Kochanej Mamie
[czasami]
Czasami, kiedy myślę o nas…
Nie ma królewny,
księcia na białym koniu,
wieży…
Na starcie zamknęły się wrota,
do twego serca,
do pojednania.
Kochana,
byliśmy tu do wieczora, ale
już późno,
już na nas pora.
Starczy tego kochania…
Nie licz - nie da się wyliczyć życia.
Nie wymuszaj - nie da się okiełznać czasu.
Nie wszystko poukładasz, sama wiesz.
Nie wszystko zrozumiesz.
Nie wszystko jest tak jak chcesz.
Nie kochaj tak jakbyś już kochała.
Co dzień, na nowo trzeba rozumieć.
Drogi się krzyżują,
nie biegną przy sobie…
Czerwone…
Zielone…
Sygnalizacje…
Każda sama sobie.
Stare prawdy wciąż rozdrapywane…
Jakie to wszystko marne
Jakie to wszystko małe
Jakie niezrozumiałe
Czy wczoraj słońce wschodziło?
Czy coś znaczyło?
Czy było?
Opadły jesienne liście.
Przyszedł sen.
Zobojętnieliście.
Już czas
Już pora
Nie ma królewny
Nie ma księcia
Jest czarna, parszywa potwora
Przepadłaś
Już więcej nic się nie wydarzy
Bywaj…
Ja pójdę naprzód
Drogą,
której nie odnalazłem,
ale szukać będę
Czas na sen
We śnie nie jest tak trudno
[nim zaśniesz]
Nim zaśniesz
Nim oczyścisz spokojem głowę
Nim zapomnisz
Nim wyruszysz w drogę
Nim zgasną światła
Nim opadną słowa
Spokojnie ułożona głowa
Gwarancja dobrej nocy
Sen
Powoli sen wokół kroczy
a ty Zamknij powoli oczy
Przypomnij sobie te chwile
Chwile tak bardzo spokojne
A płoche tak jak motyle
Nim jeszcze odetchniesz
Nim odpoczniesz
Nim złapiesz oddech
Nim wyruszysz w podróże
Po nieodkrytych lądach
Po otchłaniach
Zobaczysz góry małe i duże
Ogromne oceany i morza
Już czas na sen
Na podróż w przestworza
[by]
By jeszcze coś tworzyć potrzeba umieć
By cokolwiek napisać trzeba zrozumieć
By jeszcze coś wyśnić potrzeba pokochać
By cokolwiek zapomnieć potrzeba zaszlochać
Ucieczka jest rozwiązaniem
Ucieczka parszywie sroga
By cokolwiek wyprostować...
Jak trwoga to do Boga
By jeszcze coś zrozumieć potrzeba ukochać
By cokolwiek coś znaczyć potrzeba nam wytrwać
By jakkolwiek istnieć potrzeba pojednania
By jeszcze rozmawiać potrzeba gadania
Dzień Mamy
Dzisiaj rozkwitł dla Ciebie tulipan,
A dzień mamy jeszcze nie świta.
Chciałbym byś radość w końcu odczuła,
Ale ten kwiat, co czerwienią otula
Szybko się schowa
I już od nowa układam słowa
By te życzenia Ci podarować
Jednak i kwiatka dać Tobie trzeba
Bo taki kwiatek to kawałek nieba
Szukam innego, bardziej pięknego
Szukam prostego, a jednak ważnego
Takiego kwiata, co szczęście oplata
Jednak czasowo w darze niosę słowo.
Słowo milczenia i zrozumienia
Słowo podzięki i myśli spełnienia
Słowo byś zawsze w radości żyła
Abyś smutkami się nie trapiła
Taki to już los dla kochanej matki
Musi wciąż wspierać płaczące dziatki
I chociaż skrycie chcą dać Ci dużo
Dają Ci serce z czerwoną różą.
Spokojno
Spokojno...
Zasypiasz bardziej spokojno
Zamykasz oczy i... widzisz spokojno
Oddychasz wolniej
Wolniej składasz myśli
Wszystko takie idealne
Spokojno
Spokojne pojednanie
Rozdarła spokojno cisza
Rozdarły się wokół myśli
Kiedy spokojno mija przychodzi sen
Cóż ci się przyśni?
Spokojno...
