xxxx
Bierz..
Ręce, biodra..
Myśli
Weź jak swoje uda, piersi
Rób co chcesz …
Zmęczona jestem ucieczką.
Jak własność weź …
Spętaj
Czar krwi i ognia
Wzrokiem przykuj
Stygmat z siebie zostaw …
Niech nikt nie waży się chcieć
Ukradnij …
Weź mnie …
xxx
Pozwól mi czasem uciec
Od siebie, od świata
W nocnych uliczek objęcia
Milczeć milczeniem wiele mówiącym
I krzyczeć mi pozwól …
Tym pierwotnym krzykiem
Gdy mgła oczy zakrywa
I kurczowo trzymam się twoich rąk
Pozwól mi poczuć chłód
Bym chciała w tobie się ogrzewać
Smakuje mi każdy milimetr ciała
Być i nie być
Pożądać i brać pożądanie mi pozwól
Na skórze światło księżyca położyć
Być wilkiem i żądzy ujście dać..
Nie przepraszać mi pozwól
Łzy na ustach położyć
Krople co z piersi ledwie spadły
I drżeć pod dotykiem
Pozwól mi …
Zabłądzić i się odnaleźć …
W zaułku twoich ramion
Twój zapach podąża za mną jak cień
Zachwycać się i nienawidzić
Pragnąć każdym neuronem
I kiedy oślepnę na chwilę
Ciemność wezmę jak dar
Pozwól mi … Posiąść
I kwiatem być … W rękach ogrodnika
Widzieć i czuć
Oślepnąć …
Pozwól mi
..pod powieką oko pocieszyć
xxx
Świat zdziwiony
Że nić się czasem urywa
Płomień gaśnie
Jak siedem świec, siedem żyć
Kamieniami rzucone słowa
Zanim piersi moich ciężar skrytykujesz
Wielkość brodawek
I kształt
Stworzono mnie by płonąć
W dłonie weź i poczuj
Zanim ocenisz miękkość
Mojego brzucha
Gładkość skóry …
Nim powiesz, że biodra inne niż powinny być
Że zbyt kolyszą
Taniec rąk powstrzymaj na nich
Zachwyt palców…
I udom pozwól się opleść
Rozgrzać się gdy zimno
Od chłodu spojrzeń i ciszy
Zanim powiesz, że ciało zbyt prężne
Zbyt wiotkie gałęzią brzozową
Nasyć się...
Soków spróbuj i smakuj
Zachłanny język choć ostrzem kaleczy
Słowem …
Zanim w dłoniach zaczniesz ugniatać
Pobudzać krew rozespaną do śpiewu
W łuk się wyginam
I milczę. …
Moje oczy płoną...
Zanim wejdziesz, zanim mnie wypełnisz
Poczuję ból i rozkosz …
Stwórz. …
Wyrzeźb mnie na nowo …
Niech świat zarumieniony się zdziwi
xxx
Do karku się łasi
Patrzy jakbym najpiękniejsza była
Jakbym w sobie kryła wojnę i pokój
I grzechem się stałam
Slodsza niż największe przewinienie
Nie mówię nic
Boję się, że ukradnę Marsowi oręż
Że piekło przy mnie będzie oazą..
A on wzrokiem pożera
Rękoma nasycić się próbuje
I mało mu mało
Pół nocy śnił jak mnie w niewolę wziął
Spętał, zakuł w kajdany
Walka w nim i niepokój
A ja iskry na skórze próbuję uspokoić
Ugasić chcę pożar we mnie
Nie umiem
Z ognia powstałam, ogień mnie stworzył
Kochanką swaroga jestem
Córką i panią…
A diabeł usta oblizuje…
Językiem szyję mi bada
Chce posiąść
Zawładnąć...ukarać
Że się mnie boi
Że namiętność silniejsza niż oddech
Diabła do siebie przyciągam
Sobą rozpalam jeszcze większy płomień
Kto silniejszy …kto kogo ujarzmi
Zasmakuje. …
Nieobecne spojrzenie...
