Jak oszukać obywatela
Autor Barbara Grygo
Ta książka to czysta satyra zgodna z przepisami prawa obowiązującego w Rzeczypospolitej Polskiej. Przedstawiona historia jest wybuchową mieszanką faktów i totalnej fikcji na temat urzędników w Polsce. Absolutnie nie ma na celu obrażania ani znieważania kogokolwiek (no, chyba że kogoś z poczuciem humoru!).
Oświadczenie (Dla Prawników i Ludzi Bez Poczucia Humoru):
„Wszelkie imiona, nazwiska, nazwy miast, planety i gatunki kosmitów podane w tej książce są CAŁKOWICIE PRZYPADKOWE. Jeżeli rozpoznajesz w tej historii swojego szefa, ciocię Grażynę albo sąsiada pana Mietka.. To jest PARODIA, żeby mnie nikt nie pozwał do sądu za parodiowanie życia.”
Tytuł
Jak oszukać obywatela
Autor Barbara Grygo
Niniejsza książka stanowi czystą satyrę, której treść jest w pełni zgodna z przepisami prawa obowiązującego na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej. Przedstawiona narracja jest wybuchową mieszanką faktów oraz całkowitej fikcji dotyczącej funkcjonariuszy i urzędników państwowych w Polsce. Publikacja ta kategorycznie nie ma na celu obrażania ani znieważania jakiejkolwiek osoby.
OŚWIADCZENIE (Wymagane z Uwag Względu na Prawo i Standardy Odpowiedzialności):
„Wszystkie imiona, nazwiska, nazwy miejscowości, ciał niebieskich oraz gatunków pozaziemskich, wymienione w niniejszej publikacji, są CAŁKOWICIE I JEDNOZNACZNIE PRZYPADKOWE. W przypadku rozpoznania w przedstawionej historii realnych osób (szefa, krewnego, sąsiada itp.) — podkreśla się, że jest to PARODIA. Oświadczenie to ma na celu ochronę prawną Wydawcy i Autora przed roszczeniami wynikającymi z parodiowania życia publicznego i prywatnego.”
Informacja techniczna: Tekst został poddany korekcie językowej przy pomocy narzędzi AI..
JAK OSZUKAĆ OBYWATELA” to podręcznik samoobrony w starciu z bezkarną biurokracją. Ta książka nie prosi o poprawę — ona uderza w system, który celowo Cię ignoruje.
Masz dość bezradności? Twoja sprawa trafiła na urzędnika, który udaje, że nie zna przepisów? Dość! Ta publikacja to akt oskarżenia przeciwko tym, którzy żerują na Twojej niewiedzy i cierpieniu.
Książka bezlitośnie demaskuje mechanizmy krzywdzenia obywateli:
Piekło Rodzin Zastępczych: Ujawniamy, jak indolencja i lekceważenie prawa przez instytucje rodzinne niszczą ludzkie więzi i odbierają nadzieję.
Fałszywi Eksperci: Poznaj ciemną stronę opinii biegłych psychiatrów sądowych, których wątpliwa rzetelność przesądza o wolności i majątku obywateli.
Barykady Policji i Prokuratury: Zobacz, jak Policja i Prokuratura w majestacie prawa ukrywają dowody, odmawiając Ci prawa do prawdy i skutecznej obrony w sądzie.
To lektura, która otwiera oczy i zamyka drogę ucieczki tym, którzy za Twoje pieniądze Cię oszukują. Przeczytaj. Uzbrój się w wiedzę. Walcz o swoje prawa!
Informacja od Wydawcy: Treść publikacji została utworzona przy udziale sztucznej inteligencji (AI).
Licznik wariuje!
Ten „Mikołaj-rzeźnik”, a podobno psychiatra z tej nędznej Prokuratury Rejonowej w Rybniku, wygląda, jakby miał wyzionąć ducha i zatkać całe piętro.
Jest tak spuchnięty, że cukrzyca, miażdżyca i ciśnienie 300 na 200 dają mu co najwyżej ciche „dzień dobry”.
Wątroba — pewnie już dawno na emigracji! Bo jak zobaczy kawałek ciasta, to te jego tłuste łapska trzęsą się jak galareta, a pewnie i w kieliszku utopiony po uszy — wygląda na to!
Patrzy na mnie tymi małymi, świdrującymi oczkami i zionie wyniosłym, skrofulicznym tonem:
— To ja panią wyślę do psychologa, na OBOWIĄZKOWĄ wizytę!
Kobieta w odpowiedzi patrzy na niego jak na uciekiniera z celi dla wyjątkowo beznadziejnych przypadków i wali prosto z mostu:
— Cytuję: Rozumiem, że to pana dopadł atak autyzmu urzędniczego?
Że pan potrzebuje pilnej terapii, bo pan się zagubił w papierologii i własnym sadle?
Mężczyzna odparł, opierając się o biurko, żeby się nie przewrócić:
— Nie, pani potrzebuje!
Coś się pani w głowie pomieszało!
Kobieta parsknęła śmiechem i podniosła głos na cały korytarz:
— A badał się pan?!
Ja sobie radzę z tym syfem 100 razy lepiej niż pan!
Czy to, że pokazuję publicznie te wasze prokuratorskie i urzędnicze przekręty, pana zdaniem, to już jest GROŹNE ZABURZENIE?!
To, że mówię o handlu dziećmi w sądach i krzywdzie, jest dla pana „nie w porządku”? !
— To, że pan tego nie usłyszał w reżimowej telewizji, nie oznacza, że to kłamstwo!
To PAN ma zaburzenia!
PAN potrzebuje wsparcia!
Żyje pan w świecie PARANOI, niszcząc uczciwych obywateli za mówienie głośno o waszych brudach!
Licznik bije, grubasku!
Choroby Cywilizacyjne w służbie prawa
Mikołaj-rzeźnik nie musiał wzywać konwoju.
Jego ręce, trzymające resztkę kremowego ciasta, zaczęły drżeć w konwulsjach. Beza, zmieszana z jego śliną i wściekłością, wypłynęła mu kącikiem ust i spłynęła na podbródek.
Zamiast wezwania, wydobył z siebie tylko charczenie, pełne glukozy i frustracji.
— Pani… pani… NIE MOŻE… — wydukał, a jego źrenice zaczęły niebezpiecznie uciekać pod powieki.
Kobieta tylko patrzyła, triumfalnie skrzyżowawszy ręce.
Licznik wariatów na jej wewnętrznym wyświetlaczu wskoczył na czerwony poziom.
— O, widzę, że ciśnienie urzędnicze wygrywa z panem!
Proszę, niech pan tylko nie umiera na moim dyżurze!
Bo to ja będę miała zarzuty o „umyślne doprowadzenie funkcjonariusza do zawału poprzez zbyt dosadne cytowanie faktów”!
Może lepiej to ja wezwę pogotowie? — rzuciła z udawaną troską.
Nagle drzwi się otworzyły i wparowała Sekretarka Krystyna, typowa „szafiarka resortowa” w zbyt obcisłym, błękitnym żakiecie.
Od razu zorientowała się, że jej przełożony właśnie przegrywa walkę z cukrem.
— O Jezu, panie biegły psychiatro! Znowu beza?! — załkała dramatycznie i rzuciła się na kolana, próbując posprzątać z podłogi teczki i widelczyki.
— Czy to pani go tak zdenerwowała?!
Biegły psychiatra Mikołaj jest bardzo delikatny!
Kobieta spojrzała na Krystynę jak na równie chory element układanki:
— Oczywiście.
To ja jestem winna, że on jest zapchany ciastem i korupcją!
Proszę, pomóc mu!
Bo zaraz będzie pan miał trzy zarzuty na koncie: nadużycie władzy, zaniedbanie diety i niekontrolowany rozbryzg śmietany!
W tym momencie Mikołaj-rzeźnik zwalił się z krzesła, z hukiem godnym wodospadu sadła.
Jego ręka, już bezwładna, wypuściła resztę tortu, który idealnie wylądował na stopie Sekretarki Krystyny.
— Wzywać… psychologa… dla niej! — to były jego ostatnie słowa, zanim zaczął się nerwowo trząść na podłodze.
Kobieta machnęła ręką, podnosząc wzrok do Krystyny:
— Niech pani wzywa pogotowie!
I to dla niego.
A psychologa to ja mu wezwę terapeutycznego, który go nauczy, że nie każda prawda jest zaburzeniem, a nie każdy petent jest wariatem!
Po chwili do gabinetu wpadła ekipa ratunkowa.
Dwa osiłki w zielonych uniformach z trudem ładowały masywnego biegłego psychiatrę na nosze.
Kobieta stała w drzwiach i odprowadzała wzrokiem wynoszoną kupę bezy i biurokracji.
Licznik wariatów na korytarzu właśnie pokazywał „0 — Chwilowa
Krew, ciasto i paranoja
Mikołaj-rzeźnik złapał się za klatkę piersiową.
Jego twarz, już i tak purpurowa, teraz nabrała odcienia dojrzałej śliwki.
Zaczęło mu dzwonić w tym jego wypchanym łakociami uchu.
— Proszę, przestać, natychmiast!
To napaść słowna na funkcjonariusza publicznego!
Będzie pani miała zarzuty z art. 226! — zdołał wykrztusić, ledwo łapiąc oddech i sięgając po stojący obok, już napoczęty, gigantyczny kawałek tortu bezowego.
Kobieta wzniosła oczy do sufitu, pomalowanego na ohydny, szpitalny seledyn.
— Art. 226?
Czyli obrona przed Waszą arogancją to już przestępstwo?
A handel ludźmi w togach to co, przekroczenie budżetu na catering?!
Proszę, jeść!
Niech pan się nakarmi tym syfem z cukierni!
Może to panu obniży ciśnienie albo pan po prostu wybuchnie!
Mikołaj-rzeźnik z wściekłością wepchnął sobie do ust pół kawałka tortu.
Śmietana i beza rozbryznęły się na jego krawacie w nieśmiałe, brązowe plamy.
— Pani się myli.
Tu nikt nikim nie handluje!
Tu są Akta!
Tomy!
Pieczątki!
Tu się prawo RZĄDZI!
Pani jest po prostu niezrównoważona i to panią właśnie potwierdzam!
Niech pani idzie do tego mojego koleżanki psychologa!
On pani ładnie wytłumaczy, że Prawda nie istnieje, a Urząd ma zawsze rację!
Kobieta podeszła do jego biurka. Popchnęła stosy teczek tak, że pachnące bezą widelczyki i pusta butelka po wodzie Żywiec z hukiem spadły na dywan.
— Mówi pan o koleżance psychologu?
To jest Wasz system!
Jeden chorujący na otyłość i władzę wysyła do drugiego, który za dobrą kasę wypisze mi kwit: „Zaburzenia postrzegania Rzeczywistości Urzędniczej”!
To jest ta Wasza Prawda?
To jest Państwo z kartonu, kleju i taniego ciasta!
A teraz, proszę, pan mnie aresztuje!
Bo ja NIE JESTEM CHORA!
CHORY JEST PAN I CAŁY TEN SYSTEM, KTÓRY PAN BRONI!
Kobieta triumfalnie skrzyżowała ręce, czekając, aż Mikołaj-rzeźnik zakrztusi się bezą i wezwie konwoj.
Sprawiedliwość społeczna
Żart Tygodnia (Art. 2 Konstytucji)
To jest mój ulubiony fragment, bo tu wchodzimy w sferę Czystej Fantazji Prawnej:
Zasada Sprawiedliwości Społecznej (Art. 2 Konstytucji): Czy to jest „Slogan na Okładkę Konstytucji”?
Oznacza to, że państwo powinno działać w sposób sprawiedliwy i społecznie uzasadniony!
U Was prawo jest stosowane w sposób, który ignoruje dobro wspólne i potrzeby obywateli — co jest jaskrawym naruszeniem!
Równość Wobec Prawa (Art. 32 Konstytucji): Wszyscy są równi!
Nikt nie może być dyskryminowany!
A co ja dostaję?
Traktowanie jak Obywatel Gorszego Sortu Procesowego, którego pisma lądują w folderze Spam!
