E-book
7.35
drukowana A5
66.29
Idealny układ

Bezpłatny fragment - Idealny układ


5
Objętość:
372 str.
ISBN:
978-83-8324-571-3
E-book
za 7.35
drukowana A5
za 66.29

I

Siedzę w kuchni, popijam gorącą kawę, patrzę na męża i syna, którzy bawią się w salonie. Czy jestem szczęśliwa? O tak na pewno. Bardzo kocham swoich mężczyzn, i tego małego i dużego. Uwielbiam te nasze weekendowe poranki, kiedy mamy czas tylko dla siebie i możemy nadrobić cały tydzień. Mój syn, chodzący cud świata ( hahaha), uśmiecham się sama do siebie. Pewnie każda matka tak myśli o swoich dzieciach. Nagle moje myśli uciekają do innej osoby, która mnie fascynuje. Dlaczego tak się potoczyło moje życie? Czy takie głupoty są też przewidziane dla nas przez Boga? O nie na pewno nie, nawet tak nie myśl ty nie moralna idiotko.

— Kochanie chodź do nas. Halo Blanka, ziemia do Blanki — z zamyślenia wyrywa mnie głos męża —

— Tak oczywiście, już do was idę. Myślałam, jaką jestem szczęściarą, że was mam. Bardzo was kocham, i nie wyobrażam sobie, bez was życia.

— Tak, tak wiemy mówisz nam to co sobota, kiedy siedzisz w kuchni i popijasz ta swoją ulubiona latte. Czy ty tam czegoś nie dosypujesz przypadkiem? — zarechotał Robert.

— Mamusiu chodź zobacz jaką wieże z poduszek zbudował tata — woła moje największe szczęście.

— Za chwileczkę tylko wstawię naczynia do zmywarki. Ganię się w duchu, że nawet w weekend, który jest zarezerwowany dla moich najbliższych, moje myśli uciekają daleko. Jestem zła na siebie. Musze wrócić na ziemie i do moich bliskich.

Cały weekend spędzam z najbliższymi. Ot tak najnormalniejsza rodzina w świecie. Zwykła, standardowa, taka jakich wiele. Śmieję się zawsze, że jesteśmy bardzo przeciętni. Mamy dom, oczywiście z kredytem, jedno dziecko, kochamy się, co rok wyjeżdżamy na wakacje, mamy przyjaciół. Nawet nazwisko mamy najbardziej popularne — Nowak. Ot taka normalności. Tylko ja czasami ją zaburzam. W sumie nawet nie wiem dlaczego.

Z mężem tworzymy związek tez bardzo standardowy. Poznaliśmy się na studiach. On studiował informatykę a ja zarządzanie. Najpierw ja zanim szalałam, a później on za mną. Aż w końcu zrozumieliśmy, że jesteśmy dla siebie stworzeni. Robert był moim pierwszym chłopakiem na poważnie i oczywiście pierwszym i jedynym kochankiem. Nasz pierwszy seks, był cudowny. Postanowiliśmy wyjechać pod namiot. W sumie to oboje wiedzieliśmy po co jedziemy i jak się to skończy.

— Jesteś gotowa? — zapytał jak zawsze rozważny Robert.

— Marzę aby poczuć cię w sobie. — odpowiedziałam dysząc, kiedy on ssał moje sutki, a palcami gładził moją kobiecość. Najpierw wbił się we mnie powoli, sprawiając mi lekki ból. Ale gdy oplotłam go nogami zaczął mocniej i mocniej napierać. Było to cudowne uczucie. Już wtedy wiedziałam, że Robert zostanie moim mężem, a seks będzie moim ulubionym zajęciem. Rano obudziłam się trochę obolała, ale też szczęśliwa. Przytuliłam się mocniej do Roberta, i poczułam że on znów jest gotów. Poczułam, ze robię się coraz bardziej wilgotna. Pocałowałam go najpierw delikatnie, ale gdy usłyszałam jego mruczenie moje wszystkie zmysły zaczęły pracować. Pocałunki stały się coraz bardziej namiętne.

— Poczekaj skarbie, chcę żebyś była gotowa na mnie — powiedział.

— Ale ja jestem gotowa i chcę znów mieć cię w sobie.

— Oj widzę, że spodobał ci się seks, bardzo mnie to cieszy, ale chcę sprawić ci przyjemność na jaką zasługujesz. — uśmiechnął się pod nosem. Nie bardzo wiedziałam o co mu chodzi. Ale zaraz się przekonałam, gdy swoimi ustami zszedł między moje nogi. Trochę było mi wstyd i nie wiedziałam jak się zachować. Gdy całował moją cipkę a palcami drażnił łechtaczkę już mi było wszystko jedno. A w myślach prosiłam, żeby nie przestawał. Orgazm przyszedł bardzo szybko, a zaraz po nim następny. W głowie mi wirowało i nie wiedziałam gdzie się znajduję. Wtedy Robert wbił się we mnie mocno i do samego końca. To spowodowało, że przyszedł kolejny orgazm. A on przyspieszył. W powietrzu unosił się zapach seksu i potu. Słychać było nasze jęki i nie wiem ile to trwało, ale po wszystkim nie miałam siły otworzyć oczu.

— Jesteś niesamowita kotku. Jeżeli tylko będziesz chciała to mogę codziennie tak cię rozbudzać. — zaśmiał się głośno.

— Dla ścisłości to ja cię obudziłam, ale nie mam nic przeciwko takim porankom — przymrużyłam oczy i próbowałam ustabilizować oddech.

Pobyt na wakacjach minął nam bardzo szybko. Oczywiście codzienny numerek stał się dla nas czymś normalnym. Czasami był to szybki numerek, a czasami długa rozkosz. Dla mnie wszystko było nowością i nawet nie wiedziałam, że będę taka wyuzdana. Robert nie był prawiczkiem i nie ukrywał tego przede mną. Może to i lepiej, dzięki temu wiedział jak zaspokoić kobietę.

Po wakacjach wróciliśmy do szarej rzeczywistości, czyli praca, nauka. Pewnego wieczoru, który spędzaliśmy u mnie w mieszkaniu Robert spytał czy może się wprowadzić.

— Kotku tak sobie pomyślałem, że skoro i tak sypiam u ciebie, chociaż w sumie to mało śpimy — zaśmiał się głośno.

— Do brzegu ty mój ogierze — tak naprawdę wiedziałam co chce powiedzieć, ale chciałam usłyszeć to od niego.

— Pomyślałem, że może wprowadzę się do ciebie. Co ty na to?

— Czy ja wiem, to będzie oznaczało, że muszę oddać ci trochę półek na ciuchy i znaleźć miejsce w łazience. No nie wiem, nie wiem, nie wiem — drażniłam się z nim. — Ale z drugiej strony będziemy mogli się kochać kiedy tylko będziemy chcieli, hmhmh. Po długim namyślę zgadzam się, możesz się wprowadzić.

— No, no nie wiedziałem kotku, że aż tak cię pociągam i to będzie moja kartą przetargową. Od tej strony cię nie znałem. — zarechotał Robert.

— No kto jak kto, ale ty mnie znasz najlepiej. Widziałeś mnie nagą i bez wstydu. A wiesz dokładnie, że nie było to dla mnie łatwe.

— Przecież tylko się z tobą droczę. Cieszę się, że razem zamieszkamy, marzyłem o tym od kiedy cie poznałem.

I tak o to stworzyliśmy związek na poważnie. Oboje byliśmy po niezłych przejściach. Ja praktycznie bez rodziny, nie licząc kilku ciotek i wujków. Rodziców straciłam w wieku 16 lat. Zginęli w wypadku samochodowym. Dzięki ich polisie byłam zabezpieczona i mogłam podjąć studia. Mimo dość pokaźnego konta postanowiłam pracować, bo przerażała mnie samotność w domu. Robert miał tylko mamę bo ojca nigdy nie poznał. Nie miał z nią zbyt dobrego kontaktu. Z jednej strony byliśmy niezależni ale z drugiej strasznie samotni. Mimo wielu przyjaciół ciągle nam czegoś brakowało. Dlatego zaraz po skończeniu przeze mnie studiów postanowiliśmy wziąć ślub, żeby stworzyć rodzinę, której nam tak bardzo brakowało. O dziecko staraliśmy się codziennie, a nawet kilka razy dziennie. Długo musieliśmy czekać na nasze szczęście. Bóg znów wystawiał nas na próbę. Po wielu kosztownych zabiegach i tonach leków, udało się i nasz skarb ma dziś 3 lata. Wszystkie przeżycia, które nam towarzyszyły wzmocniły naszą miłość, ale zabiły pożądanie. I tego właśnie mi brakowało.

Wróciłam myślami do mojego domu: do Roberta i Stasia. Nagle poczułam ukłucie w sercu i zdałam sobie sprawę, że oddałam bym życie za moja rodzinę. Podeszłam do chłopaków.

— No to co rodzinne przytulanie- powiedziałam.

— Tak mamusiu, przytulamy się. — zapiszczał synek.

Uwielbiam to a ich kocham nad wszystko.

— Mam na ciebie ochotę — zamruczałam Robertowi do ucha.

— Hmhm, cieszę się, ale wiesz kotku że musisz poczekać do wieczora aż Staś pójdzie spać. — zgasił mnie Robert.

— A może włączymy mu jego ulubiona bajkę i damy ulubione chrupki? Będziemy mieli wtedy dla siebie kilka minut na szybki numerek — powiedziałam podniecona.

— Blanka jesteś niemożliwa, przecież wiesz, że to niemoralne, a poza tym nie wiadomo ile mały będzie oglądał bajkę. Niestety musisz powstrzymać swoje żądze.

No tak zawsze to samo. Zginął ten żar. Kiedyś nie przeszkadzała nam pora dnia. Wiem, że mamy dziecko i ono wywróciło nasze życie do góry nogami, ale z każdej sytuacji jest wyjście. Nasz seks stał się bardziej dojrzały ale też bardziej poprawny.

— Dobra to ja idę pobiegać. Muszę jakoś się pozbyć napięcia. — mrugnęłam do mojego męża. Przebrałam się w strój do biegania i wyszłam. Zawsze lubiłam biegać i dbać o siebie i swoją formę. Założyłam słuchawki na uszy i ruszyłam przed siebie. Pobiegałam w stronę pobliskiego lasu. Nie wiem ile biegłam i jak to się stało, że nagle na mojej drodze wyrósł Bruno.

— Cześć — krzyknął i pokazał, żebym zdjęła słuchawki.

— Cześć, a co ty tu robisz? — spytałam zdziwiona.

— Widziałem jak wychodziłaś z domu i też naszła mnie ochota na bieganie — przymrużył oczy i oblizał wargi. Dokładnie wiedziałam, że nie przepada za bieganiem i raczej nie na to ma wielką ochotę.

— Dziwne, bo z tego co wiem to bieganie jest ostatnią rzeczą jaką lubisz robić. — przygryzłam dolną wargę, a powietrze między nami można by kroić nożem.

— Ależ ty mnie znasz. Niby tylko moja sąsiadka, a tyle o mnie wie. Bruno zbliżył się szybko do mnie i przyparł do drzewa. — Nie przygryzaj wargi bo wiesz, że nie będę mógł się powstrzymać.

— A skąd wiesz, że ja chce żebyś się powstrzymywał. — po tych słowach wiedziałam, że przepadłam.

— Uwielbiam, kiedy jesteś taka zadziorna moja pani. Nie mogłem się powstrzymać jak zobaczyłem cię przez okno.

Bruno zaczął mnie namiętnie całować. Rękę włożył pod bluzkę i drażnił moje twarde sutki. W dole robiłam się coraz bardziej mokra. Zaczęłam pojękiwać i dyszeć. Brudno drugą rękę włożył w moje majtki. Rozstawiłam szerzej nogi, żeby miał lepszy dostęp do mojej szparki. Wsunął we mnie dwa palce a kciukiem zaczął drażnić łechtaczkę. Ze stanika wyjął moje piersi i ssał je mocno, dając mi przy tym nieziemską rozkosz. Doszłam bardzo szybko jęczałam i wiłam się przy drzewie jak nastolatka. Moja cipka kurczyła się o po moich udach płynęły soki. Sprawnie odwrócił mnie przodem do drzewa i wsunął się we mnie. Jęczałam i miałam wrażenie, że zaraz eksploduję.

— Jak zawsze jesteś idealna moja pani. — zaśmiał się, gdy ja próbowałam doprowadzić się do ładu.

— A ty jak zawsze wiesz czego mi trzeba.

— Niestety skarbie mam mało czasu. Najchętniej zostałbym bym tu z tobą na zawsze — cmoknął mnie w czoło — Natalia czeka na mnie bo mamy jechać do jej rodziców i musze już spadać. — pobiegł do żony.

Stałam i próbowałam ustabilizować oddech. Całe napięcie minęło i oczywiście pojawiły się wyrzuty sumienia. Z jednej strony nienawidziłam się za to, że zdradzam Roberta, ale z drugiej strony Bruno sprawiał mi nieziemską przyjemność i łączył mnie z nim tylko seks. Zaczęłam biec powoli do domu, przypominając sobie jak wdałam się w romans z Brunem.

Wyjazd służbowy.

Pracowałam w dobrze prosperującej firmie na stanowisku kierownika marketingu. Wspólnie z moja przyjaciółką ze studiów podjęłyśmy w niej prace zaraz po studiach. Gabi po prostu kochałam jak siostrę, którą zawsze chciałam mieć. Niestety los ze mnie zadrwił i zabrała mi moją rodzinę bardzo wcześnie. Tym bardziej Gabi i jej rodzice byli dla mnie bardzo ważni. Towarzyszyła mi zawsze i wspierała w we wszystkim co robiłam. Pracowałyśmy na różnych stanowiskach — ona zasadnicza, ale i szalona główna księgowa. Ja zawsze poukładana– kierowniczka działu marketingu.

— Hejka, mogę na chwilkę? — przez uchylone drzwi weszła do mojego gabinetu Gabi

— O hejka. Co cię do mnie sprowadza? A już wiem, chcesz mi opowiedzieć o swojej super randce z przystojniakiem? — zaśmiałam się, bo dokładnie wiedziałam, że przyszła się pochwalić swoim ostatnim podbojem.

— Hm czy ja wiem, w sumie nie ma co opowiadać.

— No nie żartuj, że skończyło się tylko na kolacji i tyle — przymrużyłam oczy i wpatrywałam się w poważną minę Gabi.

— hahahah, dobra nie umiem udawać. — roześmiała się.

— Wariatko opowiadaj bo zaraz mnie ciekawość zaleje, a mam dużo pracy i muszę skończyć ten cholerny projekt, więc dawaj.

— No cóż najpierw byliśmy na kolacji, trochę pogadaliśmy, pośmialiśmy się i później Maciek odprowadził mnie do domu

— No i do sedna. Jaki jest w łóżku? Przecież wiem, ze na pewno go sprawdziłaś.

— Pewnie, że sprawdziłam, ja już jestem za stara na umawianie się z gówniarzami i facetami, którzy nie potrafią zaspokoić kobiety. — roześmiała się Gabi.

— Ej za stara? Przypominam ci, że ja mam tyle samo lat, a poza tym trzydziestka to super wiek. Opowiadaj i nie daj się ciągnąc za język.

— Ciągnąć, hm? Ja tam lubię ciągnąć — Gabi się tak głośno roześmiała, że aż podskoczyłam na fotelu.

— Idiotka — popukałam palcem w czoło

— Dobra, dobra. Kochana ten facet to ogier w sypialni. Nie wiem ile orgazmów osiągnęłam ale jest niesamowity i wie dokładnie jak zaspokoić tak wymagającą osobę jak ja. Także sądzę, że ta znajomość potrwa trochę dłużej.

— Kurczę, zazdroszczę ci tego ognia. U nas niestety trochę przygasło i czasami mi się marzy takie porządne rżnięcie a nie mizianie i przytulanie.

— Ej Blania coś nie tak u was?

— Nie wszystko ok. Ale od kiedy pojawił się Staś, Robert zrobił się jak ciepłe kluchy. A ze mną obchodzi się jak z jajkiem. Niby fajnie ale brakuje mi tego żaru i np. szybkich numerków gdziekolwiek.

— I dlatego ja nie mam męża. — skwitowała Gabi. A jak ten twój nowy sąsiad. Może by na niego zerknąć.

— Gabi daj spokój. Po pierwsze nie zdradzę Roberta, a po drugie on ma piękną żonę i jest z innego świata. Widziałaś jego dom? Wygląda jak z katalogu najdroższych domów Ameryki. To inny świat. W sumie to kiedyś się zastanawiałam czemu sprowadził się na nasze osiedle.

— Weź przestań ględzić. Po pierwsze też jesteś super kobietką z zajebistą pupą i idealnymi cyckami. A po drugie to że koleś jest bogaty to nie znaczy że jest inny. A po trzecie, nie każe wskakiwać mu do łóżka, ale popatrzeć możesz na ciacho i trochę o nim pofantazjować.

— Dobra spadaj już bo przez ciebie nie skończę tego projektu, a od niego zależy mój wyjazd służbowy. Bardzo mi na nim zależy.

— A pewnie, pewnie jedź, może tam ci się coś trafi. — mrugnęła do mnie Gabi i wyszła.

Wariatka pomyślałam, taka rozsądna a dla fiuta jest wstanie stać się największą dziwka. Jak ona to robi? Zamyśliłam się na chwilę i przed oczami ujrzałam mojego nowego sąsiada. Bruno był niezłym ciachem. Wysoki dobrze zbudowany, twarz miał trochę nie w moim typie a reszta przyprawiała o szybsze bicie serca. Kiedyś się przyłapałam na tym, że patrzyłam na jego krocze, jak z nim rozmawiałam. Modliłam się w duchu, żeby tego nie zauważył.

Mijały dni, a ja ciężko pracowałam, żeby dostać się na wyjazd służbowy. I udało się szef wezwał mnie do siebie i oznajmił, ze docenia moją pracę i daje mi bilet do Zakopanego. Cieszyłam się jak dziecko. Bardzo chciałam się wyrwać i odpocząć. Wiedziałam, że będę bardzo tęsknić za mężem i synem, ale z drugiej strony potrzebowałam detoksu. No i najważniejsze jechaliśmy w góry, które uwielbiałam. Pięć dni w wypasionym hotelu z spa i widokiem na góry. Czego chcieć więcej? W życiu nie przypuszczałam, że tam zacznie się przygoda z Brunem. Wyjazd teoretycznie miał być szkoleniem dla naszej ekipy. Niestety Gabi z nami nie jechała, trochę było mi głupio, ale ona tłumaczyła ze i tak by nie mogła bo miała jakieś ważne sprawozdania do zrobienia.

— Baw się dobrze skarbie i wracaj do nasz szybko i wypoczęta.- machał mi na pożegnanie mój kochany mąż i syn.

— Już za wami tęsknię. Nie wiem jak ja wytrzymam bez was tyle dni. — łzy zakręciły mi się w oczach, gdy przytulałam się do Roberta,

— Ej głuptasie to tylko pięć dni, a poza tym trochę od nas odetchniesz. Potrzebujesz odpoczynku. Nie martw się damy radę.

— Wiem, wiem. Kocham was bardzo mocno. — pomachałam i wsiadłam do pociągu. Postanowiliśmy wszyscy, że pojedziemy pociągiem bo tak najwygodniej. Na miejscu czekał na nas już bus, który dowiózł nas do hotelu. Było cudownie. Pogoda piękna. Uwielbiałam góry we wrześniu. Wtedy jest już mniej turystów a pogoda jest jeszcze super i można dowoli spacerować. Zakwaterowano mnie z koleżanką z działu Gośka. Nic w sumie do niej nie miałam, ale trochę działa mi na nerwy. No i wkurzało mnie, to ze nie potrafiła zrozumieć, że nie pije alkoholu. Ile ja jej się na firmowych imprezach natłumaczyłam, że nie lubię alkoholu i w zasadzie to nie powinnam go pić. Dla niej było to nie zrozumiałe.

— Ale mamy zajebisty pokój widziałaś jaka ogromna łazienka — piszczała jak mała dziewczynka Gośka.

Zabrałam ze sobą pół walizki alko. — hihrała jak idiotka

— No tak jak by mógł się odbyć wyjazd bez picia — skwitowałam kąśliwie.

— Nie bądź podła. Czasami jesteś strasznie sztywna. Wiem, wiem masz swoje zasady. Idziemy popływać?

— Wolała bym wybrać się na spacer — odpowiedziałam

— Nie namówisz mnie dla mnie łażenie pod górkę i z górki jest beznadziejne. Ja idę popływać i poleżeć na leżakach z dobrym drinkiem. W końcu przyjechaliśmy tu odpocząć a nie łazić.

— Ok to ty idź na basen a ja na spacer. Spotkamy się później i pójdziemy na kolację. Po przyjeździe mieliśmy czas wolny i nie mogłam się już doczekać kiedy wejdę choćby na małą górkę. Spakowałam do plecaka wodę i bluzę, gdyby zrobiło się chłodniej i wyruszyłam. Postanowiłam wejść na Gubałówkę bo gdzie indziej było już za późno. Po godzinie, wgramoliłam się na szczyt. Muszę znów zacząć biegać, zdecydowanie. Usiadłam na trawie i uśmiechałam się sama do siebie. Było pięknie. Słońce mocno grzało i można było nawet się opalać. A widok przede mną zapierał dech w piersiach. Zrobiłam kilka fotek i wysłałam je do Roberta i Gabi. Wiadomości przyszły natychmiast.

Gabi: „no nie wytrzymam, pojechałaś odpocząć a nie łazić. Idź pomocz dupsko w basenie wypij drinka i zaszalej. Pamiętaj co się wydarzyło w Vegas zostaje w Vegas. Baw się dobrze. Kocham”

Idiotka, pomyślałam i znów zaczęłam się śmiać sama do siebie. Sygnał kolejnej wiadomości

Robert: wiedziałem, że się nie oprzesz. Widoki piękne i możesz swobodnie robić to co kochasz. Baw się dobrze. Kochamy cię mocno skarbie.

Byłam szczęśliwa w tym momencie. Postanowiłam napić się piwa. W sumie to za nim nie przepadałam, ale wątpiłam ze mają tu proseko — jedyny trunek który toleruje. Weszłam do restauracji z pięknym tarasem, zamówiłam małe piwo z dużą ilością soku i poszłam dalej podziwiać widoki. I wtedy zauważyłam go. Siedział ubrany w sportowy strój i rozmawiał z kilkoma mężczyznami. No nie wytrzymam, mój sąsiad tu. Ale jazda. Usiadłam najdalej jak mogłam, żeby mnie nie zauważył. Wyjęłam telefon i od razu wystukałam wiadomość do Gabi.

„Nie uwierzysz, ale siedzę na tarasie restauracji i popijam piwo. I widzę oprócz gór, ciacho. Nieźle co?”

Gabi: No naprawdę nie wierzę, Ty pijesz piwo? :)) a na ciacho nie patrz, tylko je zjedz.

Ja: Co jak go mam zjeść.? A piwo pije bo nie mieli proseco. :))

Gabi; normalnie weź łyżeczkę czy coś w tym stylu i zjedź.

Ja: hahahaha ja nie takie ciacho patrzę, tylko na mojego sąsiada. Dasz wiarę on też tu jest.

Gabi: a to ciacho, trzeba było tak od razu. Co nie zmienia faktu i możesz też go schrupać.

Ja: Głupia jesteś. :)) Dobra pracuj a ja się zbieram do zejścia. Buźka

Gdy chowałam telefon obok mojego stolika wyrósł Bruno.

— Cześć, ale spotkanie.

— O hej, no faktycznie, dziwnie tak bo ostatnio rzadko cię widziałam a tu proszę spotkaliśmy się na Gubałówce.

— Czyżbyś tęskniła za mną? — zaczepnie odpowiedział Bruno.

Czułam jak palę się ze wstydu i zaczęłam się jąkać.

— Nie, nie po prostu dawno cię nie widziałam i w ogóle dziwne, że tak wyszło. A gdzie Natalia?

— Natalia i góry dobre sobie. Została w domu i stwierdziła, że zrobią sobie z przyjaciółką babski weekend i będą się smażyć na plaży.

— Ty nie lubisz plaży? — spytałam.

— Lubię, ale kocham góry. I w sumie chciałem się tutaj przeprowadzić, ale Natalia mnie przekonała, ze morze jest fajniejsze, a poza tym u nas są lepsze perspektywy dla mojego biznesu. A ty gdzie masz swoich facetów?

— Też zostali w domu, a ja jestem teoretycznie na wyjeździe służbowym.

— O to super. Może napijesz się jeszcze jedno piwo? Ja stawiam. — zapytał ciacho.

— W sumie to powinnam już wracać, bo mamy wcześnie kolację.

