E-book
23.63
drukowana A5
36.68
drukowana A5
Kolorowa
58.76
Jasna i ciemna strona czerwonego księżyca

Bezpłatny fragment - Jasna i ciemna strona czerwonego księżyca


Objętość:
120 str.
ISBN:
978-83-8369-010-0
E-book
za 23.63
drukowana A5
za 36.68
drukowana A5
Kolorowa
za 58.76


Jasna

i

ciemna strona

czerwonego księżyca




„Chociaż raz

warto umrzeć z miłości.

Chociaż raz.

A to choćby po to,

żeby się później chwalić znajomym,

że to bywa.

Że to jest (…)”.


Agnieszka Osiecka,

Umrzeć z miłości



Tacie Witkowi, z którym w wieku 8 lat, napisałem swój pierwszy wiersz pt. Szkoła

Jasna strona

Do następnego razu?

Powiedz, kierowniczko, skromnego życia

kogo przyprowadzisz pod czerwone drzwi?

Czy otworzyłem je zbyt wcześnie

a ona uciekła przestraszona?


Uchyliłem zbyt wcześnie

swą szansę spaliłem gorliwymi łzami?

Czy była mi jednak pisana

nie w tamtym miejscu, momencie?


Może kiedyś odnajdę Ciebie

a nasze bicia serc będą jak jedno.

Nie, nie pozwolę tego zniweczyć

tym razem będę pamiętał.


Właśnie taka myśl

doprowadziła do utraty Ciebie.

Nie chcę udawać

po prostu będę sobą.


Poczuję to

Umysł przestanie rozszyfrowywać datę

serce zrobi to za niego.

Krztyna zwątpienia nie zakiełkuje

tamtego dnia, po raz pierwszy.


Powietrze pełne uwodzicielskiej woni

nozdrza nucące nadzieję.

Czas zatrzyma spontaniczne poczynania

serce i tak nie umrze.


Tylko Ty i ja

nasze spojrzenia na wieki związane.

Nie potrzeba słów

uśmiechy zdradzą wszystko.


Będę to wiedział i czuł.


Nie bądź niecierpliwy

Szukam i szukam czerwonego skarbu

przemierzając świat wzdłuż i wszerz.

Czy doczekam się tego, czego pragnę

czy odnajdą mnie z łopatą w trumnie?


Ile pieniędzy wydam na tę syzyfową pracę

by okazało się, że nic takiego nie istnieje.

Co powiedzą te, które we mnie wątpiły

czy zaśmieją mi się prosto w serce?


Może zasiądę pod okazałym drzewem

odpocznę, opadną ciężkie powieki.

Może kiedyś obudzę się z wiecznego snu

wyrośnie przede mną obfita jabłoń.


Na soczyste jabłko trzeba trochę poczekać…


Sen

Oczy mrużą powieki wieczoru

serce cichsze od świerszczy.

Popadam w spoczynek głęboki

marząc o kolejnym pięknym śnie.


Pomiędzy nocami koszmarów

jesteś Ty i Twój uśmiech.

Widzę Ciebie w snach tajemniczych

uśmiech Twój promienieje jaśniej niż słońce.


Odkąd Cię poznałem

zasypiam coraz częściej.

Odkąd Cię poznałem

zacząłem śnić, marzyć

uciekać od Snu Wieczystego.


Czerń czy biel?

Na złocistoszkarłatnym niebie

krążą zdradliwe, niemiłosierne bociany.

Parę metrów niżej dusza samotna, zagubiona

rozrywana na strzępy przez sępy.


Leży tam i nic nie czuje

myśli od niej odbierane.

Wróci do domu jak gdyby nigdy nic

połknęła ból niczym pigułkę.


Jednego dnia pokryta bielą

następnego posypana czernią.

Nie ma siły zdecydować.

Jakim odcieniem będzie się mienić.


Słońce i deszcz

Chodzę po ogrodzie obszernym i niewyraźnym

przede mną pola porośnięte chwastami

pomiędzy kiełkujące rośliny.