Wymiar Sprawiedliwości Czy Wymiar Absurdu?
Na koniec, przypominam: Sąd jest Organem Wymiaru Sprawiedliwości (Art. 177 Konstytucji).
Czy Wasza praca polega na:
1. Działaniu zgodnie z Konstytucją? (NIE, bo jej nie znacie).
2. Stosowaniu prawa w sposób sprawiedliwy?
(NIE, bo pism nie czytacie).
3. Zapewnieniu równości wobec prawa? (NIE, bo dyskryminujecie).
Zatem, jaka jest Wasza Misja? Opóźnianie, Ignorowanie i Pobieranie Pensji z Podatków!
MISJA KOSMICZNA „SPRAWIEDLIWOŚĆ”
Projekt wizytacja międzygalaktyczna
Skoro „nadzór wewnętrzny” Sądu Okręgowego w Rybniku (czyli „klub wzajemnej kontroli i podziwu”) niczego nie wykazał — co jest tak wiarygodne jak yeti na dachu Sądu — muszę eskalować żądania:
Wizyta Kontrolna z Innego Okręgu: Wizytacja musi odbyć się z okręgu POZA ŚLĄSKIEM, najlepiej z Okręgu Praworządności Alfa Centauri.
Tylko tam, gdzie „neo-KRS” nie dosięga, a Konstytucja jest czytana ze zrozumieniem (i nie jak instrukcja do IKEA), można przywrócić Wiarygodność i Zaufanie Obywateli.
Sąd jest Jednostką Budżetową!
Tak, Sąd jest finansowany z budżetu państwa (czyli moich podatków!).
Działacie jako jednostki budżetowe, ale wolicie udawać, że jesteście samodzielną planetą prawną!
To ja, podatnik, jestem Waszym Prezesem Finansowym!
Żądam audytu księgowego na obecność „Czarnych Dziur Procesowych”, w których znikają akta i pieniądze!
Sąd jako tajemnica poliszynela
W nawiązaniu do zasady równości wobec prawa (Art. 32):
Prawo do Ochrony Dóbr Osobistych: Oczywiście, Art. 95 ustawy o kosztach sądowych zwalnia z opłat pozew o ochronę dóbr osobistych, gdy sprawa dotyczy np. patriotycznych tradycji…
Czy walka z sądową bezczynnością, która hańbi cały wymiar sprawiedliwości, nie jest walką o „dobre imię Rzeczypospolitej Polskiej”?
Zatem — żądam zwolnienia z opłat, bo bronię Was przed Wami Samymi!
Sędzia — Czytelnik Czy Wróżbita? Cały ten ciąg korespondencji dowodzi, że Sąd nie ma „kompetentnych osób” na objęte stanowiska.
Wysłany przeze mnie „kompleksowy zbiór pism” powinien być podstawą do wewnętrznego szkolenia w zakresie „Jak Czytać Dokumenty i Nie Popełnić Katastrofy Prawnej”.
Pomoc Prawna:
Przypominam, że Sąd ma obowiązek zapewnić pomoc prawną (Art. 21). Skoro Sąd i tak nie rozumie moich argumentów, to może należałoby mi ustanowić pełnomocnika, który przetłumaczy moje myśli na „język zrozumiały dla Sędziego Neo-KRS”?
(Oczywiście opłaconego z Waszego budżetu!)
Konstytucja jako maskotka
Drodzy Adresaci!
Wszelkie przepisy prawne, w tym Kodeks Postępowania Administracyjnego i Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej, są dla Was jedynie zestawem ozdobnych regułek — jak pluszowa maskotka Temidy na biurku, którą się kurzy!
Moje pisma są przejrzyste, logiczne i spójne.
Wasze odpowiedzi są chaotyczne, powtarzalne i dowodzą głębokiej ignorancji.
Wniosek jest prosty: dopóki nie nauczymy się wszyscy „czytania z zrozumieniem” (Wy — Prawa, Ja — Sądowych Wymówek), ta parodia będzie trwała WIEKUISTOŚĆ!
A ja mam jeszcze dużo kawy i toneru w drukarce!
Z Wiarą, Że Kiedyś Nastanie Era Praworządności (Może na Jowiszu?),
JAK PRAWIDŁOWO CZYTAĆ I ROZUMIEĆ
Drogi Sędzio/Asesorze! Pismo nie jest Testem na Inteligencję, ale Sprawdzianem z Podstaw Prawa Polskiego!
Zasada 1: Używaj Konstytucji!
Błąd: Konstytucja leży na półce jako maskotka Temidy.
Korekta: Używaj Konstytucji (Art. 2 i 32 — Równość!). Nie jest tylko do wygłaszania przemówień.
Zasada 2: Dowody Są Na Nagraniu!
Błąd: Prokuratura ma „Zaćmę Dowodową” (nie widzi kłamstw na nagraniu). Sąd nie nagrywa posiedzeń.
Korekta: Jeśli ma nagranie (POSIADAM!), należy je uznać i poprosić o STENOGRAM (tak, to kosztuje, ale Wasze pensje są z moich podatków!).
Zasada 3: KPA to Podstawa!
Błąd: Sędzia Jarosława i uznaje KPA za „Magiczne Zaklęcia”.
Korekta: Proszę przeczytać Art. 393KPA (o mailach) oraz uświadomić sobie, że organy państwowe rozmawiają ze sobą (nie każcie obywatelom latać po urzędach!).
3. CZĘŚĆ III: POSTĘPOWANIE W PRZYPADKU BEZCZYNNOŚCI
Jeśli po przeczytaniu tego pisma:
Poczujesz, że „Ręce Opadają”: To normalne.
Przestań „przesyłać dokumenty z miejsca na miejsce” i podejmij decyzję.
Wszcząć „Kontrolę Wewnętrzną”:
Pamiętaj, że jest ona NIEWIARYGODNA.
To jak pytać Lisa, czy ukradł Kurę i wierzyć mu na słowo.
Chcesz Odpowiedzieć „Dużo Pracy!”: Pomyśl o swojej 10-tysięcznej pensji i o Podatniku, który ją finansuje.
ZASTRZEŻENIE PRAWNE: Niniejsza instrukcja jest ważna do odwołania i do momentu osiągnięcia stanu pełnej praworządności i kompetencji przez adresatów.
Obywatel vs. Sądowy Algorytm (Czyli Dlaczego Muszę być Telepatką)
Wracając do notorycznego braku zrozumienia moich pism przez Sąd Okręgowy w Rybniku:
Sędzia jako Rozpoznawacz Myśli: Wygląda na to, że Sąd (czyt. sędzia) oczekuje, iż obywatel jest zobowiązany do dochodzenia „szczegółów, a także czynników pierwszych”, ponieważ sędzia „nie zrozumiała powagi sytuacji”. Przecież w Polsce to sąd jest od ROZPOZNAWANIA!
Czy ja mam teraz zatrudnić wróżbitę procesowego, który przetłumaczy Wam moje intencje, zanim listonosz przyniesie list?
Bo jeśli tak, proszę o dopłatę z budżetu państwa za usługi parapsychologiczne.
Prawo a Schizofrenia Urzędnicza: Staram się pisać przejrzyście i dokładnie (nawet cytuję przepisy, by Wam oszczędzić pracy w Google), ale widocznie muszę zacząć dołączać „wyjaśnienia i uzasadnienia” do każdego wyrazu.
Bo Sąd ma schizofrenię prawną: z jednej strony wymaga konsekwentnego przestrzegania prawa od obywateli (bez wyjątków!), z drugiej — ignoruje fakty i przepisy przedstawione w skargach i wnioskach. To tak, jakby wołać: „Praworządność to tylko Slogan!”
Przenośnie i „Słowa Wulgarne” (Język Sądowej Delikatności)
Dla przypomnienia Szanownego Sędziego, w moich pismach jest DUŻO PRZENOŚNI, a NIE SŁÓW WULGARNYCH! (Choć przy Waszej bezczynności, pokusa jest wielka).
Poniżej wyjaśnienia, bo Sąd ma problem z literaturą:
„Biała kartka vs. Czarna kartka”: To nie jest błąd w druku!
To przenośnia oznaczająca, że moje merytoryczne argumenty są ignorowane — to tak, jakbym wysłała pusty, biały papier, a w odpowiedzi dostała czarny papier milczenia.
„Ręce Opadają”: To nie jest groźba!
To opis fizycznej reakcji na miesiące przeciągania spraw i
elektronicznych/papierowych pism-widm, które Sąd traktuje jak śmieci na dysku twardym.
„Cuda Tam Macie”: Tak, cuda!
Bo to, że żadna sprawa się nie rusza pomimo dowodów, musi być efektem nadprzyrodzonej ingerencji w Wasze akta.
Inni sędziowie spoza rejonu (Wodzisław/Rybnik) nie mają problemu z pismami elektronicznymi. Może Wasz budynek Sądu Okręgowego leży w strefie wyższego oporu prawnego?
Sąd w internetach i odrzucanie rzeczywistości (Art. 177)
Ostatnia część tego spektaklu to ignorowanie Internetu i Wiedzy Powszechnej!
Wikipedia Mówi Prawdę! (Więcej niż Wasze pisma): Przypominam, co mówi Wikipedia o Sądzie — to „niezawisły organ państwowy, powołany do stosowania prawa”.
Wrócimy do tej definicji, gdy Wydział Cywilny „nie wykaże się” i udaje, że nie może pozyskać adresów pozwanych, aktów notarialnych itp. z innych urzędów!
Obywatel nie ma żadnego obowiązku latania po urzędach jak kurier Poczty Polskiej! Przesyłanie informacji między organami to PODSTAWA URZĘDOWANIA!
Kodeks Cywilny i Obrona Konieczna (Art. 231b): Cytuję Wam ten art. o obronie koniecznej, bo w świetle Waszej bezczynności, mam wrażenie, że muszę się bronić przed własnym państwem!
Chronię bezpieczeństwo i porządek publiczny przed „niekompetencją procesową”!
Podsumowanie sądowe :
Drodzy Sędziowie, Asesorzy, Rzecznicy (i reszta ekipy!), proszę zapoznajcie się z moimi pismami. A jeśli nie możecie, to może zatrudnijcie kogoś, kto to zrobi. Bo Moja Frustracja jest Już Kosztem Sądowym!
Z Oczekiwaną Sprawiedliwością (i Nową Partią Drukarskiego Papieru),
Złote zasady jak je ignorować
Instrukcja obsługi dla Sędziów i Prawników
(a dla Obywatela:
Instrukcja Obsługi Obejścia Prawa) — czyli dlaczego Wasza racja jest mniej ważna niż dobra kawa w sekretariacie.
Piszę to, byście zrozumieli, że korupcja to przeżytek!
Dziś liczy się finezja.
Sąd to nie miejsce, gdzie szuka się sprawiedliwości.
To jest poligon doświadczalny dla cierpliwości i zasobności portfela
Ważna uwaga: Atak na konkretnych sędziów?
Ależ skąd!
Oni są tylko pionkami w grze, którą nazywamy „System Bezkarności Plus”.
To System jest gwiazdą, bo nieustannie zawodzi, a jednak trwa!
To jak perpetuum mobile na frustracji.
Problem to nie koperta pod stołem (bo to obciach).
Dziś to „Sieć Przyjaciół Wpływowych”, „magiczne przydziały spraw” (zwane Teleportacją Akt), a także ten uroczy brak odpowiedzialności.
Efekt?
Wyrok, po którym myślisz, że zostałeś teleportowany do Rosji, a nie do demokratycznego państwa prawnego.
Reguły Gry (czyli ulubione żarty polskiego sądownictwa)
Jak powinno być (według starych, nieaktualnych papierów):
Art. 2 Konstytucji: Polska to państwo prawne. (Ha! A Ty myślałeś, że to komedia!)
Art. 45 Konstytucji: Prawo do niezależnego i bezstronnego sądu. (Tak, niezależnego od logiki, a bezstronnego od Twoich dowodów.)
EKPCz i KPP UE: Rzetelny proces. (Proces jest rzetelny, dopóki sędzia ma dobry humor i nie pada.)
