E-book
33.81
drukowana A5
52.09
Jak zostać Mamą Mocy

Bezpłatny fragment - Jak zostać Mamą Mocy

Objętość:
91 str.
ISBN:
978-83-8189-077-9
E-book
za 33.81
drukowana A5
za 52.09

Wprowadzenie

Witam Cię na wstępie ebooka Jak zostać Mamą Mocy i cieszę się, że zdecydowałaś się na wspólne podążanie ścieżką żyrafy. Dziękuję za zaufanie i świętuję, że jest w Tobie pragnienie bycia jak najlepszą mamą.

Niezależnie od tego, jak dobrą czy kompetentną mamą czujesz się w tym momencie, mam dla Ciebie dobrą wiadomość.

JESTEŚ najlepszą mamą. Nie tylko jedyną, ale także najlepszą mamą, jaką Twoje dziecko jest sobie w stanie wymarzyć. Nie ma lepszej mamy od Ciebie!

Ja sama jestem matką i nieraz doświadczyłam zwątpienia, czułam się niepełna, bezradna, zagubiona czy po prostu po ludzku zła, jednak myśl, że dla swojego dziecka jestem jedyna, idealna, najwspanialsza, dodawała mi sił.

Zdarzało mi się również myśleć, że albo ze mną, albo z moim dzieckiem „jest coś nie tak”. Że moja wyczekana córka rosnąc, uczy się robić mi na złość, sprawdza mnie, bada moje granice, a przede wszystkim, że ja nie rozumiem mojego dziecka, a ono nie chce ze mną współpracować.

To są tylko przekonania, które nie mają nic wspólnego z faktami. Prawdopodobnie nie ominie Cię podobne myślenie i ja też nie ustrzegę Cię przed nim, jednak chcę Cię zaprosić do przeżycia przygody, która odczaruje macierzyństwo, pokaże jego blaski i cienie. Jednak najważniejsze, o co będę Cię prosić, to uważność, słuchanie i słyszenie, patrzenie na Twoje dziecko i widzenie go. Będę Cię zachęcała do zaufania swojej intuicji, do autentycznego kontaktu ze swoimi potrzebami. Będę uczyła Cię, jak rozpoznawać potrzeby dziecka i na nie reagować. Pokażę Ci, jak i gdzie możesz szukać pomocy, regenerować się, łapać równowagę.

Weź dla siebie tyle, ile potrzebujesz, i wracaj do tego materiału, kiedy tylko zechcesz. Pozostańmy też w kontakcie. Jestem otwarta na wszelkie sugestie i nie ma pytania, na które nie będę chciała odpowiedzieć. Napisz do mnie na basia@szkołymocy.pl Być może jeszcze nie znam odpowiedzi, jednak zawsze będę jej szukać dla Ciebie i siebie. Pozwól się więc poprowadzić ścieżką mocy, a największym sukcesem będzie, jeśli autentycznie odczujesz tę moc w sobie.

W drugiej części ebooka znajdziesz słowniczek pojęć, jakimi posługuję się w treści. Jeśli więc natrafisz na skrót lub słowo, które jest Ci nieznane, zajrzyj właśnie tam.

Na końcu zamieszczam również listę uczuć, listę potrzeb oraz polecane przeze mnie książki, które z pewnością wzbogacą Twoją rodzicielską biblioteczkę.

A ponieważ jest to ebook z niespodzianką, zapraszam Cię do obejrzenia nagrań wideo, które były częścią kursu online Jak zostać Mamą Mocy, który prowadziłam w latach 2015—2018. Dostęp do nich uzyskasz poprzez link lub zeskanowanie kodu QR, który zamieszczam na końcu rozdziału.

Powodzenia!

Część 1

Case study

Chcę Ci opowiedzieć pewną historię. To moja historia. Nie znam lepszego modelu do eksperymentów poza mną samą. Przecież od dziecka o to właśnie nam chodzi, o uczenie się na błędach. Nie zawsze jednak nasze błędy dotyczą tylko nas samych. Czasem mają też ogromny wpływ na innych ludzi. Tak też było w historii, którą chcę Ci opowiedzieć.


