradkiem pokazuje coś mamie.
— Mamo, tato, co tam chowacie? — zapytała dziewczynka.
Rodzice uśmiechnęli się i w tej samej chwili wykrzyknęli:
— Niespodzianka!!!
Karolka ze zdumienia otworzyła szeroko buzię. Jej oczom ukazał się śliczny rudy szczeniak.
— Karolciu, dziś są twoje urodziny! — wykrzyknęła podekscytowana mama.
— To już dziś? — zdziwiła się dziewczynka.
— Ależ tak, kochanie! — odparł tata.
Karolka trzymała w rączkach słodkiego psiaka i nie mogła uwierzyć, że dostała od rodziców prawdziwe zwierzątko.
— Jak go nazwiesz? Może Kajtek albo Burek? — zapytał tata.
— Sama nie wiem — odpowiedziała dziewczynka.
— A może Tuptuś? — zaproponowała mama.
— Chyba nie — stwierdziła Karolka.
— Wiesz, Karolciu, razem z tatą uznaliśmy, że jesteś już na tyle duża, że możemy podarować ci psiaka — mama kontynuowała. — Jeśli chcesz, to możesz teraz iść na pierwszy spacer z pieskiem.
— Dobrze — odparła ochoczo dziewczynka.
Karolka spacerowała z rodzicami i pieskiem między alejkami w parku, nagle zauważyła dziewczynkę chowającą się za drzewem. Karolka pomachała dziewczynce, po czym wzięła pieska na ręce, tak jakby się bała, że tamta jej go zabierze.
— Karolciu, co to za dziewczynka? — zapytał tatuś.
— To Tamara Bączek, moja koleżanka z klasy.
— Chcesz się pobawić z Tamarą? A może pokażesz jej pieska? — zapytała mama.
Karolka spojrzała na rodziców i powiedziała:
— Nie, mamusiu, nie chcę się bawić z tą dziewczynką!
— Dlaczego? — zapytała zdumiona mama.
— Bo ona… bo ona jest dziwna.
— Dlaczego uważasz, że jest dziwna?
— Bo ona.. dziwnie mówi, w jakimś innym języku. A ja jej nie rozumiem. I w szkole inni też nie chcą się z nią bawić.
— Hmm… — tata spojrzał na mamę, szepnął jej coś do ucha i poszedł w kierunku Tamary.
Tamara siedziała pod drzewem i grzebała patykiem w ziemi. Wyglądała na smutną. Kiedy zobaczyła tatę Karolki, idącego w jej kierunku, wystraszona zerwała się na równe nogi. Tatuś Karolki, pan Sebastian, zamienił kilka słów z dziewczynką i oboje ruszyli w stronę Karolki.
— Karolciu, rozmawiałem z Tamarą i okazuję się, że twoja koleżanka pochodzi z Ukrainy, dlatego nie mogłaś jej zrozumieć. Ale nie martw się, język ukraiński jest bardzo podobny do polskiego. Myślę, że jeśli dobrze się wsłuchasz, to będziesz mogła zrozumieć, o czym mówi Tamara.
— No dobrze — zgodziła się niechętnie Karolka.
I podeszła do Tamary.
— Chcesz pobawić się z moim pieskiem?
Tamara kiwnęła nieśmiało głową, po czym razem z Karolką pomaszerowały w stronę placu zabaw.
Faflik
Dziewczynki siedziały razem na ławce.
— Hej, Tamaro! A może nazwę mojego pieska Faflik? Co o tym sądzisz? — zapytała zadowolona Karolka.
Tamara nie odpowiedziała, tylko kiwnęła głową na znak, że pomysł bardzo jej się podoba. Po chwili dziewczynki bawiły się i śmiały, podskakiwały i wygłupiały się na trawie. Nie długo potem mama oznajmiła, że trzeba wracać do domu, ponieważ zbliżał się czas podwieczorku. Karolka pożegnała się z Tamarą i ruszyła w stronę rodziców.
— Do zobaczenia w szkole, jeśli chcesz, to możesz siedzieć ze mną w ławce! — krzyknęła Karolka.
