WYKAZ SKRÓTÓW
AK — Ateneum Kapłańskie
AP Chełm — Archiwum parafii p.w. Trójcy Przenajświętszej w Chełmie Śląskim
AP Mysłowice — Archiwum parafii p. w. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Mysłowicach
APP — Archiwum parafii p. w. Imienia NMP i Św. Bartłomieja Apostoła w Piekarach Śląskich
ATJKr — Archiwum Prowincji Małopolskiej Towarzystwa Jezusowego w Krakowie
EJ — Encyklopedia wiedzy o jezuitach na ziemiach Polski i Litwy 1564 — 1994
EK — Encyklopedia katolicka
HbKG — Handbuch der Kirchengeschichte
kapł. — święcenia kapłańskie
LThK — Lexikon für Theologie und Kirche
NP — Nasza Przeszłość
NW — Nasze Wiadomości. T 1 — 11, Kraków 1904 — 1938
SBDŚl — Słownik biograficzny katolickiego duchowieństwa na Śląsku w XIX i XX wieku
SBKSP — Słownik biograficzny katolicyzmu społecznego w Polsce
SJ — Societas Jesu
SPTK — Słownik polskich teologów katolickich
SSHT — Śląskie Studia Historyczno — Teologiczne
STV — Studia Theologica Varsoviensia
sygn. — sygnatura
TJ — Towarzystwo Jezusowe
ur. — urodzony
WNZ — Bzowski T., Drzymała K., Wspomnienia naszych zmarłych 1820 — 1982, t. 1 — 4, Kraków 1982.
wst. — wstąpił do zakonu jezuitów
wyst. — wystąpił z zakonu jezuitów
zm. — zmarł
WSTĘP
W 1851 roku grupa wygnanych jezuitów z Galicji z inicjatywy proboszcza piekarskiego ks. Jana A. Ficka przeprowadziła misje ludowe na Górnym Śląsku. W roku następnym fala misji przeszła także przez Dolny Śląsk. Według ojca duchownego, a następnie rektora seminarium we Wrocławiu ks. Ferdynanda Speila były to najwspanialsze misje jakie odbyły się na Śląsku. W 1920 roku historyk Kościoła śląskiego ks. Jan Kudera pisał: „te misje są jeszcze w pamięci ludu śląskiego, a owoce tych misji (wiara i trzeźwość) trwały aż do kulturkampfu”. Niniejsza praca stawia sobie za cel całościowe ukazanie misji ludowych prowadzonych przez jezuitów w diecezji wrocławskiej w latach 1851 — 1852. Istnieje dość bogata literatura dotycząca tematu, ale ograniczająca się bądź do ukazania misji poprzez pryzmat jednego misjonarza — o. Karola Antoniewicza SJ (F. Speil, J. Badeni), bądź ograniczająca się do przedstawienia misji wyłącznie jezuitów galicyjskich (S. Załęski), bądź do terenu Górnego Śląska (J. Wycisło). Natomiast fragmentarycznie ukazywano działalność misyjną pośród ludności niemieckojęzycznej na terenie Dolnego Śląska.
Kilka innych motywów wpłynęło także na podjęcie tego tematu. Autor niniejszej pracy od dawna interesuje się historią Śląska. Ważną rolę stanowi także zafascynowanie osobą jednego z najwybitniejszych kaznodziei polskich XIX wieku o. Karolem Antoniewiczem SJ, który przewodniczył ekipie galicyjskich misjonarzy ludowych w 1851 roku.
Wyznaczony cel pragnie autor osiągnąć w oparciu o teksty źródłowe. Bogatym źródłem są opublikowane wspomnienia z misji o. Karola Antoniewicza: „Krzyż missyjny” i „Pamiątka missyi górnoszląskiej odbytej w roku 1851” oraz „Pod krzyżem, pamiątka missyi odbytej w roku 1852”. Wykorzystano korespondencję misjonarzy z tamtego okresu, kroniki i diariusze znajdujące się w Archiwum Małopolskiej Prowincji Towarzystwa Jezusowego w Krakowie. Źródła dotyczące pobytu jezuitów na probostwie ks. Ficka zebrano z Archiwum Parafialnego w Piekarach Śląskich. Szczególnie ważnym dla ukazania działalności jezuitów niemieckojęzycznych prowincji jest zebrany przez B. Duhra SJ zbiór dokumentów, listów, fragmentów artykułów prasowych czy wspomnień, dotyczący historii misji ludowych jezuitów w Niemczech w latach 1848 — 1872. Korzystałem także z materiałów prasowych. Szczególnie ważne źródło stanowi urzędowy „Schlesisches Kirchenblatt”. Pomocnym dla autora okazała się znajomość języka niemieckiego. Artykuły zamieszczone w poznańskim „Przeglądzie Powszechnym” (1870), a potem na łamach „Katolika” (1895) pozwalają na odtworzenie atmosfery religijno-społecznej, jaka towarzyszyła misjom. Szczegółowy wykaz materiałów źródłowych i opracowań zamieszczono w dołączonej do pracy bibliografii.
Praca podzielona jest na cztery rozdziały. W pierwszym rozdziale pracy została przedstawiona geneza jezuickich misji ludowych na Śląsku. Ukazano sytuację społeczno — religijną Śląska w połowie XIX wieku oraz Kościoła w Niemczech, który wskutek wydarzeń Wiosny Ludów i dzięki nowej konstytucji pruskiej uzyskał więcej wolności. Jedną z możliwości wykorzystania tych swobód było odprawianie misji ludowych. Zostały opisane początki tej działalności prowadzonej przez jezuitów w Niemczech oraz dorobek w dziedzinie misji ludowych galicyjskiej prowincji jezuitów. Przedstawiono przyczyny oraz samo rozproszenie jezuitów galicyjskich. Ukazano pobyt kilku wygnanych jezuitów i ich różnorodną działalność w Piekarach. Przedstawione zostały narodziny pomysłu przeprowadzenia misji na Górnym Śląsku i bezpośrednie przygotowania do ich realizacji.
Celem drugiego rozdziału jest omówienie sposobu przeprowadzania misji ludowych przez jezuitów w XIX wieku. Najpierw nakreślono główne założenia metody prowadzenia misji jezuickich, ich czas trwania oraz wskazania dla parafii przygotowujących się do misji. W drugiej części rozdziału w oparciu o źródła ukazano plan przebiegu misji ludowych na Śląsku. Opisano plan dnia misyjnego. Omówione zostały poszczególne punkty programu misji: nabożeństwa misyjne, kazania, katechizacje i życie sakramentalne. Zarysowana została działalność misjonarzy wobec chorych i więźniów. Poruszona została sprawa ożywiania i tworzenia podczas misji ludowych nowych bractw religijnych zwłaszcza Bractwa Trzeźwości.
W trzecim rozdziale omawia się przebieg poszczególnych misji ludowych. Najpierw chronologicznie przedstawiono misje na Górnym Śląsku. Omówiono przygotowania do przeprowadzenia misji w 1852 roku. Misje tego roku ukazano również w sposób chronologiczny. Na koniec przedstawiono w zarysie dalsze losy misjonarzy jezuickich.
Czwarty rozdział próbuje ukazać znaczenie i skutki misji przeprowadzonych przez jezuitów. Omówiono religijne i społeczne następstwa misji. Wskazano także na narodowościowe skutki misji dla ludności polskiej Górnego Śląska. Zarysowano stosunek państwa pruskiego wobec misjonarzy. Przedstawiono protesty władz Kościoła ewangelickiego i polemikę z katolikami. Bezpośrednim owocem misji dla jezuitów było utworzenie domów zakonnych i pozostanie na Śląsku. Szkicowo ukazano zatem zakładanie i działalność domów misyjnych jezuitów. Rozdział kończy się krótkim zarysem dalszych prac misyjno — rekolekcyjnych misjonarzy jezuickich na ziemi śląskiej. Zastosowane metody historyczno — syntetyczna i historyczno — analityczna umożliwiły autorowi prezentacje wybranego tematu.
