E-book
14.7
drukowana A5
34.27
Jutro też tego zapragnę

Bezpłatny fragment - Jutro też tego zapragnę

Objętość:
103 str.
ISBN:
978-83-8351-428-4
E-book
za 14.7
drukowana A5
za 34.27

Dotykał ją wyobraźni oczami

Muskał piórem

Poematy pisał

Kształt nadał

Myśli swobodnie rozpuszczał

By płatkiem obłoku

Na nos upadły

Patrzył przed siebie …

Szpilki na nogi nakłada

Pudełko jego marzeń otwiera

Zielenieje już dusza

Z zazdrości

Pożądanie górę bierze

Do uszka szepcze

Coś niedbale

Pończochy poprawia niewinnie

Niewymuszona poza

Usta ponętne

Rozchylone bezwiednie

Czas przykucnął

Zastygła

Nietypowy mężczyzna

Esteta

Romantyk

Renata O.


Delikatny zapach perfum

Urzekający skóry smak

Zatrzymane w wierszu

Powrócą w snach…

Usta z ustami złączone

Dotyk na policzku

Ciała w siebie wtulone

Spojrzenia milczą

Chwila trwa…

Trawiona gorączką

Pożądania…

Złączone w uścisku dłonie

Jedwab włosów

Płonie…

Daniel Głowacki


Nie używając słów pokochać nieistniejące jeszcze dni

Z rozrzewnieniem na czyimś ramieniu wspominać

Te znane

Wyczekując nadejścia spełnienia

Twoja dobroć

Moja tkliwość

Renata O.


Dotykam lekko ustami

Największej głębi tajemnicy

Rozjarza się skóry aksamit

Błyszczące pragnieniem źrenice

I nagle krępuję mocno

Zakładam okowy dłoni

Zniewalam słodką niemocą

Całuję włosy na skroni…

Rozdartej bluzki fragmenty

Ogarnięci naszym bezwstydem

Dłońmi szeptane sekrety

Wzlatując coraz wyżej

Gorąco przy ustach oddechu

Znajdując wzajemne pragnienia

I piękno naszego grzechu

Trwa w chwili cudu spełnienia…

Daniel Głowacki


Dotykiem ust spragnionych

Oddechem ekstazy

Wiatru tulącego z ukrycia

Smaku przyjemności

Oczu przymkniętych

Jedwabiu dłoni

Ciał muskających

Tak ja stanę przed tobą

Balansując na krawędzi namiętności

Nutą miłości spętana

Ciała człowieczego

Na wpół omdlałego

Z rozkoszy gorącego

W akcie bezdechu wyszepczesz me imię

Dotknij zaczaruj

Jeszcze nie przestawaj

Obficie napełnij mą czarę

Myślą pragnieniem siebie oddaje

A może to tylko złudzenie

Bryzą tęsknoty niesione

Renata O.


Siedząc przed lustrem w jakiś poranek

Wyczeszesz spomiędzy swych włosów

Czułym oddechem w nie nocą wplątane

Ciche kropelki mojego głosu…

Pod wzroku mego całą miłością

Staniesz się srebrem czystym błyszcząca

Strojna wciąż nocy minionej nagością

I pod dotykiem najlżejszym drżąca…

Spłoszony oczu Twych pięknych błyskiem

Zamyka wieko już muszli sen

Opadasz w ramion moich kołyskę

Gdy nowy witamy dzień..

Daniel Głowacki


Jakaś kruchość jest w poecie

Intymnie bezszelestnie przełamuje nieśmiałość

By opisać co czuje

Nic złego nie robi

Pięknie opisuje rzęsy

Aż widzisz to zalotne mrugnięcie

Dotyka palcem ust drżących

Na polanie koc

Z marzeń układa

Porusza serca

Emocjonalnie podnieca

Gdzieś w oczach głębi skrywa tajemnicę

Pragnie zapomnieć

O szczęściu które nie nastało

Życie nie raz duszę

Jego sponiewierało

To nic…

Nic się nie stało

Świat o nim nie zapomni

Jeszcze raz

Oczaruje miłością

Subtelnie przepełni

Ciało pożądaniem

Duszy rezonans

Echem uniesie

Wiersz w pamięci pozostanie

Jakaś kruchość jest w poecie

Renata O.


