Pogadajmy..
Cześć!
Skoro tu jesteś, to pewnie masz już dość przewijania rolek,
na których ciągle słyszysz o self love, a jedyne self, jakie znasz,
to selfi gdy robisz zdjęcie z psiapsi — bo w ten sposób
zatrzymujesz wspomnienia na fotografii.
Jesteś tu, więc musiałam Cię czymś zaciekawić… A jakże!
Bo dziś nie pogadamy o tym, jakie lukrowe jest życie,
kiedy nałożysz filtr na TikToku.
Nie będzie zdjęć fit sałatki tylko po to, żeby zebrać lajki.
Nie jesteśmy tu też dlatego, że nie masz co czytać na kibelku,
kiedy zapomnisz telefonu albo się rozładuje.
Nie będę przepraszać za wulgarne słowa — te same, które
siedzą Ci w głowie, ale ich nie mówisz,
bo ktoś może usłyszeć…?
Dziś pogadamy jak koleżanki z podwórka. A ja? Ja pokażę Ci,
co możesz zmienić. Możesz — ale nie musisz.
Bo to Twoja droga.
A ja… ja jestem tylko pisarką, która chce zmienić świat.
Nie musisz mnie wielbić, wysyłać całusów, bić brawo.
Jestem tu, bo wierzę, że słowami da się coś zmienić.
Bo jeszcze jakiś czas temu sama szukałam poradnika, który
naprawdę chciałabym czytać — z humorem, z sarkazmem.
Bo komu się chce czytać tekst, który
nie ma nic wspólnego z życiem?
Komu się chce słuchać, że jak masz depresję, to wystarczy się
uśmiechnąć, wyjść do ludzi, pomyśleć pozytywnie albo…
zjeść lody?
Pieprzyć poprawność.
Pieprzyć zasady.
Pieprzyć złe rady.
Oto jestem.
Jeśli pozwolisz — pokoloruję Twój świat.
Dla wszystkich kobiet
które czasem mają dość słuchania, że „powinny być silne”,
„zawsze uśmiechnięte” i „wdzięczne za wszystko”
— a zamiast tego chcą po prostu wciągnąć dres,
walnąć się na kanapę z kubkiem (nawet wyszczerbionym),
i powiedzieć: mogę, nie muszę.
Dla tych, które wiedzą, że życie to nie motywacyjny cytat
z Instagrama, tylko mieszanka kawy, łez, śmiechu, PMS-u,
miłości i ciągłego „seriooo?”.
Dla tych, które nie potrzebują perfekcji, tylko autentyczności —
bo w niej jest cała moc.
Ten poradnik jest dla Ciebie — dla nas.
Bo jestem jedną z Was i wiem, że czasem najlepszą terapią jest
ironia, śmiech i to poczucie, że nie jesteś sama w tym całym
cyrku zwanym życiem.
Więc bierz, czytaj, przewracaj oczami, śmiej się i płacz —
w końcu to Twoja droga.
Ja tylko podrzucam Ci kilka kolorowych kredek.
Życie bez filtra
Pozytywne myślenie — jak to łatwo brzmi według innych,
prawda?
Jakbyś miała magiczny pilot i mogła jednym guzikiem
przełączać oprogramowanie: zły nastrój — dobry humor.
Prawie jakbyś szła do sklepu i mówiła:
„O, tych ciastek to poproszę z 40 deko”.
Jakie to się wydaje proste…
Nie, teraz nie jest prosto — ale kiedyś będzie.
Pozytywne myślenie to emocje. To moment, kiedy
zatrzymujesz się na chwilę, żeby naprawdę spojrzeć na siebie.
Trzeba przejść burzę, upaść i odrodzić się na nowo.
A wtedy… wtedy zaczynasz żyć.
Nie jako zaprogramowany robot.
Nie jako „ta”, której wmówiono, że zawsze musi być dla innych.
Pozytywne myślenie to podróż w nieznane —
otwarcie się na zmiany, słuchanie, dostrzeganie i czucie.
To przyciąganie i odpychanie.
To kochanie i… odpuszczanie sobie pewnych rzeczy.
Nie dlatego, że się boisz, tylko dlatego, że
dobro nie potrzebuje zła.
