Wszelkie prawa zastrzeżone. Książka chroniona prawem autorskim i własności intelektualnej. Żaden fragment niniejszej książki nie może być reprodukowany w jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody Autorki/Wydawcy.
Celem tego przewodnika nie jest stawianie jakiejkolwiek diagnozy czy zalecenia leczenia konkretnej choroby. Jest zapisem wieloletnich poszukiwań autorki na polu nauki i praktyki, dla zrozumienia funkcjonowania własnego organizmu oraz innych osób, w tym wielu lekarzy, pragnących ratować siebie i członków własnej rodziny.
Oświadczenia zawarte w tym przewodniku reprezentują profesjonalne opinie autorki, która dedykowała tej pracy ponad 50 lat życia. Poszukiwania te miały na celu znajdowanie optymalnych rozwiązań wspomagających zasadę Hipokratesa „po pierwsze nie szkodzić” dla tworzenia modelu „edukacji dla przyszłości” dla zdrowia siebie, innych ludzi i świata.
Te informacje są przeznaczone wyłącznie dla celów edukacyjnych, a każda osoba jest zobligowana do współpracy z licencjonowanym specjalistą opieki zdrowotnej.
Wprowadzenie
Tytuł tej książki mógłby być mylący, gdyż dotyczy wzroku. Jednakże, zajmując się od lat podejściem holistycznym i wspomaganiem całościowo rozumianego zdrowia, nie byłabym sobą, gdybym nie odniosła się do poszczególnych części ciała, narządów czy układów, które mają znaczącą rolę w różnego rodzaju problemach zdrowia czy chorobach. Z racji moich długoletnich zainteresowań zawodowych chorobami autoimmunologicznymi, jak również własnymi doświadczeniami z nimi związanymi, postanowiłam dedykować tę publikację problemom oczu, właśnie cierpiąc na choroby autoimmunologiczne. Z racji tego, że w tego rodzaju kłopotach mamy do czynienia z włączeniem całego organizmu, jedną ze swoich książek zatytułowałam: „Choroby systemowe autoimmunologiczne”, ponieważ mamy do czynienia z zaatakowaniem różnych części organizmu, w tym oczu. Zainteresowanych tematem odsyłam do wspomnianej książki, dla zrozumienia systemowego, a więc całościowego oddziaływania.
W chorobach autoimmunologicznych choruje bowiem cały organizm w mniejszym lub większym stopniu, a stąd warto dedykować uwagę każdemu z problemów, by wspomagać jego funkcjonowanie, polepszając jakość życia także i tej części ciała. Mamy tu bowiem do czynienia, jak to ma miejsce w przypadku oczu, z pogorszeniem jakości widzenia na skutek nie tylko dysfunkcji gospodarki hormonalnej (np. tarczycy czy trzustki), ale także wodno-elektrolitowej, co ujawnia się chociażby w wysychaniu śluzówki oczu, niedoborze łez, jak i w samym oku zamgleniem widzenia, przypominającym zaćmę, jak również mgle mózgowej. Będąc pod opieką specjalisty, np. endokrynologa, rzadko dostajemy porady związane z innymi narządami. Gdy natomiast wizytujemy okulistę, on zwykle skupia się na dysfunkcjach tego organu, nie zawsze zwracając uwagę na tego rodzaju „błahostki”, jak suche oczy. Tymczasem jest to wyjątkowo uciążliwy problem dla pacjenta z chorobami autoimmunologicznymi, gdyż dotyczy jego codzienności, jak również koordynacji ruchowej, a to znowu włącza neurologa.
Oko jest bowiem ściśle połączone z mózgiem, stąd nie sposób odłączać jedno od drugiego i zajmować się tylko nim. Ponadto musimy mieć na uwadze także problemy z oczami po wykonaniu operacji zaćmy i wszczepieniu sztucznej soczewki, a oko odbiera ten stan jako obecność obcego ciała, reagując nadmierną pracą dla jego nawodnienia, a stąd pogarszając suchość oka, przypominającą Zespół Sjögrena.