Poeta

Jestem poetą kiedy na świat patrzę

Co ty dostrzeżesz to ja przeinaczę

Ty w lesie widzisz słoneczną polanę

Mi tańczą na niej elfy roześmiane

Dla ciebie strumień przez łąkę płynie

Mi duszki wodne śpiewają w głębinie

Dla ciebie gwiazdy znikną o brzasku

Ja drogą idę po złotym piasku

Bom ja poeta bezdomny wycieruch

Pokarmem jest dla mnie z chmur pieróg

Bom ja poeta posłaniec niebieski

Wierszom swym wierny do grobowej deski

Aż biała Pani się nisko pokłoni

I pocałunek mi złoży na skroni

Daniel Głowacki


Czy miłość

Ma datę ważności

Czy ulega przedawnieniu

Czy odchodzi cicho

W ciemną noc

By złe chwile przeczekać

W sercu na dnie…

Zbudzi się wraz pierwszym promieniem lata

Najcichszym szeptem

Najpiękniejszą myślą

Bogato przeplataną

Ciepłem rąk

Nadzieją i wiarą

Splecie słowa

Kiedy troskliwe

Pozna ramiona

W myślach zapiszę

Twą twarz…

By się nie pomylić

Renata O.


Choć miłość bywa bolesna

Tak bardzo jej wszyscy pragniemy

I myślę słowami tu wiersza

Dlaczego tak bardzo jej chcemy

By w oczach drugiego człowieka

Uczucia ujrzeć odbicie

By wiedzieć że ktoś na nas czeka

I patrzeć na siebie w zachwycie

Być komuś mieczem i tarczą

I śmiać się czy łzy rosić

Otuchę dawać i wsparcie

Upadać i razem podnosić

Dlatego więc mi powiedzcie

Bo często sam nie rozumiem

Choć przecież poetą jestem

Czy można pokochać rozumem

Choć przecież bolesna też bywa

Tak bardzo wszyscy jej chcemy

Choć czasem i serce rozrywa

Kochamy i przestać nie chcemy

Daniel Głowacki


Z blaskiem w oczach biegnę

Nikt nie zatrzyma

Mej duszy…

Skrzydła do lotu rozkładam

Pragnienie moje

Wywyższa siebie

Serce w ofierze składam

Ufność i niewinność …

Głębią uczucia dotknięte

Chce być kochane

Mieć swoje miejsce

Ciężko je uciszyć

Gdy ciebie słyszy

Pozwól…

Niech tylko z miłości drży

Przytula ją

Zawsze przytula

Renata O.


Wzlatuje dusza wysoko

Na skrzydłach rozpostartych

Wśród bielejących obłoków

W błyszczących oczach światło gwiazd

W nieskończoności zatrzymany nocy

Sam czas

Otulony ramionami

Nie istnieje

Drżącymi myślami…

Miłości

Istnieje…

Daniel Głowacki


Grzywa powiewa na wietrze

Konie, a w tle błękit nieba

Spod kopyt strzelają cudowne marzenia

Dusza z anielskim łoskotem gna przez łąki

Kłusem mijają dywany polnych maków

Pędzą na przełaj

Ku urojonej wolności… gubiąc podkowy

Nie ma nic więcej

Tylko ta chwila

Konie jakby ze snu

W stajniach miłości chwytają obrazem

Renata O.


Księżycowa kareta

Księżycową karetę dziś ciągnie

Zaprzęg srebrzystych koni

Na gwiazdy rzucają swe cienie

W galopie po nieboskłonie

Wewnątrz w pudle wygodnym

Czerwonym obitym aksamitem

Marzenie że smutkiem gra w karty

A stawką ludzkie jest życie

Elficzka magiczka tuż obok

Srebrzystym się bawi pieniążkiem

Czyta wciśnięty w kąt kobold

Zabraną ze sobą książkę

Po drugiej stronie karety

Miarowym ruchem ukołysane

Wtulone w tańczące duchy

Śpią słowa niewypowiedziane

Postoju czas przy zajeździe

Czas stary karmi tu snami

Zmęczone podróżą konie

Parskają w świetle latarni

Już wypoczęte są konie

Czas w drogę dalszą wyruszyć

Tętent na nieboskłonie

Grzmotem odbija się w duszy

Daniel Głowacki


Małość i potęga

Chwila zadumy

Tworzy się kłębek myśli

Wątła tak…

Pojawia się i znika

Niewinny gest

Obietnice nie spełnione

Słowa niewypowiedziane

Godziny zadumy sięgające wczorajszego dnia

Możliwość życia to nie nuda

By dobrem nie nazywać zła

Mgnienie naszego życia

W wersy zaklęta

Głębią duszy…

Spragniona, aż wzdycha

Przestrzeń czasu zatonęła

Zachwycam się kolejnym dniem

Renata O.