Nie chodzi o udawanie, że wszystko jest dobrze, gdy w środku
czujesz się jak rozsypane puzzle.
Prawdziwe pozytywne myślenie to poznanie siebie
— nie tylko tej uśmiechniętej, silnej i poukładanej wersji,
ale też tej zmęczonej, zagubionej, cichej.
To podróż do własnego wnętrza.
Do miejsc, które czasem bolą, ale też do takich, które potrafią
zaskoczyć spokojem, ciepłem i nadzieją.
To nauka kochania siebie taką, jaką jesteś — z tym, co
w Tobie dobre, i z tym, co jeszcze potrzebuje zrozumienia.
Pozytywne myślenie to decyzja, by zadbać o siebie
— niezależnie od tego, co powiedzą inni.
To moment, kiedy zaczynasz żyć dla siebie, a nie dla oczekiwań
otoczenia.
I nie, to nie jest egoizm. To odwaga bycia sobą.
Dla kogo żyjesz?
Zadaj sobie to pytanie:
Czy żyjesz dla siebie?
Czy może po to, by spełniać oczekiwania innych?
Wiesz co?
Mam 33 lata. Jestem kobietą, żoną, mamą.
I dziś mogę spokojnie powiedzieć: mam prawo żyć po swojemu.
To moje życie. Moje wybory. Moje marzenia.
Dlaczego?
Bo to ja idę przez to życie.
Z moimi pragnieniami, celami i błędami.
I tylko ja ponoszę za nie odpowiedzialność.
Nie Krysia ze sklepu, której nie podoba się mój kolor włosów.
Nie Grażyna, która uważa, że moje tatuaże są „niekobiece”.
I na pewno nie Fiona, która patrzy krzywo i krytykuje,
bo nie potrafi znieść, że ktoś inny idzie własną drogą.
Otoczenie — cichy kształt życia
Za mało mówi się o tym, jak otoczenie wpływa
na nasze myślenie i decyzje.
Wyobraź sobie Kaśkę.
Budzi się z kiepskim nastrojem.
Wszystko ją drażni — bo sąsiad ma lepiej, bo koleżanka schudła,
bo była dziewczyna jej faceta właśnie wydała książkę.
W złości pisze Ci wiadomość:
„Po co Ci to? Nie masz już dość problemów? Zajmij się dziećmi,
zamiast się wygłupiać.”
Czytasz i przez chwilę nie wierzysz.
Przecierasz oczy, robisz kolejną kawę.
I nagle — coś się w Tobie budzi.
Myślisz: „Ja jej pokażę.”
Nie z zemsty. Z potrzeby, by udowodnić sobie — że możesz.
Że potrafisz. Że to Twój wybór.
Ludzie, którymi się otaczasz, mają ogromny wpływ na to,
jak się czujesz i w co wierzysz — nawet jeśli
się do tego nie przyznajesz.
Jeśli stale przebywasz w towarzystwie ludzi sfrustrowanych,
wiecznie narzekających, pełnych złości
— ta energia się udziela.
Cichutko.
Niewidocznie.
Dlatego tak ważne jest, by budować wokół siebie
przestrzeń z ludźmi, którzy, inspirują,
wspierają i motywują.
To oni zapalają światło, gdy zaczynasz gubić drogę.
Wiem coś o tym.
Spotkałam ludzi pięknych wewnętrznie i tych toksycznych.
Ale jedno wiem na pewno:
dobra energia przyciąga dobrych ludzi.
Trzeba tylko dać jej przestrzeń.
Jabłka, które uczą życia
Zobacz.
Idziesz do sklepu i widzisz zgnite jabłko.
Obok leży drugie — jeszcze świeże.
Wiesz, co się stanie, jeśli zostaną razem?
Zgniją oba.
A teraz wyobraź sobie kobietę, która pisze od lat.
Ma doświadczenie, pasję, wewnętrzną siłę.
Spotyka inną — początkującą, pełną pomysłów,
ale jeszcze niepewną.
Co się dzieje?
Razem mogą podbić świat.
Bo życie jest po to, by się dzielić.
By czerpać nawzajem energię.
„Z kim się zadajesz, takim się stajesz”
— i nie jest to pusty frazes.
To życiowa prawda.
