E-book
4.73
drukowana A5
14.34
homo insanis

Bezpłatny fragment - homo insanis


Objętość:
36 str.
ISBN:
978-83-8324-557-7
E-book
za 4.73
drukowana A5
za 14.34

Wstęp

Niniejsze opracowanie nie ma charakteru naukowego w definicji nauki ani nie ma również na celu wzbudzenia niczego więcej, niż refleksji na ludzką kondycją, która zdaniem autora wcale się od zarania historii ludzkiego gatunku nie zmieniła. Pod przykrywką ogłady, pięknych słów i wszystkiego, co przyniosło odkrycie? Pisma, człowiek pozostaje ciągle tym samym.

Stworzeniem zagubionym w kosmicznej pustce, którego umysł, tam głęboko, wie, że jest się czego bać. Ale który jednocześnie do swojej egzystencji potrzebuje po prostu spokoju i bezpieczeństwa. Jednak jakaś druga siła przeszkadza w osiągnięciu tego stanu, choćby miał być tymczasowy, zatem człowiek w taki lub inny sposób, poprzez akt własny lub bierność i uzależnienie od systemu stworzonego przez innych, godzi się na nieustanny stan wrzenia. Człowiek zachowuje się, jak istota, która zapomniała, kim jest, bo nigdy tego nie odkryła?, która walczy sama ze sobą i z innymi ze swojego gatunku na śmierć i życie, nawet wtedy, gdy ta walka nie służy przetrwaniu a ma wyłącznie charakter kanibalizmu.

Autor opracowania stoi na stanowisku, że problemem nie jest nadmiar informacji, ani nawet potrzeba jakichś parazdolności ich przetwarzania, ale raczej algorytm, który jest w naszych umysłach tak stary jak milion plus lat historii rozwoju homo sapiens. Z jakichś powodów?, algorytm ten, jak stara wersja windowsa uniemożliwia zrozumienie celu własnej egzystencji, jako gatunku i podjęcia działań, które mogłyby przynieść jakieś pozytywne efekty. W to miejsce człowiek sam tworzy swojemu gatunkowi mnóstwo egzystencjalnych i śmiertelnych problemów, które następnie nieudolnie usiłuje naprawić, nie zawsze szczerze.

Medialny szajs

Wojna toczy się swoim torem. Ciągle nie mogę się ogarnąć od myśli, jak to możliwe, że w XXI wieku, czy to już bliżej XXII, największym problemem stała się wojna tuż obok, pandemia spowodowana jak już dowiedziono, eksperymentami naukowymi, ceny gazu i ropy… Wszystkie te problemy najpierw człowieka przejmują i powodują, że wiele rzeczy staje się trudniejszymi, pojawiają się pytania, problemy, obawy, a ostatecznie można dojść do wniosku, do cholery jasnej, co tym razem?

Ani ja ani ty nie mamy realnego wpływu na decyzje podejmowane na szczeblach władzy i pieniędzy. Tymczasem te zachowania, polityki, sposoby postępowania, i już a priori od moralności czy etyki, ale w kontekście żyć lub gnić, robią się z miesiąca na miesiąc bardziej natarczywe, upierdliwe, obrzydliwe. To jakby pornografia, tylko w innej formie. Bo przecież wszędzie naokoło w internetowych brukowcach, które notabene są dość poczytne, tematy główne każdego dnia, to że kogoś zamordowano i jak dokładnie, dlaczego ktoś kogoś znowu uznał za takiego lub inną szmatę i generalnie wylewanie pomyj.

Ale olśniła mnie nagła myśl. Pedofilia w kościele, sobiepaństwo polityków, powszechne kłamstwa, które są przekłamywane innymi, a jeśli nawet udowodnisz prawdę, ona przestaje się liczyć. Ważne jest, że coś się znowu stało. Może to jest po prostu znak czasów. Może przez całe wieki to wszystko jakoś tam trwało, wcale nie lepiej, ale z powodu braku internetu i mniejszej liczby ludzi zwyczajnie łatwiej jakoś przechodziło. Jak wyglądałaby rzeczywistość w średniowieczu, gdyby w średniowiecznym internecie publikowano codziennie gwałty, tortury inkwizycji czy prezentowano poglądy różnych królów na ich naród i ogólnie na to, co lubią a czego nie.