Spękaną pustynię przemierzam

Splątanym pamięci krokiem

Zwaliła się już tamta wieża

Pioruna wyrokiem

Jak rzeźba mój los ciosany

W niemartwy kloc i nieżywy

Głęboko dłutem rzezane

Chwile szczes

Pierwsze uśmiechy łzy pierwsze

Gdy świat się w kolory zamieniał

Nienapisane wciąż jeszcze wiersze

I zauroczenia

Jak żuk w chrzęście piasku

Wciąż toczę grzechów swych kulkę

Wpisany w dźwięki zapachów

Jak pocałunkiem

Przenikam przez pasma cienia

Nim wstyd mnie na proszek spali

Dosypać chcę przebaczenia

Do życia szali

Na strony białe bez zdarzeń

Nieprzeniknione sny wkleję

Paletą kolorów i marzeń

Dawną nadzieję

Daniel Głowacki


Słońce prostuje promienie

Rozsiadają się myśli

Otwierają oczy

W tej samej okolicy

Roznosi się krzyk

Bezwartościowe

Brzydkie słowa

Pękły z dostatku

Poszarpane przez wiatr

Ruina nicości

Deszcz zrosił radość oczu

Leci kropla dżdżu

Pędy wypuszcza głupota

Rzeczywistością

Staje się złudna nadzieja

Renata O.


Nadzieja ma kolor zielony

Jak budzący wiosną świat

Kolor drzew oświetlonych

Słońcem wielu minionych lat

Zagubiona czasami wśród ludzi

Jak wygasłe piękne wspomnienie

Może kiedyś się znowu obudzi

Jak błyszczące w oczach marzenie

Daniel Głowacki


Gdzie są granice

Raju człowieka,

Który spojrzał

Prawdzie w oczy?

Jak wyznaczyć

Przestrzeń szacunku?

Czemu przy smutku

Dopiero siebie poznaje?

Czemu szukam człowieka lub chociaż żywej duszy?

Czy dla nieba

Coś się zmienia?

Dzień w którym wina

Jest już zmęczona

Renata O.


Białym aniołom skrzydła odebrane

Kiedy ostatnia popłynęła łza

Nic już nie będzie nigdy takie same

Nic już nie zmieni nawet i czas

Kiedy ostatnia wyschnie kropla wody

Kiedy ostatni spłonie marzeń las

Kiedy zapomni człowiek że był młody

Nic już nie zmieni nawet i czas

Kiedy ostatni światłem błyśnie dzień

Kiedy nie będzie już nic oprócz nas

Kiedy ostatni człowiek wyśni sen

Nic już nie zmieni nawet i czas

Daniel Głowacki


Wbrew rozsądkowi

Gębę zamykam

Zrzucam sen z powiek

Zamieniam się w posąg

Dla zmylenia udaje człowieka

Obok cierpienia

Znieczulica przechodzi

Dystans dodaje odwagi

I czuć …też już nie czuję

Obojętność dziś

Mnie przytula

Przeklęci zjadacze dusz

Renata O.


Nie krzyczę… dnia nie ponaglam

Gra przestrzeń głębokooka

Wzdętego słonecznego żagla

Tłem trwa niebieska zatoka

Cień z cieniem miesza się… ścina

Błysk jeden jak krwawa rana

I chwila ta...graniczna godzina

Jakby modlitwa niedoszeptana

Dryfując przez nocy obszary

Czas siecią swoją zagarnie

Świecące okruchy wiary

Maleńkie stąd gwiezdne latarnie

I rejs ten jak bilans całości

Nieznany i wciąż nieobliczalny

Trwać będzie w nieskończoności

Jak sen który trwa nierealny

Daniel Głowacki


Panie Boże …

Skąd we mnie tyle wiary

Czy wiersze piszą tylko obłąkani?

Szukają serca zgubionego

A może drugiego człowieka…

Wartości w czasie

Przelotne wspomnienia

Upadłe królestwa

Przyjdzie taki dzień,

Że im się znudzi

Wyprą się własnego cienia

Puste dłonie skręcą,

Aż po łokcie

Przeniknie ich tłum spojrzenia

Ich nie da się pokonać

Tandetny hotel dla ignorantów

Opadły włosy z czoła

Z uczynków miłości

Złóżmy Bogu dary

Renata O.


Jeżeli wiara to szaleństwo

To chcę oszaleć

Jeżeli jest nim pisanie wierszy

Chcę się w obłędzie spalić

Jeżeli bycie człowiekiem

Również znaczy szaleństwo

Chcę w takim razie wraz z wiekiem

Zachować swe czlowieczeństwo

Jeżeli szalenstwem jest miłość

Ja leczyć się z niego nie chcę

Niechaj napełnia mnie siłą

I daje nam piękne wiersze

Daniel Głowacki


Była nikim…

Ale sobą

W świecie w którym

Robi się wszystko abyś poczuł się przeciętny

Niezdolny do działania

Otępiały z winy

Własnej katastrofy

Oto ciemność

Jasnych promieni

Nocą nawet

Blondynki są czarne

A jednak nawet w tej chwili ktoś rzuca się w objęcia śmierci…

W imię miłości

Renata O.


Nie będąc sobą

Stajesz się nikim

Otępiały tłum

Jednakie okrzyki

Równym krokiem

Jak z wyrokiem

Losu

Nagle dochodzisz do głosu

Blond włosy nie stają się czarne

W świetle księżyca

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 14.7
drukowana A5
za 34.27