Na pytanie, co jest dla ciebie najważniejsze w życiu, zawsze odpowiadałam miłość. Potem w naturalny sposób miłość podmieniłam na rodzina. Tak, to jest dla mnie najważniejsze w życiu. Rodzina, ta najbliższa, mąż, córka, potem druga. Z tą myślą robiłam wszystko, co w mojej mocy, żebyśmy byli szczęśliwi. Jestem pewna, że każdy z Was tak funkcjonuje. Robi wszystko, co może, żeby było dobrze.

Mnie zastanawiało czasem, dlaczego efekty moich działań odbiegają od ideału. Przecież byłam 1,5 roku na urlopie wychowawczym, kupowałam tylko najlepsze pieluszki, dzieci oglądały bajki tylko godzinę dziennie, karmiłam piersią przez rok, pisałam każdej córce pamiętnik, żeby mogła wrócić do chwil dzieciństwa, kiedy już wspomnienia w niej wyblakną. Do tego byłam zmęczona, gruba, zaniedbana i cholernie wkurzona. I jest to najłagodniejsze określenie, jakiego mogę użyć.


Czułam prawie permanentną złość, której źródła nie potrafiłam odkryć. 99% czasu ukrywałam ją, zajadałam słodyczami, siłą trzymałam w środku. Bardzo bałam się dać jej ujście.

Zastanawiasz się co z 1%. Bynajmniej nie przekazywałam go na szlachetne cele. Krzyczałam, wrzeszczałam, rzucałam zabawkami, zdarzyło mi się też uderzyć dziecko. Tak wtedy, jak i dziś, kiedy piszę te słowa, czuję ogromny ból. Wyrzuty sumienia. Żeby je zagłuszyć, jeszcze bardziej się starałam, budowałam kolejne zabezpieczenia, żeby złość nie wymykała się na zewnątrz. To było wbrew prawom fizyki, więc jak zamknięty szybkowar bez wywietrznika koniec końców i tak wybuchałam z siłą wulkanu. Czasem chciałam skończyć ten koszmar. Kiedy wyjechałam z domu, żeby zawieźć córki na basen i byłyśmy spóźnione o kilka minut, bo „strasznie się guzdrały” miałam ochotę rozwalić samochód o najbliższe drzewo. Gdyby nie było ich ze mną… kto wie. Ich krzyk, kiedy poczuły, że auto gwałtownie skręca….


kursy dla rodziców


Takie hasło wpisałam w wyszukiwarkę i serwery wypluły mi warsztaty z Porozumienia bez Przemocy. Ok, są za 2 tygodnie, w moim mieście, cena ok, idę. Żeby było mi raźniej, zaprosiłam koleżankę. Można było też przyjść z dziećmi. Nie było argumentu na NIE.


To, co wtedy się wydarzyło było olśnieniem! Zrozumiałam, że nigdy, przenigdy nie zadałam sobie pytania, czego potrzebują moje dzieci. Że nigdy w życiu ich nie słuchałam. Że nie współpracowałam z nimi. Że nie dawałam jasnych, czytelnych sygnałów. Że moja czułość przeplatana furią to nie jest najlepsze, co może spotkać kilkuletnią dziewczynkę. Najukochańszą istotę na świecie. Że moje dzieci są normalne. Że są ludźmi tylko mniejszego rozmiaru. I że zacząć muszę od siebie.


W dzisiejszej pierwszej lekcji pokażę Ci, na czym polega różnica i dlaczego wzbraniam się przed nazywaniem Porozumienia bez Przemocy metodą. Będę prowadzić Cię za rękę. Ale z góry chcę jasno przekazać, że to nie jest materiał, który sam wejdzie Ci do głowy. Nie wykujesz tu na pamięć 100 magicznych zaklęć, które zaczarują Twoje dziecko. To Ty pozwól mi się zaczarować.


Życzę Ci takiego olśnienia, jakiego ja doznałam. Wiem, że nie będzie łatwo. Wiem, że będziesz próbować, zniechęcać się i znowu próbować. Wiem, że każdy rozwiązany problem doda Ci skrzydeł. Wiem, że nieraz nie będziesz w stanie zatrzymać się i wybierzesz stary, znany schemat. Wiem to i chcę Ci powiedzieć tylko jedno słowo — próbuj. Ja będę przy Tobie. Będę pomagać, wspierać, tłumaczyć, służyć przykładami z życia. A Ty po prostu próbuj. I świętuj każde zwycięstwo.