Wyrażam swą wdzięczność śp. ks. prof. dr hab. Józefowi Swastkowi za przyjęcie go do seminarium naukowego z historii Kościoła, a ks. prof. PWT dr hab. Michałowi Pieli SDS dziękuje za wszelkie sugestie i pomoc w trakcie pisania pracy. Niniejsza publikacja to moja praca magisterska napisana w 2000 roku na seminarium z historii Kościoła na Papieskim Fakultecie Teologicznym we Wrocławiu. Rok później, w 2001 roku otrzymała wyróżnienie w konkursie im. Wojciecha Wawrzynka na najlepszą pracę magisterską poświęconą historii, kulturze i problemom społecznym Śląska organizowanym przez Państwowy Instytut Naukowy — Instytut Śląski w Opolu.
I. GENEZA MISJI JEZUICKICH NA ŚLĄSKU
1. 1. Sytuacja społeczno-religijna na Śląsku w połowie XIX wieku
Po wojnie z Austrią na mocy traktatu w Berlinie (1742 r.) Fryderyk II Wielki wcielił do Prus większą część Śląska. Zajęty teren obejmował prawie całe biskupstwo wrocławskie. 16 lipca 1821 roku bulla „De salute animarum” podporządkowała to biskupstwo bezpośrednio pod Stolicę Apostolską. Z panowaniem pruskim rozpoczęła się nowa fala germanizacji Śląska. Protestanci cieszyli się specjalnym poparciem władz, natomiast ludność polska poddana została ostrej polityce germanizacyjnej, a katolicy protestantyzacji. Od 1758 roku rozpoczął się proces przejmowania parafii katolickich i oddawania ich protestantom. Najcięższym ciosem dla Kościoła na Śląsku była sekularyzacja, przeprowadzona w okresie wojen napoleońskich na podstawie edyktu sekularyzacyjnego z 30 X 1810 roku. Na własność państwa przeszły dobra kościelne głównie z księstw biskupich — Grodkowskiego i Nyskiego. Na skutek sekularyzacji upadły kapituły katedralna i kolegiackie, 68 klasztorów, liczne szkoły i szpitale. Życie zakonne na Śląsku niemal zamarło. Przestało istnieć 96% męskich domów zakonnych i 76% żeńskich. Dekretem rządowym z 1811 roku władze ogłosiły, że ponad 100 parafii katolickich na Śląsku uważa się za „wygasłe”, a następnie przekazały je protestantom. Tylko dzięki niepowodzeniom w wojnach napoleońskich nie wykonano tego reskryptu rządowego. Drogą administracyjną próbowano także podporządkować biskupa wrocławskiego utworzonemu w 1815 roku protestanckiemu konsystorzowi, ze względu jednak na silny opór katolików prób tych zaniechano. Według danych z roku 1821 tylko Górny Śląsk miał bezwzględną przewagę katolików, podczas gdy na Dolnym Śląsku przewagę stanowili protestanci. Podczas wakansu stolicy biskupiej po śmierci bpa Emanuela Schimonsky’go (+1832 r.) władze państwowe ogłosiły edykt, który wskazywał dokładnie, które parafie i kościoły katolickie należy uważać za „wygasłe”. Mimo protestu wikariusza kapitulnego do 1839 roku zabrano i przekazano 122 świątynie protestantom. Likwidacja katolickich parafii natrafiła na opór ze strony ludności i konsystorza wrocławskiego, dlatego też władze pruskie dekretem królewskim z 20 VIII 1840 roku wstrzymały dalszą kasatę parafii katolickich. W 1852 roku w biskupstwie wrocławskim istniało 579 parafii z 1 072 682 wiernymi.
W 1803 roku rząd pruski w dekrecie o małżeństwach mieszanych zabronił zawierać przed ślubem układów w sprawie wychowania dzieci, nakazał je wychowywać w religii ojca w razie niezgodności rodziców w tej sprawie. W większości protestanci żenili się z katoliczkami, przez co Kościół katolicki liczebnie słabł w Prusach. Za wierność prawom kościelnym poszedł do twierdzy w Minden w 1837 roku abp koloński Klemens August von Droste-Vischering, a w 1839 roku abp gnieźnieńsko-poznański Marcin Dunin do więzienia w Kołobrzegu. Jedynie biskup wrocławski Leopold Sedlnicki opowiedział się po stronie rządowej i nie żądał gwarancji katolickiego wychowania potomstwa z mieszanych małżeństw. W okresie jego rządów kryzys życia religijnego na Śląsku osiągnął szczyty. Nie wydał ani jednego listu pasterskiego i nie wygłosił ani jednego kazania. Wobec braku „katolickiego zmysłu myślenia”, stałości i zdecydowania pod naciskiem opinii własnych księży i na żądanie papieża Grzegorza XVI zrezygnował on z biskupstwa wrocławskiego w 1840 roku.
Przy założonym w 1811 roku Uniwersytecie Wrocławskim utworzono wydział teologii katolickiej, a katedry profesorskie obsadzono febronianistami i józefinistami. W tych kręgach zrodziły się ruchy reformistyczne o zabarwieniu nacjonalistyczno — niemieckim. Ten ruch neologów wniósł wiele zamieszania w życiu religijnym wrocławskiej diecezji. Zwolennicy tego kierunku domagali się zaprowadzenia niemieckiej liturgii Mszy św., brewiarza i rytuału, zwalczali celibat duchowieństwa, występowali przeciw autorytetowi Stolicy Apostolskiej i kościelnej hierarchii, usiłowali poddać Kościół świeckiej władzy. Źródłem tych błędów był racjonalizm i protestantyzm. Wśród nich ważniejszą rolę odegrał ks. Antoni Theiner, profesor Uniwersytetu Wrocławskiego, który zawarł swe idee w dwóch książkach: „Kościół katolicki na Śląsku przedstawiony przez pewnego księdza katolickiego” (1826 r.) i „Reformatorskie dążenia w Kościele katolickim” (1845 r.). Innym przejawem wpływów neologicznych na Śląsku była działalność ks. Jana Ronge, któremu okazję do gwałtownych napaści na Kościół i późniejszej powolnej apostazji dało publiczne wystawienie tuniki Chrystusa w katedrze w Trewirze w 1844 roku. Ówczesna prasa, niechętna Kościołowi katolickiemu, obdarzyła ks. Ronge mianem nowego Lutra. W 1845 roku ks. Ronge wspólnie z ks. Janem Czerskim zwołał do Lipska narodowy sobór, zakładając niemiecko-narodowy kościół. Przeciwko nowej sekcie wystąpił stanowczo biskup wrocławski Melchior Diepenbrock (1845 — 1853). Czasy jego rządów w diecezji nie należały do spokojnych, był to okres wolnościowych prądów i rewolucyjnych ruchów. Lata czterdzieste XIX wieku przebiegały na Śląsku pod znakiem wrzeń rewolucyjnych. Konkurencja przemysłu włókienniczego doprowadziła do pauperyzacji tkaczy na Pogórzu Sudeckim i wywołała w rezultacie powstanie tkaczy śląskich w 1844 roku. W roku 1848 wybuchła rewolucja w Berlinie. Podobnie było we Wrocławiu i innych miastach Dolnego Śląska. Pauperyzacja wynikająca ze sposobu przeprowadzenia reform agrarnych, lata nieurodzaju, głodu, epidemii sprawiły, że wrzenie dotknęło także wsi śląskiej. Na Górnym Śląsku atmosfera była szczególnie radykalna, a hasła w obronie języka znajdowały niejako podbudowę w równoległym podziale klasowym i językowym: niemieckie warstwy były posiadające, polskie — zaś to ludność chłopska i coraz liczniejsi robotnicy przemysłowi. Początkowo chłopi zbierali się na rady i spisywali swe skargi, wysyłając je często w formie petycji do króla i ministrów. Niebawem zaczęły się wystąpienia przeciwko panom. Ograniczano się na razie do odmowy pańszczyzny i płacenia danin, tu i ówdzie jednak chłopi w drodze zbrojnej demonstracji zmuszali panów do wydania im na piśmie zwolnień od wszelkich obowiązków względem dworu. Gdzieniegdzie składano z urzędu zbyt gorliwych sołtysów albo zmuszano do wyjazdu szczególnie znienawidzonych rządców i administratorów. Odmawiano płacenia podatków. W niektórych miastach, jak np. w Raciborzu i Nysie, dochodziło do rozruchów, w czasie których demolowano domy należące do dokuczliwych spekulantów. W maju 1848 roku w Gliwicach, Bytomiu i Mikołowie pozbawieni pracy górnicy i hutnicy dopuszczali się z nędzy napadów na sklepy i rabunków. Władze odpowiedziały tworzeniem straży obywatelskich, powołano pod broń cztery bataliony obrony krajowej tzw. landwery, wysyłano w niektóre miejsca oddziały wojskowe. Jednocześnie odezwami nawoływano do pełnienia nadal dotychczasowych obowiązków pod rygorem użycia wojska i aresztowania osób zakłócających porządek publiczny. Biskup wrocławski listami pasterskimi starał się uspokoić umysły i przestrzegać przed rozruchami i gwałtami. Dla uśmierzenia nastrojów rewolucyjnych działał także założony we Wrocławiu 8 czerwca 1848 roku Związek Katolików, który stał się centralą dla organizacji filialnych. W połowie 1849 roku liczył 220 tys. członków, a jego ogniwa najliczniej powstawały na Górnym Śląsku m.in. w Opolu, Koźlu, Gliwicach, Piekarach, Lublińcu, Pszczynie, Raciborzu, Nysie, Paczkowie, Mikołowie i Mysłowicach.