Zespół Sjögrena jest przewlekłą chorobą autoimmunologiczną, w której układ odpornościowy atakuje gruczoły wydzielania zewnętrznego (głównie łzowe i ślinowe), powodując ich zapalenie i zmniejszoną produkcję łez i śliny, co skutkuje nie tylko suchością oczu ale i jamy ustnej. Może współistnieć z innymi chorobami autoimmunologicznymi, a objawy mogą dotyczyć także innych narządów (stawów, płuc, nerek, skóry), często z towarzyszącym przewlekłym zmęczeniem. I tu włącza się kolejny specjalista — laryngolog i wysychanie śluzówki jamy ustnej i gardła, a przede wszystkim specjalista chorób wewnętrznych, czyli lekarz pierwszego kontaktu.
Mamy więc, jak widać, chorobę systemową, a właściwie zespół chorego całego organizmu i nie sposób dzielić go na osobne części i leczyć każdą z nich osobno. Jak do chwili obecnej mamy specjalistów od poszczególnych narządów. „Leczyć” staje się czasownikiem niedokonanym, gdyż wizyty przeciągają się w nieskończoność u każdego z osobna, a on nie wie co dzieje się u kolejnego, a my, jako pacjenci musimy przeżyć każdy dzień w niedoskonałej kondycji, nie mając stale całego obrazu tego, na co chorujemy i czy mamy szanse na zdrowienie. Rzeczownik — leczenie — to bowiem proces dążący zarówno do zaleczenia, wyleczenia lub złagodzenia objawów. Jeśli jest on koordynowany wieloprofilowo, wtedy są znacznie większe szanse na wyleczenie. Inaczej, jest to jedynie łagodzenie objawów, skupiając się na nich, a nie na przyczynach ich powstawania, a często też zasilania.
I tu wchodzimy w sferę psyche — czyli somatycznych skutków, wynikłych z przekonań, nawyków, wzorców zachowania, a w efekcie nieświadomego wychowania i edukacji, które nie zawsze prowadzą do zdrowia, a bywa, że choroby. I to przybliża nas do kolejnego specjalisty, a więc psychologa i edukacji psychologicznej.
Książkę tę oparłam na własnych doświadczeniach: z jednej strony, jako specjalistki w sferze całościowego zdrowia, immunologii i diagnostyki klinicznej, ale i zgłębiającej inne nauki, w tym nową fizykę; z drugiej jako pacjentka odwiedzająca wielu specjalistów, każdego z osobna, nie mających zresztą ze sobą kontaktów, a tym samym koordynacji działań. Z racji tego, że od 30 lat zajmuję się również psychosyntezą, nauczyłam się dokonywać syntez na własny użytek, po to aby poprawiać jakość mojego życia, właśnie dzięki integracji wiedzy i własnego doświadczenia. Nie mając w tej chwili bezpośredniego dostępu do aparatury diagnostycznej używanej w opiece zdrowotnej, moje wizyty traktowałam zresztą jako element poszerzania świadomości, dzięki właśnie tym przyrządom, ale także poznawaniu ich poprzez efekt jaki odczuwam w organizmie. Bywało też, że jedno zdanie czy słowo usłyszane w gabinecie pozwalało mi na wyciągnięcie wniosku dotyczącego procesu w jakim uczestniczę i ukierunkowywało mnie na poszukiwanie dróg, pozwalających na polepszenie jakości życia w sytuacji choroby autoimmunologicznej. Inne jednak okazywały się domniemaniami czy fobiami, a nawet oznakami niewiedzy, nie potwierdzonymi naukowo, a ja to śledziłam na bieżąco od wielu lat. To bowiem ja dokonuję wyboru, z racji tego, że zdrowie to osobiste, bardzo intymne dobro i tylko ja/każdy może o nim decydować świadomie, znając wszystkie elementy i fakty swojego życia, a nie tylko końcowy efekt w postaci skutku czyli symptomu. On bowiem może wynikać z wielu powodów, podobnie jak jego utrzymywanie się może być prowokowane przez nieświadome zachowania czy nawyki, a stąd jest to moja/każdego odpowiedzialność, aby dokonać zmiany, niczyja inna. Żaden lek nie spowoduje tego rodzaju efektu, może tylko oddalić skutek, przez jego zasłonięcie.
