WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
Ten tekst stanowi chronione dzieło autorskie. Zabrania się kopiowania, reprodukowania, wykorzystywania w całości lub we fragmentach bez pisemnej zgody autora. Publikacja, jej treść oraz układ reporterski są efektem pracy twórczej i osobistego doświadczenia. Każde nieuprawnione użycie będzie traktowane jako naruszenie praw autorskich
Dedykacja
Dedykuję tę książkę wszystkim, którzy odnaleźli się w przestrzeni przemian — tym, którzy odważyli się słuchać ciszy, tym, którzy wciąż szukają swojego wewnętrznego przewodnika, i tym, którzy pielęgnują pamięć o tym, co niewidzialne, lecz prawdziwe.
Niech to, co tu zapisane, będzie dla Was światłem na drodze.
Wstęp
Jak wrócić z miejsca, które nas zmienia? Przejście przez przestrzeń, której nie da się opisać
Jeszcze niedawno niewielu potrafiło mówić o tym, co dzieje się między śmiercią a nowym życiem. Nie dlatego, że to doświadczenie nie istniało — ale dlatego, że brakowało języka, który umiałby je uchwycić.
Dziś coraz więcej ludzi wraca z „tamtej strony” — z miejsca liminalnego, zawieszonego pomiędzy końcem a początkiem. Ich opowieści są niejednoznaczne: splot snu, duchowości i twardej rzeczywistości. Brzmią nieprawdopodobnie — ale niosą autentyczność, której nie da się zignorować.
Ten tekst nie jest próbą mistyfikacji. To zapis spotkań — rozmów, zdarzeń, świadectw.
Z Marysią, która po ceremonii ujrzała świat w nowym świetle. Z Olgą, której przedmiot przesiąkł pamięcią bólu i stał się symbolem przemiany. Z Oliwią, która po intensywnej terapii energetycznej utraciła siebie. Po „otwarciu trzeciego oka” przestała spać. Nie umiała wrócić do dawnej rzeczywistości.
Z Tomkiem — dzieckiem, które czuło więcej, niż potrafiło wyrazić.
I ze mną, Włodzimierzem — który dopiero po latach zrozumiał, że ten głos, tamta pamięć, tamten dar — to była część jego drogi. Potem po prostu Włodek.
Wszystko to wydarzyło się naprawdę.
A ja — który piszę te słowa — pamiętam również ten domek z dzieciństwa. Może był z drewna. Może z wyobraźni. Ale jego obraz był zawsze obecny: miejsce, które chroniło, w którym można było czuć. Cisza. Światło. Duchowa stacja pośrednia.
I właśnie tam, w tej ciszy dzieciństwa, pojawił się Kacper — przyjazny duszek z dobranocek, znany nam z dziecięcych lat, który nigdy nie straszył, a zawsze towarzyszył z ciepłem i spokojem. Nie był duchem grozy, demonem ani cieniem — był cichym towarzyszem, który wracał w snach, w obrazach, w kuchni między łykiem wody a gestem pamięci.
Kacper — jak wewnętrzny przewodnik łagodności. Jak przypomnienie, że nie trzeba mówić głośno, żeby zostać usłyszanym. Jak znak, że dusza wciąż chce być obecna — delikatnie, spokojnie, subtelnie.
Ja — i może także Ty — jesteśmy świadkami tych historii. Nie zawsze potrafimy je nazwać. Ale one istnieją. Pulsują w ciszy. Domagają się głosu. A ta książka jest właśnie tym głosem — zapisanym, żeby nie zniknąć.
Czy naprawdę to wszystko wydarzyło się naprawdę?
Tak — ale nie zawsze w świecie materialnym. Czasem w snach, czasem w półsłówkach, które mówiło dziecko, a czasem w drżeniu, którego nie rozumiałem. To była prawda — choć nie taka, jakiej uczą w szkole.
Od autora — reporter przemiany
Nie jestem pisarzem. Nie jestem psychologiem. Nie jestem fotografem. Ale jestem kimś, kto widzi. Widzi to, co subtelne, niewypowiedziane, drgające pod powierzchnią.
Ten reportaż nie będzie z gazetą pod pachą — będzie z czuciem w dłoniach. To nie tylko opowieść o ludziach. To dochodzenie w sprawie duszy. Zdjęcia, których nie zrobi obiektyw, ale które zostają na skórze.
Nie ma tu winnych. Jest droga. I głos, który długo milczał.
Część I
Przejścia i Przestrzenie
W tej części nie pytam, lecz wsłuchuję się. Nie tłumaczę — odczuwam. Opisuję przejścia, które nie zawsze mają nazwę. To początki. Przedsionki. Wibracje, które nie rozumieją języka, ale poruszają duszę.
To tu pojawia się subtelna energia, pierwsza ceremonia, przedmiot Olgi — który milczy, ale mówi. Tu Bardo zaczyna układać się w mapę. Czytelnik nie dostaje definicji. Dostaje obraz — i ciszę między nimi.
Rozdział: 1
Możliwe, że ta książka nie będzie łatwą lekturą
Możliwe, że ta książka nie będzie wspaniałą lekturą dla wielu. Może nawet nieprzyjemną. Bo dotyka tematów, które bolą: śmierci, przemiany, duchowości, powrotu z miejsc, których nie da się opisać.
Dla niektórych będzie niezrozumiała. Dla innych — zbyt osobista. Ale być może dla kogoś stanie się lustrem, w którym zobaczy własny proces, własne Bardo, własne przejście.
Pracując z energiami, duchowością, z traumą i transformacją — przez lata zadawałem sobie pytania: jak wrócić z miejsca, które nas zmienia? Jak opowiedzieć o doświadczeniu, którego nie da się opisać?
A może to doświadczenie wcale nie chce być opisane? Może ma być tylko przeżyte?
Czy istnieje język, który pomieści to, co niewidzialne?
Tak — to język opowieści. Nie ten racjonalny. Ten, który płynie spod skóry. Który nie dowodzi — lecz przywołuje. Nie opisuje — lecz dotyka.