Wiosna Ludów 1848 roku przyspieszyła zakończenie reform agrarnych. Zniesiono własność zwierzchnią pana lennego oraz ciążący na gruntach chłopskich obowiązek pracy ze stosowanym w danej okolicy wynagrodzeniem. Chłop musiał zrzec się jednej trzeciej gruntów, na których pracował, by uzyskać prawo własności do reszty. W ten sposób powstały wielkie majątki, a z drugiej strony niesamowystarczalne gospodarstwa chłopskie. Samodzielny, wolny, lecz ograniczony w swoich gospodarczych możliwościach chłop nie mógł już liczyć na patriarchalną pomoc właściciela. Rodziny były bardzo liczne, np. rodziny bytomskie miały przeciętnie po dziesięcioro dzieci, choć większość z nich umierała przed siódmym rokiem życia. Położenie ich, mimo oczywistej zmiany sytuacji prawnej w wyniku zniesienia poddaństwa, nie uległo — w zakresie sytuacji ekonomicznej — zasadniczemu polepszeniu. Wprost przeciwnie, w ogromnej masie przypadków nastąpiło pogorszenie. Chłop został skonfrontowany z rynkiem i jego brutalnymi prawami młodego kapitalizmu, zmuszony na tymże rynku sprzedawać płody swego zmniejszonego gospodarstwa; musiał sobie sam radzić na wypadek klęsk żywiołowych — posuchy, głodu, zarazy tyfusowej — częstych na Śląsku w I połowie XIX wieku; nałożone zostały na niego nowe obowiązki — podatki. Nowym zjawiskiem stawało się zatem nieznane na taką skalę zadłużenie. Tymczasem dodatkowych źródeł dochodu nie było. Hutnictwo tradycyjne, oparte na energii wodnej chyliło się ku upadkowi. Dla wielu pozostawała tylko frustracja lub emigracja. Nieprzypadkowo na połowę lat pięćdziesiątych XIX wieku przypadają początki zamorskiej emigracji Ślązaków do Teksasu. Wcześniej jeszcze frustracja doprowadziła do rozszerzenia się plagi pijaństwa.
Na wschodnich krańcach Górnego Śląska rozwój nowoczesnego przemysłu dopiero się rozpoczynał, powstawały nowoczesne zakłady, których technologia opierała się na koksie. Wzrosło zapotrzebowanie i wydobycie węgla kamiennego. Powstawały nowe kopalnie tego surowca. Nastąpiła rozbudowa sieci kolejowej. W połowie XIX wieku Górny Śląsk odgrywał przodującą rolę w przemyśle niemieckim; wieloma wskaźnikami wyprzedzał Zagłębie Ruhry.
Wraz z objęciem rządów w diecezji przez biskupa Melchiora Diepenbrocka rozpoczęła się nowa epoka w dziejach diecezji i katolicyzmu śląskiego, a sam biskup był człowiekiem nowych czasów. Udało mu się podnieść Kościół katolicki na Śląsku dzięki przeprowadzanym wizytacjom pasterskim, misjom ludowym, sprowadzeniu nowych zakonów i reformie wychowania duchowieństwa. Odnowił personel profesorski wydziału teologicznego, zreformował alumnat, utworzył małe seminarium (1850 r.). Zakładał nowe parafie i dekanaty. Księży zobowiązywał do odprawiania dorocznych rekolekcji. Poparł nowo powstałe elżbietanki i jadwiżanki, a do pracy w szpitalach sprowadził boromeuszki i szarytki. Popierał rozwój prasy katolickiej. Duchowieństwo wobec klęsk głodu i zarazy tyfusowej spełniało wiernie swe obowiązki duszpasterskie, niosąc dotkniętym plagom pomoc duchową i materialną. Ofiarnie opiekowali się chorymi bonifratrzy.
W XIX wieku doszło do gwałtownej industrializacji Śląska, co rodziło poważne problemy natury moralnej. Wzrosła w miastach liczba proletariatu, bezrobocie, nędza materialna i moralna. Trudne warunki w zakładach przemysłowych zwiększały liczbę inwalidów, kalek i chorych. Z przeludnionych wsi ludzie szukali zajęcia w miastach, w rozwijającym się przemyśle. Świat męski ogarniała plaga alkoholizmu. Na Górnym Śląsku było około 4900 szynków — 1 szynk na 300 mieszkańców. Błogosławioną działalność rozwinął proboszcz piekarski ks. Alojzy Ficek, zwłaszcza w zwalczaniu pijaństwa wśród ludu śląskiego, którego stan pod tym względem był zastraszający w połowie XIX wieku. Przyczyną tego był m.in. fakt, że niemieccy pracodawcy płacili robotnikom częściowo wódką. Założył on w 1845 roku Bractwo Trzeźwości, które skupiło na Górnym Śląsku przeszło 200 tysięcy członków. Ta akcja abstynencka została następnie przeszczepiona do Galicji i Wielkopolski. Do pracy duszpasterskiej wprzęgnął także słowo drukowane. Rozwinęła się prasa polska. Wielkie zasługi dla rozbudzenia polskiej świadomości narodowej oraz wzrostu religijnego położyli katoliccy księża górnośląscy: Norbert Bończyk, Konstanty Damrot, Józef Szafranek oraz nauczyciel Józef Lompa. Zauważali oni postępującą dechrystianizację życia społeczeństwa śląskiego. Przejawiała się ona m.in. pijaństwem, w nastrojach i rozruchach rewolucyjnych, lekceważeniem przykazań Bożych i kościelnych, rozluźnieniem więzi małżeńskich, zaniedbywaniem obowiązków stanowych, opuszczaniem codziennej modlitwy, dyspensowaniem się z błahych powodów od niedzielnych Mszy świętych, egoizmem, pychą i brakiem stałej opieki nad religijnym wychowaniem dzieci. Widoczne stawały się też uczucia zazdrości, nienawiść międzysąsiedzka, zaniedbywanie dobrowolnie przyjętych kiedyś obowiązków religijnych wymaganych przez udział w organizacjach religijnych oraz uleganie poglądom sprzecznym z ideałami chrześcijańskimi. Wiara i pobożność ludu śląskiego była raczej płytka, często wynikająca z lokalnej tradycji. Ksiądz Ficek, inspirator i organizator misji ludowych roku 1851, widział potrzebę ożywienia religijnego. Jednym ze sposobów do realizacji tego celu było właśnie przeprowadzenie misji ludowych.