W teorii wszystko jest idealnie, jak na broszurce biura podróży, które zabiera Cię na Marsa.
W praktyce?
Kiedy te zasady są łamane, to znaczy, że właśnie kupiłeś los na loterii, gdzie nagrodą jest długa i kosztowna apelacja.
Wyroki Wróżbity Macieja: Decyzje nie na podstawie dowodów, ale na podstawie „niezbadanych wyroków Sąd Ostatecznego”.
Zwycięża ten, kto ma lepsze układy albo kogo sędzia bardziej polubił za kolor krawata.
Klub Milionerów i Elita: Banki, korporacje, „Ci z nazwiskiem” — oni mają fory.
Ich sprawy idą ekspresowo.
Ty, Szaraku, poczekaj, aż Actimel przestanie Ci pomagać.
Przewlekłość — Sztuka Czekania:
Sprawa do rozstrzygnięcia w miesiąc?
A po co?
Zróbmy z tego epopeję na 5 lat!
Niech strony zapomną, dlaczego się pozwały, a adwokaci wezmą więcej opłat. Taka nasza narodowa tradycja!
Brak Jawności i „Tajne Akta X”: Wyrok jest tajny, uzasadnienie jest jeszcze bardziej tajne.
Masz czuć głęboki respekt przed siłami, które wydały to orzeczenie, a których nigdy nie zrozumiesz.
Bezkarność Funkcjonariuszy — Czyli Prawne Immunitety: Błędy?
To tylko „twórcza interpretacja przepisów”. Odpowiedzialność?
Co to za słowo?
To się chyba wymawia „awans”.
Utrata Zaufania — Wyróżnienie „Ludowego Serca”: Obywatel wierzy, że prawo istnieje… ale nie dla niego.
Wierzy za to w magię i w to, że UFO ma lepszy system prawny.
Kodeks Karny (albo Księga Bajek na Dobranoc)
Mamy kary!
Ale to tylko na pokaz, jak te wszystkie wieszaki w szafie, których nigdy nie używasz:
Art. 231 §1 KK (Nadużycie Władzy): Grozi Ci do 3 lat! Ale nie martw się, to tylko teoretyczne 3 lata. Najwyżej dostaniesz naganę i podwyżkę.
Art. 228 KK (Korupcja): Łapówki to be. Ale „usługi koleżeńskie”, „wzajemna sympatia” i „uwzględnienie interesu grupy” — to już jest etyka zawodowa.
Wniosek:
Nadużycie prawa w Eleganckich Rękawiczkach jest bezpieczne!
Robisz to tak, żeby nikt nie udowodnił Ci pieniędzy, tylko stronniczość.
A stronniczość?
To subiektywne! Obywatel przegrywa, bo ma pecha, a nie dlatego, że prawo działa źle.
Saga rodzinna i sądowa absurdów
Sprawa z 13 maja 2024 wodzisław śląski
„Na Mega-Ważnym Spotkaniu w PCPR Wodzisław Śląski, jak w tanim serialu, matka biologiczna próbowała rozmawiać ze swoim dzieckiem.
Dzieciak, z miną małego polityka, wypalił: „Mamusiu, musisz mnie WYGRAĆ!
Bo Edyta i Krzysztof (ci z Radlina 2, ta Rodzina Zastępcza, królowie majątku!)
powiedzieli, że jesteś ZA BIEDNA!
I że z nimi nie da się wygrać!”
Matce biologicznej serce pękło na tysiąc kawałków.
„Och, do czego są zdolni ci ZŁOCZYŃCY?!
Do jakich Krzywd Dziecięcych!” — myślała, machając rękami.
A przecież parę dni wcześniej ta cała Koordynatorka Halina (specjalistka od „Lepszych Warunków”) dzwoniła i ostrzegała: „Pani nie da rady!
Wygra Rodzina Zastępcza!
Bo oni mają PLATYNOWE ZASOBY!”
Dziecko, prawie płacząc na zawołanie, szepnęło, że SĄD jest USTAWIONY!
Że SĘDZIA JEST OPŁACONA!
Słyszało to!
WŁASNYMI USZAMI!
To był ten MOMENT PRAWDY!
I tak, Sędzia Anna z Wydziału Rodzinnego i Nieletnich w Wodzisławiu (w tej sprawie BOHATERKA ZŁA!) PRZYKLEPAŁA wyrok na podstawie JEDNEJ, TAŚMOWEJ, FAŁSZYWEJ opinii Seksualożki Katarzyny!
Całkowicie OLAŁA drugą stronę!
Bo po co? Sędzia Anna że sprawa syg akt 3 Nsm 1173/….UZNAŁA KŁAMSTWA — jej kłamstwa, kłamstwa EDYTY-STRAŻNICZKI MIEJSKIEJ (Mistrzyni Matactwa!)!
Po wyjściu z sali sądowej, za rogiem, ta druga natychmiast chwyciła ZŁOTY TELEFON i krzyknęła do słuchawki, jak w hollywoodzkim thrillerze: „Sędzia Anna to zrobiła!
Udało się!
DZIECIAK JEST NASZ!
Nikt nam nie podskoczy!
Nawet ta matka! DOBRZE ZAPŁACILIŚMY za to USŁUGĘ!”
Intrygi za Kulisami i WIELKIE PIENIĄDZE!
Kiedy tylko Edyta-Strażniczka Miejska skończyła triumfalną rozmowę, Krzysztof (ten od „lepszych warunków”) wyskoczył zza kontenera na śmieci.
Miał na głowie złotą koronę i trzymał kopertę z LOGO Euro.
Krzysztof (krzycząc): „To jest to, kochanie! PIERWSZA TRANSZA!
Sędzia Anna dostanie swój bonus za BŁYSKAWICZNĄ DECYZJĘ!
Pamiętaj, my tu gramy o WSZYSTKO!
Dziecko to PRZETARGOWY AS!”
W tym samym czasie, biedna Matka Biologiczna, siedziała na krawężniku i płakała do LUSTRZANEJ KAŁUŻY, a jej łzy formowały napis: „NIESPRAWIEDLIWOŚĆ!”
Nagle, zza rogu wyskoczyła Koordynatorka Halina (mistrzyni CYNICZNYCH UTWIERDZEŃ), w stroju gotowym na pokaz mody z lat 90.
Halina (z gardłowym śmiechem): „A nie mówiłam, że PANI NIE DA RADY?!
Trzeba było mieć WILLE Z BASENEM zamiast tej… ehm… kawalerki!
Nasza misja to ZAPEWNIANIE LUKSU! Nie sentymenty!
Teraz, jeśli mi Pani pozwoli, idę odebrać PREMIĘ OD WŁADZY ZA ZNAKOMITĄ ROBOTĘ!
Pa, pa!
Kontratak i mega-sekret seksuolożki!
Matka Biologiczna podniosła głowę. W jej oczach zapłonął OGIEŃ REWOLUCJI! Wystawiła palec w górę, jak JOANNA D’ARC Z WODZISŁAWIA!
Matka Biologiczna (do siebie): „Dosyć! Zdemaskuję wasz SPISK WODZISŁAWSKI!”
Jej wzrok padł na plakat reklamujący… gabinet Seksuolożki Katarzyny!
To był ZNAK!
Tymczasem, Seksuolożka Katarzyna, siedziała w swoim gabinecie wypełnionym kryształowymi kulami i wątpliwymi dyplomami, i panikowała.
Seksuolożka Katarzyna (do pluszowego misia): „O nie!
Czy oni się dowiedzą?!
Że moja FAŁSZYWA OPINIA była tak naprawdę PRZEPISANA Z WIKIPEDII i zawierała błędy w podstawowej anatomii?!
Że pieniądze od Strażniczki Edyty poszły na NOWE SZPILKI?!
A co, jeśli DRUGA STRONA jednak złoży tę PRAWDZIWĄ OPINIĘ?!”
Drzwi do gabinetu Seksuolożki Katarzyny otworzyły się z hukiem.
W nich stała Matka Biologiczna, uzbrojona w telefon z dyktafonem i PRAWNIKA Z INTERNETU!
„MAM CIĘ! SPRAWIEDLIWOŚĆ CZEKA ZA ROGIEM!” — krzyknęła, a muzyka podniosła się do epickiego finału.
Ucieczka, globalna intryga i wirusowe wideo!
W gabinecie Seksuolożki Katarzyny (Mistrzyni Fałszerstw), rozegrała się scena godna telenoweli z Kolumbii!
Matka Biologiczna (celując telefonem): „Mów, Katarzyno! Powiedz, dlaczego napisałaś, że Dziecko jest uczulone na miłość macierzyńską!
Ile ci zapłaciła Edyta-Strażniczka?
Czy to były PIENIĄDZE Z UNII?!”
Seksuolożka Katarzyna (załamanym głosem, tuląc pluszowego Misia-Edypa): „To był BŁĄD!
Chciałam kupić ROWER ELEKTRYCZNY! Byłam pod presją!
Edyta mi groziła!
Mówiła, że ujawni mój prawdziwy zawód — sprzedawczyni garnków na telezakupach! Wszystko jest na moim DYSKU ZAPASOWYM!
W chmurze, która ma hasło: „KasaZaOpinie123!””
Nagle, przez okno wpadła Edyta-Strażniczka Miejska (w pełnym rynsztunku, ze złotym kaskiem!).
Zrobiła to, by odzyskać DYSK ZAPASOWY!
Edyta (jak Batman, ale z mandatem): „ZA PÓŹNO!
Skasowałam już pliki!
Dziecko jest nasze, a kasa się zgadza!
A teraz… uciekamy do BEZPIECZNEJ PRZYSTAŃI!”
Chwyciła Krzysztofa (tego z koroną) i Dziecko (które akurat nagrywało wszystko TikTokiem).
Wskoczyli do Czarnego Helikoptera Z PRYWATNYM LOGO RODZINY ZASTĘPCZEJ i odlecieli w stronę… CZECH! (Bo tam nie sięga polskie prawo, a strefa wolnocłowa jest bliżej).
Finał sezonu: live z granicy
W tym samym momencie, Koordynatorka Halina (mistrzyni Cywilnego Oburzenia) stała pod PCPR, organizując spontaniczną konferencję prasową, choć nikt jej nie zapraszał.
Halina (mówiąc do pączka i trzech gołębi): „Protestuję!
To wszystko to jest ATTACK NA SYSTEM! Wszyscy widzą, że ucieczka do Czech dowodzi, że Rodzina Zastępcza ma LEPSZE ZARZĄDZANIE KRYZYSOWE!
Sprawa zamknięta! Sędzia Anna udowodniła, że jest NIEPRZEKUPNA! (Pominąwszy ten przelew z tajemniczej fundacji „Dobre Warunki”).”
Wtedy stało się NIEOCZEKIWANE!
Dziecko (wciąż z czeskiej granicy) opublikowało Live Wideo na TikTok! Tytuł:
„Moja Ucieczka Z Królami Zastępczych Warunków!”
Na filmie widać było:
Edytę i Krzysztofa kłócących się o to, kto ma trzymać pilota do helikoptera.
Sędzię Annę w kominiarce, przekazującą im przez okno torbę Złotych Monet na czeskiej stronie.
Płaczliwą Seksuolożkę Katarzynę, próbującą odzyskać swój Rower Elektryczny z bagażnika helikoptera.
Wideo stało się WIRALEM!
Matka Biologiczna (teraz już Gwiazda Internetu) zyskała Milion Obserwujących i zażądała NOWEGO PROCESU PRZED MIĘDZYNARODOWYM TRYBUNAŁEM SMUTKU!
Odświeżanie pamięci
Wiecznie trzeba odświeżać pamięć tej Szanownej Sędziowskiej Kasty oraz ich Prokuratorskich Pomocników (szczególnie tej prokurator desperackiej Annie Z prokuratury rejonowej w Wodzisławiu Śląskim, która chyba pomyliła kodeks karny z poradnikiem savoir-vivre’u).
Zapominają, co to jest ten „święty” dokument!
Zapominają o czymś tak elementarnym jak… KONSTYTUCJA!