— No nie daj się prosić. Tylko jedno i spadamy, tez musze powoli wracać do hotelu.

— ok dla mnie małe z duża ilością soku.

— Piwo z sokiem, jak można to pić? — zaśmiał się Bruno

— Ej nie czepiaj się, nie lubię po prostu piwa.

Bruno za chwilę wrócił z dwoma kuflami piwa. Usiadł naprzeciwko mnie i przypatrywał się. Trochę mnie to peszyło, ale z każdym łykiem piwa rozmowa stawała się coraz luźniejsza. Nie wiem ile siedzieliśmy i gadaliśmy.

— O matko już 17? — spojrzałam na zegarek. Nie zdążę na kolację. Muszę już iść. Ale się zagadaliśmy. Widzisz jak na mnie działa piwo i góry. Zapomniałam o rzeczywistości.

— A może to ja na ciebie tak działam? — znów ten jego ton, który przyprawia mnie o mrowienie w dole brzucha.

— Przestań naprawdę muszę już iść.

— To może pojedziemy wyciągiem będzie szybciej, bo w sumie ja też już powinien być w hotelu.

— ok dobry pomysł. Zbierajmy się — skwitowałam.

Do wyciągu prawie biegliśmy. Gdy wsiedliśmy śmialiśmy się jak para nastolatków. Po dwóch piwach mnie śmieszyło wiele, a Bruno śmiał się ze mnie, że uwielbiam góry a nie lubię jeździć wyciągiem.

— No nie Blanka jesteś niesamowita. Wspinasz się na góry a nie lubisz kolejek. — rechotał.

— Może odprowadzę się do hotelu? — zapytał, gdy wysiedliśmy.

— Nie dziękuję, przecież też się spieszysz. Nie chce cię zatrzymywać. Poza tym przejdę się. Spacer dobrze mi zrobi i trochę ochłonę po piwie.

— Tym bardziej nalegam, żeby cię odprowadzić bo jeszcze zgubisz się po drodze.- uśmiechnął się Bruno.

— Spadaj nie jestem pijana tylko lekko wstawiona, a poza tym jestem już duża i umiem sobie radzić — trochę udawałam że się naburmuszyłam. W duchu prosiłam żeby mnie odprowadził było by milej.

— Nie dąsaj się i chodź, bo już późno. Bruno chwycił mnie za rękę i szarpnął. Szliśmy tak cały czas i w sumie to nie wiem dlaczego on nie puścił mojej ręki. Skłamała bym gdybym powiedziała, że nie podoba mi się to. Dotarliśmy do mojego hotelu w ciągu 10 minut. Ale zaraz skąd on wiedział gdzie mieszkam? Pewnie mu powiedziałam na górze, tyle tam paplałam.

— Dziękuję za odprowadzenie i za wszystko. Było naprawdę miło. — uśmiechnęłam się do Bruna

— Nie ma za co. I musimy to kiedyś powtórzyć. Może powspinamy się gdzieś razem? Ile zostajecie?

— Pięć dni ale nie wiem jak to będzie bo teoretycznie jutro zaczynamy jakieś szkolenie i nie wiem czy będę miała czas. —

— Ok to mój numer jak będziesz miała czas to zadzwoń. Ja zostaję tu jeszcze dwa dni. Od rana mam spotkania służbowe ale koło południa powinienem się z nimi uporać. Wtedy możemy skoczyć na jakiś spacer albo piwo z sokiem — mrugnął Bruno.

— Hahaha bardzo śmieszne. Na pewno się odezwę, Spadam jeszcze raz dzięki.

Bruno nagle przysunął się do mnie bardzo blisko i musnął mój policzek. Czułam się jak wszystko się we mnie gotuje.

— to ja dziękuję za miły czas. Pocałował mnie w czoło i odszedł. Stałam jak otępiała i zastanawiałam się czy to wszystko jest realne. Do rzeczywistości przywrócił mnie głos mojego kolegi, który strasznie mnie wkurwiał i lepił się do mnie jak rzep.

— O proszę kogo moje oczy widzą? Gdzie byłaś piękna?

— Po pierwsze jak masz problemy ze wzrokiem to idź do okulisty, Po drugie dla ciebie po prostu Blanka a po trzecie nie twój interes gdzie byłam. — wysyczałam przez zęby.

— Ależ ty mnie kręcisz a jak się tak złościsz to jesteś cudowna — zarechotał Marek. Ominęłam go i jak bym mogłam to zabiła bym go wzrokiem. Wpadłam do pokoju jak poparzona. Na szczęście Gośki nie było w pokoju. Buzowały we mnie nerwy. Marek mnie wkurwił jak zawsze a pożegnanie z Brunem było tak niesamowite, że czułam jak się robię mokra. Muszę wziąć prysznic i ochłonąć. Poszłam do łazienki odkręciłam ciepłą wodę. Moje myśli cały czas uciekały do Bruna. Nawet nie wiem kiedy zaczęłam się dotykać i pieścić. Jedną ręka ściskałam sutki a drugą drażniłam łechtaczkę. Gdy byłam na skraju włożyłam w siebie dwa palce. Zaczęłam się posuwać jak oszalała. Gorąca woda i sprawne palce sprawiły, że doszłam momentalnie.

Siedziałam na łóżku i rozmyślałam czy to normalne, że obcy facet pociąga mnie jak diabli. Kocham swojego męża i mam okropne wyrzuty sumienia. Moje rozmyślania przerwała paplanina Gośki, która nawet nie wiem kiedy wróciła do pokoju.

— Gdzie byłaś? Szkoda, że nie było cię z nami na basenach? Dobrze się czujesz bo wyglądasz jakoś dziwnie? Dlaczego się nie szykujesz na kolację? — pytania płynęły z niej jak woda z kranu. Kurwa czy ona kiedyś przestaje paplać?

— Byłam na spacerze. Wszystko ze mną w porządku i zaraz się ubieram — odpowiedziałam na jej potok.

Gdy zeszłam do restauracji na kolację, już wszyscy tam byli. Na moje nieszczęście jedyne puste miejsce było między „super psiapsi Gośką”, a obleśnym Markiem. No pewnie, jakże by mogło być inaczej. W myślach karciłam się, za to że się spóźniłam i wylądowałam w takim miejscu.

— O super, że jesteś — powiedział mój szef.

— Przepraszam bardzo, ale nie mogłam zdążyć. Wybrałam się na spacer i nawet nie wiem kiedy zrobiło się tak późno. Następnie prysznic, makijaż i itp. — uśmiechnęłam się do szefa.

— No tak kobiety, wy dla was pięć minut ma inny wymiar niż dla nas facetów. — zaczął się śmiać.

Bardzo lubiłam mojego szefa. Był to facet z zasadami. Do tego zawsze nienagannie ubrany, kulturalny. Miał ok 50 lat i był bardzo przystojny. Wszystkie dziewczyny w firmie u nas się w nim podkochiwały, oprócz mnie. W sumie nawet nie wiem dlaczego. Mimo, ze był naprawdę przystojny to jednak nie dla mnie. Ja zawsze byłam jakaś inna. Ale mój szef Grzegorz ostoja spokoju nigdy nic sobie nie robił z zalotów namolnych pracownic. Kiedyś na jednej z imprez oczywiście Gośka też próbowała go uwieść a on w tak kulturalny aczkolwiek dosadny sposób dał jej do zrozumienia, że kocha swoją żonę i nie jest nikim innym zainteresowany. Jak sobie przypominam jej minę to od razu mi się lżej na sercu robi. I chyba za to najbardziej podziwiam mojego szefa.

Kolacja minęła w bardzo miłej atmosferze. Pośmialiśmy się, pożartowaliśmy. Szef zaproponował, jeszcze drinka w lobby, więc cała impreza się tam przeniosła. No i oczywiście tu znów miałam zaszczyt siedzieć obok mojego ulubionego kolegi. O matko! jak on mnie wkurwia. I wszystko było by super gdyby nie ten dupek. Wypiliśmy po jednym drinku ( ja oczywiście bezalkoholowego, kocham za to mojego szefa. On nigdy nie pyta, a dlaczego, a po co? Zna mnie i moją historię i nigdy nie nalega na to bym piła jeśli nie mam ochoty.) Następnie inni wypili jeszcze po jednym i jeszcze po jednym. W pewnym momencie poczułam na swoim tyłku czyjąś rękę. No pewnie, że wiem czyja to.

— Jak zaraz nie weźmiesz tej ręki to ci ją połamę i wiesz, że nie żartuję. — wysyczałam przez zęby do Marka.

— Oj jej ale ty drażliwa jesteś. Nawet pomacać nie można.- zaśmiał się ten idiota.

— Odwal się ode mnie — rozumiesz czy jakoś inaczej ci to wytłumaczyć — warknęłam

— Wszystko w porządku Blanka? Jesteś zdenerwowana? — spytał Grzegorz

— Tak szefie, wszystko dobrze.

— Marek odklej się od tej Blanki i poszukaj sobie jakąś wolną kobietę — zaśmiał się Grzesiek.

Marek pomruczał coś pod nosem i poszedł do baru, a ja uśmiechnęłam się do szefa i przysiadłam do niego.

— Dziękuję, nie trawię tego gnoja. — powiedziałam.

— Wiem Blanka, mało kto go lubi, ale jest dobrym specjalista i trudna mi go zwolnić.

— Wiem szefie i wiem też, ze mimo to ze jest skończonym dupkiem jest tez super informatykiem. A co do tego czy go nikt nie lubi to chyba jednak jest ktoś kto go toleruje — pokazałam palcem na Gośkę, która o mało nie weszła na Marka.

— Hahahaha, no tak ale wiesz Gośka lubi chyba każdego. — szef mrugnął okiem. Wieczór upływał naprawdę miło. Porozmawiałam z szefem i z innymi z pracy. Czułam się odprężona i zrelaksowana. Postanowiłam wyjść na taras. Widok był cudowny. Było już całkiem ciemno, a w oddali było widać światła z Gubałówki i mieniące się lampy oświetlające Zakopane. Cisza i spokój. Nagle poczułam na swoich plecach czyjś oddech.

— Tu jesteś. Stęskniłem się za tobą — lekko pijanym głosem powiedział Marek.

— Kurwa znów ty. Ja za tobą w ogóle nie tęskniłam, a nawet było super jak się ulotniłeś z Gośka. — odpowiedziałam.

— Oj Blanka daj spokój Gośka to tylko zwykła szmata i może mieć ją każdy. A wiesz, że ty mnie pociągasz jak nikt inny. Wyluzuj się i daj się ponieść chwili. Marek przysunął się do mnie tak blisko, że czułam jego obrzydliwy oddech na swojej twarzy.

— Człowieku, czego ty nie rozumiesz, że masz mnie zostawić w spokoju. Nie interesujesz mnie w ogóle jako facet. Jesteś dla mnie zupełnie aseksualny. Marek nagle złapał mnie jedną ręką w pasie a drugą za pierś i zaczął całować. Odepchnęłam go całych sił i walnęłam pięścią w twarz.

— Raz na zawsze zostaw mnie w spokoju sukrwielu. A jak jeszcze raz spróbujesz mnie dotknąć to przysięgam, że cię tak załatwię że zdechniesz. Wrzeszczałam tak głośno, że aż wszyscy zbiegli się na taras.

— Blanka wszystko dobrze? — spytał szef

— Tak, chyba tak — odpowiedziałam i odeszłam. Za plecami słyszałam jak szef wrzeszczy na tego idiotę, a reszta się śmieje. Zaczęłam coraz szybciej schodzić po schodach, mało się nie przewracając. Wybiegłam przed hotel jak poparzona. Usiadłam na ławce i zaczęłam płakać. Obok mnie usiadł Bruno. No nie jeszcze tego tu kurwa brakowało.

— Co ty tu robisz? — naskoczyłam na niego, jakby to była jego wina że jestem taka zła.

— Również się cieszę, że cię widzę. — uśmiechnął się Bruno

— przepraszam, ale mam kiepski nastrój. Nie chciałam się na tobie wyładować. Ale powiesz mi co tu robisz o tej porze?

— Postanowiłem trochę pospacerować i zauważyłem że siedzisz na ławce wiec podszedłem.

— Musiałam ochłonąć ale może ten spacer to niezły pomysł.

— No to zapraszam — Bruno wstał i podał mi rękę. Spacerowaliśmy uliczkami Zakopanego, a ja mu opowiadałam o swoje pracy i o tym tępaku Marku.

— No, no nie spodziewałem się, że jesteś zdolna kogoś uderzyć — śmiał się Bruno.

— Powiem ci w sekrecie, ze nikogo wcześniej tak nie potraktowałam, ale ten jego obleśny oddech i te łapska wyzwoliły we mnie jakąś mega siłę. Tak szczerze to ręka trochę mnie boli. —

— Cieszę się, ze mu przywaliłaś. Sam bym to zrobił. Nienawidzę, jak ktoś traktuje kobiety jak przedmiot. Mam propozycję może skoczymy gdzieś na drinka? Tu niedaleko jest fajne miejsce z dobrym jedzeniem, drinkami i fajną muzyką.

— Nie wiem czy to dobry pomysł. Jest już trochę późno, a poza tym nie wzięłam ze sobą portfela ani karty wiec nie mam kasy.

— HAhhaha, odpłacisz się w naturze spoko — zaśmiał się Bruno, a ja nagle zesztywniałam i stanęłam

— Wiedziałam kurwa, wiedziałam wszyscy jesteście tacy sami i chodzi wam tylko o to żeby przelecieć jakąś idiotkę i zapomnieć. Odwróciłam się na pięcie i zaczęłam iść przed siebie.

— Blanka, Blanka stój. — krzyknął Bruno

No na pewno, mówiłam do siebie pod nosem. Twoje niedoczekanie, czy ja kurwa na czole mam wypisane przeleć mnie. Ja pierdole. — wymyślałam po nosem coraz to nowe przekleństwa, kiedy ktoś mnie szarpnął.

— Stój, nie słyszysz jak cię wołam.? — mówił zdyszany Bruno

— Słyszę, nie jestem głucha ale to nie znaczy że się zatrzymam. Wracam to do hotelu i nic mnie powstrzyma. A ty znajdź sobie inną idiotkę na jedną noc. — wyrzucałam z siebie potok słów.

— Co cię ugryzło, to był tylko żart. Nie wiedziałem, że nie znasz się na żartach. Ok rozumiem, mogłem powiedzieć ze ja po prostu stawiam. Nic nie musisz mi oddawać chciałem tylko sprawić ci przyjemność. — usprawiedliwiał się Bruno.

— ok, to ja przepraszam zareagowałam zbyt ostro. Po prostu dopowiedziałam sobie może coś. Znam się zna żartach, ale chyba to dzisiejsze zdarzenie z Markiem daje o sobie znać. Przepraszam.

Bruno przysunął się i mnie przytulił a ja nie protestowałam.

— W porządku to idziemy na tego drinka, czy wolisz wracać? — spytał

— Możemy iść, ale jeden drink i wracamy i jeszcze z powrotem bierzemy taksówkę bo nie wiem co mnie bardziej boli czy nogi od tych szpilek czy ręka od uderzenia kolegi — zaczęłam się śmiać.

— Ok jak chcesz moja pani. — Bruno uśmiechnął się, wziął moją obolała rękę i pocałował. W tym geście było cos cudownego. Poczułam jak robię się wilgotna. Kurwa znów ten facet wywołuje we mnie pożądanie. Dawno już nie czułam się tak jak przy nim.

— Dobra chodźmy bo się w końcu rozmyślisz- powiedział Bruno. Szliśmy jeszcze z pięć minut. Bruno już nie wypuścił mojej ręki, cały czas ja trzymał i gładził. Knajpka była naprawdę bardzo klimatyczna i piękna. Zajęliśmy jeden z stolików w rogu.

— Czego się napijesz moja pani? Masz ochotę też coś zjeść?

— Może lampkę wina? — odpowiedziałam oczarowana tym miejscem.

— Poprosimy butelkę proseco i talerz serów. A dwa na ciepło z żurawiną. — powiedział Bruno do kelnera.

— Proseko? Ty pijesz wino? — spytałam zdziwiona

— Czasami lampkę wypiję, chociaż wole wiskhy. Ale wiem, że ty lubisz proseko i że lubisz góralskie sery.

— Uważnie słuchasz — skwitowałam. Na Gubałówce faktycznie opowiadałam mu o tym, że lubię wino i oscypki. -Miałeś racje, cudowne jest to miejsce. Nie mogę się napatrzeć na te zdjęcia gór.

— Mówiłem, że warto tu przyjść. O jest już nasze zamówienie. A jak twoja ręka. Trochę jest czerwona, jutro będzie boleć jeszcze bardziej.

— Na razie nie jest źle, chociaż skłamała bym gdybym powiedziała że jest ok.

— Och, ty moja bohaterko. — hahaha śmiał się Bruno. A ja znów poczułam jak robię się mokra. Bruno wziął kilka kostek lodu z wiaderka od wina, przysunął się do mnie i delikatnie zaczął masować moją dłoń. Kurwa jego mać! Co on wyprawia, jak zaraz nie przestanie to chyba wskoczę na niego tutaj w tej knajpce.

— Przepraszam, ale muszę do toalety — ledwo wychrypiałam.

Siedziałam w toalecie chyba z dziesięć minut, wmawiając sobie, że musze ochłonąć. Jestem dorosłą kobietą, mężatką, matką i potrafię powstrzymać swoje rządze.

— No nareszcie jesteś już miałem pościg za tobą wzywać. — śmiał się Bruno

— Długa kolejka była — odpowiedziałam jedyne co mi na myśl przyszło. Z Brunem spędziłam czas, opowiadał mi o swojej firmie, o swoich podróżach. Piłam wino i czułam jak zaczyna mi szumieć w głowie.

— a może zatańczymy> — wypaliłam?

— Hm, hm generalnie nie przepadam za tańcem, ale dla ciebie moja pani wszystko.

Złapałam go za rękę i pociągnęłam za sobą na parkiet. Ośmielona winem zaczęłam wić się przy nim jak jakaś napalona cizia.

— Bruno złapała mnie w pasie i przyciągnął do siebie. Tak, że poczułam jego męskość na swoim udzie.

— Jak zaraz nie przestaniesz moja pani to nie ręczę za siebie i nie wiem czy będę w stanie, się powstrzymać.

— Hm, mhm moja pani fajnie to brzmi. Dlaczego mnie tak nazywasz? To po pierwsze a po drugie od czego się nie powstrzymasz? — spytałam zadziornie, przygryzając wargę. Wiedziałam dokładnie co robię i jak wypowiadam słowa. Akcentowałam każdy wyraz. Przymrużyłam oczy- wiem że facetów to kręci, a ja chciałam się poczuć jak PANI i pożądana kobieta.

— Nazywam cię tak bo to pasuje do ciebie i do mnie i jeśli tylko będziesz chciała możesz w każdym momencie zostać moją panią — wychrypiał w moje usta Bruno i nagle z całej siły zaczął mnie całować. Mnie wirowało w głowie a między nogami czułam jak cała płonę.

— A po drugie jak tak dalej będziesz ze mną pogrywać to nie powstrzymam się i zaciągnę cię do toalety i zerżnę tak mocno, że jutro nie tylko będzie cię ręka bolała. Bruno przywarł swoim czołem do mojego i patrzył mi głęboko w oczy.

— Wiem, że też tego pragniesz, ale jesteś na to za dobra. Jutro byś się nienawidziła za ten jeden moment przyjemności. Wiem, jak kochasz swoją rodzinę. Dlatego lepiej będzie jak już wrócimy do hotelu.

— Masz rację. Bruno przepraszam zachowałam się jak idiotka.

— Przestań, nie jesteś żadną idiotka. Po prostu jesteś stu procentową kobietą zdrową i mającą swoje pragnienia- zaśmiał się Bruno. Niby rozładował tym sytuacje, ale ja i tak czułam się jak skończona idiotka. Czekaliśmy przed restauracja na taksówkę przynajmniej tak myślałam.

— Co to jest? — spytałam zdzwiona na widok dużego czarnego suva BMW

— Mój samochód z kierowcą. A coś nie tak?

— Nie wszystko ok tylko spodziewałam się taksówki i nie myślałam, że masz swojego kierowcę.

— Tak mam czasami się przydaje — mrugnął okiem Bruno i otworzył mi drzwi samochodu.

Jechaliśmy do hotelu w milczeniu jedynie Bruno nie wypuszczał mnie z objęć, a ja nie protestowałam. Zrobiło mi się tak przyjemnie, że na moment zamknęłam oczy.

— Już jesteśmy moja pani — Bruno leciutko pocałował mnie w czoło.

— O kurcze chyba zasypiałam. — uśmiechnęłam się. Dziękuję ci za wszystko i przepraszam, za moje głupie zachowanie.

— To ja ci dziękuję za świetny wieczór i nie masz za co przepraszać. Masz tu maść i posmaruj rękę.

— Maść skąd ją masz?

— Kazałem mojemu kierowcy kupić w drodze jak po nas jechał.

— No nieźle teraz to dopiero się czuję jak prawdziwa niezdara i idiotka.

— Nigdy tak nie mów i nie myśl o sobie. Jesteś wspaniała, pani tylko szkoda, że nie moja. — Bruno ujął moją twarz w dłonie i namiętnie mnie pocałowała.

— Jeszcze raz bardzo dziękuję ale muszę już iść. Pa Bruno — powiedziałam wysiadając jak poparzona z samochodu. Wpadłam do swojego pokoju zdyszana i skołowana sama nie wiem czy od wina czy od nadmiaru emocji. Na szczęście nie było Gośki. Przejrzałam komórkę dwie wiadomości. Kliknęłam otwórz:

Robert „Kotku chyba dobrze się bawisz na wyjeździe bo nic się, nie odzywasz. Bardzo cię kochamy i przesyłamy buziaki ze Stasiem. Zadzwoń rano.”

Gabi „Hej i jak wyjazd? Widziałaś jeszcze ciacho?”

Nie wiem dlaczego ale zaczęłam płakać jak przeczytałam te wiadomości. Kocham swoje życie i w zupełności nie wiem dlaczego zachowuję się przy Brunie jak napalona nastolatka. Musze iść się wykapać i odpocząć. Weszłam pod prysznic i stałam pod woda tak długo aż całe napięcie zaczęło ze mnie spływać. Milion myśli płynęło przez moja głowę a ja nie potrafiłam zebrać tego w logiczna całość. Wytarłam się i poszłam do łóżka. Na szczęście Gośka nie wróciła w ogóle do swojego pokoju. Zasnęłam bardzo szybko. Śnił mi się Bruno, że przyszedł do mojego pokoju, był cały nagi i kochał się ze mną mocno i namiętnie. Gdy się obudziłam byłam cała spocona i mega podniecona. No nie ja chyba zwariuję, jak najszybciej muszę wrócić do domu i przerżnąć mojego męża bo inaczej eksploduje. Napiłam się wody i położyłam znów. Nie mogłam zasnąć moje myśli kłębiły się wokół Bruno.

Rano obudziłam się z dziwnym kacem ale nie po winie tylko bardziej był to kac moralny, że całowałam się z Brunem i że dałam się ponieść chwili chociaż tak naprawdę do niczego nie doszło. Zanim poszłam pod prysznic postanowiłam odpisać na wiadomości.

Robert: Cześć kochanie, przepraszam ale wczoraj mieliśmy kolacje i trochę się przeciągnęła. Wiesz jak to jest na takich wyjazdach. Niby każdy tylko pił drinka a jak przyszło co do czego to nikt nie chciał iść do pokoju i każdy bełkotał — oczywiście oprócz mnie i mojego szefa. Bardzo za wami tęsknie.. Kocham.

Gabi: Kurwa nie uwierzysz co ja wczoraj robiłam jak będziesz mogła to zadzwoń bo za dużo jest pisania. Podpowiem ci tylko, ze spędziłam wieczór z ciachem :))

Tak jak się spodziewałam Gabi zadzwoniła natychmiast. Opowiedziałam jej o całym wieczorze o zajściu z Markiem, o tańcach z Brunem. Oczywiście powiedziała, że Markowi chyba jaja urwie jak się pojawi w pracy, a co do Bruna śmiała się, ze nie wykorzystałam sytuacji i nie umiem się bawić. Gdy skończyłam przekomarzać się z Gabi zobaczyłam dwie wiadomości:

Robert: Staś w przedszkolu. Jadę do pracy. Baw się dobrze i trochę poszalej, chyba jesteś zbyt racjonalna. Takie wyjazdy są fajne i pomagają zintegrować się z grupą. Tęsknie za Tobą i odliczam dni do twojego powrotu. Kocham

Oczywiście Robert zawsze uważał, że jestem trochę nudna i nie umiem się bawić i szaleć, tzn. przestałam się bawić odkąd zaczęliśmy się starać o dziecko i w sumie tylko na tym się skupiałam. Ale skoro tak uważa to już w głowie układałam sobie plan na dzisiejszy wieczór. Ja mu pokażę jak umiem się bawić. Druga wiadomość była z jakiegoś nieznajomego numeru

Nieznany: Hej moja Pani mam nadzieję, że dasz się porwać na spacer? Będę ok 13. Zabierz lekki plecak bo to będzie dość długi spacer.