Książka, jak i wiele poprzednich, jest podsumowaniem wieloletnich obserwacji siebie, skutków leczenia na przestrzeni omal 50 lat i wysnuwania wniosków i własnych refleksji i życiowej mądrości, która wynika z obserwacji i poznawania siebie na przestrzeni tychże lat i kolejnych lat wzięcia odpowiedzialności za swoje zdrowie. Nie stanowi porady medycznej, a jedynie uświadomienie, że każdy z nas w każdym momencie swojego życia ma obowiązek i prawo wzięcia odpowiedzialności za swoje zdrowie w swoje ręce. Decyzja i efekty jej podjęcia dotyczą nas samych i tego, że tylko my odpowiadamy za skutki, ponieważ będą naszą codziennością.
Na zakończenie Wprowadzenia pragnę odwołać się do tego, co obserwuję od lat także w pedagogice, a w zasadzie w szeroko rozumianej humanistyce. Z licznych prac w tej dziedzinie wynika, że zamiast pojawiania się kolejnych subspecjalności (specjalizacji wewnątrz specjalizacji, poddziedzina lub węższy obszar zainteresowań w ramach szerszej dziedziny) i tematyki, budującej dodatkowe ściany podziałów, zaczynają rozkwitać zagadnienia, budujące łączniki interdziedzinowe.
Zbliżamy się powoli do systemowego podejścia, łączącego, a nie rodzielającego poszczególne nauki. Jak zaznaczył autor wymienionej wyżej pracy:…”Świadczy to o tym, że nie da się już tych kwestii rozważać jedynie w zamkniętym, odizolowanym „od świata” kręgu profesjonalistów — ponieważ, krótko rzecz ujmując, wszystkie takie dyscyplinowe ścianki (między jej wnętrzem a zewnętrzem) zmurszały lub zostały poprzebijane i musimy mieć świadomość, że teraz wszyscy jesteśmy w tym samym „wnętrzu”, a to znaczy, że zarazem i na widoku publicznym”.
Z tym samym mamy do czynienia od lat w medycynie, gdy zauważamy coraz częściej, że różne specjalności mają do czynienia z tymi samymi objawami, których adresatem jest konkretny człowiek, jego sfera humanum. Potrzebujemy więc zobaczyć szerzej i łączyć specjalności, a nie dzielić i nie dublować czegoś, co jest wynikiem jednego procesu odbywającego się w konkretnym człowieku.
Oczy i ich znacząca funkcja i obciążenia we współczesnych czasach
Wydawać by się mogło, że oczy są i były zawsze jednakowo obciążone funkcjonalnie. Tymczasem, przyglądając się życiu osób, szczególnie w wielu miastach, okazuje się, że ich oczy są nadmiernie obciążone czynnościami związanymi z używaniem nowoczesnych technologii. Obecnie większość usług i spraw administracyjnych przeszła do Internetu, a stąd niezbędne są do tego właśnie oczy. One są skupione na większych czy mniejszych ekranach: laptopów, tabletów czy telefonów, a stąd są narażone nieustannie na migoczące światło, wymuszające wysilanie wzroku przez wiele często godzin na drobnych szczegółach: cyfrach literach czy wyszukiwaniu danych i stron.
Dotyczy to nie tylko dorosłych, ale także dzieci i nastolatków, co powoduje konkretne konsekwencje w jakości ich widzenia, a stąd zmęczenie oczu i to często u osób dotychczas nie mających z nimi problemów. Widać to coraz wyraźniej na populacji młodego pokolenia, które zaczyna nosić okulary znacznie wcześniej niż ich rówieśnicy lata temu.
Mamy też do czynienia z zanieczyszczeniem środowiska i obecnością w powietrzu różnego rodzaju mikrocząstek, co sprzyja dodatkowym problemom ze wzrokiem. Tym i innym zagadnieniom dedykowałam inną książkę p.t. „Walka o przyszłość swoją i planety”.