PRZYPOMINAMY IM WIĘC ARTYKUŁ 54 KONSTYTUCJI RP, KTÓRY POWINNI MIEĆ WYTATUOWANY NA KAŻDEJ TURZE:
1. Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji.
2. Cenzura prewencyjna środków społecznego przekazu oraz koncesjonowanie prasy są zakazane. Ustawa może wprowadzić obowiązek uprzedniego uzyskania koncesji na prowadzenie stacji radiowej lub telewizyjnej.
I SKORO JUŻ MAMY TAKIE SPECJALNE PRZYPOMINANIE, TO MOŻE OD RAZU WSKOCZMY NA ARTYKUŁ 30!
Ten, który mówi o godności!
Tak, to ta sama godność, o którą walczą inni, kiedy próbują nas uciszyć.
Ale w ich wykonaniu to chyba tylko hasło na dyplomie, a nie zasada działania!
Artykuł 30 Konstytucji RP
Przyrodzona i niezbywalna godność człowieka stanowi źródło wolności i praw człowieka i obywatela.
Jest ona nienaruszalna, a jej poszanowanie i ochrona jest obowiązkiem władz publicznych.
Więc, Panno desperatko Anno (i cała Reszto), kiedy następnym razem sięgniecie po najcięższe działa, by stłamsić krytykę, pamiętajcie: nie tylko wolność słowa jest chroniona, ale i ta „przyrodzona i niezbywalna godność”, która jest źródłem tych wszystkich praw.
Może czas, żebyście zaczęli szanować Konstytucję, zamiast udawać, że jej nie ma!
System i konsekwencje
Tylko biedny Kowalski musi dbać o każdy paragraf, podczas gdy oni mają licencję na nieprzejmowanie się!
A potem, gdy obywatel śmie skrytykować tego super-funkcjonariusza, który ewidentnie ma z prawem relację typu: jestem ważny, ty nie, to zaczyna się cyrk na kółkach!
Wszyscy nagle stają się głusi, ślepi i niemi! To jest system „Swojak Swojaka Nie Ruszy!” — taka niepisana konstytucja, ale za to bezwzględnie przestrzegana!
Złożysz zażalenie?
Wyląduje w niszczarce!
Napiszesz skargę?
Zostanie odrzucona przez kolegę z biurka obok, który z uśmiechem stwierdzi: „Wszystko zgodnie z procedurą. Zero uchybień.”
W ogóle ten „immunitet”, to jest chyba jakiś patent na nieomylność i mentalną kuloodporność!
Ma chronić przed niesłusznym oskarżeniem, a w praktyce chroni przed jakąkolwiek odpowiedzialnością za ewidentne wpadki, nonsensy i arogancję!
W normalnym świecie, jak coś spieprzysz, wylatujesz.
W świecie państwowych „elit”, jak coś spieprzysz, dostajesz podwyżkę albo przeniesienie na lepsze stanowisko!
Zatem pamiętajmy, drodzy obywatele: Prawo jest święte!.
.. Ale tylko wtedy, kiedy wy macie go przestrzegać!
Posłuchajcie no!
Te wszystkie nudne papierki — ta słynna Konstytucja RP i obie Konwencje (o Człowieku i o Dziecku) — nie zostały wydrukowane na papierze toaletowym!
A tym bardziej nie są tylko podkładką pod kawę dla urzędników!
To są dokumenty, które O-B-O-W-I-Ą-Z-U-J-Ą absolutnie każdego!
A w szczególności tę naszą szanowną kadrę państwową: sędziów, asesorów, referendarzy, prokuratorów, a nawet „neo-sędziów” (tę nową, super-ekstra-limitowaną edycję) i naszą kochaną Policję!
Ale oni?
Oni widocznie doszli do wniosku, że prawo to jest dla plebsu.
Bo przecież mają magiczną pelerynę niewidkę zwaną IMMUNITETEM — albo jeszcze jakieś inne tajemnicze klauzule!
Wszyscy mają obowiązki, ale im się nie chce.
Prawa mają wszyscy, ale korzystają tylko wybrani.
Życie!
Łaska!
Jaja!
Tylko biedny Kowalski musi dbać o każdy paragraf, podczas gdy oni mają licencję na nieprzejmowanie się!
Biurokrację i Przewlekłość:
Piekło Zawiłych Akt
Gdy obywatel raz w życiu sprawiedliwości szuka,
Wchodzi w krainę Druczków, gdzie Biurokracja huka.
Sprawa szybkość?
Co to jest?
W tej świątyni Prawa,
Aktów stos rośnie szybciej, niż w lesie trawa!
Pismo jest, ale nie ma!
Bo w złej jest kopercie.
Termin mija cichutko, na szarym papierze.
Odpowiedź przyjdzie w końcu, za lat może pięć,
Z pieczątką, że „Przewlekłość”, to losu jest chęć!
Pismo do Referendarza, by Prokurator zechciał,
By Asesor Sędziego na sprawę najechał!
„Zażalenie Odrzucone z Powodu Błędu w Tytule” —
To jest ten wyrok, na który Kowalski czeka!
Wszyscy mają czas, bo mają immunitet twardy,
A sprawiedliwość jest jak sen — zawsze gdzieś z dala!
Gwiazda Monika
A zatem, wracamy do gwiazdy prawniczej estrady, sędzi Moniki — oczywiście, tej z Wodzisławia Śląskiego.
Pamiętajcie, to nie jest byle kto!
Parę latek temu, ten tego, na ławce w parku (tak, słabo opłacany park, to widać!) dawała popis pod tytułem: „MOJA TRAGEDIA!
Mobbing!
Jak ja cierpię!”
Płakała?
Oczywiście!
Płakała tak, że parkowe drzewa się wzruszyły!
Że niby pokrzywdzona!
A potem?
BUM!
Po paru latach, dzięki jej decyzjom sędzi Moniki, matka dzieci… popełniła samobójstwo ( przez jej decyzję sądowe zabranie dzieci do rodzica z przemocą.)
Tak Nasza Bohaterka?
Dostała AWANS NA PREZESA SĄDU REJONOWEGO!
Jak to mówią: Ktoś musi spaść, żeby ktoś mógł wzlecieć!
Ależ prędkość!
Gratka dla Wodzisławia!
Ale to nic!
W papierach ma wpisaną specjalizację: „DEMONTAŻ RODZIN BIOLOGICZNYCH! Klasa A+!”
Proszę to zapamiętać.
No i teraz trzymajcie się, bo to jest ABSURD NAD ABSURDAMI!
Aż mnie kręci w brzuchu ze śmiechu, gdy to wspominam!
Kiedy Sąd Okręgowy w Rybniku wysłał Jej DWA PROSTE PAPIERY! (Dwa! Nie dziesięć!)
Wniosek o sankcje pieniężne dla sędzi Anny.
Wniosek o dyscyplinarkę sędzie Anne
I co?
Sędzia Monika, ta Oświecona, odpisała: „Czy jaśnie Państwo raczyli przesłać SKARGĘ, czy też może ZAŻALENIE?
Oczekuję KLASYFIKACJI w ciągu 7 dni.” No nie!
Czyli Prezes Sądu NIE POTRAFI ODRÓŻNIĆ WNIOSKU OD SKARGI?! Czy ona czyta te pisma przez lornetkę?
Ma za słabą kartę graficzną w głowie?
A najlepszy numer! Październik 2025 r.
(Zapiszcie datę!) Dostała z Rybnika wniosek: „PRZEBADAĆ PSYCHIATRYCZNIE sędzię Annę!” Logiczne, prawda?
A odpowiedź?
MISTRZOSTWO ŚWIATA!
Że sędziowie są „ABSOLUTNIE NIEZAWISŁYMI BOGAMI” i dlatego „BADANIOM PSYCHIATRYCZNYM PODDAĆ SIĘ NIE MOGĄ!
„Hahaha!
Czyli Kowalski musi iść na testy do pracy, ale sędzia, który decyduje o życiu, jest Z GÓRY ZDROWY PSYCHICZNIE!
W czym oni, do ciężkiej anielki, są lepsi od plebsu?!
Czy mają certyfikat od Stwórcy?
Jej tajna specjalizacja? Oczywiście: LICENCJONOWANA NISZCZYCIELKA BIOLOGICZNYCH FUNDAMENTÓW SPOŁECZEŃSTWA!
A TERAZ HIT NAD HITY! BÓG W TOGACH jest poza zasięgiem medycyny! W czym oni są lepsi? Czy mają ZŁOTE CHROMOSOMY?
Kryzysy okularowy i ścieżka kariery
Ale to nie koniec!
Bo nasza PREZES-GWIAZDA Monika miała jeszcze jeden genialny plan!
Po tym, jak zażądała, by Rybnik poprawnie OZNACZYŁ PISMO JAKO SKARGĘ LUB ZAŻALENIE (bo przecież Prezes to nie jest wróżbita, żeby się domyślać!), Sąd Okręgowy w Rybniku ZDENERWOWAŁ SIĘ NA MAKSA!
I WYSYŁAJĄ JEJ KARTON!
Tak, prawdziwy KARTON!
A w środku?
KOMPLET OKULARÓW!
Różne kolory, różne dioptrie! Z załączoną notką: „Może teraz Pani Prezes RACZY WIDZIEĆ, co ma pod nosem?!”
PODRĘCZNIK PRAWA!
Wersja dla początkujących!
Otwarty na stronie: „Wniosek, Skarga, Zażalenie — Różnice dla Żółtodziobów!”
Wyobrażacie sobie, co się działo w gabinecie?!
Afera czekoladek i tajne spotkanie.
Ale Sędzia Monika nie dała za wygraną! Zamiast okulary założyć, wzięła ten podręcznik prawny, walnęła nim o blat i krzyknęła: „JA JESTEM SZEFEM!
JA TUTAJ DECYDUJE O KLASYFIKACJI PRAWNEJ CZEGOKOLWIEK!”
I zwołuje TAJNY SZCZYT!
Ale nie na sali rozpraw.
Spotkanie odbyło się w KANCELARII TAJEMNIC — to jest tam, gdzie trzyma swoje ulubione czekoladki i tajne akta!
Cel spotkania?
Oczywiście, OPÓŹNIĆ SPRAWĘ SĘDZI ANNY DO KOŃCA ŚWIATA!
Bo przecież jak Sąd Okręgowy chce BADANIA PSYCHIATRYCZNE, to znaczy, że SAM POTRZEBUJE BADANIA za zakłócanie jej spokoju
Wniosek o „NIEZAWISŁOŚĆ PSYCHICZNĄ”
A co z tą słynną odpowiedzią o „niezależności psychicznej”?
Sędzia Monika kazała to zapisać w aktach WIELKIMI ZŁOTYMI LITERAMI!
Że Sędziowie są tak NIEZAWISŁYMI BOGAMI, że mają IMMMUNITET na ZDROWIE PSYCHICZNE!
Czyli są PRAWNIE SZALENI! (Jeśli chcą).
I wiecie, co jest NAJLEPSZE?!
Gdy tylko skończyła dyktować to pismo, zadzwonił telefon!
Kto dzwonił?
MINISTERSTWO!
Gratulacje! Za „ZACHOWANIE PIONU W OBLICZU AGRESJI ZEWNĘTRZNEJ” i za „KREATYWNE TŁUMACZENIE NIEZAWISŁOŚCI”!
I CO?!
Mówią, że już szykują dla niej MEDAL ZA ZASŁUGI DLA PRAWNEGO ABSURDU i… NOWY, JESZCZE WYŻSZY AWANS!
Bo przecież TACY SĘDZIOWIE, KTÓRZY NIE CZYTAJĄ, ALE AWANSUJĄ, SĄ NAJWAŻNIEJSI!
Zatem, Sąd Okręgowy w Rybniku został OŚMIESZONY i ZAOKULAROWANY! Ich karton z podręcznikami i optyką wylądował, jak nic, w piecu w sekretariacie!
A nasza Sędzia Monika, ARCY SZCZĘŚLIWA, cieszy się swoim IMMUNITETEM PSYCHICZNYM i pnie się w górę!