1. 2. Początki jezuickich misji ludowych w Niemczech w XIX wieku
W Niemczech jezuici udzielali misje od chwili swego przybycia aż do rozwiązania zakonu. W XVIII wieku, w stuleciu ich zniesienia, misje ludowe przeżywały swój rozkwit i przynosiły błogosławione owoce, dlatego w różnych częściach Niemiec zakładano stałe misje lub własne fundacje dla regularnego ich przeprowadzania np. w Dolnym Renie, w Trewirze, w Frankonii, Szwabii, Bawarii i Tyrolu. Powstała w całych Niemczech gęsta sieć centrów misyjnych. Rozwiązanie zakonu w 1773 roku zadało cios temu dziełu. Eksjezuici częściowo od czasu od czasu je przeprowadzali. Misje stawały się coraz bardziej zapomniane, do czego przyczyniły się brak odpowiednich misjonarzy, wielka sekularyzacja i smutne okoliczności czasu. Kościół w Niemczech przeżywał wówczas trudny czas. Wówczas papież Pius VII mocno propagował i popierał misje i rekolekcje dla kleru. Wobec słabej złej pozycji Kościoła niemieckiego w pierwszym ćwierćwieczu XIX wieku papież Leon XII uważał urządzanie misji ludowych za najwłaściwszy środek dla podwyższenia osłabłej świadomości wiary. Wyraźnie to podkreślono w piśmie nuncjusza apostolskiego z Monachium z 22 kwietnia 1824 roku do koadiutora z Regensburga Michaela Sailera dotyczącym misji ludowych w Niemczech. Według planu Leona XII do tego celu powinni być oddelegowani odpowiedni księża diecezjalni, którzy wysłani do Rzymu na specjalnych kursach przyswoiliby sobie sztukę przeprowadzania misji ludowych. W odpowiedzi Sailer również podkreślił ważną rolę misji ludowych. W 1840 roku jeden z prałatów rzymskich stwierdził: „Dajcie niemieckim księżom rekolekcji, niemieckiemu ludowi misji, a Niemcy będą ocalone”.
Zobaczmy jak wyglądało przeprowadzanie misji ludowych w innych krajach europejskich w I połowie XIX wieku. We Francji po kilkuletniej przerwie w końcowym okresie cesarstwa zostały wznowione misje natychmiast po restauracji Burbonów. Najpierw były one prowadzone przez księży diecezjalnych, później przez zgromadzenia zakonne, które się specjalizowały w tym apostolacie. Rewolucja lutowa przygasiła ten ruch, który często posiadał akcenty polityczne. Wkrótce jednak odrodziły się znów misje, może o mniejszej spektakularności i zewnętrzności, ale za to z większym oddziaływaniem wewnętrznym. We Włoszech po rewolucyjnych zawirowaniach ruch misyjny szybko się odrodził. W Szwajcarii na początku lat dwudziestych XIX wieku jezuita o. Roothann zainicjował ponownie misje ludowe. Szczególnie aktywni byli tu jezuici i kapucyni. Od 1843 roku Włosi, o. L. Gentili i pasjonista D. Barberi rozpoczęli przeprowadzanie misji ludowych w Anglii i Irlandii. W USA austriacki jezuita F. X. Weninger (1805 — 88) po 1848 roku przeprowadził około 800 misji.
Fenomenalnym misjonarzem głoszącym porywające kazania po holendersku, niemiecku, angielsku i francusku w Europie Zachodniej i Ameryce Północnej był redemptorysta Bernard Hafkenscheid (1807 — 1865).
W niemieckich krajach z powodu nałożonych przez władze ograniczeń misje nie mogły się pomyślnie rozwijać. W Austrii od 1840 roku zaczęto je szerzej przeprowadzać. W Niemczech plany odnośnie misji ludowych urzeczywistniły się dopiero w związku z osiedleniem się redemptorystów w Bawarii. Ale zaistniały tam przeszkody różnego rodzaju ze strony bawarskiego rządu. Ordynariat Regensburga musiał kierować prośby do królewskiego rządu Dolnej Bawarii np. 1 października 1844 roku o pozwolenie na przeprowadzenie sześciodniowej misji w Neissing i na kazania na świeżym powietrzu wobec dużego napływu wiernych. Wymagano także szczególnego zezwolenia policji, gdy czas trwania misji miał przekroczyć 4 dni, na co jedynie zezwalał rząd. Frankfurckie Zgromadzenie Narodowe uchwaliło jako dodatek do ogólnego Prawa Związkowego wyjątkowe zarządzenie przeciwko zakonom misyjnym: po wszystkie czasy z terenu Rzeszy Niemieckiej mieli być wypędzeni jezuici, liguorianie i redemptoryści. Jednakże wskutek rozpadnięcia się Zgromadzenia Narodowego ustawa nie stała się obowiązującym prawem.
W Niemczech przede wszystkim po 1848 roku zaczęto szerzej przeprowadzać misje ludowe. Ten rok przyniósł Kościołowi katolickiemu jutrzenkę wolności. W Prusach Kościół dzięki nowej konstytucji z 1848 roku oraz z 1850 roku uzyskał szersze możliwości działalności. Do tych możliwości rozwoju należały na początku nieśmiałe próby organizowania misji, później już organizowane na większą skalę. Państwo usiłowało początkowo uniemożliwić przeprowadzanie misji i rekolekcji, żądając pozwoleń, ale też ich nie wydając. Biskupi Geissel i Diepenbrock, najznakomitsze osobowości episkopatu pruskiego, zostali w 1850 roku kardynałami. Kardynał Geissel próbował korzystne dla Kościoła prawa z 1848 roku chronić i powiększać oraz pogłębiać życie religijne za pomocą ultramontańskich form pobożności. Za pomocą zakonów Geissel pragnął ożywić zapomniane od czasów oświecenia misje ludowe. Restauracja misji ludowych w Niemczech w sposób najściślejszy była związana z odżywaniem rekolekcji ignacjańskich, które na początku lat czterdziestych XIX wieku przygotowały glebę dla misji.
8 listopada 1848 roku na spotkaniu biskupów niemieckich w Würzburgu po długiej debacie wystosowano oficjalne oświadczenie, w którym episkopat wykazywał, że misje ludowe są bardzo potrzebne i wysoce pożądane dla ponownego przebudzenia kościelnego życia. Z okazji tych negocjacji Döllinger wypowiedział się w sposób szczególnie zdecydowany o misjach: „Wobec nadzwyczajnego zła naszych czasów Kościół musi również podejmować nadzwyczajne środki. To znaczy przede wszystkim takie, które ożywią wiarę i moralność, a do tego szczególnie się nadają misje ludowe”. Potrzeba misji była ogólnie wyczuwana. „Nie znam żadnego inteligentnego duchownego, który nie przyzna, że zwyczajne środki nie wystarczą”. W Würzburgu zastanawiano się kto ma misje prowadzić, mówiono o założeniu nowej wspólnoty księży diecezjalnych; przypominano dzieła redemptorystów i jezuitów w Tyrolu, którzy tam działali jako księża świeccy. Żadna ostateczna decyzja nie zapadła. Zdarzenia same częściowo przyniosły rozwiązanie. Jezuici zostali w 1847 roku wygnani z Szwajcarii i w 1848 roku z Austrii. Wielu z rozproszonych zakonników wyjechało zza morze, zwłaszcza do Ameryki, inni jako wychowawcy i duszpasterze znajdowali posady w Niemczech.
Generał jezuitów o. Roothann już w 1844 roku stwierdził: „Jeżeli chce się uratować Niemcy, powinno się duchownym udzielić rekolekcji, a ludowi misji”. Podczas swej podróży z Trewiru do Belgii w lipcu 1849 roku zwołał rozproszonych współbraci w Westfalii na naradę do Kolonii. Na spotkanie z wypędzonym generałem o. Roothannem i jego towarzyszem o. Villefortem przybyli ojcowie Minoux (prowincjał), Behrens, Devis, Józef von Klinkowström, Stoppar i Burgstahler. W spotkaniu wziął udział także graf Józef v. Stolberg. Zastanawiano się nad pytaniem postawionym przez konferencję episkopatu w Würzburgu: czy nie nadszedł już stosowny czas, wobec zawirowań politycznych i rewolucyjnych, aby przeprowadzić misje ludowe w Niemczech i w ten sposób od wewnątrz zatamować gorączkę rewolucyjną. Najczęściej pojawiały się wątpliwości, czy wobec braków personalnych jezuici są w stanie podjąć to wyzwanie czasu. Graf Stolberg wypowiedział się znacząco: teraz lub nigdy. Jego opinia była popierana przez o. Behrensa i o. Devisa. Pomysł podjęcia apostolatu misji ludowych był głęboko zakorzeniony w zawierzeniu Opatrzności Bożej. Ustalono, że jezuici odpowiedzą pozytywnie na apel biskupów i podejmą się dzieła głoszenia misji. Postanowiono, że misjonarzowanie w Niemczech tak na południu jak i na północy powinno się podjąć wszelkimi możliwymi siłami, dlatego o. Minoux jako prowincjał otrzymał polecenie, aby do tego dzieła przeznaczyć jeszcze innych ojców. Zatem do apostolatu misji ludowych zostali skierowani: o. Ketterer przybyły z Anglii, o. Maksymilian v. Klinkowström z Australii, później o. Roh i von Zeil z Belgii, o. Haßlacher z Francji, o. Anderledy i o. Pottgeißer z Ameryki.