Lekcja 1
4 kroki Porozumienia bez Przemocy

Dzisiejsza lekcja będzie najbardziej teoretyczna ze wszystkich. I nie mogę napisać najważniejsza, ale prawda jest taka, że bez jej otwarcia, przeczytania i zrozumienia, nie będzie możliwa realizacja żadnej z kolejnych lekcji. Dlatego bardzo Cię proszę, usiądź wygodnie z kubkiem ulubionego napoju i daj się porwać w podróż po krainie relacji międzyludzkich. Żeby ją odbyć musisz zrobić tylko 4 kroki.

Krok 1 — Obserwacja

To, co dzieje się zwyczajowo w naszym życiu nazwałam kiedyś patrzeniem z zamkniętymi oczami. Jest to nic innego, jak wykorzystywanie ekonomii naszego mózgu. Zamiast opisywać rzeczywistość taką, jaką naprawdę widzimy, mózg błyskawicznie dokonuje analizy i syntezy danych i jak kalkulator wypluwa nam wynik.

Spójrz jak to może działać.

Dziecko leży na kanapie, a my mówimy „co za leń”

W pokoju dziecka jest bałagan, a my mówimy „co za bałaganiarz”

Dziecko już czwarty raz przeszkadza nam w czytaniu książki — …………………

Sama już możesz dopisać, prawda?

A do tego zdania oceniające typu — on ZAWSZE wchodzi do domu w ubłoconych butach. Ona NIGDY nie gasi światła. On jest WIECZNIE nadąsana.

OK, mamy to. Teraz pytanie zasadnicze: A co w tym złego?

A zastanów się, proszę. Kiedy ktoś mówi Ci, że Ty ciągle jesteś nerwowa. Jak się z tym czujesz?

Kiedy ludzie oceniają Ciebie jako rozrzutną, a Ty wolisz wydać pieniądze na dobre buty i mieć je na dłużej niż kupować byle co.

Tak, OCENY SĄ PO PROSTU KRZYWDZĄCE. Często niesprawiedliwe, nie zachęcają do dialogu. Jestem niejadkiem? Ok, masz rację, nie będę jadł tej zupy. PRZECIEŻ JESTEM NIEJADKIEM.

Co proponuje Porozumienie bez Przemocy. Obserwację. Ona będzie bohaterką kolejnej lekcji.

Ale proszę, zanim ją otworzysz, wykonaj pewne ćwiczenie. Posłuchaj się, proszę. Posłuchaj czy często używasz ocen, przysłuchaj się, czy w Twoich wypowiedziach czają się etykietki, czy masz tendencję do używania (lub nawet nadużywania) słów nigdy, zawsze, ciągle, często, wiecznie, znowu itp.

Krok 2 — Uczucie

O czym pomyślałaś czytając nagłówek? O miłości czy złości? O radości czy frustracji? To powie Ci na przykład w jakim stanie ducha jesteś. Co czujesz!

Bo właśnie pytanie co czujesz?nie jak się czujesz? zadajemy w Porozumieniu bez przemocy. Co więcej, to już wiedza z poziomu zaawansowanego, ale mówiąc czuję się… lub czuję, że… opisujemy tzw. uczucia rzekome, czyli takie, którymi maskujemy te prawdziwe, często w obawie przed ich ujawnieniem. Jeżeli temat Cię zaintrygował, rozwinięcie znajdziesz w dalszej części ebooka. To bardzo ciekawa przestrzeń do obserwacji.

Ale wróćmy do kwestii, co czujesz.

Gdybym poprosiła Cię o wymienienie uczuć, jakie znasz, to ile by ich było? Spróbuj wypisać je sobie. Tak, teraz.

A teraz poprzeczka wyżej. Które z nich autentycznie wyrażasz w kontaktach ze swoim dzieckiem?

Czy kiedy rano dziecko jak zwykle (ocena) grzebie się niemiłosiernie (ocena) to czujesz, że zaraz eksplodujesz (uczucie rzekome).

Tak mówimy na co dzień. A w Porozumieniu bez przemocy wygląda to następująco:

Kiedy dziś rano moja córka przez 5 minut nie chciała wyjść z łóżka, to czułam narastającą złość, zniecierpliwienie, strach, że spóźnię się do pracy.

Hmm, pewnie zastanawiasz się teraz, czy masz w ten sposób mówić do pięciolatki?

No jasne! Kto, jak nie Ty? Kto ma ją nauczyć wyrażania swoich prawdziwych uczuć, a nie ranienia ocenami i zrzucaniem na innych odpowiedzialności za swoje samopoczucie?