No nie wierzę, Bruno po moim wygłupie chce ze mną iść jak gdyby nigdy nic na spacer. Chyba bym się spaliła ze wstydu. Zaczęłam pisać: Hej po pierwsze skąd masz mój numer? Po drugie skąd wiesz, ze mam ochotę na spacer A po trzecie to ja tu przyjechałam się szkolić a nie ciągle chodzić po górach. Po czwarte nie nazywaj mnie swoją Panią — bo przypominam, że sam uznałeś wczoraj to za nie stosowne. Pa

Zaczęłam czytać swoją wiadomość i uśmiechałam się pod nosem, chyba trochę za ostro napisałam. Nie ma co brnąć w coś co nie ma sensu. Poza tym oboje mamy swoje życie i nie zostaniemy kumplami, bo nasze poglądy i światy różnią się strasznie od siebie. Nic nie odpisał na moja wiadomość i bardzo dobrze. Postanowiłam iść przed śniadaniem popływać i trochę pozbierać myśli. Basen mi dobrze zrobi. Zeszłam na dół i spotkałam Grzegorza.

— Dzień dobry, martwiłem się wczoraj o Ciebie. — powiedział mój szef.

— Dzień dobry, też lubisz popływać z rana? Nie potrzebnie się martwisz, przewietrzyłam się i ochłonęłam, ale nie miałam już ochoty wracać.

— Nie dziwię się, mnie tez nieźle wkurzył ten idiota. Przyczepił się do ciebie jak rzep do psiego ogona. Powiedziałem mu wczoraj, że jeśli się od ciebie nie odczepi i nie przeprosi cię to go zwolnię.

— O matko! — byłam zaskoczona reakcją mojego szefa — może trochę za ostro szef go potraktował. Nie chciała bym, że przez takie głupie zajście ktoś stracił pracę.

— Blanka mimo, że cenię Marka jako pracownika, to jako facet jest po prostu świnią. A ja nie będę tolerował w mojej firmie molestowania. I przestań wszystkich dookoła usprawiedliwiać. Chodź popływamy, bo chyba po to tu przyszliśmy — uśmiechnął się do mnie Grzegorz.

W sumie to nie wiedziałam co mu odpowiedzieć i w głębi ducha cieszyłam się, że tak potraktował Marka. Bardzo lubię tego faceta, trochę jest dla mnie jak ojciec, którego nie mam. Popływaliśmy i pogadaliśmy w sumie o głupotach. Do pokoju wróciłam w znacznie lepszym humorze.

— O proszę znalazła się moja współlokatorka- powiedziałam na widok Gośki leżącej na łóżku.

— Daj spokój i nie czepiaj się, głowa mi pęka. — oświadczyła Gośka.

— Wiesz może jak byś nie przeholowała z drinkami to dzisiaj byś wyglądała lepiej — zachichotałam.

— O święta się znalazła. To moja sprawa ile piję i nic ci do tego. A poza tym nieźle rozkwasiłaś nos Markowi. Ty naprawdę nie znasz się na żartach i jesteś sztywna jak pościel po krochmalu. On tylko żartował a ty zareagowałaś jak jakaś histeryczka. Myślałam że spędzę z nim fajną noc a przez ciebie nic nie było. — odgryzła się Gośka.

No nie tego już za wiele.

— Odwal się ode mnie i wcale mnie nie obchodzi z kim i gdzie się puszczasz całe noce. A co do Marka jest zwykłym chamem ale widać to ci nie przeszkadza. Myślę, że będzie najlepiej jak zejdę ci z drogi i poszukam dla siebie innego pokoju, bo nie mamy o czym gadać. — wykrzyczałam zdenerwowana

— I bardzo dobrze, wypad wreszcie będę mogła sobie kogoś zaprosić i pobalować. Tylko nie trzaskaj mocno bo zamierzam odespać noc.

Zdenerwowana na maksa zaczęłam pakować walizkę. Dlaczego ja nie umiem kogoś po prostu zwyzywać i nawet jak próbuje kogoś obrazić to robię to w kulturalny sposób. Szkoda że nie ma ze mną Gabi ona umie sobie w takich sytuacjach poradzić. Myślałam, że Gośka opuści pokój a wyszło na to, że ja w recepcji muszę się prosić o jakiś pokój. Zajebiście. Spakowana trzasnęłam drzwiami, najmocniej jak potrafiłam — chociaż tyle. Oczywiście w recepcji nie było lepiej.

— Przepraszam, ale niestety nie mamy żadnych wolnych pojedynczych pokoi. Jedyne co mogę pani zaproponować to apartament. Niestety będzie musiała pani za niego dopłacić bo państwa firmowa rezerwacja nie obejmuje tego typu pokoju. — zakomenderowała recepcjonistka.

W myślach przeklinałam Gośkę na wszystkie możliwe sposoby.

— Dobrze, niech będzie ten apartament. Może uda mi się przekonać szefa o dopłatę. — uśmiechnęłam się lekko.

— Pokój nr 312. Proszę i miłego pobytu życzę.

Dobrze, że jest tu widna. Jak weszłam i zobaczyłam swój apartament to humor mi się poprawił. Był ogromny. Duże łóżko, ekstra łazienka i piękny serwis kawowy. Nawet wino stało na stoliku i to moje ulubione proseco. Może to i dobrze, że ta idiotka mnie tak wkurzyła. Ciekawe ile będę musiała dopłacić za to wszystko. Dobrze, że już tylko dwie noce zostały to może nie zbankrutuję. Oczywiście zadzwoniłam do Roberta i opowiedziałam mu o całej sytuacji. Jak zawsze uspokoił mnie i powiedział, że dobrze, że się przeniosłam to chociaż będę miała spokój. Nawet zaproponował, że zapłaci mi za ten apartament. Cały Robert — za to właśnie go kocham. Zadzwoniłam też do Gabi i wspólnie obmyśliłyśmy plan zemsty na tej idiotce. Ona też zawsze mnie rozumie i potrafi pocieszyć w każdej chwili. Naładowana pozytywnymi emocjami, wzięłam prysznic przebrałam się i poszłam na szkolenie.

— Hej widziałaś gdzieś swoja współlokatorkę bo w sumie to czekamy już na nią. — zapytał szef.

— O właśnie szefie muszę coś ci powiedzieć. Opowiedziałam Grzegorzowi cała poranną kłótnię z latawicą ( tak ją nazwałyśmy z Gabi ) i o zmianie pokoju.

— Dobrze Blanka dziękuję za informację, oczywiście za pokój dopłacimy nie musisz niczym się przejmować. A z Gośką muszę pogadać bo oprócz zabawy to mamy też tu inne zajęcia, ale widzę że niektórzy o nich zapomnieli.

Nim rozpoczęliśmy szkolenie szef wygłosił przemowę o balangach i o tym co o nich myśli i o tym, że należy pamiętać o swoich obowiązkach. No i najważniejsze kazał Markowi na forum mnie przeprosić. Kurczę mógł sobie to już darować. Nie dość, że myślałam że wzrok tego idioty mnie zabije to jeszcze czułam się jak mała dziewczynka na forum wszystkich. Szkolenie było dość fajne i szybko minął na czas. Nawet mi się podobało.

— Dziękuję wszystkim za uwagę. Pamiętajcie o wieczornej kolacji i zabawie. A teraz miłego popołudnia, idźcie coś zjeść i pozwiedzać. — powiedział szef.

Gdy wychodził podszedł do mnie Marek i złapał mnie za rękę.

— Zapłacisz mi za to upokorzenie.

— Puść mnie i odwal się ode mnie, czego nie rozumiesz idioto? Nie myśl sobie, że się ciebie boję.

— Uważaj na siebie słonko — zaśmiał się.

Ja pierdziele jaki to jest dupek. Naprawdę mam go już dość i teraz żałuję, że go broniłam przed szefem. Może z nim pogadam, żeby jednak go zwolnił. Dobra nie dam sobie posuć tego dnia. W drodze do pokoju planowałam sobie całe popołudnie. Na drzwiach pokoju zauważyłam przyklejoną kopertę. Co jest kurde jakiś głupi żart. Otworzyłam ja i zaczęłam czytać wiadomość.

„Po pierwsze dałaś mi sama swój numer. Nie pamiętasz? Po drugie wiem (od ciebie), że uwielbiasz góry, więc myślę że planujesz spędzić popołudnie na łażeniu po nich. Po trzecie wiem ( też od ciebie) że szkolenie masz jedynie do 13. A po czwarte bardzo bym chciał żebyś była moją panią. A teraz zbieraj swój piękny tyłeczek i za pół godziny widzimy się przed hotelem.”

No nie, w mojej głowie gotowały się myśli. A najważniejsze to zadawałam sobie pytanie iść czy nie? Pójdę przecież to tylko wspólne chodzenie po górach, nic więcej a poza tym zawsze to lepsze niż łażenie samemu. Ubrałam się wygodnie w krótkie szorty i lekki top na ramiączka, zarzuciłam plecak i punktualnie o 13.30 stanęłam przed hotelem.

— Cześć pani — podszedł do mnie od tyłu Bruno i lekko musnął moja szyję a później policzek. Wiedziałem, że przyjdziesz. Stęskniłaś się za mną?

— Cześć nie schlebiaj sobie, po prostu uznałam, że fajnie jest chodzić z kimś po górach niż samemu. — dlaczego jestem dla niego niemiła? To pewnie przez to jak na mnie działa. Jego zapach jego dotyk.

— Hahahah uwielbiam cię. — roześmiał się Bruno i złapał mnie za rękę i pociągnął do swojego samochodu.

— Chyba żartujesz mieliśmy iść na spacer a nie wozić się po mieście twoją furą. — zaprotestowałam.

— Nie będziemy się wozić po mieście tylko mój kierowca podwiezie nas do szlaku. A i dziękuje że uważasz moje auto za furę tez mi się podoba. Wsiadaj już, nie zapominaj że w górach szybko robi się ciemno.

— Dobra już wsiadam.

Umieściłam się wygodnie na tylnej kanapie obok Bruna. Niebezpiecznie blisko niego, aż za blisko. W myślach przypominałam sobie ciągle, że mam męża.

— Dokąd jedziemy? — zagadnęłam.

— Co powiesz na dolinę pięciu stawów?

— Super, ale nie wiem czy uda się nam na nią wejść i zejść dzisiaj jest dość późno. A ja muszę wrócić na 20 do hotelu bo mam kolację z szefem.

— Myślę, że damy radę znam fajne wejście które jest dość trudne ale nie długie. Zawsze możemy nocować w schronisku — uśmiechnął się Bruno.

— Ta jasne nie ma nawet takiej opcji. Dobra zobaczymy jak nam pójdzie, jeśli nie damy rady to po prostu zawrócimy ok?

— No niech ci będzie ale myślę, że ci się spodoba i nie będziesz chciała zawrócić. Jesteśmy na miejscu. Idziemy. Szłam za Brunem i stwierdziłam, że z tyłu podoba mi się jeszcze bardziej. Fajny ma tyłek. W ogóle cały jest fajny. Ciekawy jaki jest w łóżku? Z moich górnolotnych rozmyślań wyrwał mnie jego głos.

— Jak będziesz się tak guzdrać to na pewno nas zastanie noc na górze. Poza tym wiem że podziwiasz mój tyłek ale zamieniamy się teraz ty idziesz przodem ja też chcę popatrzeć. — zaśmiał się.

— Hahaha bardzo śmieszne i wcale nie podziwiam twojego tyłka tylko patrzę przed siebie. Nie znałam tej drogi zawsze wchodziłam na dolinę od morskiego oka.

— A już myślałem, że mam zgrabny tyłek i poderwę cię na niego. — mrugnął Bruno.

— Idiota — zaśmiałam się. — Będę szła pierwsza może ja poderwę ciebie na mój tyłek, chociaż nie wiem czy jest zgrabny.

— Nie martw się dla mnie jest idealny i z przyjemnością na niego popatrzę. — zarechotał Bruno.

Wspinaliśmy się w sumie w milczeniu i bardzo mi to odpowiadało. Bruno miał rację trasa była dość trudna ale dawała dużo satysfakcji. A widoki były przepiękne. Gdy dotarliśmy do celu pocałowałam odruchowo Bruna w policzek.

— Dziękuję Ci już zapomniałam jak tu jest pięknie. Mimo, że jestem upocona i zmęczona to czuję się świetnie. Cudowne miejsce. Bruno przytrzymał moją twarz i wyszeptał mi do ucha

— Nawet nie wiesz moja pani jak bardzo bym chciał, żebyś była upocona i zmęczona przeze mnie ale z innego powodu. A twój tyłek jest wspaniały. — po tych słowach przytulił mnie mocno i zaczął całować bardzo namiętnie.

Z trudem oderwałam się od niego

— Muszę iść do toalety, przepraszam — popędziłam jak poparzona do schroniska. W toalecie opłukałam się zimną wodą. Co we mnie wstąpiło, dlaczego pozwalam mu się całować. Najgorsze jest to, że podoba mi się i wcale nie chcę żeby przestawał, ale resztki rozumu mnie hamują. Musze z nim porozmawiać.

Wyszłam z toalety i zaczęłam go szukać. Gdzie on jest? Za moimi plecami nagle znów wyrósł jak spod ziemi.

— Mam nadzieję, że mnie tak wypatrujesz?

— Nie świętego Mikołaja. Przecież z tobą tu przyszłam. — odburknęłam.

— Ok, ok chodź znalazłem dla nas wolny stolik coś zjemy i wypijemy. — złapał mnie za rękę i poprowadził.

— Przepraszam, że cię pocałowałem. Wiem, że nie jesteś na to gotowa i czujesz się winna wobec swojego męża. Więcej to się nie powtórzy, obiecuję — powiedział Bruno.

— Ja też przepraszam nie powinnam cię prowokować i masz rację nie chce robić nic przeciwko mojemu mężowi. Bardzo kocham swoją rodzinę i nie chcę tego psuć. Nie ukrywam, że w jakimś sensie mnie fascynujesz ale wolałabym abyśmy pozostali na stopie koleżeńskiej. — uf mam za sobą to co chciałam mu powiedzieć.

— Dobrze rozumiem to i szanuję. Zjemy coś?

Kiwnęłam głową, że tak.

— Pójdę coś zamówić a ty wyjmij z mojego plecaka niespodziankę dla ciebie. Zaciekawiona sięgnęłam do jego plecaka i wyjęłam z niego dwa plastikowe kieliszki do wina i butelkę proseco. Zaczęłam się tak głośno śmiać, że aż ludzie siedzący obok dziwnie na mnie patrzyli.

— Co cię tak rozbawiło? — zapytał Bruno, stawiając na stole tacę z dwiema miseczkami kwaśnicy i talerzyki z szarlotkami.

— Niespodzianka dla mnie. Musi to śmiesznie wyglądać, plastikowe miseczki i talerzyki i wino w kieliszkach. — uśmiechnęłam się.

— Pomyślałem, że ucieszyć się bo nie lubisz piwa a raczej tu nic innego nie mają. A trzeba czymś uczcić naszą pierwszą wyprawę.

— To polej i wznieśmy toast — cieszyłam się jak mała dziewczynka. Jedzenie i wino były pyszne. Nawet nie wiedziałam, że jestem taka głodna.

— Jeszcze raz dziękuję, że mnie tu zabrałeś. Lubię góry za to, że są tak nieobliczalne i takie nieodkryte. Za każdym razem gdy tu jestem widzę coś nowego. Mogła bym tu siedzieć i siedzieć. Z Robertem dużo kiedyś chodziliśmy po górach. Ale odkąd urodził się Staś jeździliśmy na wakacje nad jeziora albo za granicę. A Twoja Natalia lubi góry? — spytałam

— Niespecjalnie, wiesz tu nie można chodzić w szpilkach więc jak ona by tu weszła. Raz była ze mną w górach i stwierdziła, że więcej razy nie przyjedzie bo to nie dla niej. Od tego czasu wybieram się z kumplami a nie z żoną w góry.

— Szkoda fajnie jak się ma takie same pasje w związku. A właśnie to gdzie są teraz twoi kumple?

— Tym razem jestem tu służbowo i przy okazji że spotkałem ciebie postanowiłem trochę pochodzić. — odpowiedział.

— Hmhm służbowo? Zamierzasz otworzyć tu biuro nieruchomości? — zapytałam zaciekawiona

— Coś w tym stylu. Nie chcę cię zanudzać swoja pracą, a poza tym jak chcesz zdążyć na ta swoja kolację to musimy się zbierać.

— Masz rację, daj odniosę tacę a ty spakuj plecak. Pójdę jeszcze do toalety. Zaraz wracam.

Gdy wróciłam zauważyłam że Bruno dziwnie się uśmiecha.

— O co chodzi? — zapytałam

— Pomyślałem, że może wrócimy drogą na morskie oko?

— No nie wiem czy to dobry pomysł bo jest już późno i na pewno niedługo zrobi się ciemno. — zaczęłam marudzić

— Nie mów, że się boisz? Ze mną nic ci nie grozi, poza tym mam latarki. — uśmiechnął się Bruno.

— Nie boję się tylko uważam, że to jest za daleko. — odpowiedziałam

— Dobra chodź i nie marudź. Pociągnął mnie za sobą. Nad morskie oko zeszliśmy w sumie bardzo szybko. Widoki były super i cieszyłam się, że Bruno wybrał tą drogę.

— Usiądziemy chwilkę nad brzegiem? — spytałam gdy byliśmy na dole.

— Pewnie. Też to miałem zaproponować tym bardziej, że musimy skończyć nasz trunek.

Usiedliśmy na kamieniach nad brzegiem Morskiego Oka. Bruno usiadł za mną tak, że mogłam się o niego oprzeć. Nalał nam wino i podał, jednocześnie delikatnie muskając moje ucho i szepcąc:

— Twoje zdrowie moja pani.

Odwróciłam się do niego i lekko go pocałowałam, po czym powiedziałam:

— Twoje również za wspaniały pomysł.

Wypiliśmy całe wino i ruszyliśmy dalej. Szliśmy trzymając się za ręce, chichraliśmy się jak para nastolatków. Nawet nie zauważyłam kiedy zrobiło się lekko ciemno.

— Bruno wyjmij te latarki — powiedziałam. Bruno sięgnął do plecaka i podał mi jedna latarkę a drugą wziął dla siebie. Oczywiście opowiadał jakieś dziwne i niestworzone historie.

— Czy ty myślisz, że ja mam 20 lat i mnie te historyjki wyssane z palca przestraszą? — zapytałam rozbawiona.

— Myślałem, że się będziesz bać a ja wtedy bezkarnie będę mógł cię przytulać- zaśmiał się mój kompan.

— A ja myślałam, że ty mnie tu porostu przelecisz wśród tych ciemności — zaśmiałam się tak głośno, że dopiero dotarły do mnie moje durne słowa. Ale było za późno na jakąkolwiek reakcję. Bruno złapał mnie mocno wpół przyparł do drzewa i zaczął namiętnie całować. A ja nie stawiałam żadnych oporów, moje palce wplotły mu się we włosy. Nasze języki zachłannie się poszukiwały w ustach. Gdy się od siebie odkleiliśmy nasze oddechy pędziły jakby przebiegły maraton. Mimo, ze było ciemno wiedziałam, że jego oczy są pełne pożądania tak jak wczoraj w knajpce.

— Powinniśmy już iść — przerwał milczenie Bruno. Podnieśliśmy latarki i w milczeniu dotarliśmy na parking, gdzie czekał na nas samochód. Gdy podjechaliśmy pod hotel Bruno się odezwał —

— Dziękuję ci za wspaniały dzień ale proszę nie wystawiaj mnie więcej na taka pokusę bo nie wiem czy będę wstanie się powstrzymać. Jesteś cudowna i pamiętaj o tym. A teraz zmykaj bo się spóźnisz.

Nie potrafiłam nic powiedzieć, zamurowała mnie jego wyznanie. Z jednej strony czułam się super, wiedząc że działam tak na zajebistego faceta, ale z drugiej strony to że nawet mnie nie pocałował w policzek i grzecznie wyprosił z swojego samochodu mnie wkurzyło. Nawet nie dał mi szansy na powiedzenie czegokolwiek. Stałam jak słup soli i patrzyłam jak odjeżdża. Co ja w ogóle sobie myślę, przecież on ma rację. Gadam że jestem szczęśliwą mężatką, aż tu nagle wypalam, żeby mnie przeleciał. Rozum mi odjęło czy co? Dobra idę do mojego apartamentu ochłonąć i zrobić się na bóstwo na dzisiejszy wieczór. Chyba zaszaleje a co tam. Koniecznie musze zadzwonić do Gabi i jej opowiedzieć o wszystkim.


Bruno

Siedzę na Gubałówce z moim przyszłym wspólnikiem i jego kolegami. Popijam piwo i nie wierzę własnym oczom. Przy stoliku obok siedzi moja sąsiadka — Blanka. W dodatku sama. Nie mogę skupić się na rozmowie bo jedyne o czym myślę to ona. Myślę ciągle o niej, odkąd ją zobaczyłem pierwszy raz. Zawsze uśmiechnięta z dzieckiem na rękach. Taka miła sąsiadeczka. Ale ona ma coś jeszcze w sobie. Pod przykrywką zwykłej dziewczyny kryje się diablica i ja to wiem. Wiedziałem, że będzie w Zakopanem, ale myślałem, że już dziś się spotkamy. Lubię na nią patrzeć. Jest bardzo piękna kobietą. Słyszałem jak nie raz mówiła do mojej żony, że trochę jej zostało po ciąży, ale ja uważam to za jej atut. Najważniejsze, że jest całkowicie naturalna i jej uroda nie wynika z żadnych botoksów i ulepszeń. Moja żona też kiedyś taka była, ale kasa zrobiła swoje.

— Ej na kogo się tak gapisz? — spytał Jacek

— Co? Na nikogo- odpowiedziałem.

— Przecież widzimy, że się gapisz na tą laskę z stolika obok. Daj spokój sobie z nią, nie jest w twoim typie. — skwitował mój durny kolega.

— A właśnie, że jest w moim typie i zobaczcie jak to się robi. Podejdę do jej stolika, zapoznam się i zostanę na dłużej — mrugnąłem okiem do nich.

— Wrócił nasz Bruno, już myślałem ze chory jesteś. Tak dawno nic nie ruchałeś u nas. — zarechotali tak głośno, że Blanka na nas spojrzała wtedy skinąłem głową, żeby mnie zauważyła.

— Idę. Nie czekajcie na mnie. Pożegnałem się z nimi i podszedłem do stolika Blanki. I już wtedy wiedziałem, że zrobię wszystko żeby była moja. Potrafię się starać jeśli tylko chcę. Nawet mnie to bawi. Zawsze kobiety wchodziły mi same do łóżka. Z Blanką tak nie będzie, wiem to, ale to mnie najbardziej fascynuje. Potraktuję to jak kolejne trudne zadanie do zrobienia. Poszedłem i to był mój błąd bo przepadłem. Po godzinie siedzenia z tą kobietą i rozmowy z nią już wiedziałem, że jestem w stanie zrobić wszystko aby ta kobieta była moja. Miałem być w Zakopcu tylko dwa dni — załatwić interesy i wracać. Ale w sumie to nic mnie nie ciągnie do domu więc zostanę trochę dłużej i zajmę się uwodzeniem Blanki. Drogę do hotelu znałem bardzo dobrze bo sam w nim mieszkam. Nie powiem jej o tym.

— Dobra to spadam. Na pewno się odezwę — powiedziała Blanka. Kurwa mać muszę obejść hotel dookoła, żeby się nie zorientowała, że tu też mieszkam. Ciekawe czy ktoś jej mówił, że jest bardzo atrakcyjną kobietą i działa na facetów jak magnes. Dobra idę do swojego pokoju odświeżyć się bo wieczorem mam ważne spotkanie. Muszę trochę popracować i skupić się na interesach, bo za bardzo się rozkojarzyłem.

— Cześć Wiktor, zostajemy w Zakopcu jeszcze dwa dni, więc możesz dzisiaj wieczorem poszaleć. Jutro będę cię potrzebował ale to popołudniu. Zszedłem wieczorem na kolacje i do lobby gdzie miałem spotkać się z potencjalnym klientem i Jackiem aby dopiąć wszystko na ostatni guzik.

