E-book
26.46
Istnienie

Bezpłatny fragment - Istnienie

Obrazy melodią, słowem i piórem malowane.


Objętość:
77 str.
ISBN:
978-83-8189-942-0

Obrazy
melodią, słowem i piórem
malowane.

Dedykacja

     Wiersze te dedykuję mojej rodzinie
która była dla mnie wsparciem podczas pisania, a w szczególności mojej mamie,
bez której ta książka by nie powstała.

#istnienie #kreacja #słowa

Tytułu brak

Był czar

i nie ma uroku.

Jak pozbędziemy się złego zaklęcia?

Może ktoś znajdzie urok zagubiony,

poczuje go — i cóż mu po nim?

Będzie szedł i w ręce go podrzucał,

jak rzecz niewartościową

i nic nie znaczącą.


Z uczuciem, które mam dla ciebie,

gdyby zdarzyło się coś podobnego,

lecz nie tylko nam,

całemu światu.

Straciłaby się ta jedna miłość.

Na nieznanej uniesiona ręce,

żadnych drzwi nie otworzy,

będąc formą/ kształtem niczym więcej.

I niechaj korozja jej się trwoży.

Czym jest miłość?

Czym jest miłość?

Nie wiem.

Ale cieszę się z słów tych lekkości.

Delikatnie brzmiących i dźwięcznych.


Gdzie mieszka miłość?

Nie wiem.

Może w romantycznych balladach.

Może w twoim uśmiechu.

…A może w twym oddechu.


Czym jest miłość?

Powiedz słów kilka.

Albo lepiej nic nie mów.

Po prostu bądź przy mnie.

Miłość romantyczna

Był czar

i nie ma uroku.

Jak pozbędziemy się złego zaklęcia?

Może ktoś znajdzie urok zagubiony,

poczuje go — i cóż mu po nim?

Będzie szedł i w ręce go podrzucał,

jak rzecz niewartościową

i nic nie znaczącą.


Z uczuciem, które mam dla ciebie,

gdyby zdarzyło się coś podobnego,

lecz nie tylko nam,

całemu światu.

Straciłaby się ta jedna miłość.

Na nieznanej uniesiona ręce,

żadnych drzwi nie otworzy,

będąc formą niczym więcej.

I niechaj korozja jej się trwoży.

Miłość nieodwzajemniona

Sto lat czekałam.

Sto kilometrów przeszłam.

Sto komplementów usłyszałam.

Sto piosenek przesłuchałam.

Sto wiar poznałam.

Sto gór przeniosłam.

Sto słów przebolałam.

A wszystko po to

by usłyszeć,

że mnie nie kochasz.

Miłość jest kapitalnie bajeczna.

Niebo

Zaszeleściło,

zaszumiało

miłosnym uniesieniem.

Piramida naszych splecionych dłoni,

głów,

nóg

i

rąk

pnie się do nieba.

Jutro nie będzie już jutrem.

Jutro będzie niebem.

Delikatność

Jest nam tak eterycznie cicho,

że dobiega do nas linia naszych serc,

narysowana przez ich rytm poprzedniego dnia.

Chociaż słyszymy — nie widzimy.


Nasze uśmiechnięte usta nie są

elementem smutnej maski,

a dobroć nie jest poświęceniem nie do wykonania.

A najbardziej,

nawet bardziej niż jest to potrzebne,

żałujemy niekochających i niekochanych.


Jesteśmy tak zaskoczeni sobą,

że co też może nas bardziej zdziwić.

Ani płatek śniegu,

ani trzęsienie ziemi.


A kiedy zasypiamy,

podczas snu widzimy przemijanie.

Ale jest to dobry sen,

ponieważ powracamy do niego z powrotem.

Miłość

Najpierw przeminie nasze uczucie,

później być może setki, albo i tysiące lat,

potem znów będziemy razem:


Aktor i aktorka,

zagrają nas

ulubieńcy publiczności.


Będzie to farsa bez fanfarów.

Odrobina piruetów.

Duża dawka śmiechu i uśmiechu.

Przejrzysty i dokładny przegląd obyczajowy.

A na koniec owacje na stojąco.


Będziesz miał śmieszną brodę,

dodającą ci nieodpartej zadziorności.

Będziesz rozśmieszał na estradzie,

z tym błyskiem zazdrości w oczach

i w tej znielubionej przez ciebie,

lecz ulubionej przeze mnie

….koszuli.

Moja twarz odwrócona,

me serce,

głupie serce pękające na pół.