Dam Ci w prezencie jedno z wielu naprawdę „mocnych” słów Marshalla B. Rosenberga.

Nie jesteśmy odpowiedzialni za uczucia, jakie wzbudzamy w innych ludziach.

Przekonanie, że jesteśmy, wynika w dużej mierze z błędnych nawyków i wzorców porozumiewania się.

Podsumujmy: dysponując szerokim słownikiem uczuć, który pozwoli nam jasno i precyzyjnie nazywać i wyrażać uczucia, ułatwiamy sobie wzajemne kontakty.

Jeżeli chcesz, wykonaj zadanie domowe. Wypisuj uczucia, jakie znasz. Nie tylko te, które czujesz, ale również takie jakie odczytujesz u innych, również Twojego dziecka. Rób taką swoją listę. I bardzo ważne, pamiętaj proszę, że w PBP nie ma DOBRYCH i ZŁYCH uczuć. One po prostu są.

Mam nadzieję, że nasza podróż rozgrzała Cię trochę. Jesteśmy na półmetku.

Krok 3 — Potrzeby

Jeżeli to Twój pierwszy kontakt z PBP prawdopodobnie jesteś lekko zdziwiona. Ale przygotuj się na lekki zawrót głowy, bo potrzeby to najistotniejszy z kroków. Nie da się go przeskoczyć, pominąć. Od teraz nic już nie będzie takie samo.

Nasze dzieci mówią językiem potrzeb. To nic innego niż JA CHCĘ! I JA NIE CHCĘ!

My też w każdej minucie dokonujemy nieświadomych wyborów czego chcemy, a czego nie. Tylko życie nauczyło nas nie słuchać naszego wewnętrznego dziecka. A język potrzeb to wg. Rosenberga język serca. Coś, co płynie prosto z niego. I dlatego dzieci to potrafią, a my spychamy ten głos jak najgłębiej.

Zastanów się teraz proszę, czego potrzebujesz. Zrób to teraz. Wypisz wszystko, co przychodzi Ci do główy.

Może pojawiły się tam potrzeby podstawowe typu jedzenie, picie, powietrze. Może wolność, odpoczynek. Może radość, zabawa.

A teraz uwierz mi na słowo, nasze dzieci też CIĄGLE ODCZUWAJĄ POTRZEBY. I oczywiście zdarza im się, nawet często, wyrażać je w sposób dla nas trudny, ale to nie zmienia faktu, że potrzeby SĄ. I jedyną radą, jaką mogę Ci dać, to szukaj potrzeby dziecka, staraj się ją usłyszeć, wyłuskać spoza ja chcę i wtedy będziesz mogła zdecydować, czy zaspokoisz tą potrzebę czy nie. I pamiętaj, moje potrzeby są ważne i Twoje potrzeby są ważne. Czasem trzeba jednak zdecydować, które z nich będziemy spełniać najpierw.

Na koniec mocny cytat do powieszenia nad biurkiem ludzie nie działają przeciwko innym ludziom, ale dla zaspokojenia swoich potrzeb.

Podsumowując: Kiedy ludzie zaczynają mówić o tym, czego potrzebują i słyszeć potrzeby innych ludzi, dużo łatwiej jest się porozumieć i dogadać.

I ostatni mały wielki krok.

Krok 4 — prośba

Nie chcę Was oszukiwać i ryzykując, że to będą ostatnie słowa, które przeczytasz w tym kursie, proszę zrozum jedno zdanie.

Prośba zakłada odmowę.

Ty też możesz mi teraz odmówić.

Postaram się jednak poprosić Cię o to jeszcze raz, w czterech krokach Porozumienia bez Przemocy.

Widzę, że szukasz pomocy w wychowaniu dziecka. Czuję radość bo moja potrzeba współdzielenia zostaje zaspokojona. Jak by to było dla Ciebie, gdybyś czytała kolejne lekcje i wykonywała zaproponowane przeze mnie ćwiczenia?

Spójrz, ja nie wydaję polecenia. Ja zapraszam Cię do wyrażenia swojej opinii na ten temat.

Podsumowując — łatwiej wyrażać prośby, jeżeli wyraźnie zaznaczymy, że chcemy aby ją spełnili jedynie, jeżeli robią to w zgodzie z samym sobą.