Oko to organ zmysłowy, który odbiera bodźce świetlne i przekształca je w sygnały nerwowe, które mózg interpretuje jako obraz. Mózg jest przy tym organem sterującym dla oczu, a oczy to tylko specyficzne anteny, które przesyłają mu, jak opisano w literaturze, 85% informacji ze świata. Oko zawiera sieć połączeń nerwowych, które są ze sobą skorelowane. Działają jak anteny, zbierając fale świetlne. Światło przechodzi przez soczewkę, a siatkówka tworzy obraz, który jest pomniejszony i odwrócony. Ta ostatnia zamienia światło w impulsy, które odbiera mózg. To on łączy te dwa odwrócone obrazy z obu oczu w jeden zintegrowany, właściwie ustawiony obraz.
Widzenie to więc funkcja mózgu, a oko jest jego pomocnikiem. Siatkówka ma około 6 milionów czopków (to dzięki nim widzimy kolory) i 120 milionów pręcików (które pracują też w ciemności). Dzięki tym fotoreceptorom rozróżniamy odcienie barw. Nie widzimy jednak podczerwieni, ani ultrafioletu. W oku jest także plamka żółta, mała, centralna strefa, która daje ostrość widzenia. Analiza danych pochodzących z oczu pochłania ponad 10% komórek nerwowych. Wzrok to nie tylko patrzenie, to także rozumienie.
Wzrok to więc złożony proces sterowany przez mózg, obejmujący skupienie, postrzeganie głębi, świadomość przestrzenną, regulację emocji oraz koordynację i śledzenie ruchów oczu. Można mieć „doskonały” wzrok, a mimo to doświadczać problemów z przetwarzaniem obrazu, które wpływają na naukę, uwagę, poruszanie, ale też pewność siebie, a stąd problemy w wielu dziedzinach życia.
Funkcjonalne problemy ze wzrokiem mogą przypominać ADHD, lęk, czy dysleksję i objawiać się w trudnościach w czytaniu, odwracanie liter, trudności z pisaniem, kłopoty ze skupieniem uwagi. Mogą odzwierciedlać wadę koordynacji wzrokowo-ruchowej. Wiele dzieci i dorosłych bywa błędnie diagnozowanych, ponieważ standardowe badania wzroku mierzy tylko ostrość widzenia, a nie jego funkcjonalność.
Terapia wzroku może przeprogramować mózg i usunąć objawy w każdym wieku. Jest jak fizjoterapia dla mózgu poprzez oczy. Dzięki ukierunkowanym ćwiczeniom może wzmocnić koordynację oczu, ścieżki neuronowe, skupienie, śledzenie obrazu czy postrzeganie głębi. Pomaga też przy wstrząsach mózgu, zawrotach głowy, nietolerancji wzrokowej, lęku z powodu bycia w tłumie czy jeździe samochodem i innymi problemami.
Współczesne czasy dostarczyły nam wielu zagrożeń związanych nie tylko z widzeniem, ale też związanych z mózgiem. Dotyczy to nieustannej używalności technologii, a stąd ekranów sprzętu elektronicznego.
Ekrany zmieniają system wzrokowy, pogarszając widzenie i rozumienie. Przeciętny dorosły spędza obecnie ponad 7 godzin dziennie przed ekranem, a wiele dzieci ponad 6 godzin. Obciąża to system wzrokowy, zawęża świadomość peryferyjną, zmniejsza częstotliwość mrugania. Zaburza też rytm dobowy i zmienia sposób przetwarzania informacji przez mózg. A to wszystko powoduje chociażby zmęczenie wzroku, wreszcie całego ciała i problemy ze snem.
