E-book
7.35
drukowana A5
11.85
drukowana A5
Kolorowa
30.15
I choć idę ciemną doliną siebie się nie ulęknę

Bezpłatny fragment - I choć idę ciemną doliną siebie się nie ulęknę


Objętość:
29 str.
ISBN:
978-83-8245-107-8
E-book
za 7.35
drukowana A5
za 11.85
drukowana A5
Kolorowa
za 30.15

Żyję na krawędzi, by bardziej żyć

Wiersze zebrane z rozproszonych

Kamienne ogrody

Moi umarli Przyjaciele, Poeci,

Nie zasłużyliście na to, by przed czasem

Iść drogą bez końca, ścieżką bez obłędu,

zatracenia — przedwcześnie wybawieni z szału —

Ulicą najdłuższą

Wieczności

idziecie już cmentarzami bez kości.

Nie zasłużyliście, zapijając każdy lęk.


Nauczyliście mnie umierać

Jako sposób na życie.


Nauczyliście mnie znieczulać cierpienie

Jeszcze większym cierpieniem.


Pokazaliście mi jak mieszać leki,

By lekko przemknąć się Bogu

Do raju.


Przecież w istocie to nie nasza wina,

Że Adam był głupi, życiowo niezaradny,

a Ewa szukała sposobu na to,

By zaopiekować się nim… Nie zauważyła, że jest w raju,

pochłonięta misją dania Adamowi,

drugiemu i jedynemu dla niej wtedy człowiekowi,

co najlepsze —

Pazerności pełna

Podeszła do pierwszego najcenniejszego drzewa.


Dzięki niej mój umysł dręczy mnie,

Mam wyostrzoną świadomość.

Umiem się buntować i uciekać Bogu z horyzontu

Jego dobrych ścieżek przeznaczenia.

Zaplanował ludziom na ziemi dom,

Chciał widzieć w nim dzieci, jak Ewa myje plecy Adamowi,

dając dobry przykład posłuszności

kobiety mężczyźnie.

Celem było szczęście Adama.


Sad jabłoni jest najpiękniejszy.

Spadające jabłka, jakie były co dopiero kwiatem

Z różowym sercem na dnie

Są dla mnie jak kamienie

na dnie.

Matka

Przepraszam Cię mamo,

Za te wiersze,

Za mój chłód wokół mnie,

Moje milczenie,

Moje włóczenie się

Do północy ulicami Chorwacji po dwa tygodnie

i Krakowa przez 10 lat studiów codziennie…

Za moje relacje z terapeutkami i lekarkami,

Które miały mi pomóc,

Ale nie umiały

inaczej niż przez seks…

Dawały mi pretekst, by wyznaczyć dniu

jeszcze jedną noc…

Przepraszam Cię mamo za mój wybór,

Że choć dałaś mi życie —

Umieram po trochu cicho

jak iskra do taktu…

Proszę Cię jedynie o wybór samotności,

Prawo do ciszy,

Oddalania się,

Aby zniknąć za tamtą pierwszą z brzegu drogą

bez winy, spotykając znowu spokój…

Modlę się tylko o jedno,

byś nie musiała kiedyś czytać moich słów…

Zasługiwałaś będąc obok

na najlepsze traktaty poetyckie i filozoficzne.

Ale poszłam do ludzi najbardziej zagubionych,

do poetów wyklętych i potępionych,

aby żyć naprawdę, nie udawać,

nie osiągać sukcesu, nie robić kariery —

po prostu być jednym z tych bezdomnych…

Ty umiałaś nieść ludziom pomoc,

będąc pielęgniarką,

a ja po prostu trwam, spalam się,

niweczę czas

i przeznaczenie.

Autorka

***

Lubię patrzeć z gór

W doliny, w Wasze domy,

Nie widzę miłości.

Wasze domy zdają się puste,

Są ogrodzone, za murami biegają złe psy.

Nauczyły się nienawiści od człowieka.


Idę w góry, by mieć spokój,

Nie widzieć ulic, nie widzieć nic,

Tylko jak śnieg prószy,

Poczuć prawdziwy chłód,

Stać się z nim jednością.

Najgorsza prawda jest lepsza

Niż najlepsze kłamstwo.

***

Są ludzie, którzy chcą oddać swoje życie, powierzyć je…

Ale wciąż umierają właśnie ci, co najbardziej boją się śmierci

I najbardziej chcą żyć…

Los jest posłannikiem zagubionych.

Po trzeciej próbie samobójczej i gdy sama krew

Przestała płynąć z żyły —

Musiałam jednak wrócić do uczelni i dokończyć studia,

Udając po raz kolejny, że nic się nie stało

I wszystko wyglądało jak — znowu przed tym…

Miałam chorobę w duszy,

Była ucieczką.

Gasłam ostatnia, za najmniejszą gwiazdą.

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 7.35
drukowana A5
za 11.85
drukowana A5
Kolorowa
za 30.15