W oddali moje nasienie.


Idę pośrodku drzew, kwiatów, chwastów

dookoła mnie wiatr unosi ich śpiew

wprost do szarych uszu.

Proszą, bym się nimi zajął.


Odpowiadam ich sercom, że nieznajomy im pisany

nagle za mną — cichutki głosik

śpiewa głośniej niż pozostałe.

Tam, przy czerwonym płocie, moje miejsce.


Wracam, nie widzę już chwastów

przede mną dywan kwiatów

muśnięte ogniem niechciane rośliny.

Ziemia zwyczajnie czekała, aż ktoś je wyplewi.


Pod każdym chwastem rośnie żółty żonkil

przed każdym drzewem wyschnięte gałązki

by oddały życie jarzębinowemu pniu.

Potrzebne jest im słońce i deszcz.


Stoję nad małym energicznym nasieniem

czeka na słońce i deszcz

by wyrosnąć na rubinową różyczkę.

Do pożyczenia mam tylko parę kropelek.


Tak czekam na ciepło Słońca

jestem jedynie chmurą, kropię słonym powietrzem

zaczynam się bać, że wrosnę w ziemię.

Kiedyś odkopany, zmieniony w serce z popiołu.


Oświeć mnie Twym blaskiem

ciepłem, które pozwoli mi płakać

łzami ulgi i miłości.


Myślę w niepewności

Widzę Twą twarz za szklaną celą

słyszę słowa choć usta ukryte.

Głowię się nad tym

czy są ciepłe, czy zimne.


W ciemności wiję się z niepewności

stworzyłem w myślach portret czarno-biały.

Rozstrojona rozterka nęka

czy czujesz co rano to samo?


Otwieram skrzynię czterokłódkową

serce szamocze się pełne uczucia.

Żyły plączą palce, nie wiedzą

czy pokazać Ci je czy nie.


Zostań

Zostań ze mną

chociaż na chwilę.

Odpocznijmy

pod migoczącymi gwiazdami.

Pomarz razem ze mną

zanim oczy Twe zmienią się w konstelacje.


Czemu musi to być koniec

przecież świat się budzi?

Tak długo zajęło nam odnalezienie siebie

miłość krótka jak deszcz poprzedniego lata.

Niech będzie nam za rok dane

znów wymienić się elektronicznym uśmiechem.


Wolę utonąć i umrzeć w Twych objęciach

niż płynąć, tuląc chłodną kotwicę.

Wolę drżeć z zimna, płakać przy Twej fotografii

niż ogrzewać ciepłem pisma.

Zostań ze mną

chociaż na moment, jedną chwilę dłużej.


Mogę poczekać

Dziś siedziałem

z myślami, z sercem.

Powieki mosiężne opadały

nie miały na co patrzeć.


Czekałem sam, długo

aż słońce pomachało mi na pożegnanie.

Uszy wybrały by zacząć krwawić

nie miały czego posłuchać.


W ciemności dryfowałem

głową wśród pajęczyn i gwiazd.

Neurony ruszyły by radośnie tańczyć

miały o czym marzyć.


Czekałem sam, wiecznie

aż powróciło do mnie światło.

Serce jednak wiedziało

że nie było to słońce.


Na Ciebie zawsze poczekam.


Jesteś wszędzie

Chodzę po wijących się uliczkach Paryża

są oświetlone czerwonym światłem przechodniów.

Blask księżyca tuli i kłuje w oczy

przypomina tamte dni.


Siadam pod wiosenną wierzbą

pełną trzepoczących liści, rozbawionych wiatrem.

Ukryłem się przed jedwabnym światłem

pragnę zasnąć i pomarzyć o słońcu.


Zieleń trawy prosi

bym Cię dalej nie szukał.

Wiem, że latasz po niebie

i marzysz o spadającej gwieździe.


Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 23.63
drukowana A5
za 36.68
drukowana A5
Kolorowa
za 58.76