Tamarce bardzo spodobała się propozycja Karolki. I już w następny poniedziałek siedziały obok siebie na każdej lekcji.
Dziewczynki bardzo się ze sobą zaprzyjaźniły. Po szkole Tamara przychodziła do Karolki, aby razem uczyć się i odrabiać lekcje. Rodzice Tamary ciężko pracowali do późna, dlatego czasem dziewczynka zostawała u Karolki dłużej. Wieczorami mama lub tata Tamary przychodzili po nią i zabierali do domu. Tata Tamary pracował na budowie, a mama w markecie.
Mijały tygodnie. Dziewczynki uwielbiały bawić się razem, szczególnie gdy towarzyszył im piesek Faflik. Tamara coraz lepiej mówiła po polsku, a Karolka polubiła ukraiński.
Pewnego dnia, kiedy tak bawiły się razem w sypialni Karolki, Tamara zapytała:
— Karolko, może pójdziemy na spacer z Faflikiem?
— Pewnie! — odparła rozradowana Karolka.
Dziewczyny postanowiły na zmianę prowadzić Faflika na smyczy.
Kiedy były już w parku, Karolka odpięła Faflika, by mógł pobiegać luzem. Faflik czując wolność wyrwał jak długi i zniknął z oczu.
— Faflik! Zaczekaj! — wołała Karolka. — Tamaro, ja muszę złapać Faflika! Poczekaj chwilę, zaraz wrócę! — krzyknęła Karolka, biegnąc za szczeniakiem.
Tamara usiadła na ławce, nie mogła biec z Karolką, bo oprócz Faflika dziewczynki zabrały ze sobą piłkę i wózek dla lalek, a Tamara nie chciała zostawiać zabawek bez nadzoru.
Minął kwadrans. Karolka nie wracała, Tamara zaczęła się martwić. „A jeśli coś się stało Karolce albo Faflikowi?” — zastanawiała się dziewczynka.
Nagle zza drzew wybiegł chłopiec, a za nim grupka innych, o wiele starszych. Tamara Bączek go znała, to był Tomasz Batuta. Tomek i Tamara byli w tym samym wieku.
Tamara i Karolka chodziły do klasy „A”, a Tomek do klasy „B”. Starsi chłopcy złapali Tomka i zabrali mu piłkę. Na dodatek chłopiec przewrócił się i zdarł kolano. Tamara podbiegła do Tomka i pomogła mu wstać.
— Dziękuje — powiedział chłopiec. — Hej, ja cię znam, to ty jesteś tą dziewczynką, która przyjechała z innego kraju.
— Tak, to ja. Nazywam się Tamara Bączek i pochodzę z Ukrainy — odparła dumnie dziewczynka.
— Ja jestem Tomek Batuta i mieszkam tu, niedaleko parku — chłopiec kontynuował. — A gdzie jest twoja przyjaciółka? Zauważyłem, że w szkole zawsze jesteście razem.
— Pobiegła poszukać swojego pieska Faflika, powinna już tu być.
— Jeśli chcesz, mogę ci pomóc jej poszukać, no i Faflika też — zaproponował chłopiec.
Tomek Batuta
Tamara i Tomek podążali w stronę drzew, gdzie po raz ostatni dziewczynka widziała Faflika. Daleko nie musieli iść, bo przed nimi ukazała się Karolka z Faflikiem we własnej osobie. Dziewczynka była cała brudna i zdyszana, natomiast Faflik wyglądał na bardzo zadowolonego. Na widok Tamary zamerdał ogonkiem i polizał dziewczynkę po nosie.
— Fuj, Faflik, dość tych czułości — powiedziała Tamara. — Karolko, gdzie ty się podziałaś? — zapytała dziewczynka.
— Faflik zobaczył kota i rzucił się za nim. Kiedy już go złapałam i przypięłam do smyczy, ten pociągnął mnie i wpadłam prosto w błoto. Przepraszam cię, że tak długo musiałaś czekać, ale Faflik w ogóle mnie nie słucha — odparła z żalem koleżanka.
— Nic nie szkodzi. Dobrze, że jesteś, bo już zaczęłam się martwić.