Daniel Głowacki — urodził się 07.09.1973 r. w Polsce. Pisze od 2019 roku z wewnętrznej potrzeby oraz traktuje to jako formę ucieczki od otaczającej rzeczywistości. Prowadzi grupę poświęconą twórczości artystycznej na Facebooku „Kreatywność Bez Granic” oraz kanał na Youtube.
Członek klubu literackiego Wiatrak w Holandii.
Członek Stowarzyszenia Autorów Polskich Publikuje swoją twórczość na Fb. Jego wiersze ukazują się drukiem w Gazecie Starachowickiej, Bezkresie, Kamenie, Angorze, Radostowej oraz Kurierze Lubelskim.
Reporter-korespondent Magazynu Rzeczy Różnych Kamena.
Drugie miejsce w konkursie poetyckim „Rozłogi”, wyróżnienie w konkursie poetyckim im. Pawła Brylińskiego, wyróżnienie w konkursie poetyckim „Gniewińskie Pióro”. Zwycięzca plebiscytu na osobowość roku 2022 w kategorii Kultura w województwie lubelskim.
Autor tomików „Skrzypaczka”, „Wiersze nienapisane”, „Sny zapomniane”, „Erotyki”, „Nie kochaj poety” oraz współautor książki „Anioły pragną miłości” wydane przez serwis Ridero rok 2022 Współautor tomiku „Wszystko czego ode mnie chcesz” wydanego przez serwis Ridero rok 2023.
Czar
Godzina jest wczesna i jakby niczyja
Za oknem wciąż szaro jest jeszcze
Słów moich i rymów czar teraz rozwijam
Bo magią są przecież te wiersze
Słoneczne promienie poranne też zorze
W poezji wielki wrzucam więc gar
I napój miłosny z rymów utworzę
I niech się wielki ten dzieje czar
I kiedy dziewczyno ten napój wypijesz
Dreszcz słodki poczujesz znów ciała
I nie zapomnisz mnie dopóki wciąż żyjesz
I zawsze już będziesz mnie chciała
Bo taka jest właśnie poezji tej siła
I taka jest magia mych wierszy
Że dnia już każdego wciąż będziesz prosiła
Bym dawał Ci więcej i więcej
Bo kiedy dziewczyno słów czar tych wypijesz
Miłości poczujesz spełnienie
I wtedy naprawdę poczujesz że żyjesz
Niech magia więc teraz się dzieje
A kiedy
A kiedy spotkamy się wreszcie dziewczyno
I chwila nadejdzie spełnienia
Chcę pocałunki pić z ust Twych jak wino
Niech ziszczą się wreszcie marzenia
A kiedy się wreszcie dziewczyno spotkamy
Chcę piersi wciąż słodkich próbować
I wspólnie rozkoszy przekroczyć znów bramy
Przed światem w Tobie się schować..
Gorącą ugaszę słodką kobiecość
A później rozpalał ją będę na nowo
Męskością twardą gorącą jak świeca
Lecz tylko tak będzie mi z Tobą..
***
Powiew się zimnem przeciska przez szpary
I mocno szarpie zetlałą firankę
Za towarzystwo mam nocne koszmary
Łzy wypełniły smutku filiżankę
Nie ma wiary nadziei miłości
Dawno odeszły wszystkie marzenia
Jest tylko ciągły ból samotności
Nie ma radości nie ma spełnienia
Mój czas
Mijają tygodnie miesiące
I rok się za rokiem powtarza
Zachodzi i wschodzi wciąż słońce
Ja kartki rwę z kalendarza
Odliczam czas tymi wierszami
Gdy z pióra na kartki mi spłyną
Odliczam czas mymi łzami
Samotną wieczorną godziną
Odliczam nocnymi gwiazdami
Gdy w nieba wpatruję się ciszę
I liści zmiennymi barwami
Choć sam już na nic nie liczę…
Gra w życie
Wciąż życie w grze oszukuje
Ma chyba karty znaczone
Podbija i licytuje
O stawki gramy ogromne
Do stawki ciągle rosnącej
Dokładam kolejne lata
I znowu przegrywam miesiące
W pokera lub bakarata
Stukają rzucane na sukno
Drżącymi rękoma żetony
Dobieram sprawdzam i gówno
Kolejne rozdanie skończone
Bo nie ma kasyna krupiera
W tej niekończącej zabawie
I tylko ciągle cholera
Brak tego asa w rękawie
Wiosenna piosenka
Już kwiaty kwitną na łące
Na drzewach zieleni już więcej
I mocniej wciąż grzeje słońce
Napiszę wiosenną piosenkę
Ubogie zbyt słowa są przecież
By całe opisać to piękno
Niełatwo jest nawet poecie
Tę stworzyć wiosenną piosenkę
Na pięciolinii więc życia
Nutami promieni słonecznych
Próbuję już teraz zapisać
Melodię wiosennej piosenki
Rytm krople deszczowe podają
Melodii wiosennego dżdżu
Ja piszę piosenkę majem
Słowami o zapachu bzu
I świetle słonecznych promieni
Chcę pójść z miłością za rękę
Wśród świeżo rozkwitłej zieleni
Śpiewając wiosenną piosenkę
Wyznanie
Spędziłem dużą część życia w butelce
Złudnej ucieczki od świata szukając
Przekrwione oczy roztrzęsione ręce
Nic więcej przecież w zamian nie dostając
Ciągle procenty tańczyły mi w głowie
Rytm wyznaczały puszek otwieranych dźwięki
Wrak poniszczony i nawet nie człowiek
I nikt pomocnej nie wyciągał ręki
Twarz opuchnięta i bezsenne noce
I wątpliwości ciągle pogłębione
Poranna walka z przepoconym kocem
Poczucie własnej wartości stracone
Aż nie pamiętam której to niedzieli
Tę twarz przepitą w lusterku ujrzałem
Wciąż bez przyszłości oraz bez nadziei
I na swój widok sam się porzygałem
Na zakończenie tylko dodam jeszcze
Że każdy może zakończyć picie
Ja chcę pijakom i ćpunom tym wierszem
Pokazać że można normalne mieć życie
Bo przecież skoro ja to odstawiłem
Z dnia na dzień choć mi nikt nie podał ręki
Wszyscy znajdziecie w sobie taką siłę
By żyć bez skręta ścieżki czy też butelki
***
Nie głaszcze po głowie mnie życie
Niewiele przynosi radości
A jednak tak bardzo choć skrycie
Wciąż pragnę spełnionej miłości
Ja tylko poezję mam przecież
To moja kobieta jedyna
I będąc samotny w tym świecie
Oddaję sam siebie w tych rymach
Gdy wieczór otula już ziemię
A jawa się miesza ze snem
Wciąż tulę do siebie marzenie
Pachnące słońcem i snem…
Dziecko gorszego Boga
Księżyc połowę zza chmur wynurza
Podobny trochę do rekiniej płetwy
Pływają w brudnej życia kałuży