— Witam siadajcie panowie, czego się napijecie. — powiedziałem do przybyłych gości. Spotkanie miało zaskakująco dobrze. I znów pojawiła się ona. Przyszła do baru z grupą kolegów z pracy. Nie mogłem oderwać od niej oczu. Wyglądała super, tak dziewczęco. Jeden z kolesiów próbował za wszelką cenę się do niej dobrać, ale ona go super odrzuca.

— Hej Bruno, odleciałeś. Słuchasz nas w ogóle. — dopytywał się Jacek.

— Słucham, przepraszam na moment oko uciekło mi gdzie indziej — mrugnąłem.

— No tak stu procentowy facet — zaśmiali się koledzy. W tym momencie zobaczyłem jak Blanka wybiega z tarasu z wielkim impetem a za nią wychodzi ten idiota, który cały czas się przystawiał do niej, z rozkwaszonym nosem.

— Przepraszam panowie, ale muszę już iść. Jacek proszę dogadaj wszystkie szczegóły. Jeszcze raz przepraszam. Wyskoczyłem z hotelu, gdzie ona pobiegła. Cholera nie mogę jej znaleźć.

— Co ty tu robisz? — wrzeszczała na mnie. Ja pierdziele co ja jej zrobiłem?

— Też się cieszę, że cię widzę. — odpowiedziałem.

Opowiedziała mi całą historię jak ten dupek się do niej przystawiał a ona mu walnęła z całej siły w nos. Uśmiałem się w pewnym sensie byłem z niej dumny. Wiedziałem, że nie da się tak traktować i że jest twardą kobietą. Zaproponowałem jej spacer i drinka w mojej ulubionej knajpce, a już niedługo w mojej knajpce. Czas mijał szybko a wino zaczynało nam krążyć w żyłach.

— Zatańcz ze mną — poprosiła Blanka

— Hm generalnie nie przepadam za tańczeniem ale dla ciebie moja pani wszystko — odpowiedziałem i pociągnąłem ją na parkiet. Ja pierdziele jak ona się rusza. Nie wiem czy wie, ale działa na mnie jak afrodyzjak. Moja męskość zaczęła przeszkadzać mi w spodniach. Kurwa jak zaraz nie przestanie się o mnie ocierać to nie wytrzymam i zaciągnę ja do toalety i po prostu zerżnę. Oparłem czoło o jej czoło i powiedziałem

— Wiem, że też tego pragniesz, ale jesteś na to za dobra. Jutro byś się nienawidziła za ten jeden moment przyjemności. Wiem, jak kochasz swoją rodzinę. Dlatego lepiej będzie jak już wrócimy do hotelu.

— Masz rację. Bruno przepraszam zachowałam się jak idiotka. — powiedziała moja pani.

Zadzwoniłem wcześniej do Wiktora, że jednak będzie mi potrzebny i oczywiście nie zawiodłem się na nim, jak zawsze. W samochodzie Blanka przytuliła się do mnie i zasnęła. Miło jest czuć przy sobie taką kobietę. Nie to że, brakuje mi kobiet, w końcu mam żonę i wiele przygodnych panienek. Ale one są puste i sztuczne, a ona jest taka prawdziwa i wyrazista. Muszę naprawdę się postarać, żeby ją zdobyć.

— Szefie dlaczego nie wchodzisz do hotelu? — zapytał Wiktor.

— Muszę poczekać, aż Blanka wejdzie. Ona nie wie, że też tu mieszkam- zacząłem się śmiać.

— No tak jak zawsze tajemniczy — uśmiechnął się Wiktor.

— Dzięki Wiktor, możesz już odpocząć. Zawsze mogę na ciebie liczyć. Idę do siebie. Dobranoc

Wszedłem do pokoju i jedyne o czym myślałem to Blanka. Muszę wziąć zimny prysznic bo nie zasnę. Kolejny dzień dokładnie zaplanowałem. I wiedziałem, że będzie to strzał w dziesiątkę.

Lubię takie dni jak dzisiaj, kiedy wszystko idzie po mojej myśli. Wiedziałem, że wyprawa na Dolinę Pięciu Stawów będzie strzałem w dziesiątkę. Każda chwila spędzona z nią coraz bardziej utwierdza mnie, w przekonaniu że jest odpowiednią kobietą dla mnie. Muszę sobie zorganizować jakoś wieczór, bo inaczej nie zasnę. Blanka jest obłędna a jej żart o zerżnięciu jej w drodze powrotnej wprawił mój umysł i mojego kutasa na najwyższe obroty. Sam sobie nie poradzę z tym napięciem.

— Cześć Jacek, mam prośbę zorganizujesz mi coś na wieczór, potrzebuje rozrywki — zadzwoniłem do kumpla.

— Cześć pewnie, wiesz że ja zawsze mam jakiś gorący towar. Ale zaraz to ty jeszcze jesteś w Zakopcu? A nie miałeś wracać do Kołobrzegu? Stało się coś?

— Nie po prostu postanowiłem zostać jeszcze trochę, zaczęło mi się tu naprawdę podobać. — zaśmiałem się do telefonu.

— Hm bardzo to dziwne i nietypowe jak dla ciebie. Sądzę, że chodzi o jakiś konkretny cel który musisz zrealizować. Dobra będę w barze o 21. Dziewczyny będą takie jak lubisz z najwyższej półki. Do zobaczenia.

No i właśnie o to chodziło. Jacek jest ekspertem w załatwianiu panienek. Warto miło skończyć dzisiejszy dzień, chociaż wolałbym żeby to Blanka robiła mi dobrze, ale na to muszę jeszcze poczekać.

Dokładnie o 21 wstawiłem się w hotelowym barze i od razu zauważyłem mojego kumpla z dwoma super laskami.

— Witam ślicznie panie, nazywam się Bruno Stawicki i będę panie moją dzisiejszą zabawką. — powiedziałem szczerze. Nigdy nie ukrywałem, o co mi chodzi. Poza tym zawsze stawiam sprawę jasno, mamy się zabawić i nic więcej.

— To zapraszam na drinki — dodał Jacek pokazując dziewczynom miejsce.

Wieczór przebiegał całkiem miło do momentu, gdy zobaczyłem jak do baru wchodzi grupka ludzi a wśród nich ona. Kurwa jak ona wygląda. Muszę więcej wypić i zabrać którąś laskę do pokoju jak najszybciej bo dłużej nie wytrzymam. Mój kutas na jej widok sam drga w spodniach.

— To jeszcze po kolejce Bruno, dla ciebie to samo? Bruno, hej Bruno? — zawołał Jacek

— Tak przepraszam dla mnie to samo. — odpowiedziałem nie przestając patrzeć na nią. Tańczy z swoi szefem. Wiem, że to porządny facet, moi ludzie sprawdzili to. Dla mnie aż za porządny nic nie znaleźli na jego temat. Nie podoba mi się, to że ją tak przytula. Kurwa mać. A ten dupek czego znów od niej chce. Chyba mój człowiek będzie musiał z nim porozmawiać o tym jak się traktuje kobiety.

— Bruno dla ciebie wiskhy, to zdrowie naszych pięknych towarzyszek. Może macie ochotę potańczyć? — spytał Jacek

— Pewnie idziecie z nami? — zaświergotały panienki

— Musimy pogadać o czymś z Brunem, idźcie same.

— Ok.

— Bruno co ty do cholery wyprawiasz? Kazałeś mi sprowadzić panienki a w ogóle się nimi nie zajmujesz. Dlaczego cały czas gapisz się na ta dziewczynę? Kurwa to jest ta kobieta z Gubałówki, którą miałeś przelecieć.

— Tak to jest ona –odpowiedziałem nie wdając się w szczegóły

— Hahahah chyba ci się nie udało patrząc jak się na nią gapisz, sądzę że dała ci kosza — śmiał się Jacek.

— To coś więcej niż myślisz, poza tym pracuje nad moją zdobyczą. — uśmiechnąłem się.

— Zaraz nie mów, że przez nią zostałeś. O kurwa tego to jeszcze nie grali. Wielki Bruno nie zdobył jakiejś kobiety.

— Przestań rechotać jak idiota i zamów nam następną kolejkę.

Patrzę na nią i nie mogę przestać marzyć o tym, żeby teraz leżała pode mną i jęczała moje imię. Co jest kurwa, co ona wyprawia. Zachowuje się jakoś dziwnie. A ten śmieć zaczyna się do niej kleić i próbuje ja gdzieś ciągnąć. Ona jest pijana — nie to niemożliwe ona nie pije. Muszę do niej podejść.

— Muszę iść — powiedziałem do Jacka.

— Gdzie Bruno, co się stało? — dopytywał się Jacek.

Przeciskałem się przez tłum a on za mną.

— Bruno odjebało ci, gdzie ty idziesz? — dopytywał Jacek

— Idź po Wiktora i jednego z moich ludzi, musimy komuś coś uświadomić. Późnej ci opowiem wszystko.

— Ok nie pytam o więcej.


Blanka

Schodzę na kolację odwalona jak na dyskotekę. Założyłam krótką cekinową sukienkę, która w sumie więcej odkrywała niż zakrywała. Lubiłam ją mimo, że czułam się w niej jak dziwka, ale chyba dlatego ją lubiłam. Czasami bawiłam się spojrzeniami facetów i tym jak są prości. Wystarczy pokazać im kawałek tyłka a oni już są twoi.

— Witaj Blanka, wyglądasz super — powiedział mój szef. Zarezerwowałem dla ciebie miejsce obok siebie.

— Dziękuję szefie. Mam nadzieję, że dzisiaj trochę poszalejemy — uśmiechnęłam się do wszystkich.

— No proszę nasza świętoszka chce się zabawić — zarechotała Gośka

Wieczór mijał bardzo fajnie. Wypiliśmy do kolacji po lampce wina. Pogadaliśmy i naprawdę było miło. Później przeszliśmy do sali z dyskoteką. I tu zaczęłam się zabawa. Kolejna lampka wina i tańce, głośna muzyka. Chyba tego potrzebowałam. Nawet szef dał się namówić na jeden taniec ze mną.

— Wiesz Grzegorz, że bardzo mi imponujesz, swoją stanowczością i charakterem. Mam nadzieję, że kiedyś będę do ciebie podobna. — świergotałam do szefa podczas tańca, ośmielona kolejna lampką wina.

— Odbijany — powiedział Marek i chciał wziąć mnie za rękę.

— Marku nie sądzę aby Blanka miała ochotę z tobą tańczyć. Pamiętaj o czym dziś rozmawialiśmy i proszę pozwól dokończyć nam taniec. — odpowiedział stanowczo Grzegorz.

— Dziękuję — powiedziałam z niemal widzialną ulgą.

— Może napijemy się lampkę wina? — spytałam

— Dziękuję za miły wieczór, ale ja już chyba pójdę do swojego pokoju. Muszę zadzwonić do żony, stęskniłem się. Poza tym wiesz, już stary jestem. — zaśmiał się Grzegorz. — Ale wy bawcie się dobrze.

— Ok jak wolisz i jeszcze raz dziękuję za całą opiekę.

Podeszłam do baru gdzie siedzieli moi koledzy i poprosiłam o lampkę proseco. Wieczór był jeszcze młody i pomyślałam, że mogę trochę poszaleć. Poza tym oprócz Gośki i Marka pozostali z mojej firmy są naprawdę fajni i lubię z nimi gadać.

— Hej mam na przeprosiny dla ciebie wino. Przepraszam za moje głupie zachowanie — powiedział Marek.

— No nie wytrzymam ty potrafisz powiedzieć przepraszam. A za wino dziękuję już sobie zamówiłam — odpowiedziałam

— No weź zanim dostaniesz swoje to już zdążysz wypić. Może pogadamy? — spytał

— W sumie to racja wino mogę wziąć, ale nie bardzo wiem o czym byśmy mieli gadać. Hm pyszne to wino — mówiłam i popijałam

— Dobra to zamiast gadać pozwól mi z tobą zatańczyć.

— Ok ale tylko jeden taniec.

Poszłam z Markiem na parkiet. Dobrze mi zrobi taniec bo jednak to wino to nie był dobry pomysł. Zaczyna mi się kręcić w głowie, jakoś dziwnie się czuje. Muszę to wyskakać. Ale jak na złość puścili akurat jakiś wolny kawałek. Marek zaczął mnie obłapywać i ślinić się do mnie.

— Wiem, że to lubisz. Wiedziałem jesteś zwykłą dziwką, już niedługo moją. Zobaczysz co znaczy prawdziwy facet. Gadał mi coś do ucha, ale nie bardzo mogłam uchwycić jego słowa. Moja głowa coraz mniej panowała nad ciałem. Próbowałam go odepchnąć ale nie miałam na to siły. Za to ona zaczął ciągnąc mnie za rękę, nawet nie wiem gdzie. Kurwa co się ze mną dzieje.

— Zostaw mnie dupku, musze iść do toalety. — krzyczałam na niego

— Zaraz pójdziesz, ale gdzie indziej. Chodź na pewno będzie ci się podobało. — chrypiał Marek

— Zostaw mnie — próbowałam się wyswobodzić, ale nie mogłam. Czułam się nagle pozbawiona sił. I nagle ktoś złapał mnie za rękę. Ten zapach poznaję, to Bruno.

— O proszę pan ciasteczko, uratowałeś mnie — bełkotałam bardziej do siebie niż do niego.

— Blanka co ci jest? Dobrze się czujesz? — zapytał Bruno.

— Chyba nie i zaraz chyba upadnę — powiedziałam szczerze. I w sumie tylko to pamiętam.

— Blanka nie odlatuj.

— Jacek idź po mojego człowieka i Wiktora. Szybko. Temu dupkowi trzeba wytłumaczyć jak traktować kobiety. A Wiktora przyślij do mojego pokoju.

— Blanka ocknij się. — krzyczał mi do ucha.


Bruno

Kurwa ten śmieć musiał dodać jej coś do wina. Widziałem jak podaje jej kieliszek, a później się do nie jej dostawiał. Nie mogłem na to pozwolić. Ale teraz przemierzając z Blanką na rękach drogę do windy i mojego apartamentu, zastanawiam się jak jej pomóc. Jaka ona jest piękna.

— Wzywałeś mnie — za moimi plecami stanął Wiktor.

— O jesteś musisz mi pomóc, najprawdopodobniej jakiś śmieć dodał jej tabletkę gwałtu do wina. A ona jest chora, musimy się pozbyć tego z jej organizmu. Pomóż mi otworzyć drzwi — dyszałem z Blanką na rękach

— Rozumiem, mam zadzwonić do naszego lekarza?

— Tak, ja zostanę tu z nią i będę pilnował. Tylko szybko, bo ona się nawet nie rusza.

— Blanka proszę ocknij się, nie możesz spać. Wołałem do niej, ściskając cały czas jej rękę. Kurwa, kurwa, kurwa. Dobrze, że tam byłem. Nawet nie chcę myśleć o tym co by się stało. Z zamyśleń wyrwało mnie pukanie do drzwi.

— Jestem i mam ze sobą lekarza i co z nią? — spytał Jacek.

— Kurwa wreszcie trwało to wieki — wrzeszczałem w sumie nie wiem dlaczego na Jacka, przecież to nie jego wina.

— Stary wyluzuj on się nią zajmie, wszystko będzie dobrze.- poklepał mnie po ramieniu.

— A co z tym skurwysynem? Dorwaliście go? — spytałem.

— Tak i myślę, że na długo zapomni o kobietach i chyba zrozumiał, że ma trzymać się od niej z daleka.

— Panie doktorze co z nią? — spytałem lekarza.

— Wygląda na to, że jest nieźle naćpana, nie ma z nią żadnego kontaktu to musiało być coś mocnego. — odpowiedział

— Kurwa ona nie ma jednej nerki — powiedziałem.

— To nie dobrze, musimy się jak najszybciej pozbyć tego gówna z jej organizmu. Podłączę jej kroplówkę, która zmusi ją do wymiotów, a później dam jej coś na sen i wzmocnienie. Ale musi ktoś jej pomóc, myślę że ta kroplówka sprawi, że spędzi pół nocy nad sedesem. — stwierdził doktorek.

— Spokojnie będę przy niej cały czas. — odpowiedziałem bez namysłu.

— Dobrze, to ja biorę się do pracy.- powiedział lekarz

— Dzięki Jacek za pomoc. Chce z nią zostać sam. Jutro zadzwonię i pogadamy. — wyprosiłem grzecznie kumpla.

— No dobra, jak chcesz czyli obie panienki są dla mnie. Nie skorzystasz jednak z żadnej? —

— Spierdalaj i nie żartuj sobie bo mi nie jest do śmiechu. Możesz dorzucić im parę stówek ode mnie za fatygę.

— Dobra, dobra nie irytuj się.

Idiota, proponuje mi panienkę, gdy na moi łóżku leży nieprzytomna moja pani. Kurwa jak dorwę jutro tego skurwiela to nic z niego nie zostanie.

— Dobrze kroplówka zejdzie za jakieś pół godziny. Później powinna zwymiotować wszystko. Jak już skończy zadzwoń po mnie to przyjdę i podam jej kolejne leki. Na razie nic tu po mnie. — stwierdził lekarz. Pokazał mi jak odłączyć kroplówkę i wyszedł.

— Dobrze, dziękuję panie doktorze. Zajmę się nią najlepiej, jak umiem.

Lekarz miał rację. Kroplówka dokładnie za pół godziny się skończyła. Za jakiś czas Blanka zaczęła otwierać oczy i wymiotowała. Zaniosłem ją szybko do łazienki. Siedziałem przy niej, trzymałem jej włosy i patrzyłem jak się męczy. W myślach wymyślałem najgorsze tortury dla tego jebanego kolesia, przez którego ona się tak męczy. Chyba skończyła i znów śpi. Muszę ją umyć chociaż trochę i przebrać w jakąś koszulkę. Czułem się jak bym się bawił lalką. Nawet na moment nie otworzyła oczu. Mogłem obejrzeć ją w całej okazałości. Jest po prostu cudowna, jej piersi są dość spore — idealnie będą pasowały do moich dłoni, a jej cipka jest cudownie wygolona, uwielbiam takie. Kurwa Bruno opanuj się. Przebrałem ją w mój podkoszulek i położyłem do łóżka. Zadzwoniłem po lekarza, który podał jej kolejne kroplówki. To będzie długa noc i wiem, że nie zmrużę nawet na chwilę oka. Postanowiłem popracować trochę skoro i tak nie śpię.

— Wiktor słuchaj musze wiedzieć wszystko o tym idiocie który tak załatwił Blankę. — zadzwoniłem do mojego najlepszego człowiek, któremu ufam bezgranicznie.

— Tak jest szefie. Rano dostaniesz wszystkie informacje.

— Dzięki — rozłączyłem się. Ten dupek nawet nie wie z kim zadarł. Poza tym podawanie pigułek gwałtu jest tylko dla zwykłych kutasów, którzy nie wiedzą jak zbajerować panienkę. Nie uznaję w ogóle narkotyków nigdy ich nie brałem i nie pozwalam, aby ktoś je brał w moim towarzystwie.


Blanka

O matko nie mogę ruszyć głową, a moje powieki są tak ciężkie jak by mi na nich ktoś worek ziemniaków położył. Czy ja umarłam. Nic nie pamiętam z wczorajszego wieczoru. Pamiętam taniec z szefem, później było wino z Markiem i nic więcej. Co jest kurwa. Otworzyłam oczy. Gdzie ja jestem to nie mój pokój. Dlaczego tak mnie boli ręka? Spróbowałam się podnieść, ale nie mogę.

— Wreszcie, już się bałem że nigdy się nie obudzisz?

Bruno to jego głos. Co jest do cholery?

— Gdzie ja jestem i co ty tu robisz? — spytałam.

— Jesteś u mnie w pokoju a ja cię pilnuję — odpowiedział. Jak sądzę nic nie pamiętasz, ale może zanim opowiem ci co się stało wezwiemy lekarza, żeby odłączył to wszystko.

— Jak to odłączył i co jest do cholery? — Dopiero teraz zorientowałam się że ma w rękę wbity welfron, a przy łóżku stoi stojak z woreczkami z kroplówkami. Nagle poczułam się strasznie słaba i znów odleciałam. Gdzieś w oddali słyszałam głosy. Przynajmniej tak mi się wydawało. Bruno

— Śpij moja pani. Odpocznij. Panie doktorze wybudziła się ale znów zasnęła. — powiedział

— To dobrze, sen to najlepsze lekarstwo. Najważniejsze, że już się ocknęła. Dam jej jeszcze zastrzyk na ból, bo na pewno głowa będzie jej pękać. Jak się obudzi postaraj się wmusić w nią coś do jedzenia. Powodzenia Bruno — powiedział nieznajomy głos.

Nie wiem czy to wszystko sen czy to się dzieje naprawdę. Znów próbuję otworzyć oczy. Kurwa to nie był sen, znów się obudziłam w tym pokoju. Tyle, że nikogo oprócz mnie tu nie ma. Muszę iść do toalety. Ostrożnie podniosłam się z wielkiego łóżka. Moja głowa chyba zaraz mi eksploduje. Ja pierdole! Co ja mam na sobie, dlaczego nie ma swoich ubrań. Czuje się jak na mega kacu, nie chyba nigdy się tak nie czułam. Najgorsze jest to, że nic nie pamiętam. Mam tylko niewielkie przebłyski pamięci. Dobra najpierw toaleta. A tak swoją drogą to super ten apartament. Gdzie ta cholerna łazienka. Gdy do niej weszłam to oniemiałam. Na widok ogromnej, pięknej łazienki i na widok Bruna. O cholera to on — stoi pod prysznicem w całej okazałości. Nie mogę się ruszyć, nogi mam jak z waty i nie wiem czy nie leci mi ślina z ust na widok jego męskości i tyłka.

— O widzę, że się czujesz lepiej. — powiedział z uśmiechem Bruno.

— Tak, tak, — zaczęłam się jąkać.

— Pewnie chcesz skorzystać z toalety, już wychodzę.

— Tak nie ukrywam, że muszę koniecznie. I mam wiele pytań do ciebie. — ocknęłam się.

— Dobrze najpierw zrób to co musisz, wykąp się tu są ręczniki, i szlafrok. A później pogadamy. Cieszę się, że już ci lepiej. — powiedział Bruno, mocno mnie przytulił i pocałował delikatnie w czoło.

O ja pierdole ale mam mętlik w głowie. Co tu się działo. I dlaczego mam się czuć lepiej? Dobra muszę się ogarnąć bo cała się lepię. Najpierw siusiu. Weszłam pod prysznic i nagle zakołowało mi się w głowie. Upadłam na posadzkę, a później znów ocknęłam się na łóżku tylko tym razem naga. Obok mnie siedział Bruno i patrzył na mnie jakby ducha zobaczył

— Ale mnie wystraszyłaś. Powinienem ci pomóc pod prysznicem. Przepraszam — powiedział.

— Co się stało, dlaczego ja znów tu leżę. Bruno ja nic nie pamiętam, czy między nami do czegoś doszło. Proszę cię powiedz mi bo głowa mi zaraz eksploduje — zaczęłam płakać, nie potrafiłam tego powstrzymać. Łkałam jak dziecko w sumie nie wiem czy z nerw, że nic nie pamiętam, czy z tego że najprawdopodobniej zdradziłam męża. Bruno mocno mnie przytulił.

— Posłuchaj do niczego między nami nie doszło, chociaż nie ukrywam, że działasz na mnie jak narkotyk. Przyniosę ci szlafrok, ubierz się zjemy coś i wszystko ci opowiem. A później dam ci tabletki, które zostawił lekarz na ból głowy. — spokojnie powiedział Bruno

— Ok — nie wiem co mam więcej powiedzieć. Czuję się jak w jakimś tanim filmie. Ubrałam się i poszłam do Bruna, który siedział na tarasie. Widok był przepiękny widać było całe góry. Apartament musiał być na ostatnim piętrze bo nic ponad nami nie było, tylko czyste piękne niebo. Widok i świeże powietrze złagodziły trochę ból głowy.

— Bruno — powiedziałam po cichu. A on aż podskoczył na fotelu.

— Przepraszam nie chciałam cię wystraszyć. Proszę wytłumacz mi to wszystko. Bo czuję się w sumie sama nie wiem jak: zażenowana, wkurzona, trochę obolała i nie wiem co o tym myśleć. Tylko proszę powiedz mi prawdę. Czy ja wczoraj zachowałam się nieodpowiednio? Trochę wypiłam ale jak widać ja nie mogę w ogóle bo później ląduje naga w czyimś łóżku. Boże ja naprawdę nie jestem taka — znów zaczęłam płakać. Bruno podszedł do mnie i przyciągnął do siebie.

