WStęp
Czym różni się radzenie sobie ze stresem w trudnych czasach od radzenia sobie ze stresem w przyjaznych nam czasach?
W trudnych czasach potrzebujemy szybkich rozwiązań. Nie możemy czekać, aż przeczytamy długi tekst i zrobimy wiele ćwiczeń. Potrzebujemy otrzymać wskazówki, które możemy szybko przyjąć do wiadomości i szybko zastosować. Krótkie, proste do użycia, praktyczne.
Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej, o tym jak w ogóle wyeliminować stres z twojego życia, zajrzyj do mojej drugiej książki: „Jak sobie poradzić ze stresem”.
Tu otrzymujesz krótki poradnik, a założenie krótkiego poradnika jest takie, że ma być krótko, zwięźle i na temat, tak, aby można było szybko go przeczytać i od razu zastosować podane w nim rady.
Także zaczynamy!
Czym są trudne czasy?
Trudne czasy, co to znaczy? To czasy, gdy problem mamy nie tylko my, ale też wiele osób wokół nas. Pandemia, wojna, krach gospodarczy. W dobrych czasach łatwo jest znaleźć wsparcie otoczenia — programy socjalne, lepiej sytuowana rodzina, znajomi czy nawet możliwość przeprowadzenia się do innego kraju, w którym sytuacja jest aktualnie lepsza niż w naszym, i nawet, jeśli nie mamy ochoty się przeprowadzać, to mamy taką możliwość. W trudnych czasach niekoniecznie mamy. Takie czasy są na przykład teraz, gdy pandemia koronawirusa zainfekowała wszystkie kraje i miliony ludzi na świecie są w tej samej sytuacji. Potracili firmy, pracę, ubezpieczenia. Jedne kraje pomagają swoim mieszkańcom bardziej, a inne mniej. Ale bez względu na to, w którym kraju mieszkasz to są właśnie trudne czasy. Dla wszystkich.
Czym właściwie jest stres?
I co zrobić, jeśli boisz się tego co będzie do tego stopnia, że przestajesz być w stanie racjonalnie myśleć?
Po pierwsze weź głęboki oddech i odłóż na bok stres, chociażby na czas czytania tej książki. Tak, możesz to zrobić! Ona jest krótka. Spróbuj więc chociaż na tę chwilę na razie.
Często w trudnych sytuacjach trzymamy się kurczowo stresu, bo zakładamy, że nas w jakiś sposób ochroni. Jest to prawda, ale tylko w sytuacji, gdy zagrożenie jest fizyczne i tu i teraz w tym właśnie momencie — trzęsienie ziemi, burza, tsunami. I wtedy żeby przetrwać musisz uciekać albo walczyć. I to natychmiast. I wtedy stres ci pomaga. Bo właśnie do tego, ta reakcja, którą nazywamy stresem, jest. Służy do tego, aby pomóc ci w sytuacji bezpośredniego zagrożenia fizycznego.
Podnosi ci się wtedy poziom adrenaliny, czyli „nosi cię” i nie możesz usiedzieć na miejscu. A dzieje się tak po to, żebyś MUSIAŁ zareagować NATYCHMIAST. Bo w sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia w tu i teraz NIE MA innego wyjścia. Nie ma czasu na gadanie ani na rozmyślanie. Musisz działać. Tu i teraz. I natychmiast! I do tego właśnie ta reakcja cię zmusza. Do działania. Bo po to jest.
Do tego poprawia ci kondycję — pompując krew z zewnętrznych partii ciała do mięśni (i dlatego właśnie w stresie bledniesz) — żebyś mógł szybciej biec — jeśli uznasz, że bardziej opłaca ci się uciekać, albo abyś mógł skuteczniej walczyć — jeśli uznasz, że przeciwnik jest słabszy i że lepiej będzie walczyć i ostatecznie go pokonać.
To właśnie ten chroniący cię stres powoduje, że wali ci serce i bije tak mocno, nie po to, żeby cię irytować, ale po to żeby poprawić twoją wydolność w czasie ucieczki lub walki.
