drukowana A5
13.95
I diabeł z pożądania drży

Bezpłatny fragment - I diabeł z pożądania drży

Objętość:
50 str.
Blok tekstowy:
papier offsetowy 90 g/m2
Format:
145 × 205 mm
Okładka:
miękka
Rodzaj oprawy:
blok klejony
ISBN:
978-83-8273-591-8

xxxx

Bierz..

Ręce, biodra..

Myśli

Weź jak swoje uda, piersi

Rób co chcesz …

Zmęczona jestem ucieczką.

Jak własność weź …

Spętaj

Czar krwi i ognia

Wzrokiem przykuj

Stygmat z siebie zostaw …

Niech nikt nie waży się chcieć

Ukradnij …

Weź mnie …

xxx

Pozwól mi czasem uciec

Od siebie, od świata

W nocnych uliczek objęcia

Milczeć milczeniem wiele mówiącym

I krzyczeć mi pozwól …

Tym pierwotnym krzykiem

Gdy mgła oczy zakrywa

I kurczowo trzymam się twoich rąk

Pozwól mi poczuć chłód

Bym chciała w tobie się ogrzewać

Smakuje mi każdy milimetr ciała

Być i nie być

Pożądać i brać pożądanie mi pozwól

Na skórze światło księżyca położyć

Być wilkiem i żądzy ujście dać..

Nie przepraszać mi pozwól

Łzy na ustach położyć

Krople co z piersi ledwie spadły

I drżeć pod dotykiem

Pozwól mi …

Zabłądzić i się odnaleźć …

W zaułku twoich ramion

Twój zapach podąża za mną jak cień

Zachwycać się i nienawidzić

Pragnąć każdym neuronem

I kiedy oślepnę na chwilę

Ciemność wezmę jak dar

Pozwól mi … Posiąść

I kwiatem być … W rękach ogrodnika

Widzieć i czuć

Oślepnąć …

Pozwól mi

..pod powieką oko pocieszyć

xxx

Świat zdziwiony

Że nić się czasem urywa

Płomień gaśnie

Jak siedem świec, siedem żyć

Kamieniami rzucone słowa

Zanim piersi moich ciężar skrytykujesz

Wielkość brodawek

I kształt

Stworzono mnie by płonąć

W dłonie weź i poczuj

Zanim ocenisz miękkość

Mojego brzucha

Gładkość skóry …

Nim powiesz, że biodra inne niż powinny być

Że zbyt kolyszą

Taniec rąk powstrzymaj na nich

Zachwyt palców…

I udom pozwól się opleść

Rozgrzać się gdy zimno

Od chłodu spojrzeń i ciszy

Zanim powiesz, że ciało zbyt prężne

Zbyt wiotkie gałęzią brzozową

Nasyć się...

Soków spróbuj i smakuj

Zachłanny język choć ostrzem kaleczy

Słowem …

Zanim w dłoniach zaczniesz ugniatać

Pobudzać krew rozespaną do śpiewu

W łuk się wyginam

I milczę. …

Moje oczy płoną...

Zanim wejdziesz, zanim mnie wypełnisz

Poczuję ból i rozkosz …

Stwórz. …

Wyrzeźb mnie na nowo …

Niech świat zarumieniony się zdziwi

xxx

Do karku się łasi

Patrzy jakbym najpiękniejsza była

Jakbym w sobie kryła wojnę i pokój

I grzechem się stałam

Slodsza niż największe przewinienie

Nie mówię nic

Boję się, że ukradnę Marsowi oręż

Że piekło przy mnie będzie oazą..

A on wzrokiem pożera

Rękoma nasycić się próbuje

I mało mu mało

Pół nocy śnił jak mnie w niewolę wziął

Spętał, zakuł w kajdany

Walka w nim i niepokój

A ja iskry na skórze próbuję uspokoić

Ugasić chcę pożar we mnie

Nie umiem

Z ognia powstałam, ogień mnie stworzył

Kochanką swaroga jestem

Córką i panią…

A diabeł usta oblizuje…

Językiem szyję mi bada

Chce posiąść

Zawładnąć...ukarać

Że się mnie boi

Że namiętność silniejsza niż oddech

Diabła do siebie przyciągam

Sobą rozpalam jeszcze większy płomień

Kto silniejszy …kto kogo ujarzmi

Zasmakuje. …

Nieobecne spojrzenie...