Zmęczenie oczu, wysychanie filtru łzowego, swędzenie, i inne nieprzyjemne dolegliwości to także wyzwanie dla pacjentów borykających się z chorobami autoimmunologicznymi. Bywa, że oni, leczeni jedynie zachowawczo, w postaci tymczasowego likwidowania objawów nie sięgając do przyczyn, cierpią dodatkowo, nakładając symptomy powstające z używania technologii na te, które pochodzą z ich choroby autoimmunologicznej. Ich pierwotne dolegliwości często przekształcają się w kolejną postać choroby autoimmunologicznej, chociażby wspomniany już na początku Zespół Sjögrena. Mamy więc „dwa w jednym”, a to nie sprzyja „leczeniu”, tylko, niestety „zaleczaniu” lub zostawienia pacjenta samemu sobie, bo skupienie na jednym wątku choroby, eliminuje tę drugą gałąź, która dzieje się równolegle. I tu zapala się „czerwone światełko na „samo-opiekę”, a szczególnie nieustanną edukację siebie, „jak sobie pomóc”. I ta właśnie książka jest jednym z elementów, która wypełnia luki niedomówień czy ignorowania „błahostek”, które zostały pominięte w opiece nad pacjentem, a tymczasem są codziennym utrudnieniem w życiu każdej osoby borykającej się z chorobą autoimmunologiczną.
Film łzowy i problemy z oczami
W poprzednim rozdziale wspomniałam o procesie mrugania. Mruganie jest automatycznym odruchem zamykania i otwierania powiek, niezbędnym dla zdrowia oczu. Nawilża ono i odżywia gałkę oczną, rozprowadzając film łzowy. Jednocześnie oczyszcza oko z zanieczyszczeń i chroni je przed uszkodzeniami. Mrugamy średnio 15—20 razy na minutę, co daje 15—20 tys. razy w ciągu dnia. Jego częstotliwość spada podczas pracy przy komputerze, a rośnie przy wietrznej pogodzie czy sytuacjach stresu. Nadmierne mruganie lub tiki mogą wskazywać na zespół suchego oka, wady wzroku, alergie, zmęczenie lub zaburzenia neurologiczne.
Mruganie to naturalny system ochrony nie tylko przed kurzem, wiatrem, ale też zmęczeniem w wyniku długotrwałego patrzenia w ekrany typu telefon czy komputer. Rozprowadza film łzowy, a więc łzy, które nawilżają oko i niwelują bakterie. Kiedy ten system przestaje właściwie pracować, pojawia się Zespół Suchego Oka (ZSO).
Problemy z przetwarzaniem komunikatów wzrokowym, wynikające ze złego stanu oczu, utrudniają interpretację informacji wzrokowych odbieranych przez mózg, a to wpływa na wiele aspektów jego funkcjonowania, w tym rozwiązywanie problemów, świadomość wzrokowo-przestrzenną i koordynację ruchową.
Film łzowy to delikatna wydzielina, która warstwami pokrywa powierzchnię oka, nawilżając je, chroniąc przed uszkodzeniami i zanieczyszczeniami oraz zapewniając prawidłowe widzenie. Składa się z trzech powłok: zewnętrznej — lipidowej, środkowej — wodnej (głównej) oraz wewnętrznej — śluzowej (mucynowej), które wspólnie mają za zadanie ochronę zdrowia oka i jego odpowiednie funkcjonowanie.
Film łzowy pokrywa rogówkę i spojówkę. Ma kluczowe znaczenie dla jakości widzenia, ponieważ wpływa na skupianie światła. Nawilża on oko, zapobiega tarciu między tkankami i chroni je przed wysychaniem oraz czynnikami drażniącymi, takimi jak kurz, czy mechaniczne drobiny, obecne w powietrzu, szczególnie zanieczyszczonym (smog). Zapobiega zmęczeniu wzroku podczas codziennego funkcjonowania. Ma również wpływ na ostrość widzenia, gdyż uczestniczy w procesie skupiania promieni świetlnych na powierzchni siatkówki.
— Warstwa lipidowa (tłuszczowa): to zewnętrzna warstwa produkowana przez gruczoły Meiboma, zapobiegająca zbyt szybkiemu parowaniu łez. Bywa dość powszechnie w postaci dysfunkcji powiek, że pojawia się zapalenie gruczołów Meiboma (MGD), prowadzące do zespołu suchego oka, objawiające się suchością, pieczeniem, uczuciem piasku, zaczerwienieniem i zmęczeniem oczu.
— Warstwa wodna: to najgrubsza warstwa, produkowana przez gruczoły łzowe. Zawiera ona wodę, białka, elektrolity i substancje odżywcze.