W 1849 roku, jeszcze przed konferencją jezuici czynili pierwsze próby przeprowadzenia misji. Pierwsze misje przeprowadzone zostały w Hopsten w Wielkim Tygodniu przez o. Behrensa. Starania o nie podejmował bp Ketteler. Dalsze misje odbyły się w Beckum na Boże Ciało pod kierunkiem o. Behrensa i o. Józefa v. Klinkowström oraz w Ostenfelde, gdzie do grona ekipy misyjnej doszedł o. Rohmann. Przy tych dwóch ostatnich misjach współpracował z jezuitami ks. kanonik Kaal z Münster. Pierwsza właściwa misja odbyła się po kolońskiej naradzie w Harsewinkel. Rozpoczęła się 14 października 1849 roku, a przeprowadzili ją oo. Burgstahler, Maksymilian v. Klinkowström i Ketterer. Następne misje zorganizowano w Diestedde, Freckenhorst, Westkirchen i Hötmar. W Ostenfelde baronowa v. Nagel — Doornik założyła misjonarzom małą rezydencje. Z powodu licznego zapotrzebowania na misje na początku 1850 roku utworzono drugą ekipę misjonarzy w składzie: Behrens, Józef v. Klinkowström i Stöger. Wynajęli oni mieszkanie u proboszcza Aumöllera w St. Mauritz (Münster). Pierwsza misja w większym mieście odbyła się od 24 do 31 marca 1850 roku przy katedrze w Münster. Przeprowadzili ją bracia v. Klinkowström i o. Burgstahler. To były początki misji na północy kraju.
Na południu kraju już przed 1848 rokiem arcybiskupie władze we Freiburgu poszukiwały możliwości przeprowadzenia misji, ale musiały je odłożyć, ponieważ misje zostały przez rząd zakazane. Wkrótce wybuchła badeńska rewolucja i do jej zwalczania przybyły pruskie oddziały. Po ucieczce wielkiego księcia w Badeni rządzili: komisarz cywilny poseł pruski z Karlsruhe von Savigny i komisarz wojskowy generał von Schreckenstein. Pozwolili oni w całym kraju zorganizować misje jezuickie, podobnie jak w sąsiadującej Alzacji przez jezuitów wypędzonych z Szwajcarii. W Alzacji przeprowadzali misje o. Neltner i Burgstahler w Reichshofen (11 — 25 II 1849 r.) i o. Neltner i Haßlacher w Nothalten (28 X — 6 XI 1849 r.). Ci ostatni dali pierwszą misje w Badeni od 11 — 21 listopada w Säckingen. Misjonarze kierowali swe nauki także ku robotnikom, którzy zaczynali kierować swe sympatie ku radykalnemu proletariatowi. Poprzez misje pogłębiono pośród średnich i najniższych klas społecznych wpływy kościelne i wiedzę religijną. Po początkowej nieufności znalazły misje ludowe pośród niektórych władz państwowych aprobatę, ponieważ kaznodzieje występowali przeciw rewolucji, socjalizmowi i demokracji, a opowiadali się za konserwatywnymi autorytetami.
Misje w Niemczech obok jezuitów przeprowadzali redemptoryści, lazaryści, kapucyni i franciszkanie. Spośród księży diecezjalnych zasługuje na wyróżnienie niezmordowany misjonarz z Padeborn ks. Hillebrand. Wszyscy biskupi niemieccy u których odbyły się misje błogosławili je. Ujmowali się nierzadko w oficjalnych pismach do rządów w obronie misjonarzy i misji.
Zawirowania roku 1848 wygnały niemieckich, austriackich i galicyjskich jezuitów z ich domów na wygnanie do sąsiednich państw. Później okazało się, że to wygnanie przyniosło błogosławione owoce dla Kościoła i zakonu. Niemiecka prowincja jezuitów, która dotąd była ograniczona działalnością do terenów szwajcarskich, założyła w zachodnich Niemczech nowe domy i znalazła nowe pole pracy. Wkrótce po roku 1848 rozpoczęły się w Niemczech największe misje ludowe. Nigdy później nie osiągnęły one takich rozmiarów i wyników. W owych czasach misje były czymś nowym i zarówno u katolików jak i protestantów robiły wielkie wrażenie. Dodatkowo misjonarzami byli wyjątkowo utalentowani jezuici: Roh, Roder, Haßlacher, Wertemberg, v. Waldburg — Zeil, Pottgeißer, Józef i Maksymilian v. Klinkowström, czy późniejszy generał zakonu Anderledy. W latach 1849 — 1872, czyli do roku zniesienia Towarzystwa Jezusowego w Niemczech, jezuici przeprowadzili około 1500 misji w różnych częściach tego kraju. W tym czasie również na terenie Śląska odbywały się misje ludowe, prowadzone przez misjonarzy jezuickich z zachodnich części Niemiec, Austrii, ale przede wszystkim z Galicji.
1. 3. Misje jezuitów galicyjskich w I połowie XIX wieku
Od sprowadzenia do Polski jezuici angażowali się w prowadzenie misji ludowych. W XVI wieku nieliczni jeszcze jezuici polscy podejmowali wyprawy misyjne na tereny zagrożone protestantyzmem lub prawosławiem. Objęto tą akcją m.in. Śląsk, Spisz, Podole, Wołyń i Inflanty. Po pokryciu Rzeczpospolitej siatką swoich kolegiów i rezydencji w XVII wieku zaprzestano dalszych wypraw misyjnych i pracę ograniczano do najbliższej okolicy. W każdym niemal kolegium byli wyznaczeni do dyspozycji misjonarze. Jedni poświęcali się misjom ludowym, inni byli misjonarzami dworskimi.
Po wydaleniu z Rosji w 1820 roku jezuici osiedlili się w Galicji i podjęli zapomnianą od 1772 roku na tamtych terenach inicjatywę organizowania misji ludowych. W 1826 roku z okazji ogłoszonego przez papieża Leona XII roku jubileuszowego jezuici na zaproszenie arcybiskupa lwowskiego Ankwicza głosili we Lwowie kazania i nauki jubileuszowe. Była to formalna misja. Również w listopadzie, w Tarnopolu odbyła się jubileuszowa trzydniowa misja. W diecezji tarnowskiej jezuici z Tyńca pod kierunkiem o. Karola Snarskiego przeprowadzili misje w Bochni, Szczepanowie, Jordanowie i Żywcu. W kilkunastu wioskach małopolskich odprawiono quasi — misje, również w Królestwie udało się je gdzieniegdzie przeprowadzić (m.in. misja w Starej Wsi, w Trościańcu, w Dubiach).
W 1828 roku prowincjał Świętochowski zwrócił się z propozycją w sprawie misji do konsystorza arcybiskupiego we Lwowie, jednakże arcybiskup Ankwicz był im przeciwny. Nowy prowincjał o. Jakub Pierling skierował do cesarza bezpośrednią prośbę o pozwolenie na misje ludowe. Rząd we Wiedniu postanowił zbadać w tej sprawie opinie biskupów galicyjskich. Jedynie biskup tarnowski Franciszek Pisztek zdecydowanie poparł starania zakonu o otrzymanie pozwolenia cesarskiego w sprawie misji. Mimo nawet negatywnych zastrzeżeń kanclerza Pillersdorfa cesarz Franciszek I wyraził 27 września 1833 roku zgodę na odbywanie misji, zobowiązując jednocześnie biskupów do porozumiewania się z prowincjałem w sprawie ich terminu, miejsca oraz do przysyłania sprawozdań z ich przebiegu.
