E-book
15.75
drukowana A5
34.6
Intensywna subtelność

Bezpłatny fragment - Intensywna subtelność


3.7
Objętość:
52 str.
ISBN:
978-83-8245-232-7
E-book
za 15.75
drukowana A5
za 34.6

I wish I were Heather

20.01.2021

Krótki wiersz o strachu przed życiem

trudno unieść bagaż zaburzeń

trudno opędzić się od paru wzruszeń

trudno przejść przez życie samotnie

topiąc się w oceanie wspomnień

wypalając od środka uczucia

dążyć do sensownej myśli wysnucia


trudno zasnąć z obsesją

poddając się błahym refleksją

tak ciężko znaleźć spójną kohezję

i trudno zgubić bezdechu estezje.

O-b-s-e-s-j-a

Czy już tracę zmysły swoje?

Czy obsesja mnie dopada?

Nie wiem, choć się tego boję.

Racjonalność ma upada.


I za każdym razem, gdy go widzę,

w środku, wewnątrz, gdzieś… umieram.

On nie widzi, że szaleję,

jego ciało onieśmiela.


Tyle myśli, tyle obaw,

przez mą głowę przelatuje.

On — choć nie mój, to go kocham,

złudą karmiąc serce swoje.


Za dnia radość, w nocy smutek

— taki schemat jest mi znany.

Taki jest miłości skutek,

tylko czemu mi jest dany?

Brak mi Ciebie

chcę cię tutaj

obok, teraz

bo bez Ciebie

nie dam rady się pozbierać


i targam serce

wypłakuję oczy

czekam aż się moja

egzystencja skończy


bo Cię nie ma

i nie będzie

i znaleźć cię nie umiem

chociaż szukam wszędzie


nikt tego nie wie

i nikt się nie dowie

że myślę ciągle

o twojej osobie


i dzień cały,

deszcz padał

i moje oczy płakały


a teraz

choć nic we mnie nie ma

naszła mnie

nieodparta Ciebie potrzeba

małe litery na „s”

Światło i ciemność,

ciche dźwięki.

“Tak…” — krzyczę,

pomimo męki.


Serce przyspiesza,

…p a r a l i ż ciała…

W twą szyję dyszę,

tak na mnie działasz…


Nicość widzę,

zaciskam dłonie.

Ty zaś, przytulasz mnie

do swojej skroni.


To jest już koniec,

pocałunkiem przerwany.

I wiesz, co Ci powiem?

Lubię gdy się kochamy.

Bolało

zakrwawiłam pościel całą,

kiedy nóż w swoje serce wbiłam

— w ten sam sposób,

w który ty wbijałeś we mnie

wszystkie swoje słowa

(bolało).

Od miłości do nienawiści

zaczęło się skromnie:

on spojrzał,

on podszedł do mnie.


przytulił,

komplement powiedział,

choć tak naprawdę

nic o mnie nie wiedział.


i byłam w miłości,

gdy moja głowę słowami upijał,

gdy o poranku

słodkie wiadomości wysyłał.


i był blisko

i czułam,

że mam wszystko.


a potem zniknął,

zapomniał.

i nagle go nie ma…


a teraz,

chociaż tak bardzo mi go potrzeba…

i w myślach jest wszędzie,

to wiem ze nie kocha

i wiem, że nie będzie.

Kultura gwałtu

Jedna wielka kropla deszczu,

Kropla deszczu jesiennego

Z policzka spadła… obumarła

Choć już dawno była martwa.


Parę linii papilarnych,

przebijając gęstość tlenu,

zamykając powiek dwoje

tak po prostu ją… Wytarły.


Nie miała żadnych pytań,

rzęsy swoje mokre

w górę unosi…. krzyk!

Za rękę go chwyta.


Spojrzeniem ją pocałował

i gdy wzrok spuściła,

dotknął, bo dobrze wiedział

że o tym marzyła.


I pieścił jej ciało,

Jej piersi i nogi.

A po wszystkim zginęła,

choć uratować ją mogli.

Byłam pewna kiedyś Ciebie

pewna byłam kiedyś Ciebie

bo dawałeś szczęście

spełniając marzenia

małej dziewczynki

z imieniem na pierwszą literę alfabetu


myślałam, że tak właśnie

winna wyglądać miłość

nie zdawałam sobie jednak sprawy

jak bardzo mnie krzywdzisz

dopóki nie poznałam

twojego przyjaciela


odłożyłeś mnie na bok

myślałeś, że tego nie zauważę

ale zrobiłeś to zbyt oczywiście

myśląc, że jestem zbyt głupia

by pojąć, że mnie już nie kochasz


a ja założyłam okulary

usłyszałam słowa,

które tak naprawdę wypowiadałeś,

zaczęłam czytać między wierszami

i zobaczyłam Ciebie takiego,

jakim naprawdę jesteś


jesteś najokropniejszym zgorszeniem,

jakie świat posiada

moim najgorszym koszmarem

z którego dano mi się wybudzić

skrzywdziłeś małą dziewczynkę

zabierając jej rzecz,

która już do niej nie wróci


a ty śmiesz mówić,

że to ja skrzywdziłam Ciebie,

śmiesz drwić ze mnie,

śmiesz tak bezczelnie

oszukiwać ludzi


mój drogi

zapomniałeś jednak

że karma jest suką

— skarbie, to piekło

kiedyś do Ciebie wróci

Osobowość BPD

Krew już wystygła.

Jest niczym lód zimna.

Znienawidź mnie skarbie

— nie będę inna.


Trzaśnięciem drzwiami,

łez strumieniem,

wydaję z siebie

ostatnie tchnienie.


Tchnienie oddechu

i tchnienie sztuki.

W głębinach życia

słychać pomruki.


Pomruki zdarzeń,

pomruki ludzi,

pomruki czegoś,

co ciągle mnie łudzi.


I dusząc się w sobie,

zadaję pytanie:

„Jakie jest moje

w tym świecie zadanie?”


Boleści znoszę,

dzień za dniem żyję,

ból głowy od myśli

przed ludźmi kryję.


Umrę wam kiedyś

i zobaczycie,

jak niesmaczne i brzydkie

jest moje życie.

Boję się

Boję się być niewystarczająca

Że zostawisz kiedyś w ciszy

Border mój i mnie samą

Mnie płaczącą.


Boje się, że już nikt mnie nie powstrzyma

Przed stópek zwisaniem

Przed ostrym nożykiem

Że pogotowie będą wzywać.


Boje się, że boleć będzie

Kiedy już nie będziesz kochać

Kiedy słońce w moim świecie

Nigdy już nie wzejdzie.


Tak się boję, że cię stracę

Że odejdziesz

A miliony błagań

Nic nie dadzą,

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 15.75
drukowana A5
za 34.6