Wprowadzenie
Niniejsza pozycja jest dość krótka, zawiera 4 krótkie historyjki o zwierzętach.
Historyjki z powodu użytego w nich języka nie są przeznaczone dla dzieci. W historyjkach nie ma wulgaryzmów, jednak niektóre użyte tu zwroty nie nadają się dla dzieci.
Znajdą tu Państwo historie przemądrzałej Mendi, tygrysa Zbycha który oczywiście nieświadomie wszedł w konflikt z prawem. Jest tu także historyjka o marzeniu pewnej żaby zwanej Roman i historyjka o samotnym Simonie.
Historyjki są krótkie i szybko się je czyta. Czy są zabawne, to muszą ocenić Państwo sami.
Miłego czytania.
Leśne zwierzęta i znak drogowy
Wieczorem kiedy już zaczynało się ściemniać na skraju lasu pojawiły się dwie sarny i szły w kierunku ulicy. Pierwsza szła starsza sarna o imieniu Klara, kilka metrów za nią szła młodsza sarna która nazywała się Mendi. Kiedy doszły do ulicy w ten rozległ się krzyk:
— Gdzie Ty idziesz???? — krzyczała Klara do wychodzącej na ulice Mendi
— Jak to gdzie, chce przejść na drugą stronę ulicy — odpowiada zdezorientowana Mendi.
— No ok ale nie można tam przechodzić, nawet stać tam nie możesz — poucza ją Klara.
— A to dlaczego? — dopytuje Mendi.
— Popatrz na znak obok Ciebie — mówi Klara.
Mendi odwraca się w lewo i spogląda a w tej samej chwili Klara głośnym głosem mówi.
— Nie z tej strony patrzysz, choć do mnie.
Mendi podeszła do Klary.
— Patrz — mówi Klara kierując swój wzrok na znak.
Mendi spogląda na znak patrzy i patrzy na trójkątny znak z namalowanym zwierzęciem i jakimiś napisem i nie bardzo rozumie o co chodzi Klarze.
— Co czytać nie umiesz? — oburza się Klara widząc brak reakcji u Mendi
— Nie umiem i co z tego, za to mam ładny tyłek — ripostuje Klarze dumna z siebie Mendi.
— Tam jest narysowane zwierzę leśne i napis KONIEC to znaczy że my zwierzęta z lasu możemy chodzić tylko do tego znaku dalej nie — wyjaśnia Klara.
— A tam wielkie mi halo, czy przejdę tu czy tam — odpowiada bagatelizująco Mendi.
Zdenerwowana postawą Mendi Klara głośnym i poważnym głosem mówi do koleżanki.
— Nie po to człowieki postawiły tam ten znak aby teraz jakaś idiotka nie respektowała tego, zrozumiane!
— Sama jesteś idiotką i do tego jesteś stara — wyszeptała pod nosem Mendi.
— Mówiłaś coś? — dopytuje Klara.
— Nie, nie nic — odpowiada jej Mendi i dodaje — ok już się tak nie wymądrzaj, pójdziemy jak mówisz.
— No to idziemy? — dopytuje Mendi.
— Nie, jeszcze nie, musimy czekać na znak takie jasne światło — wyjaśnia Klara.
Czekają chwile i nagle w oddali pojawia się owe światło. Mendi jest ucieszona tym faktem i pyta Klare.
— Teraz?
— Nie, jeszcze nie, światło musi być bliżej — odpowiada Klara.
Światło zbliżało się coraz bliżej i Mendi ponownie zapytała — teraz?
— Jeszcze moment, jeszcze moment — mówi Klara.
Mija kilka sekund i Klara mówi do Mendi.
— Teraz idziemy, teraz jest dobry moment.
I ruszyły, nie zaszły daleko i nagle wielki huk, obie sarny padają martwe na asfalt a samochód które je potrącił jest uszkodzony.
Wątpliwa wiedza starszej i wymądrzającej się Klary okazała się zgubna dla obu sarenek.
Zapuszkowany tygrys
W półmroku w klatce leży śpiący tygrys w ten słychać ciche nawoływanie
— Ty kot, obudź się — szeptał głos.
— Ty wielki kot, obudź się — nawoływanie stało się głośniejsze.
— Hej kot, obudź się! — krzyknął głos.
Tygrys obudził się całkowicie zdezorientowany.
— Co, gdzie, co jest, gdzie ja jestem? — pytał przestraszony.
— Spokojnie przymknęli Ciebie jak mnie i teraz czekamy na decyzje jaką kare otrzymamy — wyjaśnił tygrysowi tajemniczy głos.
— A już pamiętam — tygrys zaczął sobie przypominać, jacyś ludzie mnie gonili, potem strzelali i co było potem to już nie pamiętam.
— A za co siedzisz? — dopytywał tajemniczy głos
— A za popsucie kłębka wełny — odpowiedział tygrys nieznajomemu.
— Co to się porobiło, żeby za głupi kłębek wełny zamykać — oburzył się nieznajomy.
— Wiesz — zaczął wyjaśniać tygrys — to był niegotowy kłębek wełny.
— Jak to niegotowy? — pytał całkowicie zdezorientowany nieznajomy.
— Opowiedz, no opowiadaj dalej — ponaglał tygrysa nieznajomy, któremu nie mieściło się w głowie że można zostać zamkniętym za popsucie jakiegoś niedokończonego kłębka wełny.
— Zaraz Cie wszystko wyjaśnię — odpowiedział tygrys niecierpliwemu koledze.
— No więc było to tak — zaczął opowiadać tygrys była ładna pogoda, słoneczko świeciło, było ciepło więc pomyślałem zrobię sobie mały spacerek. Wykorzystałem nieuwagę pracownika zoo i wymknąłem się.
— Wymknąłeś się — powtórzył głos — jak taki wielki kot mógłby się wymknąć? — niedowierzał nieznajomy.
— A no wymknąłem się ze zwinnością kota i jeśli bym się nie wymknął to by mnie tu nie było — wyjaśnił swojemu niedowierzającemu koledze tygrys.
— No faktycznie masz racje — zgodził się nieznajomy i ponaglał aby tygrys opowiadał dalej.
— No więc jak sie wymknąłem — ciągnął opowieść tygrys — to na polu zobaczyłem fajny kłębek wełny a że tygrys to też kot to jak każdy kot lubi kłębki wełny — wyjaśnił tygrys.
— Zacząłem biec w stronę tego kłębka wełny, chciałem się nim pobawić — powiedział tygrys
— I co było dalej, i co było dalej z tym kłębkiem — pytał niecierpliwie tajemniczy głos
— Pomału, już mówię — uspakajał tygrys swojego kolegę w niedoli lub raczej w niewoli
— No więc dobiegłem do tego kłębka, chciałem go poturlać ale on nie chciał się turlać tylko mówił bee, bee, bee i potem zrobił sie czerwony — wyjaśnił tygrys nieznajomemu.
— No i potem przybiegli ludzie, zrobili wrzawę i później mnie gonili i strzelali do mnie i teraz siedzę tutaj pod zarzutem popsucia kłębka wełny — dokończył swoją opowieść tygrys po czym dodał:
— Ale powiedz sam kolego czy to moja wina że ten kłębek był jeszcze niegotowy. To ja mam odpowiadać za to że ktoś nie wykonał swojej pracy? — próbował tłumaczyć się tygrys.
— No powiedz kolego a w ogóle to jak się nazywasz bo w tym stresie to zapomniałem zapytać — zwrócił się do nieznajomego.