Świat jest zbyt piękny, by otaczać się ludźmi o zgniłym sercu.
A Ty? Kim chcesz być?
Zadaj sobie to pytanie z serca: czego pragniesz?
Chcesz być więźniem cudzych oczekiwań?
Żyć w cudzych scenariuszach?
Czy może rozkwitnąć — jak kwiat.
Delikatnie, subtelnie, a potem z odwagą sięgnąć
po własny świat?
Za mało mówi się o tym, jak bardzo środowisko potrafi
złamać w człowieku marzenia.
Jak zasiewa niepewność, lęk.
Jak zamyka nas w klatce strachu.
Ale wiesz co?
Dziś to Ty trzymasz pióro.
To Ty jesteś autorką swojego scenariusza.
I masz prawo napisać go po swojemu.
Oczekiwania? nie, dziękuję
Bywają dni, kiedy wszystko jest niby po staremu, ale
w środku coś zaczyna drgać.
Niby zrobione zakupy, dzieci nakarmione, pranie
rozwieszone — a jednak w głowie szumi pytanie:
„Co dalej?”
I nie chodzi tu o to, że znowu wylałaś kawę na swoją ulubioną
bluzkę.
Ani o komentarz ciotki Staśki rzucony półżartem,
trochę złośliwie:
— Czytasz książki?
A kiedy Ty masz czas na sprzątanie?
Nie.
Tu nie chodzi o kawę. Ani o bluzkę. Ani o ciotkę.
Tu chodzi o Ciebie.
Twoje marzenia. Twoje cele. Twoje życie.
Wstań. Podejdź do lustra. Popatrz sobie prosto w oczy.
I powiedz:
„Jestem zajebista.”
Nie dlatego, że ogarnęłaś wszystko z listy zadań.
Ale dlatego, że nie boisz się sięgać po swoje.
Bo właśnie na tym polega odwaga — nie na tym, że wszystko
wychodzi, tylko na tym, że wstajesz i próbujesz jeszcze raz.
To co? Zaczynamy?
Jeśli jesteś gotowa — zapraszam Cię do łazienki.
Albo do pokoju z lustrem. Miejsce nie ma znaczenia.
Ważne, żebyś była tam Ty. Sama ze sobą.
Bez masek. Bez udawania.
Popatrz na siebie. Tak naprawdę.
Nie przelotnie. Nie oceniająco. Z czułością.
Zobacz kobietę, która przeszła więcej, niż pokazuje.
Która może i się potyka, ale za każdym razem wstaje.
Która się śmieje, chociaż czasem ma ochotę tylko leżeć i płakać.
Która nie potrzebuje aprobaty innych, żeby iść dalej.
Jesteś piękna.
Jesteś silna.
Masz marzenia.
Zdobędziesz świat.
I teraz zapytaj siebie: co widzisz?
Bo ja widzę kobietę z charakterem.
Kobietę, która umie powiedzieć „nie”.
Która, kiedy ktoś próbuje uciąć jej skrzydła, potrafi spokojnie,
ale stanowczo odpowiedzieć:
„Tam są drzwi.”
Zrozum — nie chodzi o to, żebyś żyła dla innych.
Nie chodzi o to, żebyś spełniała oczekiwania ciotek, sąsiadek,
świata z Instagrama.
Chodzi o to, żebyś żyła dla siebie. Po swojemu.
Na własnych zasadach.
Bo wiesz co?
Na końcu tej drogi nie zobaczysz w lustrze ciotki Staśki, która
całe życie zazdrościła innym, ale sama nic nie zmieniła.
Nie zobaczysz Jadzi, która uwielbia oceniać,
ale nigdy nie miała odwagi zawalczyć o swoje.
I — co najważniejsze — nie zobaczysz tam największego
potwora ze wszystkich:
czasu, którego już nie da się odzyskać.
Czasu, którego nie kupisz.
Nie cofniesz.
Nie przeżyjesz drugi raz.
Dlatego żyj tu i teraz.
Nie dla nich.
Dla siebie.
Masz tatuaże?
A masz — bo tak chciałaś.
Nie musisz być idealna.
Nie musisz mieć wyprasowanej bluzki, modnych butów,
idealnej sylwetki i szminki w kolorze sezonu.
Wystarczy, że jesteś sobą.