Diabeł
Duszę moją ogonem nakrył
I pragnie mnie…
xxx
I suknię rozerwał
Za ramię chwycił
Chłodnym spojrzeniem
Wychrypiał
„Zostajesz tu”
Sztorm, burzę wywołał
We mnie wulkany
Diabeł próbuje ujarzmić mnie
Na dotyk …
Na namiętność będę walczyć
Dwa żywioły jednakie
Ogień ogniem ugasić tylko można
I spojrzeniem wiąże
Niespokojny
Zbyt pewny że uległa
Że poddana
Już zwycięstwo świętuje
Z gorączką w oczach
W podartej sukni
W czerni pończochach
Na nerwach demonowi gram
Z premedytacją
Ciśnienie podnoszę
Temperatury stopień kolejny
I dumnie poprawiam podwiązkę
Udo diabła palcem rysuję …
Językiem ucho sprawdzam …
..smakuje mi
..nie przyznam się
Że drżę udam ze strachu
Pierś ledwie dłonią zakrywam
Odsuwam się
Uciec próbuję
Diabeł drży …
On więcej chce…
xxx
Wabił, kusił.. jak to diabeł …
Głosem całował …
Pieścić chciał szeptem …
Drżałam …
Gry przejęłam tajniki …
Niby niechcący otarłam się
Biodrem musnęlam
Niechcący rozpięły się guziki
Pierś lekko uchylona
W powietrzu zapach jęku
Widziałam napięcie..
Diabeł zimny próbował być …
Twardy …
Czy o tą twardość mu chodziło …
Obojętny …
Nozdrza rozdyma
A ja zapachem mówię …
Piżmo wiruje w powietrzu..
Cisza nagle zrobiła się zbyt głośna
Ślinę przełyka, wyciąga rękę.
I chowa znów
A ja diabła drażnię..
Wytrzymałość badam
Językiem sprawdzam smak siebie..
Palcem wodzę wzdłuż pończoch. …
Rozpinam pas to znów zapinam
Diabeł poirytowany..
Na nerwach mu gram …
Boi się...
Boję się ja.. nie znam granicy
Nic mnie nie obchodzi..
A on stoi i patrzy …
Podnieca go
Mój taniec na cierpliwości
Diabeł w ogniu stoi
Podpalam stos
Do piekła prowadzę …
Warczy wściekły …
Przeciągam strunę …wiem.
Bawi mnie to …
Diabła wabię …
…Zły …
Diabeł
xxx
Jeszcze mnie nie widzi …
Jeszcze nie wie nic …
Powoli nocnym szeptem
Oddechem pieszczę kark
Boję się, że rozpozna wstyd
Nieśmiałość …
Smakuję skóry kęsy
Nic mi tak nie smakuje jak on
Niepokoi się ..to czuję …
Drży i zaczyna reagować …
Powietrze wciąga
Elektrycznością rozbłysło niebo
Iskry we mnie
A ja się go trochę wstydzę..
Prowokuję przekorna
Drwiąco patrzy …
Chce i przeciąga chwilę
Diabła uwodzę szalona
Uśmiech ironii
Jeśli mnie dotknie …płomieniem będę
Zaborczy i władczy
Ja … Zbyt niepokorna
Diabeł nie umie mnie oswoić
...dzika we mnie krew
xxx
Swarożycowi ofiarę złożyłam
Z tego co najcenniejsze..
Ogień
Wyjęłam z duszy …
Siebie na katafalku z gałęzi
Na stosie położyłam swój dar
Pan
..ja pani ognia i dumy…
Swaróg …mój Bóg
xxx
Podał mi słowa …
Te słodkie lekko paprykowe
Wabił, czarował …
Mówiłam, że mało…
Pieścił szeptem …
Baśni tysiąca i jednej nocy krainy
Za mało...to wciąż mało…
Wzrokiem rozbierał z kolejnych warstw strachu
Z wstydu odzierał
Mówiłam że mało wciąż…
Podniecał i ziębił…
Patrzył jak płonę…
Za mało ciągle za mało
Językiem kark szkicować i płatek ucha…
Westchnieniem smakować i sycić się
Zaczęłam ja …
Palcami wspinać się od piersi w dół…
Na strunach cierpliwości grać. …
Żar w krwi wzniecać... i sztorm
Oplatać biodra..
By wrócić znów do ust..
Do szyi zagłębień…
Szeptałam dłońmi
Na ciele magii ślady zostawiłam..
Czarów zapach …
…smaków kosztowałam skóry…
Napiętej do granic możliwości
I patrzyłam w oczy zimne …diable…
Diabeł drżał. …
Palcem wodziłam …
Tajemnice męskiej siły
Ciała twardość mięśni..drganie
Diabeł..w moich zmysłach..
I teraz on …
Ja ...nagość… duszy …
Na piersi kropla jego pożądania
A on pragnie
Mówi ..to mało...wciąż za mało
Chce więcej...
