E-book
7.35
drukowana A5
26.37
drukowana A5
Kolorowa
49.71
Gwiezdna drobino

Bezpłatny fragment - Gwiezdna drobino


Objętość:
100 str.
ISBN:
978-83-8351-988-3
E-book
za 7.35
drukowana A5
za 26.37
drukowana A5
Kolorowa
za 49.71

Po ludzku

Seksualnie, proszę Pana

Seksualnie, proszę pana

O na literkę F imieniu

To jest tak

Jak Rupi Kaur wyraził

W „Mleku i miodzie”


Na samą myśl o panu

„Rozstawiam nogi

Jak sztalugi z płótnem

Błagając o sztukę”


Seksualnie, proszę pana

To jest tak

Ze napajam się każdym detalem

Pana mimiki i ruchów

Gdy moje własne palce myszkują

W kieszonce pełnej zmysłów


Tam widzę pana na ekranie

Wie pan

Na ekranie w mojej głowie

Ten ekran

Ma szeroką skalę


Seksualnie proszę pana

Myślę już gdy pana widzę

Za sklepową ladą


Pan się tak uśmiecha

A ja spuszczam oczy

I układam usta w dziób

I udaję

Że żadnego ekranu

Zupełnie nie ma

A jeśli jest to nadaje

Jakiś mądry dokument

Co z biologią jednak

Niewiele ma wspólnego


Seksualnie, proszę pana…


Wie pan

Mogę zaakceptować

Że jestem istotą seksualną

Że chcę pana pędzel umaczać w farbie


Ciekawa ta sztuka

I całkiem święta

Choć tak


Niechrześcijańska

Ich dwóch

Jesteś jeden

Czy jest was dwóch

W skórze i tkankach

Jednego człowieka


Twoje oczy — dwa kolory

A dominuje kolor bursztynu

Który odbija

Czasem

Tak wielką, głęboką wrażliwość

Co dotyka tej mojej


Ledwie chwil parę potem

Nie widzę nic

Jakbym patrzyła

W niefortunnie oddający

Oczy ludzkie

Rysunek na papierze


Kim jesteś, piękny chłopcze?


Przyciągasz mnie

Jak magnes

I chcę z Tobą

W Tobie

Odnaleźć

Odnaleźć…?

Chyba nie wiem, czego szukam

Może nawigacji

Tego, co pozwoli mi ułożyć tych dwóch

Tak innych — w całość


Chcę do Ciebie

W tym samym momencie

Pragnę tylko uciekać


Zepchnąć nas

W niebyt


Czy z ran w myślach dotykam ust Twoich?

Gwiezdna drobino

Chcę cię wysłuchać

Gwiezdna drobino

Co blaskiem światła

Na ziemi osiadłaś


Schowałaś się w gąszcze ostre

Tak delikatna

Krucha

W obawie, by nie zostać zdeptana

Ludzką nieuwagą

I pośpiechem


Byś nie rozpadła się w proch

Ludzkim krzykiem

O nic


By nie nazwano Cię sobą — wyklętym

Bo się wyklęło — siebie


Boisz się sama

Że znów uwierzysz

W z bólu opowieść o świecie

I zaczniesz krzywdzić swe ciało

Swą duszę

Znanym nam spektaklem

„To on, ten zły, winny i głupi”

W jednym


Chcę Cię wysłuchać gwiezdna drobino

Przyjdź do mnie

Zaufaj

Zrobimy akt nowy

Gdzie wybrana króluje


Miłość


Chcę Cię wysłuchać gwiezdna drobino

Czy płaczesz?

Płacz

Masz prawo

Ja jestem

I Cię nie zostawię

Trzymam twą rączkę małą

I patrzę w twe oczy


Widzę Cię

Gwiezdna drobino

Ma gwiezdna drobino

Zasługujesz na wszystko w tym świecie

Ty — paleto kolorów jesiennego liścia

Ty — wód głębino

Śpiewie słowika


Ty — tak chciana przez Boga

Że dał Ci — życie

Nogi chodzą, serce bije

Dla tych co przyjdą tu kiedyś

Colosseum

Symbol pychy

Zmienia mój chód

Lecz to nie mój

Wiem już co czuliście

Podążając na rozrywkę

Myślałam — cierpienie tu spotkam

I ból wielki

Lecz nie, Boże, ile tu pychy

Tak wiele

Że tylko ją

Czuję

Oglądam arenę

Przez niewidoczną woalkę pychy


Patrzę czyimś okiem

Wielością oczu

Już wiem, co czułeś

Dziękuję za spotkanie


Tak się stapia człowiek sprzed lat

Z człowiekiem czasów obecnych


Jeden człowiek

Gdy przeszłość i przyszłość

Istnieją jednocześnie

I gdy dziś z wczoraj się bierze


Wiem najlepiej jakim chcę być człowiekiem

Dla tych co są

I co przyjdą tu kiedyś

Pompeje

Co mieszka w murach Pompejów?

Cisza — w bezczasie

Akceptacja — dla ciszy

Zatrzymanie — w akceptacji

Bezczas — dla bycia


W murach Pompejów

Mieszka śmierć i życie

Jak się czuję, że czas nie istnieje

I że wszystko tu martwe

A wciąż żyje?


Odpowiem — wspaniale.


Zatrzymały mnie

W bezczasie

Smutku i melancholii

Niesionymi wiatrem


Zatrzymały mnie

Mury Pompejów

Energia starożytnego miasta


I telefon się zepsuł

Nie ma godzin żadnych

I „zepsuła” się

Opuchła noga

Nie mogę iść

Choć miesiącami

Byłam jak dziecięcy bączek


Tak zatrzymały mnie

Mury Pompejów


I tylko oddycham

Bez myśli

Trochę „zepsuta”

Trochę martwa i trochę żywa


Jestem murami miasta

W dół uśpionego Wezuwiusza

Gdzieś za oparciem

Dusznego autokaru

Siedziały anioły

Rozpoznałam je po głosie


Dusza rozpoznała

Śląc mi w serce — spokój


Wspinałam się wulkanem

I już przy kraterze

Traciłam oddech

Płuca się zapadały

Upadnę

Upadnę

Zaraz


Wtem obudził mnie głos anioła

Niewinnym i prostym pytaniem

Wyrwał z letargu

Z pułapki własnego ciała


Patrzyłam jak suną przede mną

W dół uśpionego Wezuwiusza

I wdzięczność w mym sercu nastała

I czułość


Bo człowiek aniołem

A anioł człowiekiem

Bogiem

I jego ramieniem


Plecie Bóg nasze losy

Gotowy, by być

W drogach i w górę i w dół


Kocham, dziękuję

Jesteśmy dla Ciebie

Dla Ciebie umieramy

I zmartwychwstajemy

Twe anioły, twe dzieci

Na Wezuwiuszu dróg człowieczych


Czy jeszcze kiedyś upadnie Herkulanum?

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 7.35
drukowana A5
za 26.37
drukowana A5
Kolorowa
za 49.71