Zanim przejdziesz dalej, proponuję Ci jeszcze zadanie domowe. Przyglądaj się sytuacjom, w których z automatu włącza Ci się ocenianie. Używasz wtedy przymiotników, epitetów, kategoryzujesz, szufladkujesz, osądzasz. Wypisz je sobie i zapamiętaj. Rozprawimy się z nimi w kolejnej lekcji.

Lekcja 2
Obserwacja

Często będę Ci mówić, że to ważna lekcja, ale ta jest naprawdę ważna. Bez niej i kolejnych 3 będzie Ci bardzo trudno zintegrować kolejne elementy.

Jeżeli czytałaś lekcję o 4 krokach Porozumienia bez Przemocy, być może poczułaś, że wszystkie 4 kroki wytrącają Cię trochę ze schematów, w jakich funkcjonujesz. Że jednak często reagujemy z automatu. Że chcemy zmiany w zachowaniu naszych dzieci, ale my użyCiy ciągle podobnych „środków wychowawczych”. Dlatego lektura tego ebooka również niczego nie zmieni. Nie ma na to szans, jeżeli nie dasz sobie przestrzeni do spróbowania czegoś całkowicie nowego.


Lista zdań, jakich Twoje dziecko nigdy nie powinno usłyszeć, przede wszystkim od rodziców, ale w ogóle od nikogo, jest długa. Pewnie obiło Ci się o uszy, że nie wolno mówić

— bądź grzeczny,

— mamusi jest przykro,

— nie, bo nie,

— jaki ty jesteś…,

— przyjdzie tata, to zobaczysz,

— uważaj, bo spadniesz,

— nic się nie stało…

Ok, nie wolno, ale właściwie dlaczego?

Ja bardzo lubię zastosować zmianę perspektywy.

Czy kiedy słyszysz: ale z ciebie niezdara — sprawia to, że jesteś mniej niezdarna?

Albo wręcz przeciwnie, niezdarność staje się samospełniającą się przepowiednią?

Lub mówisz: tak, taka jestem i co z tego?

Co musiałabyś usłyszeć, żeby podziałało to na Ciebie mobilizująco?

Może: nic się nie stało.

No ale, do diabła, stało się. Upuściłaś szklankę, skaleczyłaś się przy tym.

Tylko, zamiast oceniać Ciebie może wystarczyłoby, żeby ktoś był przy Tobie, pomógł posprzątać, nie oceniał, nazwał to, co się stało upuściłaś szklankę, rozbiła się, szkło leży na podłodze.


Oczywiście nie będziemy w ten sposób analizować każdej z sytuacji, jakich codziennie przydarza nam się setka, jednak bardzo namawiam, by ćwiczyć się w nazywaniu tego, co widzi oko, a nie ocenianiu.

Bo czy dziecko, które dziś w szkole dostało jedynkę z informatyki to głupek? Nie, fakt to fakt. Można go nazwać.

Dostałeś jedynkę.

Można zapytać, co dziecko czuje. Warto zapytać, jakie ma pomysły w związku z tą sytuacją. Warto przede wszystkim słuchać, co dziecko nam powie, bo to tak naprawdę, to ono doświadcza tej sytuacji. Nas dotyczy ona pośrednio, a tak naprawdę to dziecko jest kompetentne do znalezienia wyjścia z danej sytuacji. Jest wtedy o wiele większa szansa na wybór rozwiązania, które będzie prawdziwie jego i które będzie w stanie przeprowadzić.

Zawsze motywacja do własnych pomysłów będzie większa, niż do tego, co narzucone z góry.


Teraz przypomnij sobie lub przeczytaj wypisane sytuacje, w których czułaś, że oceniasz. Sama zastanów się jaka obserwacja kryje się za tymi słoCii. Po prostu, co tak naprawdę się wydarzyło?

Udało Ci się?

Sprawdź. Oto przykłady zdań. W niektórych z nich czai się ocena, inne są czystą obserwacją. Wybierz te „czyste”, a zabarwione oceną spróbuj przekształcić tak, żeby były jej pozbawione.

Tomek ciągle przynosi ze szkoły słabe stopnie.

Marta ukradła bratu kawałek ciastka. Ukradła to już ocena. Zabrała — to można zaobserwować.

Julia wiecznie sznuruje buty.

Dominik znowu dokucza siostrze.