I tak dalej.
Dlatego przy fizycznym zagrożeniu w tu i teraz, ta reakcja, którą nazywasz stresem, to twój najlepszy przyjaciel. Ratuje ci życie. I wtedy idź za nią, bo to właśnie ona pomaga ci przetrwać.
Natomiast zupełnie inna sytuacja jest, gdy nic nie zagraża ci fizycznie w tym właśnie momencie. Rozumiem, że strata pracy to poważne zagrożenie dla twojego przetrwania. Ale samo niebezpieczeństwo z tym związane nie jest tu i teraz. Ono jest dopiero na horyzoncie, nawet jeśli pracę straciłeś już dziś. Może nawet problem pojawi się już jutro, jeśli bank od razu wypowie ci kredyt, ale i tak teraz czyli w tym właśnie momencie, nic się jeszcze nie dzieje. Bomby ci na głowę nie spadają, nie musisz w tym momencie uciekać ani walczyć.
I wtedy ta reakcja stresowa tylko utrudnia ci życie i działanie. Bo ona ma też jedną kłopotliwą cechę. Aby przyspieszyć twoje działanie w sytuacji zagrożenia, a konkretnie abyś nie stał i nie rozważał możliwości, bo to zajmuje czas, po prostu odcina ci myślenie. I znasz to zapewne z własnego doświadczenia, że im bardziej jesteś zdenerwowany, tym trudniej ci się logicznie myśli?
A dzieje się to po to, abyś w momencie zagrożenia nie rozważał miliona opcji: uciec w prawo, a może w lewo, a może jednak w prawo, a może… bo przy bezpośrednim zagrożeniu twojego życia, które jest tu i teraz nie masz na to czasu. Musisz jak najszybciej reagować, a nie rozmyślać. Gdy jest trzęsienie ziemi i budynek ci leci na głowę, to nie czas na rozmyślanie. Dlatego myślenie nie jest wspierane w sytuacji, którą twój mózg uznaje za zagrożenie.
Tylko, że twój mózg nie rozróżnia zagrożeń. Odcina ci więc myślenie również wtedy, gdy tu i teraz nic ci się na głowę nie wali, ale zamiast tego straciłeś pracę i boisz się, że bank wypowie ci kredyt jutro. Tyle, że w takiej sytuacji właśnie przede wszystkim potrzebujesz MYŚLEĆ!
Bo wtedy masz jeszcze czas na reakcję — nawet, jeśli jest to tylko godzina lub jeden dzień, to masz na to czas. A tylko myślenie pozwoli ci znaleźć najlepsze rozwiązanie dla sytuacji, w jakiej się znalazłeś. Bo tylko myślenie pozwala ci działać kreatywnie. Bez myślenia możesz robić tylko to, co robiłeś dotąd i tylko tak jak to robiłeś dotąd — czyli odruchowo i nawykowo. Bo tylko taka reakcja nie wymaga myślenia. A problem z działaniem w trudnych czasach polega właśnie na tym, że nic nie jest tak jak było dotąd.
Dlatego w takich czasach musisz być w stanie przede wszystkim myśleć, żeby móc znaleźć najlepsze rozwiązanie, często inne niż do tej pory. A żeby zacząć myśleć to musisz najpierw rozluźnić reakcję stresową.
O tym jak to zrobić, będzie za moment, ale teraz jeszcze kilka słów o tym, dlaczego zwykle kurczowo trzymamy się stresu i po prostu boimy się go puścić. Tak, tak boimy się go puścić. Puszczenie go jest dość łatwe, jak zobaczysz za chwilę, a mimo to często tego nie robimy.
Dlaczego więc?
Czasem wynika to z braku wiedzy jak to zrobić. Ale czasem wynika z obawy, że jeśli przestaniemy się bać, to przestaniemy mieć chęć działać. Schowamy się pod kołdrą i spod niej już po prostu nie wyjdziemy. Że gdy sytuacja jest trudna i nie wiemy co robić, to bez pomocy przerażenia (albo złości), które nas pchają do działania, po prostu z góry się poddamy, a wtedy umrzemy lub nie pomożemy naszym bliskim. I jest to też zrozumiałe, że się tego boimy.