Diabeł

Duszę moją ogonem nakrył

I pragnie mnie…

xxx

I suknię rozerwał

Za ramię chwycił

Chłodnym spojrzeniem

Wychrypiał

„Zostajesz tu”

Sztorm, burzę wywołał

We mnie wulkany

Diabeł próbuje ujarzmić mnie

Na dotyk …

Na namiętność będę walczyć

Dwa żywioły jednakie

Ogień ogniem ugasić tylko można

I spojrzeniem wiąże

Niespokojny

Zbyt pewny że uległa

Że poddana

Już zwycięstwo świętuje

Z gorączką w oczach

W podartej sukni

W czerni pończochach

Na nerwach demonowi gram

Z premedytacją

Ciśnienie podnoszę

Temperatury stopień kolejny

I dumnie poprawiam podwiązkę

Udo diabła palcem rysuję …

Językiem ucho sprawdzam …

..smakuje mi

..nie przyznam się

Że drżę udam ze strachu

Pierś ledwie dłonią zakrywam

Odsuwam się

Uciec próbuję

Diabeł drży …

On więcej chce…

xxx

Wabił, kusił.. jak to diabeł …

Głosem całował …

Pieścić chciał szeptem …

Drżałam …

Gry przejęłam tajniki …

Niby niechcący otarłam się

Biodrem musnęlam

Niechcący rozpięły się guziki

Pierś lekko uchylona

W powietrzu zapach jęku

Widziałam napięcie..

Diabeł zimny próbował być …

Twardy …

Czy o tą twardość mu chodziło …

Obojętny …

Nozdrza rozdyma

A ja zapachem mówię …

Piżmo wiruje w powietrzu..

Cisza nagle zrobiła się zbyt głośna

Ślinę przełyka, wyciąga rękę.

I chowa znów

A ja diabła drażnię..

Wytrzymałość badam

Językiem sprawdzam smak siebie..

Palcem wodzę wzdłuż pończoch. …

Rozpinam pas to znów zapinam

Diabeł poirytowany..

Na nerwach mu gram …

Boi się...

Boję się ja.. nie znam granicy

Nic mnie nie obchodzi..

A on stoi i patrzy …

Podnieca go

Mój taniec na cierpliwości

Diabeł w ogniu stoi

Podpalam stos

Do piekła prowadzę …

Warczy wściekły …

Przeciągam strunę …wiem.

Bawi mnie to …

Diabła wabię …

…Zły …

Diabeł

xxx

Jeszcze mnie nie widzi …

Jeszcze nie wie nic …

Powoli nocnym szeptem

Oddechem pieszczę kark

Boję się, że rozpozna wstyd

Nieśmiałość …

Smakuję skóry kęsy

Nic mi tak nie smakuje jak on

Niepokoi się ..to czuję …

Drży i zaczyna reagować …

Powietrze wciąga

Elektrycznością rozbłysło niebo

Iskry we mnie

A ja się go trochę wstydzę..

Prowokuję przekorna

Drwiąco patrzy …

Chce i przeciąga chwilę

Diabła uwodzę szalona

Uśmiech ironii

Jeśli mnie dotknie …płomieniem będę

Zaborczy i władczy

Ja … Zbyt niepokorna

Diabeł nie umie mnie oswoić

...dzika we mnie krew

xxx

Swarożycowi ofiarę złożyłam

Z tego co najcenniejsze..

Ogień

Wyjęłam z duszy …

Siebie na katafalku z gałęzi

Na stosie położyłam swój dar

Pan

..ja pani ognia i dumy…

Swaróg …mój Bóg

xxx

Podał mi słowa …

Te słodkie lekko paprykowe

Wabił, czarował …

Mówiłam, że mało…

Pieścił szeptem …

Baśni tysiąca i jednej nocy krainy

Za mało...to wciąż mało…

Wzrokiem rozbierał z kolejnych warstw strachu

Z wstydu odzierał

Mówiłam że mało wciąż…

Podniecał i ziębił…

Patrzył jak płonę…

Za mało ciągle za mało

Językiem kark szkicować i płatek ucha…

Westchnieniem smakować i sycić się

Zaczęłam ja …

Palcami wspinać się od piersi w dół…

Na strunach cierpliwości grać. …

Żar w krwi wzniecać... i sztorm

Oplatać biodra..

By wrócić znów do ust..

Do szyi zagłębień…

Szeptałam dłońmi

Na ciele magii ślady zostawiłam..

Czarów zapach …

…smaków kosztowałam skóry…

Napiętej do granic możliwości

I patrzyłam w oczy zimne …diable…

Diabeł drżał. …

Palcem wodziłam …

Tajemnice męskiej siły

Ciała twardość mięśni..drganie

Diabeł..w moich zmysłach..