— Warstwa śluzowa (mucynowa): to wewnętrzna warstwa, produkowana przez komórki kubkowe spojówki, przylegająca bezpośrednio do powierzchni oka i zapewniająca równomierne rozprowadzenie łez.
Problemy związane z filmem łzowym wynikają z:
— Zespołu suchego oka: występuje on, gdy film łzowy jest zbyt cienki lub niestabilny, a to prowadzi do suchości, pieczenia, uczucia piasku pod powiekami i zaburzeń widzenia.
— Pracy przy komputerze: która wymusza nieustanną uwagę, a konsekwencją tego jest obniżona częstotliwość mrugania, co może prowadzić do szybszego wysychania filmu łzowego.
Mętnienie w oczach, bóle głowy i przeciążenie wzroku mogą być związane z widzeniem — i można je leczyć: objawy takie jak zawroty głowy, nudności, wrażliwość na światło, panika podczas jazdy samochodem, trudności z poruszaniem się po schodach lub przytłoczenie w sklepach i zatłoczonych miejscach często mają swoją przyczynę w przetwarzaniu wzrokowym. Dr Appelbaum wyjaśnia, w jaki sposób rozwiązanie tych problemów poprzez funkcjonalną opiekę okulistyczną może przywrócić jasność widzenia, komfort i pewność siebie.
Proste codzienne ćwiczenia mogą poprawić koncentrację, elastyczność i komfort widzenia: czynności takie jak „pompki oczu”, trening świadomości peryferyjnej i rozciąganie oczu pomagają wzmocnić połączenie między oczami a mózgiem oraz zmniejszyć bóle głowy, zmęczenie oczu, także związane z czytaniem. Ćwiczenia te są dostępne w każdym wieku i mogą opóźnić lub zmniejszyć potrzebę stosowania okularów do czytania.
Badanie wzroku jako kompleksowe uwidocznienie problemów zdrowia i wielu chorób autoimmunologicznych
Badanie wzroku i uważna interpretacja w gabinecie okulistycznym to nie tylko określenie problemów oczu, ale cały szereg innych dolegliwości, które są widoczne dzięki współczesnej aparaturze diagnostycznej. Wiele lat temu tego rodzaju informacje otrzymywali doświadczeni lekarze, zgłębiający irydologię. Miałam okazję kilkakrotnie odwiedzać kilku z nich, mających wyjątkowe sukcesy w wyleczeniach wielu problemów zdrowotnych zarówno u dzieci jak u dorosłych. Szukając pomocy dla siebie i dzieci i mając poczucie „czegoś więcej”, czego nie uzyskiwałam w gabinetach podstawowej opieki zdrowotnej, jak i u specjalistów np. laryngologów czy okulistów, właśnie tam uświadomiłam sobie, że jestem „jak w domu”.
Obecnie, po omal 40—50 latach od tego czasu i korzystając z diagnostyki obrazowej, chociażby okulistycznej, mam świadomość, że ta droga doprowadziła do tego, że jesteśmy obecnie na tym etapie, na którym ci lekarze-nowatorzy byli dziesiątki lat wcześniej. Nie znaczy to jednak, że należy (jak to się dzieje dotychczas) wyśmiewać mniej skomplikowane metody diagnostyczne, a z drugiej uważać siebie, za ekspertów, bo niestety, większość z dostarczanej obecnie dokumentacji aparaturowej nie jest wykorzystywana, a ograniczana do minimum, a więc do jednego problemu, który chce zdiagnozować dany specjalista np. okulista. A tymczasem, zarówno w tejże irydologii, jak i w obecnych aparatach wachlarz możliwości diagnostycznych był i jest przeogromny.
Dlatego też kilka słów dedykuję w tym miejscu właśnie irydologii, a z drugiej, będzie to też hołd tym lekarzom, z których pomocy skorzystałam w tamtych czasach: laryngologa dziecięcego, który „uratował migdałki” mojej córce, a potem lata temu lekarzowi chorób wewnętrznych i okuliście, który, poprzez „mapę oka” potrafił ukierunkować moje poszukiwania „kopania głębiej” i zwrócił mi uwagę na mięśnie i problemy z nimi, a to pokazało mi „fibromialgię”, którą zdiagnozowałam sama sobie, a Instytut Reumatologii, po 2 tygodniach diagnozowania ją potwierdził.