— Kotku już ci mówiłem, że do niczego nie doszło, nie musisz się o nic martwić. Ja cię przebrałem i nie powiem patrząc na twoje nagie piersi i piękne ciało dużo sobie wyobrażałem. Ale to jedynie może się wydarzyć za twoją zgodą. A co do reszty to usiądź opowiem ci. I mówił, i mówił a ja słucham tego wszystkiego z otwartą buzią. Czułam jak narasta we mnie gniew i złość.

— Jak można być takim człowiekiem Bruno. Ja myślałam że on naprawdę chce mnie przeprosić. Nawet nie chcę myśleć co by się stało, gdyby nie ty. — znów zaczęłam płakać. On znów po prostu mnie przytulił.

— Blanka musisz coś zjeść, tak mówił lekarz.

— Bardzo ci dziękuję nie wiem jak ja się odwdzięczę — łkałam

— Może znajdziemy jakiś sposób, ale to spokojnie w swoim czasie — uśmiechnął się Bruno.

— Hahaha, bardzo śmieszne. Dobra zjedźmy coś bo w sumie to jestem głodna.

— No nie dziwię się spałaś 24 godziny a poza tym z twojego żołądka wyleciała cała zawartość. — skomentował Bruno

— Że co jak to 24 godziny, o Boże pewnie wszyscy się o mnie martwią. Muszę zadzwonić do męża i szefa jak ja im to wszystko wytłumaczę. No nie to jest jakiś kanał.

— Spokojnie twojego męża uspokoiła Gabi, a szef o wszystkim wie.

— No nie tego to już za wiele. Jak to Gabi? Skąd ona o wszystkim wie? -zaczęłam krzyczeć

— Uspokój się. Po prostu cały czas pisała i dzwoniła do ciebie, więc odebrałem i powiedziałem jej co się stało. Ustaliliśmy że ona coś wymyśli i uspokoi Roberta, a ty jak wrócisz to sama zdecydujesz co mu opowiedzieć. A szefa poinformowałem o całym zajściu, zresztą trzeba zrobić porządek z tym Markiem to zwykła łajza. I skoro posunął się do tego z tobą to kto wie, czy nie zrobił albo zrobi to znów. Nie bój się ze mną nic ci nie grozi.

— O Boże w co ja się wpakowałam. Nie mam siły jeść przepraszam, ale musze iść do siebie i wszystko poukładać. Poza tym chciała bym się ubrać i trochę odpocząć. Za dużo tych informacji jak na jeden dzień. Bruno bardzo ci dziękuję za całą opiekę zwłaszcza jak byłeś przy mnie gdy wymiotował, nawet nie chce sobie wyobrażać tego widoku. Ale chyba musze pobyć sama.

— Kotku nigdzie nie pójdziesz i nie będziesz sama. Nie pozwolę na to. Zaraz Wiktor powinien być z twoją walizką to się ubierzesz. A co do nocy to każdy na moim miejscu zachował by się tak samo. Myślę, że ty też byś mi pomogła. Zresztą mówiłem ci mogłem bezkarnie na ciebie popatrzeć, a widoki były cudowne. — zaśmiał się ten idiota.

— Bardzo śmieszne — odparłam. Wiesz co mi nie jest w ogóle do śmiechu. Mogę się położyć?

— Pewnie czuj się jak u siebie. — odparł Bruno

Boże w jakiej dziwnej sytuacji się znalazłam. Dlaczego mnie to wszystko spotyka. Całe moje życie jest dziwne. Zaczęłam się zastanawiać czy to nie moja wina. Ale w sumie nigdy nie dawałam Markowi powodów żeby mógł sądzić że coś do niego czuję. Może za wyzywająco się ubrałam. Nie to nie moja wina to on po prostu jest dupkiem. W sumie to nawet nie spytałam Bruna co on tam robił. Ale jestem taka zmęczona, że nie ma siły teraz z nim o tym mówić. Poleżę jeszcze chwilę i się zbieram. Nie mogę tutaj dłużej być. Śniło mi się, że Marek zaciągnął mnie do łazienki i próbował zgwałcić. Zaczęłam krzyczeć ile sił w płucach. Nieeeeeeeeee!!!

— Blanka obudź się, Blanka kotku już wszystko dobrze — przytulał mnie Bruno i szeptał mi do ucha. -To tylko zły sen. Wszystko jest dobrze, jesteś ze mną.

Tulił mnie mocno i ściskał. Nie przeszkadzało mi to w ogóle. Poczułam przyjemne ciepło. A jego zapach działał na mnie kojąco. Nawet nie wiem dlaczego ale zaczęłam go całować. Zachłannie i namiętnie. Nasze języki tańczyły w tym samym rytmie. Nagle Bruno odsunął się ode mnie.

— Moja pani widzę, że wróciłaś do żywych.- Bruno odsunął się ode mnie i patrzył na mnie wzrokiem drapieżcy. — Blanka to nie są żarty. Oboje jesteśmy dorośli i wiesz że strasznie mnie pociągasz. Jeśli nie przestaniesz ze mną pogrywać to nie powstrzymam się.

— A skąd wiesz, że ja chce żebyś się powstrzymywał. Masz rację jesteśmy dorośli i wiemy do czego to wszystko prowadzi. Nie ukrywam, że też mnie pociągasz. Więc… — zaczęłam się powoli zbliżać do niego, oblizując swoje wargi.

— Jesteś pewna i nie znienawidzisz siebie ani mnie później? Czujesz się na siłach? — spytał. Patrząc na niego wiedziałam, że to są tylko pytania retoryczne. On już podjął decyzję.

Przyciągnął mnie mocno do siebie i zaczął namiętnie całować. A ja mu uległam całkowicie w tym momencie myślałam tylko o tym, żeby poczuć go w sobie. Zdjął ze mnie szlafrok i ułożył mnie na łóżku. Powoli i bez pośpiechu zaczął całować moją szyję, przygryzał ucho. Bawił się moimi piersiami tak jak lubię najbardziej, lekko je ssał i przygryzał na zmianę. Samo to doznanie powodowało że balansowałam na skraju rozkoszy. On schodził coraz niżej całując centymetr po centymetrze moje ciało. Rozchylił delikatnie moje nogi i zajął się moją ociekającą z rozkoszy cipką. Jęczałam i prosiłam, żeby nie przestawał. Orgazm przyszedł natychmiast. Bruno z uśmiechem zwycięzcy położył się na mnie i zaczął lekko posuwać. To było jak męczarnia pragnęłam go więcej i więcej. A moje ciało było rozgrzane do czerwoności.

— Bruno proszę nie obchodź się ze mną jak z jajkiem. Po prostu mnie pieprz. — błagałam.

— Jak rozkażesz moja pani — chrypiał. I zaczął mnie posuwać mocno i szybko. O tak tego potrzebowałam. Czułam jak jego potężny sprzęt wypełnia każda moją komórkę. O kurwa nie wytrzyma dłużej!

— Taka, tak mocniej — jęczałam z rozkoszy.

— Jesteś zajebista moja pani.

Wspólnie jęczeliśmy i byliśmy strasznie zachłanni. Oboje zaczęliśmy głośno krzyczeć i jęczeć. Bruno zastygł na chwilę i opadł na mnie. Pocałował mnie i położył się obok.

— Jesteś cudowna — przerwał milczenie — mógłbym spędzić z tobą tak każdą noc.

Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Przytuliłam się do niego i zasnęłam. Rano obudził mnie zapach kawy.

— Cześć czy ty w ogóle śpisz? — spytałam Bruna który stukał coś na laptopie.

— Hej śpię, ale dużo mniej niż ty śpiochu. Musiałem popracować. Nie chcę psuć ci humory ale musimy się zbierać w drogę powrotną do Kołobrzegu. Czas wrócić do prawdziwego życia. Poza tym twoja komórka znów wariowała to pewnie twój mąż. Więc lepiej oddzwoń — powiedział oschle Bruno.

— Masz rację zaraz się ogarnę i możemy ruszać bo chyba mój pociąg już odjechał. Ale ze mnie idiotka.

— I tak byś nim nie pojechała. Uzgodniłem z twoim szefem że bezpiecznie odtransportuję cię do domu. Śniadanie czeka na tarasie. Ja zaraz wychodzę coś musze jeszcze załatwić. Będę za godzinę, bądź gotowa.

— Dobrze — powiedziałam idąc do łazienki. Co to kurwa ma być. Pieprzył się ze mną pół nocy, a rano jak gdyby nigdy nic. Nawet nie wspomniał o tym co zaszło. A mnie traktuje jak koleżankę z pracy. W sumie czego ja się spodziewałam, przecież on ma żonę, a ja męża. Chciał mnie zaliczyć i mu się udało. A ja głupia idiotka sama mu na to pozwoliłam. Seks był cudowny już dawno się tak nie czułam. Czułam jak napływają mi łzy do oczu. Co ja wyprawiam? W domu czeka na mnie kochający mąż i dziecko, a ja go zdradziłam i to jeszcze z naszym sąsiadem. Ja jestem po prostu głupia. Musze o tym zapomnieć i nigdy nie wracać do tego co się stało. Pozbierałam się do kupy. Ubrałam, spakowałam i czekałam na moją taksówkę do domu. Tak od dziś będę go traktować, jako zwykłego znajomego. Ale czy mi się uda. Czy będę w stanie spojrzeć na Roberta? Znów łzy zaczęły płynąć po policzkach. Do pokoju wrócił Bruno.

— O już jesteś gotowa. Super możemy ruszać.?

— Tak ruszajmy. — odpowiedziałam sucho

Całą drogę milczeliśmy. Może to i dobrze, bo zaczęło dopiero teraz do mnie docierać jaki błąd popełniłam. A zachowanie Bruna jedynie utwierdziło mnie w przekonaniu, że on to potraktował jako bonus za opiekę nade mną. Co ja sobie wyobrażałam, czy ja w ogóle myślałam wtedy?

— Mam prośbę podrzuć mnie do Gabi a nie do domu. — powiedziałam.

— Oczywiście jak sobie życzysz.

— Bruno czy ty nie zamierzasz ze mną rozmawiać? Może chociaż pogadamy o tym co się wydarzyło?

— A co się wydarzyło? Przecież nic się nie stało. Ja mam żonę, ty męża wracamy do rodzin i tyle. Od ciebie zależy co opowiesz Robertowi. Ja Natalii nie powiem nic. Możesz się nie martwić. Już ci mówiłem ze mną jesteś bezpieczna. Nikomu nie pisnę nawet słówka o tym co zaszło. Oboje jesteśmy dorośli, ustatkowani i tak niech pozostanie. Przestań się zadręczać bo nie dasz sobie rady.

— Masz rację nic się nie wydarzyło, po prostu mi pomogłeś. — musiałam przestać mówić bo czułam jak załamuje mi się głos, a w gardle rośnie ogromna gula. Odwróciłam głowę i patrzyłam w szybę, wspominając cały ten wyjazd. Po co ja się w ogóle zgodziłam tam jechać.

— Jesteśmy na miejscu — oznajmił Bruno.

— Dziękuję musiałam usnąć. Jeszcze raz bardzo ci dziękuję za wszystko. Wyciągnęłam dłoń do Bruna, a on nawet nie zareagował.

— Nie ma sprawy. Jak będziesz czegoś potrzebowała to daj znać.

I to by było na tyle. Gabi wyszła mi na spotkanie. A ja rzuciłam się jej na szyję i zaczęłam ryczeć jak szalona.

— Blanka co się stało. Przestań płakać i opowiadaj.

— Wszystko zjebałam Gabi, jestem zwykła idiotką –szlochałam

— O kurwa to ja otworzę wino a ty opowiadaj.


Bruno

Wiedziałem, że do tego dojdzie. Już na szlaku czułem, że Blanka jest moja. Dziwi mnie tylko dlaczego tak łatwo poszło. Cały czas mówiła jak kocha męża a jednak zdecydował pójść ze mną do łóżka. Było cudownie i tak jak sobie wyobrażałem. Wiem, że później zachowałem się jak cham, ale tak było najlepiej. Za dużo moich myśli krąży wokół niej. Zresztą nie chcę jej zniszczyć a wiem, że tak by się stało. Jest zbyt porządna, żeby okłamywać męża i mieć ze mną romans. Na pewno teraz zastanawia się o co chodzi, ale pocierpi trochę i zapomni o wszystkim. Chociaż nie wiem czy ja zapomnę o niej. Muszę skupić się na pracy tak będzie najlepiej. Nie mogę dać się jej omotać pozwoliłem na to Natali i nie wyszedłem na tym najlepiej. Nie pozwolę żadnej innej kobiecie wejść do mojego serca.

— Cześć kochanie — powiedziałem wchodząc do domu, do żony.

— Witaj, jak było w Zakopanem? Wszystko udało się? A wiesz, że nasza sąsiadka Blanka też wyjechała do Zakopca na szkolenie z pracy. Nieźle co? — uśmiechnęła się do mnie.

— O nie wiedziałem, a skąd ty wiesz?

— Widziałam się z jej mężem jak spacerował z synkiem i trochę pogadaliśmy. Robert coś wspominał, że się tam spotkaliście.

— Tak racja na Gubałówce byłem z Jackiem, wyskoczyliśmy na piwo. I faktycznie ona tam była. Ale powiem ci że jakaś dziwna jest. Siedziała tam sama. Nie wiem czy ona koleżanek nie ma czy nikt jej nie lubi. Dobra przestańmy o niej rozmawiać i lepiej pokaż mi jak bardzo się za mną stęskniłaś. — zacząłem całować żonę. Każdy kolejny pocałunek i dotyk sprawiał że coraz mocniej myślałem o Blance. — Chodź tu zerżnę cię jak nigdy dotąd — chrypiałem. Położyłem Natalie na stole tyłem do siebie i nawet nie czekałem aż zrobi się wilgotna, zależało mi tylko na uwolnieniu się od emocji i narastającego pożądania do Blanki.

— O tak kurwa Bruno, rżnij mnie, o tak — jęczała Natalia.

Nie wytrzymam dłużej ja pierdole to silniejsze ode mnie. Pchałem mocno i szybko i koniec.

— No kotku naprawdę się stęskniłeś spieszyłeś się jakbyś maraton biegł. — zaśmiała się po wszystkim Natalia.

— Przepraszam cię ale jestem zmęczony i musze się odświeżyć. Idziesz też do sypialni? — zapytałem.

— Nie jeszcze nie pooglądam coś. Odpocznij

Ja pierdole, nie mogę o niej myśleć pieprząc się z żoną. Ale nie potrafię inaczej. Jutro coś musze wymyśleć, ale to jutro dzisiaj padam ze zmęczenia.

Minął tydzień odkąd po raz ostatni widziałem Blankę. Nawet przypadkiem na naszej ulicy jej nie spotkałem. Nie wytrzymam dłużej bez niej. Wiktor sprawdził dla mniej jej harmonogram dnia. O 7 odwozi syna do przedszkola, później jedzie do pracy. Czasami odbiera dziecko, a jeśli nie to wtedy jedzie na zakupy.

— Bruno nie wiem czy dobrze robisz. Zakrawa to trochę o obsesję. — skomentował Wiktor.

— Czy ja ci płacę za doradzanie czy za wykonywanie swoich obowiązków. I wiem co robię, po prostu chce wiedzieć co u niej i czy jest bezpieczna.

— Wydaje mi się, że chodzi o coś więcej, ale to ty jesteś tutaj szefem i mi płacisz jak sam wspomniałeś. Coś jeszcze mam zrobić?

— Nie na razie wszystko ok.

— A może pogadaj z nią bo w firmie mówią, że odkąd wróciłeś z Zakopanego jesteś nie do życia.

— Masz szczęście, że cię lubię i jesteś moim najlepszym człowiekiem. Bo inaczej już by cię tu nie było za takie komentarze. — powiedziałem z wzrokiem mordercy.

— Kurwa Bruno z tobą naprawdę jest coś nie tak. Wiem, że porażka boli bo w sumie to nie udało ci się jej zaliczyć, ale wyluzuj nie ta to inna- zaśmiał się Wiktor

— Spierdzielaj do swojej roboty i więcej nie chcę słyszeć komentarzy na jej temat. Czy wyraziłem się jasno? — podniosłem się z fotela i powiedziałem najdosadniej jak tylko potrafię.

Muszę coś naprawdę zrobić bo inaczej zwariuję.


Blanka

Opowiedziałam Gabi wszystko ze szczegółami. Przepłakałam pół nocy nad swoją głupotą i naiwnością.

— Kurczę Blania ale się wpakowałaś. Ale w sumie to nikt o tym nie wie co się tam stało.

— No tak ale nie ma pewności, ze on nikomu nie powie. Niby mówił że też mu to nie jest na rękę ale co będzie jak się Robert dowie. Tak ciężko pracowałam na to żeby mieć to co mam rodzinę, dziecko, prace a teraz mogę wszystko stracić — łkałam.

— Blanka uspokój się przecież powiedział ci że nikomu nie powie. Poza tym opiekował się tobą został specjalnie dla ciebie, widział jak rzygasz. To wszystko świadczy o tym, że nie jest jakimś dupkiem tylko dojrzałym facetem. Poza tym tez nie chce żeby jego reputacja ucierpiała.

— Kurwa Gabi wiesz co mnie jeszcze boli, że on nawet nic nie powiedział. Nawet mnie nie przytulił,, wstał rano i po prostu oznajmił, że wracamy jak gdyby nigdy nic. Może ja jestem po prostu kiepska w łóżku i dlatego też zginął żar między mną i Robertem. Ja pierdole może to moja wina. — znów zaczęłam ryczeć jak bóbr.

— Idiotko przestań, gdyby było aż tak źle to Robert nie byłby z tobą tyle lat i nie żenił by się z tobą. Zaczynasz histeryzować i wymyślać jakieś dziwaczne rzeczy.

Gdy wróciłam do domu rzuciłam się na szyję mężowi i nie mogłam przestać płakać. Obiecałam Gabi, że będę twarda, ale nie dałam rady. Wspólnie ustaliłyśmy wersję, która mogłam przekazać Robertowi.

— Misiu co jest, aż tak się stęskniłaś, już dobrze jesteś w domu.

— Bardzo cię kocham i naprawdę za wami tęskniłam. Gdzie Staś? Jeszcze nie wstał? —

— Nie jeszcze śpi, a to oznacza że mamy chwilkę na przywitanie się — uśmiechnął się mój mąż. O matko co ja mam zrobić. Jak mam z nim iść do łóżka po tej zdradzie. Czy on się domyśli czegoś?

— Blanka wszystko ok? To jak idziemy do sypialni?

— Tak pewnie, że tak to miły początek dnia.

Jak ja bardzo tęskniłam za nim. Robert też jest przystojnym facetem, może nie tak super zbudowanym jak Bruno, ale ma wszystko na swoim miejscu i tez jest dobrze wyposażony.

Kocham go mocno. Nasz dzisiejszy seks był jakiś inny, może to ja byłam inna. Robert skupił się na tym żeby dać mi jak najwięcej rozkoszy. Było cudownie, spokojnie i cudownie. Po wszystkim opowiedziałam mu o przygodzie w Zakopanem, oczywiście pominęłam szczegóły z Brunem.

— O Boże kochanie dlaczego do mnie nie zadzwoniłaś? Jak go dorwę to chyba go zatłukę. — krzyczał Robert.

— Ej bo obudzisz Stasia. Na szczęście nic się nie stało i w porę zainterweniował Grzegorz. Nie chciałam cię martwić, a poza tym Gabi i tak miała do nas dojechać to po prostu mnie zabrała i opiekowała się mną. Już jest po wszystkim musze tylko jakoś sobie to przetrawić.

— Och skarbie nawet nie wiesz jak mi przykro i zły jestem, że nie mogłem być przy tobie i cię ochronić. Mam nadzieję że Grzegorz zwolni tego palanta. Blanka obiecaj mi że jeśli on znów się do ciebie zbliży to mi powiesz i ja z nim zrobię porządek. Chodź tu przytul się do mnie.

Robert ściskał mnie mocno i bardzo długo nawet nie wiem ile to trwało. Tulił mnie i całował na zmianę.

— Mamusia jesteś wreszcie. Tato miałeś rację, ze jak wstanę to mamusia już będzie. Do sypialni wparował Staś. Na jego widok znów się popłakałam.

— Chodź tu mój skarbie, bardzo za tobą tęskniłam. A może dzisiaj zrobimy sobie urlop od przedszkola i pracy i spędzimy cały dzień w domu?

— to super pomysł kochanie, niestety ja musze skoczyć do firmy ale urwę się najszybciej jak tylko będę mógł. — powiedział Robert. A ty odpocznij w domu.

Minął tydzień od powrotu. Grzegorz był dla mnie bardzo wyrozumiały i sam zaproponował, żebym odpoczęła kilka dni w domu. On jest super, każdemu życzę takiego szefa. Dla mnie najważniejsze jest to, że nikt mnie nie pytał o to co się wydarzyło tamtej nocy. Myślę, ze to sprawka szefa i jestem mu za to strasznie wdzięczna.

— Cześć jak samopoczucie? — do mojego gabinetu wparowała Gabi

— Cześć dobrze, bardzo dobrze nawet. Robert jest dla mnie bardzo czuły aż do przesady. W pracy nikt o niczym nie wspomina. Myślałam, że będzie gorzej.

— A pan ciasteczko odzywał się?

— Nie i bardzo dobrze im szybciej zapomnę tym lepiej. Wiesz, że nawet nie widziałam go na naszym osiedlu. Może znów gdzieś wyjechał i rucha kolejną idiotkę.

— Blania u ciebie takie słowa. I przestań bredzić. Myślisz, że z niego tako lowelas. Nie powiem przystojny jest.

— Gabi nie obchodzi mnie to. Najważniejsze, że go nie widuję i że nikt o niczym nie wie. Dobra spadaj bo mam dużo pracy trochę zaległości mi się zrobiło. Pogadamy wieczorem bo pamiętaj, że wpadasz do nas na kolację.

— Dobra dziękuję że kulturalnie mnie wyprosiłaś. Hahaha

Wzięłam telefon i zadzwoniłam do Roberta

— Cześć kochanie pamiętasz, że dziś ty odbierasz Stasia. Ja skocze po jakieś zakupy na kolację i wino dla mnie i Gabi.

— Pewnie, że pamiętam. Będziemy z Stasiem czekać w domu. Kocham cię. Pa

Mam wszystko na co tak długo czekałam i czego najbardziej pragnęłam. Los mnie nie oszczędzał, najpierw ten cholerny wypadek, w którym nie dość że straciłam rodziców to jeszcze też dość poważnie ucierpiałam miałam złamane obie nogi, straciłam jedną nerkę. Gdyby nie babcia, która walczyłam o mnie za wszelką cenę to nie wiem jak bym skończyła. Nie mogłam być na pogrzebie moich rodziców i to mnie najbardziej boli, bo nawet się z nimi nie pożegnałam. Niestety z babcią długo się też nie nacieszyłam. Jak zaczęłam studia ona zmarła. Dlatego Robert i Gabi są moją jedyną rodziną jaką mam. A ja przez jedną głupią chwilę mogę to stracić. Ciągle się zastanawiam co mnie podkusiło, żeby wskoczyć Bruno do łóżka. A on jak by tylko na to czekał. Jestem mu niezmiernie wdzięczna, za to że się mną opiekował, ale to jak potraktował mnie później. Jasno dał mi do zrozumienia, że jestem jedynie panienką na jedną noc. W sumie czego ja się spodziewałam — płomiennego romansu. Po co? Dla seksu? O tak seks był super, namiętny pełny ognia i dający nieziemską rozkosz. Z bujania w obłokach wyrwał mnie dzwoniący telefon.

— Blanka proszę przyjdź do mojego gabinetu. — poprosił szef.

— Oczywiście za minutkę będę.

Ciekawe co chce? Od Zakopanego nie widziałam się z nim twarzą w twarz. Dzwonił jedynie spytać jak się czuję. A co jeśli spyta o faceta, który się mną opiekował.? Boże co ja mu odpowiedzieć? Czułam jak uginają się pode mną nogi.

— Dzień dobry Grzegorzu. Chciałeś widzieć się ze mną — powiedziałam wchodząc do jego gabinetu.

— Tak siadaj. Posłuchaj nie będę owijał w bawełnę. Wiem o wszystkim co się stało na szkoleniu. Jest mi niezmiernie przykro, że cię to spotkało, a jednocześnie jestem wdzięczny twojemu sąsiadowi za wszelką pomoc.

— Też już mu za to podziękowałam — co ja kurwa bredzę, zresztą po co mu to mówię. I skąd mój szef wie, że Bruno to mój sąsiad? Mam nadzieję, że nie zna szczegółów tej pomocy.