I teraz on …

Ja ...nagość… duszy …

Na piersi kropla jego pożądania

A on pragnie

Mówi ..to mało...wciąż za mało

Chce więcej...

Na własność uda

Zapach nocy

Na własność piersi i ręce

Diabeł z pożądania drży

xxx

Do mnie mów

Ja słowa słyszeć chcę…

Do ucha w rozkosznym szepcie

Mów…

Ja słuchać chcę…

Słodyczy całe strony

Mów…

Choć wszyscy widzą nie widzi nikt

A ty mów

Palcami w kłosach włosów

W smaku skóry

Gdy zbyt blisko ją mam

Mów do mnie

Po prostu

Nie tłumacząc nic

Wytłumacz wszystko

I mów…

Dłonią przez szyję po bark

Przez ramion równiny

Do palców

Do rąk

Do mnie mów

Ja dotyk słyszeć chcę…

Do dłoni w magnetycznym geście

Mów

Ramionami

Przez talię

I w pół

…Ja słuchać będę

Oczami mów…

Spojrzeniem jak cieniem

Przez duszę i wskroś

Mów…

Obok

Nawet gdy nikt nie prosi

Szepcz głośno

Uparcie i wciąż

Mów…

Mnie opowiadaj

Dla mnie

Sobą szepcz

O sobie

Do mnie mów

Ja słowa słyszeć chcę…

Zwyczajne w swej niezwyczajności…

Mów…

Przez sen gdy śpią wszyscy

Przez ciszę…

Mów …

xxx

Obejmuję się w pół

Tak jakbym mogła sie posklejać

Okruchy siebie zbieram z podłogi

Upadam zamiast się podnosić

Nigdy nie miałam skrzydeł

W ramionach sie tulę swoich

Jak najciaśniej, najmocniej do zapomnienia

Milczenie drwi

Jeszcze ten jeden oddech

Na próbę

Jeden dotyk…

Odwagi szukam

Rumienię się i opuszczam wzrok

I we mnie palą się słowa

Których nigdy nie wypowiem

Grzechem jestem, którego się nie popełnia

Zaklęciem którego nie uczy się nikt

Co dzień, na nowo

Zamykam się w sobie

W zegarze nastawionym na nicość

Potłukłam się szklanką

…Obejmuję się w pół…

Tak jakbym miała silne ramiona

xxx

Przebudzenie zdejmuję

Pod powiekami jeszcze śni świat

Szklanych pejzaży

Ulic zbyt krótkich

Bez celu kolejny bieg

Mruczeniem…

Przeciągam się …i już

Jak grzech naga

Przeznaczenie ubieram w niewiadomą

Losu pokrętne ścieżki

I wysoko…

Co raz wyżej do gwiazd…

Huśtawką definicji

Satysfakcji smak

Na języku…

W zaułku między ramionami

Powoli…

Za zakrętem …

Delikatnie......Prowadź

Drogami wzdłuż żeber

I z powrotem w nieskończoność

Odnawiając ślad

Jak stygmaty

Pieczęcią parzących ust

Zdejmuję rozespanie

Mrużeniem oczu

Jak wołaniem…

Czarnoksiężniku…

Gdzie jest twój czar…

Ziela otumaniający dym

Wywar z ruty…

Czaruj…

Czarami się baw…

xxx

Jeśli ci powiem, że obok

Mam cię nawet gdy jesteś gdzieś indziej

Przez kilometrów trochę i ciut

Drzwi zamknięte od rana

Czuję cię gdy śpisz

Tam… po za oknami

We śnie szukam sobie miejsca

Jeśli ci powiem

Że zabłąkałam się w twojej duszy

Dobrze mi tam

Nie chcę odchodzić

Pomiędzy biciem serca a kolejnym oddechem

Patrzę jak widzisz świat

Inne drogi a takie podobne

„Na razie, cześć”… uderzenie pięścią

Nawet jeśli kamieniem się staniesz

Stalą…

Oczy zamienisz w lód

Kamień ten będę nieść

W sobie najdroższy klejnot

Kolię zapachu

Zimno, przemarznę

Dam ci krew swoją pić

Roztopić lód spróbuję

Jeśli ci powiem, że twoje oczy mój dom

W tobie spokój

Ja tylko czasem jestem

Na krańcu świata

Pod ziemią zniknę

Zieleń moją

Poniosę w sobie

xxx

Poprosiłam diabła by podwiązkę poprawił na udzie

Zdziwiony

Nie wie jak się zachować..

Mówiłam patrz … jak to się robi

Tu pończoch pas

Haftki ma nie dopięte

Pończoch szew

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.