Karolina wczoraj oglądała bajki przez 4 godziny. — jest ok!

Jasiek plącze się po pokoju bez powodu.

Zuzia jest dobrym dzieckiem.

(Odpowiedzi znajdziesz na końcu tego rozdziału).

Teraz czas odpowiedzieć sobie na najważniejsze pytanie tej lekcji: Co mi to da? Co zmieni, że będę obserwować, zamiast oceniać?

Czy widzisz już jakieś korzyści płynące z tej zmiany?

Dla mnie jest to przede wszystkim:

Otwieranie dialogu zamiast zamykania go np. stwierdzeniem jesteś leniem i tyle.

Unikanie stawiania się w roli wszechwiedzącego sędziego.

Traktowanie dziecka z szacunkiem. Następstwem tego jest uczenie dziecka szacunku do nas.

Wspólne szukanie rozwiązania, jeżeli zachodzi taka potrzeba.

Uczucie ulgi, kiedy jakaś potencjalnie trudna sytuacja jest „rozbrojona”

Pozwolenie dziecku na wzięcie odpowiedzialności za swoje działania.


Trik:

Po czym poznasz, że obserwujesz, a nie oceniasz?

Jeżeli Ty mówisz, a Twój rozmówca (dziecko) mówi ALE… to znaczy, że zabarwiłaś sytuację własnym osądem. Z obserwacją nie można dyskutować, bo odnosi się ona wyłącznie do faktów.

Zadanie domowe

Spróbuj poprawić zdania z mini testu powyżej tak, by nie zawierały oceny. Kiedy już spróbujesz, przyjrzyj się moim podpowiedziom. Przeanalizuj je i spróbuj podobne rozwiązania zastosować do własnych zdań oceniających, które wypisałaś po lekcji 1.

W kolejnej lekcji będziemy poznawać uczucia, jakimi kierują się ludzie. W związku z tym mam zadanie dodatkowe. Stwórz listę uczuć, jakie czujesz najczęściej. Tylko tyle i aż tyle.

Zapraszam Cię też do obejrzenia nagrania wideo, będącego uzupełnieniem Lekcji 2. Możesz to zrobić przez link lub po zeskanowaniu kodu QR

A na koniec rozwiązanie mini testu z lekcji 2, czyli moje propozycje zamiany zdań zawierających ocenę na neutralne.

Tomek ciągle przynosi ze szkoły słabe stopnie.

Ciągle, do wyrzucenie. Słabe stopnie? Czyli jakie? Dla mnie 1 i 2. Powiedz konkretnie:

Tomek dziś dostał w szkole dwie jedynki.

Marta ukradła bratu kawałek ciastka. Ukradła to już ocena. Zabrała — to można zaobserwować.

Marta zabrała kawałek ciasta z talerza brata.

Olek dziś spóźnił się 10 minut na lekcje.

Można przyczepić się o spóźnił się i powiedzieć przyszedł 10 minut po rozpoczęciu lekcji, ale zdanie można spokojnie uznać za poprawne.

Julia wiecznie sznuruje buty.

Wiecznie, czyli za długo jak na nasz gust. A na Julki gust w sam raz ;) PozbyCiy się więc wiecznie i pozostaje nam

Julia sznuruje buty przez dwie minuty.

Dominik znowu dokucza siostrze.

Znowu do śmietnika. Dokucza, czyli co robi? Proponowałyście szczypie. Tak, to można zaobserwować.

Dominik szczypie siostrę. — OK. To obserwacja.

Karolina wczoraj oglądała bajki przez 4 godziny. — jest ok!

Jasiek plącze się po pokoju bez powodu.

Plącze to się nitka przy szyciu. Jasiek może po prostu chodzić. A cel? Cóż, to że Ty go nie widzisz, nie znaczy, że nie ma go Jasiek.

Jasiek chodzi po pokoju.

Zuzia jest dobrym dzieckiem.

Dobrym o znaczy jakim? Może zrobiła coś, co sprawiło nam przyjemność. O, jak moja córcia dziś

Zuzia wytarła mokrą podłogę po swojej zabawie w wannie.

Lekcja 3
Uczucie

Czy widząc temat lekcji, pomyślałaś: phi, uczucie, tego się mam dziś uczyć?

Tak, właśnie tego! Ale nie odczuwania, tylko prawidłowego nazywania uczuć.