— O tego dupka nie musisz się martwić już u nas nie pracuj — kontynuował szef. Ale niestety też przez niego nie mogłem sprawić ci niespodzianki, którą planowałem na wyjeździe. Wszyscy już wiedzą o wszystkim jedynie ty nie zostałaś wtajemniczona w moje plany. A więc w skrócie. Zostajesz moją prawą ręka i moim wicedyrektorem. Pracujesz bardzo ciężko i zasługujesz na to jak nikt inny. Co ty na to? W sumie to nie masz wyboru bo już wszyscy wiedzą tylko musisz podpisać zmianę warunków umowy i zmienić gabinet. — uśmiechnął się szef.

— O Boże! ja nie wiem co mam powiedzieć jestem zszokowana i skołowana. Dziękuję, dziękuję — rzuciłam się na szyję Grzegorzowi

— No ładne rzeczy pierwszy raz Blanka Nowak nie wie co powiedzieć — śmiał się przytulając mnie Grzegorz. Dobra spadaj do domu świętować swój sukces z rodziną a jutro załatwimy wszystkie formalności. Niestety też jutro będziesz musiała poszukać nowego informatyka.

— Oczywiście znajdę najlepszego. Jeszcze raz dziękuję i obiecuję, że się na mnie nie zawiedziesz.

Czułam jak moje serce zalewa fala ogromnego podniecenia i szczęścia. Nigdy nie myślałam, że zostanę tak doceniona. Oj naprawdę mamy co świętować. Pędzę do domu.

W drodze na zakupy zadzwoniłam do męża opowiedzieć mu o tym czego się dowiedziałam, rozmawiając z nim zauważyłam, że jakieś auto ciągle za mną jedzie.

— Dobra kończę, niedługo będę w domu to opowiem ci wszystkie szczegóły.

— Dobrze kochanie jestem strasznie z ciebie dumny — powiedział Robert.

Kurwa co to za auto? Mam nadzieję że to nie policja i nie zatrzymają mnie za gadanie przez telefon. Zwolniłam i jechałam zgodnie z przepisami, gdy nagle auto mnie wyprzedziło i zagrodziło mi drogę. Co jest kurwa! No nie wiedziałam, ale jestem tak szczęśliwa że nawet mandat przeboleję. Do mojego okna podszedł mężczyzna w garniturze i wcale nie wyglądał jak policjant. Zapukał w szybę a ja ją lekko uchyliłam.

— Dzień dobry proszę pani, ktoś by chciał się z panią spotkać. Proszę wysiąść z auta i pójść za mną. — poprosił grzecznie nieznajomy.

— Chyba to jakiś żart, nigdzie z panem nie pójdę — odburknęłam i chciałam szybko zamknąć drzwi na zamek. Nieznajomy był szybszy i w jednej chwili chwycił moją rękę i próbował mnie wyciągnąć z auta.

— Zostaw mnie w spokoju debilu, rozumiesz. Nigdzie nie idę — wrzeszczałam i próbowałam się wyrwać z uścisku.

— Już dobrze Wiktorze — nagle zamarłam to był głos Bruno. Wiktor no tak dobrze myślałam że już gdzieś widziałam tego faceta. Ale o co tu chodzi do cholery? Do mojego samochodu podszedł Bruno. Wyglądał nieziemsko. W garniturze w kolorze jasno niebieskim z białą koszulą lekko rozpięta pod szyją. O mamusiu!

— Dzień dobry moja pani. Wiedziałem, że jesteś ostra ale nie myślałem, że aż tak. Chyba zdrapałaś mojemu kierowcy całą skórę z rąk — zaśmiał się pan ciasteczko — Wysiądź proszę.

Nie wiem dlaczego go słucham, ale mam wrażenie że przy nim staję się inna osobą. Wysiadłam oparłam się o samochód i czekałam, nie wiadomo na co.

— Słucham o co chodzi, wysiadłam jak prosiłeś. — burknęłam.

— Wsiądź proszę do mojego samochodu i pogadajmy. Tutaj nie ma warunków do swobodnej rozmowy.

— Nie mam czasu na pogaduszki — warknęłam, gdy on się zbliżył. Oparł dłonie o samochód i nachylił się nade mną. Nie lubię jak tak robi bo wiem, że jestem stracona. Jego zapach, jego siła i męskość działają jak prawdziwy afrodyzjak.

— Chodź proszę, bo jeśli nie to siłą cię tam zaciągnę. Wariowałem bez ciebie cały tydzień- wyszeptał mi do ucha. Złapał mnie za rękę i zaciągnął do swojego samochodu. Usiadłam wygodnie z tyłu niebezpiecznie blisko niego.

— Dobra mów o co ci chodzi bo nie mam zbyt dużo czasu — powiedziałam.

— Och wiem, że się spieszysz świętować swój sukces. A tak swoją drogą to gratuluję, należał ci się ten awans.

— Skąd wiesz o moim awansie?

— Twój szef to mój klient a zarazem jeden z dobrych znajomych. A po za Zakopanym nasze stosunki znów się zacieśniły i to dzięki tobie — uśmiechnął się bezczelnie.

— Cieszę się, że moje nieszczęście komuś na coś się przydało — odparłam z pogardą w głosie. I super że załatwiasz coś za moimi plecami. Jestem ci wdzięczna za okazaną pomoc ale proszę nie wpieprzaj się więcej w moje życie — wykrzyczałam do Bruna. I mam prośbę odwal się ode mnie.

— O przepraszam księżniczkę, że nie pozwoliłem aby jakiś przypadkowy dupek ją zerżnął.-

— To było poniżej krytyki i wiesz co sam jesteś dupkiem, żałuję tego co zrobiłam i gdybym mogła cofnęła bym czas — nadal krzyczałam.

— A ja wręcz przeciwnie, i mam nadzieje że kłamiesz bo ja nawet minuty nie chcę zapomnieć z czasu spędzonego z tobą — zaskoczył mnie tymi słowami- Nie umiem zapomnieć o tym co nam się przydarzyło. A twojego szefa naprawdę znałem dużo wcześniej niż ty u niego podjęłaś pracę i nic na to nie poradzę. Dlatego nie zadawał zbyt dużo pytań na temat tamtego wieczoru i tego co było potem. Przepraszam nie chciałem być wobec ciebie chamski. Po prostu uznałem że tak będzie lepiej. Jesteś zbyt dobra na kłamstwa i oszustwa.

— Nie no super ty wiesz co jest dla mnie dobre a co złe. I wiesz co jesteś mistrzem w udawaniu. Wiesz co kobieta chce usłyszeć po wspólnym seksie coś na zasadzie ubieraj się i spadaj. Tylko, że ja nie jestem taka panienką i masz rację bardzo żałuję tego że się z tobą przespałam nie byłeś wart tego — wypaliłam.

— Wiem Blanka, że zachowałem się jak dupek ale naprawdę nie chciałem tego, wtedy myślałem że tak będzie dobrze. Ale przez cały czas kiedy cię nie widziałem to wariowałem bez ciebie. Czas spędzony z tobą w Zakopanem był jednym z najlepszych jaki miałem w życiu.

— Przestań nie wolno ci tak mówić — krzyczałam i stukałam palcem w jego klatkę. Jesteś zwykłym egoistą i myślisz, że wszystko możesz. Nienawidzę cię dupku. Rozumiesz wypuść mnie chcę już wyjść.

— Nigdy więcej już cię nie wypuszczę — Bruno chwycił mocno mój nadgarstek. Wiem, że chcesz tego samego co ja. Może i jestem dupkiem, ale bez ciebie szaleję.

— Puść mnie i proszę pozwól mi wysiąść. — prosiłam po cichu.

Bruno przysunął się do mnie i zaczął mnie powoli całować po szyi, muskał moje ucho aż dotarł do ust.

— Nie potrafię cię wypuścić — wyszeptał mi wprost w usta.

— Proszę wypuść mnie — szeptałam bardziej do siebie, niż do niego. Nasze usta złączyły się w szaleńczym tańcu. Jego ręka powędrowała między moje nogi. Sprawne palce zaczęły pieścić moja cipkę.

— Bruno proszę nie — odsunęłam jego rękę. Ja nie mogę nie chcę się znów czuć jak idiotka, która dała się przelecieć. Poza tym oboje mamy dużo do stracenia.

— Ale ty nie jesteś głupia. Po prostu jesteś kobietą, która wie czego chce a myślę, że oboje chcemy tego samego. Nie pozwalam ci myśleć inaczej, jesteś super kobietą z pięknym ciałem i umysłem. Jesteś jak narkotyk i bardzo łatwo można się od ciebie uzależnić.

— Po pierwsze przypominam ci, że oboje mamy rodziny a po drugie nie mogę się z tobą tutaj pieprzyć wiedząc że tam gdzieś stoi twój kierowca. — powiedziałam

— Po pierwsze, wiem jaką mamy sytuację i nie proponuję ci małżeństwa a po drugie Wiktor to bardzo dyskretny człowiek i o nic nie pyta i w nic nie wnika.

Bruno znów zaczął mnie całować tym razem powoli i dokładnie. Sunął językiem po mojej brodzie, szyi, powoli rozpinał bluzkę. Całując cały czas uwolnił moje piersi ze stanika. Zaczął je ssać i pieścić na zmianę. Poddałam się tej rozkoszy bez żadnego sprzeciwu. Jedną ręką pieścił moje piersi a drugą wsunął między nogi.

— Rozsuń je szerzej moja pani, nie bój się. Ze mną jesteś bezpieczna. — chrypiał. Wsunęłam palce w jego włosy i zaczęłam pojękiwać. Było mi cholernie dobrze.

— O tak — dyszałam. Jego palce sprawnie drażniły moją łechtaczkę, czułam jak robię się mokra. Nagle Bruno przestał i zaczął zdejmować swoje spodnie. Moim oczom ukazał się potężny sprzęt, który stal na baczność.

— Wskakuj pani i rób ze mną co chcesz. Ściągnęłam swoje mokre majtki i usiadłam okrakiem na nim. Jego usta całowały moje piersi, dłonie ściskały tyłek a ja go ujeżdżałam mocno i intensywnie, najlepiej jak potrafiłam.

— O tak mała szybciej, jesteś doskonała- dyszał. Poczułam że cały jest mój. Wypełniał mnie aż po brzegi i rozciągał z całej siły ale to było to, czułam jak pulsuje i balansowałam na granicy. Za każdym pchnięciem przybliżałam się do orgazmu, który przyszedł z ogromną intensywnością. Skakałam na nim jak szalona a on przyspieszał wbijając palce w mój tyłek. Doszedł równie intensywnie jak ja.

— Boże jesteś cudowna. Tak bardzo mi ciebie brakowało. Kto raz cię posmakuje nie może przestać — mówił ciągle drgając we mnie. Czułam jak jego ciepła sperma spływa mi po udach.

— Musze się ogarnąć, nieźle mnie urządziłeś.

— Chusteczki powinny być w schowku. Daj wytrę cię

— Chyba zwariowałeś, sama potrafię się ogarnąć — odburknęłam wycierając się. Słuchaj nie możemy tak dobrze wiesz — wypaliłam nagle

— O co ci chodzi. Przecież my nikomu nie robimy krzywdy. A sobie jedynie przyjemność — stwierdził Bruno, czym mnie rozzłościł.

— Czy ty kurwa się słyszysz nikogo nie krzywdzimy, przecież oboje mamy rodziny i ich najzwyczajniej w świecie zdradzamy. Dla ciebie to jest nic? — wrzeszczałam na niego.

— Blanka przestań dramatyzować. Jesteś dorosła i chyba wiesz co robisz.

— Wiesz co odpierdol się ode mnie raz na zawsze. Żałuję że cię spotkałam na swojej drodze. Nigdy więcej nie waż się do mnie zbliżać. Rachunek chyba wyrównany, ty się mną zaopiekowałeś a ja dwa razy dałam ci dupy więc jesteśmy kwita- wypaliłam wysiadając z samochodu.

— Blanka to nie tak nie jesteś mi nic winna.- Bruno próbował mnie zatrzymać

— Po prostu mnie zostaw w spokoju. — skwitowałam wsiadając do samochodu. Odjechałam jak szalona, chciałam jak najszybciej znaleźć się daleko od niego. Dlaczego znów mu na to pozwoliłam? Tak naprawdę zachowuje się jak dziwka sama na niego włażę. Moja jedna strona chce wyć z tego jaką jestem idiotką, a druga strona jest zajebiście zadowolona z mega udanego seksu. Ja chyba jestem jakaś nienormalna. Nawet nie ma siły płakać. Idę po zakupy i spadam do domu. Muszę się napić i pogadać z Gabi. Ona mnie zrozumie, mam nadzieję.

Kolacja upłynęłam nam w super atmosferze, aż mi mnie mdliło od uprzejmości Roberta, jego całusków. Jestem zwykłą hipokrytką jak mogłam mu to zrobić po raz kolejny.

— Dobra dziewczyny pogadajcie sobie a pójdę uśpię Stasia — powiedział mój kochany mąż.

— Dziękuję skarbie. Dobranoc słoneczko — pocałowałam synka na pożegnanie. Jesteś cudowny i bardzo cię kocham — powiedziałam do męża.

— Dobra Blanka powiedz co się stało to miał być twój wieczór a jesteś jakaś nieobecna. Przecież tak długo czekałaś na ten awans a wyglądasz jak byś w ogóle się nie cieszyła. Mnie nie oszukasz. Mów mi zaraz co się stało? — spytała wprost Gabi

— Znów to zrobiłam — zaczęłam szlochać —

— Co o czym ty mówisz?

— Znów zdradziłam Roberta — powiedziałam ściszonym głosem, pełnym pogardy. Ja nie wiem czym dam radę mu nic nie mówić. Wyrzuty sumienia mnie wykończą.

— Posłuchaj Blania nie potępiam cię, ale nie wiem co ci odbiło. Nigdy się tak nie zachowywałaś, więc coś jest na rzeczy. Wiem, że kochasz Roberta, ale może to jest to czego ci brakuje u niego. Może Bruno jest w stanie ci to dać.

— Co ty pierdzielisz Gabi? Ty się słyszysz, jakie coś? To jest po prostu zajebisty seks. Z Robertem już dawno tak nie miałam.

— No właśnie o tym mówię, przecież to nie oznacza, że chcesz zostawić męża i że go nie kochasz. Bruno daje ci zajebisty seks a Robert całą resztę. Tylko skarbie pamiętaj że tu jest cienka granica i balansujesz na niej. Nie wiem czy dasz radę i poradzisz sobie z wyrzutami. Pamiętaj ja do niczego cię nie namawiam. Pewne jest jedno, że nie możesz o niczym powiedzieć Robertowi. To był tylko przygodny seks i nic więcej. Zamknij ten temat i nie wracaj do niczego albo umów się z panem ciasteczko na jasne zasady. A teraz opowiadaj jaki on jest?

— Gabi odwal się naprawdę myślisz, że ci opowiem jaki jest- ja tu dramat przeżywam — zaczęłam się śmiać. Jest ostry i wie jak zrobić dobrze kobiecie — uśmiechnęłam się.

— Wiedziałam — zarechotała Gabi.

Pogadałyśmy jeszcze trochę, pośmiałyśmy się i Gabi wróciła do siebie. Robert zamówił jej taksówkę. On jest po prostu chodzącym ideałem, zawsze o mnie dba. Brakuje mi jedynie tego czegoś łóżku. Generalnie jest super i nie powinnam narzekać, ale to nie to co z nim. Co ja wyprawiam?


Bruno

Jak ona mnie irytuje po co ja się w ogóle w to bawię? Mało mi po stopach nie przejechała histeryczka.

— Wiktor jedziemy do mojego biura muszę jeszcze coś załatwić. — rozkazałem mojemu kierowcy. Lubię władze, urodziłem się przywódcą.

— Oczywiście jak chcesz. Bruno po co ci to wszystko?

— Słucham? — nie no kurwa chyba się przesłyszałem.

— Ona jest taka zwykła i uczciwa ty nie gustujesz w takich kobietach. Bruno zniszczysz ją — zdębiałem na te słowa.

— No nie kurwa chyba się przesłyszałem. To moja sprawa kogo posuwam poza tym nie waż się nigdy więcej o niej mówić że jest zwykła. Nie znasz jej ona jest niezwykła. Rozumiesz kurwa! — wrzeszczałem na kierowcę. — Nie waż się więcej razy mnie pouczać. Myślę, że temat zakończony. Do biura!

— Tak szefie — odpowiedział chłodno.

Blanka Nowak przewraca mój świat do góry nogami. Nie dość, że ciągle siedzi w mojej głowie to jeszcze przez nią drę się na mojego najlepszego człowieka. Wiktor ma trochę racji, wiem że jeśli Blanka ulegnie i zacznie bawić się ze mną w moja grę to ją zniszczy. Nie wiem jak długo będę jej potrzebował a gdy ją zostawię, to ona nie wytrzyma tego i może stracić wszystko.

Musze się dzisiaj zrelaksować za dużo tego wszystkiego i za dużo tej całej Blanki.

— Cześć Jacek słuchaj co powiesz na imprezę dzisiaj w naszym ulubionym klubie. — zapytałem mojego najlepszego kumpla.

— Wiesz, że ja zawsze na tak. Czy mam przyjść z kimś?

— Rozumiemy się doskonale — zaśmiałem się. To o 20 w manufakturze. Do zobaczenia

Jeszcze jeden telefon, chociaż nie wiem czy moja żona będzie się przejmować tym, że nie wrócę na noc. Pewnie ona też będzie gdzieś balować i trwonić moje ciężko zarobione pieniądze. W sumie po co ja z nią jestem. A zapomniałem ładnie wygląda u mojego boku na balach charytatywnych. Jestem skurwielem, hahahaha

Mój kumpel jak nigdy mnie nie zawiódł.

— Jak zawsze punktualny — powiedziałem popijając whisky.

— Witaj stary, to są nasze partnerki na dzisiejszy wieczór. Pozwól że ci przedstawię Natalia i Żaneta.

— Cześć siadajcie. Zamówić coś dla was?

— O tak poprosimy mohito — zaświergotały. Już wiem, że to są puste laski. Czasami Jacek mnie zawodzi bo jedynym kryterium jakim się kieruje jest uroda. Dobrze, że chociaż są ładne.

Po kilku wypitych drinkach postanowiłem zaprowadzić jedną z koleżanek do prywatnej loży. Ona dokładnie wiedziała po co tam idziemy. Od razu zabrała się do pracy. Wyjęła mojego kutasa ze spodni i zaczęła go ssać i lizać. Dobra była w te klocki.

— O tak ssij go mocno suko — chrypiałem. Byłem tak nabuzowany, że o mało nie spuściłem się w niej.

Podciągnąłem ją do góry. Szybko rozebrałem. Popchnąłem ją twarzą na kanapę. Wszedłem w nią mocno i bez zapowiedzi. Aż zajęczała — nie obchodziło mnie to. Teraz liczę się tylko ja i nikt poza mną.

— Zwolnij ogierze — powiedziała panienka. Nawet nie pamiętam jej imienia.

— Zamilcz i nie rozkazuj mi. Nie odzywaj się — rozkazałem. Nagle przed oczami stanęłam mi twarz Blanki, kiedy się kochaliśmy pierwszy raz. Jej rumieńce na policzkach były niesamowicie podniecające. Usta lekko rozchylone, gdy dochodziła i ten subtelny jęk niewymuszony i prawdziwy. Kurwa!

— Wypnij wyżej tyłek, wejdę w twoją małą dziurkę tylko nie waż się stękać. — rozkazałem inaczej nie dojdę może uda się to w jej zgrabnej dupce.

— Aaaa boli trochę — jęczała.

— Zamknij się bo będzie jeszcze gorzej. Zacząłem sobie znów przypominać Blankę tak bardzo chciałbym aby to ona tu była. Ja pierdole zacząłem szybko napierać tą która tu była, i wypaliłem spuściłem się w jej tyłek — kurwa dobrze że tak bo nawet gumki nie założyłem.

— Dzięki mała tu masz mały bonus ode mnie. Rzuciłem jej kilka stówek na kanapę. Ubierz się i wracaj do swojej koleżanki. Na dziś tyle.

— Ale ja myślałam, że może jeszcze pójdziemy gdzieś np. do ciebie — spojrzała na mnie swoimi niebieskimi oczami, zdziwiona.

— Chyba żartujesz sobie hahahahah — zacząłem się śmiać. Rozbawiła mnie.

Wróciłem do stolika, gdzie Jacek robił dobrze palcami drugiej koleżance.

— Ja spadam na dziś mam dość. — posłałem mu uśmiech i wyszedłem. Pomachał mi wolna ręką.

Nie mam ochoty wracać do domu. Prześpię się dzisiaj w biurze.


Blanka

Zapomnieć i nigdy więcej nie wdawać się w rozmowy z Brunem. Taki mam plan i tego będę się trzymać. Gabi miała rację, nie wytrzymała bym ciągłego oszukiwania Roberta.

— Nie śpisz już — powiedział Robert kładąc się na mnie. W sumie to dobrze, wczoraj nawet nie uczciliśmy twojego awansu — zaczął mnie całować po szyi.

— O takie poranki to ja lubię — uśmiechnęłam się. Sunął językiem coraz niżej, aż znalazł się między moimi nogami. Lizał i ssał moją łechtaczkę dając mi wspaniały orgazm.

— Wejdź we mnie, proszę — dyszałam. Wszedł we mnie powoli i delikatnie.

— Szybko i mocno — prosiłam. Ale Robert jakby tego nie słyszał. Delektował się każdym pchnięciem, aż przyspieszył na samym końcu.

— Kocham cię skarbie — dyszał.

— Ja ciebie też. — odpowiedziałam. Muszę się zbierać bo mam dużo pracy dzisiaj i nie mogę się spóźnić.

— Dobrze skarbie, ja dziś pracuję w domu. Odwiozę Stasia do przedszkola i go odbiorę nie musisz się śpieszyć. Idź do łazienki pierwsza.

— Jesteś cudowny — pocałowałam męża i poleciałam do łazienki. Weszłam pod zimny prysznic. Kocham męża jest cudowny i opiekuńczy. Mam z nim orgazmy, ale to nie to samo co z Brunem. On jest taki męski i stanowczy doprowadza mnie to do obłędu a jego pchnięcia są mocne i intensywne. Ale to koniec i przeszłość zdarzyła się i tyle. Nigdy więcej.

W pracy zjawiłam się dokładnie o 8.00. Pokierowałam swoje korki prosto do szefa.

— Jestem jeśli się nie rozmyśliłeś, mam głowę pełną pomysłów i jestem gotowa do pracy. — powiedziałam wchodząc do jego biura.

— Jak zawsze punktualna i rozsądna Blanka. Dlatego cię uwielbiam — powitał mnie szef. Siadaj obgadamy wszystkie szczegóły. Napijesz się kawy?

— Tak poproszę. — odpowiedziałam. Po dwóch godzinach i jednej kawie Grzegorz pokazał mi mój nowy gabinet, który znajdował się naprzeciwko jego gabinetu.

— Jest piękny i taki duży co ja tu sama będę robić — śmiałam się jak mała dziewczynka gdy dostanie swoja ulubiona lalkę.

— Pracować moja droga, pracować — uśmiechnął się Grzegorz. Sekretarkę będziemy mieć wspólną, chyba że ci to przeszkadza?

— Nie oczywiście, że nie to świetny pomysł, zresztą po co trwonić bez sensu pieniądze.

— Też tak uważam. Rozejrzyj się proszę za informatykiem, i jeszcze chciałbym abyś zajęła się naszą nowa filią w Sopocie. Po południu przyjdzie tu nasz partner od nieruchomości i pojedziesz z nim obejrzeć lokale.

— Dobrze, tylko zadzwonię do Roberta i uprzedzę go, że wrócę bardzo późno.

— Blanka uprzedź go że wrócisz jutro bo bez sensu, żebyś jechała po nocy. Zatrzymaj się tam gdzieś na koszt firmy. Twój mąż musi przywyknąć do żony robiącej karierę. — powiedział poważnie szef.

— Oczywiście masz rację. Mogę spytać z jaką firmą będziemy współpracować?

— To niespodzianka myślę że będziesz zadowolona. — uśmiechnął się podstępnie Grzegorz.

Usiadłam na swoim skórzanym, bardzo wygodnym fotelu i poczułam się jak ktoś ważny. Ale zaraz co ona miał na myśli, że będę zadowolona? Boże mam nadzieje, że to nie będzie firma Bruna. Nie na pewno nie. Przecież oprócz jego firmy na rynku istnieje wiele innych.

— U lalala — do gabinetu wparowała Gabi. Cześć pani szefowo.

— Cześć, super ten gabinet co nie?

— Ekstra, ale się ustawiłaś. Muszę poprosić Grzegorza o coś większego bo nie mieszczą mi się dokumenty — zaśmiała się Gabi. A jak tam twoje dylematy, postanowiłaś coś?