Będziemy się poznawali i rozstawali,

jakbyśmy się wcześniej nie znali.

Niemal słychać ten śmiech z końca sali.

Przejdziemy siedem rzek i siedem gór.

Sobą pomiędzy będziemy wymyślali.


I jakby tego było nam mało,

poza rzeczywistymi troskami

i niespełnionymi marzeniami

— podsumujemy się dobitnie

….słowami.


A pod koniec zawiśniemy w ukłonie,

bo to będzie farsy koniec.

Spekulanci odpłyną do krainy snu

uśmiawszy się wcześniej do rozpuku.


Oni będą żyli jak z obrazka wręcz,

oni wszystko oswoją.

Niepokorny będzie jadł z ich ręki.


A my ciągle bezpłynni,

a my w błazeńskich dzwoneczkach,

w ich dźwięk beznadziejnie i brutalnie wsłuchani.

Noce i dnie

Nocnienie i dnienie przypiera mnie o drżenie,

gdy moje serce wydaje ostatnie westchnienie.

Teraz już zapomniałam czym jest twych słów

spełnienie.

Teraz nie mam już wonnego bukietu lilii.

Nikt nie wygląda zza pudełka wanilii.

Zostały mi już tylko senne wspomnienia,

niczym nie przypominające marzenia,

tym bardziej twojego zniknienia.

Czy mgła, która spowija

miraże tworzące

twoją twarz

kiedyś zniknie? /

I tylko zostało mi już

amfoteryczne wspomnienie

twojej twarzy.

M  jak…

Taneczny krąg,

w słońcu skąpany,

powstały z naszych splecionych dłoni.

Udowadnia iż można żyć nie żyjąc.

Niczym Ariadny nić

Kolejny deszczowy dzień

uniemożliwił nam nasze spotkanie.

Kolejny raz krople deszczu

zacierają słony smak tęsknoty.

Nieprzeniknione wciąż jest

…wielką tajemnicą.

Niedopowiedziane czeka

na ten właściwy moment.

Nieobecne znów jest

wielką udręką,

bo przecież nadal żywe.

Los splata,

rozplata

i zaplata

płatając figle.

Figlarny tenże fircyk

kręci zgrabne piruety.

W tym samym czasie

zakochani czytają wspólnie

tą samą książkę,

wiatr podrywa do góry

krótką spódniczkę pewnej piękności,

mały chłopiec zrywa bukiet dla swojej mamy,

a my znajdujemy do siebie powrotną drogę.

Jesteśmy kolorami naszego życia.

Pierwsza Miłość

Pierwsza miłość jest najważniejsza.


Mówili.

Ckliwy to niemożliwie,

lecz niestety nie mój epizod.


Coś między nami się tworzyło i nie tworzyło,

kleiło i nie posklejało.


Nie martw się.

Nie cierpię na syndrom drżących rak,

gdy znajduje nieliczne pamiątki

i bukiecik zaschniętych kwiatów

przewiązanych banalnym sznurkiem

— żeby choć elegancką wstążeczką.

Teraz

trwa tylko podczas

dyskusji dwóch przepalonych żarówek

wiszących nad wyblakłym blatem stołu.

I tylko plamy po kawie

świadczą o twojej obecności.


Wszystkie miłostki i miłości dotąd ukryte głęboko

oddychają pełną piersią.

Tej jednej jedynej brak tchu, aby odetchnąć.


A jednak właśnie będąc dokładnie taką, jaką jest,

potrafi to czego pozostałe jeszcze nie:

ustawicznie zapominana,

nigdy nie wyśniona,

oswaja mnie ze skończonością.

Przy winie

Spojrzał.

I zyskałam wdzięku.

Radosna,

z oczami pełnymi blasku.


Postanowiłam dać mu się wyśnić

…w moich oczach.

Tańczę,

kręcę piruety.

Błyszczę spod długich rzęs.


Krzesło jest wciąż krzesłem,

stolik stolikiem,

wino winem,

w pucharku,

który jest pucharkiem,

stojącym na swoim miejscu.


Mówię do niego w stylu marzennym.

Przecież wszystko się dziś może ziścić.

Mówię o wietrze

smagającym nasze twarze,

O wodzie,

która rosi trawę,

o pracowitych mrówkach,

o cudzie przyrody i sensie istnienia.

Obiecuję mu i przysięgam,

że ten bukiet

skropiony kropelką wina tańczy

i balansuje

na swej granicy.


Śmieję się

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.