Jeśli więc jesteś pewny, że stracisz motywację do działania, gdy tylko przestaniesz się bać, to od czasu do czasu postrasz się trochę. Tak właśnie, postrasz się, bo ludzie motywują się różnie. Ale tylko od czasu do czasu. I tylko, jeśli już koniecznie musisz.
Bo przede wszystkim musisz, chociażby w międzyczasie, być w stanie myśleć, aby móc dobrze i sensownie działać. A w tym celu potrzebujesz wyłączyć stres, chociaż na jakiś czas.
Więc podziel sobie czas na okresy, kiedy się uspokajasz i w efekcie myślisz oraz na te, w których sam się straszysz i w efekcie panikujesz (jeśli koniecznie tego potrzebujesz). Serio, ale tylko jeśli tego rzeczywiście potrzebujesz. Choć podejrzewam, że ten drugi czas przestanie ci być w ogóle potrzebny, gdy tylko zobaczysz, o co chodzi z tym stresem.
No, ale najważniejsze to czy i jak można w ogóle zatrzymać reakcję stresową? Można dość prosto. Po prostu trzeba zwolnić.
Tak, dokładnie zwolnić. Bo stres objawia się przyspieszeniem. Podnosi ci się poziom adrenaliny i zaciskają się mięśnie gotowe do działania. To wtedy masz ochotę natychmiast wstać i działać (uciekać albo walczyć). Po prostu trudno ci w takiej sytuacji usiedzieć na miejscu, prawda?
Wtedy po prostu zwolnij tę reakcję ciała czyli rozluźnij mięśnie.
Spróbuj.
Wstań (tak, teraz wstań), poczuj gdzie masz spięte mięśnie i rozluźnij jak najwięcej z nich — z tych spiętych mięśni, Tyle ile tylko dasz radę. Spokojnie i powoli. Kark, barki, ramiona nogi. Rozluźniaj po kolei.
One ci się będą próbowały ponownie spinać, bo sądzą, że jesteś w stanie zagrożenia, więc przygotowują cię do natychmiastowej ucieczki albo walki. Ale nigdzie nie uciekasz w tym momencie ani z nikim nie będziesz walczył, więc nie przejmuj się tym co robią i nadal je rozluźniaj. Po kolei. Wszystkie. I jeszcze raz.
Daj sobie na to tyle czasu ile potrzebujesz.
Tylko zrób to ćwiczenie od początku do końca. Nie siadaj w międzyczasie na przerwę, żeby poczytać gazetę albo coś zjeść. Najpierw dokończ ćwiczenie, czyli rozluźnij swoje wszystkie mięśnie najbardziej jak potrafisz. Wszystkie!
I jak ci z tym?
Czujesz się trochę spokojniej?
Wiedziałeś, że stres czujesz tak naprawdę przez ciało, a konkretnie poprzez reakcję mięśni? Jeśli nie, to teraz już wiesz. I dlatego dość łatwo możesz go opanować.
A teraz oddech.
Drugi element, który przyspiesza, gdy jesteś zestresowany (czujesz się zagrożony), to twój oddech.
Zaczynasz oddychać wtedy szybko i płytko. Twój organizm próbuje cię dotlenić, aby lepiej ci się uciekało albo walczyło.
Ale, że w tym momencie nic takiego nie będziesz robić, zmień swój oddech. Weź głęboki wdech i zaraz spokojnie go wypuść, troszkę wolniej niż miałbyś ochotę, (ale tylko trochę wolniej, a nie tak, żebyś miał się udusić). I tak kilka razy.
I jak cię czujesz? Pilnujesz przy tym cały czas rozluźnionego ciała? Jeśli nie, to sprawdź je ponownie i rozluźnij.
I jeszcze raz oddech. Spokojnie i troszkę wolniej niż zrobiłbyś to odruchowo.