Biskup tarnowski Pisztek pierwszy zaprosił jezuitów na misje do swej diecezji. Rozpoczęto je 8 czerwca 1834 roku w Łodygowicach, gdzie na prośbę hrabiny Bożęckiej przybyło czterech jezuitów (m.in. o. Karol Snarski — kierownik misji, o. Józef Perkowski). W tym roku odbyły się w diecezji tarnowskiej jeszcze trzy misje: w Brzeźnicy, Chełmie i Nagoszynie. Przyniosły one pełne powodzenie. Do sakramentów przystąpiło około 40 tysięcy ludzi, a w nabożeństwach udział wzięło około 180 tysięcy. Mimo widocznych sukcesów misjonarzy przeciwnicy ostro krytykowali misje, wywlekając sprawę egzorcyzmu na opętanej dziewczynie, którego dokonano w Łodygowicach, podkreślano, że na misjach łamane jest prawo. W maju i czerwcu 1835 roku jezuici odprawili misje w Staniątkach, Niegowici i Lisiogórze. W sprawozdaniu z tego roku bp Pisztek pisał m.in. „Wbrew złośliwym zarzutom, jakie podnoszą nieprzyjaciele jezuitów, a raczej katolicyzmu, płynęły tysięczne rzesze na misje. Do spowiedzi cisnęło się tyle ludu, że nie wszyscy mogli być wysłuchani, chociaż po 18 do 20 księży słuchało bezustannie spowiedzi przez 7 a nawet 8 dni tak, że reszta dopiero w swoich parafiach mogła po skończonej misji się wyspowiadać. Około 30 tysięcy ludu przyjęło Komunię świętą w czasie tych misji”.
W maju 1836 roku o. Snarski bezskutecznie prosił o pozwolenie na misje nowego biskupa tarnowskiego Franciszka Zacharyasiewicza. Ze względu na brak danych źródłowych trudno stwierdzić, czy misje organizowano w latach 1836 — 1840. Prawdopodobnie ograniczono ich rozmiary wobec wrogiego nastawienia terenowych władz państwowych, które ubolewały, że jezuici wygłaszali kazania z pamięci, bez uprzedniego okazania tekstów cenzurze starostów. Kolejną pewną wiadomość o przeprowadzeniu misji mamy z września 1841 roku, kiedy to ekipa jezuitów pod kierunkiem Karola Snarskiego przeprowadziła misje w Pieczychwostach pod Żółkwią. Następna misja odbyła się w Stanisławowie (11 — 26 IV 1842 r.) na zaproszenie biskupa ormiańskiego Stefanowicza. Na zakończenie tej misji przybył arcybiskup lwowski Pisztek, który poświęcił krzyż misyjny i zaprosił jezuitów na misje do dóbr arcybiskupich latem 1843. Zatem zorganizowano misje w Dobraczynie (18 IV — 3 VII), którą sprawowali ojcowie Karol Snarski, Stefan Załęski, Franciszek Kiejnowski i Władysław Kiejnowski. Na jej zakończenie przybył arcybiskup Pisztek wraz z biskupem podlaskim Marcelim Gutkowskim. Celebrowali oni Eucharystię oraz uczestniczyli przy stawianiu krzyża misyjnego. Pod koniec lipca bracia Kiejnowscy przeprowadzili misje we lwowskim więzieniu dla 500 więźniów. Tego roku jezuici przeprowadzili jeszcze trzy misje: w Rzęsnej Polskiej (27 VIII — 11 IX), w Wiśniowczyku koło Podhajec (od 17 IX) i w Prusach pod Lwowem (8 — 23 X). W 1844 roku ojcowie S. Załęski, M. Budźko, F. Kiejnowski, K. Snarski, J. Zaleski i M. Harder przeprowadzili misje w czterech miejscowościach archidiecezji lwowskiej: w Pieniakach (15 VI — 1 VII), w Załoźcach (14 VII — 21 VII), w Brodach (we wrześniu) oraz w Kamionce Strumiłłowej. Duchowieństwo diecezjalne, zarówno łacińskie jak i unickie, wspierało misjonarzy w konfesjonałach, przy udzielaniu Komunii św. i organizowaniu katechez. Najpierw odbywano tzw. małą misję, udzielając informacji i nauk katechizmowych w okolicznych miejscowościach, a następnie wielką misję w samej parafii. Szczególnego znaczenia nabrały misje pokutne we Lwowie zorganizowane od 14 do 30 czerwca 1845 roku wspólnie przez kler diecezjalny i jezuitów pod kierunkiem ks. proboszcza infułata Ostrowskiego. Misjonarze jezuiccy (głównie K. Snarski i F. Kiejnowski) wygłaszali codziennie 8 nauk, prowadzili katechezy, a ponadto spowiadali. W misjach udział wzięła ludność miasta jak i okolicznych wiosek w liczbie 14 — 20 tysięcy. Po misjach w archidiecezji lwowskiej odezwały się głosy krytyki i oskarżeń o latynizowanie Rusinów. Sprawa trafiła do Rzymu. Jezuici w swej obronie podkreślali, że podczas misji starali się zachowywać z klerem ruskim dobre stosunki, a w naukach, które słuchali wierni prawosławni, zaznaczali jedność wiary pomimo różnicy obrządków.
Do zaprzestania misji w archidiecezji lwowskiej przyczyniło się kilka wydarzeń, a mianowicie — śmierć abpa Pisztka, a następnie rzeź galicyjska wszczęta w tym samym miesiącu (19 II 1846 r.). W dziedzinie religijnej skutki rabacji były katastrofalne. W jej tragicznych dniach w wielu parafiach ustał kult religijny. Biskup tarnowski Wojtarowicz postanowił przeorać całą diecezję misjami, które prowadzili głównie jezuici i misjonarze, a w kilku wypadkach sam biskup. W marcu arcyksiążę Ferdynand i starosta sądecki Bochyński zwrócili się do bpa Wojtarowicza, aby wysłał w porozumieniu z rektorem kolegium jezuitów w Nowym Sączu kilku zakonników w okolicę Chochołowa jako misjonarzy i administratorów wakujących probostw, ponieważ duchowni diecezjalni zostali uwięzieni za uczestnictwo w powstaniu przeciw Austrii. Biskup tarnowski skierował oficjalną prośbę do prowincjała jezuitów o podjęcie pracy misyjnej na terenie jego diecezji dla uspokojenia wzburzonych wydarzeniami lutowymi umysłów wiernych. Na misje po rabacji zostało oddelegowanych 10 ojców z różnych kolegiów: Karol Antoniewicz, Ignacy Skrocki, Józef Perkowski, Stefan Załęski, obydwaj Kiejnowscy, Stefan Nikolka, Andrzej Peterek, Stefan Tock i Augustyn Markiewicz. Zaś do pomocy Jozafat Zalewski, Michał Kawecki, Mikołaj Budźko, Iwo Czeżowski i Augustyn Lipiński.
Najpierw jezuici urządzili pięć misji w okolicach podkarpackich, gdzie miało miejsce powstanie chochołowskie: w Chochołowie, Szaflarach, Poroninie, Zakopanem i Białce. Starosta sądecki Bochyński w swym sprawozdaniu do rządu z dnia 9 maja pisał pochlebnie o wynikach i owocach tych misji. W dniach od 16 kwietnia do 21 lipca odbyły się kolejne wielkie misje w następujących 8 parafiach: w Bobowej, Bruśniku, Ciężkowicach, Lipnicy, Wilczyskach, Podolu, Rożnowie i Tropiu. W tych właśnie okolicach była największa rabacja pod wodzą osławionego Korygi. W misjach wzięło udział około 50 tysięcy ludu. Przeprowadzili je misjonarze z Nowego Sącza. Karol Antoniewicz stał na czele ekipy misjonarskiej po rabacji i przeprowadził wraz ze swymi współbraćmi 15 wielkich misji. Odbyły się one jeszcze w Brzanach, Gromniku, Korzennie, Staniątkach (23 VIII — 3 IX) i w Nagoszynie (20 — 29 IX). Inna grupa misjonarzy głosiła nauki misyjne w Brzeźnicy (4 — 13 IX), w Oleśnie koło Dąbrowy (20 — 28 IX) i w Radgoszczy (28 IX — 4 X). W Wiewiórce (29 IX — 4 X), gdzie podczas rabacji w miejscowej karczmie zostało zamordowanych 24 skrępowanych osób, odbyła się ostatnia i najliczniejsza misja po rabacji. W końcowej procesji uczestniczyło około 12 tysięcy ludzi. Podczas misji ojcowie głosili codziennie od czterech do sześciu nauk. Kaznodzieje zmierzali do poprawy obyczajów słuchaczy, piętnowali morderstwa, rabunki, pijaństwo, pogardę religii, nawoływali do uznania winy i pokuty za grzechy. Wielu po wysłuchanych naukach odprawiło spowiedź generalną. Do spowiedzi przystępowały tłumy ludzi. Niektórzy oddawali rzeczy zrabowane właścicielom. Do pomocy misjonarzom włączyli się okoliczni księża diecezjalni. Na zakończenie misji w Róży koło Wiewiórki, nieopodal miejsca rzezi dokonanej przez chłopów podczas rabacji, wzniesiono krzyż misyjny przy którym porywające kazanie wygłosił o. Antoniewicz.