Jeżeli wykonałaś zadanie domowe z poprzedniej lekcji, masz już pewną listę uczuć, z którymi stykasz się najczęściej. Być może myślisz o nich w kategoriach uczuć złych i dobrych.

Dziś przyjrzymy się, w jaki sposób Porozumienie bez Przemocy wplata to, co czujemy, do języka żyrafy.

Pisałam już o tym, że Porozumienie nie pyta JAK się czujesz? tylko CO czujesz? I tak, jak w poprzedniej lekcji pokazywałam, jak odróżnić obserwację od oceny, tak dziś to właśnie słowo CO, a nie JAK robi różnicę.

Ludzie podejmują zdecydowaną większość swoich decyzji na podstawie emocji, czyli właśnie uczuć. Robimy to nieświadomie, przeważnie zgodnie ze schematami, jakie funkcjonują w naszym środowisku. Przykładem może być manipulacja, jakiej poddają nas reklamy. Ale też na własnym podwórku, widok bałaganu w pokoju dziecka raczej nas nie rozśmieszy (nie czujemy radości), a zezłości (czujemy złość).

O ile szczególnie my, kobiety, jesteśmy raczej biegłe w nazywaniu, rozpoznawaniu uczuć, to właśnie rozróżnienie między co i jak jest główną trudnością podejścia NVC.

Ważna zasada: jeżeli czujesz SIĘ pominięta, niekochana, sfrustrowana, oszukana to znaczy, że NIE CZUJESZ. Pomyśl, CO naprawdę czujesz, mówiąc „czuję się sfrustrowana brakiem poprawy zachowania mojej córki”. Czujesz smutek? Czujesz frustrację? Czujesz zawód?

Mówiąc do dziecka czuję się…, OBARCZASZ GO WINĄ ZA SWOJE UCZUCIA!

A nikt nie jest odpowiedzialny za uczucia, jakie wywołuje w innych ludziach.

Więc to nie dziecko jest winne Twojej frustracji, tylko Twoje uczucia w danej sytuacji prowadzą Cię na skróty do takiego wniosku.

Słyszysz, co próbuję Ci powiedzieć?

Jeżeli mówisz do dziecka „mama jest zła” to oznacza, że jesteś złym człowiekiem, złą matką, czy czujesz złość? Jeżeli CZUJESZ złość, to do cholery, nie mów, że JESTEŚ zła. Ja wiem, że to początkowo wydaje się trudne, brzmi dziwnie i nie może przejść przez gardło. Ja miałam takie same obawy. Więc najpierw układałam dialogi w głowie albo mamrotałam pod nosem. Ale w końcu przestałam mówić, że jestem „jakąś” osobą, bo to potrafi stać się rodzajem etykietki na naszym czole. Zaczęłam po prostu chwilowo odczuwać emocje. Nie identyfikować siebie z nimi. Pozwolić im przepływać przeze mnie.

Sami trenerzy potrafią przyznać, że początkowo 4 kroki Porozumienia bez Przemocy mieli rozpisane na kartce i mówili z kartki! Obserwacja — uczucie — potrzeba — prośba. Im większą biegłość osiągamy, tym więcej elementów możemy pominąć. Im lepsza, bliższa relacja, tym więcej możemy już pozostawić niedopowiedziane. Ale nie na początku, jeszcze nie na tym etapie.

Teraz w ramach treningu przyjrzyj się poniższej liście i wykreśl uczucia rzekome (była o nich mowa w lekcji 1. Przypomnę, że pojawiają się np. kiedy mówimy czuję się… lub czuję, że…).

Spróbuj je zastąpić prawdziwym uczuciem. Dopisz, proszę, sytuację z własnego życia, kiedy tak właśnie czułaś. Propozycje zdań pozbawionych uczuć rzekomych znajdziesz na końcu tego rozdziału.

Czuję radość!

Jestem zmęczona.

Czuję się zawiedziona.

Jestem głodna.

Czuję głód.

Czuję podniecenie.

Czuję, jak mnie unikasz.


Jest jeszcze jedna strona medalu. Uczucia innych osób. Tak jak już powiedziałam w NVC nie ma żadnej korelacji między nimi a nami. Nie mamy na to po prostu wpływu. Jak trudno jest odczytać uczucia innych osób, łatwo sprawdzić analizując poniższe rysunki.

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 33.81
drukowana A5
za 52.09