Nie znalazłem jeszcze beletrystyki o Jedwabnem i tamtych wydarzeniach. Tym bardziej z ciekawością chciałem przeczytać, co miał do zaproponowania autor. Powstało już wiele dokumentów, które znam niemal na pamięć, ale tu miała pojawić się wyrazista postać Schapera. I tak właśnie jest. Schaper to główny bohater, z krwi i kości nazista. Taki jaki powinien być. Jego wątek jest tak poprowadzony, że w zasadzie dominuje w każdej scenie. Już od pierwszych stron poznajemy tego bohatera i dowiadujemy się o nim coraz więcej z każdą przewróconą kartką. Widać, że cała energia autora została skierowana właśnie na niego. Reszta jest tłem, dobrze historycznie zaznaczonym. W opowieści jest Schaper i otaczający go świat wojny. Opisy nie są szczegółowe, przypomina mi to trochę opisy Hemingwaya, ale w zamian otrzymujemy pobudzoną wyobraźnię i grozę. Chyba o to właśnie autorowi chodziło. I jest tu jeszcze jeden mały wątek, na pierwszy rzut oka niezauważalny i gdy przeczyta się pierwszy dialog Janka i Hanki, to nie wiadomo o co chodzi. Potem już wiadomo i powiem szczerze, że w którymś momencie korciło mnie, żeby przeczytać w całości ten wątek, ale się powstrzymałem i dobrze. Moim zdaniem ten skromny wątek jest świetny. Gdy dobrnąłem do tego momentu, że się skończył, odłożyłem książkę na kwadrans. Wyobraźnia buzowała. Potem dokończyłem opowiadanie. Warto było przeczytać. Daję 4,5 gwiazdki, ale że nie ma połówek, dałem 5. Te 5 też nie jest na wyrost.