Noc przynosi ukojenie
Już walki spokojno obmywa
Już nie trzeba się bić
Wystarczy oddychać spokojno
I żyć
Żyć spokojno
Wolniej wypowiadać słowa
Nie trzeba krzyku, wrzasku
Spokojno nie potrzebuje oklasku
Ciszę przerywa błyskawica
Znów to napięcie
Gdzie jest ten grzmot
Gdzie go posłali
I znów cisza
Grzmot jedynie w oddali
Czai się i czai
I znów jesteś na fali
I już morze spienione
Garnie się w twoją stronę
A jest spokojno
Do czasu aż z głębi lasu
Łupnie kopyt łomot
Ostatni grzmot
Ostatnie serca tchnienie
I znów na baczność postawienie
Pójdziemy w tłum
Od nowa zagubieni
W zgiełku spraw
W dniu straconym
A nocą spokojno tak otulony
Zaśniesz…
A jutro nowy dzień
Nowe statki i wiry
Na nowo wzburzone morze
Tylko spokojno...
Tylko spokojno pomoże...
[chciałbym]
Chciałbyś jeszcze coś znaczyć
Zaistnieć
Pójść inną drogą
Przegrałeś już tu na starcie
Starcie z rzeczywistością jest przeszkodą
Witaj, długo cię nie ma
Co z tobą, to tylko wspomnienia
To tylko my i nasza miłość
Co z tobą, twe oczy mówią, że tego nie było
Chciałbyś jeszcze coś znaczyć
Czas na odrodzenia
Czas zerwać krępujące kajdany
Czas wymazać parszywe wspomnienia
Chciałbyś, choć trochę zaistnieć
Czas zerwać z przyzwyczajeniem
Było tak dobrze nam
Było, bo jest to już wspomnieniem
Witaj, piękna nieznajoma
No tak, widzieliśmy się wczoraj
Widzieliśmy się, co dzień przez lata
Życie, życie tak drogi przeplata
Bywaj zdrowa, rośnij w siłę
Kochana bądź szczęśliwa
Żyj
Żyj, co dzień od nowa
Chciałbym, choć trochę zaistnieć
Znaczyć, choć odrobinę
Choć jeszcze chwilę zrozumieć
Cokolwiek znaczyć
Cokolwiek umieć
Kochana bądź dalej piękna
Bądź dalej sobą
Bądź nieustępliwa
Ja idę swoją drogą
Idę
Idę tam gdzie takie jak ty nie mogą
Pamiętaj się nie poddawaj
Walcz o swoje, zawsze wstawaj
Chciałbym, choć trochę coś znaczyć
Cóż, to tylko zachcenia
Móc, nie mogąc zrozumieć
Chciałbym jeszcze coś być
Cokolwiek wnieść do istnienia
Jednej z matek
Co by nie było
Walczył w słusznej sprawie.
Co by nie było
Rozstrzelali za wolność
Co by nie było
Był taki odważny
A żeby była
Wolność i wiara na wieki
Poszedł z innymi
Poszedł by coś zmienić
A kiedy rosa oblała krwią zroszoną trawę
Co by nie było
Walczył za „Sprawę”
Zawsze powtarzał:
Nie martw się mateńko
Wrócę nim zrobisz śniadanie
No więc zrobiłam kochany mój synku
Gdzie jesteś?
Wyczekiwanie…
Nie pomyślałam, że nie wrócisz
Przecież tak bardzo wierzyłam
Lecz teraz na krwistej polanie
Diabeł moją wiarę zatrzymał
Znienawidziłam cały ten świat
Co zabrał mi mojego syna
Pamięci jemu ten czerwony mak
I zaniedbana zbiorowa mogiła
Co by nie było
Czekam syneczku
Co by nie było
Powrócisz
I chociaż łza spływa z powieki
To nic, gdy mój żal tak wielki
100 lat
Gdy słowa umilkną
I krzyki przeminą
Niechaj w blasku słońca
Oblicza wypłyną
Niechaj radość świeci
I wiara buduje
Niechaj każde wokół
Swą miłość poczuje
Było w życiu wiele po drodze zakrętów
Było wiele przegród, wody i odmętów
Czas by życie nowym podążało szlakiem
Ja jestem przepiękna
Ty jesteś kozakiem
Od dziś we dnie, w nocy trwamy przy sobie
Razem budujemy
Razem trwamy w zgodzie
Choć czasem chwile trwogi wtargną się w te progi
Tak opanowani
Odnajdziemy drogi
Drogi do powrotu w nasze drogie miejsca
Tworzymy już jedność
A reszta niech spieprza
To nie czas rozważań
To nie czas rozmyślań
Ty jesteś jak skała
Ja jestem jak przystań