— Tak, że pan ciasteczko to tylko nic nie znacząca przygoda, która więcej się nie powtórzy — powiedziałam pewna siebie.

— To dobrze, a więc mogę się zakręcić koło pana ciasteczka? — zarechotała.

— Jesteś wariatką, wiesz o tym.

— Wiem, wiem. Dobra spadam bo muszę jakieś zestawienie zrobić dla szefuncia. Jutro wpadnę na poranna kawkę to pogadamy.

— Pewnie, tylko nie wpadaj z samego rana bo jadę do Sopotu dzisiaj oglądać lokal na naszą nową siedzibę i wrócę jutro ok południa.

— No nie wytrzymam od kilku godzin dopiero jesteś prawą ręką szefa a już wyjeżdżasz służbowo. To nie sprawiedliwe. Idę do swoich tabelek i cyferek. Baw się dobrze. — wychodząc Gabi przesłała mi buziaki.

— Dzięki następnym razem zabiorę cię ze sobą.

— No nie inaczej.

Uwielbiam ją a najbardziej za to, że ona nigdy mnie nie oceniała. Zawsze stara się znaleźć jakieś pozytywy i umie słuchać jak nikt inny. Bardzo się cieszę, że Robert też ja polubił i traktuje ją jak członka rodziny. Nie potrafiła bym wybrać między nim a nią. Oboje bardzo kocham.

— Blanka przyjdź proszę do mnie, mamy gościa. — zabrzmiał głos szefa w słuchawce.

— Już idę. — Boże proszę, żeby to nie był nikt z firmy Bruna, nie wiem jak bym zniosła współpracę z nim, a przecież kiedyś byśmy musieli się spotkać nawet po to żeby chociaż podpisać umowę. Poprawiłam makijaż i ruszyłam. Cały czas modliłam się w duchu. Niestety moje modlitwy nie przyniosły skutku. Nogi się pode mną ugięły, gdy zobaczyłam go siedzącego w fotelu z filiżanką kawy. O kurwa gorzej być nie może.

— Blanko — Bruno zgodził się z nami współpracować i pojedzie z tobą do Sopotu. W drodze omówicie wszystkie szczegóły. Stwierdziłem, że skoro jest takim nieskazitelnym człowiekiem i potrafił nam pomóc w tak dziwnej i trudnej sytuacji, w jakiej się znalazłaś, to będzie nam niezmiernie miło z nim współpracować. Tym bardziej, że się dobrze znacie. — słyszałam głos Grzegorza gdzieś w oddali.

— Blanka wszystko dobrze, jesteś strasznie blada? — spytał szef.

— Tak wszystko dobrze — myślałam że zemdleję, na widok Bruna i jego uśmieszku. To nie jest prawda to tylko sen i zaraz się z niego obudzę!

— Witaj Blanko bardzo się cieszę że będziemy razem współpracować. Podniósł się z fotela i podał mi rękę. Ależ on wygląda dziś ma na sobie szary garnitur, który mu lekko opina muskularne ręce. Koszula w podobnym odcieniu pięknie odbija jego opaleniznę i te kruczo czarne niesforne włosy. Blanka ogarnij się miałaś być twarda.

— Witaj, Bruno — odwzajemniłam uścisk.

— Bruno zgodził się osobiście czuwać nad naszym projektem. Bardzo ci za to dziękujemy. — cieszył się Grzegorz. Ja pierdziele normalnie chodzący ideał z tego Bruno, tylko że ja doskonale wiedziałam że do ideału mu dużo brakuje.

— Och nie wiedziałam że tak dobrze, szef się zna Bruno. — wtrąciłam.

— Znamy się od wielu lat — odpowiedział.

— Blanka zaproś Bruno do swojego gabinetu i omówcie wszystko. Pewnie niedługo będziecie wyjeżdżać czeka was sporo drogi. — powiedział Grzegorz. Jeszcze raz dziękuję Bruno za wszystko — uścisnęli sobie dłonie.

— A teraz oddaję cię w dobre ręce — wskazał na mnie. Kurwa jego mać. Wpadłam jak śliwka w kompot. Jak ja mam się z tego wyplatać. To jest kara za moją zdradę.

— Zatem zapraszam Bruno do mojego gabinetu. Kawę już wypiłeś ale może zamówimy jakiś lunch i opowiem ci o naszych oczekiwaniach, i stwierdzisz czy im podołasz — posłałam na twarz swój wymuszony uśmiech i starałam się być najbardziej profesjonalna jak tylko potrafiłam.

Gdy zamknął za sobą drzwi nie wytrzymałam.

— Co ty kurwa wyprawiasz? Jaja sobie robisz ze mnie? — mówiłam wkurzona na maksa.

— O co ci chodzi? Twój szef poprosił mnie o pomoc więc pomagam. A poza tym dobrze wiesz, że potrafię podołać nie jednemu wyzwaniu, chyba ty o tym wiesz najlepiej. Prawda? — uśmiechnął się ten idiota.

— Nie mogłeś przysłać jakiegoś swoje pracownika albo wymiksować się z tej chorej sytuacji? Jesteś skończonym dupkiem. Wynajęcie lokali biurowych nie wymaga obecności szefa. — wrzeszczałam na niego. Dlaczego mi to robisz, co ja takiego ci zrobiłam, że ciągle się mną bawisz? — łzy stanęły mi w oczach. Nie nie będę przy nim płakać, nigdy mu nie pokaże, że jestem słaba.

— Dobra dość tego. Ochłoń, usiądź i słuchaj- powiedział stanowczo. Nie bawię się twoim kosztem i nigdy nie bawiłem i nie pozwolę żebyś tak myślała. Powiedziałem ci już kilka razy, że ze mną jesteś bezpieczna i to prawda. Fakt mogłem przysłać jakiegoś pracownika, ale Grzegorz zadzwonił do mnie bezpośrednio i uznałem, że miło będzie cię zobaczyć. Trochę się stęskniłem. Poza tym jesteśmy profesjonalistami i myślę, że uda nam się współpracować.

— Wiesz co śmieszny jesteś — stęskniłeś się dobre sobie. Potrafię być profesjonalna — zrobiłam cudzysłów w powietrzu — jak to ty określasz, ale nie rób ze mnie idiotki. — skwitowałam

— Nie robię z ciebie….. — przerwałam mu w połowie zdania

— Skończmy już tą bezsensowną wymianę zdań. To jaki masz plan działania? Zjemy coś najpierw czy ruszamy? Nie ukrywam, że wolała bym już wyjechać to może uda się w miarę wcześnie wrócić. Ja pojadę swoim autem i spotkamy się na miejscu tylko podaj mi dokładny adres.

— Nie no teraz to ty ze mnie żartujesz. Nie pojedziesz swoim samochodem, ta pierdziawką będziesz w Sopocie za pięć godzin — uśmiechnął się chamsko.

— Przepraszam, że nie stać nie takie fury jakie ma pan prezes. — odgryzłam się.

— Słuchaj pojedziemy razem moją furą jak to ty powiedziałaś. Tak będzie szybciej i nie będziemy ciągnąc tam dwóch aut. Ale nie obiecuję, że dziś wrócimy mam ci do pokazana kilka miejsc. Chyba szef uprzedził cię że możemy tam zostać?

— Tak uprzedzał, ale niestety nie wtajemniczył mnie z kim będę współpracować i nie zgadzam się na żaden nocleg. Mogę wrócić w nocy np. pociągiem.

— Ale ty jesteś uparta. Dobra wrócimy choćby to było późno w nocy. A teraz zbieraj ten swój piękny tyłeczek i idziemy.

— Zachowaj te komentarze dla sowich panienek. — ależ on mnie wkurza. I ta jego pewność siebie działa mi strasznie na nerwy, a z drugiej strony nieziemsko mnie pociąga. Nie dam mu tej satysfakcji. Kolejny raz nie dam się nabrać.

— Oj to będzie długa podróż. — zaśmiał się Bruno.

— I zapewniam, nie będzie miło. — spojrzałam na niego z nienawiścią.

— Panie przodem — wskazał mi wyjście.

Zeszliśmy na dół w milczeniu. I tak może być całą drogę nie przeszkadza mi to w ogóle.

— To mój samochód zapraszam — Bruno otworzył mi drzwi od pasażera.

— To twój samochód, ostatnio jeździłeś innym? — zdziwiłam się na widok pięknego, ogromnego, czarnego suva.

— Tak mam kilka aut. — odpowiedział wsiadając za kierownice.

— A gdzie twój kierowca? — zapytałam szczerze ciekawa..

— Dziś ma wolne, miał coś ważnego do załatwienia. A poza tym chciałem pobyć z tobą sam.

— Przestań z tymi swoimi tekścikami.

— Ale to nie są tekściki, tylko prawda. — odpowiedział — zapnij pasy ruszamy.

— Ok mam tylko prośbę zjedź gdzieś po drodze na jakąś stację bo marzę o kawie. Oczywiście jeśli możesz.

— Przestań tak ze mną rozmawiać jak byśmy nigdy się nie znali. Nie traktuj mnie jak swojego wroga.

— Postaram się — odpowiedziałam krótko. Nie mam ochoty wdawać się z nim w dyskusje.

Patrzyłam w okno na domy i drzewa, które mijaliśmy. Rozmyślałam o całym moim życiu, dlaczego ono jest tak posrane. Jak coś mi się zaczyna układa to zaraz dzieje się coś co burzy cały mój świat. I tak było z Bruno, zepsuł wszystko. W sumie to ja zepsułam bo nie musiałam iść z nim do łóżka. Do niczego mnie nie zmuszał. A jak głupia przy pierwszej okazji rozłożyłam przed nim nogi. Kątem oka zerknęłam w jego stronę, na jego skupioną twarz. Jest cholernie przystojny, a ta powaga dodaje mu uroku. Mam ciemne oczy, które robią się jeszcze ciemniejszy z narastającym pożądaniem. Jego usta układają się w taki dziwny uśmieszek. Kurde Blanka przestań. Miałaś być twarda! Znów skupiłam się na mijanym otoczeniu. Patrzyłam i patrzyłam. Zasnęłam.

— Obudź się moja pani. — Bruno dotknął delikatnie mojego uda a jego szept słyszałam przy swoim uchu.

— Nie mów do mnie tak, prosiłam — odwróciłam twarz w jego stronę i to był błąd. Nasze usta były tak blisko siebie, że niemal się muskały. — Chyba zasnęłam, gdzie jesteśmy — dukałam.

— W połowie drogi, chciałaś zatrzymać się na kawę. — szeptał.

— Dziękuję, pójdę do toalety i kupię kawę. Ty też chcesz? — spytałam odsuwając się od niego.

— Tak poproszę. Ja zatankuję.

Weszłam do łazienki na stacji i pierwsze co zrobiłam to przemyłam twarz zimną wodą. O mały włos, a pocałowała bym go. Jego usta były tak blisko, za blisko. Trzymaj się Blanka — powiedziałam do swojego odbicia w lustrze. Wróciłam do samochodu z dwoma kubkami kawy ale Bruna nie było. Więc postawiłam kawę na aucie i postanowiłam się przejść.

Zobaczyła go jak rozmawia przez telefon i najwidoczniej był bardzo zdenerwowany bo machał jedną ręką i mówił dość głośno. Taki zły jest jeszcze przystojniejszy. Wróciłam do auta i czekałam aż mój kompan się zjawi. Oparłam się o samochód zaczęłam popijać kawę. O tak to było to o czym marzyłam. Na chwilę zamknęłam oczy delektując się smakiem kawy. Nagle poczułam na swoich ustach czyjeś inne. Co jest kurwa! Otworzyłam oczy i nie pomyliłam się. Znałam dobrze ten smak i zapach.

— Zwariowałeś –odepchnęłam Bruno od siebie..

— Nie mogłem się powstrzymać, miałem to już zrobić w samochodzie jak spałaś, ale bałem się że spowoduję wypadek. — uśmiechnął się.

— Nigdy, ale to nigdy więcej tego nie rób — cedziłam przez zęby.

— Dobrze, dobrze — Bruno rozłożył ręce w geście obrony. Jak sobie życzysz, chociaż niczego nie obiecuję. Wsiadaj jeszcze trochę drogi przed nami i dzięki za kawę. Zgarnął kubek z dachu, otwierając mi drzwi.

Zatrzasnęłam je najmocniej jak potrafiłam. Dupek co on sobie myśli! I kto tu jest nieprofesjonalny?

Prze resztę drogi znów gapiłam się w okno i nie odezwałam się nawet słowem. Sopot jest piękny. Dużo ładniejszy niż Kołobrzeg. Zakochałam się w tym mieście od pierwszego wejrzenia. Co roku przyjeżdżałam tu choćby na weekend. Najpierw z Gabi imprezowałyśmy na plaży, a później z Robertem. A czasami we trójkę. Ależ to były czasy — beztroskie. Uwielbiam to miasto. Skrywa w sobie tyle piękna i zawsze zaskakuje. Nawet kiedyś marzyłam, żeby tu się przeprowadzić.

— Jesteśmy na miejscu to ten lokal. Znajduje się na parterze i pierwszym piętrze. Z piętra widać morze. Chodź obejrzysz myślę, że ci się spodoba. To mój priorytet. Ale oceń sama.

Weszłam do biurowca i od razu wiedziałam, że to właśnie jest to czego szukam. Bruno miał rację. Oczywiście mu o tym nie powiem. Bruno opowiadał o wszystkich zaletach tego miejsca, ale ja wcale go nie słuchałam. Stanęłam przed ogromną szybą i patrzyłam na wzburzone morze. O tak to jest to!

— No i jak? Czemu nic nie mówisz? — spytał.

— A co mam ci powiedzieć? Ty tyle nawijałeś, że nie wiem co mam powiedzieć — kłamałam. Chciałam mu powiedzieć że to miejsce jest super i nie będę nic więcej oglądać. Ale nie dam mu tej satysfakcji.

— To jedziemy obejrzeć kolejny lokal?

— Tak poproszę. — odpowiedziałam oschle.

Bruno pokazał mi jeszcze dwa lokale w samym centrum miasta. A ja się nic nie odzywałam, albo odpowiadałam bardzo zdawkowo.

Wsiedliśmy do auta a on wypalił.

— Blanka powiesz mi o co ci chodzi do cholery?

— O nic mi nie chodzi. Po prostu zachowuję się profesjonalnie. Oglądam lokale i porównuję, przecież po to tu przyjechaliśmy. Nieprawdaż?

— Prawda, ale możesz chociaż powiedzieć co o nich sądzisz. — powiedział widocznie wkurzony.

— Skonsultuję się z szefem i damy ci znać. — powiedziałam z lekkim uśmiechem. Podoba mi się ta rola twardej.

— Zrobiło się dość późno, może coś zjemy. Znam tu fajną knajpkę. Co ty na to? Chyba należy mi się coś?

— Dobrze, w sumie to też jestem głodna.

Podjechaliśmy do niepozornej knajpki.

— Witamy panie Stawicki — powiedział do nas kelner gdy wchodziliśmy. Ten sam stolik co zawsze.

Bruną skinął głową. Szłam za kelnerem i podziwiałam restaurację. Z zewnątrz przeciętna, ale w środku obłędna. Kelner wyprowadził nas na taras, gdzie rozpalony był ogień w kominku, a cały taras był oszklony pięknie było widać światła które odbijały się w morzu. Na zewnątrz było ciemno ale ścieżka prowadząca z tarasu na plaże była cała oświetlona. Byłam oszołomiona widokiem.

— Napije się pani czegoś? — zapytał kelner odstawiając mi krzesło.

— Nie wiem sama. Może chwilkę się zastanowię, a na razie proszę o szklankę wody z cytryną — odpowiedziałam zachwycona.

— Poprosimy o dwa kieliszki proseco — dodał Bruno.

— Oczywiście — kelner odszedł.

— Proseco? — spytałam.

— No chyba jeden kieliszek możemy wypić, później coś zjemy. A poza tym mamy co świętować.

— Co będziemy świętować bo nie bardzo wiem?

— Nasz wspólny sukces. Skarbie wiem, że już podjęłaś decyzję. Widziałem to w twoich oczach. Gratuluję dobrego wyboru. Wiedziałem, że spodoba ci się ten lokal. Wybierając go od razu pomyślałem o tobie.

— Ale jesteś pewny siebie, żebyś się nie przeliczył.

Skąd on to wie, przecież nie dawałam po sobie nic poznać. Kurdę muszę się jeszcze poduczyć. Śmiałam się sama do siebie. Kelner przyniósł nasze wina. Popijałam proseco patrząc na morze. Coś cudownego. Czekaliśmy na zamówione dania w ciszy.

— Tak wyglądasz pięknie. — skomentował Bruno.

— Słucham?

— Mówię, że wyglądasz pięknie z takim wyrazem twarzy. Jesteś rozluźniona i uśmiechnięta. Jesteś piękna moja pani.

— Prosiłam, żebyś mnie tak nie nazywał. To prawda rozluźniłam się. To za sprawą tego miejsca jest magiczne.

— Też je bardzo lubię. O jest nasza kolacja, umieram z głodu.

— Ja też — uśmiechnęłam się. Jedzenie było przepyszne, mój łosoś rozpływał się w ustach. Nie wiem czy to za sprawą proseco na pusty żołądek czy za sprawą tego miejsca wypaliłam.

— Pójdziemy na spacer po plaży?

— Oczywiście — uśmiechnął się Bruno.

— To tylko spacer i nic więcej. A później wracamy.

— Jak rozkażesz moja pani.

— I przestań z tym moja pani. — zaśmiałam się.

— Pójdę ureguluję rachunek i zaraz wracam.

Co ja robię powinnam nalegać żebyśmy już wracali a ja proponuję spacer. Nie mogę się oprzeć urokowi tego miejsca i trudno mi zignorować urok Bruno.

— Chodź myślicielko — wyrwał mnie zadumy głos Bruno. Podał mi rękę i wyszliśmy na plażę. Tak jak myślałam, było cudownie cicho, słuchać tylko szum fal. Zdjęłam buty. Piasek był zimny i lekko wilgotny, cudowny.

— Uwielbiam patrzeć na morze — powiedziałam.

— A myślałem, że uwielbiasz góry?

— Góry kocham, a morze uwielbiam podziwiać za to jakie jest bezkresne i za to, że nic oprócz niego nie widać i ten szum działa jak najlepsze lekarstwo.

— Jesteś niesamowita już ci mówiłem?

Spacerowaliśmy po brzegu a on nawet na chwilę nie wypuścił mojej ręki.

— Zimno ci? — spytał.

— Trochę, nie przygotowałam się na spacer po plaży — zaśmiałam się. Bruno podał mi swoja marynarkę.

— Poczekaj tu chwilę.

— Po co? Nie zostawiaj mnie samej w tych ciemnościach. Bruno, słyszysz?

— Zaraz wracam, zaufaj mi — krzyczał gdzieś z oddali.

No super nie dość, że już mi trochę zimno to jeszcze zostałam sama. Usiadłam na mokrym piasku, tak że fale oblewały mi nogi. Ciekawe jak moja spódnica będzie wyglądać. A co tam ciemno jest. Jutro ja wypiorę. Woda była lodowata, przyjemna ale zimna. W sumie czego się spodziewać na końcu września. Nagle ktoś mnie pocałował w szyję.

— Chodź — wyszeptał.

— Ale mnie wystraszyłeś. Nie rób tak więcej, mało zawału nie dostałam. — rozdarłam się na niego. Pomóż mi wstać, proszę. — Bruno złapał mnie za obie ręce i mocno przyciągnął do siebie. Nasze usta znów były bardzo blisko za blisko.

— Co to za niespodzianka? — Powiedziałam odsuwając się od niego.

Bruno pokazał ręką na koc gdzie stała butelka wina, dwa kieliszki i coś co daje ciepło.

— No nie ty jesteś nienormalny.

— Uznam to za komplement. Chodź tam jest cieplej i wygodniej niż tu na tym zimnym piasku.

Usadowiłam się na kocu, drugim przykryłam nogi. Nie łatwo się ułożyć w ołówkowej spódnicy na plaży i wyglądać przy tym z gracją.

— I jak cieplej ci trochę?

— O tak teraz jest super, mogę oddać ci marynarkę.

— Nie, nie zdejmuj jej, bo znów zaczniesz się trząść. Napijesz się jeszcze kieliszek?

— Nie powinnam, a poza tym chyba już musimy wracać jest dość późno.

— No właśnie jest dość późno, może jednak zostaniemy? Obiecuję, ze cię nie tknę. Chyba że będziesz tego chciała. — ten jego gardłowy śmiech, taki prawdziwy i nie wymuszony.

— Gdzie zostaniemy, tu na plaży? — zdziwiłam się

— Możemy i tutaj. Zróbmy coś innego i szalonego. Spędziłaś kiedyś całą noc na plaży? Jak będzie nam bardzo niewygodnie albo zimno to pójdziemy do samochodu co ty na to? Nie bój się nic ci nie grozi z mojej strony.

— Dlaczego tak bardzo ci zależy na tym, żeby zostać?

— Lubię twoje towarzystwo i jakoś nieśpieszno mi do domu.

— Ok, ale pogadasz ze mną szczerze — powiedziałam.

— Super, naprawdę się zgadzasz, jesteś naprawdę niesamowita — zaśmiał się Bruno. Nalałam nam po kieliszku proseco i usiadł za mną.

— Nie bój się oprzyj się o mnie będzie ci wygodniej. A w ogóle to sądzę, że łatwiej by ci było gdybyś zdjęła tą niewygodną spódnicę.

— Ej nie przeginaj — szturchnęłam go.

— No co spróbować zawsze można. No więc pytaj, mieliśmy pogadać? Wygodnie ci?

— O tak wygodnie. Jak ci się układa z żoną, czemu nie chcesz wracać do domu?

— Z żoną, hm? Natalia jest tylko na papierku moją żoną. Tak naprawdę nigdy mnie nie kochała, jedynie moje pieniądze. Poznaliśmy się na studiach. Ona zawsze trzymała się nadzianych kolesi. Nie była trudna do zdobycia. Chodziliśmy ze sobą, a raczej spotykaliśmy się na bzykanie. Początkowo odpowiadało mi, to taki związek bez zobowiązań. Ale później ona zaczęła nalegać na to żeby się określić. Była ładna, spodobała się moim rodzicom. Skończyliśmy studia i się zaręczyliśmy. Ja zacząłem pracę w firmie ojca a ona pewnego dnia wypaliła że jest w ciąży. Szybko się pobraliśmy, rodzice byli w siódmy niebie jak się dowiedzieli że zostaną dziadkami. Ja trochę się bałem i nie do końca wiedziałem czy chcę z nią spędzić resztę życia. Niestety Natalia poroniła jak byłem na jednym z wyjazdów służbowych.

— Tak mi przykro. — powiedziałam. Sama dokładnie wiedziałam co znaczy poronić i czekać na cud.

— Wiesz co jest najśmieszniejsze w tej historii, że ja to bardziej przeżyłem niż ona. Przyzwyczaiłem się do myśli, że zostanę ojcem, że będę miał małego człowieczka, który będzie mnie kochał za nic tak po prostu. Nie dlatego że mam pieniądze tak jak Natalia nie dlatego, że jestem kimś i przynoszę dumę tak jak rodzice. Po prostu by mnie kochał.

— Boże Bruno — odwróciłam się do niego i zobaczyłam w jego oczach łzy. Zaniemówiłam, nie wiedziałam co mam zrobić. Po prostu go przytuliłam.

— Dobra daj spokój to było dawno już się z tym uporałem — odsunął mnie upił wino i kontynuował patrząc przed siebie. Naszego małżeństwa nie ma od kiedy dowiedziałem się przypadkiem, że ona usunęła ta ciąże jak byłem z ojcem w delegacji. Uznała, że dziecko zniszczyło by jej ciało. Rozumiesz to?

— Nie wiem co powiedzieć to jest straszne — powiedziałam szczerze. Dlaczego nadal z nią jesteś?

— Dla pieniędzy Blanka. Nie spisałem z nią intercyzy. Byłem głupi. Nie mogłem jej tak porostu wywalić. Dostała by połowę mojego majątku na który ciężko pracuję i na który pracował mój ojciec. Muszę ponieść konsekwencje swojej głupoty. Dlatego pozwalam jej trwonić moje pieniądze i kurwić się na lewo i prawo. Pewnego dnia wykorzystam to w sądzie.

— Ona, ona cię zdradza i ty o tym wiesz? — jąkałam się.

— Tak, dlatego powiedziałem że nic z nią mnie nie łączy. Jedynie chęć zemsty i zostawienia jej na bruku tam gdzie jej miejsce. — powiedział bez żadnych emocji. Dość już o mnie. Jak ty to robisz, jeszcze nikomu o tym nie opowiadałem? Bruno odwrócił mnie i znów przytulił do siebie. Muskał delikatnie moją szyję, a ja nie protestowałam.