Dalszej działalności misjonarzy ludowych, a szczególnie jezuitów, sprzeciwił się nowy starosta tarnowski Czetsch de Lindenwald. W piśmie z 25 września 1846 roku do rządu gubernialnego we Lwowie stwierdził, że misje ludowe mogą łatwo przybrać szkodliwą tendencję dla rządu i prosił, aby w przyszłości nie pozwalać na ich urządzanie. Zapowiedziana wcześniej misja w Machowej już się nie odbyła. Próby urządzenia misji w 1847 roku w Nagoszynie i w Wiewiórce również spełzły na niczym. Akcją misyjną po rzezi galicyjskiej objęto około 20 parafii przyczyniając się w niemałym stopniu do uspokojenia rejonów objętych powstaniem i rabacją. Skuteczność misji przeszła wszelkie oczekiwania. Dnia 19 maja 1847 bp Wojtarowicz skierował list do prowincjała Baworowskiego, w którym podziękował jezuitom za ich prace misyjne w jego diecezji.
Doświadczenia zdobyte na misjach ludowych w Galicji, zwłaszcza po rabacji, przydały się wielu jezuitom podczas przeprowadzania misji na Śląsku, Wielkopolsce i Warmii w trakcie rozproszenia zakonu.
1. 4. Rozproszenie galicyjskiej prowincji jezuitów
Terenowe władze administracyjne i policyjne Galicji okazywały niezadowolenie w raportach z rozmiarów i przebiegu pracy misyjnej jezuitów. Przede wszystkim zaznaczano, że nauki dla ludności wygłaszane są wyłącznie w języku polskim i w duchu niebezpiecznym dla panujących stosunków społecznych, a ponadto podrywają autorytet proboszczów. Miano za złe misjonarzom nazywanie ludności Słowianami, przytaczanie wzniosłych przykładów z historii Polski, bezpośredniość w zwracaniu się do niższych warstw społecznych. Pracę misyjną określano jako agitację za katolicyzmem. Te sprawozdania i opinie przesyłano do kancelarii nadwornej we Lwowie, skąd po odpowiednim opracowaniu i dołączeniu opinii — z reguły pozytywnych — arcybiskupa lwowskiego i gubernatora generalnego Galicji księcia Ferdynanda, były wysyłane na dwór cesarski we Wiedniu.
W 1848 roku pod wpływem rewolucji lutowej w Paryżu fala nastrojów rewolucyjnych z silnym ruchem antyjezuickim ogarnęła Zachodnią Europę. Kilkudziesięciu jezuitów z Włoch i Szwajcarii musiało udać się na emigracje. Na krótki czas kilku z nich znalazło schronienie w kolegiach jezuickich w Galicji. Z czasem rewolucja objęła także cesarstwo austriackie. Nowy gubernator Galicji hrabia Stadion nie tamował ruchu rewolucyjnego we Lwowie. Na wieść o rewolucji we Wiedniu 18 marca tłumy przed gmachem gubernatora domagały się uchwalenia nowej konstytucji. Wśród manifestantów znaleźli się ojciec Kiejnowski i Antoniewicz wraz z młodzieżą z konwiktu jezuickiego. 19 marca wręczono gubernatorowi Stadionowi petycję żądającą zapewnienia praw narodowości, języka polskiego, sejmu, samorządu, amnestii i zniesienia pańszczyzny. Następnego dnia młodzież akademicka utworzyła gwardię narodową, do której zapisywali się także starsi chłopcy z konwiktu jezuitów. Dnia 28 marca w kościele jezuitów odbyło się dziękczynne nabożeństwo za nadanie konstytucji, podczas którego ojciec Antoniewicz wygłosił patriotyczne kazanie.
Mimo tych patriotycznych postaw jezuitów wkrótce wrogość wobec nich się objawiła. W Radzie Narodowej, a następnie w gwardii akademickiej przeważyły radykalne żywioły. Wieczorem 17 kwietnia rozszalały tłum po demonstracji wybił szyby w domu jezuitów przy kościele świętego Mikołaja. Kolejnym krokiem antyjezuickim była uchwała rewolucyjnej Rady Narodowej wzywająca jezuitów do opuszczenia miasta, planowano bowiem zamienić ich konwikt na koszary dla gwardii. Jezuici oczywiście jej nie spełnili. Wymyślono także oczerniającą plotkę, że superior Perkowski dał z góry arcyksięciowi Ferdynandowi d’ Este rozgrzeszenie na rzeź szlachty podczas rabacji. Zaczęto wypominać jezuitom, że do planowanego powstania roku 1846 nie przyłączyli się sami, ani swych podopiecznych z konwiktu. Padały zarzuty udawania patriotyzmu. Za radą hrabiego Stadiona zebrano liczne podpisy spośród liberalnego i radykalnego obozu i wysłano do Wiednia memoriał domagający się zniesienia jezuitów.
Petycja dotarła do Wiednia w odpowiednią porę. W stolicy cesarstwa panowała anarchia. W tym czasie ruch rewolucyjny żądał zniesienia redemptorystów. Ministrowi spraw wewnętrznych baronowi Pillersdorfowi, wrogo usposobionemu wobec działalności jezuitów, petycja lwowska była na rękę. Już w 1833 roku Pillersdorf występując przeciw misjom jezuickim twierdził, że będą one „psuć całą robotę rządowi”. Jednogłośnie uchwalono więc w ministerstwie, aby przedłożyć cesarzowi wniosek o zniesienie obu zakonów. Pod naciskiem ruchu rewolucyjnego i z powodu wrogiej postawy wyższych urzędników ministerstwa spraw wewnętrznych, posądzających zakonników o podburzanie ludności do buntu, cesarz Ferdynand wyraził 7 maja 1848 roku zgodę na skasowanie dwu zakonów, najbardziej konserwatywnych, a zarazem najaktywniejszych, tj. redemptorystów i jezuitów. Jako powód podano właśnie wielokrotne podburzanie, a ponadto sprzeniewierzanie się swojemu przeznaczeniu, zbyteczność zakonników wobec zaspokajania potrzeb religijnych i kształcenia ludu przez istniejące instytucje kościelne. Nazajutrz, 8 maja komunikat o kasacie zamieściła gazeta urzędowa „Wiener Zeitung” (nr. 128). Po miesiącu czasu dekret w tej sprawie otrzymało gubernium we Lwowie.
Jezuici galicyjscy nadal pozostali w swych kolegiach, a nawet pobierali do 1 lipca rządowe pensje. Jednak Rada Narodowa domagała się od konsystorzy szybkiego wydalenia jezuitów z ich domów, odebrania im kościołów i parafii. Najpierw zabrano jezuitom parafię w Łańcucie. W międzyczasie w „Gazecie Narodowej” i „Kurierze Lwowskim” ukazały się paszkwile na jezuitów.
Katoliccy lwowscy odpowiedzieli na komunikat prasowy o kasacie zakonu petycją z dnia 26 maja, aby pozostawić duszpasterzy przy parafii świętego Mikołaja. Nie wręczono jednakże jej gubernatorowi Stadionowi, gdyż za inicjatywą Seweryna Morawskiego zaczęto zbierać podpisy katolików w całym Lwowie pod obszernym memoriałem domagającym pozostawienia jezuitów w Galicji. Zbieranie podpisów zajęło kilka dni, a hrabia Stadion wyjechał do Innsbrucku, dlatego też petycje przedłożono 12 czerwca zastępcy gubernatora Agenorowi Gołuchowskiemu. Tenże prośbę przesłał do ministerstwa spraw wewnętrznych dołączając własną opinie, w której prosił o pozostawienie zakonników na parafiach. Na wstępie zaznaczył, że wprawdzie niemożliwie jest cofnięcie dekretu, ale byłoby pożądane, aby jezuici krajowi mogli pozostać nadal w Galicji na parafiach jako świeccy księża, ponieważ zjednali sobie zaufanie i przywiązanie parafian przez przykładne życie i bezinteresowność w spełnianiu służby Bożej. Dalej prosił, aby na parafiach pracowało po dwóch jezuitów, ponieważ „nawykli oni do życia wspólnego, a w ten sposób oszczędzi się im przykrości pojedynczego rozproszenia, bowiem… samo zniesienie jezuitów, które ściśle wziąwszy można by zaczepić jako przeciwne konstytucji, dotknęło ciężko zakonników, a przeto jest też obowiązkiem rządu dokładać wszelkich starań, żeby ich doli, ile możności, ulżyć”.
