drukowana A5
8.2
Jeden wdech TO NIE GRZECH

Bezpłatny fragment - Jeden wdech TO NIE GRZECH

Wstęp do książki i świadomej ścieżki kobiety, która wróciła do siebie


Objętość:
20 str.
Blok tekstowy:
papier offsetowy 90 g/m2
Format:
145 × 205 mm
Okładka:
miękka
Rodzaj oprawy:
zeszytowa
ISBN:
978-83-8431-050-2

ZNASZ TO UCZUCIE?

Kiedy wszystko masz na swojej głowie. Dzieci. Dom. Rachunki.
Zakupy. Pranie. I jeszcze ludzie wokół, którzy wciąż czegoś
od Ciebie chcą.

Aż nagle orientujesz się, że… Ciebie tam nie ma.

Nie masz kiedy poczuć. Nie masz kiedy pomyśleć. Oddychasz
mechanicznie. Z przyzwyczajenia. Bez uważności.

Wiem, co czujesz — ja też tam byłam

Trzymałam wszystko w ryzach. Wszystko — oprócz siebie.

Ukrywałam łzy. Bałam się, że jeśli się rozkleję — znów usłyszę, że przesadzam.

A jeśli powiem, że mam dość — uznają mnie za histeryczną.

Frustracja we mnie narastała.

Wstydziłam się, że czuję. Że nie daję rady. Że jestem wyczerpana.


Ale moje ciało w końcu powiedziało: „dość”.

Emocje, które tłumiłam latami, zaczęły rozsadzać mnie od środka:

• Stres — był ze mną od zawsze.

• Depresja poporodowa, a później ta cicha, codzienna.

• Stany lękowe.

• Bezsenność, napięcia, ukryty płacz.

Myślałam, że coś jest ze mną nie tak.

Brałam wszystko na siebie.

Ale prawda była inna — byłam zmęczona udawaniem, że wszystko
jest w porządku.

Wiesz, co było najtrudniejsze?

Że mam być silna.

Radzić sobie zawsze i ze wszystkim.

Żyć trochę na pokaz, żeby „dobrze wypaść”.

Przecież „co ludzie powiedzą” — znasz to, prawda?

Nie pokazywać emocji, bo inaczej znowu usłyszę:
„Przestań histeryzować.”


Cały czas starałam się zasłużyć na uwagę.

Marzyłam, żeby ktoś z bliskich mi osób w końcu dostrzegł, że 
potrafię.

Że jestem coś warta.

Całe życie próbowałam coś udowodnić — innym, nie sobie.

Nie prosiłam o pomoc, bo przecież kobieta „powinna” radzić sobie sama.

Tak byłam nauczona.

Zawsze ratowałam innych.

Byłam dostępna 24/7.

Nie zauważyłam nawet, kiedy zniknęłam dla samej siebie.


Nie przeżywałam własnych emocji — tylko cudze.

Nie stawiałam siebie na pierwszym miejscu.

Bo tak nie można. To byłoby egoistyczne, prawda?

WSZYSTKO ZACZĘŁO SIĘ SYPAĆ

To, co z zewnątrz wyglądało na „idealne”, w środku się rozpadało.

Związek. Zdrowie. Spokój.

Schematy z dzieciństwa, które traktowałam jak normę, uderzyły ze zdwojoną siłą.

Lęk i napięcie stały się codziennością.

Ciało było w nieustannym napięciu.

Głowa przepełniona myślami.

Relacje — pełne milczącej walki.

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.