Charakterystyczne jest funkcjonowanie baniek informacyjnych, pewne społeczności w sensie umysłowym, poglądowym czy jakim tam innym, po prostu funkcjonują w ramach pewnego paradygmatu i nic nie jest w stanie się przez to przebić. Prawda stała się tanim i dość pojemnym narzędziem do defraudowania rzeczywistości. Sarkazm za pomocą, którego na co dzień możemy się przed tym bronić na długo nie wystarczy. To jak ta broń wysyłana Ukraińcom. Wiadomo, że tego jest ciągle za mało i za późno. Rodzi się zatem pytanie, czy chodzi o to żeby wygrali czy o to żeby grali póki impreza trwa?

Ani obozy niemieckie, ani łagry ruskie, ani Bucza, ani dzieci z afrykańskich klęsk głodu, nic, ale to nic, dzień w dzień nie zmienia tego środowiska, które sobie humanoidzi stworzyli. Nie zmienia na lepsze. Właściwie nikomu nie zależy na czymś takim. Większym zależy na forsie i władzy, jak w średniowieczu. Małym zależy żeby przetrwać i czasami móc wykrzyczeć co im tam w duszy gra. To się przecież od tysięcy lat nic nie zmieniło. W tym prostym sensie. Gmatwanie rzeczywistości przeze tworzenie jej wielowątkową, rozmnażanie tych wątków, zmiana ich sensu i kontekstu, to wszystko ostatecznie powoduje, że jeśli nie ma się w mózgu dodatkowego miejsca i czasu wolnego, to trudno się połapać nawet w podstawowych kwestiach.

Człowiek zwyczajny lubi rzeczy proste, a raczej jego mózg. Nasz, twój mózg. Można to sobie sprawdzić empirycznie, na co dzień. Filtrując informacje, żeby nie oszaleć, człowiek ostatecznie skupia się na tym, co dla niego ważne do funkcjonowania. Nagabywany codziennie informacjami w stylu „zabito tego a tego, ktosiek zamordował rodzinę i kuzynów, znany polityk, aktor, milioner, inny ktosiek buduje bombę atomową, dzieci giną z głodu…” w końcu zaczyna to traktować jak szum tła a nie istotne informacje. Zweryfikowałem to przeglądając regularnie wiadomości i próbując się w nich doszukać pewnego sensu, drugiego dna i szerszego kontekstu, intencji autorów. Bo wiadomo, że wiadomości są interpretowane a nie przekazywane, a media też od kogoś zależą.


Ostatnio słuchałem jednego gościa po polsku. Znana rzecz. Często opowiada ciekawe rzeczy na internecie. Wszystko mi grało, aż po kilku odcinkach facet wypalił na koniec, że w naszym kraju jest za dużo kolorowych i ktoś celowo ich tutaj ładuje żeby plugawili naród. Sama idea nie jest mi obca, bo takie poglądy głoszą rozmaici w rozmaitych krajach, zwykle dla wywołania określonych efektów w postaci emocji. Ale od tej pory gościa nie oglądam. Wydawał mi się do rzeczy, a w końcu wyskoczył z czymś, co po prostu nie ma sensu. Bo jest obiektywnie bezsensowne.

Problem z tym, że w internecie każdy może stworzyć teorię. W mediach, posiadając odpowiednie znajomości i kasę, można relatywnie szybko i łatwo rozpropagować dowolną teorię i zmienić paradygmat. Ludzie są ludźmi, więc powtarzając milion razy to samo można doprowadzić do tego, że dwie trzecie będzie w końcu przekonanych, że coś tam jest po prostu faktem. To jednak nie problem. Kłopot w tym, że ludzie są emocjonalni i bez emocji, jako roboty funkcjonowalibyśmy po prostu zupełnie inaczej. Emocje i związane z nimi podniety powodują, że zwykle nie prowadzimy wnikliwych analiz wszystkich aspektów rzeczywistości, po prostu reagujemy, na podstawie pewnych wcześniej przyjętych założeń, z których niestety nie zawsze sami sobie zdajemy sprawę.

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 4.73
drukowana A5
za 14.34