Ucieczka w biurokracji i wyrok na wytrwałość
Nocna Zmiana, Czyli Biurokratyczny Zombie
Zgodnie z obietnicą Marcina, kobieta została.
„Pilność na raty” oznaczała, że jej protokół zaczął powstawać w ślimaczym tempie, przeplatany awariami komputera, dzwonkami (kolejna seria porad lekowych) i głośnymi dyskusjami Dwóch Jeźdźców o tym, czy sernik z Rybnika jest lepszy od jabłecznika z Wodzisławia.
Gdy zapadł zmrok, a Mikołaj-Detoks (który okazał się być stałym „konsultantem” ds. wsparcia moralnego) wreszcie odjechał, przy biurku Marcina pojawił się nowy prokurator z nocnej zmiany.
Był to człowiek o wyglądzie biurokratycznego zombie — szary, bez wyrazu i pachnący kurzem akt.
Zbrodnia przeciwko wygodzie
Zombie-Prokurator, nie zaszczycając kobiety nawet spojrzeniem, od razu przeszedł do sedna.
Wziął protokół, który Marcin ledwo wydrukował na drukarce z czasów Gierka, i zapytał:
„Pani ujawniła „proceder”?
Rozumiem.
A czy Pani pomyślała o tym… JAK BARDZO PANI TO KOMPLIKUJE ŻYCIE WSZYSTKIM?”
Kobieta czuła, że to jest sedno sprawy.
Nie chodziło o korupcję czy krzywdy.
Chodziło o komfort pracy Prokuratury.
„Przepraszam, ale to, co robią w PCPR, to zbrodnia. Ujawnienie tego to mój obowiązek.”
Zombie-Prokurator odłożył protokół z teatralnym westchnieniem.
Błąd!
Największą zbrodnią w tym urzędzie jest brak poszanowania hierarchii dokumentów i pilności!
Teraz muszę to przepisywać!
A czy to jest ważniejsze niż te piętnaście zaginionych wniosków o zaliczki?
Wątpię.”
Wyrok na wytrwałość i złoty róg
W końcu, o godzinie 02:47 nad ranem, protokół został magicznie sfinalizowany. Kobieta podpisała dziesięć kopii, z których każda miała inny błąd interpunkcyjny i nosiła ślady brudu z biurka.
Zombie-Prokurator, podsumowując nocną „pracę”, wręczył jej kartkę, która wyglądała jak rachunek z baru mlecznego sprzed dwudziestu lat.
„Proszę. To jest wezwanie na stempel za trzy miesiące.
I niech Pani ma świadomość: Pani wytrwałość jest godna pochwały, ale SYSTEM ZAWSZE WYGRA. Bo jest wolniejszy i ma więcej starych pieczątek.”
Kobieta opuściła Prokuraturę Rejonową w Rybniku, czując, że przeżyła coś gorszego niż przesłuchanie — przeżyła pełne zanurzenie w polskiej biurokracji. Na zewnątrz, pod drzwiami, znalazła małą kopertę.
W środku było małe, złote logo PCPR Wodzisław Śląski i odręczna notatka (prawdopodobnie od Desperatki Prokurator Anny):
„Gratulacje! Przeszłaś test. Masz Złoty Róg Wytrwałości. Teraz poczekaj… na wyrok. (Ps. Sernik w Rybniku jest przeceniany).”
Kobieta uśmiechnęła się. Wiedziała, że walka się nie skończyła, ale teraz miała coś więcej niż tylko prawdę: miała materiał na kolejną parodię.
Epilog złotych Chromosomów
Wieść o tym, że sędziowie są PRAWNIE CHORZY (bo niezawiśli), poszła w świat!
Wszystkie przychodnie psychiatryczne natychmiast wywiesiły tabliczki: „SĘDZIOWIE OBSŁUGIWANI TYLKO PRZEZ TELEFON!
Bo Immunitet!”
Lekarze zastanawiają się, czy sędziowie mają ZŁOTE CHROMOSOMY, które chronią ich przed logicznym myśleniem i chorobami cywilizacyjnymi!
A Kowalski, który idzie do pracy, musi przedstawić SZEŚĆ ZAŚWIADCZEŃ, ale nasz sędzia może ogłaszać wyroki, mając SEGREGATOR ZAMIAST MÓZGU.
Wystawienie Pomnika
Na koniec, Sąd Rejonowy w Wodzisławiu Śląskim, pod przewodnictwem Prezes Moniki, zorganizował uroczystość.
Nie, nie było to spotkanie z matkami.
Został uroczyście odsłonięty… POMNIK!
POMNIK KU CZCI SĘDZIOWSKIEJ NIEZAWISŁOŚCI!
Pomnik przedstawia OGROMNĄ ŁAWKĘ PARKOWĄ z tabliczką: „Miejsce, gdzie rodzą się największe kariery, a mobbing to tylko prolog do awansu!”
Sama Sędzia Monika, w przemówieniu, ze łzami w oczach (tym razem, kto wie, czy nie prawdziwymi, wzruszona własnym geniuszem!) powiedziała:
„Pamiętajcie!
Płacz jest siłą!
Ignorowanie wniosków jest dowodem kompetencji!
A jeśli ktoś każe wam iść do psychiatry — odpowiedzcie mu, że macie IMMUNITET! A teraz: czas na ZŁOTE CHROMOSOMY i nowy awans!”
Cała historia to dowód na to, że w polskim sądownictwie parodia potrafi być bardziej rzeczywista niż rzeczywistość!
Spotkanie rodzinne pod nadzorem, czyli Halina w akcji
Kolejne spotkanie.
Tym razem gdzieś między wrześniem a październikiem 2023 roku.
No oczywiście, koordynator rodziny zastępczej, Halina, jak zwykle musiała mieć coś do powiedzenia.
Podczas widzenia rodzina biologiczna zauważa, że dziecko ma rękę w chuście i pyta, co się stało.
Dziecko odpowiada, ale jego mina i wzrok kierują się nerwowo na Halinę, ewidentnie w obawie przed kolejną karą od Edyty i Krzysztofa z Radlina 2, jeśli powie prawdę.
Halina szybko „wyskoczyła jak Filip z konopi” z beztroskim hasłem: „To nic takiego!
To normalne u takich dzieci!”
Matka biologiczna spojrzała na nią, jakby Halina „urwała się z choinki”, albo spadła z wysokości — bo jak inaczej wytłumaczyć taką nonszalancję?
Cytuje matkę: „Kochanie, powiesz mi, co się stało?
Czy mam zgadywać?”
Dziecko, cały czas zerkając na Halinę, wymyśliło historyjkę, że kolega popchnął go podczas zabawy, a on „zwichnął sobie rękę, nic wielkiego”.
Matka biologiczna miała w głowie tysiące myśli, ale jedna w końcu się wybiła: Jak można nie dopilnować dziecka, żeby stała mu się taka krzywda?
„Czekaj, czekaj…” — przypomniały jej się słynne słowa Edyty w sądzie: „Bo jak nas często w domu nie ma…”
No i już!
Kwestia wydawała się rozwiązana.
Dzieci nie raz skarżyły się, że Edyta i Krzysztof z Radlina 2 opuszczają dom, a im każą siedzieć cicho i się nie odzywać.
Nawet dzwonka do drzwi mają nie otwierać!
A jeśli zrobią inaczej, czeka ich „kara bolesna”.
Tak oto dzieci zostają bez opieki, a oni? Oni dobrze się bawią — za cudzą, rzecz jasna, kasę.
O w ogóle!
Rodzice biologiczni, zrezygnowani, wyszli ze spotkania.
Halina, koordynator rodziny zastępczej, tylko triumfalnie się uśmiechnęła, jakby właśnie obroniła doktorat z pedagogiki zaniedbania.
Matka biologiczna do Ojca: „To jest absurd. Oni mają na sumieniu zwichniętą rękę, a Halina mówi, że »to nic takiego«, byleby tylko Edyta i Krzysztof przypadkiem nie stracili »etatu« — bo to przecież świetny dochód, prawda?”
Ojciec biologiczny: „Właśnie!
Zastanów się — Edyta, która publicznie w sądzie opowiada, jak to dba o dzieci, za chwilę znika z Krzysztofem, a dzieci zostają same.
I to ma być ta „stabilna, kochająca rodzina”, którą obiecywali nam na szkoleniach!
Parodia!”
Rodzina biologiczna postanowiła zgłosić incydent z ręką, licząc naiwnie, że system zareaguje.
Oczywiście, Halina była szybsza.
Złożyła sprawozdanie, w którym opisała:
Dziecko jest „bardzo zadowolone” z pobytu u Edyty i Krzysztofa.
Uraz powstał w wyniku „dynamicznej zabawy” z kolegami (zapewne chodziło o ducha kolegi, bo w domu był sam, ale Halina wiedziała lepiej).
Rodzina biologiczna wykazała się „niestosowną agresją słowną” podczas spotkania (bo jak to tak, pytać, co się stało dziecku?!).
Efekt?
Sąd otrzymał kolejny dowód do syg akt 3 Nsm 1173/…na to, że Edyta i Krzysztof są idealni, a rodzina biologiczna jest „roszczeniowa i nie współpracuje”.
Zwichnięta ręka została uznana za „szczęśliwy wypadek”, a Halina otrzymała premie za „skuteczne zarządzanie kryzysowe i ochronę placówki przed bezpodstawnymi atakami”.
Tymczasem w Radlinie 2, Edyta i Krzysztof spakowali walizki na kolejny weekendowy wypad.
Przed wyjściem Edyta rzuciła do dzieci:
Edyta, z uśmiechem na twarzy: „Jesteście cicho, nie otwieracie, a jak zadzwoni Halina, macie powiedzieć, że bawimy się w chowanego, dobrze?
Pamiętajcie, kary są bolesne…”
I tak kręciła się ta karuzela absurdu, finansowana przez państwo.
Wszyscy zadowoleni.
Poza dziećmi, które były coraz bardziej ciche i wystraszone.
A system?
System działał idealnie — ignorował fakty i chronił „swoich”.
Bolące Reguły Radlina 2
Tymczasem, po spotkaniu, w Radlinie 2 zapadła cisza, ta specyficzna, grobowa cisza, którą dzieci znały aż za dobrze.
Zwichnięta ręka była już tematem drugorzędnym.
Liczyło się, że „nie dotrzymali tajemnicy” — Halina przecież była wściekła, choć nie dała tego po sobie poznać na wizycie.
Gdy tylko Edyta i Krzysztof wrócili z weekendowego „odpoczynku od problemów wychowawczych”, wezwali dzieci na „szybką korektę postawy”.
Krzysztof, z miną surowego sędziego: „Powiedzcie mi, kto was nauczył kłamać?
Co to za wymysły o kolegach i zabawie?
Przecież wiecie, że prawda jest taka, że to tylko drobne potknięcie, bo jesteście niezdarni.”
Edyta, wyciągając notes: „To będzie was kosztować. Stracicie prawo do… oglądania telewizji na cały tydzień.
I zapomnijcie o kieszonkowym.
Trzeba się nauczyć lojalności wobec tych, którzy wam dają dach nad głową i… nowe, markowe ubrania!”
Kary bolesne nie były karami fizycznymi, bo na to Edyta i Krzysztof byli zbyt „sprytni”.
Bolesne było to, że uderzały w to, co dzieci miały jeszcze w życiu: drobne przyjemności.
Bolesne było także to, że musiały powtarzać kłamstwa Edyty i Krzysztofa, bo wiedziały, że jeśli spróbują wyznać Halinie o godzinach spędzonych w zamkniętym pokoju czy o zimnych kąpielach za karę, nikt im nie uwierzy.
System Haliny z Radlina 2 był systemem totalnej kontroli.
Szczyt koordynatorów: uścisk Haliny
Dwa dni później, Halina umówiła się na kawę z Edytą i Krzysztofem.
Spotkanie odbyło się w neutralnym miejscu, bo Halina nie lubiła formalności. Była to tak naprawdę „konferencja prasowa” dotycząca tuszowania kryzysu.
Halina, upijając kawę z mlekiem: „No, Kochani!
Rewelacja!
Spisałam to tak, że biologiczni wyglądają na paranoików, a wy na świętych Franciszków z Radlina!