Oczy, według podejścia irydologii składają się z wielu precyzyjnie współdziałających ze sobą elementów, które współpracują, aby umożliwić prawidłowe widzenie. Mówi się, że oczy są zwierciadłem duszy. Z oczu można wyczytać nasze myśli i emocje i wystarczy tylko spojrzeć w czyjeś oczy, bez użycia jakiegokolwiek aparatu. Widać z nich zarówno zachwyt, zauroczenie, zaskoczenie, smutek, strach, ale także miłość.
Ale oczy odzwierciedlają także stan naszego zdrowia. Z narządu wzroku można „wyczytać” różne problemy zdrowotne, m.in. cukrzycę (objawiającą się jako retinopatia), nadciśnienie tętnicze czy problemy z tarczycą. Zajmuje się tym irydologia — oceną stanu zdrowia na podstawie wyglądu tęczówki. Jej nazwa wywodzi się od greckiego słowa iris, oznaczającego tęczę. Zwolennicy tej metody uważają, że wzory, kolory i inne cechy tęczówki mogą odzwierciedlać stan zdrowia organizmu. Analizując je, można uzyskać informacje o kondycji różnych narządów i układów ciała.
Korzenie irydologii sięgają starożytnych Chin i Indii. Znali ją także Egipcjanie i Grecy. Jednakże współczesna irydologia oka narodziła się w XIX wieku, kiedy niemiecki lekarz Ignaz von Paczely stwierdził, że zmiany widoczne w wyglądzie tęczówki mogą być interpretowane jako sygnał odzwierciedlający różne stany chorobowe.
Irydologia opiera się na założeniu, że oko człowieka stanowi mapę całego organizmu. Według tej nauki każdy organ i układ znajduje się w bezpośredniej korelacji z pewnym obszarem w tęczówce. Zmiany w tęczówce, takie jak zmiana koloru, struktury czy pojawienie się plamek, mogą dostarczyć cennych wskazówek dotyczących kondycji danego narządu.
Lekarze irydolodzy wierzą, że analiza tęczówki daje możliwość oceny całego organizmu i jego aktualnej kondycji, a także predyspozycji do wystąpienia określonych schorzeń. Badanie irydologiczne — zdaniem praktyków — pozwala ocenić m.in. pracę układu nerwowego, krwionośnego czy immunologicznego. Ponadto poprzez analizę wyglądu tęczówki oka pacjenta możliwe jest wykrycie niektórych chorób na wczesnym etapie, zanim pojawią się pierwsze objawy. Irydolodzy twierdzą, że badanie irydologiczne może ujawnić m.in.:
— choroby tarczycy,
— stany zapalne,
— zaburzenia przemiany materii,
— choroby żołądka,
— nadciśnienie tętnicze,
— zatrucie toksynami,
— zaburzenia ukrwienia mózgu,
— niedobór witamin i mikroelementów.
Predyspozycje do wystąpienia niektórych chorób może zdradzać sam kolor tęczówki. Na przykład osoby z niebieskimi lub szarymi oczami są bardziej narażone na alergie, zapalenie stawów, łuszczycę i egzemę, chorobę wrzodową, reumatyzm, a także niedomaganie serca i krążenia. Z kolei zielonoocy powinny szczególną uwagą otoczyć układ pokarmowy oraz trzustkę.
Gdybyśmy jako ludzie zaczęli uznawać, że przeszłość buduje naszą przyszłość, a więc też to, co kiedyś było tylko zaczątkiem jakiejś nowej wiedzy czy wreszcie nauki, w miarę czasu urasta do czegoś większego, a więc do metody diagnostycznej, opartej na konkretnej aparaturze, to byśmy dostrzegli też ludzi, którzy dążą do zobaczenia czegoś więcej, nie tylko oczami, ale i znacznie głębiej.