— Dobra teraz twoja kolej. Jak to się stało, że tobie udało się stworzyć idealny związek?

— Hm czy idealny to nie wiem, jednak coś nie zagrało skoro siedzę tu z tobą. — powiedziałam bardziej do siebie niż do niego

— Przestań jak się na was patrzy to wyglądacie jak filmowa para.

— O tego jeszcze nie słyszałam. Nie wiem co ci mam odpowiedzieć. Nasze pokręcone życie i wszystko co się w nim wydarzyło bardzo nas do siebie zbliżyło. Dziecko jest dla nas całym światem bardzo długo na niego czekaliśmy. Zbliżyło nas do siebie i umocniło, ale jednocześnie zabiło w nas pożądanie i ta iskrę. Zaczyna chyba padać? Czujesz krople?

— Może przestanie.

— Bruno zbierajmy się bo coraz mocniej pada.

— To nic nie roztopimy się.

Podniosłam się i ty razem to ja podałam Bruno rękę. Padało coraz mocniej.

— Co robimy biegniemy do auta?

— Nie znam lepsze miejsce. Chodź.

Biegliśmy plażą niewielki kawałek, ale deszcz przemoczył nas całkowicie. Dobiegliśmy do jakiegoś domku.

— Co to?

— Mój domek. Chodź bo się przeziębisz.

— Dlaczego mnie to nie dziwi. To takie normalne mieć domek w innym mieście przy plaży. Czym jeszcze mnie dzisiaj zaskoczysz?

— A czym byś chciała?

— Daj spokój. Dlaczego nie powiedziałeś że masz tu domek? –pytałam wchodząc do środka.

— Po pierwsze nie zgodziła byś się tu przyjść a po drugie sama zaproponowałaś plaże i to był świetny pomysł, gdyby nie deszcz. Zostaniemy tu na noc.

— Słucham jak to na noc? Mieliśmy wracać.

— Możemy ale które z nas odważy się kierować bo na pewno nie ja. Nie jeżdżę po alkoholu.

— No pięknie. W samochodzie została moja torebka i telefon.

— Zaraz ci go przyniosę. — Bruno zauważył moją minę — odprowadzili mi samochód z restauracji. Czułem, że nie będziemy w stanie wracać więc poprosiłem o przyprowadzenie samochodu tutaj. Na górze jest łazienka, tam powinny być ręczniki i szlafrok. Zdejmij te mokre ubrania i weź gorącą kąpiel bo się rozchorujesz.

Na górę prowadziły piękne białe, drewniane schody. Cały domek utrzymany był w klimacie morskim, wszędzie wisiały liny i obrazy morza. Na górze znajdowały się dwa pokoje, jeden mniejszy a drugi — sypialnia. Piękna duża z ogromny łóżkiem. Kolejne drzwi prowadziły do łazienki, która też była ogromna. Na środku stała wanna, obok prysznic i dwie ogromne umywalki. Wszystko w marmurze połączonym z drewnem. Robiło to wrażenie. Zaczęłam się powoli rozbierać, nalewając jednocześnie gorącą wodę do wanny.

— Odnalazłaś się już to super.

— Ej mógłbyś pukać. Mogłam być już naga. — zgromiłam Bruno.

— Skarbie widziałem cię już całkowicie nagą i to nie raz. Przyniosłem ci torebkę i telefon. W szafce znajdziesz potrzebne kosmetyki.

— Możesz wyjść, chciała bym się rozebrać.

— Ani myślę, ja tez chcę się rozgrzać.

— Chyba żartujesz Bruno nie wejdę z tobą do wanny.

— A kto powiedział, że ja wejdę z tobą do wanny, ale jeśli chcesz to nie ma problemu. Ja wezmę prysznic, a ty wejdziesz do wanny tak będzie sprawiedliwie.

— Odwróć się rozbiorę się i jak wejdę to dopiero możesz się odwrócić. Szybko ściągnęłam mokre ciuchy i wskoczyłam do wanny pełnej gorącej wody i piany. Bruno stał do mnie plecami i tez się rozbierał. Nie mogłam oderwać wzroku od jego umięśnionego ciała. Zdjął bokserki odwrócił się do mnie przodem. O mamusiu ale on jest duży.

— Zamknij buzię bo ci ślina wypływa — zaśmiał się i wszedł pod prysznic. Para zasłaniała powoli szyby.

— Bufon i dupek krzyknęłam do niego. Nie wychodziłam z wanny dopóki on nie wyszedł z łazienki. Bałam się, że nie dam rady się powstrzymać. Moja cipka pulsowała jak szalona. Musiałam ochłonąć. Ta gorąca woda wcale nie pomagała.

— Czekam na dole. — powiedział owijając się ręcznikiem.

Dobrze, że już poszedł jeszcze chwila a wskoczyła bym na niego. Wyszłam wytarłam się mięciutkim ręcznikiem i wsunęłam się w wielki, puchaty szlafrok. O jak przyjemnie. Zeszłam ostrożnie na dół. Bruno stał przy aneksie kuchennym i coś robił. Miał na sobie same bokserki. Ależ on wygląda.

— Co tak pachnie?

— Herbata z imbirem, cytryną i odrobiną whisky.

— Łał jakie pomieszanie.

— Nie mogę pozwolić żebyś się rozchorowała. Usiądziemy przed kominkiem. Rozpaliłem ogień zaraz powinno być ciepło.

— Dobrze zaraz przyjdę tylko napiszę wiadomość. Na mojej komórce wyświetlało się milion połączeń od Gabi, dwie wiadomości jedna tez od niej a druga od męża.

Gabi; Blanka daj znać czy żyjesz? Martwię się, dzwonie i dzwonię. Szef powiedział z kim pojechałaś do Sopotu. Blanka kurwa odpisz bo zwariuję.

Kliknęłam odpisz; Nie martw się wariatko, przecież ciasteczko nie jest mordercą. Wszystko w porządku i jestem twarda. Nie uwierzysz ale tylko pogadaliśmy. Szczegóły jutro przy kawie. Będziesz ze mnie dumna.

Robert; Kotku zostań na noc, nie wracaj po ciemku. U nas strasznie leje i będę się strasznie martwił. Nie lubię jak jeździsz sama po nocy. Kocham

Ja; też cie mocno kocham. Uznałam że lepiej będzie jak zostanę na noc tutaj. Tęsknię i kocham mocno. Kliknęłam wyślij i poszłam do Bruno.

Siedział na podłodze przed kominkiem, oparty o kanapę. Wydawał się spokojny i zrelaksowany. Nagle ogarnął mnie ogromny żal i łzy stanęły mi w oczach. Podeszłam do niego bliżej i usiadłam obok.

— Usiądź przede mną tak jak na plaży — poprosił. Wszystko w porządku posmutniałaś?

— Tak i nie. Jestem mi tu z tobą bardzo dobrze i dlatego mam wyrzuty sumienia. Nie powinnam tu być tylko z rodzina w domu.

— Blanka to normalne, że się tak czujesz jesteś po prostu uczciwa. Przecież my nic nie robimy złego, pijemy herbatę, rozmawiamy i tyle. Rano wstaniemy i pojedziemy prosto do twojego domu. To chyba żadna zbrodnia siedzieć z przyjacielem i rozmawiać?

— Przyjacielem? Teraz to tak się nazywa? A poza tym nie wiem czy ktokolwiek uwierzyłby, że łączy nas tylko przyjaźń patrząc teraz na nas. Ty siedzisz w samych bokserkach ja w samym szlafroku, raczej nie wygląda to jak spotkanie przyjaciół.

— Nie masz nic pod szlafrokiem?

— Bruno tylko to usłyszałeś? –szturchnęłam go w bok. Wiesz co zawsze wkurzało mnie to, że wszyscy mi mówili że mam być grzeczna, uczciwa i wiesz taka poukładana. I taka byłam całe studia wszyscy balowali a ja się uczyłam. Czasami gdzieś z Gabi wyskoczyłam i wtedy czułam, że żyję. Bruno ja nie chce być nudna. Dość mam tego. Chcę być szalona. Naucz mnie tego proszę.- odwróciłam się do niego i spojrzałam mu w oczy.

— Moja pani dla ciebie zrobiłbym wszystko, ale nie dziś. Przemyśl to na spokojnie w domu nie podejmuj takiej decyzji pod wpływem chwili. A teraz chodź, przytul się do mnie.

Bruno objął mnie mocno i głaskał moje włosy. Było mi dobrze, naprawdę dobrze. Zaskoczył mnie swoją odpowiedzią ale w głębi duszy jestem mu wdzięczna. Nawet nie wiem kiedy usnęłam. Poczułam jak Bruno kładzie mnie na poduszce.

— Blanka obudź się musimy niedługo wyruszać — nie mogłam uwierzyć, że już jest ranek.

— Co która jest godzina? — spytałam.

— Szósta, ale zanim się ogarniemy i wyruszymy to będzie siódma. Lubisz tosty?

— Tak, spałeś w ogóle?

— Oczywiście, że tak i to bardzo dobrze mi się spało z tobą u boku.

Dopiero teraz zorientowałam się, że zasnęliśmy na podłodze. Wcale tego nie czułam, było mi ciepło i cudownie miło.

— Idę do łazienki, daj mi 10 minut i się ogarnę. A gdzie są moje ubrania?

— Suche leżą na łóżku w sypialni. — powiedział i zaczął się krzątać po kuchni.

Usiedliśmy wspólnie przy wyspie kuchennej, w całym pomieszczeniu unosił się zapach kawy i tostów.

— Głodna?

— O tak nawet nie wiesz jak bardzo. Bruno chciała bym ci podziękować. Jednak nie jesteś takim totalnym dupkiem jak myślałam. — powiedziałam upijając łyk kawy.

— Co za szczerość z samego rana. Fajnie wiedzieć, że się nie jest dupkiem. — zaśmiał się Bruno.

Po śniadaniu zapakowaliśmy się do samochodu i ruszyliśmy do domu.

— Podrzucisz mnie do domu? Muszę się przebrać zanim pojadę do firmy. — spytałam.

— Pewnie, jak będziesz chciała to mogę poczekać i podrzucić cię do pracy i tak jadę w tamtym kierunku, a twój samochód został pod biurem.

— No w sumie to nie głupie? Ale nie będę robić ci kłopotu, wezwę sobie taksówkę.

— To żaden kłopot, ja wejdę do siebie zmienię też ubranie, a ty do siebie i później podjadę. To już ustalone.

— Dobrze, panie rządzicielu. — roześmiałam się.

— Słuchaj to co mówiłem wczoraj w nocy było na poważnie. Byłbym super szczęśliwy gdybyś się zgodziła na …

— Na co mam się zgodzić Bruno — patrzyłam zaciekawiona na niego.

— Nie będę owijał, gdybyś zgodziła się na romans. Taki po prostu seks bez wyznań miłosnych i randek, po prostu czysty seks. Myślę, że obojgu nam zależy na dyskrecji, a w łóżku było nam dobrze szkoda tego nie wykorzystać.

— Zaskoczyła mnie szczerość, ale masz rację seks był super i nie powiem kusi mnie wizja potajemnych spotkań. Jednak nic nie obiecuję Bruno.

— Cieszę, się że chociaż rozważasz to — to już wiele. Wziął moją rękę i ją ucałował.

— A co do spraw zawodowych, mogę powiedzieć swoim pracownikom, żeby przygotowali umowę na ten pierwszy lokal.

— Możesz niech ci będzie, jest naprawdę piękny i miałeś rację od razu mi się spodobał.

— Wiedziałem –uśmiechnął się szarmancko.

Co ja mam o nim myśleć? Czy z takim facet można po prostu iść do łóżka i tyle, żadnych uczuć. Nie wiem czy to się uda i czy w ogóle tego chcę. Muszę to przemyśleć.

Wskoczyłam do domu jak szalona. Myślałam, że zastanę jeszcze Roberta ze Stasiem, ale niestety już wyszli. Na stole w kuchni znalazłam kartkę z serduszkami.

„Kocham cię mamusiu”. Ależ jestem szczęściarą. Nie mogła bym tego stracić nawet za cenę wspaniałej przygody, pełnej namiętności. Nie stać mnie na to. Szybko przebrałam się, w granatowa dopasowaną sukienkę, dobrałam do tego żakiet w kolorze pudrowego różu. Wykonałam staranny makijaż jak to przystało na przykładną pracownicę roku. Włosy upięłam w kok. Tak wyglądam dobrze, uczciwie i porządnie. Kurwa nie chcę taka być. Rozpuściłam włosy i zmieniłam sukienkę na lekko rozkloszowaną w kolorze czerwonym. Tak lepiej. Nie jestem nudna, nie chcę taka być. Bruno podjechał po pół godzinie. Ten to ma tempo nie ma co. Zgarnęłam torebkę i szybko wybiegłam na ulicę.

— No, no wyglądasz super. Bardzo dobrze ci tym kolorze i te rozpuszczone włosy. Gdyby nie to, że pewnie wszystkie babcie gapią się teraz na nas zza firanek to rzucił bym się na ciebie. — mrugnął Bruno, przygryzając wargę.

— Przestań, peszysz mnie — zarumieniłam się.

— Naucz się przyjmować komplementy.

Do pracy dotarłam w 10 minut. Bruno otworzył mi drzwi, podał rękę i oparł o samochód.

— Zastanów się nad moją propozycją. Mam nadzieję że podejmiesz dobrą decyzję, już nie mogę się doczekać. A teraz ruszaj ten swój śliczny tyłeczek i pracuj. Ja też musze popracować bo przez ciebie zbankrutuje tak na mnie działasz. Musnął delikatnie mój policzek i mnie wypuścił.

Nic nie odpowiedziałam, nie wiedziałam co. Weszłam do pracy i pierwsze co to poprosiłam sekretarkę o mocną kawę. Fajnie mieć sekretarkę.

— O Blanka wróciłaś, myślałem że będziesz później jak poszły rozmowy? –powiedział Grzegorz wchodząc do mojego gabinetu.

— Dzień dobry, wszystko załatwione firma Bruno ma nam przesłać kopie dokumentów do zapoznania. A lokal który wybrałam jest cudowny. Przekonasz się sam jak go zobaczysz. Powiem tylko, że z okien na piętrze widać morze.

— No proszę i to mi się podoba. Odpowiednia osoba na odpowiedni stanowisku i dzieje się. Super! A i Blanka wyglądasz dziś pięknie, tzn. zawsze wyglądasz pięknie ale dziś jakoś inaczej promiennie i te włosy, zawsze powinnaś nosić je rozpięte. Tak trzymaj — Grzegorz uniósł kciuk do góry i wyszedł.

Nie wiem co zrobię z propozycją Bruno, ale wiem jedno na pewno przestanę być nudna. Muszę wymienić swoją garderobę. Wystukałam szybko wiadomość do Roberta:

„Jestem już w pracy. Wpadłam na chwilę do domu i widziałam laurkę. Piękna. Odbiorę Stasia i przygotuję coś specjalnego na kolację. Wracaj szybko do domu, bo po kolacji zaplanowałam dla nas coś specjalnego. Kocham”

Robert: „Już nie mogę się doczekać”.

Napisałam jeszcze jedną wiadomość;

„Dziękuję za cudowny wieczór i za uświadomienie mi kim mogę być. Ps. decyzji jeszcze nie podjęłam.”

Bruno; do usług moja pani. Pamiętaj jesteś wyjątkowa i wspaniała i nigdy w to nie wątp. A twoje naturalne piękno jest twoja największą bronią. Przynajmniej działa na mnie. Musze pracować’

Ja; Dupek :))

Bruno: twój dupek: jeśli tylko chcesz.

Buzia sama mi się śmiała. Jeszcze kilka godzin temu nie mogłam uwierzyć w to, że mam współpracować z Bruno. Przeklinałam go na wszystkie możliwe sposoby jakie znałam. A dziś dziękuję mu za wspólny wypad, na którym do niczego nie doszło. Czy on naprawdę może być fajnym facetem a nie zwykłym dupkiem. Ciągle myślę o jego żonie, jak można być takim człowiekiem. Dobra biorę się do pracy. W końcu za coś mi płacą. Do Gabinetu wparowała Gabi.

— Boże Blanka umierałam ze strachu. Ty żyjesz — uściskała mnie mocno — no no i dobrze się masz. Ale ty dzisiaj wyglądasz. Czyżby pan ciasteczko zrobił ci dobrze?

— Gabi uspokój się bo ktoś cię usłyszy. — zamknęłam za nią drzwi. Nikt mi nie zrobił dobrze, tzn nie w taki sposób jak myślisz.

— No to jak od tyły czy co bo nie rozumiem?

— Gabi czy tobie wszystko musi się kojarzyć z seksem? Chodzi o to, że my wczoraj tylko porozmawialiśmy i tyle, nic więcej się nie wydarzyło. — oświadczyłam z dumą. Napijesz się kawy?

— Tak poproszę i nie zmieniaj tematu. Nie wierzę ci. Spędziłaś z nim noc w Sopocie i do niczego nie doszło. Impotentem nie jest bo już to sprawdziłaś więc nie wiem o co chodzi.

— Gabi zamknij się i przestań rozkminiać. Ustaliliśmy, że jeżeli będę chciała to ja mam zdecydować czy jestem gotowa na seks bez zobowiązań. — mina Gabi bezcenna.

— O matko Blanka zatkało mnie.

— No widzę — zaśmiałam się.

— I ty mówisz o tym tak otwarcie, ty najbardziej rozsądna osoba jaką znam, masz zdecydować o tym czy będziesz rozkładać nogi przed obcym facetem. Podjęłaś już decyzję?

— A ty jak zawsze sprowadzasz wszystko do parteru. Mam zdecydować czy jestem gotowa na przygodę a nie na rozkładanie nóg. I nie jeszcze nie zdecydowałam.

— A w ogóle rozważasz jakieś możliwości? — Gabi patrzyła na mnie tym swoim świdrowatym spojrzeniem. — Boże Blanka ty się wahasz, ty naprawdę się zastanawiasz. Blanka zgłupiałaś! —

— Przestań krzyczeć Gabi. Sama nie wiem co mam myśleć na razie skupiam się na pracy i mojej rodzinie. Skończmy ten temat proszę. Lepiej opowiedz jak ci idzie z tym jak on miał na imię Maciek?

— Dobra Blanka nie będę truła, ale pamiętaj co ci mówiłam o granicach. Wiesz co ten cały Bruno jest dziwny i coś mi się w nim nie podoba. Obiecaj mi że będziesz ostrożna i przemyślisz wszystko pięć razy.

— Słowo harcerza — przyłożyłam dłoń na serce.

— Maciek to już przeszłość niby fajny w łóżku ale nic poza tym.

Gabi opowiedziała mi cała historię nowej a raczej starej zdobyczy. Uśmiałam się przy tym do łez, ona jest niesamowita. Chciała bym mieć jej pewność siebie. Dzień w pracy minął bardzo szybko. Pędziłam do domu jak na skrzydłach. Po drodze zrobiłam zakupy. Wstąpiłam również do sklepu z bielizną i kupiłam coś ekstra na wieczór z mężem. Czułam się jak naćpana, a w głowie układam plan wieczoru.


Bruno

Patrzę na Blankę jak śpi. Pragnę jej tak mocno, że chętnie zdarł bym z niej ten szlafrok i przeleciał ją na tej podłodze. Szlafrok lekko się rozchylił i widać było jej kształtne piersi. Marzę o tym, żeby je ssać i pieścić.

Wiem, że jest moja. I wiem, że w gruncie rzeczy już podjęła decyzje co do naszego romansu. Stoję pod jej domem i czekam aż wyjdzie. Ależ ona wygląda. Ciekawe ile będzie mi kazała czekać na swoją decyzję. Poczekam ile będzie trzeba.

— Witam panie prezesie. — powiedziała ze swoim sztucznie słodkim uśmiechem moja sekretarka. Czy przynieś panu kawę?

— Tak poproszę.

— W gabinecie czeka na pana Wiktor.

— Dobrze dziękuję.

— Witaj, masz cos dla mnie — powiedziałem wchodząc do gabinetu.

— Tak — odparł Wiktor podając mi rękę. Wiedziałem, po prostu kurwa wiedziałem nie ma idealnych osób i zawsze się coś znajdzie.

— Słucham — powiedziałem otwierając szara kopertę położoną na moim biurku.

— Nasz drogi ideał nie jest tak szlachetny jak się wydaje. Blanka nie wie o nim bardzo wielu rzeczy, np. to że zradza ją ze swoją koleżanką z pracy, oraz z tego że wyjazdy służbowe to po prostu inna praca.

— Wiesz dodatkowa praca nie jest zbrodnią, ale zdrada już tak.

— I tu się mylisz Bruno, on nie pracuje dla jakiejś innej firmy. I ta zdrada przy tym to pikuś. Czasami po prostu posuwa w magazynku swoją koleżankę bez żadnych zobowiązań.

Kurwa jaka ironia to samo zaproponowałem jego żonie.

— Dla kogo pracuje ten dupek?

— Jest głównym hakerem dla niejakiego Artura Bartłomiejczyka.

— Żartujesz, przecież to najgorszy śmieć na całym Pomorzu a poza tym każdy wie, że ten jego biznesik jest tylko przykrywką.

— My to wiemy ale czy on to wie? Poza tym myślę, że płaci mu za to grubą kasę. Myślisz, że skąd by miał tyle kasy, żeby spłacić kredyt na dom?

— Dobre Blanka mówiła, że ciągle go spłacają.

— Ona o niczym nie wie. Zamierzasz powiedzieć jej o nowinkach, które masz na temat jej mężusia?

— Nie na razie nie. Dziękuję Wiktor, spisałeś się jak zawsze. — poklepałem go po plecach.

— Bruno proszę zastanów się nad tym czy ją wciągać w to gówno.

— Dzięki za dobre rady wujku. A teraz spadaj trzeba samochodem jechać na myjnie — zaśmiałem się.

Tak czułem, że ten facet nie jest taki krystaliczny. Żeby nie myśleć o Blance zająłem się pracą. Poprosiłem moich prawników o przygotowanie dokumentów lokalu, który wybrała Blanka, a raczej ja dla niej wybrałem.


Blanka

Wszystko idzie po mojej myśli i w domu i w pracy cudowny spokój. Dziś mam się spotkać z Brunem na podpisanie umowy Pojechałam do jego firmy.

— Dzień dobry reprezentuję firmę „G&G marketing, nazywam się Blanka Nowak, byłam umówiona z prezesem. — wypowiedziałam dumnie do laluniu siedzącej za wielkim kontuarem. Od czasu Sopotu nie widziałam się z nim. Nie wiem dlaczego ale tęskniłam za nim. Na dzisiejsze spotkanie wybrałam czarny garnitur, z prześwitującą białą bluzką- specjalnie dla niego. Do tego czerwone szpilki. I co najważniejsze rozpuściłam włosy. Naprawdę wyglądałam dobrze. Uśmiechałam się do swojego odbicia w lustrze.

— Witam Pan Bruno wspominał o tym, że Pani przyjdzie. Zaprowadzę Panią do sali konferencyjnej tam już czeka na Panią prawnik z kompletem dokumentów. — powiedziała z sztucznym uśmiechem cizia.

— A Bruno? To znaczy pan prezes nie przyjdzie.

— Nie. Ma coś ważnego do załatwienia. Szłam za lalunią i zastanawiałam się czy ją też Bruno posuwa, albo może ona robi mu tylko loda. Co ja robię? Muszę być profesjonalna. Po co ja się tak wystroiłam? Czar prysł. Trudno może nie ma ochoty się ze mną spotkać. W głowie miałam natłok myśli. Sala była ogromna. Obecny prawnik wskazał mi miejsce. Po wymianie kilku uprzejmości przeszliśmy do konkretów. Cały czas myślałam o nim. Dlaczego nie przyszedł czy to kara za to, że jeszcze nie podjęłam decyzji. Nie dam się tak traktować. Poczułam w sobie jakieś dziwne nerwy. Po podpisaniu umowy, pożegnałam się z prawnikiem i swoje kroki znów skierowałam do laluni.

— Gdzie znajduje się gabinet Bruno?

— Pan prezes prosił, żeby mu nie przeszkadzać tak więc niestety nie może się pani z nim dziś spotkać.

— To się jeszcze okaże- mówiłam, odwracając się. Ruszyłam korytarzem przed siebie. Skoro ta cizia tu siedzi to jego gabinet też tu musi gdzieś być.

— Proszę pani bo wezwę ochronę.

— To wezwij — machnęłam na nią ręką.

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 7.35
drukowana A5
za 66.29