Zwichnięcie ręki?
To już jest „incydent sportowy”!”
Edyta, z udawaną skromnością: „Jezu, Halinko, dziękujemy!
Ale wiesz, my się tak boimy, że nam dzieci zabiorą… W końcu to my kupiliśmy im drogie buty i zabraliśmy ich do parku rozrywki (raz, w ramach funduszy na integrację).”
Halina, machając ręką: „Bzdury!
Znam ten sąd.
Mam to opanowane.
Złożyłam wniosek o specjalną nagrodę dla waszego ośrodka za „ponadstandardową pracę wychowawczą”. To podbije wam fundusze.
Trzeba tylko pamiętać o jednym: żadnych dowodów.
Żadnych świadków poza mną.”
Krzysztof i Edyta wymienili porozumiewawcze spojrzenie. Ich „biznes” był bezpieczny.
Uścisnęli Halinę.
Był to uścisk trójki ludzi, którzy idealnie się uzupełniali: jedni dostarczali dzieci (i problemów), drudzy dostarczali fundusze, a trzecia (Halina) dostarczała alibi.
W tle tej radosnej sceny, dzieci w Radlinie 2 czekały na koniec tygodnia, zastanawiając się, jak wysoko wycenią ich kolejną „niezdarność”.
Pilne zawieszenie stosowania aktów prawnych
Niniejszym informuje się opinię publiczną, że Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej, w zakresie Art. 48, została tymczasowo (lub na stałe, niepotrzebne skreślić) wyłączona z obiegu w rewirze jurysdykcyjnym Sędzi Anny z Wydziału Rodzinnego i Nieletnich w Wodzisławiu Śląskim.
UZASADNIENIE TEZ PRZECZĄCYCH:
Ad. Art. 48 ust. 1 (Prawo Rodziców): Stwierdzono, że prawo do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami jest za długie i zbyt skomplikowane do stosowania w praktyce, w związku z czym ulega dezaktualizacji.
Ad. Art. 48 ust. 2 (Tylko na podstawie orzeczenia): Fragment mówiący o konieczności „prawomocnego orzeczenia sądu” uznano za literówkę, którą należy ignorować w celu zapewnienia płynności postępowań.
W efekcie, w/w Art. 48 w okręgu Sędzi Anny jest jedynie zabawnym aneksem historycznym, a nie wiążącym źródłem prawa. Obowiązuje lokalny Lex Specialis Annæ — prawo specjalne Pani Sędzi.
Dom dziecka w Gorzyczkach:
Tam, gdzie Dzieci Samodzielnie Generują Siniaki i Uciekają na Wakacje!
Dom Dziecka w Gorzyczkach.
To nie jest dom.
To jest FABRYKA TRAUM!
A w środku? Dzieci są notorycznie bite — to ich ulubiona dyscyplina sportowa!
Wszystkie zgłoszenia?
Trafiają do specjalnego, tajnego archiwum o nazwie „Ignorancja”, zarządzanego przez szopa pracza.
Tą „Wesołą Ferajną” rządzi małżonka „Wielkiego Żubra”/ „Bizona” (psst! On ponoć kupuje karmę dla psów dla dzieci, żeby oszczędzić!).
Urzędowe instytucje?
Milczą jak manekiny po liposukcji!
Udają, że problemu nie ma, bo przecież te dzieci są „ekspertami od kłamania” i „zmyślają po zjedzeniu za dużej ilości cukru!”
Plan dnia?
Śniadanie: Porcja strachu.
Obiad: Tłuczenie, kopanie, malowanie ciała siniakami w stylu „Picasso”!
Kolacja: Zamykanie w pokoju na „Wielogodzinny Post i Refleksję” — bez jedzenia i picia, żeby lepiej doceniły wolność!
Prawdziwe Tortury De Luxe!
Dzieci uciekają tak często, że mają już abonament w PKP na bilety w jedną stronę!
A policja?
Szukają ich na Tinderze, bo może tam się ukrywają.
Po znalezieniu?
Powrót do „Gorzyckiego Piekiełka” — na promocyjny bilet lotniczy w klasie ekonomicznej bólu!
A teraz showtime!
Gdzie są sądy rodzinne z Wodzisławia Śląskiego?!
Te „Sędzie Niezawisłe i Sprawiedliwe Inaczej, Ale Za To Zawsze W Ciepłym Pokoju”!
Siedzą w ciepełku i liczą, ile zer mają na koncie za „Profesjonalne Niszczenie Dzieciństwa”!
Ich rodziny?
Powinny mieć firmowy cennik za wstyd!
Sędzia Anna, Sędzia Monika, Sędzia Beata, Sędzia Agata — to nie sędzie, to Cztery Jeźdźczynie Apokalipsy Dziecięcego Losu!
Ich motto: „Los dzieci — to nasz ulubiony sport!”
Wodzisławskie dni otwarte piekła
Jest PAŹDZIERNIK 2023 — miesiąc tak ponury, że nawet Słońce bierze urlop na żądanie.
Tymczasem w Wodzisławiu Śląskim trwa festiwal absurdu, nad którym patronat objęła Sędzia Anna z Wydziału Rodzinnego i Nieletnich (która używa Konstytucji RP — Art. 77 ust. 2 — jako podstawki do filiżanki z kawą rozpuszczalną).
Matka Biologiczna — kobieta, którą Sąd oficjalnie określa jako „Jednostkę Zbyt Często Używającą Słowa »Miłość«” — miała dziś ustalone swoje „telefoniczne łączenie się z Zaświatami”, czyli z Dzieckiem.
Minęło raptem parę dni od rozprawy, gdzie Matka została uznana za winna naruszenia spokoju sądu nadmierną argumentacją.
Wybiła Magiczna Godzina Audiencji. Kobieta pełna dramatyzmu godnego opery mydlanej i nadziei, która dawno straciła ważność, miała w głowie całe komisje śledcze pytań: „Czy go biją pluszowymi miśkami?
Czy Edyta Strażniczka każe mu robić pompki na żwirze?
Czy klepać po nocach na betonie?
Czy czyścić szczoteczka do zębów wszystkie schody i lamperie?
Czy jego dieta składa się wyłącznie z frytek, musztardy i łez zadośćuczynienia?”.
Czy nie dostaje zupek chińskich?
Czy każą mu spać na gołej ziemi?
Czy zmuszają go do czynów zabronionych?
Czy go zaś nie głodzą?
Czy Edyta i Krzysztof z Radlina 2 nie każą mu jeść spleśniałych kanapek?
Czy znowu nie dadzą mu kary spanie bez kolacji czy obiadu lub deseru?
Drżącą ręką wykręciła numer, który prowadził prosto do serca Radlińskiego Imperium Chaosu.
Czas zamarł.
Słychać było tylko szum wiatru, bo nawet on bał się przeszkodzić.
Po paru milisekundach, które wykończyłyby statystycznego mnicha tybetańskiego, słuchawkę podniosła ONA: Edyta, Królowa Biurokracji, Strażniczka Miejska z Radlina 2, która dla kwoty niższej niż bon towarowy sprzedałaby własnego sobowtóra i udawała, że jest na urlopie bezpłatnym!
Jej głos, przypominający bulgot spalin z Jelcza, wrzasnął:
— NO KTO TERAZ?!
Mam dzwonek dzwoni i wójt czeka!
— Dzień dobry…
To znowu ja…
Matka Zgodna Z Harmonogramem Sądowym.
Czy mogę rozmawiać z moim Dzieckiem Pod Ustawową Opieką? — matka biologiczna mówiła szeptem, bojąc się, że Edyta odeśle ją faksem lub wymyślić jakieś bajki na dobranoc byle nic nie wyciekło do Wodzisławia.
— A NIECH BĘDZIE!
JUŻ PODAJĘ! — ryknęła Edyta.
— ALE SZYBKO!
BO MUSZĘ WYŁOWIĆ KLUCZYKI OD RADIOWOZU Z ZUPY GRZYBOWEJ!
I wtedy runął na kobietę tsunami dźwięku.
W tle nie było słychać dziecka, tylko KOSMICZNĄ IMPREZĘ!
Słychać było trzy różne stacje radiowe naraz (disco-polo, metal i radio Maryja, radio wolna Europa ), dźwięk kruszonego lodu, rechot kóz (albo Strażników, albo sędziów wydziału rodzinnego i nieletnich, albo pracowników PCPR wodzisław śląski) i okrzyki: „DAWAJ NA STÓŁ!”.
To nie były urodziny — to był ROZPIERDUCH ROKU na sterydach, gdzie wszyscy, łącznie z Dzieckiem, które musiało obsługiwać maszynę do dymu, brali udział w libacji.
A W TYM SAMYM CZASIE, gdzieś nad horyzontem, pojawił się listonosz.
Niósł PISMO Z KONTROLI. Ale zanim zdążył dojechać, termin kontroli zmieniono, bo NIKT W TYM KRAJU NIE KONTROLUJE. Dokładnie, tylko po tak zwanej znajomości TEGO TYPU PLACÓWEK!
Amen.
Dziecko próbuje spokojnym tonem przywitać się ze swoją biologiczną matką, choć na przeciwko widzi wzrok desperackiej Edyty, która za wszelką cenę nie chce dopuścić, by jakiekolwiek informacje wypłynęły.
Dziecko mówi: „Cześć, mamusiu.”
Matka, słysząc w tle wrzaski, chichoty i rozlewający się triumf kilkunastu osób, ledwo usłyszała dziecko.
Udało jej się jednak odpowiedzieć: „Mój kochany syneczku, cieszę się, że cię słyszę, ale powiedz, czemu jest tam tak głośno?
Ledwo cię słyszę!
Ile osób tam jest?
Słychać dorosłych!”
Dziecko z lękiem musiało się rozglądać, sprawdzając, czy nikt nie usłyszy jego odpowiedzi.
Szepcze: „Jest dwanaście osób i my, dzieci.”
Matka była w szoku i normalnie nie wiedziała, co powiedzieć. „To w domach dziecka można libacje robić?!”
W tle słychać złośliwy szept i piskliwy głos Edyty z Radlina 2, szefowej podejrzanej „Rodziny Zastępczej z Radlina 2”. Cytuje:
„Nasza Anka [sędzia z wydziału rodzinnego i nieletnich w Sądzie Okręgowym w Wodzyńcu Śląskim] miała genialny pomysł!
Wysłać tę matkę na badania psychiatryczne, żeby całkowicie zepsuć jej opinię.
Tak, żeby nikt się nie dowiedział!
Sama ułożyła za nas zeznania — gotowe, jak na tacy!
A audio?
Audio się wytnie w protokole.
Nie będzie żadnych śladów, nikt się nie dowie!
A jak ta matka biologiczna zacznie się szarpać i próbować coś zrobić?
Wtedy wkracza sędzia Anka!
Ma kontakty w Prokuraturze Rejonowej w naszym Wodzisławiu Śląskim.
Szybko ją uciszą, albo stwierdzą, że „nie widzą śladów przestępstwa”.
Sprawa załatwiona!
A kasa?
Kasa poleci łatwo, jak z płatka!
Prawdziwa żyła złota!”
W słuchawce panuje strategiczna, reżyserowana cisza, przerwane nagle szarpnięciem i zmechanizowanym, płaczliwym głosem dziecka.
W tle, niczym reżyser telenoweli, słychać Krzysztofa, Opiekuna Wzorowego (i tymczasowego) z Rodziny Zastępczej „Idealna Iluzja”, instruującego swoją żonę, Edytę („Agentkę Emocjonalnego Szantażu”):
Krzysztof: „No, ruszaj się!
Odegraj scenę!
Powiedz, że ten mały płaczko po rozmowach z nią „zanosi się”, jak zepsuta pralka!
Musisz to sprzedać!
Że matka go prześladuje!
Pamiętaj: ZŁY WPŁYW, ZŁY WPŁYW — to nasze hasło na dziś!”
Krzysztof, uśmiechając się do siebie, podsumowuje swój geniusz prawny:
Krzysztof: „Sędzia Anna, nasza czarownica prawna, to klepnie!