Dnia 5 lipca ministerstwo negatywnie odpowiedziało na prośbę o zachowanie jezuitów w Galicji, jednakże dzięki odważnemu orędownictwu Gołuchowskiego dodało: „nic nie przeszkadza, ażeby księża jezuici po swej sekularyzacji, o ile są obywatelami austriackimi, jako świeccy księża zostali skierowani przez ordynariaty do duszpasterstwa, jednakże ich liczbę należy ustawić w normalnym stosunku z liczbą mieszkańców”. W gruncie rzeczy więc tylko od biskupów galicyjskich zależało czy będą chcieli zatrudniać na parafiach po dwóch jezuitów. Biskupi pozwolili jezuitom pracować na parafiach, ale jedynie pojedynczo.
„Były” prowincjał Baworowski otrzymał rozkaz, aby nie przyjmował nowicjuszów, wydalił wszystkich, którzy są jeszcze bez ślubów zakonnych, odwołał jezuitów zatrudnionych przy parafiach chyba, że zechcą się oni zsekularyzować. Żądano także zdania dokładnego wykazu majątku zakonnego, który zostanie skasowany. Prowincjał złożył oficjalny protest przeciw żądaniom rządu. Pozostał w Lwowie, mieszkając w klasztorze karmelitów i korzystając z różnych form pomocy swego krewnego A. Gołuchowskiego. W Wiedniu liczono się wówczas ze zdaniem Gołuchowskiego i ostatecznie rozmieszczono jezuitów po parafiach we wszystkich trzech diecezjach galicyjskich. Prawdopodobnie dzięki jego wsparciu jezuici opuścili jedynie rezydencję we Lwowie pozostając nadal w kolegium w Tarnopolu, Nowym Sączu i Starej Wsi. Starostom, w których cyrkułach znajdowały się domy zakonne jezuitów, dano z gubernium do zrozumienia, aby w rugowaniu ich nie byli zbyt gorliwi. Rząd przyznał dla zupełnie niezdolnych do pracy, a pozbawionych wsparcia swej rodziny stałą pensje, a dla wyjeżdżających za granicę, czy powracających do swego rodzinnego kraju zaliczkę na podróż. Niektórzy jezuici pojedynczo nadal pracowali duszpastersko na parafiach w Galicji. Inni szukali przytułku w klasztorach i dworach szlacheckich. Kilkunastu opuściło granice Galicji udając się do Belgii i Francji, kilku wyjechało na misje w koloniach niemieckich w Ameryce Południowej. Niektórzy przenieśli się do innych prowincji zakonnych. Bracia zakonni tułali się po dworach szlacheckich jako towarzysze księży, czasem pełniąc obowiązki oficjałów, a nawet będąc sługami. Kleryków umieszczono w seminariach na terenie Francji — głównie w Laval i Vals. Jednakże główny trzon działalności, zwłaszcza misyjnej jezuici przenieśli na tereny państwa pruskiego. Kilku górnośląskich proboszczów ks. Jan Alojzy Ficek z Piekar, ks. Ludwik Markewka z Mysłowic, jego brat ks. Leopold Markewka z Bogucic i ks. Karol Pressfreund z Pilchowic zaprosiło wygnańców do pracy do swych parafii przygotowując grunt pod przyszłe misje ludowe na Śląsku.
Rozproszenie prowincji galicyjskiej trwało krótko, bo tylko cztery lata. Nie odbierało zakonnikom praw obywatelskich, ani nie skazywało na wygnanie czy internowanie jezuitów pochodzących z Galicji. Jednakże wiązało się z wieloma przykrościami, ale także i z pokusami niezależności i swobody, dlatego też w latach 1848 — 52 zakon opuściło 6 księży, 15 kleryków i 2 braci, razem 23 osoby. W 1848 roku prowincja liczyła 179 osób, natomiast w 1853 roku 123. Dekretem z 23 czerwca 1852 roku cesarz Franciszek Józef przywrócił zakon w swoim państwie, a zakonnicy powrócili do swoich siedzib i przerwanej pracy.
Wskutek rozproszenia roku 1848 kilku jezuitów znalazło się na Śląsku i tu rozpoczęli misje ludowe, które z czasem objęły jeszcze Wielkopolskę, Prusy Zachodnie i Warmię. Burza, która rozproszyła zakon — jak to ujął W. Chotkowski — stała się „błogosławioną siejbą na zgłodniałe niwy polskiego ludu w Prusach”.
1. 5. Pobyt jezuitów w Piekarach Śląskich
Na początku maja 1848 roku w cesarstwie austriackim rozwiązano zakon jezuitów. W wyniku tej politycznej decyzji rządu 78 księży jezuitów z prowincji galicyjskiej rozpoczęło tułaczkę, szukając stałej pracy duszpasterskiej poza granicami ówczesnej Austrii. Kilku z nich zdecydowało się zatrzymać w parafiach polskich na pruskim Śląsku. W czerwcu 1848 roku o. Augustyn Lipiński, pochodzący ze Śląska, przybył do proboszcza w Piekarach ks. Alojzego Ficka z prośbą o przytułek i z gotowością pracy w konfesjonale i na ambonie. Ksiądz Ficek przyjął z wielką radością młodego zakonnika, słynącego z głoszenia pięknych kazań.
Piekary, położone niedaleko Bytomia na Górnym Śląsku, były pielgrzymkową miejscowością ze względu na cudowny obraz Matki Bożej — „Mater admirabilis”. Do słynącej łaskami „Matki Boskiej Piekarskiej” przybywały od maja do listopada tłumy pielgrzymów ze Śląska i sąsiedniego Królestwa Kongresowego. W okresie nasilenia pielgrzymkowego pomoc kapłana dla proboszcza była bezcenna. Radość z przybycia o. Lipińskiego spotęgowana była świadomością, że to właśnie jezuici: Andrzej Pospeliusz i Tomasz Witkowicz założyli w Piekarach dom zakonny i objęli w 1679 roku administrację parafii piekarskiej. Dzięki duszpasterskiej trosce jezuitów został rozsławiony cudowny obraz Matki Bożej Piekarskiej, a Piekary stały się znaną miejscowością pielgrzymkową. Po śmierci 19 kwietnia 1790 roku ostatniego superiora i proboszcza o. Jana Kranicha parafię objęli księża diecezjalni. W XIX wieku Piekary otrzymały gorliwego duszpasterza w osobie księdza Alojzego Ficka, dzięki którego działalności Piekary stały się centrum życia religijnego Górnego Śląska, skąd wyszły cenne inicjatywy duszpasterskie. Ks. Ficek właśnie w jezuitach widział niejako prawowitych „właścicieli” sanktuarium piekarskiego. Zamierzał na powrót przekazać Piekary jezuitom. W tym celu zebrał nawet 300 talarów, które miały im ułatwić powtórne zagospodarowanie się w tym miejscu. Ich działalność na Śląsku w latach 1848 — 1856 była tak owocna i tak dobrze się zapowiadała, że planowali oni nawet założenie domu zakonnego w Piekarach. Zamiar ten nie został jednak zrealizowany z powodów bliżej nieznanych. Za o. Augustynem Lipińskim kilku dalszych jezuitów przybyło do gościnnego probostwa księdza Ficka. Następny do Piekar dotarł dotychczasowy socjusz nowicjatu jezuitów w Starej Wsi o. Andrzej Peterka. Tu obok pomocy w pracy duszpasterskiej poprowadził chór kościelny oraz udzielał dzieciom i młodzieży korepetycji.