Na własność uda
Zapach nocy
Na własność piersi i ręce
Diabeł z pożądania drży
xxx
Do mnie mów
Ja słowa słyszeć chcę…
Do ucha w rozkosznym szepcie
Mów…
Ja słuchać chcę…
Słodyczy całe strony
Mów…
Choć wszyscy widzą nie widzi nikt
A ty mów
Palcami w kłosach włosów
W smaku skóry
Gdy zbyt blisko ją mam
Mów do mnie
Po prostu
Nie tłumacząc nic
Wytłumacz wszystko
I mów…
Dłonią przez szyję po bark
Przez ramion równiny
Do palców
Do rąk
Do mnie mów
Ja dotyk słyszeć chcę…
Do dłoni w magnetycznym geście
Mów
Ramionami
Przez talię
I w pół
…Ja słuchać będę
Oczami mów…
Spojrzeniem jak cieniem
Przez duszę i wskroś
Mów…
Obok
Nawet gdy nikt nie prosi
Szepcz głośno
Uparcie i wciąż
Mów…
Mnie opowiadaj
Dla mnie
Sobą szepcz
O sobie
Do mnie mów
Ja słowa słyszeć chcę…
Zwyczajne w swej niezwyczajności…
Mów…
Przez sen gdy śpią wszyscy
Przez ciszę…
Mów …
xxx
Obejmuję się w pół
Tak jakbym mogła sie posklejać
Okruchy siebie zbieram z podłogi
Upadam zamiast się podnosić
Nigdy nie miałam skrzydeł
W ramionach sie tulę swoich
Jak najciaśniej, najmocniej do zapomnienia
Milczenie drwi
Jeszcze ten jeden oddech
Na próbę
Jeden dotyk…
Odwagi szukam
Rumienię się i opuszczam wzrok
I we mnie palą się słowa
Których nigdy nie wypowiem
Grzechem jestem, którego się nie popełnia
Zaklęciem którego nie uczy się nikt
Co dzień, na nowo
Zamykam się w sobie
W zegarze nastawionym na nicość
Potłukłam się szklanką
…Obejmuję się w pół…
Tak jakbym miała silne ramiona
xxx
Przebudzenie zdejmuję
Pod powiekami jeszcze śni świat
Szklanych pejzaży
Ulic zbyt krótkich
Bez celu kolejny bieg
Mruczeniem…
Przeciągam się …i już
Jak grzech naga
Przeznaczenie ubieram w niewiadomą
Losu pokrętne ścieżki
I wysoko…
Co raz wyżej do gwiazd…
Huśtawką definicji
Satysfakcji smak
Na języku…
W zaułku między ramionami
Powoli…
Za zakrętem …
Delikatnie......Prowadź
Drogami wzdłuż żeber
I z powrotem w nieskończoność
Odnawiając ślad
Jak stygmaty
Pieczęcią parzących ust
Zdejmuję rozespanie
Mrużeniem oczu
Jak wołaniem…
Czarnoksiężniku…
Gdzie jest twój czar…
Ziela otumaniający dym
Wywar z ruty…
Czaruj…
Czarami się baw…
xxx
Jeśli ci powiem, że obok
Mam cię nawet gdy jesteś gdzieś indziej
Przez kilometrów trochę i ciut
Drzwi zamknięte od rana
Czuję cię gdy śpisz
Tam… po za oknami
We śnie szukam sobie miejsca
Jeśli ci powiem
Że zabłąkałam się w twojej duszy
Dobrze mi tam
Nie chcę odchodzić
Pomiędzy biciem serca a kolejnym oddechem
Patrzę jak widzisz świat
Inne drogi a takie podobne
„Na razie, cześć”… uderzenie pięścią
Nawet jeśli kamieniem się staniesz
Stalą…
Oczy zamienisz w lód
Kamień ten będę nieść
W sobie najdroższy klejnot
Kolię zapachu
Zimno, przemarznę
Dam ci krew swoją pić
Roztopić lód spróbuję
Jeśli ci powiem, że twoje oczy mój dom
W tobie spokój
Ja tylko czasem jestem
Na krańcu świata
Pod ziemią zniknę
Zieleń moją
Poniosę w sobie
xxx
Poprosiłam diabła by podwiązkę poprawił na udzie
Zdziwiony
Nie wie jak się zachować..
Mówiłam patrz … jak to się robi
Tu pończoch pas
Haftki ma nie dopięte
Pończoch szew