Wpisze, że to dla dobra dziecka, a tak naprawdę: KONIEC KONTAKTU! Zniszczymy ich OBOJE, ich PRZYZWOITOŚĆ, ich WSPOMNIENIA, ich TĘSKNOTY… i wszystkie te inne nudne rzeczy!
Nasz plan to PERFEKCJA!”
Matka biologiczna, nieświadoma, że bierze udział w Dramacie Rodzinnym Roku, zapytała cicho, z trudem ukrywając panikę: „Kochanie, czy ten dał ci dziś chociaż jeść?”
Dziecko, zerkając na stół w kuchni, meldowało mechanicznie: „Tak!
Był obiad!
Kurczak-Standard, Ziemniaki-Wymagane, Surówka-Kontrolna. I DESER BĘDZIE!
Ale wiesz mamo… to jest Deser Uwarunkowany…”
I wtedy to nastąpiło: SŁYSZALNY, TRZASKAJĄCY KROK i natychmiastowa, ZIMNA CISZA.
Dziecko podniosło wzrok.
Edyta, z miną Generała Dietetyki, patrzyła prosto w jego duszę.
Dziecko czuło na sobie jej wzrok, wiedząc, że to koniec
.Jego upragniony deser (małe, symboliczne ciastko „Nagroda za Posłuszeństwo”) LEŻAŁ NA CELOWNIKU!
Widziało, jak Edyta unosi rękę, gotowa zabrać lub — co gorsza — UTRZEC DESER NA PYŁ NAD KOSZEM jako ostateczną i publiczną karę za niewłaściwe relacjonowanie sytuacji domowej.
AKT III: Zmartwienia Sędzi Anny
Wydział Rodzinny — Czysty Biznes
Sędzia Anna (Postać Prawna o Sercu Z Kamienia),
w nienagannie skrojonej todze i z wyrazem absolutnej, papierkowej obojętności, zasiada za biurkiem.
Przed nią siedzi biologiczna matka, blada i zestresowana, oraz triumfujący Krzysztof i Edyta, z Deserem Uwarunkowanym w plastikowym pojemniku na stole jako dowodem rzeczowym.
Sędzia Anna bierze głęboki wdech i zaczyna odczytywać uzasadnienie, intonując je jak prognozę pogody dla emocji:
Sędzia Anna: „Po wnikliwym, dwuminutowym zapoznaniu się z aktami syg 3 Nsm 1173 /….oraz wysłuchaniu starannie wyreżyserowanych zeznań, Sąd uznał, co następuje: Kontakt matki biologicznej z dzieckiem stanowi realne zagrożenie dla harmonii prawnej, a co za tym idzie, finansowej Rodziny Zastępczej.”
Sędzia Anna (cytując Krzysztofa bez cienia wątpliwości): „Dziecko, cytuję: „strasznie płacze, zanosi się” — co jasno dowodzi, że jest to istota emocjonalnie niestabilna i podatna na „zły wpływ” matki, który polega na pytaniu o spożycie posiłków.
Pytania te, zdaniem Sądu, mają charakter prześladujący i stanowią terror żywieniowy, nieakceptowalny w dzisiejszych czasach.”
Sędzia Anna unosi protokół i kontynuuje z autorytetem Prawdy Absolutnej:
Sędzia Anna: „Zgromadzony materiał dowodowy, w tym znaczące pomruknięcie, kaszląc jak gruźlik na pogrzebie oraz nagła cisza w trakcie rozmowy telefonicznej (nagranie nr 5a — „Cisza Deseru”), a także dowód rzeczowy w postaci Deseru Uwarunkowanego, utwierdzają Sąd w przekonaniu, że: Więzi, tęsknoty i i itp., o których mowa, są szkodliwe dla budżetu państwa i należy je zniszczyć.”
Sędzia Anna (finalny werdykt): „Sąd orzeka: Zawieszenie kontaktów matki biologicznej z dzieckiem na czas nieokreślony, czyli do momentu, aż dziecko całkowicie zapomni, co to jest Kurczak-Standard z jej kuchni. A Pan i Pani Zastępcza [Krzysztof i Edyta] otrzymują Pochwałę Sądową za Mistrzowskie Wyrządzanie Dobra Dziecku.”
Krzysztof i Edyta wstają i biją sobie brawo w zwolnionym tempie, ich uśmiechy są zbyt szerokie i zbyt plastikowe, by były prawdziwe.
Matka biologiczna osuwa się na krzesło, a Sędzia Anna zamyka akta z głośnym hukiem, gotowa przyjąć kolejną, równie absurdalną i smutną sprawę.
Po powrocie z sądu, Krzysztof i Edyta świętowali. Krzysztof przeglądał cenniki nowych mebli, a Edyta polerowała Deser Uwarunkowany, który oficjalnie stał się Deserem Dowodowym i został oprawiony w ramkę nad kominkiem.
Krzysztof (do Edyty): „Widzisz?
Mówiłem, że Zniszczymy ich oboje!
Teraz możemy podnieść standard życia małego Płaczki… Oczywiście, na papierze.
W końcu nasza Więź Finansowa jest teraz bezpieczna!”
Dziecko, siedząc w swoim pokoju — czystym, sterylnym i pozbawionym jakichkolwiek osobistych rzeczy (żeby uniknąć „złego wpływu” wspomnień) — trzymało słuchawkę.
Tym razem było to plastikowe słuchawko-zabawka, podłączone do nikąd.
Dziecko (szepcząc do nieistniejącej Matki): „Mamo… miałem dziś Kurczaka-Prawnego i Ziemniaki-Strategiczne.
A za to, że Sędzia Anna tak ładnie napisała, dostałem Specjalny Deser Ostateczny…”
W tym momencie do pokoju weszła Edyta. Trzymała w ręku mały, suchy herbatnik.
Edyta (głosem pozbawionym jakichkolwiek emocji): „To jest twoja nagroda. Krakers Bez Tęsknoty! Możesz go zjeść… ale pamiętaj: jedzenie ma być ciche i bez zaniesień!
Inaczej Deser Dowodowy wraca do obiegu jako Deser Kary.”
Dziecko, patrząc na suchy krakers, zrozumiało: jego relacja z matką, jego tęsknota, jego więzi — zostały oficjalnie wymienione na suchy herbatnik i kłamstwo wpisane w protokół sądowy.
Krzysztof, w tle, beztrosko włączył radio, z którego popłynęła melodia: „Perfect Day” Lou Reeda.
Sędzia Anna Ocaliła Deser!
Triumf Stabilności Prawnej nad „Terrorem Żywieniowym” Matki Biologicznej.
Wydział Biznesu Rodzinnego Wodzisław śląski
.W spektakularnej rozprawie, która przejdzie do historii pod roboczym tytułem „Afera Pustej Słuchawki”, Sąd Rodzinny ostatecznie rozstrzygnął spór o więzi, tęsknoty i i itp., ogłaszając bezwarunkowy triumf Rodziny Zastępczej Krzysztofa i Edyty.
Sędzia Anna (znana z szybkości i efektywności w minimalizowaniu kontaktów) orzekła o natychmiastowym i bezterminowym zawieszeniu kontaktów matki biologicznej z dzieckiem.
Kluczowe Uzasadnienie:
Sąd, opierając się na profesjonalnej analizie intonacji szeptu i ekspertyzie ciszy nagłej, uznał, że matka biologiczna stosowała „Terror Żywieniowy”, zadając niepokojące pytania o posiłki.
Fragment
Uzasadnienia: „Pytanie o Kurczaka-Standard to ewidentne działanie prześladujące. Dowodzi to „złego wpływu” matki, który groził destabilizacją finansową i emocjonalną Rodziny Zastępczej.
Ponadto, materiał dowodowy, w tym Deser Uwarunkowany (świadek kluczowy), udowodnił, że Więzi i Tęsknoty są zjawiskami szkodliwymi dla porządku administracyjnego.”
Happy End?
Opiekun Zastępczy, Pan Krzysztof i Edyta strażnik miejski rodzina zastępcza, wyrazili ulgę: „W końcu zniszczyliśmy ich oboje.
Teraz mogę skupić się na zakupie nowej kanapy z budżetu na „stabilizację emocjonalną” dziecka.”
Dziecko (obecnie określane jako „Dziecko Dobrego Wyroku”) zostało nagrodzone Krakersem Bez Tęsknoty, który jest, jak zapewnia Edyta, „neutralny emocjonalnie i prawnie bezpieczny”.
Wydział Rodzinny zamyka tę sprawę z poczuciem dobrze wykonanego przekazywania funduszy… to znaczy, służby społeczeństwu.
Po posiedzeniu, gdy rodzice opuszczają salę, wyglądają, jakby właśnie wrócili z wizyty u dentysty bez znieczulenia — oszołomieni, ale wdzięczni, że to już koniec.
Sędzia Anna, z triumfalnym uśmiechem na twarzy, przegląda „swoje” akta.
Nie, nie akta sprawy.
Przegląda scenariusz, który sama napisała dla tej rozprawy.
Od dawna już nie potrzebuje dowodów ani faktów — ona tworzy alternatywną rzeczywistość sądową.
Prawda kontra protokół
Prawda: Matka płacze, ojciec głośno protestuje, dziecko próbuje coś powiedzieć.
Protokół (wersja Sędzi Anny): „Strony przyjęły decyzję z godnością, wyrażając pełną aprobatę.
Stwierdzono, że rodzice biologiczni wykazują rzadko spotykaną harmonię braku sprzeciwu.”
Taki protokół, oczywiście, od razu dostaje złotą pieczęć Biurokratycznej Doskonałości.
Każdy prawnik i urzędnik, który potem trzyma te akta w ręku, czuje święty dreszcz podziwu.
Wszyscy kiwają głowami i szepczą: „Och, jakże to wzorowo poprowadzone!
Jaki spokój na sali!
Anna to nasza lokalna Cesarzowa Ładu Sądowego!”
Nawet woźni, sekretarki i palmy w doniczkach na korytarzu wiedzą, że gdy Anna wydaje orzeczenie, to nie jest to wynik procedury prawnej, lecz Dekret Powszechnego Posłuszeństwa.
Wszyscy boją się postawić jej na drodze, bojąc się, że również ich imiona zostaną magicznie wymazane z listy obecności w Wydziale Rodzinnym i Nieletnich.
Plotka głosi, że jej protokoły są tak czyste i idealne, że służą jako wzór do kaligrafii w lokalnej szkole prawniczej.
Sędzia Anna i nadzór sądowy
Gdy przychodzi czas na rutynową kontrolę akt z wyższej instancji, nikt nie odczuwa stresu, a już na pewno nie Sędzia Anna.
Wizytator, doświadczony prawnik z kilkudziesięcioletnim stażem, przegląda stosy spraw.
Kiedy trafia na te prowadzone przez Sędzię Annę, jego mina momentalnie się zmienia.
Zamiast grymasu zmęczenia i sceptycyzmu, na jego twarzy pojawia się ekstatyczny błysk.
Wizytator (szeptem): „To jest… poezja. Żadnych protestów.
Żadnych zażaleń.
Żadnej walki!
Tylko pełna akceptacja.
Ta kobieta z Wodzisławia Śląskiego musi mieć jakiś magiczny hipnotyczny głos albo używa protokołu napisanego przez Anioły!”
Wizytator sporządza raport, w którym sędzia Anna zostaje okrzyknięta „Latarnią Morską Spokoju” w burzliwym morzu spraw rodzinnych.
Zostaje nominowana do nagrody „Złoty Długopis Bezbłędności”.
Nikt nie śmie drążyć.
Wszyscy są zadowoleni, że statystyki wyglądają idealnie gładko.
Spotkanie na Korytarzu
Tymczasem, w korytarzach sądowych, sędzia Anna przechadza się niczym Faraon po swoim grobowcu.
Wszyscy zwalniają, aby nie zakłócić jej aury absolutnej pewności.
Pewnego razu, młody, idealistyczny kurator sądowy, świeżo po studiach, nieświadomy panujących zasad, popełnia niewybaczalny błąd.
Poważnie.
Młody Kurator (drżącym głosem): „Pani Sędzio, przepraszam, ale… w sprawie, ja słyszałem, jak matka mówiła, że…”
Sędzia Anna (przerwana i lekko zirytowana, ale z godnością): „Słyszał pan?
Drogi Kuratorze, akta są od tego, by widzieć, a nie słyszeć.
A w aktach sprawa jest idealnie rozwiązana.
Proszę, niech pan słucha tego, co pan widzi w protokole. To jest jedyna obowiązująca wersja.”
Kurator natychmiast uświadamia sobie swój błąd.
Zrozumiał.
W sądzie w Wodzisławiu Śląskim, rzeczywistość jest tylko niepotrzebnym dodatkiem do akt.
Epilog biurokratyczny
I tak, dzięki geniuszowi Sędzi Anny, sprawy rodzinne w Wodzisławiu Śląskim toczą się gładko.
Zbrodnia przeciwko dzieciom nie istnieje, bo gdyby istniała, znalazłaby się w protokole!
A przecież nie ma.
Wniosek: Wszystko jest w porządku. Sędzia Anna — Władczyni Protokołów (Wodzisław Śląski)
Nasza Pani Sędzia Anna, z Wydziału Rodzinnego i Nieletnich w Wodzisławiu Śląskim, jest Mistrzynią Manipulacji Protokolarnej.
W trakcie posiedzeń ma pewną… artystyczną manierę.
Otóż, wszelkie niewygodne pytania, mądre uwagi lub, co gorsza, jakakolwiek aktywność mózgowa ze strony biologicznych rodziców, w magiczny sposób wyparowują z protokołu.
Dosłownie!
Protokół posiedzenia jest tak sterylny i oczyszczony, że wygląda jak akta sprawy pisane na innej planecie, gdzie pytania i odpowiedzi jeszcze nie zostały wynalezione.
Cel jest jasny:
Osoby czytające akta mają myśleć, że jedynym dźwiękiem na sali był szum klimatyzacji i ciche klikanie długopisu Sędzi Anny.
Zero śladów „zbrodni przeciwko dzieciom”, bo i skąd miałyby się wziąć, skoro w protokole wszyscy na wszystko się zgadzają z entuzjazmem godnym wygranej w loterii!
Aktom sprawy brakuje już tylko naklejki: „CZYSTA PARODIA: ZALECANE CZYTANIE PRZY DŹWIĘKACH CYRKOWEGO MARSZA”.
W rezultacie mamy obraz, w którym rodzice biologiczni wyglądają jak milczące manekiny, których jedynym zadaniem było przyklaskiwanie każdemu dekretowi.
Głos ich i ich dziecka jest tak ważny, jak spis treści w instrukcji obsługi tostera.
A ona?
Ona jest jedyną osobą, która ma prawo decydować o tym, czy w Wodzisławiu Śląskim dziś rano wzeszło słońce.
Spróbujcie tylko podważyć jej Autorytet Absolutny — spotka was kara w postaci… wiecznej pustki w protokole!
Protokołów (Wodzisław Śląski)
Nowinka techniczna — wyciek stulecia
LUDZIE!
Czy wy WOGÓLE wiecie?
Zgodnie z MEGA-PRZEPISEM — KRP, artykuł 45! — te wszystkie sprawy, które były trzymane w MROKU NIEJAWNOŚCI, są NIEZGODNE Z PRAWEM!
Oni nawet nie mają prawomocnego ORZECZENIA!
ŻADNEGO! Serio!
To znaczy, że to, co się dzieje z PRZETRZYMYWANIEM DZIECI… jest BEZPRAWNE!
To JEST łamanie prawa!
WOW! SZOK! NIEDOWIERZANIE!
A ten nasz Wodzisław Śląski?
Toż to światowy CZEMPION!
Bije te rekordy bezprawia już od EPOK! BRAWO MY!
Europejski Trybunał Praw Człowieka (ETPC) — Wyrok z dnia 15.02.2005 r., znany jako „Sprawa o Big Maca” (Steel & Morris vs. Królestwo Wiecznie Deszczowe); Sygnatura Zaginionej Skarpetki nr 68416/01; Art. 59, czyli „Ostateczna Instrukcja Obsługi Procesu”:
Posłuchajcie mnie uważnie!
Cała ta Prawnicza Szopka (zwana postępowaniem karnym lub cywilnym) ma tylko jeden Święty Cel:
Nieważne, jak bardzo masz rację, ani jak bardzo jesteś winny — ABSOLUTNIE NIE WOLNO ODEBRAĆ Ci Twojej Kwintesencji Prawnej!
Oznacza to, że musisz mieć prawo do wygłoszenia swojego elaboratu o gołębiach na dachu sądu (przedstawienie racji). CO WAŻNIEJSZE: Musisz mieć dokładnie taką samą ilość kawy i identyczne krzesło, co Twój przeciwnik!
Naruszenie Równości Broni (np. on ma dłuższą linijkę, ty masz mniej ostry ołówek) skutkuje automatycznym unieważnieniem procesu!
Inaczej prawnik drugiej strony zacznie płakać, że to nie fair, a my znowu będziemy musieli pisać te bzdury od nowa. A kto to później czyta?
No właśnie.
Biorąc pod uwagę i w pełni świadom tego faktu, iż Rzekoma Pani Prokurator Anna, w ferworze i szale Działania, dopuściła się złamania Prawnego Dekalogu i to kilkanaście razy!
Mówimy tu o naruszeniu zarówno Praw Wyższego Rzędu, jak i tego podrzędnego — co, Nota Bene, stanowi RAŻĄCE I SKANDALICZNE ZNIEWAŻENIE OBOWIĄZKÓW na tak prestiżowym stanowisku!
Czy to kogoś obchodzi?
Nie!
A już w ogóle pomijam, że wszelkie Oświadczenia Woli zostały jej przesłane drogą elektroniczną (e-mail!), w którym to korespondencji wyraźnie i solennie złożyłam swoje Stanowisko.
Ależ gdzie tam! Ona tego nawet nie przejrzała!
Po prostu, niczym rakieta balistyczna, poleciała w akcję totalnej destrukcji i łamania Prawa!
Dom dziecka w gorzyczkach
Szok!
Rekord!
W 2025 roku Dom Dziecka w Gorzyczkach „popisał się” już kilkunastoma ucieczkami dzieciaków!
Jak w kiepskim serialu — jedne akcje kończą się klapą, drugie „sukcesem”, czyli wolnością od tego cyrku.
Pytanie za sto punktów: co się tam, u licha, dzieje?!
Czyżby Pani Dyrektor, ta „żona tegoż legendarnego bizona, żubra, czy może oślicy” (bo już się pogubiłem w tych epitetach), kompletnie straciła panowanie nad załogą i budynkiem?
Czy pracownicy tej „świetlanej” placówki bawią się w katów, stosując cały arsenał przemocy: od psychicznego znęcania się po starą, dobrą rękoczynność?
A może dzieciaki boją się tam czegoś innego, czegoś tak strasznego, że wolą nocować pod chmurką?
Gdzie się podziała ta sławna Dyrektor Aleksandra z PCPR Wodzisław Śląski, która podobno ma władzę i gadane?
Czy zaszyła się w bunkrze?
Gdzie jest to szanowne Starostwo Powiatowe, które co miesiąc beztrosko przelewa kasę na ten „ośrodek ucieczek”?
Halo!
Płacicie za to, żeby dzieciaki brały nogi za pas!”
Sądowe metody inkwizycji w Wodzisławiu Śl
Uwaga!
Doniesienia spływają niczym BUMERANG W PROCESIE PRZYSPIESZONYM!
Jakie to rewolucyjne nowinki metodyczne weszły na salony Wydziału Rodzinnego i Nieletnich w Wodzisławiu Śląskim?
Ludzie mówią, że takich GWIAZDORSKICH metod to nawet średniowieczna Inkwizycja by się nie powstydziła!!
Aha, no tak, przecież mamy już nasze lokalne super-gwiazdy!
Mowa oczywiście o Rodzinie Zastępczej: Edycie i Krzysztofie z Radlina 2. (Pamiętajcie ich zapamiętać, bo to są PIONIERZY!).
A co serwuje nam ten szanowny Sąd? Nowy, TOTALNIE PRZYJAZNY rytuał!
To tzw. „TRZEPANIE GENERALNE” rodzin biologicznych! Obowiązkowy remanent ze wszystkiego!
Czy do naga?
Tajemnica Sądowa! Sprawdzają, co masz w kieszeniach — ale, HALO, CZY TO PILOT Z TELEWIZORA?
STOP!
STOP!
STOP!
Gdzie są Protokoły Sprawdzenia? Gdzie, na miłość boską, jest NAKAZ SĄDU?
Czekajcie, czekajcie!
To nie pomyłka — to po prostu kolejna MAESTRIA BEZPRAWIU, klasyczna zagrywka!
Bo jak inaczej wytłumaczyć ten SZOK KULTUROWY, czyli wjazd do Niebieskiego Pokoju BEZ CEREMONII, BEZ PUKANIA, BEZ FANFAR!
To jest pokój pusty jak portfel po wakacjach!
Tylko Ty, cztery ściany i Sędzia, która zadaje pytania na poziomie BOHATERA KOMIKSÓW Z LAT 90-tych!
Czekajcie!
Ona może wszystko!
Nawet NAMAWIAĆ!
A W OGÓLE… Może Sędzia jest tajnym agentem i ma misję?
Na przykład WMÓWIĆ PRZEMOC PSYCHICZNĄ I FIZYCZNĄ rodzinom biologicznym?
W sumie czemu nie?
Po co się bawić w dowody, skoro można iść na SKRÓTY DO RADLINA 2!
Postanowienie tymczasowe o prawomocności stwierdzenia niewłaściwości
Sąd, mając na uwadze historyczną doniosłość niniejszej sprawy (polegającą na złożeniu dokumentów na niewłaściwej półce w archiwum) oraz konieczność ostatecznego uregulowania kwestii kawy w pomieszczeniach dla personelu, stwierdza, co następuje, w trybie Urządzenia Prawnego o Wymiarze Instrukcyjno-Estetycznym.
§1. Źródło Normatywne i Metodologia Konfabulacji
Art. 45 ust. 1 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej (dalej: „Wytyczna Konstytucyjna o Pożądanej Szybkości”) ustanawia prawo do rozpatrzenia sprawy bez nieuzasadnionej zwłoki.
Wytyczna Konstytucyjna o Pożądanej Szybkości jest interpretowana przez Sąd jako Maksyma Filozoficzna, a nie materialny przepis proceduralny.
§2. Definicje Techniczne i Absurdalne (Wg Klucza Kancelaryjnego)
W świetle najbardziej aktualnego i wewnętrznego Regulaminu Sortowania Pism na Kolory, Sąd ustanawia definicje, które są zgodne z rytmem dnia pracy:
„Sprawiedliwe rozpatrzenie sprawy” (S.r.s.): Stan umysłu Sędziego osiągany po drugiej filiżance kawy, ale przed obiadem.
Oznacza, że orzeczenie będzie estetycznie przyjemne dla oka Sędziego, niezależnie od treści.
„Właściwy Sąd”: To ten, który posiada odpowiednią pieczątkę z datą o czcionce o rozmiarze co najmniej 14 pkt. Sąd staje się właściwy w drodze procedury samouzdrowienia po odnalezieniu w sekretariacie długopisu w kolorze indygo.
„Bezstronność i Niezawisłość”: Są to przymioty zachowane, o ile petent nie użył w pismach procesowych czcionki Comic Sans MS oraz gdy opłata sądowa została uiszczona w banknotach o nominale 20 zł.
§3. Doktryna Uzasadniania (Apoteoza Zwłoki)
Sąd ustalił, iż każda zwłoka jest uzasadniona przez sam fakt jej zaistnienia, ponieważ Sąd jest organem Nadrzędnej Racjonalności Czasowej.
Zwłoka jest uzasadniona, jeśli:
Konieczne jest wydanie zarządzenia wzywającego stronę do uzupełnienia sygnatury akt o myślnik, który nie został wcześniej użyty. (Termin: 14 dni).